Skocz do zawartości

Emigracja z pomysłem: rentierstwo, nowy fach


deleteduser54

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, self-aware napisał:

To brzmi nawet fajnie :) Tylko to musiałby być bardzo niskobudżetowy kraj żeby rzeczywiście ten dochód pasywny wystarczył i najlepiej, żeby jeszcze był na tyle duży, że wychodzimy nawet na lekki + co miesiąc.

Co tu daleko szukać: Ukraina i jakieś miasto nad Morzem Czarnym. Najlepszy Krym (klimat śródziemnomorski ale niewiadomo czyj on będzie za te parę lat). Większe egzotyko? Dominika lub Haiti...

Edytowane przez Dassler89
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat wynajmu nieruchomości jest bardzo ciekawy i wart zainteresowania.

 

W naszych, polskich warunkach jednak bałbym się przy 400 tysiącach oszczędności wziąć kredyt na 5 baniek. 
Po pierwsze, złotówka jest zbyt słabą walutą i nie wierzę w jej niskie stopy procentowe na przestrzeni następnych 20 lat. 
Po drugie, prognozy demograficzne dla naszego kraju są fatalne i oprócz największych miast, Polska będzie się stopniowo wyludniać.

Brakuje u nas upadłości konsumenckiej z prawdziwego zdarzenia, gdzie oddajesz bankowi klucze do mieszkania, ale nie oddajesz reszty pożyczonych pieniędzy. Tym samym bank ponosi cześć ryzyka przy kredycie hipotecznym. 
Podatek katastralny to w Polsce tylko kwestia czasu i w zależności od jego kształtu, może zrujnować dochód z najmu. 
 

Jestem w podobnej sytuacji do Ciebie. 
Mam 28 lat, mieszkanie za gotówkę, dwie działki budowlane 5 km od duzego miasta i 300 tysięcy oszczędności przy zarobkach 20 tysięcy miesięcznie. Zastanawiałem się jakiś czas temu nad wzięciem kredytu na około 2 500 000 i kupnie 6-8 mieszkań w centrum miasta, ale od syndyka (wolne od obciążeń i przede wszystkim lokatorów). Przy okresie spłaty 15 lat i oprocentowaniu 2% miałbym ratę około 18 tysięcy. 
Jakby udało się chociaż 2/3 pokryć z wynajmu to i tak byłoby ok. W wieku 43 lat odszedłbym na emeryturę i utrzymywał się z najmu nieruchów. 


Z drugiej strony mogę pójść bezpieczną drogą i około 150 tysięcy rocznie zaoszczędzić bez „szczypania się”.  Tym sposobem co 2-3 lata kupować nowego nierucha za gotówkę i stopniowo powiększać majątek do 45 roku życia. Uniknąłbym ryzyka i tez dobrze zabezpieczył się na przyszłość. 
 

Kredyty są dla ludzi, tylko trzeba myśleć ;) 

Edytowane przez LSD
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@laryy

 

Rentier to dla mnie ktoś kto może się położyć do góry brzuchem i już nic nie robić zarobkowo do końca życia... Ale kupno 2 mniejszych czy 1 większego mieszkania i wynajem na pokoje to całkiem dobra inwestycja, która może dać dość dobry dochód pasywny, tego nie neguję... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, laryy napisał:

powiedz mi jak nie będę mógł się położyć do góry brzuchem jak będę mógł?

Jeśli jesteś pewny tego, że zawsze będzie to 3400 na czysto, zawsze będą chętni na najem, a rząd nie dopieroli jakiegoś podatku , który zje dużą część twojego dochodu to jasne możesz tak zrobić...Ja bym jednak wolał mieć dochód też z innych aktywów czy pasywów wtedy czułbym się bezpieczniej ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dochód 100% pasywny przy wynajmie nieruchomości typowo mieszkalnych? Bardzo ciężka sprawa, biorąc pod uwagę polskie prawo gdzie w dużym stopniu to lokatorzy są chronieni.

A co w wypadku gdy mieszkanie zostanie zdewastowane bądź okradzione, co się często zdarza wiem bo moja znajoma bawiła się w wynajem i więcej miała z tego problemów niż pożytku i nie za bardzo potem wychodziło również egzekwowanie pieniędzy za zniszczenia. 

To nie jest tak, że się wynajmuje i potem tylko przychodzą przelewy na konto i można leżeć do góry brzuchem, dochodzi szereg problemów z lokatorami, a polskie prawo niestety nie pomaga właścicielom. 

W ogóle dochód 100% pasywny do końca życia to jest jakaś utopia głównie wciskana przez naganiaczy, którzy zarabiają ze szkoleń i płatnych kursów które właśnie potem im generują dochód pasywny przez jakiś czas. Co nie znaczy że się nie da mieć kilku źródeł dochodu w jakimś stopniu pasywnych tyle, że zawsze jest coś do zrobienia przy nich nawet jeśli to będzie raz w tygodniu po 2 godziny pracy, to już wyklucza 100% pasywności.

Edytowane przez BrightStar
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@laryy

 

Dla mnie dochód taki, który wystarcza mi żeby żyć tu i teraz nie biorąc pod uwagę żadnych losów wypadków takich jak np. jak utrata zdrowia i kosztowne leczenie to żadne bycie rentierem... Możesz sobie kupić te dwa mieszkania  w wieku 33-34 lat i "bawić się" życiem za 3400 zł miesięcznie tu i teraz.  Ale w wieku 40+ może okazać się, że jesteś dziadem bo sytaucja na rynku nieruchomości się zmieniła, działania rządu i inne czynniki, na które nie masz wpływu sprawiły, że Twój dochód już nie jest taki jaki był.

 

9 minut temu, laryy napisał:

ale > 400 tys będziesz miał

Może będziesz może nie będziesz miał... 

 

Można być rentierem nawet i wieku 20+ czemu nie ? Ale dla mnie rentier to ktoś kto dorobił się/otrzymał spory kapitał, który mądrze poinwestował w różne pasywa w różnych branżach i przynoszą mu one duże dochody.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@laryy

 

Jak chcesz możesz się nazywać rentierem mając dochód pasywny 3400 na rękę z nieruchów mnie nic do tego... może faktycznie inaczej rozumujemy to pojęcie. 

 

10 minut temu, laryy napisał:

3 400 PLN miesięcznie z wynajmu i nieruchomości wartości 0,5 mln zł to bardzo dobre zabezpieczenie

Jasne, ale nie rzuciłbym pracy na etacie w wieku 33-34 żeby żyć do końca życia tylko z tego. To by była głupota. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@laryy

 

Ty chyba nie rozumiesz że siła nabywcza pieniądza zmienia się w czasie. W Polsce już był czas, że wielu ludzi było "milionerami". Hiperinflacja mówi Ci to coś ? 

 

Tak samo z nieruchomościami to, że teraz jest na nich bańka i ceny wciąż rosną to nie znaczy, że tak będzie zawsze. 

 

Wszystko jest zmienne.  Dlatego, trzeba dywersyfikować swoje inwestycje. Jest nawet powiedzenie: Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka... 

14 minut temu, laryy napisał:

Steve Jobs - całe życie zmarnował na harówkę,

A może całe życie robił to co kochał ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, laryy napisał:

No i Ci którzy włożyli tę kasę w nieruchomości, wygrali, majątek pozostał. 

Jaką kasę ? Rozumiesz pojęcie hiperinflacji ? 

 

24 minuty temu, laryy napisał:

Jak spojrzysz na dane statystyczne od 1999 roku do 2019 roku, to ceny nieruchomości znacząco wzrosły.

Przykładowo 250 tys. w 1999 roku miało inną wartość niż 200 tys. w 2019 roku. Być może jest tak jak piszesz i np. w 1999 roku za tę kwotę można było kupić nowe mieszkanie o podobnym metrażu co dziś tego nie chce mi sie sprawdzać. Niemniej to, że siła nabywacza pieniądza jest zmienna trzeba brać pod uwagę. Poza tym sztuką jest trafic i kupić nieruchomość na dołku. Jak kupisz na górce to będziesz musiał poczekać kilka a może i kilkanaście lat żeby sprzedać z zyskiem lub chociaż bez straty... A może się okazać, że przyciśnie cię sytuacja życiowa i będziesz musiał sprzedać ze sporą stratą...

 

30 minut temu, laryy napisał:

Rozumiem Twój punkt widzenia

 Chyba nie bardzo... Ja po prostu nie położyłbym sie do góry brzuchem i nie robił już nic zarobkowo gdyby moim jednym dochodem była kasa z wynajmu 2 mieszkań... Poza tym nie rozumiem czemu zakładasz, że żeby dorobić się milionów trzeba harować do starośći ? Przecież niektórym sie to udaje dużo szybciej... 

 

34 minuty temu, laryy napisał:

W razie W sprzedajesz nieruchomości za min. 400 tys. i kupujesz restauracje za 150 tys. i coś jeszcze - przeżyjesz, bez obaw.

 Hehe a po paru miesiącach plajta bo nie znałeś sie na prowadzeniu tego biznesu albo zwyczajnie miałeś pecha... No ale fakt na papierze wszystko wydaje sie proste...

 

36 minut temu, laryy napisał:

No nie wiem, moim zdaniem był po prostu nieświadomy tego, że marnuje czas i jak to się może skończyć. 

Nikt nie wie poza tymi którzy go bardzo dobrze znali. Ale mało jest bogaczy, którzy już nic kompletnie nie robią tylko żyją z inwestycji...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, laryy napisał:

Kasę która wcześniej była coś warta - tuż przed hiperinflacją. Trzeba jak dziecku tłumaczyć?

Ile osób wiedziało, że coś takiego wystąpi w tamtym czasie ? Jak pogadasz z ludźmi, którzy tego doświadczyli to w zasadzie mówią, że to sie działo z dnia na dzień. Na zasadzie: dziś miałeś kasę na 2 nowe "maluchy", a za 2 tygodnie stać Cie było już tylko na 1 albo na pół... Większość nie wiedziała, a ci co mieli oszczędności potracili je... 

 

6 minut temu, laryy napisał:

250 tys. w 2019 roku przeniesione w czasie do 1999 roku

Tak to nie działa bo trzeba brac pod uwage, że zaoszczędzenie 250 tys. w 1999 roku np. z pracy etatowej byłoby trudniejsze niż w 2019 bo zarobki i koszty życia były inne... 

 

10 minut temu, laryy napisał:

No bo byś się obawiał i potrzebował większego zabezpieczenia. I to zabezpieczenie okupiłbyś pracą do 50-tki i ciągłym stresem.

Ale jakim stresem o czym mówisz ? Ja np. lubię swoją pracę. 

 

11 minut temu, laryy napisał:

Stary - masz 400 tys. PLN w ręce, możesz z nimi zrobić co chcesz, nie musi to być restauracja. Możesz wrzucić na lokatę i tymczasową pójść do zwykłej pracy na etat. W każdym razie masz sporo kasy zabezpieczającej. No tak czy nie? No tak.

No jest to jakieś zabezpieczenie ale ja nie widzę sensu rzucać pracy, którą lubię żeby w razie czego szukać nowej... Jestem zdania, że trzeba trzymać się kilku rzeczy, a nie liczyć tylko na jedno. 

 

13 minut temu, laryy napisał:

Zuckerberg czy Gates

To już musiałbys się ich spytać czy stracili swoje życie poświęcając się swojej pasji, która przyniosła im takie sukcesy.... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obaj macie sporo racji.

 

Podstawowa kwestia to to, czy pracujemy aby zapewnić sobie samym dobry standard życia i satysfakcję, czy zdobyć uznanie w oczach innych. Moim zdaniem to drugie jest stratą czasu i może jedynie doprowadzić do frustracji. 
 

Każdy musi zastanowić się sam nad sobą, czym dla niego jest bezpieczeństwo, jak duże ma znaczenie oraz jak wysoki jest standard życia, do którego dąży. Dla mnie jako singla życie za 3500 złotych to jednak trochę za mało, licząc wyjazdy wakacyjne, obsługę auta, którym jeżdżę dla przyjemności itd. 

Znam też takich (głównie z IT, bo tam można zarobić dużo w bardzo młodym wieku i „zachłysnąć” się zarobkami), którym 10 tysięcy nie starcza, bo wynajem mieszkania 2500, rata wynajmu auta 2000, paliwo, kino, escape roomy, drogie knajpy i tak mając 10 na rękę, żyją od pierwszego do pierwszego, zero oszczędności. 
 

Warto pamietać, że 20 lat temu w obiegu na rynku było o wiele mniej waluty, niż obecnie. Porównując sumę złotówek w obiegu dzisiaj i 20 lat temu, do średniej wartości nieruchów w kraju, okaże się, że mieszkania potaniały (ilość złotówek wzrosła 20 razy, a cena mieszkań „tylko” 10). Polecam 3 artykuły na temat nieruchomości niedawno wrzucone na blog IT21

Edytowane przez LSD
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem czasy są coraz bardziej niepewne i przy kwocie 400 tys PLN nie myślałbym o rentierstwie za granicą  tylko o ile jest to mozliwe o pracowaniu jak najdłużej bo jeśli jesteś w wieku 38 lat, to  jest to dobry wiek (męzczyzna w sile wieku) i  naprawdę godny pozazdroszczenia wynik w oszczedzaniu i nie ma co tego zmieniać. Lepsze jest wrogiem dobrego  

A pieniądze przeznaczyłbym na ...zakup nieruchomości. W dodatku jeśli to jest możliwe dywersyfikowałbym taki zakup na różne miasta.

Sam po wielu latach w związku i mocnym przeczołganiu finansowym, staje na nogi właśnie z takim zamiarem- zakupu nieruchomości. Śmiem wątpić czy w naszym kon-pseudoliberalnym kraju szybko zostanie ustalony podatek katastralny albo gminy bedą wzorem Berlina wprowadzały maksymalna wysokość czynszu za wynajem. Dlatego uważam to rozwiazanie za najlepsze, przy posiadaniu gotówki za bezpieczne i chyba(?) najbardziej dochodowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@laryy, faktycznie wszystko rozbija się o definicje rentiera. Bo z Twoim podejściem to już nim dawno jestem, bo z pasywnej sprzedaży swoich produktów ustawionej na automacie mam większe kwoty, ale na pewno nie jestem rentierem. Realny rentier żyje z posiadanych aktywów, papierów wartościowych czy tantiemów na takim samym albo i lepszym poziomie, niż żył zawodowo. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, MrThruster napisał:

Będę wdzięczny za wszelkie wypowiedzi. 

Niezły z ciebie kombinator :) Zanim podejmiesz decyzję, zastanów się z 20x razy czy się opłaca, bo wiesz łatwo jest wtopić, potem wygrzebać się z bagna może być ciężko.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Personal Best napisał:

Moim zdaniem czasy są coraz bardziej niepewne i przy kwocie 400 tys PLN nie myślałbym o rentierstwie za granicą  tylko o ile jest to mozliwe o pracowaniu jak najdłużej bo jeśli jesteś w wieku 38 lat, to  jest to dobry wiek (męzczyzna w sile wieku) i  naprawdę godny pozazdroszczenia wynik w oszczedzaniu i nie ma co tego zmieniać. Lepsze jest wrogiem dobrego  

A pieniądze przeznaczyłbym na ...zakup nieruchomości.

Póki co nie mam zamiaru rezygnować z pracy zawodowej. Jestem mocno uzależniony od pewnego źródła dochodu i cały pomysł wziął się z tego, że jeśli to źródło wyschnie, to mogę nie mieć ochoty znowu tutaj rzeźbić zawodowo za ułamek obecnych dochodów. W Polsce trzyma mnie rodzina (dzieci są jeszcze w szkole, trzba je wykształcić i usamodzielnić) no i właśnie to, że nigdzie nie zarobię tak jak tu.

Ale, jak już dzieci będą dorosłe, to będzie zupełnie inna bajka. NIe muszę już wtedy być bogaty, zwiększać dochodu itd.  Naprawdę zależy mi na wygodzie, szczęściu i spokoju - ale nie osiąganym zarobkami tylko zdrowiem, ruchem, słońcem, otoczeniem itd. 

PIszesz - kupić nieruchomość. Jeżeli się przerprowadzę, a nieruchomość będzie w Polsce, będę musiał nią zarządzać przez pośrrdników - dodatkowe ryzyko i koszty.

Dlargo myśałem o nieruchomości na (egzotyczynym) miejscu, która przynosiłaby dochód z wynajmu np. za pośrednictwem AirBNB. 

51 minut temu, RealLife napisał:

To może Tajlandia na starość?

Nie byłęm tam jeszcze, ale pewnie będę. Jakoś kultura Azji Południowo-Wschodniej mnie nie kręci i wydaje mi się, ze to coś zupełnie z innej, nie mojej bajki. Śmieci rzycane jak popadnie, brak szacunku dla ludzi i zwierząt. Jak myślę o tym regionie to mam widok jakiegoś siedzącego w kucki żółtego pana, ładującego w folię rybę czy ośmiornicę, a za nim jest stos klatek upchanych kurczakami. Dodatkowo, to nie są kraje stabilne - korupcja, reżimy wojskowe. No i kwestia jezyka - musiałbym się już w Polsce nauczyć miejscowego. 

13 godzin temu, Dassler89 napisał:

Co tu daleko szukać: Ukraina i jakieś miasto nad Morzem Czarnym. Najlepszy Krym

NIe moje rewiry. Klimat nie ten, dużo biedy i bandytki, niepewna sytuacja polityczna  gospodarcza. 

33 minuty temu, Boromir napisał:

Zanim podejmiesz decyzję, zastanów się z 20x razy czy się opłaca, bo wiesz łatwo jest wtopić, potem wygrzebać się z bagna może być ciężko.

Dzięki. Daję sobie minimum 10 lat na decyzję i przygotowanie, nie będę działał pochopnie. 

13 godzin temu, Dassler89 napisał:

Większe egzotyko? Dominika lub Haiti...

Tak samo jak poprzednie - zwłaszcza na Haiti nie ma żadnego minimum bezpieczeństwa ekonomicznego czy osobistego. Dziki kraj. 

19 godzin temu, Imbryk napisał:

Zarabiasz kupę kasy, ale brzmisz trochę jakbyś kompletnie się nie znał na zarządzaniu nią. 

 

Proponuję edukację finansową, kup sobie parę kursów inwestorskich,

Masz trochę rację - bo faktycznie te pieniadze tylko leżą i odrobinę tylko puchną o jakiś śmieszy procent... Akurat nie za bardzo mam czas rozwijać się w nowych dziedzinach. Założenie jest takie, że za te 10 lat już nie chcę się bogacić (inwestować) tylko żyć sobie skromnie, choć wygodnie. Dlarego najbardziej uśmiecha mi się nieruchomośc do wynajmu dla turystów w moim nowym miejscu zamieszkania. 

Może się powtórzę, ale założenie jest takie, żeby mieć święty spokój. Czyli: jakaś normalna praca (pytanie - jaka?) i dodatkowe źródło "pasywne". 

Kraj musi być stabilny, dlatego właśnie tak mi się podobają te wymienione USA i Antyle.

Dużo dobrego czytałęm też o Nikaragui. Tutaj jednak trochę mi się nie podoba latynoskie podejście do czasu i pracy - współpracowałem kiedyś z Hiszpanami i straszni leserzy to byli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MrThruster napisał:

A. najbardziej uśmiecha mi się nieruchomośc do wynajmu dla turystów w moim nowym miejscu zamieszkania. 

 

B.Może się powtórzę, ale założenie jest takie, żeby mieć święty spokój

Punkt A i punkt B sobie zaprzeczają.

 

Ale już masz punkt zaczepienia - doedukuj się w nieruchomościach, najmie krótkoterminowym, itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, NoName said:

dochód też z innych aktywów czy pasywów
...
mądrze poinwestował w różne pasywa

Pisałem już o tym, ale powtórzę: aktywa to składniki majątku. Inaczej jest to to, co posiadacie.

Pasywa to źródła finansowania. Pasywa to po prostu informacja, w jaki sposób sfinansowano aktywa. Funkcjonuje określenie 'wycena aktywów i pasywów', które może skłaniać ku myśleniu, że zarówno aktywa jak i pasywa to jakieś graty, które można w razie potrzeby sprzedać. Tymczasem pasywa to inaczej zobowiązania (i rezerwy na zobowiązania) definiowane następująco:
Ilekroć w ustawie jest mowa o: (...)
zobowiązaniach – rozumie się przez to wynikający z przeszłych zdarzeń obowiązek wykonania świadczeń o wiarygodnie określonej wartości, które spowodują wykorzystanie już posiadanych lub przyszłych aktywów jednostki

Źródło: Ustawa z dnia 29 września 1994 r. o rachunkowości, Art. 3

Czyli chodzi o to, ile dana jednostka ma do zapłacenia faktur, kredytów do spłaty itp. Polskie słowo 'pasywa' jest mało intuicyjne, lepiej to sobie nazwali Anglicy - liabilities.

 

Suma aktywów i pasywów zawsze jest równa 0 (aktywa zapisujemy jako dodatnie, a pasywa jako ujemne). Jest to tzw. zasada równowagi bilansowej. Jak nie wychodzi zero to, to gdzieś jest błąd i trzeba go znaleźć.

Przykład łopatologiczny:

Poszedłem  do sklepu i kupiłem laptopa wartego 3000 PLN na kredyt 10x0%. 

Moje aktywa powiększyły się o 3000 PLN.

A co z pasywami? Otóż zawarłem umowę kredytową, na mocy której powstało zobowiązanie do zapłacenia 10 rat po 300 PLN. Tym samym moje pasywa również zwiększyły się o 3000 PLN. Suma aktywów i pasywów pozostaje równa zero.

No dobra, a co będzie jak spłacę ileśtam rat? Zobowiązania (pasywa) się zmniejszą, a co z aktywami?

Otóż aktywa również się zmniejszą. O ile w wartość laptopa tu nie wnikamy, to spłata każdej raty powoduje pomniejszenie innego aktywa - gotówki. Spłacam 300 PLN zobowiązań (maleją pasywa), ale pozbywam się 300 PLN gotówki (maleją również aktywa).

Można oczywiście zapłacić za laptopa od razu, ale chodziło mi o pokazanie, czym są pasywa, o których wycenie mowa powyżej. W tym wypadku pasywa to kolejne raty do spłacenia. Po spłaceniu pierwszej raty 'wycena pasywów' da wynik 3000-300=2700 PLN.

Laptop być może przyniesie nam dochód, ale raty za laptopa - nie.

 

Także, kochani, nie rzucajcie na prawo i lewo zasłyszanymi gdzieś terminami, jeżeli nie wiecie, co one znaczą. Bo jeszcze się ośmieszycie na jakiejś rozmowie o pracę czy coś... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, laryy napisał:

Nie bierzesz pod uwagę kluczowej, niezmiernie ważnej rzeczy do tej układanki - czasu. A ten nie trwa wiecznie. Lepiej rentierstwo w wieku 34 lat, niż mając prawie 5 dych na karku, prostatę i siwy łeb.

Szkoda tylko, że rentierstwo w wieku 34 lat jest dostępne dla jednego człowieka na 10 tysięcy albo i rzadziej? Po co w ogóle rozprawiać nad takimi tematami, które są nieosiągalne :) A ci, którzy są w sytuacji, że mogą sobie na to pozwolić to raczej nie siedzą na tym forum tylko obracają sobie milionami.

 

W dniu 27.12.2019 o 06:48, LSD napisał:

Mam 28 lat, mieszkanie za gotówkę, dwie działki budowlane 5 km od duzego miasta i 300 tysięcy oszczędności przy zarobkach 20 tysięcy miesięcznie.

Zazdro.

 

Generalnie to forum jest dla mnie pod względem $$ tak specyficzne, że szok :) Jest nas tu tak mało w skali kraju a wrażenie takie, że dosłownie co druga osoba to setki tysięcy na koncie, działki, mieszkania, miesięcznie 10/15/więcej k+, większość mniej niż 40 lat, niesamowite... Aż dziwne, że forum na które trafiają głównie ludzie skrzywdzeni przez los ma tak wielu nieziemsko utalentowanych w swoich dziedzinach ludzi jednocześnie, bo nikt mi nie wkręci bzdur, że to tylko kwestia motywacji. To chyba jakaś korelacja między kasą a miłością kobiet do niej a tym, że trafiają tu ludzie przez kobiety wydymani.

 

W dniu 27.12.2019 o 03:26, Dassler89 napisał:

Co tu daleko szukać: Ukraina i jakieś miasto nad Morzem Czarnym. Najlepszy Krym (klimat śródziemnomorski ale niewiadomo czyj on będzie za te parę lat). Większe egzotyko? Dominika lub Haiti...

Się zobaczy, może kiedyś :)

 

 
 
 
 
W dniu 26.12.2019 o 23:54, UncleSam napisał:
 
 
 
 
W dniu 26.12.2019 o 23:54, UncleSam napisał:
 
 
 
W dniu 26.12.2019 o 23:54, UncleSam napisał:

Są pracowici którzy chcą pracować żeby iść dalej i się rozwijać a są pracowici którzy mają mentalność pracownika. Dlatego przy wigilijnym stole nie słuchamy dyrdymałów wąsatego wujka Mariusza, tylko szukamy wiedzy u zaufanych autorytetów :D

Żeby świat był taki czarno biały :) Nie każdy kto nie osiągnął sukcesu finansowego to wujek Mariusz czy inny Mirek. Niektórzy ludzie mają po prostu smykałkę do robienia kasy a inni nie bardzo, dla mnie to po prostu kolejna rzecz, do której można mieć większe lub mniejsze predyspozycje. Powiedzmy umiejętność "dostrzegania". Pamiętam w jednej firmie miałem szefa, który dosłownie wszędzie widział okazję do robienia kasy i rzeczywiście to robił. Bardzo majętny człowiek. Inny szef z kolei całe życie szału nie ma chociaż firmę utrzymuje już ze 20 lat, po prostu nie dostrzega widocznie okazji albo coś, nie wiem.

 

Co do mentalności pracownika to raczej ciężko jej się pozbyć bo to pochodna charakteru + wzorce uczone przez całe życie. A instrukcji jak stać się "biznesmenem w swojej głowie" niestety nie ma.

 

ps. @Marek Kotoński Ostatnio na forum okrutnie się popsuło cytowanie, często nie mogę dobrze sformatować mojej wypowiedzi tak jak teraz na przykład. Warto wspomnieć informatykowi, chociaż może tylko ja mam taki problem, nie wiem.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, self-aware napisał:

Żeby świat był taki czarno biały :) Nie każdy kto nie osiągnął sukcesu finansowego to wujek Mariusz czy inny Mirek. Niektórzy ludzie mają po prostu smykałkę do robienia kasy a inni nie bardzo, dla mnie to po prostu kolejna rzecz, do której można mieć większe lub mniejsze predyspozycje. Powiedzmy umiejętność "dostrzegania". Pamiętam w jednej firmie miałem szefa, który dosłownie wszędzie widział okazję do robienia kasy i rzeczywiście to robił. Bardzo majętny człowiek. Inny szef z kolei całe życie szału nie ma chociaż firmę utrzymuje już ze 20 lat, po prostu nie dostrzega widocznie okazji albo coś, nie wiem.

 

Co do mentalności pracownika to raczej ciężko jej się pozbyć bo to pochodna charakteru + wzorce uczone przez całe życie. A instrukcji jak stać się "biznesmenem w swojej głowie" niestety nie ma.

 

ps. @Marek Kotoński Ostatnio na forum okrutnie się popsuło cytowanie, często nie mogę dobrze sformatować mojej wypowiedzi tak jak teraz na przykład. Warto wspomnieć informatykowi, chociaż może tylko ja mam taki problem, nie wiem.

Zarabiania pieniędzy można się nauczyć jak wszystkiego innego. Natomiast faktycznie są "naturale" przedsiębiorczości :D

 

Żeby pozbyć się mentalności pracownika trzeba chcieć zmiany. A tacy ludzie jej nie chcą. Błędne koło.

 

Ale bardzo trafne spostrzeżenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.