Skocz do zawartości

Kontakt z teściami (przyszłymi / niedoszłymi)


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie bracia!

Jak u was było z kontaktem z przyszłymi / niedoszłymi teściami / rodzicami waszych wybranek? U mnie zawsze kontakt był zajebisty - oni lubili mnie a ja ich. Jakoś tak wychodziło naturalnie, że nadawaliśmy na podobnych falach. 

Mama jednej z moich byłych, to na każdy większy sukces w moim życiu (już po rozstaniu z jej córą) do mnie dzwoniła z gratulacjami. ;).

Raz miałem taką sytuację, że jestem na grillu u przyszłych / niedoszłych teściów - i nagle podchodzi do mnie "mama" i się pyta "Stefan, powiedz mi szczerze - jak Ty z nią wytrzymujesz?". W pierwszej chwili, chciałem obrócić, to w żart, ale zrozumiałem, że ona pyta się całkiem serio. Oczywiście powinna od razu zapalić się u mnie w głowie czerwona lampka - UWAGA!! - TWOJA DZIEWCZYNA MA PROBLEMY ZE SOBĄ!!, a ja przyrecyrzykowałem i zacząłem mówić coś o miłości, bla, bla bla. Z niedoszłym teściem też miałem podobne sytuacje - jak mówi "Słuchaj Stefan, ona od urodzenia jest zła.".

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, HumanINC said:

Jak u was było z kontaktem z przyszłymi / niedoszłymi teściami / rodzicami waszych wybranek?

Kontakt był dobry do czasu rozstania, pózniej to byli wogóle inni ludzie. Rodzic przeważnie obstaje strone swojego dziecka mimo iż może nawet wiedzieć że nie ma ono racji. Dla mnie osobiście problemy z teściami to mit, problemy to były z panicią a nie jej teściami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, HumanINC napisał:

Jak u was było z kontaktem z przyszłymi / niedoszłymi teściami / rodzicami waszych wybranek?

Od teściow zdala na dystans! Zawsze.

Jest dobrze, klepią Cię po plecach.

Pani leci do nich z urojoną krzywdą wyrządzoną przez Ciebie, utopia Cię w łyżce wody.

 

Stare porzekadło mówi. Z teściami na 102!

100 metrów od domu, dwa metry pod ziemią....

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Nie mam złych wspomnień odnośnie teściów. Teściowa zawsze mnie prawie na rękach nosiła,

szczególnie obecnie jak teść od kilku lat nie żyje. Kiedyś na początku przyłapałem ją jak myła kibel w moim mieszkaniu.

Lekko się wkurwiłem, zwróciłem uwagę że ona nie jest od sprzątania w moim mieszkaniu, bo ma córkę od tego.

Walnęła focha, po jakimś czasie przyznała mi rację i gitara. Z teściem inna sprawa, obaj mocni, trzeba było na siebie uważać,

ale na koniec swojego żywota w szpitalu wołał o mnie, niestety nie wyczułem momentu.

 

   Tak jak na wstępie, miałem szacunek u obojga, wynikało to chyba z tego że jasno postawiłem sprawę że mój dom,

moja żona i rodzina to moja sprawa i proszę się nie wtryniać.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubiliśmy się wzajemnie. Z oczywistych względów, po rozstaniu nie utrzymuję z nimi kontaktów.

19 godzin temu, HumanINC napisał:

"Stefan, powiedz mi szczerze - jak Ty z nią wytrzymujesz?".

Z niedoszłym teściem też miałem podobne sytuacje - jak mówi "Słuchaj Stefan, ona od urodzenia jest zła.".

Miałem podobne sygnały które, kiedyś zbagatelizowałem, w czasach białorycerskich. Na szczęście obudziłem się w porę z zauroczenia.

Niedoszła teściowa powiedziała przy mnie do niej "Jak on zobaczy jak się zachowujesz to cię zostawi". Innym razem do mnie "Jak teraz jej pozwolisz na takie zachowania, to potem nie dasz sobie z nią rady".

Prorocze słowa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teść mnie przestrzegał, że będę miał kłopoty. Lałem z tego ostro, wierząc, że mam wszystko pod kontrolą. Jako white knight, "mianie" wszystkiego pod kontrolą nie jest możliwe, niestety. ;)

Na pewno warto słuchać i obserwować przyszłych/obecnych teściów. Myszkę znają najlepiej, a wzorce zachowań ma ona przecież po nich (szczególnie po mamusi ;D ). 

Jednocześnie - robić swoje.

Godzinę temu, Adolf napisał:

jasno postawiłem sprawę że mój dom, moja żona i rodzina to moja sprawa i proszę się nie wtryniać.

Cenna uwaga, ale też trzeba mieć na uwadze, że wtedy niejako odcinasz się od nich.

Ja mimo wszystko jestem za dialogiem pokoleniowym i rodzinnym, bo czasem opinia z boku daje kontekst, którego sami byśmy nie dostrzegli.** Reasumując, jak dla mnie - trzymać gardę i podejmować samemu decyzje, ale jednocześnie słuchać, co "starsi" mają do powiedzenia. Milcząco zakładam, że rzeczeni teściowie to ludzie na jakimś poziomie, a nie jakaś patola.

 

 

** @Adolf niekoniecznie przy świątecznym stole i wódeczce.  ;)?

Edytowane przez Exar
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnie to bywało.

 

 W jednym moim związku "teściowa" była naprawdę w porządku babką, pogadała, pośmiała się. "Teść" z drugiej strony miał wyjebane na matkę i córkę, przez 4 lata związku nie zamieniłem z nim ani jednego słowa.

 

 W jednym ze związków "teściowie" zajmowali wyższe stanowiska w zawodach dość szanowanych społecznie i obracali się w takim gronie znajomych, przez co "teściowa" regularnie wbijała mi szpile w postaci pokazania mi w sposób mniej lub bardziej wyrafinowany, że w jej oczach jestem dużo niżej w hierarchii niż ona. Przykładowo: nabijała się z moich studiów, pracy i stanowiska, zapraszała na rodzinne spotkania i mówiła: "Lethys, wpadnij do nas na obiad, poznasz pana mecenasa/chirurga/prokuratora itd..., często chwaliła się przy mnie rodzinnymi wyjazdami za granicę i pytała czy ja w tym roku się gdzieś wybieram. Dojeżdżała mnie, kiedy tylko była możliwość, a najzabawniejsze było to, że zarabiałem lepiej od niej będąc 25 lat młodszym. Wydaje mi się, że chciała tymi zagrywkami podburzyć tak naprawdę nie mnie, ale moją myszkę, żeby znalazła sobie kogoś bardziej "na poziomie".

 

 "Teść" natomiast w tym związku był jednym z najbardziej oczytanych ludzi, jakich dane mi było poznać. Bardzo mądry człowiek. Niestety on, jak i ja nie byliśmy fanami smalltalk'ów, więc też nie miałem zbytnio okazji wymienić się z nim poglądami.

 

 Zależy jak trafisz - jaka to rodzina, jakie panują w niej relacje, jaki jest jej stosunek do reszty rodziny i do siebie nawzajem. Masa drobiazgów się liczy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm dobrze też patrzeć na to co mówi nam męska część wybranki. Np. rodzony brat. 

Ostatnia dama z którą byłem, sama wysypała się na swój temat. Jakie one potrafią być nieświadome swojej głupoty.

Gadka o jej rodzince i o zapoznaniu mnie z nimi.

Pani mówi: No, mój brat śmiał się,  na jak długi czas będziesz... Mi już kuźwa lampeczka zaczynała świecić.... No wiadomo. Moim poprzednicy tacy i owacy. Znamy te klimaty i gadki ?

 

Tak więc, zdania braci swoich kobiet, warto brać pod uwagę ?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było wiele LTR, ale moje obserwacje subiektywnie:

 

ze wszystkimi ojcami/ojczymami uważam że miałem super kontakt, jak dobrzy znajomi, miałem wrażenie że nareszcie mieli z kim pogadać o konkretach. Jeden miał wielką firmę, inny był monterem, inny intelektualistą czy muzykiem.

 

Matki mnie wszystkie lubiły, zawsze pyszne obiadki i najczęścien broniły mnie przed słownymi atakami córek-zołz.

 

Ale, tak w ogólnym rozrachunku, ale ja kurwa idiotą byłem.

 

Po związkach zero kontaktu, jeśli jakieś interesy były robione to ze swojskiego "Hey Imbrysiek!" przechodziliśmy na uprzejme "Panie Imbryku" i próbowałem jak najszybciej zamknąć tematy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozstanie z teściami było drugą (po rozstaniu z byłą żoną) największą korzyścią mojego rozwodu.

 

W każde Walentynki, bo to tego dnia orzeczono mi rozwód, z rozrzewnieniem świętuję kolejny udany i spokojny rok separacji od tej starej grubej pindy, zwanej przez moją ex żonę mamusią ? ?

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.