Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Temat trochę lżejszy, może w sam raz na przyciężkie świętowanie.

 

Jest jak relikwia. Obrus po babci. Stary, biały. Prawie świętość rodzinna w moich rękach. Używany jako nakrycie starego, dębowego stołu tylko przy specjalnych okazjach, wielkanocach, wigiliach, stypach, urodzinach.

 

Kiedyś musiało się to stać, kwestią otwartą było tylko - komu pierwszemu. Jakaś impreza rodzinna. Jak wiadomo, bez jadła się nie obejdzie. Ktoś coś potrącił, barszcz się  rozlał i zbrukał nieskazitelność obrusu. Wszyscy biesiadnicy zamilkli, bo byli ci, co wiedzieli a ci co nie wiedzieli, łatwo się zorientowali naprowadzeni znieruchomieniem i gwałtownym milczeniem pozostałych. Plama zdawała się drwić i wykrzyczeć swoje zaistnienie przy grobowej ciszy tych, którzy ją obsiedli i z jakimś dyskomfortem konfrontowali się z jej pojawieniem. Sprawca a raczej sprawczyni pod postacią małej dziewczynki pewnie marzyła o samozagładzie i zniknięciu na jakąś chwilę. Katastrofa przeciągała się, mimo, że to były ledwie sekundy. Wstałem od stołu i zniknąłem na chwilę w szufladzie biurka w pracowni. Wróciłem z czerwonym, wodoodpornym markerem uniesionym w dłoni, zakreśliłem plamę, wpisałem datę i przykazałem się dziewczynce podpisać obok zakreślenia. Tak narodziła się nowa, świecka tradycja ;)

 

Od tamtej pory nikt nie zważa na ewentualne plamy, mało tego, za przywilej bierze sobie możliwość zostawienia własnej. Obrus jest z rzadka przepierany dla odświeżenia, na tyle tylko, żeby plam się nie pozbyć. Są ślady po odłożonych łyżeczkach, krążki odciśnięte po filiżankach itp. Są też odciski palców specjalnie umoczonych np. w barszczu celem pozostawienia własnej "pieczęci". 

 

Wczoraj przybyło parę plamek i obrus wygląda już kwieciściej od tego poniżej na starym foto sprzed paru lat. 

addcbbd541d4d.jpg

 

Przy okazji jest też możliwość powspominania nieobecnych a czasem egzotycznych gości.

4e7268d20e78a.jpg

 

Pozdrowienia świąteczne dla forumowiczów!

I żeby zawsze otaczali Was przychylni ludzie.

  • Like 7
  • Dzięki 1
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta, w każdym temacie. Tyle zwrotów i bogatego słownictwa (tu nt. plam na obrusie) rzadko się widzi. 
No i mizia to wszędobylskie, skamieniałe serduszko, że można wykrzesać z niego trochę dobroci i nie obruszać się za plamę na obrusie. ;) 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext Brawo za podejście- na luzie i bez zbędnej spiny.

W dniu ‎2019‎-‎12‎-‎25 o 10:40, Rnext napisał:

przyciężkie

Omyłkowo przeczytałam- przyciężenie :P. W sumie, jak się tak zastanowić, to określenie PRZYCIĘŻENIE ŚWIĄTECZNE może mieć rację bytu :D.

 

A dlaczego taki tytuł? Od święta Chanuka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ewelina nikt tego Ci tak nie przybliży jak warszawski rabin ;)

https://sztetl.org.pl/pl/tradycja-i-kultura-zydowska/zwyczaje/zydzi-i-boze-narodzenie

 

A w naszej szeroko pojętej rodzinie, to różnie, świętują i tak i siak i nijak.

Mój zaś osobisty stosunek do Świąt, to sprawa wyłącznie między mną a "Absolutem" i nie ma tu miejsca dla nikogo więcej a już na pewno nie dla żadnych instytucji, regulaminów, pośredników etc. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rnext napisał:

to sprawa wyłącznie między mną a "Absolutem"

Hmm... Ciekawe jakież to mogą być relacje... :D

absolut-vodka-listing.png?imwidth=200

 

A tak serio to zapodałem ową historyjkę na moim rodzinnym spotkaniu. Wszyscy z rozrzewnieniem wysłuchali całości jak i puenty i z mądrym kiwaniem głowami stwierdzili, że super sprawa, że właśnie tak się powinno podchodzić do takich spraw szczególnie wśród najbliższych. Na koniec ojciec, już prawie 70-letni senior rodziny oznajmił, że to najlepszy z możliwych sposobów na reagowanie w podobnych sytuacjach.

 

Następnego dnia podczas kolejnego rodzinnego obiadu przy tym samym stole ktoś rozlał na biały (a jakże by inaczej) obrus trochę kompotu śliwkowego. Ojciec wstał, zaczął się wydzierać wniebogłosy, prawie piana mu na ustach wyszła i drze się na winowajcę, wyzywa go i miesza z błotem. Wszyscy w szoku, nikt nie wie co powiedzieć. Na to ja wstaję, walę pięścią w stół żeby wyrwać ojca z transu i jak się już uspokoił mówię: Czyżbyś zapomniał jak komentowałeś wczorajszą opowieść o obrusie? Po czym zmieniłem temat żeby nie było kolejnej fali obrzucania się błotem o pierdoły.

 

Kurła, ten mój ojciec... taki stary a dalej taki gupi...

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.