Skocz do zawartości

Nie chce mi się żyć


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

@Krugerrand, imponujesz mi :) Ja w samym warzywniaku raz na tydzień wydaję przynajmniej minimum 60-70 zł, co przy obecnych cenach nie dziwi. A warzyw marketowych nie jadam, bo dla mnie są paskudne. Może dlatego płacę, ile płacę. 300-400 mc? Aż niemożliwe się wydaje. Niemożliwe, bo jedno wyjście do głupiej Biedronki po bieżące rzeczy i nie mam min. 150 zł.

 

Ja o samym żarciu mówię, nie kosmetykach, srajtaśmie i tego typu atrakcjach : )

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Krugerrand napisał:

Podstawą u mnie jest własne, domowe gotowanie. Uwielbiam to robić, wtedy smakuje mi najlepiej:)

Na mieście się nie stołuję, tylko od czasu do czasu ze znajomymi.

To ma tak wiele zalet, że... praktycznie żadnych wad, zwłaszcza przy odrobinie elementarnej świadomości kulinarnej.

Chociaż trudno mi sobie wyobrazić tak niewielkie koszty o jakich wspominasz. Wychodzi jakieś 12 PLN dziennie, hmm. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP wygląda mi to na normalny syndrom wypalenia zawodowego, w Twoim wypadku studenckiego.

Miałem, szczerze - to mój dyrektor to umnie zauważył i poradził mi parę rzeczy. (m.in. dobieraj priorytety, rezygnuj z czegoś, wyśpij się więcej)

 

Poszukaj sobie info i porad n/t wypalenia. To chwilowy stan, jeśli nad nim zapanujesz.

 

Ale weź kurwa spoko, przecież to się kiedyś skończy, nie będziesz wiecznym studentem, a skoro ciężki kierunek to jak go skończysz to dostaniesz dobrą robotę ZA GRANICĄ ZA OJRO :D

 

Sam mam niewesołą sytuację (mieszkanie w norze, problemy administracyjne i tracenie dni na ich wyjaśnianie, przeprowadzki nocami, zmiany pracy, cała wypłata przeznaczana na koszty i długi, czasami skubnę na jakieś piwko), no i zaoczna walka z myszką i jej rodzinką. Ale uwielbiam życie bo walczę, mam nastawienie i mam perspektywy że się z tego gówna za ROK CZY DWA wykaraskam. Lepsza praca na horyzoncie, większa kasa, PRZYJACIELE i RODZINA na co dzień.

 

Brak perspektywy (masz nos przy ziemi) oraz porównywanie się z innymi (laseczki bogate, dzieci bogate) - to Cię psychicznie dobija.

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Niech mnie ktoś zapierdoli.

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Moje życie polega na wiecznym zapierdalaniu,

Dokładnie tak MOŻE się wydawać, też mam czasami takie momenty. Ale jak popatrzę z boku to okazuje się że wygospodaruję czas na SEN, z miarę ZDROWE JEDZENIE i TOWARZYSTWO.

10 godzin temu, SławomirP napisał:

Dzisiaj nie dałem rady i wybuchłem.

posłuchaj @vanda, dobrze radzi - pisz albo nagrywaj, rzygaj tym w wentyl częściej bo wybuchnie Ci pikawa albo się przewrócisz gdzieś pod tramwaj z nieuwagi.

10 godzin temu, Still napisał:

le.... Wkurwienie, idź rozładuj na siłowni, jedz do lasu, wykrzyczeć głośne kurwaaaaaaa, wyrzuć emocje z siebie. Pisanie nic ci nie da!

Tak, też racja!

 

 

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie masz rację, Twoje życie nie ma sensu. Daj mi adres akademika, to prześlę Ci sznur. 

 

A może wolisz jakąś bardziej wyrafinowaną opcję? Bo w sumie jak odejść to z przytupem i fajerwerkami. Polecam też wybrać wigilię lub sylwester. Wyobraź to sobie, strzelają korki szampanów, na niebie fajerwerki i Ty umęczony student kończysz swój żywot. 

Edytowane przez giorgio
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, heavy27 napisał:

Nie masz na słuchawki, ale bierzesz pod uwagę dziwki z Warszawy podczas sylwestra? ? Trochę nieścisłości w tym poście, jak słuchasz Peji (swoją drogą zajebisty kawałek z glacą ? ) idąc na wydział, skoro nie masz telefonu ani słuchawek?

Hehe no właśnie @SławomirP, przipadeg czy rzygając coś koloryzujesz? Słuchać możesz na WALKMANIE z kasety ale słuchawki trzeba mieć.

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Zwłaszcza jakby wleciały dziwki

Czyli parę stówek nie Twoje za włożenie.

Natomiast:

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Nie mam ani telefonu,

Czyli nie masz 150 zł na jakiś staroć z lombardu i 20zł/mies na jakąś taryfę na kartę - kasa na dziwki jest - ale nie ma jak zamówić tych dziwek! Peszek.

 

Wg mnie masz tak ustawione priorytety że to powoduje Twoją frustrację bo nie dostajesz tego co chcesz wg kolejności którą sam sobie ustaliłeś

1. zabawa,

2. zabawa,

3. co pomyślą inni,

4. samorozwój

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, SławomirP said:

Rodzice nie pomagają mi ani trochę, opłacają 400zł akademik

Faktynie nie pomagają....ani trochę, a nie pomyślałeś że to co Ci dają jest dla nich to dużo niewdzięczniku? 

 

12 hours ago, SławomirP said:

Od 3 tygodni nie byłem na żadnej imprezie, bo nie było czasu.

Zabrzmiało to jak byś od trzech lat nie imprezował naprawde smutne...

12 hours ago, SławomirP said:

Moje życie polega na wiecznym zapierdalaniu, a nic z tego nie mam

Zamień się z randowym obywatelem Afryki albo Wenezuali gdzie ludzie po kilkanascie godzin za jedzeniem stoją...

 

12 hours ago, SławomirP said:

Nie mam po co żyć, każdy tydzień to katorga

Ty przypadkiem nie piszesz z Gułagu w Korei Połnocnej?

12 hours ago, SławomirP said:

Teraz jestem umówiony na sylwestra ze znajomymi, wyjazd do Warszawy i znowu zgrzyt wewnętrzny, bo przez te dwa dni imprezy pewnie przepierdole tyle pieniędzy, co w miesiąc odkładam. Zwłaszcza jakby wleciały dziwki.

Nie no Sylwester w Warszawie to obowiązkowo w twojej sytuacji. Do tego "tak mi ciężko ale dziwki w Warszawie - czemu nie.." 

 

12 hours ago, SławomirP said:

Chodzę na studia, gdzie pełno dzieci bogatych rodziców i ci ludzie nie musieli wcale pracować na to co mają, a ja prawie umieram

Rozwbawiłeś mnie tym, prawie umierasz bo nie masz bogatych rodziców którzy wysyłali by ci kase na balangi i dziwki abyś mógł się lansować raz z resztą bananowców w twojej uczelni?

To naprawdę ciekawe. 

 

Mam wrażenie że mentalnie nie dorosłeś do studiowania użalasz się nad sobą jakbyś siedział w jakimś Gułagu. Nie pasują ci studia to wez się za pracę, wyjedz zarób i baw się za swoje. 

Edytowane przez smerf
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Rodzice nie pomagają mi ani trochę, opłacają 400zł akademik i to w sumie tyle ile mogę liczyć na pomoc finansową z ich strony.

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

 

Teraz jestem umówiony na sylwestra ze znajomymi, wyjazd do Warszawy i znowu zgrzyt wewnętrzny, bo przez te dwa dni imprezy pewnie przepierdole tyle pieniędzy, co w miesiąc odkładam. Zwłaszcza jakby wleciały dziwki.

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

 

Czuje straszną złość wewnętrzną. Chodzę na studia, gdzie pełno dzieci bogatych rodziców

 

Ja to tylko tak zostawię.

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi się powstrzymać, więc to napiszę.

Do wszystkich moralizatorów, tęgich głów co głoszą postawę nieugięcia, jak i frustratów, którzy teraz mają okazję do wylania swojego żalu, pisząc że @SławomirP ma "dobrze", wręcz raj na ziemi.

Piszecie tak naprawdę o sobie i swoim życiu, wylewa się to, co w sobie hodujecie, więc można założyć że sami nie macie kolorowo, więc pojawiają się pretensje gdy ktoś chce mieć nawet COKOLWIEK z życia poza pracowaniem - można założyć - ponad 15 godzin dziennie, co jest NIENORMALNE.

To jest tak zwana mentalność kraba. Kraby, które znajdują się w wiadrze, nie pozwalają żeby jakikolwiek krab z niego wyszedł przy wspinaczce, jak mają cierpieć to wszyscy. Cytuję:
 

Cytat

Czasami zdarza się, że kraby są bardzo nieczułe na los towarzyszy. Czekają aż będzie prawie na skraju wolności, a później brutalnie sprowadzają go na ziemię.

Podejrzewa się, że kraby mają świadomość swojego trudnego położenia. Schwytanie do wiadra może być sygnałem, że czeka ich rychły koniec żywota (na ludzkich talerzach). Mimo wszystko chcą, aby cierpieli wszyscy, bez wyjątku. (...)  Wśród ludzi widzimy to często na przykładzie ludzi mieszkających w biednych dzielnicach. Część z nich woli przyhamować entuzjazm kolegów pragnących zmiany i wyjścia z trudnej sytuacji. Wolą zadowolić się tym co znają, a trudny los chcą przeżywać w gronie bliskich osób.


Dlatego, panowie moralizatorzy - zajmijcie się własnym życiem bo wylewa się frustracja na SAMYCH SIEBIE, a nie dojebywaniem komuś, że chce COKOLWIEK od życia poza zapierdalaniem.. 
 

 

Na poziomie psychiki wygląda to tak. Każdy człowiek ma potrzeby. Potrzeby są niezaspokojone, prowadzi to do frustracji. Frustracja powoduje coraz większą złość. Z racji natłoku pracy i braku najmniejszej możliwości do rozerwania się, złość uderza w człowieka, ewentualnie jest projektowana na otoczenie, w internecie, gdziekolwiek się da. Dalszy napór powoduje apatię, która jest zaproszeniem do wypalenia zawodowego, depresji, chorób psychicznych i w skrajnych przypadkach, ale nie takich rzadkich - samobójstwa.

 

Powodzenia @SławomirP, mam nadzieję że jakoś sobie z tym wszystkim poradzisz. Z fartem trzymaj się tam mordo!

  • Like 16
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam telefon lg70, ma trochę lat i korzystanie z niego jest mocno uciążliwe. Pisze teraz z niego dlatego będzie hasłowo. 

 

Tekst pisałem w pośpiechu, więc nie ma tam każdego szczegółu, z tego powodu opis nie trzyma się kupy w 100%.

 

Porownywnie każdej sytuacji życiowej do gułagu jest śmieszne, może jakąś książkę motywującą napiszcie na podstawie tej metody? 

 

Chcieć od życia coś więcej niż gówno dnia codziennego, to roszczeniowa postawa? Zwalszca kiedy mieszkam z innymi studentami, którzy prowadzą normalne życie, ktoś hajs przysyła, mają czas, budzą mnie waracjąc z imprez nad ranem. Skoro ja mam bardzo dobrze, to oni jak mają? 

 

Te studia i taka sytuacja zyciowa, to nie moja decyzja, co mógł widzieć 18latek, który rzadko kiedy wioche opuszczał? 

 

Rodzice mnie wypchneli do takiej sytuacji, to powinni brać za to odpowiedzialność. 

 

Tekst, że 400zł miesięcznie od rodziców na życie, mieszkając w dużym, drogim mieście, będąc na studiach dziennych, to MAX pomoc jaką powinni dawać, nawet żal komentować. Idź sobie zarób cwaniaku na.buty lub wizytę u dentysty w międzyczasie. 

 

A tym co pocieszają dzięki. Nie.mam czasu dłużej pisać. 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP, ja nie miałem bananowego otoczenia na studiach (tutaj raczej sporo osób którym się nie przelewało z domu), ale kończyłem w pełni bananowe liceum. Chętnie bym ten okres wymazał ze swojej pamięci, bo nie ma czego wspominać. Dlatego ciężko mi cokolwiek doradzić. Może tylko tyle:

 

- wiem i pamiętam dobrze, jak to nie mieć pieniędzy,

- wiem i pamiętam doskonale, jak boli brak pieniędzy,

- wiem i pamiętam świetnie, jak to czuć się gorszym z tego powodu, nie ze swojej winy.

 

Trzymaj się. Po prostu. Każdy parszywy okres ma swój kres. Coś się kończy, coś zaczyna :)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz w zasadzie dwa wyjścia. 

1. Przerwać studia (urlop dziekański) i rozejrzeć się za jakąś pracą, co by zarobić do października i wtedy skupić się tylko na nauce. Nie wiem, czy masz jakieś specjalistyczne umiejętnosci/uprawnienia, jeśli nie to imo praca na produkcji/magazynie za granicą chyba wydaje się najlepszą opcją. Ewentualnie trochę odważniejsza opcja i kontrakt na statku i praca np. jako kelner, finansowo na pewno byś na tym dobrze wyszedł. 

2. Nie napisałeś ile Ci zostało do końca studiów, bo jeśli to dopiero początek i już nie masz siły tego ciągnąć to kiepsko to widzę, ale w przypadku, gdy jesteś np. na ostatnim roku to może warto zacisnąć zęby i dokończyć to? Jeśli to ciężkie i wymagające studia, to w przyszłości na pewno będziesz miał jakiś profit w postaci zarobków i możliwości awansu. 

 

Co do bananów i imprezowania na studiach, to też to przerabiałem. Jak byłem na pierwszym roku to na siłę chciałem się wkręcać w to towarzystwo, były imprezki, alkohol, jakieś dziewczyny, oczywiście kosztem nauki i rozwoju osobistego, bo chciałem też być taki cool. Z perspektywy czasu żałuję tego, bo nic mi to nie dało poza straconym czasem, zdrowiem, pieniędzmi i nic nie wartymi znajomościami, które i tak nie wytrzymały próby czasu. Także nie ma czego żałować, nawet dla nich sielanka kiedyś się skończy i zacznie się prawdziwe życie na własny rachunek ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, Messer said:

Dlatego, panowie moralizatorzy - zajmijcie się własnym życiem bo wylewa się frustracja na SAMYCH SIEBIE, a nie dojebywaniem komuś, że chce COKOLWIEK od życia poza zapierdalaniem.

Zrób jeszcze zrzute na alkohol i dziwki z Warszawy dla chłopaka niech ma coś od życia....w końcu student należy mu się.

 

11 minutes ago, SławomirP said:

Skoro ja mam bardzo dobrze, to oni jak mają? 

Oni maja "Mambe" chcę i ja.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ObliterarorTeż nie jadam warzyw i owoców z marketu. Kupuję tylko wtedy kiedy muszę. Na miejscowym bazarze w zaprzyjaźnionej budce zrobiłem ostatnio mniej więcej takie zakupy:  kilo ziemniaków, kilo mandarynek, dwie cebule, dwa pomidory, jeden długi ogórek, szczypiorek, dwie marchewki i chyba ze cztery jabłka. Zaprzyjaźniony sprzedawca policzył mi za to 25zł, czyli niewiele mniej niż Ty wydajesz tygodniowo na siebie i żonę (z tego co kojarzę w domu jesteś Ty i żona, dzieci zdaje się nie macie, popraw mnie jesli coś przekręciłem). Starcza na tydzień. W domu jestem sam i wydaję tylko na siebie.

 

Tuż obok jest zaprzyjaźniona piekarnia. Zwykły chleb kosztuje mnie tam 2.80. Starcza na tydzień spokojnie, nic mu się nie robi poza tym, że lekko po tygodniu czerstwieje. Zaraz obok jest zaprzyjaźniony mięsny gdzie na tydzień ok. 20 dkg wędliny też mi starcza na tydzień. Kupuję też czasem jakiś drób, podroby i rachunek wynosi kilkanaście zlotych w sumie.

 

Dobrze, że wspominasz o Biedronce, bo u mne w okolicy otworzyli ostatnio i po kilku zapoznawczych wizytach zamieniłem pobliski Carrefour własnie na Biedronkę. Ostatnie zakupy tam wyniosły mnie jakieś 40zł. Kupuję tam to co jest mi akurat potrzebne i jak jest w promocji np. kup dwa zapłać mniej, to biorę, jak ostatnio zółty ser i jakieś mięso. Trochę nabiału w postaci jogurtów, mleka, serka wiejskiego i homogenizowanego, oliwa była tez w promocji (zużyje ją pewnie w okolicach końca marca, początku kwietnia), trochę jakiś przypraw i stąd u mnie takie koszty życia. Jajka w Biedronke są w jakiś kosmicznie niskich cenach za sztukę, a zdaję się ostatnio nieco cenę podnieśli. Od czasu do czasu kupię jakąś kaszę czy makaron w promocji.

 

Kojarzysz ten ich biedronkowy papier co sprzedają tylko na sztuki w rolce co ma chyba 68 metrów i kosztuje jakieś grosze? Starcza mi na miesiąc, może trochę dłużej. Mydło tam kosztuje w granicach złotówki, jedno moze jedno z okładem na miesiąc wystacza. Dezodoranty też są w jakiś śmieszych cenach po jakieś 6-8 zł jak się nie mylę. Jeden na miesiąc też spokojnie wystarczy. Pastę do zębów kupuję przez w sieci w specjalistym sklepie za 18 zł za tubkę i zużywam taką tubkę po jakiś 8-10 tygodniach. Kojarzysz pewnie Kłębuszka? Wydatek 10 zł na dwa miesiące. Płyn do płukania jak się trafi w promocji, nawet dość często poniżej dychy, to jeszcze rzadszy dla mnie wydatek.

 

W zaprzyjaźnionym azjatyckim sklepie kupuję ryż w 5kg worku za ok. 40 zł. Ostatni worek kupiłem tam na początku lipca, już powoli się kończy i pewnie następny zakupię gdzieś w połowie stycznia. Taki worek starcza mi na ok. poł roku.

Przyprawy kupuję tam jeszcze rzadziej, wychodzi kilka złotych miesięcznie.

2 godziny temu, Rnext napisał:

Wychodzi jakieś 12 PLN dziennie, hmm. 

Też się kiedyś stukałem w głowę i byłem przekonany, że to niemożliwe, a wychodzi za mniej. W pewnym okresie mojego życia nie przelewało mi się i trzeba było ostro zacisnąć pasa, a że ja jestem prosty i skromny chłopak i wielę do szczęścia nie potrzebuję oraz bazuję na zwykłej, prostej i niezbyt wyszukanej kuchni, na bazie własnego doświadczenia z przeszłości, które mi nadal gdzieś z tyłu glowy siedzi, zawsze szukam gdzie tylko mogę oszczędności, bo nigdy nic nie wiadmo, a że obecnie jest dużo lepiej niż było, to korzystam z tego doświadczenia odkladając nadwyżki na gorsze czasy i inwestując.

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP

1. Weź urlop dziekański.

2. Idź do prawdziwej pracy za minimum 4000 zł. Dla przedstawiciela handlowego to żadne wow, a dostaniesz jeszcze samochód, kompa i telefon więc odpadną Ci dodatkowe koszty.

3. Udzielaj nadal korepetycji, żeby ćwiczyć mózg - przecież wracasz na studia.

4. Zbieraj pieniądze i zbuduj poduszkę finansową. 

5. Wynajmij kawalerkę. 

6. Po urlopie wróć na studia zaoczne jeśli można.

 

...o kobietach nawet nie myśl. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Messer napisał:

Ciężko mi się powstrzymać, więc to napiszę.

Do wszystkich moralizatorów, tęgich głów co głoszą postawę nieugięcia, jak i frustratów, którzy teraz mają okazję do wylania swojego żalu, pisząc że @SławomirP ma "dobrze", wręcz raj na ziemi.

Piszecie tak naprawdę o sobie i swoim życiu, wylewa się to, co w sobie hodujecie, więc można założyć że sami nie macie kolorowo, więc pojawiają się pretensje gdy ktoś chce mieć nawet COKOLWIEK z życia poza pracowaniem - można założyć - ponad 15 godzin dziennie, co jest NIENORMALNE.

To jest tak zwana mentalność kraba. Kraby, które znajdują się w wiadrze, nie pozwalają żeby jakikolwiek krab z niego wyszedł przy wspinaczce, jak mają cierpieć to wszyscy. Cytuję:
 


Dlatego, panowie moralizatorzy - zajmijcie się własnym życiem bo wylewa się frustracja na SAMYCH SIEBIE, a nie dojebywaniem komuś, że chce COKOLWIEK od życia poza zapierdalaniem.. 
 

 

Na poziomie psychiki wygląda to tak. Każdy człowiek ma potrzeby. Potrzeby są niezaspokojone, prowadzi to do frustracji. Frustracja powoduje coraz większą złość. Z racji natłoku pracy i braku najmniejszej możliwości do rozerwania się, złość uderza w człowieka, ewentualnie jest projektowana na otoczenie, w internecie, gdziekolwiek się da. Dalszy napór powoduje apatię, która jest zaproszeniem do wypalenia zawodowego, depresji, chorób psychicznych i w skrajnych przypadkach, ale nie takich rzadkich - samobójstwa.

 

Powodzenia @SławomirP, mam nadzieję że jakoś sobie z tym wszystkim poradzisz. Z fartem trzymaj się tam mordo!

Skoro już uderzyleś w stół to Ci odpowiem ;) rozbawiła mnie ta analiza mimo, że zapewne w wielu przypadkach jest trafna. Nie mam za dużo wspólnego z życiem autora. Moje studia wspominam jako najlepszy czas w życiu, a pamietam je dobrze bo skonczylem w zeszlym roku. Dla zaspokojenia ciekawości kierunek też nie był tym najłatwiejszym (Elektrotechnika ze specjalizacją Automatyka i metrologia). Sporo pracy, ale to byla czysta przyjemność. Edukacje zacząłem od technikum elektronicznego, więc wszystko miało ręce i nogi. Od rodziców brałem jak najmniej mogłem, bo tak chcialem i już. Na studiach zawsze wpadało stypendium rektora dla najlepszych, do tego prace wakacyjne. Miałem kasę, dziewczynę, bananowych i biednych kolegów, imprezy. Dalej mam to wszystko, tylko na innym levelu ;). 

 

Dla mnie osobiście narzekanie, że rodzice nie pomagają bo "dajom ino cztyrysta pln i za co jo mom dupczyć??" jest szczytem niewdzięczności i tyle. 

 

2 godziny temu, SławomirP napisał:

Mam telefon lg70, ma trochę lat i korzystanie z niego jest mocno uciążliwe. Pisze teraz z niego dlatego będzie hasłowo. 

 

Tekst pisałem w pośpiechu, więc nie ma tam każdego szczegółu, z tego powodu opis nie trzyma się kupy w 100%.

 

Porownywnie każdej sytuacji życiowej do gułagu jest śmieszne, może jakąś książkę motywującą napiszcie na podstawie tej metody? 

 

Chcieć od życia coś więcej niż gówno dnia codziennego, to roszczeniowa postawa? Zwalszca kiedy mieszkam z innymi studentami, którzy prowadzą normalne życie, ktoś hajs przysyła, mają czas, budzą mnie waracjąc z imprez nad ranem. Skoro ja mam bardzo dobrze, to oni jak mają? 

 

Te studia i taka sytuacja zyciowa, to nie moja decyzja, co mógł widzieć 18latek, który rzadko kiedy wioche opuszczał? 

 

Rodzice mnie wypchneli do takiej sytuacji, to powinni brać za to odpowiedzialność. 

 

Tekst, że 400zł miesięcznie od rodziców na życie, mieszkając w dużym, drogim mieście, będąc na studiach dziennych, to MAX pomoc jaką powinni dawać, nawet żal komentować. Idź sobie zarób cwaniaku na.buty lub wizytę u dentysty w międzyczasie. 

 

A tym co pocieszają dzięki. Nie.mam czasu dłużej pisać. 

 

 

Słuchaj kolego. Narzekaniem tych pięniedzy nie zarobisz. Więcej nie dodam.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak odchodząc od tematu nie dziwię się, że jest taki wskaźnik samobójstw mężczyzn skoro nawet na tym forum, za słowo narzekania, niezależnie od sytuacji jest się przybitym do krzyża i mieszanym z gównem. 

 

Już nawet tutaj po podzieleniu się problemami nie brakuje osób, które chcą sobie poprawić nastrój dowaleniem komuś, lub pochwaleniem się, ze oni mieli gorzej, czy jak tam sobie nie radzili w dżungli z jedną mokrą zapałką. 

 

Ja sobie w życiu poradzę, a na napierdalanke w Internecie, z osobami analizujacymi tekst w zdłóż i w szerz, żeby znaleźć coś, co można nadinterpretowac i doczepić się szkoda czasu i siły. 

  • Like 13
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz dostałeś jedną z najcenniejszych lekcji w życiu @SławomirP - i to może być dla Ciebie najlepszą trampoliną do jak najlepszego życia jakie możesz mieć. Już jestem po tym, co przechodzisz teraz i muszę Ci powiedzieć jedno, kiedy rozumiesz że możesz liczyć głównie na siebie i dosłownie na garstkę osób w życiu, wtedy przestaje Cię obchodzić cokolwiek kto sobie pomyśli, czyjeś opinie, wymagania, fochy i dramaty, jednak wymaga to radykalnego wybaczenia "oprawcom". Robisz wręcz co chcesz i im więcej przyjmiesz na klatę i będziesz w stanie z tego wyjść z uśmiechem i zrozumieniem, tym twardszym się stajesz. Zrozumienie, że nikogo nic nie obchodzisz jest jedną z najbardziej wyzwalających rzeczy w życiu jakich można doświadczyć. I tego Ci życzę - swego rodzaju wyzwolenia.

Jak najbardziej Wesołych Świąt! ;) 

  • Like 5
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo życie, nic nowego.

 

Dziewczyny w swoim gronie sobie pogadają, dadzą się wypłakac/wygadać  itp. A panowie: nie bądź pizdą, weź się za siebie, nie mazgaj się, co z ciebie za facet, ja to bym zrobił tak... itp. A później zdziwko, że się nie chcą otwierać i gadać o swoich problemach. Niby po co? Żeby słuchali jacy to są be nawet od swoich? Bez sensu. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostałeś dużo merytorycznych uwag @SławomirP, a to co najbardziej do ciebie doszło, to to, że ktoś tu poprawia sobie humor dowaleniem Tobie.

 

Ze wszystkich rzeczy jakie tu przeczytałeś

42 minuty temu, SławomirP napisał:

Tak odchodząc od tematu nie dziwię się, że jest taki wskaźnik samobójstw mężczyzn skoro nawet na tym forum, za słowo narzekania, niezależnie od sytuacji jest się przybitym do krzyża i mieszanym z gównem. 

 

Cytat

Już nawet tutaj po podzieleniu się problemami nie brakuje osób, które chcą sobie poprawić nastrój dowaleniem komuś, l

 

To NAJBARDZIEJ chciałeś przeczytać, tego szukałeś.

 

Nie interesuje cie co chciałem powiedzieć przez przytoczenie swojego przykładu, nie interesuje cie radą choćby @Pozytywniak że może trzeba zrobić wyłom w systemie, skoro czujesz, że się zajeżdżasz.

 

NIe, ty sądzisz, że większość z nas chce cię zgnoić. Tak wyciągasz wnioski, taką masz perspektywę więc się czujesz jak się czujesz.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Messer napisał:

Dlatego, panowie moralizatorzy - zajmijcie się własnym życiem bo wylewa się frustracja na SAMYCH SIEBIE, a nie dojebywaniem komuś, że chce COKOLWIEK od życia poza zapierdalaniem..

A czy to nie jest moralizowanie moralizatorów? ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP doskonale wiem co możesz czuć, sam studiuję podobnie trudny kierunek co Ty(nauka typowo na pamięć) i wiem do jakiej frustracji potrafi doprowadzić brak czasu dla siebie i niedosypianie. U Ciebie dodatkowo problemy finansowe, których ja nie miałem więc dopiero masz szkołę życia. Sam mam za sobą epizod załamania nerwowego... mimo że środki do życia były - na to narzekać nie mogłem były inne na tamten moment ciężkie problemy które mnie przytłoczyły.

 

W takich sytuacjach niestety często spotyka się osoby które dowartościowują się że jesteś w dołku i lubią Ci jeszcze dodatkowo dowalić i zdajesz sobię sprawę że jesteś zdany tylko na siebie.

8 godzin temu, SławomirP napisał:

Tak odchodząc od tematu nie dziwię się, że jest taki wskaźnik samobójstw mężczyzn skoro nawet na tym forum, za słowo narzekania, niezależnie od sytuacji jest się przybitym do krzyża i mieszanym z gównem. 

 

Już nawet tutaj po podzieleniu się problemami nie brakuje osób, które chcą sobie poprawić nastrój dowaleniem komuś, lub pochwaleniem się, ze oni mieli gorzej, czy jak tam sobie nie radzili w dżungli z jedną mokrą zapałką. 

 

Ja sobie w życiu poradzę, a na napierdalanke w Internecie, z osobami analizujacymi tekst w zdłóż i w szerz, żeby znaleźć coś, co można nadinterpretowac i doczepić się szkoda czasu i siły. 

Smutna prawda... Mężczyzna nie ma gdzie szukać dla siebie wsparcia gdy ma problemy. Jeżeli nie zaufany kumpel, przyjaciele, rodzina to kompletnie nikogo to nie obchodzi.  Dla kobiet istnieje cała masa fundacji, różne organizacje, wsparcie od państwa, czy chociażby orbiterzy. A mężczyzna jest odgórnie szmacony przez system. Całe szczęście że jest forum...

Mam nadzieję że dodam Ci chociaż trochę otuchy tym komentarzem. Nic tak nie hartuje jak radzenie sobie w takich trudnych sytuacjach. Mi się udało, mam nadzieje że też wyjdziesz na prostą.

Trzymaj się! :) 

Edytowane przez kaszalot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, SławomirP napisał:

Już nawet tutaj po podzieleniu się problemami nie brakuje osób, które chcą sobie poprawić nastrój dowaleniem komuś, lub pochwaleniem się, ze oni mieli gorzej, czy jak tam sobie nie radzili w dżungli z jedną mokrą zapałką. 

 

Czekaj, czekaj kolego.

Przychodzisz tutaj z problemem i z tego co widzę to trochę ci brakuje pokory. Nikt się tutaj nie chwali, tylko próbuje ci wyjaśnić w jakiej sytuacji byli i co musieli przejść. A to ważne, bo pokazuje, że nie siedzisz w tym szambie sam. 

Ja i @Jaśnie Wielmożny podaliśmy przykłady nie po to, by cię zgnębić, a pokazać, że pomimo przeciwności losu da się wyjść na prostą. O ile w to sam wierzysz, a nie biadolisz o samobójstwach czy znajdowaniu winy w innych.

12 godzin temu, SławomirP napisał:

za słowo narzekania, niezależnie od sytuacji jest się przybitym do krzyża i mieszanym z gównem. 

 

Pomijam nieścisłości w tekście jak chociaż brak telefonu, sylwek i.....dziwki.

Ty widzisz w tym sens w ogóle co napisałeś? 

Boisz się, że na sylwku przepierdolisz całą kasę co oszczędzałeś cały miesiąc, a nie masz nawet telefonu z którego byś był zadowolony. 

 

15 godzin temu, SławomirP napisał:

Zwalszca kiedy mieszkam z innymi studentami, którzy prowadzą normalne życie, ktoś hajs przysyła, mają czas,

 

Jakie normalne życie? No nie takie normalne, bo ktoś ich sponsoruje. Daje na wszystkie zachcianki i nie każe się zastanawiać nad przyszłością i własnymi decyzjami, więc przepierdalają wszystko jak leci.

Myślisz, że tego nigdy nie widziałem? Chodź, zaproszę cię do tajskiego uniwerka, gdzie rodzice wszystko opłacają swoim dzieciom i tworzą potem takich inwalidów życiowych, co się nie potrafią sami utrzymać, zapłacić rachunków, rozwiązać problemy czy zwyczajnie pogadać. W Polsce to samo. Kultura niczym się nie różni w tym przypadku.

To samo widziałem u znajomych jak studiowałem magisterkę.

Ja ci mogę epopeję na ten temat napisać, bo to co się tam działo to przechodziło ludzkie pojęcie.

 

Typy i typiary, którzy mieli wszystko zapewnione. Studia, akademik/mieszkanie w pełni opłacone, pieniądze na żarcie, chlanie, imprezowanie do białego rana.

Jedna moja dawna "przyjaciółka", wychowana na księżniczkę, bo rodzice zawsze wszystko na TAK, więc zaczęła segregować ludzi na tych lepszych i gorszych. Ciągłe imprezy, shoppingi, dzwonienie do tatusia o pieniążki, bo ostatnio przechlała wszystko. Tatuś zakręcił kurek to się zrobiła taka patola, że masakra. Bo się dziewczę nigdy nie nauczyło oszczędzać, zarządzać pieniędzmi czy je w ogóle respektować. 

 

Całkowicie nie rozumiem dlaczego to cię tak rusza. Życie jest wtedy normalne, kiedy wiesz, że na coś zasłużyłeś i sam na to zarobiłeś, a nie, że ktoś ci sponsoruje "całą" drogę do sukcesu. 

Nie mówię, że rodzice nie powinni pomagać, ale kurwa nie 100% za wszystko. No trochę powagi.

 

Ty się ciesz, że pomimo braku luksusu dalej pniesz się w górę. 

17 godzin temu, SławomirP napisał:

Rodzice mnie wypchneli do takiej sytuacji, to powinni brać za to odpowiedzialność. 

 

Że coooooooooooooooooooooooo?

Rodzice opłacają ci akademik, masz hajs, żeby przeżyć do pierwszego, masz gdzie mieszkać 35km do domu, gdyby się coś stało a ty chłopie bierzesz pod uwagę dziwki. No trochę szacunku do cholery.

 

17 godzin temu, SławomirP napisał:

Tekst, że 400zł miesięcznie od rodziców na życie, mieszkając w dużym, drogim mieście, będąc na studiach dziennych, to MAX pomoc jaką powinni dawać, nawet żal komentować. Idź sobie zarób cwaniaku na.buty lub wizytę u dentysty w międzyczasie. 

Ciesz się, że w ogóle coś dostajesz. Inni i tego nie mają. Naprawdę brakuje ci pokory chłopie.

 

17 godzin temu, SławomirP napisał:

A tym co pocieszają dzięki. Nie.mam czasu dłużej pisać. 

 

To ja tu przychodzę, żeby ci pomóc, poświęcam swój czas, a ty taki tekst. 

Dostałeś wiele rad, wykorzystaj je i przestań się tak samobiczować. Bo to trochę żałosne jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.