Skocz do zawartości

Leczenie w zakładzie zamkniętym.


Rekomendowane odpowiedzi

@Michal36jesteśmy największymi, własnymi krytykami.

 

@Imbrykpaździerniku, gdy napisałem pierwszy post. Nawet nie byłem świadomy własnych przeżyć.

W listopadzie, gdy byłem zapisać się na terapię. Drugi raz w życiu, świadomie poprosiłem o pomoc.

Ostatecznie, drugi raz, zostałem odrzucony. C'est la vie.

 

Psychoterapeuta, pewnie tak. Choć przez pewne rzeczy udało mnie się przejść samemu.

Parę odłamków z dzieciństwa zostało, pewnie nie tylko z tego okresu.

 

@Wielokropekdzięki za wsparcie doceniam.
Co do miłości zadajesz trudne pytania. Spróbujmy to rozbroić.

 

"Nigdy nie dałeś sobie szansy" to słowa mojego przyjaciela, szwagra. Miał rację. On z żoną, przegadali jej(nasze?) dzieciństwo. Lepiej je zniosła niż ja.

Jakoś nie byłem w stanie zaufać, emocje bolą, zdrada kogoś, kogo dopuścimy na miękkiego ja. Może zabić(dosłownie), lub pozostawić rady na resztę życia. Brat @leto ładnie o tym napisał. Cytato(in)cepcja.

20 godzin temu, Wielokropek napisał:
21 godzin temu, leto napisał:
21 godzin temu, Wielokropek napisał:

Ochrona przed zranieniem przede wszystkim. Chroniąc się przed innymi, nie pozwolisz im się do siebie zbliżyć. Nawet jeżeli mają dobre intencje. Impas.

Zaryzykowałbym tezę, że jest to coś przewijającego się u dużej części męskiego grona tego forum, może i nawet u większości. Zrozumiałe - wcześniejsze zawody, życie/kobieta kopnęły w dupę. 

Ja też zaryzykowałabym tą tezę :) I też uważam, ze to jak najbardziej zrozumiałe. 

Tak poważnie. Kiedy jest ten moment, kiedy powinienem powiedzieć, "miałem słaby początek życia"i czemu umiałbym to robić?

Niedoszła namówiła mnie na "36 pytań do zakochania". Padło "jakie jest twoje najgorsze, najstraszniejsze wspomnienie?".

Jak mam opowiedzieć, o pijanym ojcu. Który na twoich oczach, zadusza matkę. Ta słania się, traci przytomność. Wiec jako chłopiec rzucasz się na dorosłego mężczyznę. Na początku nawet nie zauważa ciosów, potem mnie uderza, łamiąc żebra. Część partnerek zauważa, że się źle zrosły. Pyta się o to.  Mówię im wtedy o bójce, czy o urazie z treningów.

 

21 godzin temu, Wielokropek napisał:

Miłość to coś na co trzeba zasłużyć? 

Bez obrazy, kobieta potrafi jedynie swoje dzieci pokochać, bezwarunkowo. Słowianki wypowiadają się wprost. Mężczyzna powinien być jak z kamienia.

Wiec czy na miłość trzeba zasłużyć? Moje doświadczenie mówi, że tak. Nawet wtedy można jej nie otrzymać lub ją stracić.
 

21 godzin temu, Wielokropek napisał:

Zabrzmi to głupio, ale - jaki masz stosunek do samego siebie?

Mieszane. Cieszę się, że do czegoś doszedłem. Lubie swój upór. Odrobinę inteligencji. Poczucie humoru.

Z drugiej strony, nie widzę siebie jako pełnowartościowej jednostki ludzkiej. Widzę zmarnowany potencjał, choćby  że nie miałem jak podnieść edukacji do odpowiedniego poziomu, że nie rozwinąłem talentów.

Nie potrafiłem być wsparciem, gdy tego potrzebowała bliska mnie osoba. Jestem także skłonny do zła, wyrządzania krzywdy. Brzydzi mnie to.

Do takich jak ja powinno się strzelać lub lobotomizować, dla dobra społeczeństwa. Ewentualnie wcielać do oddziałów karnych.

 

21 godzin temu, Wielokropek napisał:

Brakuje mnie kościoła, szczególnie sakramentu spowiedzi. Usłyszeć, człowiek jest grzeszny. Żałuj, a będziesz miał przebaczone.

Gdyby to było takie proste.

Przed rozstaniem z narzeczoną, byłem osobą religijną. Potem życie na mnie runęło. Już wcześniej miałem wątpliwości, jak mogę być katolikiem, gdy popełniasz grzech śmiertelny:

  • Pamiętaj, abyś dzień święty święcił - co jeśli utrzymujesz nie tylko siebie, pracując codziennie.
  • Czcij ojca swego i matkę swoją - jak i za co?
  • Nie cudzołóż - gdy żyjesz na "kocią łapę"

Potem życie na mnie runęło.

Czy szukam rozgrzeszenia, może. Krzywdziłem innych, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. 

Zresztą zakład paskala, jest błędny. Jeśli boga nie ma, a nie będziemy żyć w pełni. Stracimy jedyne życie, jakie mamy.

Zwłaszcza teraz, gdy jestem w dole. Chciałbym mieć w czymś oparcie. Nie damnie jednak sakramenty. Anatema.

 

"You ask"

Łatwiej mnie się żyło przed forum. Kiedy żyłem w błogiej ignorancji.
Racjonalizując swoje zachowanie, wychowaniem, cechami charakteru.
Nie dostrzegając złą, które szerzyłem.

 

Nie chcę ani nie umiem do tego wrócić.

Liczę, że ciężką pracą, dam radę stać się lepszym człowiekiem. Sprawić, aby świat był odrobinę lepszym miejscem.
Dostać szanse na odrobię szczęścia. Może nawet mieć zwykłe szare życie.
Stabilną pracę, kochającą żonę, może nawet dzieci. Po raz pierwszy mieć rodzinę.

Taka bajka, dla dorosłych.

 

@NimfaWodna bardzo rzeczowy artykuł. Trzeba będzie polike'ować jak tylko będę mógł. 

 

2 godziny temu, NimfaWodna napisał:

Wszelkie ryzykowne zachowania, czyli na przykład szybkie jeżdżenie samochodem, nadużywanie alkoholu i środków psychoaktywnych. Ale też pracoholizm albo przymus bycia zajętym, w którym chodzi o to, aby ani na chwilę nie zostać samemu ze swoimi myślami.

Jak o mnie. Pisałem o tym wcześniej, zresztą w tym temacie.

W dniu 23.12.2019 o 20:56, Dakota napisał:

Zdołała poinformować mnie, że moje dotychczasowe metody(praco/seksoholizm) jest formą ucieczki. Odcięcia się, od przeszłości. Stwierdziła też picie szkodliwe

Można dodać moje hobby. Jazdę samochodem, szczególnie wieczorami, bez celu. Chęć sprawdzenia siebie, jazdę w trudnych warunkach. Na granicy kontroli, przyczepności.

Żeby była jasność. Babka wjechała mnie w bok, w mieście. Gdzie nie szarżowałem. Mogę zabić siebie, nie planuję ciągnąc kogoś z sobą.

 

Muszę iść, dowiedzieć się jaką diagnozę postawiła.

 

@SzatanKrieger czekam na reedycję posta.

 

@paazik, @CrazyWitch i wszyscy Bracia i Siostry.

Jak tylko czas pozwoli, wracam na terapię. Dostałem informację, o paru dobrych specjalistach.
Pójdę po leki nasenne. Może trochę mnie odciążą(dzięki @leto).

Dziękuję za wsparcie.

Znalezione obrazy dla zapytania: you are breathtaking gif"

Edytowane przez Dakota
You're all breathtaking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Dakota napisał:
21 godzin temu, Wielokropek napisał:

Miłość to coś na co trzeba zasłużyć? 

Bez obrazy, kobieta potrafi jedynie swoje dzieci pokochać, bezwarunkowo. Słowianki wypowiadają się wprost. Mężczyzna powinien być jak z kamienia.

Wiec czy na miłość trzeba zasłużyć? Moje doświadczenie mówi, że tak. Nawet wtedy można jej nie otrzymać lub ją stracić.

Niestety @Wielokropek to właśnie jeden z uroków bycia facetem, my nie mamy czegoś z góry.

Musimy to wypracować, niestety kobiety nie kochają nas za nic tylko za odpowiednie zestawy cech chociażby, dlatego mężczyzna powinien pokochać wpierw siebie by nie zostać wrakiem emocjonalnym, gdy się oddaje serce istocie, która wytrze sobie pupę tym i wywali gdy się znudzi.

W sumie kobieta chyba też tak ma ale nie chcę się wypowiadać bo jestem w ciele faceta a nie babki wy może macie inaczej ? 

23 godziny temu, Dakota napisał:

Moje doświadczenie wskazuje inaczej. Wiem po sobie, raczej chowa się emocje. Nie pozwala się na ich przeżywanie, czy zniekształca się je(w agresję).

Jeśli, nie masz z tym problemu. Dobrze dla ciebie.

Dokładnie, my nie mamy tego, mami sami pokonywać wszystko i to dobrze z jednej strony ale z drugiej wielu z nas odpadnie, czyli nic nowego - czysta natura :) 

23 godziny temu, Dakota napisał:

Znalazłem pięć sposobów na zaśniecie.

  1.  

Niektórzy wymęczają się przed spaniem intensywnym treningiem.

21 godzin temu, Wielokropek napisał:

Dlaczego uważasz, że nie można Cię pokochać? Tak po prostu?

Miłość to coś na co trzeba zasłużyć?

Zabrzmi to głupio, ale - jaki masz stosunek do samego siebie?

Tak jak wyżej Wielokropko, nie mamy "tak po prostu", tak samo jak my faceci nie rozkładamy wam czerwonych dywanów, gdy nie jesteście piękne i anielskie z wyglądu. Tak to już, pustota płci.

A stosunek samego siebie ma nikły, tak by nie zakładał tego postu, osobiście bym sugerował od znalezienia na nowo światła wewnątrz siebie, i wykrzesania chęci do życia, sięgnięcia po marzenia. 

 

@Dakota i @alice96

Nie będę odnawiał tamtego postu, główna moja rada została powiedziana

Jeśli naprawdę szukacie odpowiedzi to je znajdziecie, żyjemy w erze informacji, jednak najważniejsze to zawsze podstawy: Ruch (spacer jest najlepszy!), oddychanie głębokie, http://www.blog.dunajewski.pl/metoda-wima-hofa/metoda-wima-hofa-podstawy/ , jeśli chodzi o spanie to też ważny jest kolor pokoju, pewne kolory pobudzają, korki na oczy, uszy, wyłączyć telefon i Wi Fi, jeść znacznie więcej surowych owoców i warzyw, nie pić herbaty, kawy czy innych pobudzaczy zrezygnowałbym na waszym miejscu nawet z yerby jak nie możecie spać a ją pijecie. A jak już musicie kawę to właśnie zamienić na yerbę. I co najważniejsze, rozwiązać konflikty wewnętrzne, uzdrowienie wewnętrznego dziecka, pijcie wody ale ze szklanych (byłoby najlepiej), jest naprawdę wiele tego. Jak bierzecie tabletki to zapytajcie czy możecie ograniczyć, i poczytajcie o efektach ubocznych. Mi np jak poszedłem pobiegać o 3,00 nad ranem i byłem nad jeziorem około 4,00 to bardzo mi się zachciało spać, energia była taka kojaca i idealna do spania, że gdybym tam miał jakiś kocyk skromny, czy namiot to bym poszedł spać, niestety ławki były mokre wiec się nie walnąłem ale wypróbujcie jak macie możliwość pójść nad wodę w miejsce gdzie nikogo nie ma, ja się czułem otulony energią (czułem się otulony czymś przyjemnym, nazwałbym to "praną" po roboczemu. Jeśli mieszkacie w blokach i jest pełno sygnałów wi fi i komórek to spróbowałbym na waszym miejscu odgrodzić się czymś co odbija te sygnały - trochę jak ci tzw "foliarze" tylko owinąć byście musieli sobie przede wszystkim głowę czymś. Próbujcie, kombinujcie to co tu wypisałem to wiedza jakiej lekarz wam żaden nie powie, oni wam przypiszą tabletkę, jednak tabletki tylko wspomagają waszą naturalną super moc czyli regenerację organizmu. Wasz organizm wie i umysł czego potrzebujecie wsłuchajcie się, pozwólcie sobie znów na wrażliwość by odczuć co i gdzie wam dolega, i jaką informację zwrotną wysyła wam wasze ciało by mogło znów w pełni działać.

 

Do wyleczenia :) 

 

P.S @Dakota te dźwięki chciałem sprawdzić czy by Cię uspokoiły ale widocznie u Ciebie nie jest problem z bezpieczeństwem.

(Wypróbuj jeszcze dźwięki wiatru, zimy, deszczu, śniegu itp)

 

Pozdrawiam

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

“Depression is like a woman in black. If she turns up, don’t shoo her away. Invite her in, offer her a seat, treat her like a guest and listen to what she wants to say.”

 

„Depresja jest jak kobieta w czerni. Jeśli się pojawi, nie odsuwaj jej. Zaproś ją, zaoferuj jej miejsce, traktuj ją jak gościa i słuchaj, co chce powiedzieć. ” Carl Jung

 

@alice96

@Dakota

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger

Znalezione obrazy dla zapytania sounds great doesn't work gif

Depresja jest jak bagno. Ogranicza ruchy. Wciągając cię coraz głębiej, uniemożliwia funkcjonowanie.

Potrafi rozbić związki, rodziny, karierę.

Gdy wciągnie cię wystarczająco głęboko(lub w czasie manii). Dosłownie cię zabije.

 

To nie jest uczucie strachu, które ma cię przed czymś ostrzec, czy powstrzymać.

Nie jest to samotność, która ma zmusić cię do poszukiwania grupy.

Depresja to choroba. Tak należy ją traktować.

 

Na moje szczęście, przeszedłem przez epizod i żyję.

Straciłem za to rok życia, nie da się tego wycenić. Rok bezczynności.

 

Szanuję, Carl'a Gustav'a Jung'a. Pewnie jestem zbyt głupi, by móc się do tego odnieść. Zrozumieć co próbował przekazać.

To był szalenie inteligentny człowiek. Umiał postawić pytania, których bym sobie nie postawił.
Zdawałoby się bez odpowiedzi. Po czym, ku zdziwieniu wielu, odpowiadał na nie. Dawał rozwiązanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dakota

U mnie zadziałało, ja miałem w sumie ze 4 lata z życia mniej więcej w ten sposób "wyrwane".

Było to połączone też z poczuciem, że przyszedłem tu coś zrobić ale nie wiedziałem co, ahhhh szkoda strzępić ryja nie było lekko ale po tym wszystkim stałem się naprawdę silny.

Koniec końców po wielu trudach (dziwię się, że tu jestem z wami) z perspektywy czasu widzę, że to było coś co miało mnie wyleczyć, jest to jakby ostateczny pstryczek, że albo się nad sobą zastanowisz i zaczniesz leczenie albo do widzenia Genia kup se trąbkę do pierdzenia. Depresja to znak, że coś robimy nie tak i mamy się zgłębić w siebie - ja to tak widzę z perspektywy czasu, mi to przypomina kalibrowanie siebie, swoich celów, marzeń całkowita dogłębna autoanaliza jest wskazana.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger coś jak panika?

 

"Panika to przystosowanie ewolucyjne. Kiedy nie ma możliwości walki ani ucieczki i sytuacja staje się beznadziejna, mózg przestaje cokolwiek planować. Kiedy uznaje, że to już koniec, tłucze szkło i wciska wielki czerwony guzik z napisem „Panika”. Wykonujemy wtedy mnóstwo chaotycznych, losowych czynności, bo taktyka i strategia zawiodły, a histeryczna miotanina czasami jednak daje jakieś efekty. A jeżeli nie, to przecież i tak nie ma nic do stracenia. Lepsza taka szansa niż żadna."                                                                                                                                                                                                                                       Popiół i kurz. Jarosław Grzędowicz.

 

Szczerze, trochę wątpię.

 

17 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Depression is like a woman in black. If she turns up, don’t shoo her away. Invite her in, offer her a seat, treat her like a guest and listen to what she wants to say.

Z której książki, ten cytat? Z chęcią bym się zapoznał/ powrócił.

Edytowane przez Dakota
z której książki?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucę Wam coś nie do końca o depresji, ale daje dużo do myślenia. Jeden z lepszych wierszy, które powstały w XXI w., które znam, dodatkowo w fenomenalnym wykonaniu jego autorki:

 

 

Fragment, który mnie zawsze mocno ruszał, i który wg mnie odnosi się również całkiem dobrze do depresji:

 

These people who fight through every day
Like fucking gladiators,
Who fight demons worse than you and I could dream of,
Just because they want so badly to live
To hold on
To love

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Dakota napisał:

 Z której książki, ten cytat? Z chęcią bym się zapoznał/ powrócił.

Nie czytałem jego książek, tylko tam jakieś sprawy, gdy szukałem rozwiązań na swoje problemy, treści Junga i Nietsche są bardzo ciężkie do przełknięcia bo trzeba dużo myśleć, czasem nad dwoma zdaniami. Masz ciernie w duszy, które należy usunąć, po to jest Ci depresja nie by dowalić ale by uleczyć :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Nie wiem gdzie i czy powinienem o tym pisać.

 

Ostano, radzę sobie trochę gorzej.

Odnoszę małe sukcesy. Jednak coraz ciężej, żyć z emocjami.

(Wczoraj, długo stałem przed półką z alkoholem).

Nie nawykłem do nich, wcześniej zagłuszałem je różnym środkami i mechanizmami.

Byłem z nich dumny, zrobiłem z nich tarczę, za którą mogłem się skryć.

Never forget what you are. (...) Wear it like armor, and it can never be used to hurt you.

 

Coraz częściej nachodzą mnie myśli o samobójstwie.

Dostrzegam u siebie zespół presuicydalny, o którym pisał Ringel.

Zawężenie (dynamiczne, systemu wartości, interpersonalne), kumulacja agresji i fantazje.

 

Myśli te dodają jednak mnie otuchy. Pozwalają przetrwać następny dzień.

Śmierć jest jak kochanka, zapraszająca w swe ramiona. Gotowa zaakceptować mnie, ukoić moje rany.

Myśl o samobójstwie jest wielką pociechą; dzięki niej niejedną złą noc przepędza się dobrze.

 

Na razie się trzymam, "so far, so good"?. Uczepiłem się nadziei, że uda mnie się zmienić.

Przepracować braki, które posiadam. Raz jeszcze znaleźć kogoś z kim mógłbym dzielić się życiem. 

Przeżyć dzień, w którym nie będę cierpiał, przynajmniej psychicznie.

 

 

Wiem co część z was teraz myśli, może nawet odpisze.

Mam się zebrać do kupy, zmężnieć i przestać pisać głupoty.

 

Zastanawiam się, czy to normalna część wychodzenia z zaburzeń?

Kiedy człowiek zaczyna akceptować, ponownie przeżywać co go spotkało?

Nie martwcie się, nie szukam śmierci. Po prostu jestem zmęczony, zwłaszcza w takie dni jak dziś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Powiem szczerze, że nigdy nie byłam, może wkrótce udam się do psychiatry, żeby mi wystawił zaświadczenie w postaci mojej niemożności uczestniczenia z życiu społecznym. 

Takie zaświadczenie wystawiane jest na minimum 3 tygodnie.  

Można jeszcze poprosić o to, żeby pani psychiatra oznaczyła: "powinien leżeć".  

Wtedy się nie musi chodzić do pracy. Można poleżeć w domu, i się zastanowić nad swoim życiem w spokoju. Z pracy ci płacą, potem możesz na spokojnie wrócić.  

Generalnie zawsze stroniłam od takich miejsc, to się ma potem w aktach, tak samo, jak leczenie psychiatryczne. Podobno, bo nie jestem o tym przekonana. Ale kiedyś już, nie mogę sobie przypomnieć dokładnie tej sytuacji, ktoś mnie o to zapytał, jakiś lekarz, wtedy musiałam skłamać, gdyż obawiałam się, że odmówi mi dalszego leczenia, albo zaznaczy tam coś niepożądanego. 

Więc byłam na takim zwolnieniu od psychiatry.

Spokojnie leżałam sobie w domu rodzinnym jako chora. Tato robił mi kanapki z dżemem i przynosił kakao.  Zasadniczo dobrze wspominam ten czas, bo rodzice mnie otaczali szczególną opieką do momentu poprawy mojego zdrowia psychicznego. 

Polecam pozostanie w domu i przemyślenie swojego życia. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lexmark82 nigdy nie byłem na antydepresantach. Nie mam wiedzy, by móc ci odpowiedzieć czy doradzić.

 

@JudgeMe tak jak myślałem... ?

Ty nie szukasz rozwiązania swoich problemów. Ty się z nimi dobrze czujesz.

Możesz wykorzystywać je, jako wytłumaczenia, do szukania atencji, wywoływania współczucia.

Niech przepisze papier, polerze sobie, odpocznę i niech mnie płacą.

23 godziny temu, JudgeMe napisał:

Polecam pozostanie w domu i przemyślenie swojego życia

Również tobie to polecam. Przemyślenia i podjęcia odpowiednich kroków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Dakota napisał:

Możesz wykorzystywać je, jako wytłumaczenia, do szukania atencji, wywoływania współczucia.

Niech przepisze papier, polerze sobie, odpocznę i niech mnie płacą.

Bo szpital psychiatryczny nie stanowi żadnego remedium na problemy egzystencjalne, a niekiedy potrzeba tylko czasu, żeby sobie pewne sprawy przemyśleć.  

I powiem, że odkąd zaczęłam słuchać audiobooków o rozwoju osobistym, to narzekam na taki brak czasu do swobodnego słuchania i rozmyślania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.