Skocz do zawartości

Spotykasz "Siebie" ale w ciele mężczyzny lub na odwrót


Rekomendowane odpowiedzi

@SzatanKrieger Hmm.. nie wiem..mój męski awatar byłby zbyt mało pewny siebie, wręcz nieśmiały, a u faceta to dość niestety spory minus....

@Ancalagon Kiedyś tak, obecnie pod wpływem treści braciasamcy.pl trochę się sfeminzowałam, nie uważam by dobro i checi faceta miałyby być ważniejsze/ mądrzejsze od moich. Teraz każde słowa/ obietnice męską dzielę przez 4. 

Ludzie są zbyt zwodniczy, słabi i głupi bym mogła komuś ulegać i się oddawać w pełni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Nie wiem kto pisał, ja teraz tak nazwałam mój męski odpowiednik : P 

EDItOk, już kumam XD

O avatarze jako o moim forumowym avatarze (Nitchego) pisał Ancalagon.

Ja na Twoje pytanie o to czy zaakceptowałałabym faceta ze swoimi ułomnościami w 100%?

Odpisałam o moim meskiem awatarze, czyli tym o którym wspominasz w tym temacie.

Namotałam trochę używając tego samego słowa w róznych kontekstach, ( a raczej używając jego w odpowiedzi do innego użytkownika w innym kontekście) nie wiem czy rozumiecie :D

Sorki ?

  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już miałam coś podobnego i z jednej strony mam od razu ochotę wchodzić w związek z powodu dopasowania fizycznego, z drugiej taka osoba mnie denerwuje, bo nie lubię introwertyków :D Muszę mieć kogoś bardziej towarzyskiego i trochę bardziej rozmownego. No i mój męski klon nie chciałby pracować więc byśmy byli biedakami, wolałabym mieć kogoś ambitnego od którego głupio byłoby odstawać.

 

11 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

To samo dotyczy się kobiet, czy gdybyście wiedziały, że ten facet to Wy, czy nadal byście stosowały techniki psychomanipulacji

To się robi nieświadomie albo uświadamia je dopiero po czasie, mam też tak że jak się robię za dobra to w głowie gra mi piosenka 'no more mr nice guy' i wtedy nie analizuję co było manipulacją itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Ancalagon napisał:

Nie, bardziej Alabama, albo dynastia Habsburgów :lol:

W ósmym pokoleniu każdy owoc takiego związku byłby letalny.

To nie ma sensu.

Zostaje friendzone.

 

Zagadka rozwiązana ?.

7 godzin temu, Ancalagon napisał:

A jak myślicie, czy Androidealna związałaby się z Androidealnym? :P

Stąpasz bracie po cienkim lodzie.

Skończy się kara i 3..2..1 ??

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

 - obojętne, po prostu jesteście niczym te legendarne połówki jabłka.

To o połówkach jabłka/pomarańczy czy innego banana to jest bzdura jakich mało. Założenie, że gdzieś tam jest osoba, z którą jak się zawiążesz, to będzie pełnia, szczęście i wielka miłość po prostu ssie pałę. 

1. To zakłada, że jesteś niekompletny, wybrakowany i do pełni potrzebujesz tej jedne, jedynej osoby która do Ciebie idealnie pasuje. 

2. Świat jest wielki i prawdopodobieństwo, że uda Ci się spotkać tą osobę jest statystycznie bliskie zeru. Oczywiście, są pary które zarzekają się że tak jest i oni są taką całością co się odnalazła... Gdzie się spotkali? W wiosce obok :D

3. Ten stereotyp to usprawiedliwienie dla karyn i beznadziejnych pajaców. Nie jest idealnie? No to nie ten czas, nie to miejsce, gdzieś tam czeka książę, co się idealnie dopasuje do mojego spierdolenia. Więc po co się wysilać i pracować nad sobą i związkiem? 

 

Cytat

 

Czy Ty drogi bracie wiedząc, że ta osoba jest w 100% Tobą, tylko w kobiecym ciele, czy wiedziałbyś że mógłbyś być sobą dajmy na to i jako facet okazać słabości, bo byłbyś zrozumianym przez drugą "połówkę" czy może mimo, że wiedziałbyś, że Ty to Ty ale koniec końców i tak trzymałbyś ramę, robił tak jak należy by swoista "rama" była cały czas aktywna i by kobieca Ty, nie była zawiedziona Tobą?

Innymi słowy czy mógłbyś w pełni sobą przy Takiej kobiecie, czy jednak koniec końców trzymałbyś ramę, manipulował i robił wszystko by "Ty" ale w kobiecej części miała "faceta z krwi i kości" - legendarnego supermana, bez kryptonitu?

 

Masakra, ale rozkminy. 

Już pierwsze założenie jakie robisz jest do bani. Zakładasz bowiem, że tak podobni ludzie będą chcieli/powinni chcieć się związać i coś razem tworzyć. 

Relacja z kimś, kto ma takie samo zdanie jak Ty na każdy temat, ma takie same poglądy, hobby etc. Słabe. Dlaczego?

Ja to widzę na przykładzie ludzi z branży. Uwielbiam swoją robotę. Mam kilku kumpli, nawet przyjaciół, ale jak się widzimy o pracy nie gadamy. A ja  jak ognia unikam spotkań, gdzie zbiera się nas więcej. Tematem jest tylko praca, branża, a jak już jakimś cudem zejdzie ns inne tory, to dobierają się tak, żeby było zgodnie i zeby mogli się wzajemnie łechtać jacy to oni są zaje. 

Nje ma dyskusji, nie ma nic nowego, wymiany zdań. 

To jest słabe. To nie rozwija. 

 

Dalej: zaufanie? Otwarcie i nietrzymanie ramy? Wolne żarty. 

Ramę trzyma się dla siebie. 

Ja trzymam ramę dla siebie, bo ja od siebie wymagam i narzucam sobie zadania do wykonania, ja mam być konkretnym gościem dla siebie, żeby czasu nie trwoni" i nie być pizdą, nie dlatego żeby panna byla happy, a  związek się układał. 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Esmeron napisał:

Oczywiście, są pary które zarzekają się że tak jest i oni są taką całością co się odnalazła... Gdzie się spotkali? W wiosce obok :D

Chów wsobny, wszystko się zgadza.?

 

Godzinę temu, Esmeron napisał:

A ja  jak ognia unikam spotkań, gdzie zbiera się nas więcej. Tematem jest tylko praca, branża,

Przypomniał mi się inside joke:

 

Spotyka się grupa znajomych ortopedów na imprezie. Gadka szmatka, rozmowy toczą się wokół pracy. W końcu jeden z nich nie wytrzymuje monotonii tematycznej:

 

-Panowie, może byśmy tak o czymś innym porozmawiali. Może ktoś ostatnio gdzieś wyjechał?

 

Cisza.

 

-A może w kinie lub w teatrze na czymś ciekawym byliście?

 

Cisza.

 

-No to nie wiem, może chociaż o kurwach byśmy pogadali?

 

Nagle jeden z nich się ożywia:

-A te kurwy anestezjolodzy!

 

Godzinę temu, Esmeron napisał:

Otwarcie i nietrzymanie ramy? Wolne żarty. 

Adam Miałczyński potwierdza ??

 

https://youtu.be/SXWDuoMY_ek

Edytowane przez Helena K.
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Helena K. napisał:

Spotyka się grupa znajomych ortopedów na imprezie. Gadka szmatka, rozmowy toczą się wokół pracy. W końcu jeden z nich nie wytrzymuje monotonii tematycznej:

 

-Panowie, może byśmy tak o czymś innym porozmawiali. Może ktoś ostatnio gdzieś wyjechał?

Cisza.

-A może w kinie lub w teatrze na czymś ciekawym byliście?

Cisza.

-No to nie wiem, może chociaż o kurwach byśmy pogadali?

Nagle jeden z nich się ożywia:

-A te kurwy anestezjolodzy!

Buhahahaa ale pojechałaś po bandzie. 

Lekkie faux pas na dodatek :D

Ale dowcip adekwatny. 

Podobnego kalibru jest o informatykach, jak na spotkaniu tylko o oprogramowaniu i sprzęcie gadali. Jeden nie wytrzymał i zaproponował, żeby o czymś innum pogadać np. o dupach. Cisza... 

I jeden nieśmiało: mój komputer jest do dupy. 

1 godzinę temu, Helena K. napisał:

Adam Miałczyński potwierdza ??

 

https://youtu.be/SXWDuoMY_ek

Nieśmiertelny klasyk. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Helena K.

Mi się z anestezjologami kojarzy:

0e941e6c77c6c9dcb9ba6d2eeaf20cd4.jpg

@Esmeron

Nieco zmodyfikowałeś wersję najpopularniejszą (czy pierwotną, nie wiem), która brzmi mniej więcej tak:

 

Spotkało się kilku informatyków i jak to zwykle bywa, rozmowy szybko zeszły na tematy komputerowe. Wreszcie któryś z nich zaproponował:
- Panowie, porozmawiajmy o czymś normalnym, np. o dupach.
Nastąpiła bardzo długa cisza, a po niej jeszcze więcej krępującego milczenia.
Wreszcie któryś odpowiada:
- Słuchajcie, moja karta graficzna jest do dupy...

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Helena K. napisał:

OMG, czyżbyś używał tych śmiesznych wiertareczek artroskopowych na codzień? ?

Nie. Jestem na codzień anestezjologiem/intrnsywnym :P

Ale z ortopedów mam nieraz bekę

13 minut temu, Lana07 napisał:

Haha, oj nie chciałabym spotkać siebie w wersji męskiej. Podejrzewam ze po godzinie mielibyśmy siebie dość. ? Gdyby miał taka popieprzona osobowość jak ja to powiedziałby „Ty mnie nie rozumiesz!”, ja to samo i drogi by się rozeszły. 

Aaaas tu jest punkt! 

W dechę! 

DOKŁADNIE. 

Autor tematu zakłada, że taka postać byłaby ideałem. W ogóle nie bierze pod uwagę, że taka postać dokladnie odwzoroeywałaby spierdolenie oryginału. 

 

Poznać swojego klona, spojrzeć na siebie niejako z boku, skonfrotnować się ze swoją mroczną stroną, poznać brutalną prawdę o sobie, zrozumieć ją bez żadnych sztuczek i zapanować nad nią. Taaaak to by było coś. 

Choć myślę, że intensywność tej konfrontacji byłaby bolesna i mało kto by miał charaktetu na tyle, żeby coś z tego wyciągnąć. 

Edytowane przez Esmeron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Esmeron napisał:

Nie. Jestem na codzień anestezjologiem/intrnsywnym :P

Ale z ortopedów mam nieraz bekę

No to się wstrzeliłam xd

Co to znaczy opowiedzieć dowcip w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu ?.

 

Edytowane przez Helena K.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę pewną niekonsekwencję tego eksperymentu myślowego..

 

Jeśli mówimy o dopełniających się dwoch połówkach jabłka czy o Ying i Yang to raczej nie koniecznie są takie same. Tak samo jak przyciągające się dwa bieguny o przeciwnych potencjałach...

 

Ale jeśli rozważamy spotkanie siebie w wersji o odmiennej płci to wtedy z założenia trudno mówić o podobieństwach jako lustrzanym odbiciu... Już od życia płodowego i kształtowania się płci poprzez moment decyzji o sikaniu na siedząco zamiast na stojąco kształtuje się tak wiele różnic, że nie widze możliwości  istnienia  "lustrzanego odbicia"... Nawet w lustrzanym odbiciu lewa strona jest po prawej i odwrotnie, więc nie jest tak samo....

 

Upraszczając dla potrzeb tej dyskusji, bo chyba chodziło w istocie o zadumę, czy jeśli szukamy idealnych osób to z samym sobą byśmy chcieli i potrafili obcować - myślę, że nie byłoby ani idealnie ani ciekawie....

 

Nie idealnie, bo mimo dużej samoakceptacji mało kto z nas jest idealny, a nawet gdyby był to byłoby nudne i schematyczne. Co to za frajda, aby wiedzieć co i jak  zrobi nasz klon w innej płci...?

 

Przypomina mi się w tym miejscu anedgota/dykteryjka o kolesiu, który szukał idealnej kobiety...

 

Zajęło mu to wiele lat, ale wreszcie znalazł idealna kobietę...

 

Zapytacie, czy zostali idealną parą i "żyli długo i szczęśliwie" ???

 

Otóż nie, nic z tego nie było.... Bo ona tez szukała idealnego partnera.... ;)

Edytowane przez Maniek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy eksperyment.

 

Jakbym spotkał siebie ale w wersji męskiej to....

hmmm, to zależy czy ma takie same doświadczenia, świadomość i wiedzę (w tym black pill) czy nie.

Z racji że bardzo rzadko się zdarza żeby mieć takie same życie w 100% to w moim rozważaniu zakładam, że laska ma tylko taki wygląd jak ja i charakter.

 

No to tak, raczej by nie udałoby się stworzyć związku LTR, ale pewnie FWB.

-taki związek byłby koszmarnie nudny - tak, tak, tak, zero własnego innego zdania na wszystko

-melancholijny charakter u dziewczyn mi mocno nie pasuje, bo w domu panowałby depresyjna atmosfera

-nie chciała by mnie bo laska z podobnym SMV chciałaby lepszego bo hipergamia i gadzi mózg by działał - zakładając że nie była by dosłowną kopią mnie - bo laski z okrągłą twarzą i zakolami mnie by nie interesowała...

-także cheat w formie make upu zaraz by spowodował że miała dostęp do całej gamy białych rycerzy lepszych genetycznie ode mnie

-już by były problemy z kontaktem bo ja się nie lubię odzywać do obcych osób a laski tym bardziej

-przez feminizm była by bardziej zepsuta ode mnie

-no i z racji więku już by ciągła na ślub

 

Tak więc z racji że sam nie jestem ideałem, to sam mam małe szanse na LTR, ale laska podobna do mnie miała by dużo większe szanse na LTR z samego faktu że w Polsce jest dużo facetów, a mało młodych kobiet.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że wtedy mogłabym swojemu partnerowi całkowicie zaufać i wiedziałabym co myśli, rozumiała bym go całkowicie.

Albo tylko mi się tak zdaje.

 

Już samo to, że ta osoba miałaby inną płeć oznacza, że byłaby inaczej wychowywana, miałaby inne doświadczenia, przeżycia, plany.

A w konsekwencji różniłaby się od osoby jaką ja teraz jestem.

 

Natomiast nie wiem, czy jest sens w mojej sytuacji się nad tym zastanawiać, bo już mam prawie takiego partnera. Nawet nasi znajomi twierdzą, że jesteśmy tacy sami po kłótni, podobnie myślimy i przeżywamy.

 

A często się nawet zdarza, że w tym samym momencie powiemy to samo, albo mój partner powie szybciej dokładnie to co ja myślałam.

Ale inna płeć, inni rodzice, inne wychowanie robi swoje.

 

Odnośnie głównego pytania, gdyby tak było nie zachowywałabym się inaczej niż teraz. A to dlatego, że po prostu staram się w tym wszystkim być sobą i traktować partnera w taki sposób w jaki sama chciałabym być traktowana.

Jest to o tyle trudne, że każde z nas oczekuje czegoś trochę innego choćby ze względu na płeć, i nasz język też się trochę różni. Dlatego patrzę na to co go cieszy, czym mu zrobię miłą niespodziankę i tak właśnie robię.

 

Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.12.2019 o 15:58, SzatanKrieger napisał:

To samo dotyczy się kobiet, czy gdybyście wiedziały, że ten facet to Wy, czy nadal byście stosowały techniki psychomanipulacji, wrzasków, płaczu by osiągnąć swoje cele i by ten "facet-ja" nie odszedł od was?

Czy ukazałybyście się bez makijażów i nie wiadomo jakich ceregieli? 

Zacznijmy od tego, że nawet jeśli mam do czynienia z facetem o innym charakterze, nie zakładam żadnych masek, jestem kompletnie sobą. Bez makijażu już mnie widział milion razy :D Akceptuję siebie całkowicie. Swoje wady też. Dlatego partnera o podobnym charakterze do mojego tym bardziej bym zaakceptowała.

 

Jeśli spotkałabym faceta-mnie, to... mogłoby być ciekawie choć po jakimś czasie powiałoby nudą, bo byśmy znali swoje reakcje, wszystko... chyba, tak mi się na pierwszy rzut wydaje... Ale jakby miał absolutnie wszystkie cechy jak ja i byłby tak samo wrażliwy i etyczny jak ja... to nie wiem czy by to przeszło ;) Może wystarczy jak jedna osoba w związku jest emocjonalna... :D  Ale wiem, że w kwestii pasji, podróżowania, optymizmu i otwartego umysłu byśmy idealnie do siebie pasowali ❤️

:lol: 

Na pewno zrozumielibyśmy się też w kwestii przeżyć, dzieciństwa, skoro mają być podobne...takie rzeczy z reguły bardzo łączą. ;) 

PS Ale kompletnie nie widzę faceta z farbowanymi czerwonymi, długimi włosami... tu bym go kompletnie skreśliła :lol: Cycków też u niego nie widzę, no chyba, że w tym przypadku przełożyłoby się to na jego przyrodzenie... to by było ciekawe...:rolleyes:

PS2 Za bardzo przyzwyczaiłam się też do faceta, który w domu ogarnia komputery i ma dużo ze złotej rączki, choć sama potrafię drobne rzeczy naprawić, ale jeśli mój partner-klon byłby na tym samym poziomie w tej kwestii co ja ...hmm, byłby w domu chaos jak nic xD Byśmy bulili więcej za naprawy sprzętów... :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.12.2019 o 01:16, Ancalagon napisał:

A jak myślicie, czy Androidealna związałaby się z Androidealnym? :P

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Moim zdaniem w związku osoby powinny mieć wspólne pasje, podobnie spędzać czas i robić te same rzeczy oraz mieć wspólne marzenia, plany na przyszłość, poglądy. Resztę dobiera się na zasadzie uzupełniania. 

Pytanie czy ktoś chciałby osobę tak samo wyglądającą to trochę bezsensu. 

Mój partner z wyglądu jest np całkiem inny niż ja - czarne włosy i ciemna karnacja, gdzie ja blondynka o jasnej cerze. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.