Skocz do zawartości

Podświadome białorycerstwo - ile z niego w was zostało?


Rekomendowane odpowiedzi

Miałem kilka, najśmieszniejsze jest to, że nie mogę sobie przypomnieć jakich ale wspomnienie uczuć w momencie "co ty kurwa robisz" żywe dlatego twierdząco odpowiadam na to pytanie.

 

Zostają wzorce ale myśle, że 2 najgorsze rzeczy to przypominać to sobie w kontekście negatywnym zbyt często a to już prowadzi do przyswajania ich frajerskiego systemu wartości.

 

Dla mnie ważne, że byłeś normalny i chciałeś podnieść coś komuś - kultura.

 

To, że wdg. norm moralnych jakiegoś frajera jesteś frajerem nie powinno zabrudzać ci głowy a wrecz cieszyć, że masz ludzkie odruchy bezwarunkowe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Ace of Spades napisał:

Ja kiedyś miałem nieprzyjemność pracować z dużą ilością pań, prawdziwa szkoła życia, mistrzostwem świata było jak pomogłem pewnej pani w robocie (zrobiłem to bezinteresownie, tzn chodziło o to żeby szybciej zakończyć pewien projekt) jeszcze tego samego dnia ów pani podkablowala mnie, czaicie klimat? :DDDDDDDD, co ja się w tej robocie nasłuchałem o mężach tych pań - debil, całe życie z debilem, kretyn itd, pracowałem w roznych miejscach i generalnie zauważyłem, że mężczyzni nie wiele mówią o swoich zonach a jak już mówią to raczej ich publicznie nie obrażają natomiast kobiety zachowują się dokładnie odwrotnie, jedna przez drugą prześcigają się w nasmiewaniu i pogardzie dla swoich mężów. Dziękuję za tą szkołę życia, dzięki niej mam już wyrobiony pogląd na temat pomagania kobieta, nie pomagam, chyba żeby było to związane z zagrożeniem zdrowia lub życia. 

 

Obecnie jestem w takiej sytuacji, toczka w toczkę to samo. Początkowo tak naiwny byłem, że jednej koleżance pomogłem, sam z siebie, bo chcieli ją z roboty wyrzucać. Trochę poczułem się odpowiedzialny za jej sytuację, bo w pewnym sensie byłem w nią uwikłany. Nie byłem przyczyną jej problemów, ale byłem w tej sytuacji.  W podzięce żadnego "dziękuję" oczywiście (czego nie oczekiwałem), za to próba przerzucania roboty na mnie później, i ogólnie muchy w nosie. Ta sytuacja mnie nauczyła nie pomagać i nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Oczywiście większość "koleżanek" narzeka na mężczyzn. Ogólnie kobiety w mojej pracy oczekują, że faceci będą za nich odwalać czarną robotę. Wszystkie trudniejsze sprawy - do faceta. Koleżanki chronią siebie nawzajem, ja na to patrzę jak na towarzystwo wzajemnej adoracji. 

21 minut temu, Ace of Spades napisał:

Kobiety naprawdę bywają paskudne, czasami jak słyszałem podobne przechwalki to na serio miałem ochotę wyjebac takiej babie po ryju w ramach męskiej solidarności (w którą też nie wierzę) 

A najśmieszniejsze że tego męża miałem okazję poznać osobiście i on - przynajmniej oficjalnie - jest cały za swoją małżonką. Wyraża się o niej (w rozmowie w cztery oczy) ciepło i z szacunkiem. Mocno ją idealizuje,  przynajmniej w tych deklaracjach. Normalny gość ogólnie, z tego co miałem obserwować, no ale ona nim pogardza straszliwie.

A teraz ciekawostka - ona mi opowiadała, sama z siebie, jak się z mężem poznali. Bez kozery mi przyznała, że kompletnie ją nie zainteresował na pierwszym spotkaniu. Ale jakoś to wychodził, półtora roku się plątał, był przedstawiany jako "przyjaciel",  ona w tym czasie szukała innych partii, ale żadne opcje nie wypaliły i ostał się on.  Moja myśl na podstawie tych okruchów (o ile są prawdziwe) jest taka, że już na początku dał się przeczołgać i stracił szacunek, a potem poszło. Czy mógł to potem odzyskać, trudno powiedzieć, to mi wygląda na to, że ona jest z nim z braku laku i tak jakby wyżywa się na nim za ten fakt. Przykra historia, tak czy tak. 

 

A odnośnie tematu. 

Opisywałem kiedyś tę akcję. 

W 2012 zerwałem kontakt z pewną panią. Wykasowałem telefon, zapomniałem o sprawie. Zadzwoniła jakoś w tym roku. Głos znany, ale nie mogłem przyporządkować do konkretnej osoby. Przedstawia się, też mi imię i nazwisko coś mówi, ale musiałem z 15 sekund móżdżyć, żeby zajarzyć. I ona dzwoni, łasi się, jak gdyby nigdy nic i usiłuje ode mnie wydębić przysługę o wartości rynkowej około, no nie wiem 200 zł może? "Po starej znajomości". Oddzwonię, w pracy jestem. Po pracy poszedłem smacznie spać, nagrała mi się na pocztę. Zdumienie i oburzenie w jej głosie - bezcenne. Ona naprawdę uważała, że jej się NALEŻY, że po siedmiu latach zadzwoni i facecik rzuci wszystko i poleci rozwiązywać jej problemy. 

 

 

I to co pisze @mirek_handlarz_ludzmi z tym nieustępowaniem podczas chodzenia, to też potwierdzam. Jest to bardzo irytujące, bo wystarczyło by trochę sobie wzajemnie ustąpić, wszystkim byłoby łatwiej i przyjemniej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Wypas napisał:

Moja myśl na podstawie tych okruchów (o ile są prawdziwe) jest taka, że już na początku dał się przeczołgać i stracił szacunek, a potem poszło. Czy mógł to potem odzyskać, trudno powiedzieć, to mi wygląda na to, że ona jest z nim z braku laku i tak jakby wyżywa się na nim za ten fakt

Dokladnie, historia stara jak świat, pani wzięła Beciaka bo widocznie była za cienka na Chadów i teraz całą swoją frustrację wywala na nieszczesnika, ja to się dziwię takim mężczyznom, jak oni to znoszą, ja to bym wybuchł, rozwalił takie małżeństwo a oni w tym gównie tkwią, bez sensu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Ace of Spades said:

jak oni to znoszą

1) jak mają dzieci to wydaje im się (zapewne w dużej części przypadków słusznie), że ogólny, ekonomiczno-rodzinny koszt rozwodu byłby zbyt duży

2) zbyt dawno temu ostatni raz podrywali kobiety, żeby wierzyć w to, że ciągle będą to potrafili po rozwodzie

3) wierzą (z reguły bardzo niesłusznie) że zołza w domu, nawet jak ich wpuści do komnaty rozkoszy raz na dwa tygodnie, to i tak im się to kalkuluje lepiej niż inwestowanie w podryw albo płacenie za dziwki

 

Błędy kalkulacji i niska samoocena, jak sądzę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, SzatanKrieger said:

Widziałem na anglojęzycznym red pillu gdzie laska się burzyła, że przez feministki (...) kobiety mają cięższe teraz życie...



Jak ktoś ma niech wrzuci ale materiał jest po ang. 

To wrzuć. Skąd niby możemy wiedzieć jak to znaleźć? Na YT czy innych serwisach wideo są tylko tytuły. Jak znasz tytuł to znajdziesz, jak wiesz o czym było to nigdy w życiu nie dojdziesz do tego filmu.

 

--

5 hours ago, leto said:

Wg mnie nie jest szarmanckością wyręczanie kobiet w trywialnych czynnościach

5 hours ago, NoName said:

To jest szarmanckość,a nie białorycerskość moim zdaniem.

To co ta panienka zrobiła to nie jest szarmanckość tylko próba wysłużenia się facetem.

 

W takiej sytuacji warto się zastanowić czy gdyby sytuacja była odwrotna to ona by tak czy siak zrobiła?
Czy gdyby @Tomko upuścił szalik i powiedział to pani nieopodal: "zajmij się moim szalikiem", czy by go podniosła?

Jeśli macie możliwość zróbcie tego typu eksperyment z kobietą; okaże się jak to jest z ich szarmanckością i savoir vivrem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, leto napisał:

Najlepszy tekst, jaki słyszałem od mężatki (chyba na jakimś piwie firmowym) to: "seks z mężem? przecież to jak kazirodztwo" :D

U mnie w firmie to standardowy tekst facetów: ile jesteś ze swoją? 20 lat? To przecież już kazirodztwo! ;) Generalnie w moim towarzystwie kobiety dość wstrzęmięźliwie krytykują swoich mężów czy tam ogólnie partnerów

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 21.12.2019 o 17:29, SzatanKrieger napisał:

jakby to we flirt zamienić np nie wiem: Wziąć jej rękę i przyłożyć do swoj

Japrdl w robocie takie rzeczy:/

 

W dniu 21.12.2019 o 17:29, SzatanKrieger napisał:

Dziś jak tak sobie pomyślę, to powiedziałbym coś na zasadzie

"Stawka mnie nie puszcza." Proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 21.12.2019 o 19:42, NoName napisał:

Ty otwierasz pani drzwi, a pani uśmiecha się i ci dziękuje. Nie wymusza tego i nie próbuje zrobić z ciebie swojego sługusa. Tak to powinno wyglądać.  

To chyba od mindsetu zależy. Można przepuścić w drzwiach w sposób niewymuszony, można to zrobić jak sługus lub nice guy oczekujący czegoś w zamian (choćby podziękowania czu uśmiechu).

 

Ktoś chyba nawet zalecał coś takiego, że nawet jeśli ktoś ma nawyk przepuszczania, to niech czasem odpuści i poobserwuje wpływ na siebie tej sytuacji (jeśli np. bedzie się czuł niepewnie "zaszczuty", to może znaczyć, że przepuszcza bo "tak trzeba" a nie, że "tak chce").

 

Zresztą... mamy równouprawnienie i trzeba kalibrować. Jak widzisz tradycyjną kobietę to otwierasz jej drzwi, jak feministkę to dajesz jej możliwość skorzystania z zalet równouprawnienia i czekasz, aż ona te drzwi otworzy dla Ciebie :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przerwie na lunch byłem z kolegą i koleżanką coś zjeść. 

Sytuacja była taka, że znajoma wysłużyła się kumplem...

Zaniósł jej talerz z jedzeniem, odniósł i jeszcze na samym końcu przez to iż się przeciwstawiał temu - nie chciał zrobić to o co koleżanka go prosiła kazała mu kupić napój i jej dać pół...

Oczywiście też to zrobił 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja miałem nieco inną sytuację. Tak z dziesięć lat temu, w jednym z portów w jukeju poszedłem się przejść na miasto, poszedłem do sklepu, będąc w drzwiach zobaczyłem wychodzącą kobietę, odruchowo się wycofałem, przytrzymałem drzwi i panią to bardzo zdenerwowało, bo walnęła mi mowę, gdzie najczęściej użytym przez nią słowem było "fuck"?. Pani dała mi nauczkę i od tego czasu traktuję wszędzie kobiety jak ludzi.

Edytowane przez Stefan Batory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

A moim zdaniem przynajmniej połowa z Was (piszących w tym wątku), zachowuje się strasznie "bucowato". 

Weźmy np. kolegę z pierwszego postu. Jakaś dziewczyna potraktowała go jak parobka. Oczywistym jest to że powinien udać że kompletnie nie słyszał tej dziewczyny. 

Ale skoro on podszedł już do tego szalika, podniósł go i zawiesił go na tej barierce... To późniejsze ponowne zabranie tego szalika i rzucenie go ludziom pod nogi, było już czystym chamstwem. 

Najpierw przejawił w sobie ludzki odruch, a później zszedł poniżej poziomu tej dziewczyny. A cała masa z Was przyklaskuje mu w tym. 

To smutne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem taki "długi moment" około dziesięciu lat temu, na studiach, gdzie cała paczka "przyjaciół" (to słowo padało z usta gospodyni wyjątkowo często) spotykała się w wynajętym mieszkaniu jednej z koleżanek. Do miasta akademickiego dojeżdżałem codziennie,  a od przystanku do mieszkania panny miałem jeszcze 20 minut drogi, Po oblaniu roku nadal umawiałem się z nimi w tym samym mieszkaniu i dojeżdżałem 40 kilometrów w jedną stronę, żeby spędzać z nimi czas. Sytuacji "białorycerskich" było zbyt wiele, żeby je wyszczególniać. Dość powiedzieć, że zawsze na jednego faceta przypadały minimum dwie kobiety. Moje propozycje spotkania się u mnie, albo przynajmniej w pół drogi były ignorowane, podobnie jak próby organizacji czasu. Ostatecznie przestałem przyjeżdżać, a potem również prosić.  Dziwnym trafem z kontaktów wysypały się tylko panienki, a został jedyny realny przyjaciel, z którym rozmawiamy i spotykamy się regularnie. Nauczkę przyswoiłem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.