Skocz do zawartości

Czy możliwa jest obrona przed TAKĄ manipulacją?


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia.

 

Dziś chciałbym podzielić się z Wami moimi refleksjami nad manipulacją. Jakiś czas nie zaglądałem na forum ze względu na wyprowadzkę od ex. Trochę czasu mi to zajęło.

 

Otóż problemem, który spędza mi ostatnio sen z powiek jest zachowanie ex już po rozstaniu i jej manipulacja faktami wobec wspolnych znajomych(pewnie norma w takich sytuacjach). Rozstaliśmy się formalnie we wrześniu i do grudnia mieszkaliśmy razem jak współlokatorzy, z mniejszymi i większymi wahnięciami emocji. Komunikacja dotycząca dzieci działała i działa jak dotąd na przyzwoitym poziomie.

Załatwiliśmy sprawy formalne: podział obowiązków dotyczący dzieci, podział rzeczy i inne niezbędne pisemne umowy.

 

Wyprowadziłem się w połowie grudnia a ex pojechała z dzieciakami na święta do Polski. Od czasu formalnego rozstania nie przestaje sączyć jadu do ludzi, których znaliśmy i poznaliśmy razem. Niby miałbym lub powinienem mieć na to wyjebane, ale wkurwia mnie to niemiłosiernie. Dlaczego nie można rozstać się z godnością i nie mieszać innych we własne brudy?   Pal licho jeśli byłyby to bzdury w stylu wypłakiwanie się, "co ja teraz biedna zrobię", etc. Ale nie. To jest jazda na całego, jaki to ex jest chuj itd. Czy zdanie innych ludzi jest dla mnie istotne? Niby nie, ale nie mam tu wielu znajomych, a po krucjacie jaką urządza ex, to już serio nie będę miał nikogo, do kogo mógłbym otworzyć usta.

 

Przykład: przed jej wyjazdem do Polski z dziećmi spisaliśmy wszystko co kto zabiera przy wyprowadzce. Lista była zrobiona ze zdjęciami i podpisana przez obie strony. KAżdy ma swój egzemplarz. Były to głównie meble itd. Mniejszych rzeczy tam nie umieściliśmy, jak pościele, drobne sprzęty potrzebne w codziennym życiu itp. Po powrocie do opuszczonego przeze mnie mieszkania zaczęła się cała seria tyrad do znajomych, jak to ON wszystko pozabierał, że musi spać na ziemi (każdy wziął po jednym łóżku), nie ma się czym przykryć... No chuj mnie strzelił. I Ci wszyscy ludzie święcie w to wszystko wierzą. Łykają ten szit jak pelikany.

 

Moja refleksja, a raczej pytanie dotyczy zatem tego, jak się przed takim gównem bronić. Czy to w ogóle możliwe? Ex zastosowała atak uprzedzający i nie da się już tego odkręcić, bo naopowiadała tyle, że głowa boli.

 

Gdy ktoś cię obrabia za plecami, to chyba nie ma możliwości polemiki, czy w ogóle reakcji. Z jednej strony to srał to pies: nie warto mieć takich znajomych, którzy wierzą tylko w wersję jednej strony. Z drugiej-jest wśród nich kilkoro wartościowych ludzi, z którymi chciałbym pogadać, ale już wiem, że "jad" do nich dotarł i nie wiem, czy jest w ogóle sens to wszystko odkręcać.

 

Ja sam nie rozmawiam z ludźmi o naszym rozstaniu, bo po pierwsze jest to tylko "nasza" sprawa, a po drugie nie mam zamiaru nikogo tym szitem obarczać. Nie powiem, fajnie by było pogadać przy kuflu z jakimś kumplem, ale po drugiej stronie jest cisza.

 

To, co mnie jeszcze boli to to, że przecież już doszliśmy do względnego porozumienia w większości spraw, które dotyczą ludzi przy rozwodzie. Po co jątrzyć jeszcze niezasklepioną ranę? Czy nie można by po prostu spokojnie machnąć ręką i rozpocząć nowy etap?

 

I na koniec mała refleksja nad męską solidarnością jąder i żeńską solidarnością jajników. Gdyby ktoś do Was Panowie zadzwonił, powiedzmy na to, że kumpel i powiedziałby, dajmy na to, "słuchaj stary, ta moja ex to straszna kur..." i zaczęła by się tyrada o tym jaka to ona nie jest taka i owaka... czy wzięlibyście stronę kumpla czy sprawiedliwości? Czy wykazalibyście się "kręgosłupem moralnym" i powiedzieli, "Sorry stary, nie znam sprawy, nie mnie oceniać" czy byście przytakiwali i razem sobie ponapierdalali nad kobiecym "gadzim mózgiem"? Pytam z czystej ciekawości. 

 

Miłej soboty.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ludzie/ znajomi wierzą jej bezrefleksyjnie to tylko dla tego, że chcą jej wierzyć.

 

Z tego wynika, że tak naprawdę te osoby z grona tzw. wspólnych znajomych/ przyjaciół są jej znajomymi i przyjaciółmi, a nie twoimi.

 

Ponieważ nikt to jest twoim przyjacielem/ kolegą/ dobrym znajomym/ czuje do ciebie sympatię nie powinien przyjąć bezrefleksyjnie gówna, którym ona cię obrzuca.

 

10 minut temu, Mathias81 napisał:

To, co mnie jeszcze boli to to, że przecież już doszliśmy do względnego porozumienia w większości spraw, które dotyczą ludzi przy rozwodzie. Po co jątrzyć jeszcze niezasklepioną ranę? Czy nie można by po prostu spokojnie machnąć ręką i rozpocząć nowy etap?

Będę to powtarzał przy każdej okazji, dla kobiety reputacja jest wszystkim ona nie może w oczach znajomych/ rodziny zostać winną rozpadu związku, zawsze winny jest partner. Więc nawet przy rozstaniach w tzw. zgodzie partner ma obrabianą dupę. Jedyne przypadki które znam gdzie tego obrabiania nie było to te, gdzie np. były wspólne dzieci,  niezbyt wysokie alimenty, a mężczyzna skłonny do wykładania sporo kasy ponad zasądzone alimenty. Wtedy od pie,,,,,,nia głupot powstrzymuje Panie perspektywa utraty korzyści. Druga opcja, że były partner ma na panią takie haki, że ona może np skończyć w więzieniu lub mieć całkowicie zrujnowaną reputację, wtedy milczy bo boi się reperkusji.

 

 

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również mam za sobą wieloletni związek, a raczej narzeczeństwo, ale bez dzieci. Tam naprawdę w dużym skrócie to mojej EX, zaczęło odwalać, zaczęła szukać sobie rozrywek, nie chciała się definitywnie rozstać, bo " może się wszystko ułoży". Wtedy już miałem pewną wiedzę z forum i wiedziałem, że moja małpka szuka sobie nowej gałązki, ale dopóki wszystko nie będzie pewne to mnie nie zostawi. Koniec końców sam się wycofałem. Fartem czy niefartem nie wylogowała się z mojego komputera, całkiem ciekawe rzeczy wtedy ujrzałem. Swoim przyjaciółką pisała wprost, że ona tego związku dalej nie widzi, że chyba mnie nie kocha, myślała jak i kiedy się rozstać. Za to znalazła sobie pocieszyciela, który był wtedy na drugim końcu Polski, dawny kolega, i obiecał, że wróci dla niej. Nawet się umówili na wspólne czasy (które później nie wypaliły), a to wszystko gdy była dalej ze mną oficjalnie w związku.  To był dla mnie mocny kubeł zimnej wody. Wiedziałem, że nie jest okej bo kłótnie, obojętność. Seks jednak był nadal, gdy to wszystko trwało a ja nie byłem do końca świadomy prawdy.

 

Najgorsze dopiero się zaczęło po rozstaniu, kiedy sam to zakończyłem. Moja małpka wszystkim rozpowiadała jak to została potraktowana, skrzywdzona, oszukana, że zostawiłem ją bo pewnie sam kogoś mam na boku. Całej swojej rodzinie naopowiadała herezji, że zwyczajnie się pokłóciliśmy a ja się spakowałem, zabrałem pierścionek i wykrzyczałem rzucając wulgarnymi epitetami, że to koniec. Mimo, że prawda była zupełnie inna.  Cała jej rodzina po wielu wspólnych latach,imprez, wakacji dosłownie nie chciała zamienić ze mną ani jednego słowa, we wszystko jej uwierzyli. To samo było, z niektórymi znajomymi. Część znajomych jej uwierzyła, część nie uwierzyła. Niedowiarkom, którzy sami zaczęli się do mnie odzywać i zarzucać jak mogłem tak zrobić wysłałem screeny jej rozmów z nowym szczęściem i jej przyjaciółkami. Wtedy zamilkli.

 

Generalnie nie ma co na to reagować, wnet zasady tylko winny się tłumaczy. Moja była dalej przy każdej okazji zaczynała ataki na mnie. Efekt był taki, że po pewnym czasie ludziom tak to zbrzydło, że stwierdzili, że jest walnięta na głowę, jest monotematyczna i tylko się żali. Niektórzy po kilku miesiącach się do mnie odezwali, że jednak nie dziwią się, że z nią nie wytrzymałem, a jak się dowiedzieli całej prawdy to nawet zakończyli z nią kontakt nazywając kłamliwą manipulantką.

Edytowane przez Szczery Człowiek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Mosze Red napisał:

Jeśli ludzie/ znajomi wierzą jej bezrefleksyjnie to tylko dla tego, że chcą jej wierzyć.

 

Z tego wynika, że tak naprawdę te osoby z grona tzw. wspólnych znajomych/ przyjaciół są jej znajomymi i przyjaciółmi, a nie twoimi.

Tak, im pasuje jej wierzyć a  z niego robić świnię. Co nie znaczy, że nie warto tego prostować nawet tej hołocie, choć można się jeszcze bardziej poirytować gdy jeden z drugim gnój będzie kpiąco dawał do zrozumienia, że nie wierzy w jego wersję. Mimo tego warto ale tylko raz każdemu z nich. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak wspomniał @Mosze Red  - zawsze winny jest partner. Od około miesiąca przeżywam rozstanie, gdzie 100% winy zostało zrzucone na mnie. Brak jakiejkolwiek autorefleksji ze strony samicy.

Moja pierwsza partnerka po rozstaniu robiła mi koło pióra, że podczas naszego związku to ograniczałem jej jedzenie itp., a kilka miesięcy później jak spotkałem ją na ulicy, to się rozpłakała, bo sama ze sobą nie potrafi dać sobie rady.

Kto uwierzy w takie gadki, twojej EX, ten nie jest twoim przyjacielem / znajomym. Ja miałem wyłożone, w to co o mnie mówi, ale wiem jak to boli. Tylko dwaj przyjaciele, najwierniejsi byli zawsze po mojej stronie.

Do góry łeb. Będzie dobrze. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było tak i w większości będzie robienie koło pióra i pokazanie siebie w roli ofiary która w związku dawała niby najwięcej a mężczyzna tylko ja ograniczał. To co się w kręgu wspólnych znajomych dzieje gdzie towarzystwo nastawiane jest w głównej mierze przeciwko facetowi na obniżyć jego pewność siebie jak i pokazać wyższość kobiety nad nim. Jeśli część znajomych która zna faceta dłużej od niej pójdzie za jej radami i zmieni nastawienie do niego znaczy że nigdy dobrymi znajomymi nie byłi. Miałem przykład kiedy w towarzystwie byla laska znajomego robiła mu koło pióra i zyskiwała większe grono sprzymierzeńcow wśród osób które kolegę znali o wiele dłużej. Ja się wylamalem z tego grona i stanąłem po stronie kolegi bo to co jego ex wymyślała po prostu mnie bawilo. Zostałem tylko ja wśród wielu niby znajomych co doprowadziło do utraty kontaktu z resztą. Trudno takie życie ale przedstawiane przez was przykłady w większości przypadków dobitnie pokazuja strategie kobiet po rozstaniu i ewidentne jego skutki. Smutne że żyjemy w czasach gdzie zdanie laski wpływa na grupe i zmienia nasze własne 

Edytowane przez marios27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mathias81 Rób dokładnie to samo - pierz brudy. Najlepszą obroną jest atak. Zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli ktoś mi wypowiada wojnę to używam wszelkich możliwych środków aż spalę do gołej ziemi. Ewentualnie dobrze mieć zdjęcia xxx byłej na dysku. Wtedy siedzą cicho gdy wiedzą, że zawsze ich możesz użyć. Ja na szczęście nie musiałem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mathias81 napisał:

Otóż problemem, który spędza mi ostatnio sen z powiek jest zachowanie ex już po rozstaniu i jej manipulacja faktami wobec wspolnych znajomych(pewnie norma w takich sytuacjach). (...)

Norma. Standard. Prawdopodobnie obrsbiała Ci dupę na długo zanim pomyślałeś o rozstaniu, w dodatku jak każda baba starała się o to, żeby na zewnątrz wyglądało że ona jest super fajna i dba o związek. Ty jak każdy normalny facet miałeś na to wyjebane. 

Przed tym nie da się obronić. Chyba, że za wczasu byś się żalił znajomym jaka to zołza niewdzięczna, jak awantury robi etc. Ale to słabe. 

 

Natomiast to, co zaznaczyłem pogrubieniem to jest Twoje pole manerwu, Twój wybór i to nad czym panować możesz. O tym dalej. 

 

Cytat

Od czasu formalnego rozstania nie przestaje sączyć jadu do ludzi, (...)

Niby miałbym lub powinienem mieć na to wyjebane, ale wkurwia mnie to niemiłosiernie.

No właśnie. To jest Twój wybór, że tak na to reagujesz, a można inaczej. Wystarczy tylko spojrzeć z innej perspekywy, takiej długofalowej. 

Cytat

Dlaczego nie można rozstać się z godnością i nie mieszać innych we własne brudy?  

Bo kobiety panicznie boją się o swój wizerunek przed ludźmi i przed samymi sobą. Dlatego tak rzadko potrafią nad sobą pracować i się zmienić. Panicznie boją się, że otoczenie źle o nich pomyśli, a jeszcze bardziej boją się prawdy o sobie. Żadna nie pomyśli "zjebałam/ skurwiłam się". One to usprawiedliwią winą partnera. Taki mechanizm obronny. Słabe, ale tak jest. 

 

Cytat

 Niby nie, ale nie mam tu wielu znajomych, a po krucjacie jaką urządza ex, to już serio nie będę miał nikogo, do kogo mógłbym otworzyć usta.

Teraz konkret i materiał do przemyśleń. 

W pełni zgadzam się z @Mosze Red

Dodam jeszcze: to co się dzieje ze znajomymi podczas rozwodu jest na pozór smutne, ale na dłuższą metę jest dobre i korzytne

Stracisz znajomych? Na pewno. 

To smutne? Trochę. Choć bardziej żałosne

 Czy mimo to jest to dobre? Oczywiście. 

 

1. Posiadanie znajomych dla posiadsnia ich i "żeby mieć do kogo gębę otworzyć" jako wartoś sama w sobie jest złudne i niewiele warte. 

2. Znajomym, kolegom, przyjaciołom poświęcasz czas. To jest najcenniejszy zasób jakim dysponujesz i najmniej go masz do zagospodarowania

 3. Prosty fakt: Twoi znajomi Cię niby znają. Spędziliscie trochę czasu razem. Myślisz, że się znacie. Niektórych uważasz za przyjaciół. 

Brutalna prawda jest taka, że jeśli ci ludzie bezrefleksyjnje wezmą jej stronę i kupi te opowieści, to oznacza jedno z dwóch: są bezdennie głupi (w tym białorycerze) albo jest im bardziej po drodze z twoją ex i mają na Ciebie wyjebane. Ewentualnie łączą te dwa zjawiska w jedno (bo przecież nie trzeba zawsze wybierać frontów i odcinać się kd jednej strony) 

Reasjmując: ci ludzie są gówno warci i szkoda na nich Twojego czasu. 

 

Cytat

Moja refleksja, a raczej pytanie dotyczy zatem tego, jak się przed takim gównem bronić. Czy to w ogóle możliwe? Ex zastosowała atak uprzedzający i nie da się już tego odkręcić, bo naopowiadała tyle, że głowa boli.

4. Po części odpowiedziałem powyżej. Tutaj najlepsze co możesz zrobić: potraktuj to zjawisko jako sito. W istocie Twoja sytuacja tym jest. Sitem. 

Baaaardzo dobrze oddzieli muł i syf, od tego co cenne. 

 

Na własnym przykładzie. Moja ex obrabiała mi dupsko zanim ostayecznie rozwaliła małżeństwo. Później oczerniala mnie nalrawdę podle. Oczywiście prawie cała jej strona to kupiła, choć znaliśmy się latami. Tak po prostu wygodniej im. Nke zastanawiać się, nie kwedtionować niczego. Jej stronę wzieli tez wspolni znajomi (i to tacy z którymi znalem sie dluzej niz z ex). Ci do głupich nie należą, a ponieważ spedzalismy razem bardzo duzo czasu, nie bardzo chce mi się wierzyć ze to tak łyknęli. "przyjaciółce" po prosru bardziej po drodze z ex, a jej mąż to pizda bez własnego zdania, wiec się nie wychylał. Mam rozpaczać? 

Olać ich. Szkoda czasu i dobrze ze znajomość sie skończyła. 

Po przesianiu na rozwodowym sitku zostało parę osób. Prawdziwe złote samorodki. Prawdziwi przyjaciele. 

Ci ludzie są dla mnie cenni i im chętnie poświęcam czas. Mało na sitku zostało? Może ilościowo, ale jakość w kosmos. Wolisz mieć okruch złota, czy tonę mułu? 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minutes ago, Szczery Człowiek said:

Generalnie nie ma co na to reagować, wnet zasady tylko winny się tłumaczy.

Masz rację. Jebać to.

 

53 minutes ago, HumanINC said:

Kto uwierzy w takie gadki, twojej EX, ten nie jest twoim przyjacielem / znajomym.

I to racja.

@marios27

36 minutes ago, marios27 said:

a mężczyzna tylko ja ograniczał.

No jak bym słyszał ex-dokładnie jej tekst. Dzięki.

@Tomko

33 minutes ago, Tomko said:

Rób dokładnie to samo - pierz brudy. Najlepszą obroną jest atak. Zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli ktoś mi wypowiada wojnę to używam wszelkich możliwych środków aż spalę do gołej ziemi. Ewentualnie dobrze mieć zdjęcia xxx byłej na dysku. Wtedy siedzą cicho gdy wiedzą, że zawsze ich możesz użyć. Ja na szczęście nie musiałem.  

Masz rację. Tylko ja się tym akurat brzydzę. Wątpię też, żebym robił to w "przekonujący sposób" skoro nie będzie to niejako wypływało ze mnie. Myślę, że już prędzej popierdolę "znajomych".

 

"Haki" na eks mogę liczyć w gigabajtach. Nie dokładnie takie, o jakich piszesz (zdjęcia, chociaż i te mam), ale nie chcę się zdradzić, że je mam. Trzymam na czarną godzinę. Obym tak jak i ty nie musiał po nie sięgać.

@Esmeron

36 minutes ago, Esmeron said:

Bo kobiety panicznie boją się o swój wizerunek przed ludźmi i przed samymi sobą. Dlatego tak rzadko potrafią nad sobą pracować i się zmienić. Panicznie boją się, że otoczenie źle o nich pomyśli, a jeszcze bardziej boją się prawdy o sobie. Żadna nie pomyśli "zjebałam/ skurwiłam się". One to usprawiedliwią winą partnera. Taki mechanizm obronny. Słabe, ale tak jest. 

Właśnie miałem pytać, jaki mechanizm psychologiczny za tym stoi. Teraz już wiem: wyparcie. Dzięki, Szkoda, że nie ma to nic wspólnego z moralnością.

 

39 minutes ago, Esmeron said:

Po części odpowiedziałem powyżej. Tutaj najlepsze co możesz zrobić: potraktuj to zjawisko jako sito. W istocie Twoja sytuacja tym jest. Sitem. 

Baaaardzo dobrze oddzieli muł i syf, od tego co cenne. 

Dziękuję. Pomogłeś. Wolę okruchy złota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mathias81 napisał:

Dziękuję. Pomogłeś. Wolę okruchy złota.

No raczej. Staaaary :)

Jeśli rozwód ma jakieś plusy to właśnie to jest jeden z najważniejszych. Zobaczysz kto jest kim, a Ci którzy okażą się prawdziwymi przyjaciółmi, to są ludzie na wagę złota. Być może jedni z najważniejszych w życiu. Takich nie trzeba wielu. Jak masz 1 prawdziwego, sprawdzonego przyjaciela to jesteś farciarz. Jak masz dwóch to rewelacja. Tego sie trzymaj. 

 

Ps. Jak pomogłem to gdzie mój "lajk" niewdzięczniku? :P

Edytowane przez Esmeron
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety nie mają żadnych zasad niestety. Mam kumpla który ma 4 letniego synka i opowiada czasem jak się pożre z babą i synek wypytuje to odpowiada mu tak żeby go to w ogóle nie dotknęło, chroni go.

A co matka tego dziecka ? Jak się pokłócą to jebie na ojca dziecku że tatuś chyba nas nie kocha, że woli kolegów,że nas zostawi itp. Nóż się kurwa otwiera, żadnych skrupułów byleby tylko dopiąć swego i dojebać facetowi.

 

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, jaro670 napisał:

Kobiety nie mają żadnych zasad niestety. Mam kumpla który ma 4 letniego synka i opowiada czasem jak się pożre z babą i synek wypytuje to odpowiada mu tak żeby go to w ogóle nie dotknęło, chroni go.

A co matka tego dziecka ? Jak się pokłócą to jebie na ojca dziecku że tatuś chyba nas nie kocha, że woli kolegów,że nas zostawi itp. Nóż się kurwa otwiera, żadnych skrupułów byleby tylko dopiąć swego i dojebać facetowi.

 

No właśnie też mnie ciekawi takie tłumaczenie swojemu dziecku o problemach między rodzicami. O ile facet nie chce wpływać na psychikę dziecka o tyle kobieta robi to bez skrupułów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mathias81 napisał:

 

Moja refleksja, a raczej pytanie dotyczy zatem tego, jak się przed takim gównem bronić. Czy to w ogóle możliwe? Ex zastosowała atak uprzedzający i nie da się już tego odkręcić, bo naopowiadała tyle, że głowa boli.

Tego co ty, doświadczył w mniejszym lub większym stopniu, każdy facet, który się roztal z panną po dłuższym związku.

Przypinanie łatki tyrana to standard. To pewne jak podatki w tym kraju ?

 

Czy warto walczyć o dobre imię? Nie. Strata czasu, energii, zdrowia i psychiki. A i tak suma summarum, mało zdziałasz. 

 

Wolę być tym złym w oczach dawnych znajomych, niż dobrym misiem, który oddał wszystko dla myszki a sam został pod mostem.

 

 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Mathias81 said:

Od czasu formalnego rozstania nie przestaje sączyć jadu do ludzi, których znaliśmy i poznaliśmy razem. Niby miałbym lub powinienem mieć na to wyjebane, ale wkurwia mnie to niemiłosiernie.

Normalna sytuacja. Zrobiła tak moja była żona i obecna eks. Do tego stopnia że napisała do mojej rodziny nawet. Wyprostuj to gdzie trzeba i tam gdzie Ci zależy na dobrej opinii.
Fałszywych przyjaciół omiń nie warto.

 


 

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mathias81 Owszem, ale czasami trzeba sięgnąć w gówno i się ubrudzić. Masz honor - rozumiem. Ja bym też nie potrafił tak. Ale jeśli nie kłamiesz to będzie to naturalne. Pamiętaj - opinia wśród znajomych dla kobiety jest najważniejsza. Ty będziesz się zastanawiał a ona ci dupę obrobi na dziesiątą stronę. I to nie jest tak do końca jak @Mosze Red mówi, że jak znajomi dadzą się nakierować przeciwko tobie to tak naprawdę nie twoi znajomi. Ja przez byłe poznałem sporo fajnych ludzi, z którymi utrzymywałem potem kontakt. A i widziałem jak baby potrafią opinię ci spier...lić u ludzi o 180 stopni. Kwestia tego czy to wspólni znajomi, z którymi chcesz utrzymywać kontakt. Jeśli tak to ja bym działał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierze się to stąd że ludzie kompletnie nie skupiają się na własnym życiu. Do mnie wiele znajomych np. z pracy jak ich kierownik nie lubi i smarują go przy mnie a ja mówię "a mi on nie przeszkada bo mi osobiście nic nie zrobił" od razu robią oczy wielkie i z takim żalem że nie biorę ich stronę. Szukają lamuski zawsze grupy bo sami są SŁABI. Naprawdę zaczynam sam myśleć nad wszystkim, staram się NIKOGO nie oceniać w jego postępowaniu nie znając w 100 proc. tematu. Przykład:

-idzieś do nowej roboty,

-ktoś ci o kimś mówi że ten jest zły itp. bo ma z nim na pieńku albo ta osoba go nie szanuje,

-przez co ty stajesz okoniem do tej osoby,

-ona nie wie o co ci chodzi "ten gość jest zjebany jakiś, co on do mnie ma, nie lubię go"

-przez co to samo spełniająca się przepowiednia, ta osoba też zacznie ci uprzykrzać życie bo przecież "jej nie lubisz", jak kuba bogu tak bóg kubie.

Złe emocje i  nienawiść - często ktoś dostaje tym rykoszetem. U mnie w pracy jest tak że wkurzy kogoś osoba której nic nie można zrobić. Osoba którą wkurzono będzie szukała sposobu rozładowania emocji (a że jest tępa i prymitywna) wyładuje je na pierwszej osobie z brzegu na KTÓREJ MOŻE. I to idzie jak domino. Wkurzona osoba idzie wkurzyć kolejną itp. Dlatego człowiek powinien dążyć do całkowitego emocjonalnego chłodu w pewnych sytuacjach.

Jeżeli ty byś był dla mnie ok. to szczerze nawet jakbyś napier@ał tą żonę to kompletnie by mnie to nie obchodziło. No może trochę ale widziały gały co brały nie?. To tak jak np. Doda, jest chamska i wredna ale pewnie nie dla swojej mamy czy wybranka. Ludzie niestety są w większości słabi i ich to boli jak jedna osoba jest kompletnie inna dla nich a dla kogoś innego.

Poza tym odkryłem ostatnio że 95 proc ludzi są kompletnie płytcy i bezrefleksyjni. Zdziwiło mnie to mocno bo sam bardzo staram się być wnikliwy i rozważać pewne rzeczy. Dla większości ludzi to abstrakcja mocna...

Poza tym w polsce jak kobieta ci przywaliła to NA PEWNO MIAŁA JAKIŚ POWÓD. A jeżeli ty byś dał listwe to przecież "płacz kobiety to największa porażka mężczyzny". Dlatego piękne rosjanki są często z gośćmi o aparycji partyjnego kołchoźnika. Bo rosja to kompletnie inny klimat, wychowanie itp. Polscy mężczyźni są od samego rdzenia robieni na pisdy. Kult matki polki, maryjny itp. Seryjnie produkowani rogacze.

Tak jak ktoś tu napisał, najlepsza obroną jest atak. W życiu lepiej atakować, nie mieć za bardzo sentymentów. Ona nie ma. Ją boli. Ona chce cię zranić. Zniszczyć.

Dobro niszczy zło. HAHAHAHAH żartowałem. Niestety zło jest ZAWSZE silniejsze. Dlatego kobiety kochają złych chłopaków. Bo zły chłopiec ZAWSZE sobie da radę. Zrobi jeżeli coś trzeba wbrew zasadom, coś NIEKONWENCJONALNEGO. Pamiętacie jakieś bitwy np. ze starożytności? kto wygrywał często np. małymi siłami? ten kto walczył uczciwie? NIE, ten kto BYŁ PODSTĘPNY...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozstaniu z byłą grono, które uważałem za przyjaciół, rozleciało się jak mole z trzepanego na wiosnę dywanu ?.

Czy mnie to zdziwiło? Tylko trochę, raczej bardziej odczuwałem żal. Na szczęście nie trwał to długo. Teraz wiem że kogoś takiego zaliczył bym raczej do grona znajomych niż przyjaciół. 

Nie próbowałem nic wyjaśniać ani szukać zrozumienia. Ktoś kto żyje w matriksie i tak nie zrozumie.

Po jakimś czasie poznałem nowych znajomych, tym razem wybranych bardziej świadomie i zaciskanie więzi przyjaźni zaczęło mieć sens.

 

Ja jestem typem człowieka, który nie zniżył by się do wzajemnego obrzucania błotem. Urwał bym po prostu kontakt.

Nie znaczy to jednak że przed taką manipulacją się nie zabezpieczyłem. Moim hakiem było dążenie do rozwodu z orzeczeniem winy (oczywiście byłej).

Dużo kosztowało mnie to nerwów i wyrzeczeń, ale teraz mam dowód na piśmie i to sądowym. Więc to była zerwała kontakt ze wspólnymi znajomymi, nie podejrzewam że prubuje mnie oczerniać, wie że mam dowód na jej zdradę.

Mimo wszystko po rozstaniu część znajomych z automatu przypisała winę facetowi i relacje ochłodziły się. W takim społeczeństwie przyszło nam żyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.