Skocz do zawartości

Emigracja z pomysłem: rentierstwo, nowy fach


deleteduser54

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie,

Mierzi mnie nasza polska aura coraz bardziej, telewizji nie oglądam, bo mi aż wszystko chodzi od tego bałaganu i dziadostwa.

Obecnie mam bardzo dobrą sytuację materialną i zarobki w wysokości kilku średnich krajowych. Mam akurat dobry moment życia i myślę, ze jeszcze kilka lat tak będzie.

Jednak każde dzieło ludzkie i ludzka działalność ma swój kres, więc nie mogę oczekiwać, że tak dobrze będzie zawsze.

Z drugiej strony, jako 38-latek znam samego siebie na tyle dobrze, że za Blendersami mogę nucić "Biribomba - każdy z nas najlepiej wie, co nas kręci a co nie". A lubię - ruch, przyrodę, ciepło. No i czuję się dobrze w swoim towarzystwie. 

Myślę poważnie o wyjeździe za 10 lat do innego kraju i urządzenia się tam na swoich zasadach. Zdrowe jedzenie, natura, miejsce do robienia pompek i podciągania się, własny czysty kąt, dostęp do komutera i sieci - tyle mi wystarczy. 

Założenia na życie są następujące:

a) rentierstwo,

b) praca zarobkowa

c) kombinacja a) i b).

Oczywiście, każdy z punktów ma swoje wariacje. Na przykład - jeśli rentierstwo: to gdzie źródło przychodu? Na miejscu zamieszkania czy gdzie indziej (w tym w Polsce). W Polsce system prawny i regulacje znam, ale nie będę na miejscu. Na miejscu  - mogę być jak dziecko we mgle. 

Dokąd zatem? 

Znam trochę USA i myslałem o Florydzie. Kraj (USA) stabilny i historia pokazuje, że żadne dziejowe zawieruchy tam nie docierają. Nadto znam bardzo dobrze angielski i w krajach anglojęzycznych czuję się swobodnie. Minus - nie wiem, jak za te 10 lat tam będzie z pobytem, legalną pracą i biznesem dla nieobywateli.

Ostatnio myślę o francuskich Antylach: Martynika, Gwadelupa. Są to zamorskie departamenty Francji, a zatem... Unia Europejska. W ramach swobodnego przepływu (teraz) praca i pobyt możliwe od początku na legalu. Ale tm jest 90% kolorowych, nie znam francuskiego (jednak mam czas i mogę się nauczyć)

W każdej lokalizacji  -czy siedzieć i pierdzieć w stołek, czy pracować. Jeśli pracować - to jako kto?

W wieku 50 lat na zmywaku się nie widzę. Niestety nie mam żadnego fachu w ręku - jestem intelektualistą i wiem, że poza Polską mje wykształcenie i dotychczasowe umiejętności zawodowe są warte funta kłaków. Trzeba by się czegoś nauczyć - ale niestety nie miełm nigdy i nie mam ciągot do elektryki, hydrauliki, mechaniki, całego tego stuffu. Za to jestem silny, odporny i wytrzymały, z bardzo dobrym zdrowiem i wykształceniem ogólnym, więc myślałem o:

- zrobieniu kursu na instruktora nurkowania (inwestycja rzędu 15-10 tysięcy USD) i zarabianiu w jakiejś szkółce, jako przewodnik itd,

- zrobieniu kursów w ramach budowlanki jako cieśla, murarz, tynkarz.

Najchętniej połaczyłbym dwa źródła dochodów: kupiłybym na miejscu nieruchomość na wynajem i zatrudniłbym się też na miejscu (dla dochodu i zdrowia psychicznego), co łączyłbym z blogowaniem (takie drobne marzenie, ale bez zamiaru wymyślania prochu). 

Na inwestycję mam kwotę obecnie około 400 tysięcy złotych.

Będę wdzięczny za wszelkie wypowiedzi. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, MrThruster napisał:

Na inwestycję mam kwotę obecnie około 400 tysięcy złotych.

No to bracie o wiele za mało, żeby zostać rentierem... 

 

11 minut temu, MrThruster napisał:

Obecnie mam bardzo dobrą sytuację materialną i zarobki w wysokości kilku średnich krajowych. Mam akurat dobry moment życia i myślę, ze jeszcze kilka lat tak będzie.

Trzymaj się tego zamiast bujać w obłokach... 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kur... chłopie zarabiasz kilka średnich krajowych czyli przypuszczam że kolo 15 tys zł i myślisz o emigracji żeby pracować jak robol ? Podejrzewam że może zarobisz może 2/3 tego co masz tutaj..

 

Jak Ci tak bardzo brakuje czegoś nowego to zrób sobie jakiś dłuższy urlop, pozwiedzaj obce państwa, poznaj nowe kultury.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MrThruster napisał:

a) rentierstwo

Zarabiasz kupę kasy, ale brzmisz trochę jakbyś kompletnie się nie znał na zarządzaniu nią. 

 

Proponuję edukację finansową, kup sobie parę kursów inwestorskich, pogadaj z inwestorami i zadecyduj z czego chcesz mieć jakiś pasywny keszfloł i ile tego ma być miesięcznie, aby Cię zabezpieczyć na wcześniejszej emeryturze. Plus polisy ubezpieczeniowe - medyczne i wypadkowe.

 

Poza tym, za Blendersami, "czuję że ja muszę" wyjechać. Wybierz miejsce i jazda!

Kibicuję!

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, NoName napisał:
1 godzinę temu, MrThruster napisał:

Na inwestycję mam kwotę obecnie około 400 tysięcy złotych.

No to bracie o wiele za mało, żeby zostać rentierem... 

Wcale nie. Ma na wkład własny w kredyty na co najmniej 5 mieszkań. Mieszkania oddaje do zarządzania pod agencje i ma totalnie pasywny dochód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie wzorem jest mój dziadek. Facet był za komuny geodeta i jeździł na kontrakty zagraniczne do Libii skąd przywoził dolary w gotówce. 

Na początku lat 90. gdy zmarła jego żona (moja babcia) i jego matka (moja prababcia) wyjechał do Soczi w Rosji do Tamary, kobiety którą poznał najprawdopodobniej na swoich wyjazdach zarobkowych i utrzymywał z nią kontakt listowny. Tam spędził ostatnie 10lat życia.

 

Z czego się utrzymywał? Z zusowskiej emerytury (niemałej), oszczędności dolarowych, wynajmowanego w PL mieszkania które pilnowała mu moja matka (jego córka). Jak wyjechał w 1994 roku tak nigdy tu już nie wrócił i tak spędził ostatnie 10 lat życia. Ja zamierzam podobnie choć wiem, że jego Soczi to inne Soczi niż to teraz. Ale jeszcze jest Krym (dlatego z całego serca popieram aneksję Krymu:D)

 

Polecam zatem zbudowanie jak największego kapitału i wyjechanie do niskobudżetowego kraju gdzie będziesz żył z pasywnego dochodu i oszczędności. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Dassler89 napisał:

Polecam zatem zbudowanie jak największego kapitału i wyjechanie do niskobudżetowego kraju gdzie będziesz żył z pasywnego dochodu i oszczędności.

To brzmi nawet fajnie :) Tylko to musiałby być bardzo niskobudżetowy kraj żeby rzeczywiście ten dochód pasywny wystarczył i najlepiej, żeby jeszcze był na tyle duży, że wychodzimy nawet na lekki + co miesiąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, NoName napisał:

Pokaż na liczbach ten dochód to uwierzę... 

W tym rzecz :) nic Ci nie będę udowadniać. Gdybyś faktycznie był zainteresowany tematem to byś sam policzył ale dla Ciebie to po prostu bujanie w obłokach.

 

Ja tylko ostatnio na tym forum delikatnie walczę z narzekaniem i pokazuje troszkę inne podejście. 

 

Wypierdolenie się z 400k zł w jedno/dwa mieszkania z gotówkę to bezsens, skoro można nabyć za jakąś część tej kwoty 5 mieszkań. 

 

Mało kto tworzy fortunę polegając tylko i wyłącznie na gotówce. Oczywiście jest to "najbezpieczniejszy" sposób. Ale wraz z rozwojem biznesu, każdy biznes w końcu będzie musiał skorzystać z kredytu aby się rozwijać. Różnica polega na tym że przy kredycie inwestycyjnym spłaca się odsetki od pożyczonej kwoty a nie sama pożyczoną kwotę.

 

Nie mówię teraz personalnie do Ciebie ale do każdego. Widać jak bardzo nam Polakom brakuje edukacji finansowej i know-how jak to robią w świecie.

 

Kto naprawdę chce o siebie zadbać finansowo ten się edukuje finansowo. I mam nadzieję że skoro założyciel tematu jest na tyle ogarnięty żeby zarabiać i odkładać taką kasę, to znajdzie też sposób na jej rozsądne zainwestowanie.

 

Btw. Serdecznie gratuluje 400k widać że łeb masz na karku. Radę sobie dasz :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UncleSam - W takim razie dwa pytania:

 

1. Jakieś książki odnośnie tej edukacji finansowej i know-how?

2. Jeśli byś ogarnął za 400k 5 mieszkań na kredyt i okazałoby się, że nagle 2 stoją puste bo różnie bywa, a w 3 ktoś Ci nie płaci? To chyba nie takie proste. Nie można zakładać, że będzie zajebiście.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, UncleSam napisał:

W tym rzecz :) nic Ci nie będę udowadniać. Gdybyś faktycznie był zainteresowany tematem to byś sam policzył ale dla Ciebie to po prostu bujanie w obłokach.

Dużo jest takich teoretyków na internecie ale jak pada pytanie o konkrety to rura mięknie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, self-aware napisał:

@UncleSam - W takim razie dwa pytania:

 

1. Jakieś książki odnośnie tej edukacji finansowej i know-how?

2. Jeśli byś ogarnął za 400k 5 mieszkań na kredyt i okazałoby się, że nagle 2 stoją puste bo różnie bywa, a w 3 ktoś Ci nie płaci? To chyba nie takie proste. Nie można zakładać, że będzie zajebiście.

Ad. 1 Same elementarne fundamenty to Finansowy Ninja. To jest poziom którego powinni uczyć już w szkole podstawowej zaraz kiedy wprowadzą na matematyce procenty. Know-how zależy już od branży w której chcesz działać. Najczęściej jest to po prostu dobre szkolenie. Jeśli chodzi o nieruchomości(szkolenie) to Michał Szafrański gdzieś tam wspomina o gościu któremu zaufał i wyszedł na tym dobrze.

Ja śledzę sobie rynek nieruchomości w UK, czytam, obserwuje, jestem w różnych grupach na FB które nieruchomościami się zajmują i ponadto przymierzam się sam do zakupu pierwszej nieruchomości więc wypada wiedzieć jak ludzie to robią. Mam też znajomych którzy żyją tylko z wynajmu, więc w moim wypadku dostęp do tej wiedzy jest łatwy.

 

Ale nie trzeba inwestować w nieruchomości... Są inne branże i można robić wszystko. Tak jak pisałem wyżej. Dobre szkolenie, do tego wejście w środowisko i działanie.

 

Chcesz sprzedawać w internecie? Proszę bardzo. Kurs, grupa, w pizdu informacji i działasz.

 

Ale to już jest kolejny poziom. Najpierw trzeba zacząć zarabiać przyzwoicie.

 

Ad. 2 

Takie sytuacje zakłada się w "biznes planie". Naprawdę. Autentycznie - worst case scenario to że nieruchomość będzie stała pusta i musisz mieć na to pomysł. Na szczęście nie jest to zbyt skomplikowane bo mamy Airbnb I inne tego typu strony. Wynajmowanie mieszkań to dość łatwy biznes.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, self-aware napisał:

2. Jeśli byś ogarnął za 400k 5 mieszkań na kredyt i okazałoby się, że nagle 2 stoją puste bo różnie bywa, a w 3 ktoś Ci nie płaci? To chyba nie takie proste. Nie można zakładać, że będzie zajebiście.

Dokładnie kolego, nie można tego zakładać. I takich "ale" przy tego typu ryzykownych inwestycjach jest więcej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, NoName napisał:

Dużo jest takich teoretyków na internecie ale jak pada pytanie o konkrety to rura mięknie ;) 

No nie wytrzymie ;) a co Ty możesz ze swojej strony zaoferować skoro takimi błyskotliwymi radami szastasz na prawo i lewo? 

 

Ile zarabia się na wynajmie? Michał Szafrański

 

Proszę. Edukuj się :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, UncleSam napisał:

ponadto przymierzam się sam do zakupu pierwszej nieruchomości

Czyli tak jak myślałem pan teoretyk. Młody chłopak pewnie jesteś, naczytałeś/nasłuchałeś różnej maśći coachy jak to łatwo zarabiać na nieruchomościach i wydaje się Tobie że wszystko można wystarczy wiedza i chęci :) No cóż mogę Tobie tylko życzyć powodzenia ;) 

 

P.S. Blog Michała śledzę o kilku lat i potwierdzam, to wartościowa wiedza ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, NoName napisał:

Czyli tak jak myślałem pan teoretyk. Młody chłopak pewnie jesteś, naczytałeś/nasłuchałeś różnej maśći coachy jak to łatwo zarabiać na nieruchomościach i wydaje się Tobie że wszystko można wystarczy wiedza i chęci :) No cóż mogę Tobie tylko życzyć powodzenia ;) 

 

P.S. Blog Michała śledzę o kilku lat i potwierdzam, to wartościowa wiedza ;) 

Nadal uważam że moja "rada" odnośnie zgłębiania tematu jest lepsza niż twoja aby przestać bujać w obłokach :)

Hehe myślę że zrobiłeś fakultet z życia bo całkiem sporo o nim wiesz. 

 

Coachy się nasłuchałem... Ta :D Gówno zostało odsiane już dawno dawno temu.

 

Ja po prostu intensywnie działam i śmiać mi się chce z takich sceptyków jak ty. Zdrowy sceptyzm jest okay. Ale w twoim wydaniu jest demotywujacy. Wystarczy się uczyć, inwestować w siebie i intensywne działać.

I taka jest prawda. A wszyscy malkontenci są skazani na porażkę i to nie jest żaden coachingowy wymyśl tylko święta prawda. Z pierdolenia nic się nie bierze. Z pustego i Salomon nie naleje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, self-aware napisał:

@UncleSam - No niestety ja jestem zdania, że nauka i inwestowanie w siebie to nie jest żadna gwarancja. Zbyt dużo rzeczy w życiu to zmienne. Zwiększamy jedynie prawdopodobieństwo, że będzie lepiej.

Konsekwencja jest tą gwarancją :)

5 minut temu, NoName napisał:

Pochwal sie kiedyś wynikiem swoich intensywnych działań. Tak jak mówiłem szczerze życzę Tobie powodzenia :) 

Rosnące saldo konta oszczędnościowego :) to jest mój wynik. Kolejne kroki w przygotowaniu. Tobie też wszystkiego co najlepsze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, self-aware napisał:

@UncleSam - Niestety ale nadal nie mogę się zgodzić. Znam zbyt dużo osób co dorobiły się tylko garba a pracowitości im odmówić zdecydowanie nie można.

Polecę coachingowym banałem, ale ten jest niestety prawdziwy. Jeśli masz takich ludzi dookoła siebie to musisz zmienić środowisko.

Jest książka the secret I inne tego typu pierdoły które mają chuja wspólnego z rzeczywistością. Ale absolutnie wszystko leży w twoich rękach. Jeśli naprawdę chcesz coś zrobić to musisz zrobić wszystko żeby to zrobić i wtedy MOŻĘ się uda. Narzekanie to stanie w miejscu serio. Wiem, bo byłem w tym miejscu ale chciałem wszystko zmienić. Zacząłem to robić i się okazuje, że się da. Czasami trzeba nawet z Polski wyjechać, ale się da. Da się... DA SIĘ! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UncleSam - No spoko, narracja że MOŻE się uda jest już dużo bliższa prawdy. Najtrudniejszy dylemat w gonieniu za pieniądzem to jest poświęcenie na to swojego życia (czasu). Gdyby człowiek wiedział ile mu to zajmie to byłoby dużo łatwiej podjąć decyzję czy warto, czy te benefity będą w wieku 40 lat czy dopiero pod koniec na emeryturze, no ale wiadomo, życie takie łatwe nie jest :)

 

Co do zmiany środowiska to obecnie nie mam prawie żadnych ludzi obok siebie, przy czym akurat o tych nie mógłbym pod tym względem niczego złego powiedzieć. Pracowici byli, po prostu nie wyszło. Przecież nie każdy może być bogaty, właściwie większość musi być biedna żeby niektórzy nie byli.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Są pracowici którzy chcą pracować żeby iść dalej i się rozwijać a są pracowici którzy mają mentalność pracownika. Dlatego przy wigilijnym stole nie słuchamy dyrdymałów wąsatego wujka Mariusza, tylko szukamy wiedzy u zaufanych autorytetów :D

 

Gdyby każdy wiedział ile to zajmie... ;) To myślę że sporo by odpuściło zanim by zaczęło. Tu znowu poszerzamy temat. Życie byłoby nudne gdyby było przewidywalne co nie? A o co w życiu chodzi. Żeby żyć i żeby się spełniać :)

 

Też miałem pełno ludzi wokół siebie i wychlastalem 99% znajomości. Mam znajomych z którymi nie widujemy się często albo prawie wcale bo wszyscy są zajęci i zapracowani, ale jak już któregoś potrzebuję to jest zawszę, tak samo jak ja dla nich.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.