Skocz do zawartości

Jak się odkochać?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci. Przybywam, po radę i wiedzę.

Przeczytałem temat @Grzenio. Nie znalazłem jednak tam poszukiwanych informacji.

 

Ci którzy śledzili moją "karierę" na forum, będą w temacie.  Dla innych, w formię przypomnienia.

Dałem się podejść jak beciak. Zakochałem się po ośmiu latach w kobiecie(Ewie), która wykorzystała mnie, gdy sama była w dołku.

Gdy postawiłem sprawę jasno, nasz układ mnie nie odpowiada, chciałbym więcej. Rozeszliśmy się.

Niby sprawa powinna być już klarowna. Minęły dwa miesiące. Urwałem wszelki kontakt.

Dałem sobie czas na "żałobę". Wszedłem w nowe związki. Wydawało mnie się, że zostawiłem ją za sobą.

 

Byłem w błędzie, przedwczoraj przyśniła mnie się. Możecie się śmiać, drwić. Wierzę, że sny są odbiciem podświadomości.

Kochaliśmy się w nim(śnie), brałem ją ostro.

https://www.sennik.biz/znaczenie2546,seks.html

 

Nie umiem już żyć tak jak dawniej. Po uświadomieniu sobie pewnych braków.

Szukałem ratunku w ucieczce, w pracy, w relacjach które nawiązałem po rozstaniu.

Czuję, że krzywdzę te dziewczyny. Brakuje mnie jakiegokolwiek zaangażowania z nimi. Nawet seks, stał się mechaniczny, nijaki.

Mimo że otaczam się ludźmi, kobietami. Czuję się samotny.

 

Nie mam złudzeń. Ta relacja dobiegła końca.

Nie wiem jak mam zamknąć ten rozdział. Odciąć się od przeszłości.

Ruszyć do przodu. Jak zapomnieć? Jeden Osiem +dla dinozaurów.

 

Jakieś sprawdzone metody, jak przez to przejść?

Antidotum, dla świadomego samca?

Edytowane przez Dakota
wolna przestrzeń pod postem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dakota mi odkochanie (a raczej usunięcie z głowy obsesji, bo miłość to to tak naprawdę nie była) się w lasce, która mi się strasznie mocno zadomowiła w głowie (a moja historia z nią, zresztą już tutaj kiedyś trochę przeze mnie opisywana, zakończyła się gdzieś w lutym tego roku), zajęło

- 6 miesięcy (z których części dni kompletnie nie pamiętam, alko i białe proszki)

- 2 kolejne związki/"związki" plus podratowywanie się w jednej luźniejszej relacji, jak nic nie miałem innego "na oku"

- dużo pieniędzy wyrzuconych na psychoterapię

 

No i teraz tak: czas bardzo pomaga. Po jakimś czasie człowiek ochłonie i myśli trzeźwiej, potrafi to wszystko ocenić normalnie. Część rzeczy się zapomina, część blaknie wraz z upływem czasu, mniej się do tego wraca.

 

Używki zdecydowanie nie pomagają. Alkohol jest popularnym rozwiązaniem i ok, może i jest dobry jak potrafisz się ograniczyć do pół litra wódki jednorazowo, w jeden wieczór po rozstaniu. Jak zaczynasz pić często i dużo, to masz na kacu przejebane zjazdy nastroju, stajesz się marudny, jeszcze bardziej rozpamiętujesz przeszłość, masz wahania nastroju. O mocniejszych rzeczach nawet nie mówię - to samo, tylko negatywny efekt x2.

 

Kolejne kontakty z paniami pomagają oderwać myśli od obsesji na punkcie ex. Pokazują człowiekowi że na świecie zawsze znajdzie się niemało następnych, chętnych do znajomości kobiet. Część z nich może się nawet okazać całkiem interesująca.

 

Psychoterapia - w moim przypadku pieniądze wyrzucone w błoto, nic nie dało. Ale może komuś innemu by pomogło, nie wiem.

 

Co jeszcze bardzo pomaga - zajęcie sobie głowy pracą i ogólnie jak najbardziej intensywne zaplanowanie wszystkich dni, żeby zawsze było co robić. Hobby - albo takie, które już masz, albo odświeżenie jakichś starych.

 

I jedna rzecz, która mi bardzo pomogła, była jak taki budzący strzał w pysk: coś, co się szumnie nazywa przeżyciem granicznym (chociaż wcale nie było aż tak graniczne, heh). Wlazłem na Rysy przy bardzo hujowej pogodzie późną jesienią, lód, deszcz, wiatr 120km/h. Na samym końcu pośliznąłem się i wisiałem jedną ręką na łańcuchach (tam na tej krótkiej grani tuż przed szczytem) nad parusetmetrową przepaścią. I to mi zajebiście dało do myślenia, że ch*ja warte te rzeczy przyziemne, po cholerę się zamartwiać jakimiś pieniędzmi, dupami itd. Tu jest życie, a mogła być śmierć. Tu dałem radę, to dam też ze wszystkim innym.

 

Pozdr, powodzenia.

 

PS. Ciągle mi się zdarza, że mi się ta ex przyśni. Teraz już rzadko, tak max raz w miesiącu i już się nie budzę roztrzęsiony i zlany potem. Ot - sen jak sen. Wszystko mija.

Edytowane przez leto
  • Like 9
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  1. Zbyt mocno ją idealizujesz. Spotykaliście się pewnie tylko na seks. Nie zdążyłeś dobrze poznać jej wad, codzienności, fochów, wszystkich gierek, itd. Zobaczyć po raz setny, że tak naprawdę nie ma myszek "innych niż wszystkie".
  2. Ona nie chciała czegoś więcej, więc Ty zostałeś odtrącony. Zadziałało jak technika "push and pull". Jeszcze mocniej się nakręciłeś. Nie zdobyłeś tego co chciałeś.
  3. Przeceniasz trochę znaczenie snów. To może być tylko pochodna nie spełnionych marzeń z nią. Tego, że właśnie za mocno się nakręciłeś.

@Dakota Czy masz jakieś jej rzeczy? Prezenty od niej? Możliwość kontaktu?

Ja bym usunął absolutnie wszystko, co jest z nią związane. Skasowanie numeru, blokada w social mediach i wszędzie gdzie się da.

 

Olała mnie ni jedna kobieta w życiu. Boli ale zawsze przechodzi. Hartuje charakter. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A, i jeszcze - bym zapomniał - jak jesteś w takiej sytuacji, to nigdy, przenigdy nawet nie myśl o odnowieniu kontaktu, nawet na chwilę i nawet jeśli szczerze Ci się wydaje, że to tylko po to, żeby serio spytać jak tam Twoja ex się miewa. Uciąć wszystko, poblokować itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci co pomaga!

 

Na pewno jesteś w czymś dobry - każdy jest i co najlepsze - w czymś innym ;)

 

Musisz w tej dziedzinie osiągnąć sukces.

 

Sukces doda ci pewności siebie, a podświadomość zabezpieczy przed osobami, które nie pozwalają ci się rozwijać.

Składa się na to ważny czynnik: zbudowanie minimalnej pewności siebie i wiary w to co robisz.

Wiarą = dowodem, niech będzie ogrom youtuberów, prawdziwych ludzi sukcesu, albo po prostu najzwyklejszy Marek Kotoński!

 

Pewność siebie musisz zacząć budować od już, od dziś wieczór.

Jak?

Przez sport.

 

Zaplanuj sobie zestaw ćwiczeń domowych (brzuszki, pompki, ogólnie gimnastyka). Dokup jakieś hantle, drążek, skakankę, expander (chyba że masz) - naprawdę minimum abyś poszerzał swoje ćwiczenia.

Zadbaj o niejedzenie na noc, aby poprawić samopoczucie i dojrzeć efekty.

Przed snem, zajmij umysł i koniecznie czytaj książki.

 

Kiedy już wejdzie ci to wszystko w nawyk, szybciutko zrozumiesz jakim byłeś durniem.

 

Oczywiście nie jest to takie proste, bo jak będziesz liczył na cuda czy ślepo wierzył w sny to będziesz stał w miejscu.

 

Pozdrawiam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proces, który wymaga trochę czasu. Zależy jak długo trwała relacja, inaczej jest gdy było się z kimś 8 miesięcy a inaczej gdy 8 lat.

 

Przede wszystkim powinieneś się skupić na sobie. Nie wchodzić w inne związki dopóki Ci nie przejdzie, bo krzywdzisz nie tylko siebie ale też kogoś.

 

Przekalkuluj tamtą relację, pomyśl o wszystkich negatywach i pozytywach. Na pewno popełniłeś jakieś błędy, ona najprawdopodobniej też. Chodzi o to aby wyciągnąć wnioski, nie popełnić tych samych błędów (np. byłeś za bardzo kochliwy, miły, narzucałeś się, chciałeś spędzać z nią coraz więcej czasu - ogranicz to.). 

 

Tak jak mówiłem skup się na sobie. Rozwój fizyczny. Zacznij ćwiczyć, dbać o siebie. Siłownia, basen, sporty walki czy inne aktywności - jest tego trochę, ale dobrze mieć zadbane ciało. 

 

Rozwój mentalny. Zacznij się czymś interesować, znajdź swoje hobby, coś co Cie interesuje i sprawia Ci frajdę. Dla każdego to co innego. Czytaj ciekawe i pouczające książki, filmiki na YT o rozwoju. Ucz się / poszerzaj więdzę z języków obcych, innych rzeczy, które mogą się przydać na polu zawodowym.

 

Zadbaj o kontakty z rówieśnikami. Zaniedbałeś jakieś znajomości, przyjaźnie? Odnów je. Powiedz swoim najlepszym kumplom, że masz problem, potrzebujesz towarzystwa bo zwariujesz. Jeśli to byli prawdziwi kumple - wierz mi, przyjmą przeprosiny i wyciągną pomocną dłoń - ja tak zrobiłem. Uczęszczaj na wspomniane kursy/zajęcia/aktywności to pozwoli Ci nawiązać inne, nowe znajomości.

 

Żyj, rozwijaj się w tych wszystkich płaszczyznach. Miej zaplanowany każdy dzień, żebyś nie siedział dupą na kanpie i nie rozmyślał jak to brakuje Ci Ewy. Zrozumiesz, że nie byłeś bezwinny, ale dzięki rozwojowi będziesz miał większą wartość, szacunek do siebie.

 

Kobiety widząc gościa, który jest zadowolony ze swojego życia, spełnia się, jest szczęśliwy ze sobą, ma swoją wartość i szacunek do siebie automatycznie zaczynają za nim gonić.

 

I pamiętaj, szczęśliwy musisz być sam ze sobą. Kobieta ma być dodatkiem, a nie fundamentem Twojego życia i szczęscia.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Szary Szarak said:

szczęśliwy musisz być sam ze sobą

Uważam że to jest mit, który wielu osobom bardziej szkodzi, niż pomaga. Reprodukcja - a więc też dobieranie się w pary - jest jedną z absolutnie fundamentalnych potrzeb gatunku ludzkiego (jak zresztą każdego rozmnażającego się płciowo) i naprawdę nie widzę powodu, żeby się dziwić, że będąc samotnym mamy gorsze samopoczucie i żebyśmy z tym walczyli. To złe samopoczucie to jest po prostu biologia mówiąca nam "zmień to".

Edytowane przez leto
  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dakota

Wiesz co mi się wydaje, że każdy w głębi pragnie kobiety typu "full package" i jak nawet jeśli tylko przez moment Ci się wydawało,

że to było To, to takie coś zostaje w głowie i tego się nie da wykasować tak z dnia na dzień. Jakaś część Ciebie chce zapomnieć,

ale jakaś chce to pamiętać, albo przynajmniej nadal pamięta.

 

Normalnie bym powiedział, że najlepszym lekarstwem na kobietę jest inna kobieta, bo to jakby "nadpisuje" starą chemie i wtedy jest

dużo łatwiej spojrzeć na to wszystko z dystansu, ale z tego co rozumiem, już to testowałeś i nadal nie pomogło.

 

W ogóle nie rozumie, co masz na myśli "iść do przodu", czemu na siłę próbujesz poganiać rzekę kijem. Jak się najesz to nie jesteś głodny.

Ty przerobiłeś właśnie coś co było dla Ciebie "poważną relacją", więc teraz potrzebujesz to wszystko przetrawić i przepracować.

Najwyraźniej jeszcze tego nie przetrawiłeś. Czy ty aby nie zmuszasz się do czegoś na siłę? Może zamiast tego zajmij się tym co chcesz/lubisz,

to nic złego zrobić sobie przerwę od kobiet..

Moim zdaniem dobrym momentem, żeby zacząć kolejne relacje, jest moment, w którym znowu zaczniesz być szczęśliwy sam z sobą.

Bo co możesz wnieść w życie nowego człowieka, jeśli ciągle myślami jeszcze utknąłeś w przeszłości.

Edytowane przez StatusQuo
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, leto napisał:

Uważam że to jest mit, który wielu osobom bardziej szkodzi, niż pomaga. Reprodukcja - a więc też dobieranie się w pary - jest jedną z absolutnie fundamentalnych potrzeb gatunku ludzkiego (jak zresztą każdego rozmnażającego się płciowo) i naprawdę nie widzę powodu, żeby się dziwić, że będąc samotnym mamy gorsze samopoczucie i żebyśmy z tym walczyli. To złe samopoczucie to jest po prostu biologia mówiąca nam "zmień to".

Nie chodzi mi o to, żeby zamykać się na innych ludzi, odrzucać ich bo „dobrze mi samemu”. Trzeba mieć piękne relacje z innymi ludźmi.  Ale nie uzależniać, że jest się szczęśliwym tylko i wyłącznie wtedy, gdy się kogoś ma, bo ludzie odchodzą w różnym znaczeniu tego słowa i to gwarantuje nieszczęście, jeśli ma się takie podejście. Chodzi o to, żeby świat się nam nie zawalił, gdy taka Ewa od nas odejdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak Bracia piszą, czas, zero kontaktu, zajęcie głowy czymś innym. 

 

Snami się nie przejmuj, wydaje mi się, że zbyt mocno to analizujesz. Mózg co jakiś czas wyrzuca pewne sprawy, to normalne odreagowywanie. Mnie się np co jakiś czas śni, że nie mam zaliczonych jakichś zajęć na studiach lub (w innej wersji) w liceum. Mimo że edukację skończyłem lata temu, a o studiach na co dzień nie myślę i wspominam całkiem miło. 

 

Sny się śnią i tyle. To nie musi nic znaczyć. Proponuję tego nie rozgrzebywać. 

 

Liczy się nie to, o czym myślisz, marzysz, co Ci się roi w głowie, tylko to co świadomie wybierasz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dakota napisał:

Możecie się śmiać, drwić.

Nikomu raczej do śmiechu nie jest :D mi już jedna ponad rok nie chce z głowy wyjść, nie ma dnia żebym o niej nie pomyślał, mimo, że nie chcę :) najgorsze, że nieraz się z nią widzę, ale na szczęście im dłużej to trwa tym jest łatwiej. Wiecie co jest najlepsze? Że nawet do niczego nie doszło, odrzuciła mnie na starcie i w moim przypadku jest to czyste pożądanie na zasadzie: ale bym ją wyruchał :D  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka przekonań, które pomagają:

 

Tego kwiatu 50% światu.

 

Każda do każdej podobna.

Nie ma "tej jedynej," taki koncept nie istnieje. W Twoim mieście masz spokojnie 50 "tych jedynych," które do Ciebie idealnie pasują. 

 

Nie znam Twojej byłej, ale pewnie taka idealna nie była. Zwykła pani, zwykły człowiek, nie chciała Cię albo Ty jej, znaczy nie było tak wspaniale. Po czym tu płakać?

 

Nie podniecaj się tak snami, mózg sobie procesuje mnóstwo informacji i ubiera je w sny, które są jak mentalny bigos.

Gdy ona Ci się śni - Nie szukaj połączenia z JEJ OSOBĄ a raczej konceptem, jaki Twój mózg z nią kojarzy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minutes ago, Imbryk said:

Każda do każdej podobna

Moim zdaniem to jest bardziej skomplikowane. Owszem, będą podobne (nawet bardzo haha) jeśli interesuje Cię tylko seks i tylko to czerpiesz z relacji.

 

Prawda jest jednak taka, że każdy człowiek jest trochę inny, ma trochę inną osobowość, styl bycia, doświadczenia itd. Jak zaczniesz w to wchodzić, to wychodzi że praktycznie każdy ma mnóstwo ciekawych rzeczy do zaoferowania. Niekończąca się różnorodność.

 

Co nie znaczy że istnieją ideały czy "ta jedna jedyna". Każdy ma jasne i mroczne strony. Najlepiej jak te plusy dodatnie przeważają nad plusami ujemnymi ;) no ale wiadomo, różnie bywa.

 

Poza tym wszystko jest względne.

 

Dziękuję za uwagę, to była Wielka Teoria Innych Ludzi doktora Leto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dakota napisał:

Niby sprawa powinna być już klarowna. Minęły dwa miesiące. Urwałem wszelki kontakt.

Dałem sobie czas na "żałobę". Wszedłem w nowe związki. Wydawało mnie się, że zostawiłem ją za sobą.

Nie widzę, żebyś poszedłeś pobiegać. Trzeba iść pobiegać!

 

Serio, przywalić po prostu organizmowi endorfinami. Wejdź w jakiś cykl treningowy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Dakota said:

Nie umiem już żyć tak jak dawniej. Po uświadomieniu sobie pewnych braków.

Szukałem ratunku w ucieczce, w pracy, w relacjach które nawiązałem po rozstaniu.

Czuję, że krzywdzę te dziewczyny. Brakuje mnie jakiegokolwiek zaangażowania z nimi. Nawet seks, stał się mechaniczny, nijaki.

Mimo że otaczam się ludźmi, kobietami. Czuję się samotny.

 

Nie mam złudzeń. Ta relacja dobiegła końca.

Nie wiem jak mam zamknąć ten rozdział. Odciąć się od przeszłości.

Ruszyć do przodu. Jak zapomnieć?

Ja się meczę prawie 3 miesiąc po 2.5 rocznym związku. Co ciekawe nigdy specjalnie nie cierpiałem po rozstaniu, a klika kobiet było ale to mój drugi najdłuższy związek więc może dlatego albo ze względu na to że znów trzeba rozpoczynać znów od nowa. 
Niestety kontakt parę razy był bo mieliśmy jedną wspólną sprawę.Mało tego dowiedziała się z kim byłem i wystawiła mi referencje ?. Więc też ją męczy
Dla mnie najlepszy jest sport: pływanie 
Do tego nowe hobby (strzelanie)
Piłem kilka razy po 0,5 ale to nie pomaga :) 

Kobiety też już dwie były ale to nie to (choć z jedną seks był zaje..... , ale nimfomanka więc odradzam) robię trzecie podejście do nowej kobiety. 

 

@Dakota głowa do góry. Potrzebujesz czas po tych 8 latach. 

 

3 hours ago, leto said:

I jedna rzecz, która mi bardzo pomogła, była jak taki budzący strzał w pysk: coś, co się szumnie nazywa przeżyciem granicznym (chociaż wcale nie było aż tak graniczne, heh). Wlazłem na Rysy przy bardzo hujowej pogodzie późną jesienią, lód, deszcz, wiatr 120km/h. Na samym końcu pośliznąłem się i wisiałem jedną ręką na łańcuchach (tam na tej krótkiej grani tuż przed szczytem) nad parusetmetrową przepaścią. I to mi zajebiście dało do myślenia, że ch*ja warte te rzeczy przyziemne, po cholerę się zamartwiać jakimiś pieniędzmi, dupami itd. Tu jest życie, a mogła być śmierć. Tu dałem radę, to dam też ze wszystkim innym.

Brawo Ty. Ja zrobiłem kiedyś Orlą w pełnej mgle i też miałem podobną akcję jak schodziłem do Koziej przełęczy. :)

 


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, leto napisał:

I jedna rzecz, która mi bardzo pomogła, była jak taki budzący strzał w pysk: coś, co się szumnie nazywa przeżyciem granicznym (chociaż wcale nie było aż tak graniczne, heh). Wlazłem na Rysy przy bardzo hujowej pogodzie późną jesienią, lód, deszcz, wiatr 120km/h. Na samym końcu pośliznąłem się i wisiałem jedną ręką na łańcuchach (tam na tej krótkiej grani tuż przed szczytem) nad parusetmetrową przepaścią. I to mi zajebiście dało do myślenia, że ch*ja warte te rzeczy przyziemne, po cholerę się zamartwiać jakimiś pieniędzmi, dupami itd

Kurde tu masz 100% rację, ja też w tym swoim locie po rozstaniu płynąłem strasznie, zero lęku, aż kilka razy bylem w takich granicznych sytuacjach i właśnie po nich jedyne o czym myślałem to mniej więcej "fuck wlasnie wygralem żyie na nowo, a myślę o jakichś pierdołach, z nią nigdy bym tego nie zrobił ". Ale to są niebezpieczne sprawy, wodospady alko, nosów, no trzeba wiedzieć kiedy się zatrzymać bo może być różnie... ja chyba do tej pory się do końca nie zatrzymałem mimo, że mam już kogoś nowego. Ale w międzyczasie otworzyłem swój interes, czego będąc z nią nigdy przenigdy bym nie zrobił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lexmark82 weź mi nic nie mów, to że nie przeszedłem Orlej Perci to mój największy ból w tym roku.

@Mattmi hahaha, żeby sprawa była jasna, w góry nigdy nie chodzę pod wpływem czegokolwiek. Powyżej 2 tys m npm nawet nie palę, bo mi od tego tchu brakuje. (Hmmm no dobra kiedyś zapaliłem po wejściu na Kasprowy, ale to słabe uczucie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Mattmi said:

Widzę, że tu sami mistrzowie

Wręcz przeciwnie, ja się uważam za początkującego górołaza. Z tego, co rozmawiałem z ludźmi, którzy to zrobili, przejście Orlej Perci w sezonie letnim, przy dobrej pogodzie i dostatecznie długim dniu to nie jest jakiś ogromny wyczyn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Mattmi said:

Widzę, że tu sami mistrzowie, ja to jeżdżę do Suchego z dupami i maksymalny wypad to na nogach przez górki na Gubałówka i zjazd w dół na spacerki?

To polecam chociaż Kozi Wierch, nie wiem czy wciągniesz tam jakąś dupę, ale widoki robią robotę.

Dla mnie taki wypad w góry też czyści łeb więc Dakota może Tatry. 

Swoją drogą to pamiętam jak mój brat zrobił Giewont w Zimie z kumplem też po rozstaniu ( ehhh te baby :)). Mówiłem mu potem że go poniosło 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.