Skocz do zawartości

Pisanie/zaznaczanie w książkach


Quo Vadis?

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś praktykuje zwyczaj pisania/zaznaczania w książkach (czyli nie czymś takim jak przykładowy podręcznik, gdzie Ci nie zależy i możesz mazać kutasy ? ) ?

Mi osobiście szkoda to robić, choć czasem nad tym myślę, bo potem wertując książkę możemy zobaczyć co nam się w niej spodobało ale tak mazać? Nie po bożemu.

memy-2015.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu, bez skrupułów zaznaczałem zakreślaczem co ciekawsze fragmenty.

Potem stwierdziłem, że po co to, skoro do przeczytanej książki i tak już do niej nie zajrzę :P

Edytowane przez Damian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje książki są całe wręcz pomazane ołówkiem. ;) 

 

Czytam głównie literaturę ze swojej dziedziny i muszę zaznaczać co ważniejsze fragmenty, bo kiedyś do tego wrócę, żeby się nauczyć/przypomnieć to sobie. To jest taka przysługa od siebie dla siebie z przyszłości.

 

Ten nawyk nie pisania po książkach wziął się od mojej mamusi kochanej, która sugerowała żeby tego nie można robić, bo te podręczniki (do szkoły) można jeszcze komuś sprzedać, a im lepsza jakość, tym ktoś będzie się bardziej cieszył, a i można drożej sprzedać. :) Dopiero jak stałem się dorosły to zrozumiałem, że te książki, które kupuje sobie extra dla swojego zawodu są tylko moje, ja na nie wydałem hajs i mogę sobie zrobić z nimi co chcę - mogę nawet rozpalić sobie taką książką ognisko, jak to zrobiono z magnum opus pewnego pana z Częstochowy. To jest całkowicie moja własność.

 

Gdy czytam książkę w innym języku niż ojczysty, zaznaczam określonym szlaczkiem słówko czy wyrażenia, których nie znam albo takie, których warto by się było ich nauczyć, i w taki sposób mam to, za co naprawdę zapłaciłem za książkę - korzyść intelektualną.

  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Ktoś praktykuje zwyczaj pisania/zaznaczania w książkach (czyli nie czymś takim jak przykładowy podręcznik, gdzie Ci nie zależy i możesz mazać kutasy

Ja. W każdym poradniku, książce biznesowej i tym podobnych. Każda moją lektura ma potem oczojebne barwy od mazaków i masę fiszek. Tak mi łatwiej potem znaleźć to, czego akurat potrzebuję i co chciałem odświeżyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoich książkach rzadko cokolwiek zaznaczam, w cudzych tym bardziej nic nie piszę. W książkach z biblioteki zdarzało mi się znajdować swoiste didaskalia pisane ołówkiem na marginesach. Jakiś ku... napisał w środku kryminału kto zabił. 

Czasem takie dopiski się zdarzają w książkach specjalistycznych, gdzie ktoś wychwyci jakiś błąd merytoryczny i o tym napisze ołówkiem. To akurat bardzo dobrze.

 

Ja nic nie piszę, tylko zaznaczam sobie kolorowymi karteczkami co ciekawsze fragmenty, ewentualnie gdzie skończyłem.

 

Edytowane przez Janek Horsie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po literaturze specjalistycznej kresle do woli ponieważ ja kupuje. Resztę książęk wypożyczam z biblioteki więc po nich nie pisze. 

 

W ogóle przyjąłem zasadę, że nie kupuje innej literatury niż specjalistyczna i każda książkę, która kupię muszę przynajmniej raz przeczytać zanim dokonam zakupu następnej.

 

Zajebista zasada dzięki temu oszczędzam kupę kasy i zachowuje dyscyplinę. 

 

Polecam każdemu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

potem wertując książkę możemy zobaczyć co nam się w niej spodobało ale tak mazać? Nie po bożemu

Polecam mazać, zakreślać.

Książka to moja własność i przedmiot umierający moje życie.

Będzie jeszcze lepsze jeśli mam ochotę coś ważnego zakreślić i do tego wrócić i utrwalić. 

 

Parę lat temu byłem tego przeciwnikiem, było mi szkoda książki.  Teraz już nie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam szacunek do książek, ale zdarza mi się w nich zaznaczać w dwóch przypadkach

1. Moje prywatne książki medyczne, o których wiem że towarzyszyć mi będą do końca i z których się uczę. To są często obszerne tomiszcza i powtarzanie czy znalezienie istotnego fragmentu jest bez zaznaczania trudne. Czasmi uzupełniam o własne przypisy. 

2. Książki w obcych językach, kiedy trafia mi się nowe słowo/zwrot/zdanie, które chcę później zanotować. Te zaznaczenia robię ołówkiem... Ale jakoś chyba nigdy ich później nie wymazuję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mi też żal, myślę nad tym żeby po prostu ulubione książki kupować w dwóch egzemplarzach. Wtedy jedna będzie pełniła tylko funkcję reprezentacyjną i będzie sobie stała na półce, a w drugiej będę sobie zaznaczał i dopisywał bo to jednak pomocne jest, łatwiej mi się zapamiętuje jak jeszcze coś zapiszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Quo Vadis? napisał:

 Mi osobiście szkoda to robić, choć czasem nad tym myślę, bo potem wertując książkę możemy zobaczyć

TAK już zobaczysz?!

 

Po pierwe jeśli nie bazgrasz po knidze to   nie asymilyjesz się z jej zawartością.

Kolejno powinno się wręcz nanosić konkluzję blisko przeczytane treści bo to jest czas dla kooprocesora na prze trybienie tego co zassałeś oraz załadowanie do pamięci tylko tobie znanym kodem.

 

 

REASUMUJĄC:  tylko czytając wiedza ZOSTAJE zakodowana w pamięci ulotnej.

Każda dodatkowa memo technika dodana do obróbki tekstu zwiększa trwałość zalegania wiedzy.

 

....wierszem  polecęmmm...

ZAPEWNE znasz...... :

W pierwszej wszystkie są dodatnie,

W drugiej tylko sinus,

W trzeciej tg i ctg,

A w czwartej cosinusi.

 

 

 

    

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.