Skocz do zawartości

Apatia


larry

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Po wylogowaniu się z matrix'a moje życie ogarnęła apatia (a może zawsze tak było, nie wiem). Nie powiedziałbym, że mam depresje, bo nie jestem jakoś nieszczęśliwy, ale szczęśliwy też nie. Po prostu sobie istnieje tak samo jak mech, który rośnie na dachu. Dla samego istnienia.

 

W niczym nie widzę sensu. Nie chce mi się nic robić poza pracą. Nihilizm wszedł głęboko.

 

Jedyna rzecz w której osiągnąłem względny sukces w życiu to moja kariera zawodowa. Daje mi komfort życia i lubię swoją pracę, jest rozwojowa i ludzie ją doceniają.

Oprócz tego w życiu nie mam nic.

 

W sumie jak o tym pomyślę, to podświadomie jedyny powód dlaczego tak dużo energii włożyłem w pracę, to aby moje SMV wzrosło podczas gonienia lasek. Nie jestem wysokim przystojniakiem, więc grubszy portfel to jedyna metoda na zwiększenie swoich szans. I to z jakimś skutkiem działało. W życiu udało mi się pochędożyć z loszkami o większym SMV.

 

Gdyby nie laski to mógłbym wykładać towar w markecie, tylko aby styknęło na czynsz i jakąś książkę od czasu do czasu.

 

Jednak po ostatnim związku i paru ONS nie mam siły gonić lasek. Sensu w tym też nie widzę, bo wiem jak to wszystko się skończy. Albo plantacja, albo ból emocjonalny, albo niesatysfakcjonujący sex.

 

I teraz próbując sobie ułożyć życie bez kobiety próbuję znaleźć w tym wszystkim sens.

 

Więc pytanie dla braci, którzy nie chcą grać w grę, jak Wasze życie wygląda? Co Wam daje powód do wstania z wyra i to aby cieszyć się życiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z opisu wynika, że dobrze Ci się w życiu układa. Z braku prawdziwych problemów tworzysz sobie sztuczne zmartwienia i zadręczasz się. 

Kobiety dziś są, jutro ich nie ma i na nich świat się nie kończy. Pracuj, znajdź sobie hobby, spotykaj się z rodziną i przyjaciółmi, uprawiaj jakiś sport. W ten sposób wypełnisz pustkę w życiu i nie będziesz czuł się samotny. Zawsze wokół są jacyś ludzie, z którymi możesz porozmawiać i spędzić czas. Nie potrzebujesz do tego związku z kobietą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jest to poniekąd nieuniknione. Jeśli zaczniesz wycinać ze swojego umysłu wcześniej wciskane Ci programy - typu kultura masowa, religia, polityka, różne z dupy teorie, to zostaje bardzo mało. Zostajesz sam ze sobą, swoimi silnymi cechami i tymi bardziej mrocznymi, i możesz dojść do wniosku że nie ma żadnego wielkiego celu, o który warto walczyć, bić się.

 

Seks i kontakty z płcią przeciwną, mimo że zawsze będą jakoś tam pociągające, bo zaprogramowane w sposób praktycznie nieusuwalny przez biologię, po pewnym czasie, jak sam zauważasz, @larry, też już przestają być jakąś wielką wartością, bo po x kontaktach ciężko jest przeżyć cokolwiek zajebistego w kontakcie x+1, rośnie natomiast ryzyko rozczarowania tym, co pani ma do zaoferowania.

 

Po pewnym czasie wszystko blaknie. Tak jak mówił narrator w Fight Clubie: "everything is so far away, a copy of a copy of a copy". Tyczyło się to bezsenności, ale jest tutaj bardzo dobra analogia - bo czym innym są te wszystkie wgrywane nam z zewnątrz programy, niż formą snu? Odrzucając je wchodzimy właśnie w jakąś formę bezsenności. Ciągłej świadomości.

 

Jakie jest rozwiązanie? Ja jeszcze nie wiem. Mam garstkę rzeczy które naprawdę lubię robić i w ich zakresie postawiłem sobie jakieś bliższe lub dalsze cele, które będę chciał osiągnąć, bo sądzę, że da mi to jakąś formę szczęścia. Ale może się tylko łudzę. Może szczęście nie istnieje. Może jest tylko cierpienie istnienia przerywane od czasu do czasu wzlotami, które muszą się nieuchronnie skończyć.

2 minutes ago, nihilus said:

W ten sposób wypełnisz pustkę w życiu

Mam wrażenie, że to jest trochę wyższy poziom pustki, niż Ci się wydaje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, larry napisał:

Witam,

 

Po wylogowaniu się z matrix'a moje życie ogarnęła apatia (a może zawsze tak było, nie wiem). Nie powiedziałbym, że mam depresje, bo nie jestem jakoś nieszczęśliwy, ale szczęśliwy też nie. Po prostu sobie istnieje tak samo jak mech, który rośnie na dachu. Dla samego istnienia.

 

W niczym nie widzę sensu. Nie chce mi się nic robić poza pracą. Nihilizm wszedł głęboko.

 

Jedyna rzecz w której osiągnąłem względny sukces w życiu to moja kariera zawodowa. Daje mi komfort życia i lubię swoją pracę, jest rozwojowa i ludzie ją doceniają.

Oprócz tego w życiu nie mam nic.

 

W sumie jak o tym pomyślę, to podświadomie jedyny powód dlaczego tak dużo energii włożyłem w pracę, to aby moje SMV wzrosło podczas gonienia lasek. Nie jestem wysokim przystojniakiem, więc grubszy portfel to jedyna metoda na zwiększenie swoich szans. I to z jakimś skutkiem działało. W życiu udało mi się pochędożyć z loszkami o większym SMV.

 

Gdyby nie laski to mógłbym wykładać towar w markecie, tylko aby styknęło na czynsz i jakąś książkę od czasu do czasu.

 

Jednak po ostatnim związku i paru ONS nie mam siły gonić lasek. Sensu w tym też nie widzę, bo wiem jak to wszystko się skończy. Albo plantacja, albo ból emocjonalny, albo niesatysfakcjonujący sex.

 

I teraz próbując sobie ułożyć życie bez kobiety próbuję znaleźć w tym wszystkim sens.

 

Więc pytanie dla braci, którzy nie chcą grać w grę, jak Wasze życie wygląda? Co Wam daje powód do wstania z wyra i to aby cieszyć się życiem?

Sam przechodziłem przez taki etap stagnacji i mimo że mam po 4 latach braku dziewczyne to też nie uzależniam od jej obecności swojego szczęścia. Ja codziennie mam ochotę wstawac, na pracę i zarobki nie narzekam, gran w piłkę nożną, biegam, trenuje na siłowni. W okresie wiosna-jesien jak nie ze swoją drużyną to jeżdżę po Wawie i okolicach oglądając spotkania niższych lig piłkarskich czy też biorę udział w różnych imprezach sportowych czy kulturalnych a przede wszystkim jeżdżę z grupami z FB na wycieczki w góry i po różnych zakątkach Polski. Np przedwczoraj byłem na stadionie narodowym obejrzec wystawę klocków LEGO i nieźle mnie to nakręciło a wczoraj wieczorem z braćmi bawiliśmy się oglądając maraton gwiezdnych wojen. Ciągle coś się dzieje i mnie to cieszy. Mam czasem momenty stagnacji ale staram się cieszyć życiem mimo codziennych problemów ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minutes ago, nihilus said:

Z braku prawdziwych problemów tworzysz sobie sztuczne zmartwienia i zadręczasz się. 

No, ale nasze życie jest pełne problemów. Chodzę na siłkę od czasu do czasu. Także staram się rozwijać swoje hobby, aczkolwiek to za mało, aby widzieć sens w tym wszystkim. Po co jesteśmy i dla czego. Jak jesteś w związku, twój czas wypełnia dbanie o związek. Jak jesteś wolny, to wymyślasz sobie problemy. Jak to zrobić aby być wolnym i nie wymyślać sobie problemów.

44 minutes ago, leto said:

bo po x kontaktach ciężko jest przeżyć cokolwiek zajebistego w kontakcie x+1, rośnie natomiast ryzyko rozczarowania tym, co pani ma do zaoferowania.

No właśnie. Mam te same doświadczenia. I dlatego chcę znaleźć jakiś cel outside tego zjebania (czyli gonienie za dupami).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, marios27 said:

W okresie wiosna-jesien jak nie ze swoją drużyną to jeżdżę po Wawie i okolicach oglądając spotkania niższych lig piłkarskich czy też biorę udział w różnych imprezach sportowych czy kulturalnych a przede wszystkim jeżdżę z grupami z FB na wycieczki w góry i po różnych zakątkach Polski. Np przedwczoraj byłem na stadionie narodowym obejrzec wystawę klocków LEGO i nieźle mnie to nakręciło a wczoraj wieczorem z braćmi bawiliśmy się oglądając maraton gwiezdnych wojen. Ciągle coś się dzieje i mnie to cieszy. Mam czasem momenty stagnacji ale staram się cieszyć życiem mimo codziennych problemów ?

I to jest fajne, że potrafisz się tak nakręcać takimi rzeczami. Jeśli Ci to zapełnia życie to super. Ja szukam celu wyższego i go nie mogę znaleźć, pewnie dlatego, że nie istnieje. Chciałbym się jarać maratonem gwiezdnych wojen czy coś, ale to dla mnie nie działa. Dla mnie w poprzednim życiu nakręcało gonienie za pusią, a po zrezygnowaniu z tego, nie potrafię znalezienia innego celu.

 

 

6 minutes ago, powerade said:

@larry ile byłeś.w związku i jaki czas minął od rozstania ? 

Ponad pół roku (co prawda spotkałem się międzyczasie, co skończyło się segzami), ale już jest to pies pogrzebany. Nie chcę do tego wracać. Czułem "apatię" przed związkiem i czuję ją ponownie. W sumie podczas związku jej nie czułem, bo nie miałem na to czasu, ale to jest naturalny mój stan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, larry napisał:

I to jest fajne, że potrafisz się tak nakręcać takimi rzeczami. Jeśli Ci to zapełnia życie to super. Ja szukam celu wyższego i go nie mogę znaleźć, pewnie dlatego, że nie istnieje. Chciałbym się jarać maratonem gwiezdnych wojen czy coś, ale to dla mnie nie działa. Dla mnie w poprzednim życiu nakręcało gonienie za pusią, a po zrezygnowaniu z tego, nie potrafię znalezienia innego celu.

 

 

Dasz radę ?Może to nie jest wysoki cel ale nakręca mnie to właśnie ćw dążeniu do czegoś innego ale bynajmniej u mnie musi być też ta radość z malych rzeczy i zajęć? ja wierzę że u ciebie to tylko stan przejściowy i trzymam kciuki żebyś znowu zaczął konkret żyć ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie osobiście nakręca wizja spełnienia swoich marzeń (jak dziecinnie to by brzmiało).

Niestety łączy się to z posiadaniem większej ilości gotówki, dlatego też staram się poważnie działać w tej sferze.

 

Pytanie do Ciebie, czy byłeś w ostatnim czasie gdzieś na wycieczce np. krajoznawczej?

Mi wewnętrznej motywacji dodała podróż do paru stolic większych krajów europejskich. Ujrzałem tam ten... "dobrobyt".

Nakręciło mnie to do działania, chęci polepszenia swojego statusu, poszerzenia swoich horyzontów.

Dostrzegłem, że są zdecydowanie lepsze miejsca do życia niż nasza cudowna Polska. (miałem 2 lata temu pewien epizod emigrancki, który zmienił mój światopogląd)

Marzeniem moim jest właśnie z tej cudownej Polski się wydostać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, BRK275 said:

Pytanie do Ciebie, czy byłeś w ostatnim czasie gdzieś na wycieczce np. krajoznawczej?

Byłem. Mieszkałem w zachodniej Europie przez jakiś czas. Podróżowałem też trochę (Azja, Ameryka Południowa, Afryka), więc podróżowanie mnie już nie jara. Notabene, zaruchałem parę lasek na wyjeździe, bo moje europejskie SMV szło dalej niż te tutaj w Polsce. To wszystko dokłada się do mojego cynizmu i braku sensu we wszystkim. Podróżowanie to uciekcza od problemów, które w końcu Cię dopadną. Pytanie, jak być szczęśliwym bez tych wszystkich fajerwerków typu podróżowanie czy zdobywanie kolejnych dziewek.

13 minutes ago, BRK275 said:

Marzeniem moim jest właśnie z tej cudownej Polski się wydostać.

 

A ja właśnie poszedłem w innym kierunku. Byłem w "lepszym świecie" i zdecydowałem się na powrót do naszego polskiego piekiełka. Nie żałuję, co nie znaczy, że problemy natury egzystencjonalnej ustąpiły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli piszesz, że kariera i praca to sukces - to zakładam, że kosisz kasę.

Ale z opisu dalszego wynika - że uwziąłeś się na karierę, żeby kosić laski.

 

Czyli logicznie wynika, że praca wcale nie jest czymś, w czym się spełniasz.

 

Jakby tak było - byłbyś wystarczająco szczęśliwy, żeby nie przejmować się tak bardzo innymi problemami. Bo robota dawała by spełnienie.

A to spełnienie s roboty - zaraziło by inne obszary życia, i coś by tam zaczęło kiełkować.

 

Tak to widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, sargon said:

Jeśli piszesz, że kariera i praca to sukces - to zakładam, że kosisz kasę.

Ale z opisu dalszego wynika - że uwziąłeś się na karierę, żeby kosić laski.

 

Czyli logicznie wynika, że praca wcale nie jest czymś, w czym się spełniasz.

 

Jakby tak było - byłbyś wystarczająco szczęśliwy, żeby nie przejmować się tak bardzo innymi problemami. Bo robota dawała by spełnienie.

A to spełnienie s roboty - zaraziło by inne obszary życia, i coś by tam zaczęło kiełkować.

 

Tak to widzę.

Masz rację i jej nie masz.

 

Wybieram pracę, która mnie spełnia i także mi spoko płaci. Na finanse nie narzekam, jest trochę pow. średniej.

 

Gdyby nie laski to ciągle bym robił karierę, bo to są np. fajne tematy typu A.I i i tak dalej.

 

Niestety moja robota nie zaraża innych aspektów mojego życia, bo one nie istnieją.

 

Budzę się rano, aby rozwiązać nowy problem w pracy, ale gdyby nie praca to nie miałbym się po co się budzić.

 

Stąd ten cały mój dylemat. Jesteś w plantacji, to masz powód, bo musisz się zająć rodziną.

 

Jesteś sam, to ciągle czujesz satysfakcje ze swojej pracy, tylko nie wiesz po co.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, larry said:

Jesteś sam, to ciągle czujesz satysfakcje ze swojej pracy, tylko nie wiesz po co.

Może to jest jakaś bardzo stara ewolucyjnie część Twojego mózgu, która mówi Ci, że nie ma sensu inwestować energii w cokolwiek innego, niż zdobywanie partnerek i płodzenie z nimi dzieci? Tak sobie gdybam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, leto said:

Może to jest jakaś bardzo stara ewolucyjnie część Twojego mózgu, która mówi Ci, że nie ma sensu inwestować energii w cokolwiek innego, niż zdobywanie partnerek i płodzenie z nimi dzieci? Tak sobie gdybam.

niestety masz chyba rację. Mój prehistoryczny mózg mówi mi dokładnie to. Pytanie, jak się od tego uwolnić?

Edytowane przez larry
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie, szczególnie że jest to jedna z najważniejszych biologicznie funkcji naszych organizmów.

 

Ciekawostka: relatywnie do rozmiarów ciała, człowiek posiada największy (albo jeden z największych, ale gdzieś bardzo blisko pierwszego miejsca) w naturze penis. Wskazuje to na to, że na drodze ewolucji cechy związane z rozmnażaniem się (a więc i łączeniem w pary) były w naszym gatunku ekstremalnie istotne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, leto said:

Dobre pytanie, szczególnie że jest to jedna z najważniejszych biologicznie funkcji naszych organizmów.

 

Ciekawostka: relatywnie do rozmiarów ciała, człowiek posiada największy (albo jeden z największych, ale gdzieś bardzo blisko pierwszego miejsca) w naturze penis. Wskazuje to na to, że na drodze ewolucji cechy związane z rozmnażaniem się (a więc i łączeniem w pary) były w naszym gatunku ekstremalnie istotne.

mój penis nie jest mega rozmiarów, ale nie jedna zaczęła się ksztusić :) ale jak to ma się do wyższych celów życiowych?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, larry said:

jak to ma się do wyższych celów życiowych?

Jakimś tam wytłumaczeniem może być to, że po prostu przeżyć swoje życie, nawet bardzo szczęśliwie jak na singla, będzie prawie zawsze subiektywnie odbierane jako mniej wartościowe, niż przeżyć je nawet w relatywnym niedostatku (np. żona zagarnie Ci połowę majątku przy rozwodzie ;)), ale płodząc potomstwo. Poniekąd jest to zrozumiałe. Gdyby ewolucja dopuściła do znacznego wzrostu odsetka osobników preferujących samotność w populacji, to ta populacja by szybko wyginęła.

Dodam jeszcze, że moim skromnym zdaniem, 90, jak nie więcej procent mężczyzn (chociaż nie wszyscy to sobie uświadamiają) robi kariery, chodzi na siłownie (to szczególnie), dba o zdrowie itd właśnie dokładnie po to, żeby zdobyć jak najlepsze kobiety. To się wszystko łączy w jedną sensowną całość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, leto said:

Gdyby ewolucja dopuściła do znacznego wzrostu odsetka osobników preferujących samotność w populacji, to ta populacja by szybko wyginęła.

No to moim celem jest wyginięciem :) Mogłem się wpakować w związek, który by się kończył poczęciem i pewnie chujozą, włącznie ze stratą majątku. Mój system zachowawczy na to nie pozwolił, co oznacza, że jestem wadliwym towarem z punktu ewolucji. Pytanie jak żyć szczęśliwie będąc wadliwym towarem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nigdy nie twierdziłem, że jesteś wadliwym towarem. Tak sobie tylko ogólnikowo gdybam na temat tego, co powoduje, że czujemy (większą) pustkę nie posiadając partnerki.


No i jest jeszcze pytanie - czy naprawdę jesteś przekonany, że nie chcesz jej mieć i idziesz w celibat (albo nie wiem, np. tylko diwy).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, leto said:

Ale ja nigdy nie twierdziłem, że jesteś wadliwym towarem. Tak sobie tylko ogólnikowo gdybam na temat tego, co powoduje, że czujemy (większą) pustkę nie posiadając partnerki.

Nie spinaj się stary :) Jesteśmy kim jesteśmy. Wybraliśmy wolność w tym całym matrix'ie i musimy sobie znaleźć odpowiedzi na pytania, które nie były zadane wcześniej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, nihilus napisał:

Kobiety dziś są, jutro ich nie ma

Kobiety dziś są, wieczorem ich już nie ma. Poznałam innego, nie wiem jak to się stało. Wiesz? Lecę jutro na Madagaskar. Z moim nowym misiem. Kocham go chyba.

 

3 godziny temu, larry napisał:

W niczym nie widzę sensu.

Jak nie poukładasz siebie z samym sobą i jak nie polubisz się, to nigdy w niczym nie ujrzysz sensu. Jak naprawdę polubisz siebie, to żadna laska ni nic innego nie będzie w stanie zburzyć tego monolitu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, larry napisał:

Co Wam daje powód do wstania z wyra i to aby cieszyć się życiem?

Dzieci.

Laski realnie nie są w stanie nic życiowo i emocjonalnie zaoferować mężczyźnie, czego ten w dzisiejszych czasach nie miałby, albo nie mógłby sam sobie ogarnąć - z wyjątkiem pochwy i macicy. A do męskiej samowystarczalności doprowadziła oczywiście - o ironio - emancypacja!

 

To w sumie jest smutna konstatacja nad płcią "piękną" i jej ograniczoną umysłowością, ale trzeźwa, realistyczna i poparta życiowym doświadczeniem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.