Skocz do zawartości

Kobieta nie chce ruszać za tobą - schemat i pytanie.


Rekomendowane odpowiedzi

@Cortazar Trzeźwe podejście, uniknąłeś białorycestrwa i późniejszego zakładania tematu w świezakowni.

 @Król Jarosław I  Jeśli zastanawiasz  się nad emigracją a masz w Polsce jakąś dupę to zdecydowanie polecam wybrać emigrację :D. Rozwój osobisty i zawodowy jest warty chyba więcej niż kobieta której nigdy nie możesz być tak naprawdę pewnym.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Cortazar napisał:

 

 

Myślę, że tu chodzi o kobiecy pragmatyzm.

 

 

Nie do końca się zgodzę. Wyciąłem to zdanie z Twojej wypowiedzi, bo jest ono dość charakterystyczne dla oceny postępowania pań w sytuacji wyjazdu... A  wszystko to jest duzo bardziej indywidualne. Lata temu-zaraz po służbie w wojsku- byłem związany z panią weterynarz, ona krótko po studiach, ja zacząłem ogarniać tu życie- mieszkanie, praca itd.Myślałem, że pani poszuka pracy w jakiejś lecznicy,ja przymierzałem się do pracy w mundurówce i fajnie sobie życie ułożymy. Niestet pani była zakręcona na punkcie Azji, tamtejszej kultury itd. Postanowiła tam prowadzić życie i ciągnęła mnie ze sobą. Rozstaliśmy się, bo nie chciałem prostować przysłowiowych bananów w Tajlandii. Ona przez kilka lat pracowała w jakiejś szkole jezykowej gdzies tam w Azji, ja zostałem w PL.

Rozstaliśmy się bo rozeszły się nam priorytety. Nie miałem jej w dupie ale rodzimy się i umieramy sami, w związku z drugą osobą też są granice, których większość nie przekroczy, bo instynkt podpowiada nam by nie zatracać samego siebie, nawet w obliczu miłości czyli tego haju emocjonalnego. I myślę, ze tu aż takiego znaczenia nie ma płeć-

przekładając moją osobistą historię na przypadki kobiet- nie, nie zawsze odmowa wyjazdu z facetem oznacza, że pani ma go w dupie ale czasem po prostu babka, szczególnie taka która ma tu swoje pasje, pracę, możliwość rozwoju nie zostawi tego wszystkiego żeby zbierać truskawki Holendrowi, bo zwyczajnie są granice tego jak bardzo można zrezygnować ze swojego życia dla drugiej osoby.

Edytowane przez Nocny Konwojent
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Nocny Konwojent napisał:

 I myślę, ze tu aż takiego znaczenia nie ma płeć.

 

Ma. Kobieta niemal nigdy nie jedzie na pierwszy front, żeby potem ściągać mężczyznę, załatwiać mu pracę i dawac dach nad głową.

 

Raczej skłonny jestem sie przychylić sie do stwierdzenia o pragmatyźmie (i lenistwie) kobiet ale postrzeganym z punktu ich "logiki" a nie stacjonującym gdzies obok obiektywnego.

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, Król Jarosław I said:

Ma. Kobieta niemal nigdy nie jedzie na pierwszy front, żeby potem ściągać mężczyznę, załatwiać mu pracę i dawac dach nad głową.

 

Znam dwie takie co sciagaly swoich facetow z pl .Przed ich przybyciem sie troche wyszalaly no ale to tylko taki drobny szczegol z zycia wziety.

Edytowane przez thyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minutes ago, Król Jarosław I said:

Kobieta niemal nigdy nie jedzie na pierwszy front, żeby potem ściągać mężczyznę, załatwiać mu pracę i dawac dach nad głową.

Słuszna uwaga sam nie znam takiej sytuacji z życia pozanych mi ludzi za granicą, a poznałem ich troche. 

 

Co do wyboru jechać czy nie jechać - panią włanczają się chłodne kalkulacje np: jeżeli pancia mieszka we wisoce zabitej dechami i ma gównoprace to jasne że pojedzie. Inaczej się ma to do dużego miasta gdzie owa pani ma ciepłą posadke, rodzinkę, orbiterów, psiapsiólki etc.

 

Najciekawiej jest jak już pani się znajdzie w nowym kraju obrośnie w piórka i zaczyna polować na lokalsów...no bo przecież nie wezmie Polaka który tam stoi niżej w hierarchi społecznej.

 

Panie są wyrachowane i schematyczne do bólu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, thyr napisał:

Znam dwie takie co sciagaly swoich facetow z pl .Przed ich przybyciem sie troche wyszalaly no ale to tylko taki drobny szczegol z zycia wziety.

Ciekawa obserwacja, bo potwierdza regułę "w życiu porządnej kobiety powinien wystąpić etap karuzeli".

Mnie osobiście boli serduszko na tę prawidłowość.

21 minut temu, smerf napisał:

panią włanczają się

Wypala oczy!!! ?

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem ten dylemat, któremu musiałem stawić czoło. Doszło do konfrontacji, po której wyszły na światło dzienne prawdziwe intencje mojej byłej. Jak się okazało, wcale nie myślała o wspólnym wyjeździe i pomnażaniu majątku, chodziło głównie jej o zameldowanie się w moim mieszkaniu, aby móc pomóc córce objąć kuratelę nad dziewczyną, którą przyjęły pod swój dach. Dowiedziałem się, że osobom, które podejmują się takiej opieki, przysługują pewne korzyści finansowe, ale również określone prawem pewne wymagania i zobowiązania. Jednym z takich warunków, który ustala i zatwierdza kurator sądowy, jest odpowiedni metraż. Była wpadła na świetny pomysł i ugadała się z córką, nie informując mnie o tym fakcie, że po prostu wprowadzi się do mnie na stałę i w ten sposób córka będzie sprawować opiekę na dziewczyną. I druga stronu medalu. Nawet zakładając, że by się wprowadziła, to nawet nic by jej nie przeszkadzało, że byłbym w domu ledwie 3 albo 4 razy w roku. I tutaj ostrzeżenie dla innych, aby się poważnie zastanowili, zanim kogoś zameldują. Jak dla mnie, to po prostu wyrachowanie i roszczeniowość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Konstruktor napisał:

móc pomóc córce (...)
wpadła na świetny pomysł i ugadała się z córką  (...)
to po prostu wyrachowanie i roszczeniowość.

Nie.

Przewrotnie, poznałeś akurat fundament istnienia gatunku ludzkiego - ochrona i wsparcie swojego potomstwa przez samicę.

To instynkt.

 

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Cortazar napisał:

Po paru miesiącach jak jej opisywałem jak się urządziłem to od razu chciała przyjeżdżać.

Smutne to, a facet z matriksa pewnie czuje dumę, że jest godzien damy, bo zapewnił jej bezpieczeństwo. Bez bezpieczeństwa to nie ma "miłości". Brak bezpieczeństwa to słabość. Kobiety mają wręcz czujniki na słabości facetów, natura tak je obdarzyła. Lampka mruga to już mają w głowie podświadomie, że to musi się rozpierdolić. Gorzej jak okazuje się, że się myliły, lampki przestają mrugać, to wtedy chcą powrotu. 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Król Jarosław I napisał:

Ma. Kobieta niemal nigdy nie jedzie na pierwszy front, żeby potem ściągać mężczyznę, załatwiać mu pracę i dawac dach nad głową.

Ale to moim zdaniem jest wypadkowa wielu czynników, nie tylko lenistwa kobiet, to może byłoby fajne i proste wyjaśnienie ale sprawa moim zdaniem jest bardziej skomplikowana. 

W moim regionie od lat wyjeżdża się za pracą do Niemiec- i fakt do niedawna w 9 przypadkach na 10 wiązało się to z wyjazdem mężczyzny jako tego pierwszego. Mężczyzna wyjeżdżał pierwszy bo przez wiele lat popyt był głównie na tanią siłę fizyczną- głównie budowy itd. wiązało się to z niezłymi jak na polskie warunki pieniędzmi ale i fatalnymi warunkami pobytu (tzw.lagry) przy okazji łatwo było o przemoc, łatwo było stać się ofiarą kradzieży, oszustwa itd.

Mężczyzna przez swoją siłę fizyczną był postrzegany jako ten, który łatwiej da sobie radę, a historie o kobietach, które zamiast do pracy w gastronomii trafiały do pracy w burdelach skutecznie zniechęcały tez facetów do wysyłania swoich żon, partnerek do pracy zagranicznej, jako tych pierwszych.

Ostatnio po uczywilizowaniu się trochę tych eskapad (  min.większego wachlarza możliwości pracy) wstąpieniu PL do UE, przynajmniej w moim otoczeniu przewaga wyjeżdżających jako pierwszych mezczyzn spadła, moje znajome (najczęściej pielęgniarki) często pierwsze (a nawet jedynie  z pary) wyjeżdżają na Zachód za pracą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Król Jarosław I napisał:

 

 

Ps. Pielęgniarki o których piszesz pojechaly dorobić czy układać gniazdko dla siebie i faceta?

W założeniach miały tam ściągać facetów ale skończyło się tak, że jeden związek się rozpadł nim gościu dojechał do swojej lady, a w drugim facet tam (Wyspy Brytyjskie) dojechał ale niedawno wspólnie wrócili do PL.

Edytowane przez Nocny Konwojent
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Nocny Konwojent said:

Mężczyzna przez swoją siłę fizyczną był postrzegany jako ten, który łatwiej da sobie radę, a historie o kobietach, które zamiast do pracy w gastronomii trafiały do pracy w burdelach skutecznie zniechęcały tez facetów do wysyłania swoich żon, partnerek do pracy zagranicznej, jako tych pierwszych.

Coś w tym na rzeczy jest. W moim środowisku było mało chłopów jadących do pracy fizycznej (i mało bab jadących do burdelu albo na zmywak ;) ), więc były i przypadki laski, której się uwidziała kariera za granicą, i mężczyzny, który uznał, że w Polsce nie ma przyszłości. Z uwagi na specyfikę (emigracja wysoko wyspecjalizowanych fachowców) zwykle raczej nie było założenia, że nastąpi powrót do kraju. I niestety w większości przypadków - mimo że nie było w planach "wyjazdu w nieznane", tylko na zaklepane, wysoko płatne i lepsze niż w PL stanowisko - doszło do rozpadu związku, bo drugi z małżonków nie chciał emigrować na stałe. Wydaje się, że to jest niby "łatwa" decyzja - bo przecież pieniądze i rozwój zawodowy na nieporównywalnym poziomie - ale jednak wcale nie jest tak łatwo zerwać z rodziną, znajomymi, środowiskiem, zaplanowaną wcześniej ścieżką zawodową. 

 

I o dziwo wśród moich znajomych było sporo kobiet, które wyjechały na zachód, z zimną krwią porzucając tutaj swoich partnerów. Znam tylko jeden przypadek, kiedy taki związek przetrwał, ale tam z założenia wyjazd kobiety był tymczasowy (kontrakt był na rok albo dwa lata) i po tym czasie wróciła do Polski do męża. Moim zdaniem ani w jedną, ani w drugą stronę to nie jest decyzja w porządku. Z jednej strony skurwysyństwem jest narzucać drugiej osobie, żeby rzuciła w diabły swoje życie i pojechała za tobą na koniec świata, bo ci się zamarzyło więcej kasy i perspektyw. Z drugiej strony skurwysyństwem jest wyżej cenić siebie (kasę, karierę), aniżeli wieloletniego partnera, i go porzucić, jak nie jest skłonny zrobić tego, czego od niego żądasz. Moim zdaniem takie decyzje powinny być podejmowane wspólnie.

Edytowane przez Sundance Kid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Sundance Kid napisał:

I o dziwo wśród moich znajomych było sporo kobiet, które wyjechały na zachód, z zimną krwią porzucając tutaj swoich partnerów. 

Nie wiem co w tym dziwnego xD

 

Godzinę temu, Sundance Kid napisał:

Z jednej strony skurwysyństwem jest narzucać drugiej osobie, żeby rzuciła w diabły swoje życie i pojechała za tobą na koniec świata, 

Oczywiście, że tak. A skurwysyństwem dla siebie jest siedziec z kimś kto zamiast lepszej perspektywy woli leżeć na kanapie i seriale\smartfon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stracą swoją widownię: mamę, rodzinę i psiapsiółki. Przed kim będą odstawiać teatrzyk, dramy, kto je będzie poklepywał po pleckach, gdy puszczą się z Mokebe na dyskotece?

 

tak poza tym to masa kobiet pracuje w gównozawodach typu urzędnik, które "tam" są bezwartościowe.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.