Skocz do zawartości

Po rozwodzie i w trakcie zbierania sił.


Rekomendowane odpowiedzi

Zdrówko koledzy,

Moja historia małżeństwa skończyła się po 5 latach, co nie sprawiło że kontakt z tą której obiecywałem "przed ołtarzem do grobowej deski wszystko" się skończył. Mamy dwie córki, ją widuję tyle ile razy przyjeżdżam po "owoce naszej miłości". Uczę się reagować na jej coraz to nowsze wybryki a łatwe to nie jest.

Wszystko zaczęło się dwa lata temu po tym jak dowiedziałem się, że moja żonka puszcza się z sąsiadem. Ja zatyrany, niedoceniany, eksploatowany, ojciec mąż niczego nie podejżewałem. To był strzał w ryj. W tym dniu przeprowadziłem krótką ale mocno zmieniającą mnie rozmowę z sąsiadem. Po niej on miał kilka zębów mniej, szyty łeb a ja po rocznej tułaczce po sądach i mediatorach 25000zł mniej.

Sprzedałem później chatę na którą wzięliśmy kredyt. Podzieliliśmy chajs i złożyłem pozew. Z chaty wyprowadziłem się miesiąc po tym jak dowiedziałem się że mam rogi. Codziennie odwiedzałem córki i poświęcałem im tyle czasu i takiej jakości jak tylko mogłem. Niestety była żona nie jest symbolem matki Polki w skrócie pisząc ma mocno wyjebane w potrzeby cór (wg niej oczywiście inaczej).Z domu sama tego nie wyniosła stąd moje ogromne zaangażowanie w wychowanie córek.

Za mną i przede mną nowe wyzwania i zdarzenia. Od tego czasu wiele się we mnie i w poimnpostrzeganiu świata i związków zmieniło. Szukam spokoju i bezpieczeństwa dla siebie bo nadmiar emocji i hujowych zdarzeń przekracza moje dopuszczalne normy.

Przeczytałem większość dzieł Marka i ciekawą książkę o tytule "żelazny Jan"w którejnautor opisuje inicjację chłopca w mężczyznę na przykładzie różnych kultur opierając się o starą baśń. To mnie trochę ustawiło na tor. Którego co chwilę różne zdarzenia mnie zciągają, ale wytrwale biorę to i staram obracać w wartościowe dla mnie rzeczy.

Ulgę dało mi zrozumienie z jakiego powodu zostałem zdradzony zarówno przez życiową wybrankę jak i sąsiada wódkowego powiernika(to pierwsze jeszcze kumam ale to że kolega koledze to juŻ Huj-to akurat odpokutowałem płacąc hujowo za jego podstęp).

Od tamtej pory miałem kilka babeczek z którymi związany byłem typowo hedonistycznie(dobre pukanko priorytetowo, miło spędzony czas, zrozumienie, wycieczki, etc). Wszystkie kończyły się w momencie kiedy moje lube chciały więcej niZ dać mogłem czyli "zobowiązania na przyszłość". Obecnie spotykam się z byłą żoną mojego pokonanego "rywala" i wydaje mi się że nie robię tego z zemsty tylko przyjemności bo babeczka strasznie się wylaszczyła, mamy wspólne tematy w ilości nie skończonej, nie wpierdala mi się w życie z pazurami, znamy nasze sytuacje i puka się jak 20letnia nimfomanka. Męczy mnie jednak że to była żona typa który uwiódł mi żonę, a z drugiej strony razem z nią otworzyłi oczy na prawdziwe życie-scenariusz jak z hujowego serialu.

Być może są tu podobne opowiastki ale moja wydaje się dość złożona i nie raz sprawia że łapię niespokój. Pracuję nad tym ale to orka jak samotna tyra na 100hektarach. Tekst jak z gazety brawo ale jak nie tu to kurwa gdzie?

Do potem koledzy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oni rozeszli się z podobnych powodów co ja: zdrada, brak wsparcia i zrozumienia, dziecko przed ślubem, nie przemyślana i pochopna decyzja o związaniu się na całe życie, nie staranie się o siebie, chęć czegoś innego w życiu, nie dojrzałość emocjonalna, nieugruntowana sytuacja materialna, kompleksy, różnica w powodach radości, różne i skrajne wychowanie oraz nie obycie etc..... Te cechy dotyczą całej naszej czwórki a poszło trochę po przekątnych na dzień dzisiejszy i to przetasowanie partnerów jest powodem moich rozterek i pytań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam takie historie to mam natychmiast przed oczyma mojego kuzyna. Dwa małżeństwa, czworo dzieci, po tysiąc na łeb danina. Koleś sprzedał już wszystko co miał, łącznie z domem i działką po matce. Obecnie robi na czarno we Włoszech, żeby obsługiwać choć w części dług jaki mu narasta. Jedyne co mogę powiedzieć, to myśleć głową a nie chujem bo może być tragedia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdradził jej mąż i moja żona to tutaj pojawiły się amory, gorące uczucie i zrozumienie jako pierwsze. U mnie teraz to dziwna i z jednej strony ciekawa i miła a z drugiej intrygująca i dziwna sytuacja. Na szczęście podchodzę do tego z dystansem i bez głębszych emocji. Staram się nie kierować stereotypami ale to zawsze była żona typa który rozbił (pewnie i tak na drodze do rozbicia) ale moją rodzinę. Tym samym do końca nie ufam tej kobiecie która daje mi tyle fizycznej radości, bo zarzeka się, że nie ale na bank kierować nią mogą uczucia zemsty lub inne, podobne...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, żeście z sąsiadem zrobili - pisząc z angielska - swap, będzie Tobie procentował o ile sąsiad nie będzie robił problemów.
Masz dostarczycielkę usług seksualnych praktycznie bez ponoszenia kosztów.
Do sąsiada po czasie powinna pojawić się wdzięczność chociażby za to, że bzykasz lepsze towary (liczba mnoga) niż jak byłeś ohajtany, lub za to, że nie jesteś już poddanym i lokajem ex-małżonki.
To bardzo dużo. Pamiętaj, że tysiące Ryśków są nadal na etapie bycia pod bucikiem 'księżnej pani'!

To, że Twoja obecna niunia miała bolca w osobie sąsiada a i pewnie połowy osiedla, to nic strasznego. Jak będziesz dłużej obserwował środowisko, to nagle okaże się, że 3/4 przykładnych 'dam' i matek polek jeździły na takim rodeo, że zawstydziłoby niejedną początkującą prostytutkę.

Ewentualnie zrób sobie badania na weneryki jak masz jakieś poważne podejrzenia.

Kobietom nie ufaj. W obecnej ruchawicy nie upatruj niczego ponad ruchawicę. Jej motywami się nie zajmuj, bo kogo to kurwa obchodzi i do czego Ci to potrzebne? Jak się Tobie znudzi to ją wymień na lepszy model.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze ja bym obstawiał że między 30 a 40% potomstwa, nie jest tego, który wpisany jest w papierach.

Im dłużej żyję tym bardziej się o tym przekonuje widząc zachowania tzw. mężatek.

 

Idzie w to wszystko jeszcze lewacka ideologia, zobojętnienie społeczne na takie akcje lub wręcz przyzwolenie.

 

Ciesz się, uwolniłeś się, żyj pełnią życia, realizuj pasje, zaliczaj panienki (młodsze i ładniejsze niż ex).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej rozważając moje przyszłe życie, (oczywiście to jak pisanie patykiem na piasku) dochodzę do wniosku, że zdrowe podejście jest takie-mieć jedną żonę, ale przed ślubem zastrzec, że każde z obojga ma prawo się wyszaleć z innymi, plus intercyza. Wtedy nie będzie nerwów z powodu zdrad itd. Tylko czy są takie baby, co odpowiedzą: ''Tak, chcę być z Tobą, a jak się sobie znudzimy, to skoki w bok i powrót?" To jest pytanie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze ja bym obstawiał że między 30 a 40% potomstwa, nie jest tego, który wpisany jest w papierach.

Im dłużej żyję tym bardziej się o tym przekonuje widząc zachowania tzw. mężatek.

 

 

Helmuty zrobiły takie badania w oparciu o metodologię naukową w latach 70tych i okazało się, że co 5 Szwab płaci nie na swoje dziecko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli "kolega" Cię wyzwolił z matrixa. Jak będziesz mieć 60, 70 lat i osłabnie popęd, możliwe że poczujesz do niego wdzięczność :) On nic nie rozwalił, bo to już było dawno rozwalone. Ale że ruchał żonę kolegi to wsza niesamowita. Ciekawe jakie ten koleś ma teraz życie? Dokuczają mu inni czy nie?

 

I ciekawi mnie kolego, jak go skasowałeś? Zadzwoniłeś do drzwi normalnie i wpierdol z miejsca, czy najpierw rozmowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, żeście z sąsiadem zrobili - pisząc z angielska - swap, będzie Tobie procentował o ile sąsiad nie będzie robił problemów.

Masz dostarczycielkę usług seksualnych praktycznie bez ponoszenia kosztów.

Do sąsiada po czasie powinna pojawić się wdzięczność chociażby za to, że bzykasz lepsze towary (liczba mnoga) niż jak byłeś ohajtany, lub za to, że nie jesteś już poddanym i lokajem ex-małżonki.

To bardzo dużo. Pamiętaj, że tysiące Ryśków są nadal na etapie bycia pod bucikiem 'księżnej pani'!

To, że Twoja obecna niunia miała bolca w osobie sąsiada a i pewnie połowy osiedla, to nic strasznego. Jak będziesz dłużej obserwował środowisko, to nagle okaże się, że 3/4 przykładnych 'dam' i matek polek jeździły na takim rodeo, że zawstydziłoby niejedną początkującą prostytutkę.

Ewentualnie zrób sobie badania na weneryki jak masz jakieś poważne podejrzenia.

Kobietom nie ufaj. W obecnej ruchawicy nie upatruj niczego ponad ruchawicę. Jej motywami się nie zajmuj, bo kogo to kurwa obchodzi i do czego Ci to potrzebne? Jak się Tobie znudzi to ją wymień na lepszy model.

I takie podejście właśnie mam obecnie. Jest jeszcze inny temat bo z tą babeczką planujemy mały wspólny interes do którego nie potrzebuję formalnych praw, jedyne co to podział z zysku 50na50. Jest to nie ryzykowne bo nie trzeba wkładu własnego(jedyny jaki będzie to też na zasadzie 50/50). Nie interesuje mnie długofalowość tego przedsięwzięcia tylko kontakty i ewentualne sprawdzenie się, oczywiście moje 50%:) Skoro podczas spotkań, podczas pukania jest dobrze to i interesik może zatrybić! Dodam, że nie trzeba mi by biz był na mnie, sam jej to zaproponowałem, że formalnie może być na nią, dla mnie to i lepiej bo nie na rękę mi wykazywanie większych dochodów(była żona i jej gach lubią niezarobione przez siebie pieniążki). Piszę to by dostać poparcie, że skoro jakby nie patrzeć, wykorzystujemy się na wielu płaszczyznach, to czy nie korzystać też z siebie przy zarabianiu kasiorki? Ryzyko zawsze jest jak w przypadku zapłodnienia podczas pukania, ale jak w przypadku pukania sam pilnuJe by guma na huji była to tak samo w interesach jeśli podchodzisz do tego rozsądnie z założeniem ewentualnego bycia wydumanym to co innego złego stać się może? (kredytu i góry kasy nie muszę dawać a zabawa przy tym może być jak pukanie jej wszędzie na stojaka i na kucaka, na dworzu, w domu i samochodzie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce, targanej szalejącą biurokracją, najlepiej nie mieć w ogóle formalnie dochodów lub minimalne, żeby złodzieje nie zajebali kasy do budżetu, a nuż ktoś specjalizujący się w robieniu laski naszym sojusznikom zachce na ośmiorniczki:) Pamiętajcie-im mniejszy budżet państwa, tym LEPIEJ-mniej u urzędasów, więcej w kieszeniach ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tamtej pory miałem kilka babeczek z którymi związany byłem typowo hedonistycznie(dobre pukanko priorytetowo, miło spędzony czas, zrozumienie, wycieczki, etc). Wszystkie kończyły się w momencie kiedy moje lube chciały więcej niZ dać mogłem czyli "zobowiązania na przyszłość". 

 

Mam tak samo jak Ty.

Wczoraj kolejną Panią pożegnałem, bo chciała czegoś więcej. Niestety nie jestem w stanie planować czegoś dłuższego niż następny weekend. 

Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce, targanej szalejącą biurokracją, najlepiej nie mieć w ogóle formalnie dochodów lub minimalne, żeby złodzieje nie zajebali kasy do budżetu, a nuż ktoś specjalizujący się w robieniu laski naszym sojusznikom zachce na ośmiorniczki:) Pamiętajcie-im mniejszy budżet państwa, tym LEPIEJ-mniej u urzędasów, więcej w kieszeniach ludzi.

 

Przede wszystkim to im mniej państwo jest w stanie wyrwać od obywateli, tym mamy większą presję na zmniejszanie wydatków rządowych. To praktycznie jedyny bat w rękach społeczeństwa. Poza tym wszystko co trafia w państwowe łapy idzie na zmarnowanie, przejedzenie przez urzędasów, a nawet jak coś jest inwestowane, to i tak jest to inwestycja dużo mniej rentowna, niż byłoby to na rynku prywatnym, gdzie ktoś ma motywację na jej powodzenie (własny zysk). Dlatego szara strefa, unikanie podatków itd. jak najbardziej na plus. To jak chowanie zboża przed NKWD w ZSRR. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No ale co do unikania podatków to jest problem moralny, bo z tego idzie pomoc na biednych, lekarstwa, owszem, niewystarczajaca, ale jakaś tam.

 

- ehh zawsze szukasz problemów tam gdzie ich nie ma, gdyby mi teraz ktoś powiedział będzie pan płacił połowę mniej podatków pod warunkiem że zaoszczędzoną kasę przeznaczy na wybrane przez siebie organizacje dobroczynne, instytucje użyteczności publicznej to nawet chwili bym sięnie zastanawiał, a 10 minut zajęło by mi przeznaczenie na co/ kogo dać tą kasę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej rozważając moje przyszłe życie, (oczywiście to jak pisanie patykiem na piasku) dochodzę do wniosku, że zdrowe podejście jest takie-mieć jedną żonę, ale przed ślubem zastrzec, że każde z obojga ma prawo się wyszaleć z innymi, plus intercyza. Wtedy nie będzie nerwów z powodu zdrad itd. Tylko czy są takie baby, co odpowiedzą: ''Tak, chcę być z Tobą, a jak się sobie znudzimy, to skoki w bok i powrót?" To jest pytanie:)

To tylko tak ładnie wygląda na papierze. Niestety jest parę ale.

Dawniej jak mieszkaliśmy w jaskiniach, to samiec beta za wyruchanie samicy należącej do samca alfa kończył z rozpłataną czaszką, co u tejże samicy włączało z automatu seks z samcem alfa, żeby zapewnić sobie samej przetrwanie (o ile nie kończyła jak samiec beta).

Dzisiaj mamy XXI wiek i cywilizację, gdzie niby wiadomo jak działają umowy prawne, ale ludzka biologia i podświadomość tego nie wie - tym bardziej kobieca.

U kobitek pozwolenie od samca alfa na ruchanie się na prawo i lewo, to otwarte wrota dla hypergamii, kutasowego rodeo i dalszego szukania lepszego samca alfa lub beta-providera, że o białych rycerzach, którzy z automatu pojawią się wokoło chutliwej samicy nie wspomnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli "kolega" Cię wyzwolił z matrixa. Jak będziesz mieć 60, 70 lat i osłabnie popęd, możliwe że poczujesz do niego wdzięczność :) On nic nie rozwalił, bo to już było dawno rozwalone. Ale że ruchał żonę kolegi to wsza niesamowita. Ciekawe jakie ten koleś ma teraz życie? Dokuczają mu inni czy nie?

 

I ciekawi mnie kolego, jak go skasowałeś? Zadzwoniłeś do drzwi normalnie i wpierdol z miejsca, czy najpierw rozmowa?

 

 

To co typ robi to wiem dokładnie, żyje z moją byłą pulardą, wydaje moje pieniądze oraz te zarobione na kręceniu głupich filmów na YT.

Coraz częściej widzę korzyści z tego co się stało ale raz po raz dopada coś mnie w środku co zżera i dusi jak strzyga. Nie mam żalu do tego co zrobiła ta pularda, wkurwia mnie to co odjebał ten cwel. Ale teraz już częściej panuję nad tym, w sumie to nie jeszcze taka stara sprawa...

 

Od mojej nowej nałożnicy raz po raz dowiaduję się co on jej wyprawia ale dla własnego komfortu od razu to ucinam bo po co ciągnąć takie rzeczy do znajomości która ma conajmniej dziwną genezę?

 

Marek pytałeś jak to było.... Było to tak, że znalazłem pewnego ranka wcale nie starannie schowany, dodatkowy, tajemniczy telefon mojej wtedy żony. Zabrałem go na tzw "wyrzucenie śmieci" i przeanalizowałem znajdując esemeski do kolegi z bloku - soczyste, liryczne, pełne wspólnych planów, deklarazji miłości i cielesnych uciesień-normalnieTristan i Izolda. Przyszedłem do chaty, pokazałem to zakochanej żonie, oswiadczając, że idę z tym, na pełnym wkurwie, do jej nowego wybranka. Na pożegnanie dostałem bym go zostawił bo to jej wina i jak "suka nie da to pies nie weźmie"-to chyba najmądrzejsze jej zdanie - szczuneczek.

 

Podkurwiony tym jeszcze bardziej zlazłem do chaty rywala, otworzyła jego żona, moja dzisiejsza nałożnica, poprosiłem by przyszedł i ...przyszedł. Jednoznacznie zaprosiłem go do piwni do wózkiowni. Pokazałem jemu sms, zobaczył, potem ze mnie drwił i poniżał mnie z usmieszkiem pod noskiem (tutaj tego nie kumam co on do mnie mniał i jakim hujem trzeba być by dawać komuś tak perfidne jakieś nauczki, porachunki, huj wie co, dwa tygodnie pijąc z nim wódę?). Jak tak sobie staliśmy mi zabrakło argumentów i zacząłem wychodzić wysląc że wydygałem. w ostanim momencie coś we mnie pękło i jebłem go z całych sił (był większy i masywniejszy) prawą ręką z niezacka (idąc pierwszy) za siebie, po obrocie z haka w jego lewe ucho-zasnął kucając. Potem poleciały nogi (kiedyś byłem sprawnym taekwondeką), potem on się zaczął cucić ale moje bomby leciały dalej, to afekt był jakiś jak pierdnięcie po kilkumiesięcznym wzdęciu, siły jak u matki co wyrywa pas bezpieczeństwa z zabkolowanego dziecka w samochodzie po wypadku. Wszystko było w wózkowni która była też mini siłownią stąd też jego przypadkowe upadki raz po raz na jakieś taborety albo gryfy.

 

Grunt że spierdalał jak baba i na czworakach!

 

To moja satysfakcja. Pytanie dlaczego nie chciałem by zrobiono to za mnie, dlaczego nie nagłaśniam jego osoby...? Miałem taką mozliwość, zostałby wtedy przewieziony nie najstarszą ałdicą przez środek małego chronionego osiedla za nogę, być może na oczach wtedy jego żony, 11 letniej córki i nie spełna rocznego syna, sąsiadów - ale kurwa po co? po co mi to na sumieniu? jest coś takiego jak karma, sam rozpisywałeś się o podświadomości a ja bym tego tak łatwo nie wyparł.

 

Teraz mam Na celu pokazanie córkom jak można żyć. Z ich matką(jaka by nie była) idziemy po dwóch stronach rzeki a one płyną środkiem. Mam tego kurwa świadomość. Dużo tyram, poświęcam im sporo czasu i energi, dla siebie na końcu ale coraz więcej (tak też jestem wychowany, wycofany tatuś i matka pracoholiczka)-tu też jest progres bo przez całe życie tak zapierdalać nie zamierzam!!!!!. Nie szukam współczucia tylko idę do przodu.

 

Mam szereg pytań dotyczących wychowywania dzieci przez ojców którzy są +- w podobnej sytuacji co ja ale to poruszę w odpowiednim miejscu, nie koniecznie pod tym postem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

''Pokazałem jemu sms, zobaczył, potem ze mnie drwił i poniżał mnie z usmieszkiem pod noskiem''-nie zrozumiem takich ludzi, a są tacy, wiem. Ma widmo łomotu przed oczami, wie, że zawinił, ale pyszczy!

 

''przez całe życie tak zapierdalać nie zamierzam!!!!!.''-racja, pomyśl może o działalności gosp. Polecam książkę Tim Ferris ''Czterogodzinny dzień pracy".

 

Vincent: Proszę używać opcji "cytuj".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy beta provider?

 

Może da radę wymyśleć jakiś złoty środek, by ulżyć swędzącej cipie:)

Beta-provider - w dużym skrócie to osobnik płci męskiej będący dostarczycielem zasobów dla samicy. Seks jest w tym przypadku instrumentem nagrody/kary za 'odpowiednie' (dla samicy) zachowanie - czyli łopatologicznie niunia daje dupy jak chłopina kupi (tu wpisz przedmiot pożadania). Beta providerem jest zdecydowana większość osobników płci męskiej - wszyscy ohajtani i dzieciaci - o ile łożą na utrzymanie i zachcianki samicy. To podrzędna kasta nieświadomych dronów roboczych, którzy zasuwają na obiekty swojego pożądania - samice, które i tak popuszczą szpary samcom 'alfa', lub takim którzy tylko na takich pozują.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.