Skocz do zawartości

Jak walczyć z pracoholizmem?


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Jednym z postanowień na ten rok jest w końcu odpuścić obsesyjną chęć do rozwijania się i nie mam pojęcia jak to zrobić. Długoterminowo strasznie mnie to męczy i stresuje bo:

 

1. Nie robię prawie nic w życiu poza uczeniem się nowych rzeczy związanych z tworzeniem stron itd. Nie mam życia socjalnego, nie spędzam czasu nad żadnym hobby, nic nie robię poza nauką i pracą. Po grzyba takie życie.

2. Nie przekłada się to na wyniki finansowe co powoduje, że tak naprawdę nie mam nic bo ani kasy ani życia a to wywołuje we mnie ogromną frustrację, jestem na siebie wściekły, że zmarnowałem najfajniejsze lata przeznaczone na imprezy kiedy możesz jeszcze robić totalne głupoty, leżeć najebany w rowie itd, nie mam prawie żadnych wspomnień ani nic. Szkoda, że byłem taki ślepy.

3. Kiedy staram się spędzać jakoś wolny czas inaczej niż na nauce czy spotkaniem ze znajomymi raz na ruski rok to potem mam poczucie winy.

 

Nie rozumiem zasady działania tego czegoś, na logikę biorąc jak najbardziej zasługuję na to aby mieć w to już trochę bardziej wylane bo generalnie cisnę pn-nd od rana do wieczora a jednak obwiniam się gdy to robię. Żaden z moich znajomych nie ma takiego czegoś. Teraz w Święta trochę odpuściłem i już źle się z tym czuję. Rozumiem jeszcze gdybym korzystał z tego finansowo i nakręcał się, że więcej działań = więcej kasy, ale tak się nie dzieje więc teoretycznie powinienem na luzie móc odpuścić a jest dokładnie odwrotnie.

 

Ktoś tu jest jeszcze pracoholikiem? Najlepiej gdyby to była osoba, która też za wiele z tego w sumie nie ma żeby bardziej zrozumieć sytuację. Mój tata jest idealnym przykładem gościa jak ja, też pracuje całe życie bez przerwy i niczego się nie dorobił a mimo to dalej ciśnie i będzie to robił do śmierci (czego ja bym wolał już raczej uniknąć), myślicie, że mogłem po prostu przejąć jego wzorce?

 

Chciałbym odpuścić, przestać narzucać sobie presję i czuć się z tym tak jak większość, czyli dobrze.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też jestem pracoholikiem i to nawet mi nie przeszkadza. Mógłbym przestać, ale musiałbym sobie znaleźć alternatywę, która jest ciekawsza od pracoholizmu, a takiej nie znalazłem. A jak nie pracuję i mam za dużo czasu to się pojawiają bezsensowne egzystencjalne pytania "po chuj to wszystko".

 

Pracoholizm / biznes, jest jak gra komputerowa. Nakręca Cie jak zdobywasz nowe punkty (hajs), dlatego często bogaci nie przestają pracować, bo lubią zdobywać nowe punkty i nie znają alternatywy na inne życie.

 

Może spróbuj zmodyfikować swoje podejście do robienia stron, gdzie zamiast skupiać się na nauce ciągle czegoś nowego, skupić się na czymś co można sprzedać. Czyli, oprócz developera, bądź też marketingowcem. Albo po prostu znajdź sobie na jakiś czas normalną robotę, gdzie będziesz chodził do biura, poznasz ludzi i robota się kończy po 17 i masz czas dla siebie.

 

Z tego co czytam to jesteś młodszy i się nie wyszalałeś. Wyszalej się (wiem, łatwo powiedzieć), bo czas płynie, a życie ma się jedno. Ja kiedyś miałem kumpla, gdzie razem organizowaliśmy imprezy i nawet było spoko. Byłego kumpla poznałem w pracy (jak większość osób których mógłbym nazwać kolegami/przyjaciółmi). Więc jeśli pracujesz w domu i czujesz, że kiśniesz, to może odpowiedź właśnie leży w znalezieniu sobie roboty z ludźmi, w biurze, że z czasem poznasz kolegów z którymi się przy okazji powygłupiasz w pracy i może poza.

 

Jak nic nie zmienisz, to nic się nie zmieni.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Skoro od lat ciśniesz (jeśli dobrze kojarze z innych wątków coś robisz w temacie front-enduw IT) cały czas czegoś się douczasz a efektów w postaci, jak rozumiem, przyzwoitej pracy nie ma to może należy się zastanowić czy właściwie alokujesz swój czas na istotne obszary?

Jednym z fundamentów redpilla jest teoria która zakłada, że 20% topowych mężczyzn  ma w zasięgu 80% Kobiet.

Podobny schemat znany także jako reguła pareto ma zastosowanie w życiu zawodowym - 20% dobrze nakierowano wysiłku odpowiada za 80% efektów.

 

Trzeba pracować mądrze, a nie ciężko (chyba, że masz akurat płacone od godziny to wtedy można napierdalać ile głowa/mięśnie wytrzymają ? )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@larry - Dzięki za odpowiedź. No właśnie mi gra komputerowa nie daje tych punktów a w związku z tym chcę się pozbyć tej cechy bo po chuj mi to, a życie leci i to szybko.

 

Co do "normalnej" roboty to już to zrobiłem i zobaczymy co to da.

 

Mam jednak wrażenie, że problem leży gdzieś głębiej. Może to moje niespełnione ambicje i ciągła próba ich spełnienia? Może nie potrafię dopuścić do siebie, że coś nie wyszło? Próbuję zadawać sobie takie pytania i znaleźć tutaj odpowiedź.

 

Pamiętam jak w wieku 20 lat rozpisałem sobie swoje życie gdy będę miał 30 lat, wiesz... Własna działalność, dobra kasa, znajomość kilku języków, fajna kobieta u boku i takie tam pierdy. Wtedy tak mocno w to uwierzyłem, że zacisnąłem zęby na wiele lat, zdecydowałem że rezygnuję z przyjemności życia, kobiet, wszystkiego i jadę z koksem. Pomijając, że po drodze wydarzyło się sporo zmian moich planów to zrozumiałem, że życie takie lajtowe nie jest, że sobie robisz plan, ruszasz dupę i wszystko magicznie się dzieje. Za młodu generalnie wpadłem w pułapkę rozwoju osobistego serwowanego przez kołczany, naczytałem się jakichś bzdur o kolesiach co zbierali puszki i konsekwentnie działając skończyli jako bogacze i wpadłem w ten świat, bo to jest wszystko napisane tak cukierkowo, że łatwo w to uwierzyć.

 

Do tego dochodzi fakt, że przed 20 byłem leniem, miałem wszystko w dupie, w szkole oceny totalnie do kitu itd. Obiecałem sobie, że nie chcę być takim człowiekiem, chcę być pracowity i zmienić się jako osoba. Myślę, że poszedłem w drugą skrajność.

 

Czy się wyszalałem? Oczywiście, że nie. Nie wiem nawet jak to teraz zrobić :) Przed 20 nie miałem kasy i wydawało się to takie proste. Teraz będąc blisko 30 czuję, że jest po prostu wymagane mieć pewien status aby się z rówieśnikami bawić. Zresztą bywa, że znajomi wymyślają jakieś fajne wyjazdy ale to rzeczywiście nie jest na moją kieszeń.

 

Pozostają darmowe alternatywy, np. dyskoteki. Pytanie tylko czy wyjście w takie miejsce to jest rzeczywiście coś co pozwoli mi nie mieć poczucia winy, jakby nie patrzeć taka dyska to totalna strata czasu. Serio, nie wiem jak się rozluźnić bo ostatnie lata i każdą wolną chwilę praktycznie spędzałem tylko na nauce przed kompem.

 

@somsiad - To czy dobrze wykorzystuję czas na naukę to druga sprawa. Prawdopodobnie bardzo źle, bo gdyby było inaczej pewnie miałbym dobre pieniądze, ale nie wiem za bardzo co tutaj zmienić bo konkurencja jest tak ogromna w tym momencie, że nie wiem już w naukę czego warto iść. Oczywiście każdy tutaj napisze o tym co sam robi i z czego ma dużo kasy, ale to nie jest odpowiedź dla wszystkich.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem terapeutą uzależnień, aby móc fachowo wypowiedzieć się na ten temat.

Pracoholizm, niestety jest społecznie akceptowany. Szczególnie przez przedsiębiorców.



Może on wynikać z wychowania i cech charakteru. Możesz być osobą pracowitą i sumienną. Czuć pewien "przymus" aby być produktywnym.
Jeśli obrócisz to na swoją korzyść, możesz dzięki temu zajść wysoko(w karierze zawodowej). Niestety kosztem innych aspektów życia.
W twoim wypadku widać, że pracodawca cię wykorzystuje, lub nie umiesz obrócić swoich umiejętności, aby je sfinansować.
Możesz wtedy spróbować znaleźć hobby które sprawi ci przyjemność. Osobiście lubię ćwiczenia(siłownię, kiedyś sztuki walki).

Coś co zajmie ci czas w sposób produktywny. Czytanie literatury, aby poszerzyć język(zwłaszcza obcojęzycznej).

Czy przetwarzanie sztuki(muzyki filmu idt.) w sposób świadomy, mając wiedzę na temat produkcji, teorii.

 

Drugi bardziej szkodliwy wzorzec, to ucieczka w pracę. By zająć czymś umysł, uciec od problemu.

wtedy należało by zastanowić się, przed czym uciekasz. Zmierzyć się z tym. Samemu, z pomocą przyjaciół lub specjalisty.

 

@somsiad Trafna uwaga z zasadą Pareta.

Antony Robbins, kiedyś dał o tym świetny wykład.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, self-aware said:

Pamiętam jak w wieku 20 lat rozpisałem sobie swoje życie gdy będę miał 30 lat, wiesz... Własna działalność, dobra kasa, znajomość kilku języków, fajna kobieta u boku i takie tam pierdy.

A rozpisałeś poszczególne kroki prowadzące do tego celu i podjąłeś systematycznie działania przybliżające do celu? Może po prostu uczysz się technologii na które nie ma absolutnie zapotrzebowania?

 

18 minutes ago, self-aware said:

Za młodu generalnie wpadłem w pułapkę rozwoju osobistego serwowanego przez kołczany

Zamiast czytać/słuchać kołczy wcieliłeś chociaż jedną z rekomendacji w życie?

Np. systematycznych treningów? Zastanów się dlaczego się poddałeś. Moim zdaniem Twoja sytuacja z tego wątku jest do przepracowania z dobrym terapeutą.

 

 

Zacznij wysyłać CV  na jakikolwiek support IT i w większym mieście Wawa/Kraków/Wrocław/3city i robotę za 3-4k dostaniesz od ręki jeśli tylko oddychasz i znasz angielski.

 

To jest własnie pareto w praktyce - angielski jest absolutną podstawą w jakiejkolwiek większej firmie. Nawet jeśli jesteś dobry w robieniu front-endu nikt Cie nie zatrudni jeśli nie będziesz potrafił dogadać szczegółów z klientem lub kolegami z innych zespołów.

 

Nie znasz angielskiego? No to  kupujesz subskrypcje na netflixiei napierdalaj seriale bez napisów zamiast kolejnych tutoriali. Albo kup sobie kindla i czytaj to co Cie interesuje (ale nie  dokuentacje branżową! w oryginale) itd i do przodu.

 

 

 

 

 

Edytowane przez somsiad
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kilka lat temu porzuciłem zapieprz w nadgodzinach, zrzuciłem pracę z piesestału i przestałem obsesyjnie gromadzić kasę. 

Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień- to był proces, który trwał rok, półtora.

Założyło się na moją zmianę sporo czynników, pierwsze problemy ze zdrowiem, zmiana pracy mojej małży (awans, lepsza kasa, więcej roboty) i moje przemyślenia co do uciekającego mi przez palce czasu (takie refleksje w obliczu czterech krzyżyków na karku).

W efekcie udało nam się przeprowadzić w spokojniejsze, bardziej zielone rejony a ja pracuję mniej i bardzo sobie chwale tę zmianę- mam czas na basen, książki, na chodzenie z żoną do kina, teatru, na koncerty...

Polecam ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nocny Konwojent - Zgoda, tylko Ty to mówisz z punktu widzenia kogoś kto już swoje przeżył i się dorobił. To jest kompletnie inna sytuacja. W pewnym wieku też spróbuję osiąść w rejonach zielonych jak to nazwałeś.

 

22 minuty temu, somsiad napisał:

A rozpisałeś poszczególne kroki prowadzące do tego celu i podjąłeś systematycznie działania przybliżające do celu? Może po prostu uczysz się technologii na które nie ma absolutnie zapotrzebowania?

No tak, to oczywiste. Zapotrzebowanie jest, po prostu jest ogromna konkurencja a ja nie jestem żadnym wymiataczem, jestem pracowitym rzemieślnikiem, tylko tyle i aż tyle. Np. teraz robię kurs PHP, stron na necie w tym języku jest w cholerę i jeszcze więcej.

 

25 minut temu, somsiad napisał:

Zamiast czytać/słuchać kołczy wcieliłeś chociaż jedną z rekomendacji w życie?

Np. systematycznych treningów? Zastanów się dlaczego się poddałeś. Moim zdaniem Twoja sytuacja z tego wątku jest do przepracowania z dobrym terapeutą.

Oczywiście, że tak. Po prostu życie mi szybko pokazało, że nie jest różowo. Np. sport od zawsze kocham i systematycznie go uprawiam ale mam od lat problemy zdrowotne ze stawami i niestety nie wiem jak je rozwiązać. Nie mam też pieniędzy na specjalistów, więc od jakiegoś czasu zaniechałem.

 

26 minut temu, somsiad napisał:

Zacznij wysyłać CV  na jakikolwiek support IT i w większym mieście Wawa/Kraków/Wrocław/3city i robotę za 3-4k dostaniesz od ręki jeśli tylko oddychasz i znasz angielski.

Tu jest pies pogrzebany. Z angielskim u mnie średnio. Oczywiście pracuję nad tym ale wejście na poziom powiedzmy C1 to jest mnóstwo czasu, nie ma drogi na skróty. W 2020 chcę mocno popracować nad mową i zwłaszcza słuchem. Poczyniłem już pierwsze kroki.

 

42 minuty temu, Dakota napisał:

W twoim wypadku widać, że pracodawca cię wykorzystuje, lub nie umiesz obrócić swoich umiejętności, aby je sfinansować.

A który nie wykorzystuje? Firm gdzie płaci się dobrze jest raczej mniej. Zdecydowanie częściej zawsze każdy kombinuje jak mieć człowieka jak najtaniej. Zawsze teksty o kryzysie itp.

 

44 minuty temu, Dakota napisał:

Coś co zajmie ci czas w sposób produktywny.

Myślę, że spróbuję "uciec" w angielski lub jeszcze jakiś inny dodatkowy język. Będzie to produktywne a przy okazji może odetchnę.

 

45 minut temu, Dakota napisał:

Może on wynikać z wychowania i cech charakteru. Możesz być osobą pracowitą i sumienną. Czuć pewien "przymus" aby być produktywnym.

Raczej nabyte cechy charakteru, wcześniej byłem śmierdzącym leniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, self-aware napisał:

Zapotrzebowanie jest, po prostu jest ogromna konkurencja a ja nie jestem żadnym wymiataczem, jestem pracowitym rzemieślnikiem(...)

A który nie wykorzystuje? Firm gdzie płaci się dobrze jest raczej mniej. Zdecydowanie częściej zawsze każdy kombinuje jak mieć człowieka jak najtaniej.

Wierz mnie. Znam to aż za dobrze. Czasem bycie dobrym i sumiennym nie wystarcza. Trzeba zawalczyć o swoje.

W pewnej firmie robiłem wyniki, niemal takie jak reszta zespołu. Zarabiałem 1.5 razy tego, co inni(dzięki prowizji).

Zmieniłem pracodawcę, otworzyłem działalność. Zaryzykowałem. Opłaciło się.

 

Jeśli się rozwijasz. Nabywasz kwalifikacje, które przekładają się na wzrost produktywności.

Porozmawiaj o podwyżce, awansie. Przedstaw pracę, nowe umiejętności. Pokaż że nadajesz się na wyższy szczebel.

 

Jak nie, zacznij szukać pracy, gdzie to docenią, są skłonni zapłacić.

Idź do konkurencji i przedstaw wyniki, wykonaną pracę. Zapłacą za fachowca, który generuje zyski. Zwłaszcza kiedy traci go konkurent.

Edytowane przez Dakota
interpunkcja
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Zamiast douczać się w nieskończoność (bo możesz to robić w nieskończoność bez przekłucia w praktykę) idź na stanowisko Juniora w tej branży, gdzie nauka programowania i angielskiego będzie częścią Twojego dnia pracy - nie będziesz miał poczucia winy i stania w miejscu, gdy po pracy zajmiesz się innymi rzeczami. To nic, że w pierwszym roku zarobisz 2/3 obecnej pensji, liczy się długoterminowy zwrot z takiego kroku.

 

2. Ogarnij zdrowie - jeśli to przewlekłe zapalenie stawów, to dowiedz się skąd biorą się przewlekłe stany zapalne organizmu, wiedzy na ten temat jest masa, wszystko w internecie i wszystko za darmo. Inwestycja w zdrowie zwróci Ci się o wiele bardziej niż kolejne godziny kodowania.

 

3. Uprawiaj sport, bo jego dobroczynny wpływ na ciało i duszę nadal jest niedoceniany. Być może Twój pracoholizm jest po części związany z kiepskim stanem fizycznego zdrowia.

 

4. Znajdź ludzi myślących podobnie do Ciebie i spędzaj z nimi czas aktywnie, niekoniecznie pijąc piwo w barze. Nawet tu na forum możesz zlokalizować forumowiczy mieszkających blisko Ciebie i zaproponować wspólne wyjście. Jesteśmy zwierzętami stadnymi czy tego chcemy, czy nie, a to oznacza, że w samotności nasz stan zdrowia się pogarsza.

 

5. Jeśli uważasz że masz mało kasy to uprawiaj tanie sporty i poznawaj ludzi z tego kręgu, jeździj autostopem, śpij na couchsurfingu lub w hostelach, ucz dzieciaki programować w ramach wolontariatu - opcji poprawienia swojej samooceny, wyjścia do ludzi i uczynienia swojego życia lepszym jest masa, trzeba tylko mieć jaja by zacząć te życie zmieniać, a Ty zdaje się że polubiłeś ten kokon, w którym wijesz się bez celu.

 

Powodzenia!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, self-aware said:

Jednym z postanowień na ten rok jest w końcu odpuścić obsesyjną chęć do rozwijania się i nie mam pojęcia jak to zrobić.

U mnie zadziałał ostry, bezwzględny odwyk.

 

Ustaliłem sobie na sztywno, jak długo pracuję. Odmawiałem przyjmowania zadań, których nie byłem w stanie zrobić w założonym przeze mnie czasie pracy albo delegowałem je w jak największym stopniu na inne osoby. Bez żadnych wyjątków. Nie ma, że raz posiedzę do 22:00, bo jest "potrzeba". Potrzeba jest zawsze, a jak raz popuścisz, to potem drugi i trzeci idą z automatu.

 

W pierwszym roku odwyku specjalnie ułożyłem sobie tak grafik różnych zajęć "pozapracowych", żeby musieć kończyć pracę o określonym czasie i zająć się czymś innym. Siłownia, basen, teatr, kino, kurs językowy, randka, cokolwiek, byle tylko było o określonej godzinie i wymagało choć trochę wysiłku przy zmianie terminu.

 

Na początku było ciężko, ale potem wyrobiłem sobie nowe nawyki i z biegiem czasu mogłem zluzować z zajęciami "zastępczymi", wyciszyć się i zająć sobą. Na samym początku nie potrafiłem nawet kwadransa usiedzieć z gazetą albo przed telewizorem, albo chociażby pospacerować - bo mnie od razu nosiło ze stresu, bo "mam tyle do zrobienia". Pracoholizm to jest straszne ścierwo, bo człowiek nawet nie czuje, że jest nałogowcem. Poza tym jest za swój nałóg nagradzany przez społeczeństwo, więc orientuje się, że coś jest nie tak dopiero jak sytuacja go kompletnie przerośnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, self-aware napisał:

Za młodu generalnie wpadłem w pułapkę rozwoju osobistego serwowanego przez kołczany, naczytałem się jakichś bzdur o kolesiach co zbierali puszki i konsekwentnie działając skończyli jako bogacze i wpadłem w ten świat, bo to jest wszystko napisane tak cukierkowo, że łatwo w to uwierzyć.

#1 Prawdopodobnie wpadłeś w pułapkę mówców motywacyjnych, którzy z kołczami / trenerami z prawdziwego zdarzenia mają bardzo często mało wspólnego, a często zestawia się ich jako równych sobie. Największe organizacje na świecie zatrudniają kołczy dla pracowników, aby ci z nimi pracowali przez jakiś czas - co, to oni robią ma się przełożyć na lepsze wyniki dla organizacji. Myślisz, że miejsce gdzie liczy się każdy dolar i zarządzają tym naprawdę twarde głowy, wyrzucaliby pieniądze na mówienie? ;) Stawiam dolary przeciwko orzechom, że u prawdziwego kołcza NIGDY nie byłeś i mu nie zapłaciłeś osobiście za pomoc - czasem wystarczyłaby jedna sesja i miałbyś ustawiony plan działania na lata, zamiast szukać po omacku. Jeżeli kołcz przerobił wielu ludzi, przeczytał około 1000 książek z danej dziedziny, to wybacz, ale ma na tyle dużą wiedzę, że ustawiłby Cię bardzo szybko albo odpowiednio pokierował, żebyś sobie sam pomógł.

 

#2 To, że komuś uda się pewien schemat działania, nie znaczy że go powtórzysz. Jest tylko jeden Grzesiak, Johnny Sins, Mike Tyson i inni - oni są unikalni. Masz znaleźć swoją drogą, a kopiować co użyteczne z ich dróg, bez założenia że jesteś tym człowiekiem i powtórzy się to samo - może tak, może nie. Karma to dziwka. :) 

 

Dobra, to teraz lecąc praktyką.

 

Wyklęta psychologicznie szkoła Ustawień Systemowych Berta Hellingera mówi prosto - jeżeli masz konflikt z rodzicami, jest mało prawdopodobne, że odniesiesz sukces finansowy. Tłumaczą to oni tak - im bardziej nienawidzisz rodziców, tym bardziej odrzucasz życie, a życie odrzuca Ciebie. Dlaczego, bo dla psychiki dziecka rodzice są bogami, a nienawidzić Boga, to na pewnym poziomie nienawidzić życia. Zbierasz to, co masz zasiane w głębokiej nieświadomości. Gdybyś miał 3 opcje do wyboru, a w dwóch byłby luz i pieniądze, to wybrałbyś tą trzecią opcję. Dokładnie tak samo jak osobie uzależnionej wyłącza się cała świadomość i wręcz hipnotycznie podąża za nałogiem, jakby coś go opętało - świadomość nie ma nic do gadania. Ta szkoła ma niesamowitą wręcz skuteczność i prawdopodobnie musiałbyś udać się do dobrego terapeuty ustawień Hellingerowskich, żeby to rozwiązać, bo to może niekoniecznie być konflikt z rodzicami, a - jak oni to nazywają, a to już wyższa szkoła psychiki - nieświadome utożsamienie się z jakimś wyklętym członkiem rodziny. Tak samo oni mówią o przyjmowaniu mentalności rodziny w kierunku pieniędzy, przyjmowaniu mentalności społeczeństwa, żeby nie być bogatszym itd. Na poziomie świadomym możesz walić głową w mur, a podświadomość ma zakodowane, że utożsamia się z czymś, o czym nie masz pojęcia - np. ze społeczeństwem, bo na tym poziomie masz przyjęte, że społeczeństwo np. jest biedne, a jesteś jego częścią, a część musi pasować do całości. Czasem przepracowanie paru rzeczy z tego nurtu, dosłownie potrafi odmienić całe życie.

 

W psychologii junglowskiej pracoholizm to cień archetypu wojownika. Wojownik ciągle atakuje, a więc musisz wygaszać się ukojeniem - kobiety, zabawa, taniec, luz, odpoczynek. Jeżeli tego nie zrobisz, to dosłownie się wypalisz, i - zgodnie z terminologią - wyjebie Cię z tego archetypu w pustkę, bo podświadomość zacznie się bronić przed zbytnim zanurzeniem się w archetyp, a pustka to depresja czy inne zaburzenia psychiczne. Możesz nabawić się potem nieświadomego lęku przed pracą, jakkolwiek to brzmi, bo tak działa nieświadomość. Będzie Cię bronić przed kolejnym cierpieniem. 

 

Kolejna rzecz - czytałeś Zelanda i wiesz jak działa najważniejsza wręcz zasada na tym świecie, tzw. zasada równowagi? Fajnie opisuje ją pewne powiedzenie Zen. https://i.pinimg.com/originals/ca/ca/e2/cacae28d5e5307feae6cc3ff440db23a.jpg Ty zaciskasz jak imadło, z tego co piszesz, co też jest zrozumiałe. Poczytaj sobie Zelanda, być może będziesz wiedział dlaczego świat wychodzi Ci w taki sposób, żebyś nie dostawał tego, czego chcesz.


Na Twoim miejscu - zająłbym się przede wszystkim zabawą, jakąkolwiek, żeby wygaszać junglowski "ogień wojownika", zaznajomił się z ustawieniami Hellingera, dalej pracował i rozwijał się ale lżej, bez tego wyczerpującego uchwytu i najważniejsze - przestał kurwa szukać winnych poza sobą. Tak, stało się. Tak - dla jednych życie jest ciężkie, a dla niektórych wspaniałe, co nie definiuje jakie życie jest - postrzegasz życie tak, jakie czujesz obecnie emocje. Tak, zjebałeś dużo w życiu. Tak, ja też. Wszyscy wręcz. Przeglądasz się w tym lustrze i idziesz dalej - to już było. Nie miel tych emocji, bo jak zaczniesz się w nie zagłębiać, to one przemielą Ciebie, i mówi Ci to osoba która przez wiele lat nie wychodziła z domu ze względu na chorobę, i która też rzekomo "straciła" najlepsze lata życia. I ostatnie słowa - jeżeli chcesz profesjonalnej pomocy i profesjonalnego rozwiązywania swoich problemów to zapłać profesjonalistom w swoim fachu, takie coś może zadziałać cuda.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w jakim zawodzie pracujesz? Przecież w programowaniu każda nauka technologii się przydaje i przekłada na kase, tylko trzeba się uczyć tego co potrzebne.

 

A w życiu tak jest, że wszędzie jest fajnie tam, gdzie nas nie ma. Przykładowo taki imprezowicz co mało zarabia bo wolny czas przeznacza na imprezy czuje, że gdyby nigdy nie imprezował i skupił się na rozwoju to byłby szczęśliwy. Ty skupiłeś się na nauce i myślisz, że gdybyś skupił się na imprezach i życiu to byłbyś szczęśliwy. Prawiczek liczy na to, że dziewczyna odmieni jego życie. A chad, czad, który przejechał się na kobietach wolałby zapewne być brzydki i nie mieć za dużo do czynienia z kobietami. Ktoś żyje w Polsce i wydaje mu się, że zagranicą jest lepiej. Ktoś żyje zagranicą i jest nieszczęśliwy, bo np: nie ma tam z kim pogadać ze swoich rodaków.

 

Zapamiętaj sobie: wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Cokolwiek byś nie robił, to zawsze będziesz miał poczucie, że gdybyś zrobił coś innego to byłoby fajniej, lepiej.

 

Przede wszystkim pracoholizm to taki sam nałóg jak alkoholizm, gry, hazard. Nałóg to nałóg i trzeba powiedzieć sobie jasno. Nawet jak ktoś spędza np: cały wolny czas na siedzeniu w parku i nie może przestać to jest parkoholikiem, czyli też ma problem. Nałogu nie można zastąpić innym nałogiem, musisz znaleźć balans i równowagę. Czegoś ci brakuje i chcesz to ukryć pracoholizmem. Zacznij sobie zadawać pytania. "Czemu ja to właściwie robię? Komu chce coś udowodnić". Szybko może wyjść na jaw, że np: nie byłeś kochany i chcesz zaimponować rodzicom sukcesem. Albo chcesz za mocno zdobyć miłość, zasłużyć na nią spełniając finansowe żądania pań, by podświadomie cię nie odrzuciły.

Nie przejmuj się - za pewne każdy z nas, w tym ja, robi coś, pomimo tego, że nie chce. Tylko nie można tego olewać i zagłuszać wołania podświadomości. To trudne, bo mogą na jaw wyjść traumatyczne wspomnienia, rany z przeszłości. Może odreagowujesz to, że w przeszłości ktoś cię gnębił? Masz do kogoś nienawiść w sercu? Jeśli tak, to musisz czym prędzej przebaczyć. 

 

W tym świecie istnieją dwie siły/energie - zwał jak zwał - dobro i zło. Zło to nienawiść, zazdrość, chciwość, egoizm. Dobro - to miłość, współczucie, pomoc innym (bezinteresowna), przebaczenie. Coś jak religia chrześcijańskich pozbawiona wszelkich wad. Zło może pomóc spełnić ci twoje cele, ale mają swoją cenę. Powoduje, że czujesz się źle sam ze sobą. Prosty przykład: możesz ukraść 500.000 w jeden dzień albo zarobić uczciwie 500.000 w kilka lat. Jak się będziesz czuł po obu tych decyzjach? 

 

Nałóg to moim zdaniem długotrwała konsekwencja wybierania złych rzeczy. To jest prawdziwa cena zła. I tak jak np: chciwość i żądza pieniądza pozwoliła komuś się dorobić fortuny, tak ta osoba dalej potrzebuje więcej bo wpadła w wir chciwości i żądzy materialnej. Kupi sobie drogi samochód? Chce helikopter. Kupi helikopter? Chce jacht. Kupi jacht? Chce prom kosmiczny itd itd. Tak więc jak pokonać nałóg? Nałóg to silny nawyk wybierania złych rzeczy, tak więc trzeba w konsekwencji zacząć wybierać dobro. Złe rzeczy zastępować złymi. Zrezygnować z czegoś złego jeżeli jest taka opcja. Tylko to nie jest takie łatwe. Z niektórymi rzeczami będziemy walczyć do śmierci. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam teraz czasu przeczytać wszystkie odpowiedzi więc napiszę od siebie coś co moze się powtórzy:

 

Mam podobnie jak Ty, od 1. roku studiów (czyli już od ok. 8 lat) cały czas nauka/praca. Na studiach nie wychodziłem ze znajomymi i obecnie uważam, że był to ogromy błąd. Taki tryb życia prowadzi tylko do przemęczenia, zniechęcenia. Od około 1,5 roku moje podejście w końcu zaczęło przekładać się na pieniądze. 

Już nie raz miałem tak, że umówiłem się z jakąś dziewczyną i dzień/dwa dni przed spotkaniem informowałem, że nie dam rady - wolałem porobić coś do pracy, pouczyć się czegoś.

Kiedy wszystko zaczynało iść bez żadnych problemów, właściwie gdzies wyjść można tylko samemu, bo zaniedbało się kontakty z ludźmi.

 

Muszę nad tym popracować.

Remedium? - trzeba sobie uświadomić, że jeden wieczór / jeden dzień bez pracy nie zawali naszego życia. Pomaga medytacja, spróbuj wyjśc na spacer i nie myśleć o niczym. Poćwiczysz to łatwiej będzie gdzieś wyjść ze znajomymi nie wracając myślami do kwestii związanych z pracą. Prawdę mówiąc, mi dużo rzeczy zaczyna wychodzić gdy czasem odpuszczę i na chwilę zapomnę o problemach, więc rozrywka tylko na plus.

Człowiek jest ewolucyjnie przystosowany do życia z innymi i to normalne, że będzie czuć się źle, gdy jest sam - odczytuje to jako stan zagrożenia.

Dodam też że według badań rozmowa z ludźmi polepsza koncentrację (zwiększenie BDNF)

 

PS ile masz lat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka punktów do przemyślenia.

 

1.

Wiem, że praktycznie taką samą pracę można robić za 3k netto, 5 i 8.

Warto rozejrzeć się za pracodawcą co płaci.

 

2.

Angielski?

To elementarz.

Przeczytałem więcej książek po angielsku niż sam ważę, inne języki też się trafiały.

Najpierw rozumiesz 10%, potem 30, potem 60 i to wystarczy.

Słówka same wchodzą, tekst wkrótce zrozumiesz, język włazi w krew.

Osobiście od dawna jadę z powieściami sensacyjnymi, w tej chwili czytam "Origen" Dana Browna po hiszpańsku.

 

3.

Jeśli się siedzi na karuzeli nie można kręcić się wolniej niż ona.

Można jedynie z niej zeskoczyć.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.01.2020 o 17:20, Dakota napisał:

Zmieniłem pracodawcę, otworzyłem działalność. Zaryzykowałem. Opłaciło się.

To dla mnie za szybko na taki kierunek. Może za kilka lat spróbuję ponownie. Ewentualnie z czasem po prostu B2B.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:20, Dakota napisał:

Wierz mnie. Znam to aż za dobrze. Czasem bycie dobrym i sumiennym nie wystarcza. Trzeba zawalczyć o swoje.

Rozumiem, że trzeba walczyć. Chciałbym jednak nie robić tego zbyt obsesyjnie ale jednak też odpocząć, nie zajmować się ciągle tym. Może paradoksalnie to właśnie utrudnia mi pójście dalej?

 

W dniu 1.01.2020 o 17:36, VanBoxmeer napisał:

1. Zamiast douczać się w nieskończoność (bo możesz to robić w nieskończoność bez przekłucia w praktykę) idź na stanowisko Juniora w tej branży, gdzie nauka programowania i angielskiego będzie częścią Twojego dnia pracy - nie będziesz miał poczucia winy i stania w miejscu, gdy po pracy zajmiesz się innymi rzeczami. To nic, że w pierwszym roku zarobisz 2/3 obecnej pensji, liczy się długoterminowy zwrot z takiego kroku.

Tak też zrobiłem kiedyś i tak też zrobiłem teraz i zaczynam w styczniu. Sęk w tym, że nie wiem ile się nauczę bo to praca, w której nie ma typowego zespołu programistów i wspólnej pracy nad projektem. Raczej szukali ludzi, którzy są w stanie sami zrobić stronę od A do Z. Czyli każdy dostaje klienta i z nim ogarnia temat. Nic jakoś bardzo trudnego bo to standardowo na WordPressie. Mimo wszystko wziąłem bo to jednak praca ze stronkami a nie coś co mnie nie kręci czyli jakiś tam magazyn czy coś. Wiadomo, że najlepiej byłoby się dostać gdzieś gdzie jest jakiś senior lub kilku, są duże wyzwania i ci lepsi pomagają się rozwijać, ale do takiej pracy dostać się jest niestety bardzo trudno bo konkurencja na rynku juniorów jest okropnie duża.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:36, VanBoxmeer napisał:

2. Ogarnij zdrowie - jeśli to przewlekłe zapalenie stawów, to dowiedz się skąd biorą się przewlekłe stany zapalne organizmu, wiedzy na ten temat jest masa, wszystko w internecie i wszystko za darmo. Inwestycja w zdrowie zwróci Ci się o wiele bardziej niż kolejne godziny kodowania.

Do ogarnięcia moich stawów potrzebuję specjalistów, prześwietlenia, wizyty i być może jakichś odpowiednich ćwiczeń. Chodzi o to, że prawdopodobnie są tutaj uszkodzenia mechaniczne w wyniku uderzenia. Po kilku tygodniach minęło i tak się z tym bujałem ze 3 lata. Po jakimś czasie niestety zaczęło się odzywać. Tutaj wiedza z netu mi nie pomoże. W związku z czym kolejność niestety jest taka $$$ -> Wizyta.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:36, VanBoxmeer napisał:

3. Uprawiaj sport, bo jego dobroczynny wpływ na ciało i duszę nadal jest niedoceniany. Być może Twój pracoholizm jest po części związany z kiepskim stanem fizycznego zdrowia.

Nie wykluczam. Aczkolwiek najpierw to co napisałem wyżej.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:36, VanBoxmeer napisał:

4. Znajdź ludzi myślących podobnie do Ciebie i spędzaj z nimi czas aktywnie, niekoniecznie pijąc piwo w barze. Nawet tu na forum możesz zlokalizować forumowiczy mieszkających blisko Ciebie i zaproponować wspólne wyjście. Jesteśmy zwierzętami stadnymi czy tego chcemy, czy nie, a to oznacza, że w samotności nasz stan zdrowia się pogarsza.

Po to zmieniłem miasto, wierzę że coś ruszy w moim życiu wraz z poznawaniem ludzi innego typu. Piwa raczej mało piję, w ogóle alkohol jest mało obecny w moim życiu i tego akurat zmieniać nie chcę. Poprzez "życie" mam na myśli np. jakiś wypad pod namioty, w góry... Tego typu akcje. Co do spotkań z forumowiczami to jakoś nie bardzo, zbyt wiele osobistych rzeczy tutaj wyplułem na forum, wolę pozostać anonimowy.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:36, VanBoxmeer napisał:

5. Jeśli uważasz że masz mało kasy to uprawiaj tanie sporty i poznawaj ludzi z tego kręgu, jeździj autostopem, śpij na couchsurfingu lub w hostelach, ucz dzieciaki programować w ramach wolontariatu - opcji poprawienia swojej samooceny, wyjścia do ludzi i uczynienia swojego życia lepszym jest masa, trzeba tylko mieć jaja by zacząć te życie zmieniać, a Ty zdaje się że polubiłeś ten kokon, w którym wijesz się bez celu.

Ze sportem znowu to co powyżej :) Najpierw to zdrowie. Co do reszty, po to zmieniłem miasto aby mieć więcej możliwości. Mam nadzieję, że takie opcje zacznę dostrzegać bo całe życie na zadupiu raczej nie sprzyja kreatywności. W związku z tym nie do końca się zgodzę, trzeba mieć nie tylko jaja ale też jednak możliwości. I nie, nie lubię tego kokonu. Bardzo nie lubię.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:38, Sundance Kid napisał:

U mnie zadziałał ostry, bezwzględny odwyk.

 

Ustaliłem sobie na sztywno, jak długo pracuję. Odmawiałem przyjmowania zadań, których nie byłem w stanie zrobić w założonym przeze mnie czasie pracy albo delegowałem je w jak największym stopniu na inne osoby. Bez żadnych wyjątków. Nie ma, że raz posiedzę do 22:00, bo jest "potrzeba". Potrzeba jest zawsze, a jak raz popuścisz, to potem drugi i trzeci idą z automatu.

Póki co sobie tego nie wyobrażam. Postaram się jednak coś pokminić żeby np. siedzieć maksymalnie do 21:00 nad pracą a potem albo totalny luzik albo jakieś inne aktywności. Chciałbym też wprowadzić kalistenikę, ale tutaj konieczne jest wspomniane wyżej leczenie.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:38, Sundance Kid napisał:

Pracoholizm to jest straszne ścierwo, bo człowiek nawet nie czuje, że jest nałogowcem. Poza tym jest za swój nałóg nagradzany przez społeczeństwo, więc orientuje się, że coś jest nie tak dopiero jak sytuacja go kompletnie przerośnie.

Może nie ścierwo bo jednak są ludzie, którzy dzięki temu zaszli daleko w swojej karierze i mają fajne wyniki. Natomiast w mojej sytuacji to jest trochę takie utopijne bo ten poświęcony czas na wyniki się nie przekłada, więc czas trochę odpuścić.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:43, Messer napisał:

#1 Prawdopodobnie wpadłeś w pułapkę mówców motywacyjnych, którzy z kołczami / trenerami z prawdziwego zdarzenia mają bardzo często mało wspólnego, a często zestawia się ich jako równych sobie. Największe organizacje na świecie zatrudniają kołczy dla pracowników, aby ci z nimi pracowali przez jakiś czas - co, to oni robią ma się przełożyć na lepsze wyniki dla organizacji. Myślisz, że miejsce gdzie liczy się każdy dolar i zarządzają tym naprawdę twarde głowy, wyrzucaliby pieniądze na mówienie? ;) Stawiam dolary przeciwko orzechom, że u prawdziwego kołcza NIGDY nie byłeś i mu nie zapłaciłeś osobiście za pomoc - czasem wystarczyłaby jedna sesja i miałbyś ustawiony plan działania na lata, zamiast szukać po omacku. Jeżeli kołcz przerobił wielu ludzi, przeczytał około 1000 książek z danej dziedziny, to wybacz, ale ma na tyle dużą wiedzę, że ustawiłby Cię bardzo szybko albo odpowiednio pokierował, żebyś sobie sam pomógł.

Tak, prawdopodobnie w takie sidła wpadłem. Jeśli jednak chodzi o tych "prawdziwych" trenerów to też nie mam do nich zaufania. Jeśli już miałbym płacić za trening to z konkretnej dziedziny i tylko u gościa z doświadczeniem. Taki np. Grzesiak, Tony Robins, itd. to mistrzowie sprzedaży, ale czy są rzeczywiście tacy pomocni? Osobiście jakoś słabo im ufam (na poziomie intuicji). Mam wrażenie, że po prostu do perfekcji opanowali gadkę, język ciała, triki sprzedaży i takie tam.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:43, Messer napisał:

#2 To, że komuś uda się pewien schemat działania, nie znaczy że go powtórzysz. Jest tylko jeden Grzesiak, Johnny Sins, Mike Tyson i inni - oni są unikalni. Masz znaleźć swoją drogą, a kopiować co użyteczne z ich dróg, bez założenia że jesteś tym człowiekiem i powtórzy się to samo - może tak, może nie. Karma to dziwka. :) 

To wiadomo. Nie chcę powtarzać niczyjej drogi bo to z góry jest skazane na porażkę.

 

Co do tego Hellingera - Nie mam zielonego pojęcia co Ci na to odpisać bo nawet nie do końca rozumiem ;) Nie miałem jednak konfliktu z rodzicami w dzieciństwie.

W dniu 1.01.2020 o 17:43, Messer napisał:

Wojownik ciągle atakuje, a więc musisz wygaszać się ukojeniem - kobiety, zabawa, taniec, luz, odpoczynek.

Tak. Z tym, że te rzeczy wywołują poczucie winy. Dlatego właśnie ten temat.

 

W dniu 1.01.2020 o 17:43, Messer napisał:

Kolejna rzecz - czytałeś Zelanda i wiesz jak działa najważniejsza wręcz zasada na tym świecie, tzw. zasada równowagi? Fajnie opisuje ją pewne powiedzenie Zen. https://i.pinimg.com/originals/ca/ca/e2/cacae28d5e5307feae6cc3ff440db23a.jpg Ty zaciskasz jak imadło, z tego co piszesz, co też jest zrozumiałe. Poczytaj sobie Zelanda, być może będziesz wiedział dlaczego świat wychodzi Ci w taki sposób, żebyś nie dostawał tego, czego chcesz.

Zerknę.

W dniu 1.01.2020 o 17:43, Messer napisał:

przestał kurwa szukać winnych poza sobą

W tym konkretnym problemie nie szukam winnych poza sobą bo nie bardzo nawet wiem jakby to miało działać? :) Co inni mają do tego, że ja źle się czuję gdy odpoczywam?

 

W dniu 1.01.2020 o 17:43, Messer napisał:

dalej pracował i rozwijał się ale lżej, bez tego wyczerpującego uchwytu

Tak byłoby najlepiej i do tego spróbuję dążyć.

W dniu 1.01.2020 o 19:38, Zbychu napisał:

A w jakim zawodzie pracujesz? Przecież w programowaniu każda nauka technologii się przydaje i przekłada na kase, tylko trzeba się uczyć tego co potrzebne.

Na pewnym poziomie zaawansowania tak. Gdy jesteś juniorem to to wygląda obecnie inaczej. Rynek się przepełnił, normalna sprawa. Ciężko wybrać to co potrzebne.

 

W dniu 1.01.2020 o 19:38, Zbychu napisał:

Zapamiętaj sobie: wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Cokolwiek byś nie robił, to zawsze będziesz miał poczucie, że gdybyś zrobił coś innego to byłoby fajniej, lepiej.

Owszem, i dzięki temu przychodzi moment, że chcemy coś zmienić bo czujemy, że jest chujowo. Dla mnie to pozytywna rzecz.

 

W dniu 1.01.2020 o 19:38, Zbychu napisał:

"Czemu ja to właściwie robię? Komu chce coś udowodnić".

Sobie samemu. Mam kompleksy związane z biedą i byciem "głupim" -> pozostałości po szkole.

W dniu 1.01.2020 o 19:38, Zbychu napisał:

Albo chcesz za mocno zdobyć miłość, zasłużyć na nią spełniając finansowe żądania pań

Jest wiele pytań w życiu, na które nie znam odpowiedzi, ale zapewniam... Ni chuja :D Wolę żebrać na kiblu niż poświęcić swoje życie na sponsorowanie kobietom ich zachcianek.

 

W dniu 1.01.2020 o 19:38, Zbychu napisał:

Może odreagowujesz to, że w przeszłości ktoś cię gnębił? Masz do kogoś nienawiść w sercu?

Hmm... Może chcę być bogaty aby kobietom ciekła ślinka a potem im dać do zrozumienia, że nie dostaną złamanego grosza? Nie wiem, nie wykluczam. Nienawidzę materialistek (może dlatego, że nigdy nie miałem pieniędzy?). Gardzę nimi chociaż wiem, że to nie jest dla mnie dobre. Czy to jednak przyczyna pracoholizmu? Nie wiem, ale chyba nie.

 

W dniu 1.01.2020 o 19:38, Zbychu napisał:

chciwość i żądza pieniądza pozwoliła komuś się dorobić fortuny, tak ta osoba dalej potrzebuje więcej bo wpadła w wir chciwości i żądzy materialnej

To mimo wszystko chyba nie jest mój opis. Jestem przekonany, że dorabiając się całkiem fajnych pieniędzy nie biegłbym specjalnie aby było ich jeszcze więcej i więcej. Jestem bardzo minimalistyczny i nie potrzebuję wiele, a na pewno nie helikopterów i takich tam :)

 

22 godziny temu, krzy_siek napisał:

Prawdę mówiąc, mi dużo rzeczy zaczyna wychodzić gdy czasem odpuszczę i na chwilę zapomnę o problemach, więc rozrywka tylko na plus.

Po cichu liczę na to, że właśnie tak zadziałałoby to w moim przypadku. Liczę, może naiwnie, że odpuszczenie, więcej zabawy, relacji z ludźmi i tak dalej poprawi moją sytuację materialną (chociaż pojęcia nie mam jak miałoby to zadziałać).

 

22 godziny temu, krzy_siek napisał:

PS ile masz lat?

Okolice 30.

 

22 godziny temu, krzy_siek napisał:

Od około 1,5 roku moje podejście w końcu zaczęło przekładać się na pieniądze. 

No właśnie. U mnie się nie przełożyło. Gdyby było inaczej to myślę, że poradziłbym sobie. Od dawna miałem plan aby odpuścić... Ale za wszelką cenę chciałem najpierw mieć jakąś godną sytuację finansową. Zawsze sobie mówiłem, że to na pewno już blisko. Nigdy nie wierzyłem, że tak to się potoczy. Czas przestać się oszukiwać, nie udało się i nie chcę czekać 100 lat zanim zacznę robić coś innego niż praca/nauka bo wyjdzie jeszcze na to, że skończę jako stary dziad i dalej nie będę miał kasy a do tego zero frajdy z życia. Wiem, że tyle lat nakładu pracy u większości kończy się sukcesem finansowym, ale u mnie po prostu nie pykło i czas w takim razie wyluzować. Życie za szybko płynie i jestem zmęczony brakiem życia towarzyskiego i w ogóle wszystkiego co życie oferuje.

 

9 godzin temu, JoeBlue napisał:

Wiem, że praktycznie taką samą pracę można robić za 3k netto, 5 i 8.

Warto rozejrzeć się za pracodawcą co płaci.

Jasne, ale to działa od pewnego poziomu zaawansowania. W przypadku bycia juniorem to kwestia wygrania na loterii :) Na jedno stanowisko jest po 200-300 CV.

 

9 godzin temu, JoeBlue napisał:

Angielski?

To elementarz.

Przeczytałem więcej książek po angielsku niż sam ważę, inne języki też się trafiały.

Najpierw rozumiesz 10%, potem 30, potem 60 i to wystarczy.

Słówka same wchodzą, tekst wkrótce zrozumiesz, język włazi w krew.

Osobiście od dawna jadę z powieściami sensacyjnymi, w tej chwili czytam "Origen" Dana Browna po hiszpańsku.

Chcę w 2020 mocno przycisnąć angielski. Nawet jak teraz piszę ten komentarz to jakiś "3h of listening practice" leci w tle. Wraz z nowym miastem zamierzam spróbować poznać obcokrajowców i trenować język w taki sposób (a przy okazji wyjść do ludzi), mam nadzieję, że się uda.

 

9 godzin temu, JoeBlue napisał:

Jeśli się siedzi na karuzeli nie można kręcić się wolniej niż ona.

Można jedynie z niej zeskoczyć.

Spróbuję zeskoczyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udzieliłem się już wcześniej ale dopiszę parę rzeczy które mogą się okazać pomocne:

12 minutes ago, self-aware said:

Raczej szukali ludzi, którzy są w stanie sami zrobić stronę od A do Z. Czyli każdy dostaje klienta i z nim ogarnia temat. Nic jakoś bardzo trudnego bo to standardowo na WordPressie

Pachnie jakiś mega gównem.

Naucz się programowania obiektowego w javascripcie (zakładam, że HTML i CSS już znasz) i będziesz miał większe możliwości. Z czasem nawet backend możesz próbować pisać w JS, w tym jest po prostu najwięcej pracy.

Odnośnie sportu:

Może basen? Chyba najmniejsze obciążenie dla statów w stosunku do innych sportów wytrzymałościowych nie mówiąc już o siłowni

 

 

17 minutes ago, self-aware said:

Wiem, że tyle lat nakładu pracy u większości kończy się sukcesem finansowym, ale u mnie po prostu nie pykło i czas w takim razie wyluzować.

Skup się na najbliższych miesiącach i przestań się obwiniać za jakieś nieudane decyzje z przeszłości.

18 minutes ago, self-aware said:

Chcę w 2020 mocno przycisnąć angielski. Nawet jak teraz piszę ten komentarz to jakiś "3h of listening practice" leci w tle. Wraz z nowym miastem zamierzam spróbować poznać obcokrajowców i

trenować język w taki sposób (a przy okazji wyjść do ludzi), mam nadzieję, że się uda.

"3h of listening practice" lol :) Po prostu dużo czytaj po angielsku (ale nie literatury branżowej), oglądaj seriale bez jakichkolwiek napisów. Na początku będziesz czuł mega dyskomfort ale z czasem będzie lepiej i ani się obejrzysz a będzie to na Ciebie naturalne. Odnośnie wychodzenia na jakieś spotkania bardzo dobry pomysł, dodatkowo wokół takich obcokrajowców kręci się sporo dziewczyn.

 

23 minutes ago, self-aware said:

o to zmieniłem miasto, wierzę że coś ruszy w moim życiu wraz z poznawaniem ludzi innego typu.

Apropo miasta zdecydowałeś się już na coś konkretnego?  Nie mieszkam w Polsce poand 4 lata ale od zawsze w IT liczyła się tylko Warszawa/Kraków/Wrocław i może Trójmiasto. Lubliny Torunie i inne miasta wojewódzkie  były od zawsze postrzegane jako pustynie i wszyscy z nich uciekali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, somsiad napisał:

Odnośnie sportu:

Może basen? Chyba najmniejsze obciążenie dla statów w stosunku do innych sportów wytrzymałościowych nie mówiąc już o siłowni

Myślałem nad basenem. Lubię pływać. Problem z tym, że to wymaga nakładu finansowego a kalistenika jest za friko. Zobaczę jak będzie z kasą, może jakiś miesięczny pakiet na basen nie jest aż taki drogi.

 

7 minut temu, somsiad napisał:

Pachnie jakiś mega gównem.

Naucz się programowania obiektowego w javascripcie (zakładam, że HTML i CSS już znasz) i będziesz miał większe możliwości. Z czasem nawet backend możesz próbować pisać w JS, w tym jest po prostu najwięcej pracy.

Hmm... Mega gówno to nie bo ludzie bardzo fajni + podejście ogólnie do wielu rzeczy na świetnym poziomie. Po prostu pod względem kodowania stron nie robią jakichś tam zaawansowanych rzeczy. No ale to dalej lepsze niż praca poza branżą. Co do JSa to ogarniam na zasadzie manipulacji drzewem DOM. Node za cholerę mi nie podszedł chociaż próbowałem dość dawno temu. Natomiast z racji, że najbardziej ze wszystkiego ogarniam chyba tego całego WordPressa to uznałem, że chcę pocisnąć w czysty PHP (później może dorzucić frameworki jak Laravel czy Symfony).

 

10 minut temu, somsiad napisał:

"3h of listening practice" lol

Co w tym lolowego? To materiały dla uczących się.

10 minut temu, somsiad napisał:

Po prostu dużo czytaj po angielsku (ale nie literatury branżowej), oglądaj seriale bez jakichkolwiek napisów

Czytam dużo, natomiast seriali bez napisów nie jestem w stanie oglądać. Nic nie czaję...

11 minut temu, somsiad napisał:

Apropo miasta zdecydowałeś się już na coś konkretnego?

Miasto raczej z tych konkretnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, self-aware napisał:

Po cichu liczę na to, że właśnie tak zadziałałoby to w moim przypadku. Liczę, może naiwnie, że odpuszczenie, więcej zabawy, relacji z ludźmi i tak dalej poprawi moją sytuację materialną (chociaż pojęcia nie mam jak miałoby to zadziałać).

Wydaje mi się że mechanizm jest tutaj stosunkowo prosty

Planujesz np. że pracujesz max do 19:00, wieczór przeznaczasz na np. spotkanie z kobietą

Wtedy przez cały dzień wiesz, że czeka Cię na koniec dnia coś fajnego, jestes więc bardziej skory by przez dzień skupić się na pracy by zrobić jak najwięcej przed wieczorem, do tego nie zastanawiasz się nad swoim życiem, czy odpuścić, czy może jeszcze parę miesięcy/lat cisnąć. 

+Jak będziesz mieć rozrywkę to ludzie, też w pracy, chętniej będą z Tobą obcować - nikt nie lubi smutasów

 

 

Można jedno z drugim pogodzić.

Trochę się bezpodstawnie wymądrzam, ale stopniowo zaczynam ogarniać balans praca/życie

Edytowane przez krzy_siek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

 

Kiedyś miałem pomysł, żeby zrobić jakiś kurs z programowania, bo usłyszałem, że w branży IT dobrze płacą... Twoje posty uświadomiły mi, że to by była strata hajsu i czasu xD Jak chyba w każdej branży zarabiają najlepsi, ludzie, którzy mają talent. Tobie tego talentu najzwyczajniej świecie brak. Tak to widzę. Poza tym słaby angielski, a w IT to przecież podstawa, nie czaję czemu wcześniej mocno tego nie cisnąłeś skoro marzył Ci się większy sukces ? 

 

P.S. Z ciekawości, skończyłeś jakieś studia informatyczne ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzy_siek - Zgoda, to może tak działać. Jeśli chodzi o spędzanie ze mną czasu to nie jestem smutasem. Emanuję dobrą aurą (przy czym jest to wytrenowane bo wewnątrz mam średni humor). Spoko, jeżeli wymądrzanie się jest konstruktywne to mi nie przeszkadza ;)

 

@NoName - Hmm... Co do kursów to kwestia umiejętności sprzedaży, tak myślę. Na pewno można na tym świetnie zarobić, ale musisz być dobry i muszą Cię znać. Wtedy kupią wszystko (sam byłbym klientem). I tak, nie jestem utalentowany :) Jestem po prostu rzemieślnikiem, ale to przecież nie znaczy, że trzeba usiąść na dupie i nic nie robić. Mój angielski nie jest znowu aż taki słaby, po prostu ni jest jeszcze wystarczający. A cisnę go dość mocno od 3 lat, właśnie w związku z tym, że marzył mi się większy sukces. Niestety nauka języków trwa :) Co prawda na forum kilka osób twierdzi, że można od zera w rok cyknąć poziom B2 ale ja ze swojego doświadczenia powiem, że sobie tego nawet nie wyobrażam. Może to też kwestia inteligencji i szybkości pojmowania? Zawsze byłem bardzo zwykłym chłopakiem, w szkole cienizna, itp. Jednemu zajmuje mniej a innemu więcej - życie. Mimo to w kwestii języka nie poddaję się bo zawsze to opcja pojechać chociaż na zmywak czy cokolwiek innego do Anglii i jednak mieć funty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, NoName napisał:

@self-aware

 

Kiedyś miałem pomysł, żeby zrobić jakiś kurs z programowania, bo usłyszałem, że w branży IT dobrze płacą... Twoje posty uświadomiły mi, że to by była strata hajsu i czasu xD Jak chyba w każdej branży zarabiają najlepsi, ludzie, którzy mają talent. Tobie tego talentu najzwyczajniej świecie brak. Tak to widzę. Poza tym słaby angielski, a w IT to przecież podstawa, nie czaję czemu wcześniej mocno tego nie cisnąłeś skoro marzył Ci się większy sukces ? 

 

P.S. Z ciekawości, skończyłeś jakieś studia informatyczne ? 

ale bzdury, jaki talent? Teraz większość juniorów to osoby po kursach co wcześniej pracowały fizycznie albo po jakichś humanistycznych kierunkach. Programowanie z roku na rok staje się coraz prostsze, zwłaszcza jakieś wysokopoziomowe javy, C# czy front-end. Jestem zdania, że dosłownie każdy jest się w stanie tego nauczyć. Dlaczego więc większość mimo tego się nie nadaje?

 

Nie posiadają odpowiednich cech charakteru. Jeżeli komuś nie chce się samemu tego nauczyć i potrzebuje bata - to daleko nie zajdzie. Tutaj wystarczy jedynie bardzo mocna dyscyplina - by przykładać się w pracy i dokształcać po pracy - tylko że tutaj nie ma tak jak w szkole, że musisz nauczyć się A,B,C,D. Musisz samemu dojść do tego, czy B i D ci potrzebne, czy może wystarczy tylko A albo samo C. To ludzi przerasta bo jak ktoś uczył się całe życie bierności tzn dostajesz listę zadań i robisz to czuje się zagubiony. Bo nagle ty sam musisz sobie tą listę zadań stworzyć i jeszcze konsekwentnie się jej trzymać. A w dodatku polegasz głównie na intuicji i do końca nie wiesz, czy dobrze robisz.

 

IT i programowanie (to najpopularniejsze, czyli webowe) ogólnie to teraz jest taka branża głównie dla ludzi, co nie mają do końca pomysłu na siebie i chcą po prostu dużo łatwej kasy zarobić. Natomiast osoby ambitne po dobrych studiach i takie, co mają plan to pchają się w coś ciekawego, z tego co zauważyłem to bardziej interesują się czymś niskopoziomowym, algorytmami, sieciami, machine learningiem itd, gdzie rzeczywiście matematyka, wykształcenie mocno się przydaje. A jak ktoś ma do tego jeszcze jakieś dobry pomysł to otwiera własny biznes i kasuje grubo ponad 20k miesięcznie.

Ale pracy w Polsce mało i albo ma się farta, albo jedzie za granicę studiować/pracować. Natomiast webówka obecnie czyli 90% polskiego rynku to taki umysłowy odpowiednik pracy fizycznej. Klepiesz jakiegoś 20 letniego molocha z antycznymi technologiami, niezbyt ambitny, powtarzalny kod. A nawet jak masz nowy projekt to też na nie jest to jakieś ambitne R&D tylko biznesowy CRUDzik. Programistę webowego można porównać do rzemieślnika, tylko zamiast fizycznych narzędzi masz komputer, klawiaturę i mysz. Mnóstwo technologii, frameworków, ale w gruncie rzeczy w 99% robisz to samo, dlatego ludzie pomimo tego iż zarabiają nawet ponad 10.000 to szybko się wypalają, bo ile można w kółko klepać to samo i jeszcze ciągle uczyć się nowych nazw/komend, które robią dokładnie to co umiesz, tylko w inny sposób i inaczej są nazwane

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgłaszam się.

 

Ja pracuję bardzo dużo od czasu 2 liceum. Przez 5 lat kompletnie nic z tego nie miałem, a wręcz przeciwnie. Nie mogłem chodzić do pracy, bo ciężkie studia, nie mogłem pograć na kompie, bo nauka, wyspać się nie da, bo nauka, imprezy i laski też w pizdu. W domu oczywiście hajsu nie ma i siedziałem latami bez grosza.

 

Ale pociesze cię, bo jeszcze 4 miesiące temu miałem się za nieudacznika, który nawet grosza nie potrafi sam zarobić. Potem z bardzo dużymi obawami zacząłem dawać korepetycje. Okazało się, że się sprawdziłem, umiem się zareklamować i mam tyle godzin, że chyba będę musiał już odmawiać, po prostu nie wydolę. Zyskałem nowy zawód z dnia na dzień za dobre pieniądze i robię jeszcze, to co lubię.

 

Gdyby nie to, że mam dobre studia, to pewnie bym nawet nie poszedł do normalnej pracy tylko skupił się na uczeniu innych.

 

Teraz liczę, że po studiach będę dorabiał drugą pensje i żył na dobrym poziomie. 

 

Może za jakiś czas twoja sytuacja też się nagle zmieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.