Skocz do zawartości

Brak pasji


Gość Waldi

Rekomendowane odpowiedzi

Hej ,czy ktos z was nie ma zadnych pasji? Jak mam wolne to nie mam co do roboty ,nie mam zadnych zajec i normalnie przychodzi moment w ktorym bierze mnie kurwica...Nie wiem czemu? Z jednej strony szkoda mi wydawac pieniadze bo staram sie oszczedzac ...Z drugiej natomiast chcialbym miec jakas pasje ,czuje ze umieram pschiczie ,wypalam sie ak temu zaradzic ...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Długie przebywanie w tej strefie utrudnia zadanie. Czasami po ciekawej lekturze, także internetowej, wiem, że mogę. Potrafię ten stan całkiem długo utrzymać. Jak jest przerwa w pracy nad właściwym myśleniem, włączają się stare "automaty myślowe". Byłam już na takim etapie, gdzie sądziłam, że mam to za sobą. Ale są nawroty. Jest też jakiś opór, by powracać do tego, co mnie "naprawiło". Dwa kroki do przodu, jeden w tył. Ale w sumie do przodu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strefa komfortu to utarty podświadomy wzorzec, który kojarzy się z bezpieczeństwem. Świadoma chęć odmiennego działania powoduje ukłucie lęku. Ma Cię to skłonić do pozostania na starej ścieżce.

Jeżeli Twoje działania ograniczą się do CHĘCI zmiany, to z czasem jedyne co dostaniesz to jeszcze więcej CHĘCI. Jeżeli zaś myślisz o potencjalnej zmianie ścieżki jako o czymś co ROBISZ w tym momencie, to podświadomość powoli zaczyna się z tym wzorcem oswajać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym pomysłem jest np. postanowienie robienia przynajmniej jednej nowej rzeczy raz w miesiącu (tygodniu, dziennie...). Idź na scianke wspinaczkową, skocz na bungee albo ze spadochronem, trening mma - cokolwiek. Próbuj wszystkiego na co tylko nadaży się okazaja. W najgorszym wypadku spróbujesz raz czegoś nowego i z czystym sumieniem stwierdzisz, że to nie dla ciebie. Predzej czy później coś zaskoczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idź na scianke wspinaczkową, skocz na bungee albo ze spadochronem, trening mma - cokolwiek

Dosłownie 'cokolwiek'. Ograniczanie się tylko do aktywności sportowej mi by nie wystarczyło. Lubię zmieniać nawet tak drobne z pozoru pierdółki jak droga chodzenia do pracy, w której dłoni trzymam kubek, czy sposób drapania się po głowie i jednocześnie się sobie przyglądam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam na myśli szukanie innej metody wyjścia ze SK. Eksperymentuję, więc chyba ruszyłam 4 litery :). Mówią, że działa to, co się spodziewasz, że zadziała, dlatego skuteczna dla mnie metoda to metoda, która trafia do mojego przekonania. Większą szansę na realizację ma ją koncepcje, do których jesteśmy przekonani. Oczywiście czas pokaże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Czołem! Bracia!

    Podpinam się pod ten temat chociaż bardziej mi chodzi o moje szczęście! Otóż dziś przyszedł mój prezent jaki sam sobie sprawiłem, jaki?, póżniej. W te ostatnie pierdolone święta, nie dostałem pod pierdoloną choinke,  od mojej pierdolonej baby i rodziny, nawet pierolonych skarpetek! Nigdy nie oczekiwałem prezentów na jakąkolwiek okazje. Dostć szybko zorientowałem się aby od życia nie oczekiwać niczego, wtedy nie ma rozczarowania, mniej boli! Dlatego jeżeli mi na czymś zależało to sobie sam kupowałem. Mam garaż pełen dobrych i wszelakich narzędzi i elektronarzędzi. Ale one tak naprawde nigdy mnie nie rajcowały, kupowałem żeby mieć, pochwalić się przed innymi, to była potrzeba akceptacji! Ciągle sobie żałowałem bo rodzina bo dzieci bo pieniędzy za mało. I człowiek tyrał jak ten koń za garść siana. Najgorzej że nie miałem żadnej pasji, kurwa całe życie się męczyłem, nic mnie interesowało, a jeżeli już to szybko się nudziłem. Zacząłem szukać i w końcu znalazłem! Pędził Dziadek, pędził Tato, to i ja muszę przekazać wiedzę moim synom! Przełamałem się, zamówiłem sprzęt z manufaktury w lublinie, cały z miedzi, po prostu piękny destylator!!! Za ponad 2 koła, ale co tam było warto. I dzisiaj kurier dostarczył! Odebrałem, ustawiłem w paczkach na przedpokoju, i jak zwykle od razu nie otwierałem prezentu, smakowałem. Czy znowu się rozczaruję jak z narzędziami? Wielka obawa i oczekiwanie! W końcu po 3h przełamałem się rozpakowałem cudo, złożyłem do kupy ustawiłem na środku salonu i patrzę! Usiadłem zapaliłem faję, i patrze, czekam co będzie!  Brakowało instrukcji montażu to dzwonie do producenta by mi przesłał tą instrukcje mailem, rozmawiam z nim na temat sprzętu, chwalę sprzęt dziękuje mu, że znalazłem hobby, dziękuje jeszcze raz i mówię mu: ROZMAWIA PAN ZE SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM! Kurwa dotarło to do mnie jestem zajebiśćie szczęśliwy bo kupiłem sam sobie prezent, nie oglądając się na innych. To była euforia, rozpłakałem się!, kurwa jak mały chłopiec. Wtedy zrozumiałem że jak sam sobie nie dogodzę, to nie zrobi tego nikt inny! Bracia kochajcie tylko siebie! I jebać baby, do niczego się nie nadają! Pozdro kurwa!

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf

Zatkało mnie, serio. Popłakałeś się jak dziecko albowiem zakupiłeś bimbrownicę... . Aż się popłakałem ze śmiechu. Dzięki :)

Miałem kiedyś znajomka, inżynier chemik. Z bimbrownicą własnego wyrobu wyleciał w powietrze. Cud, że rury z gazem nie poszły w pizdu bo by blok rozpieprzył

Inny, też inżynier. Od ponad dwóch lat rzadko opuszcza działkę. Pędzi chłop bimber jak się patrzy. Na niego patrzy się gorzej.

Powiem ci jednak synu Adolfa. Pędź, pędź brachu, pędź.

Elektronarzędzia po jakimś czasie pewnie się przydadzą. Choćby po to żeby odgonić babę, której twoje hobby po pewnym czasie pewnie zbrzydnie.

No chyba, że będziecie pić razem. Nie wiem czy kobieta dużo pije, ale lepiej żeby tak było :)

Alkoholizm to jest straszna choroba, zaręczam. Ale co tam. Grunt to hobby.

Polecam poczwórną destylację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milo ze chociaz pozno to to zakumales... ;-) Hobby dziwne - ale coz - enjoy!

Hobby to już raczej pasja. Nie chodzi o wóde, to coś więcej. Coś będę tworzył, mógł poczęstować innych, będą chwalić. Taka podświadoma chęć akceptacji!

A jak się wprawie to nie pożałuje trunku dla tych co lubie. Przyznaj mi jeszcze rację że to hobby jest czysto męskie, samcze!. Jest niebezpieczne, ale ja już poskromiłem bestię którą zwą alkoholizmem. Byłem przez to na dnie, poznałem smak porażki i upodlenia. Teraz jestem świadomym alkoholikiem i mam wyjebane. Pozdro.

Zatkało mnie, serio. Popłakałeś się jak dziecko albowiem zakupiłeś bimbrownicę... . Aż się popłakałem ze śmiechu. Dzięki :)

Miałem kiedyś znajomka, inżynier chemik. Z bimbrownicą własnego wyrobu wyleciał w powietrze. Cud, że rury z gazem nie poszły w pizdu bo by blok rozpieprzył

Inny, też inżynier. Od ponad dwóch lat rzadko opuszcza działkę. Pędzi chłop bimber jak się patrzy. Na niego patrzy się gorzej.

Powiem ci jednak synu Adolfa. Pędź, pędź brachu, pędź.

Elektronarzędzia po jakimś czasie pewnie się przydadzą. Choćby po to żeby odgonić babę, której twoje hobby po pewnym czasie pewnie zbrzydnie.

No chyba, że będziecie pić razem. Nie wiem czy kobieta dużo pije, ale lepiej żeby tak było :)

Alkoholizm to jest straszna choroba, zaręczam. Ale co tam. Grunt to hobby.

Polecam poczwórną destylację.

Brachu!

To sprzęt z górnej półki nic nie wypierdoli bo nie ma takiej możliwosci! Destylacja tylko jedna i jest kryształ! Co do alkoholizmu poskromiłem bestie. A jak uzbieram trochę zapasów na zimę, nauczę się smakówek to zapraszam do Gdyni! :D Pozdro.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hobby to już raczej pasja. Nie chodzi o wóde, to coś więcej. Coś będę tworzył, mógł poczęstować innych, będą  chwalić. Taka podświadoma chęć akceptacji!

A jak się wprawie to nie pożałuje trunku dla tych co lubie. Przyznaj mi jeszcze rację że to hobby jest czysto męskie, samcze!. Jest niebezpieczne, ale ja już poskromiłem bestię którą zwą alkoholizmem. Byłem przez to na dnie, poznałem smak porażki i upodlenia. Teraz jestem świadomym alkoholikiem i mam wyjebane. Pozdro.

No to jak jeden alkus drugiemu powiem jasno. Pojebało cię, skoro twierdzisz, że "poskromiłeś bestię". Tak się nie da. Nie ma czegoś takiego jak "kontrolowane picie". Przynajmnie dla alkusa.

No chyba, że byłeś zwykłym pijakiem i zluzowałeś. Wtedy alkusem zostaniesz.

 

Geniusz pieprzony. Syn Adolfa. Ja @#$#$#@$@#.

Akceptacji szuka...

Ale przyznam. Hobby czysto męskie.

Jak kilka innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu! Chlałem bo życie mnie męczyło, każdy ma swoje dno, kiedy zauważyłem że tylko wóda, że dre morde non stop, że dzieci mnie przestały szanowac, przemyślałem ograniczyłem, mam swoje pory, a rano za kółko.  Pomogło mi też zioło boże, zacząłem myśleć! Po co mi wóda? Zostało mi jeszcze trochę życia i pierdole bede robił co chciał. Jest jeszcze tyle rzeczy do odkrycia. Szkoda czasu NA WÓDĘ!Pozdro.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak umiesz czytać, wszelką brakującą wiedzę znajdziesz tutaj: http://alkohole-domowe.com/forum/destylaty-produkcja-alkoholu.html Obecnie przy kolumnach LM/VM robienie spirytusu to praktycznie żadna sztuka. Ale robienie smakówek jak koniak, brandy, whiskey itp bez refluksu.... to już sztuka :)

 

Dobra własna wódka z własnego spirytusu, odpowiednio zaprawiano i odleżana jest jak najwyższa półka w sklepie. Można raz na jakiś czas się napić. Dla mnie najlepszym regulatorem, są ćwiczenia fizyczne. Po większych ilościach (imprezowych) alkoholu mam "odcięcia mocy" jak trenuję i pocę się jak świnia. Więc mam świadomość co mnie czeka i naturalnie mnie to ogranicza :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.