Skocz do zawartości

Świat po Globalnym Ociepleniu


Rekomendowane odpowiedzi

Cytat

Naukowcy z NASA uważają, że globalne ocieplenie wcale nie zwalnia. Prowadzi to do wielu zmian na Ziemi, które w przyszłości będą jeszcze bardziej dramatyczne niż obecnie. Sprawdź, co sądzi o nich Gavin Schmidt z ośrodka badawczego Goddard Institute for Space Studies.

 

 

Najgorętsze lądy i oceany, najwyższe stężenie gazów cieplarnianych. 2015 rok w raporcie klimatologów - 04-08-2016

Najgorętsze lądy i oceany, najwyższe stężenie gazów cieplarnianych. 2015 rok w raporcie klimatologów

Najnowszy coroczny raport klimatyczny potwierdził, że rok 2015 zdeklasował 2014, stając się najgorętszym rokiem od co najmniej połowy XIX wieku. Wyjątkowo wysoka była m.in. temperatura powierzchni Ziemi i oceanów, a także aktywność cyklonów.czytaj dalej

Rok 2016 będzie najprawdopodobniej najgorętszym w historii, osiągając wartości wyższe o 1,3 st. C niż średnie temperatury w czasach przedprzemysłowych. Oznacza to, że niebezpiecznie zbliżamy się do granicy wzrostu średniej globalnej temperatury o 1,5 st. C, wyznaczonej w ramach porozumienia klimatycznego z Paryża. Jeśli ta granica zostanie przekroczona, Ziemię czekają poważne konsekwencje.

 

Globalne ocieplenie postępuje

- Globalne ocieplenie nie hamuje - mówi Gavin Schmidt, klimatolog ośrodka badawczego Instytut Studiów Kosmicznych Goddarda, należącego do amerykańskiej agencji kosmicznej NASA.Schmidt interesuje się zarówno przyszłymi, jak i teraźniejszymi i przeszłymi zmianami klimatu na Ziemi oraz ich przyczynami. Analizy skupia na promieniowaniu słonecznym, zanieczyszczeniu atmosfery, aerozoli i gazów cieplarnianych. 

Jak podkreśla Schmidt, nawet gdyby emisja dwutlenku węgla spadła nagle do zera, i tak nadal będziemy obserwować trwające od wieków zmiany klimatu napędzane przez człowieka. A wszyscy doskonale wiemy, że nic nie powstrzyma emisji z dnia na dzień. Według Schmidta kluczowe jest spowolnienie zmian klimatycznych do takiego stopnia, żebyśmy mogli się do nich "bezboleśnie" dostosować.

- Myślę, że dalekosiężny cel, jakim jest wartość 1,5 st. C, jest nieosiągalny - powiedział Schmidt.

Naukowiec szacuje, że przekroczymy tę granicę do około 2030 roku. Jest za to nieco bardziej optymistyczny, jeśli chodzi o drugi cel porozumienia klimatycznego, czyli o to, by wzrost temperatury globalnej nie przekroczył 2 st. C. Jeśli jednak globalne ocieplenie zatrzyma się na poziomie pomiędzy 1,5 a 2 st. C, pod koniec wieku światowa temperatura i tak będzie wyższa o około 3 st. C niż obecnie.

Przyszłe skutki zmian klimatu

 

Zmiany klimatu niszczą lasy. Trzeba chronić je przed pożarami i magazynować wodę - 10-07-2016

Zmiany klimatu niszczą lasy. Trzeba chronić je przed pożarami i magazynować wodę

Komisja Europejska dofinansuje trzy projekty Lasów Państwowych, które przyczynią się do adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu. Dwa z nich to kontynuacja działań związanych z retencjonowaniem wody w lasach. Projekty te były prowadzone przez Lasy Państwowe w ubiegłych latach. Trzeci to całkowicie nowa inicjatywa, dotycząca ograniczania skutków zagrożeń powodowanych pożarami lasów.czytaj dalej

Anomalie temperatury lub to jak bardzo temperatura danego regionu będzie się różnić od normy, mają się znacznie wahać.

 

Na przykład temperatura Kręgu Polarnego podczas ostatniej zimy na jeden dzień wzrosła powyżej zera. Byłaby to wyjątkowo niska temperatura np. dla Florydy, jednak w przypadku Arktyki okazała się ona nienaturalnie wysoka. To anomalia, która będzie zdarzać się znacznie częściej. Oznacza to, że lata takie jak rok 2015, kiedy pokrywa lodu morskiego była najniższa w historii, staną się powszechne. Do 2050 roku Grenlandia w okresie letnim może być pozbawiona lodu.

Dla odmiany pokrywa lodowa Antarktyki ma się całkiem dobrze i pozostanie relatywnie stabilna, przez co przyczyni się do podniesienia się poziomu mórz i oceanów w minimalnym stopniu.

Nie zmienia to faktu, że najbardziej optymistyczny scenariusz przewiduje, że do 2100 roku wzrost poziomu oceanów wyniesie od 60 do 90 cm. Nawet gdyby było to mniej niż 90 cm, cztery miliony ludzi musiałyby się przenieść w wyżej położone regiony.

Oceany będą miały nie tylko mniej lodu na biegunach, ale także nasili się ich zakwaszenie w strefie tropikalnej. Ponieważ pochłaniają one około jednej trzeciej całego dwutlenku węgla znajdującego się w atmosferze, ich wody ogrzewają się i stają się kwaśne.

Jeśli zmiany klimatyczne nie osłabną, prawie wszystkie siedliska raf koralowych mogą ulec zniszczeniu. W najlepszym wypadku zagrożona jest aż połowa wszystkich raf tropikalnych.

Ekstremalne upały

 

Coraz wyższe ryzyko, że klimatem zawładnie La Nina. Konsekwencje globalne - 16-04-2016

Coraz wyższe ryzyko, że klimatem zawładnie La Nina. Konsekwencje globalne

El Nino słabnie, a jego miejsce prawdopodobnie zajmie La Nina. Zjawisko to wpływa na pogodę na całej Ziemi, jednak największe odchylenia od norm pogodowych występują w Australii.czytaj dalej

Ogrzewają się nie tylko oceany. Nawet jeśli obniżymy emisję gazów cieplarnianych, po 2050 roku liczba ekstremalnie gorących dni w krajach tropikalnych wzrośnie o połowę. Im dalej na północ, tym takich dni w roku będzie więcej o 10-20 procent. Najbardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, że w krajach tropikalnych niezwykle wysokie temperatury będą występowały przez całe lato. W krajach strefy umiarkowanej niecodziennie ciepłych dni będzie o co najmniej 30 proc. więcej.

 

Nawet najmniejsze ocieplenie doprowadzi do zmniejszania się zasobów wodnych. W badaniach z 2013 roku naukowcy, dzięki specjalnym modelom klimatycznym, oszacowali, że dotkliwe susze mogą występować o około 10 proc. częściej. Możliwe, że będą one się pojawiać na 40 proc. wszystkich lądów na Ziemi, co stanowi dwa razy tyle co obecnie.

Gwałtowna pogoda

Pozostaje jeszcze pogoda. Ekstremalne zjawisko El Nino, które wystąpiło na przełomie 2015 i 2016 roku, jest jedynie wskazówką do tego, co czeka nas w przyszłości. Katastrofy naturalne, a także fale sztormowe, pożary i upały od 2070 roku będą znacznie bardziej dotkliwe.

Zdaniem Schmidta obecnie ludzkość znajduje się nad przepaścią. Możemy ignorować ostrzeżenia i zanieczyścić planetę tak bardzo, że stanie się ona "znacznie odmienna". Będzie to jednak taka różnica jak pomiędzy obecnie panującym na Błękitnej Planecie klimatem a tym, który panował podczas ostatniej epoki lodowcowej.

Żeby zminimalizować skutki globalnego ocieplenia, możemy także wprowadzić pewne innowacyjne rozwiązania. Według wielu scenariuszy emisja dwutlenku węgla do 2100 roku będzie bardzo duża. Można by wykorzystać technologię przechwytywania dwutlenku węgla, która zapewniłaby większe jego pochłanianie niż emisję. Według Schmidta do 2100 roku nasza planeta znajdzie się gdzieś pomiędzy wartościami "trochę cieplej niż dzisiaj a o wiele cieplej niż dzisiaj". Taka rozbieżność wiąże się jednak ze śmiercią lub ocaleniem życia milionów ludzi.

 

Naukowcy stworzyli dwa scenariusze, jak będzie zmieniać się średnia temperatura i suma opadów w Stanach Zjednoczonych do 2100 roku.

Cytat

Zmiana klimatu jest faktem. Zgadzają się co do tego wszystkie najważniejsze organizacje naukowe na świecie. Średnia temperatura Ziemi już wzrosła o jeden stopień w stosunku do epoki przedprzemysłowej. Może się wydawać, że jeden stopień w skali globu to niedużo, ale to, co przeraża, i co decyduje o naszym losie, to tempo zmian - nieznane dotychczas w historii Ziemi. Ziemi, nie ludzkości.
Prognozy nie sią optymistyczne. Według raportu IPCC do 2030 roku musimy zredukować emisje CO2 o połowę, a kilkanaście lat później - do zera, żeby ustabilizować wzrost temperatury na poziomie 1,5 - 2 st. Tylko, że na razie się na to nie zanosi, bo emitujemy coraz więcej, zamiast coraz mniej. Globalne ocieplenie może więc postępować szybciej niż oszacowali (dość zachowawczy) naukowcy z IPCC. Za kilkadziesiąt lat - może nawet około 2045 roku - możemy znaleźć się w samym środku klimatycznej apokalipsy. Gotujemy naszym dzieciom tragiczną przyszłość. I sobie zresztą też.

Co będzie? Na pewno będzie chaos
Trudno przewidzieć jak będzie wyglądać przyszłość świata w XXI stuleciu (nie mówiąc już o następnych) ponieważ zmiana oznacza nie tylko ocieplenie ale przede wszystkim destabilizację klimatu i związanych z nim zjawisk pogodowych. Najpewniejszy jest chaos. Przyszłość takiej na przykład Polski będzie zależeć od tego, czy trafi nam się akurat susza z pożarami czy ulewy z powodziami, a może nam się trafić i jedno i drugie. Nawet w strefie umiarkowanej będą się zdarzać klęski żywiołowe: huragany, burze, śnieżyce.



Nie wiadomo też, jak poszczególne państwa i społeczeństwa zareagują na skutki zmiany klimatu. Czy wreszcie ograniczą emisje? Czy nauczymy się żyć bez prądu? Bez samochodów? Czy rządy podejmą radykalne kroki, a może wprowadzą dyktatury? A może dalej nie będą robić nic i dojdzie do rewolucji, albo do rebelii albo do wojny? A może raczej do stworzenia enklaw dobrobytu, gett dla najbogatszych i kryzysu humanitarnego na skalę planetarną?

Powinniśmy się bać? Tak
Obecnie, globalne emisje CO2 podążają trajektorią zbliżoną do najgorszego rozpatrywanego przez IPCC scenariusza RCP8.5 (tzw. business as usual). Oznacza to ocieplenie w tempie 0,25-0,32°C na dekadę, czyli szybsze niż założone w ostatnim raporcie IPCC. A więc przekroczenie progu 1,5 stopnia może nastąpić już w 2030 roku, a 2 st w 2045. Nie wiem jak Wy, ja w  2045 roku ja będę mieć raptem. 60 lat, moja córka - 31, mniej więcej tyle, co ja teraz. Jeśli dożyjemy, bo już za parę lat może się zdarzyć taka fala upałów, że ja albo ona dostaniemy udaru i umrzemy. Powiecie, że zawsze można było umrzeć od udaru cieplnego. Zgoda, ale teraz mamy jakby większe szanse.

Dwa stopnie nie brzmią groźnie, jeśli myślimy o temperaturze, ale mogą mieć katastrofalne skutki. Naukowcy właśnie w tych okolicach, 1,5 - 2 stopni sytuują, "punkt bez powrotu", czyli moment, w którym globalna katastrofa pójdzie już z górki i nie da się zatrzymać. Arktyka zacznie topnieć. Jeśli Arktyka zacznie topnieć lód i śnieg przestaną odbijać promieniowanie słoneczne (białe odbija, pamiętacie ze szkoły, nie?), a ciemna powierzchnia ziemi i woda z oceanów (której będzie więcej, bo lód się topi!) zacznie pochłaniać ciepło, co będzie dodatkowo ogrzewać Ziemię. Wyższa temperatura to szybszy rozkład materii organicznej w glebach, czyli dalsze emisje dwutlenku węgla i metanu. Wieczna zmarzlina przestanie być wieczna, a dotychczas mroziła ona materię organiczną, czyli. dalsze emisje CO2. Zacznie się uwalniać metan z oceanicznych pokładów hydratów metanu. A metan nie dość, że podgrzewa to może wywoływać tsunami. Będą fale upałów i susze, a to z kolei oznacza pożary, a pożary oznaczają że węgiel uwięziony w lasach trafi (jako CO2) do atmosfery i. sami widzicie, że zaczyna się piekielne koło. I jeśli się zacznie, to już go nie powstrzymamy.



Co się może wydarzyć? Katalog nieszczęść
Spróbujmy wyliczyć możliwe nieszczęścia i zagrożenia mając świadomość, że nie jesteśmy w stanie dokładnie ich przewidzieć. Każde z nich może wywołać skutek, którego teraz jeszcze sobie nie wyobrażamy i zmienić scenariusz końca świata. W tym scenariuszu pewne są jedynie duże lub wielkie tragedie.

Upały i susze zagrażają rolnictwu. Dłuższy okres wegetacji roślin w strefie umiarkowanej brzmi nieźle, ale ocieplenie oznacza też wyjałowienie gleby, obniżenie poziomu wód gruntowych, kurczenie się zasobów wody pitnej, niszczenie plonów przez grady, ulewy, huragany. Aha, a jak jest gorąco i sucho to spada też poziom wody w rzekach, Brakuje wody nie tylko do picia, ale przede wszystkim - do chłodzenia elektrowni. A bez elektrowni nie ma prądu, a bez prądu nie ma klimatyzacji, nie ma ratunku przed skutkami katastrof.

Klęski żywiołowe już teraz powodują śmierć setek tysięcy ofiar, bezdomność, utratę stabilnych warunków życia. Na razie dzieje się to w krajach biednego Południa, więc mało się tym interesujemy, ale dojdzie i do nas. Niedawna powódź w Mozambiku wywołana przez cyklon Idai pochłonęła setki ofiar i spowodowała katastrofę humanitarną. A więc nie tylko śmierć ludzi, nie tylko zniszczenie infrastruktury ale też epidemię cholery. Nie trzeba chyba dodawać, że w tych warunkach nie ma mowy o dostawach prądu, gazu czy ciepłej wody. W przypadku klęsk żywiołowych nieszczęścia będą szły w pakietach. W 2017 roku wyniku ekstremalnych ulew w prowincji Hunan w Chinach trzeba było wysiedlić 800 000 osób. Naukowcy oceniają, że antropogeniczna (czyli wywołana przez człowieka) zmiana klimatu zwiększyła częstotliwość występowania tak gwałtownych ulew w tym regionie dwukrotnie. Zresztą, nie trzeba wcale szukać tak daleko. W tym samym 2017 roku w Portugalii w wyniku pożaru lasów w Portugalii zginęły co najmniej 62 osoby, w zeszłe wakacje w Grecji zginęło 100 osób, miejscowość Mati została doszczętnie zniszczona.



Całkiem prawdopodobne jest też to, że po prostu nas zaleje. Poziom wody w morzach i oceanach z pewnością się podniesie, choć na razie trudno oszacować o ile. Zmieni się linia brzegowa. Profesor Szymon Malinowski z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego nie ma dobrych wiadomości dla Gdańska, Londynu, Florydy. Wprawdzie naukowcy nie przewidują zalania Warszawy w ciągu najbliższych stu lat, ale już teraz słona woda może zalewać delty rzek i pola ryżowe, a mieszając się z wodą słodką zanieczyszczać rzeki. Jeszcze raz powtórzmy - wiele zależy od tempa i dynamiki ocieplenia to zaś zależy od tempa emisji gazów cieplarnianych. Pamiętajmy o tym, że emitujemy szybko, a CO2 rozkłada się wolno. Dzisiaj więc wpływamy na przyszłość ziemi w perspektywie setek, może tysięcy lat.

Jeśli zdecydujemy się dalej spalać coraz więcej paliw kopalnych, podążając czerwoną linią, to do 2300 roku temperatura wzrośnie prawdopodobnie o około 8°C - piszą profesor Malinowski, Marcin Popkiewicz i Agnieszka Kardaś w książce Nauka o klimacie -  Owszem, możemy mieć szczęście - być może czułość klimatu okaże się mniejsza i wzrost temperatury wyniesie tylko 6°C. Ale może się okazać, że mylimy się w drugą stronę, a średnia temperatura powierzchni Ziemi wzrośnie o nawet 10°C

Mogą być jeszcze inne niespodzianki. Francuski biolog Jean-Michel Claverie w próbkach pobranych z wiecznej zmarzliny na Syberii odkrył nieznanego wirusa giganta. Takich niespodzianek może być pod lodem więcej, niewykluczone więc, że do powyższych katastrof będziemy musieli dorzucić dziesiątkowanie populacji przez nieznane, albo zapomniane choroby. I to się również może wydarzyć całkiem niedługo.

Snujemy tu rozważania z perspektywy człowieka, ale dorzućmy jeszcze do tego tzw. szóste wymieranie czyli utratę bioróżnorodności i zagładę całych ekosystemów. Zagrażamy nie tylko sobie - ludziom nawzajem - ale doprowadziliśmy już do anihilacji wielu gatunków organizmów. Na potęgę przeławiamy oceany, zatruwamy rzeki, wycinamy lasy, niszczymy siedliska innych żywych istot. Szkodzimy tym również sobie, znowu w sposób, którego nie umiemy jeszcze do końca przewidzieć.

Najbardziej ucierpią najsłabsi i najbiedniejsi
Prędzej czy później, ale raczej prędzej do wymienionych wyżej skutków dojdzie czynnik ludzki. Globalna katastrofa humanitarna jest wielce prawdopodobna - już teraz cierpią biedni i wyzyskiwani. I będą cierpieć jeszcze bardziej, bo ocieplenie najszybciej zdewastuje te obszary Ziemi, które już teraz są najcieplejsze. Wkrótce - na przestrzeni kilkudziesięciu lat - mogą stać się one po prostu niezdatne do życia. To oznacza, że będzie tam tak gorąco, że ludzie po prostu będą umierać.

To z kolei oznacza uchodźców klimatycznych. Z krajów południa. Z krajów islamskich. Z terenów zamieszkanych przez ludzi o nie-białym kolorze skóry. Mając w pamięci kryzys uchodźczy wywołany wojną w Syrii - której przyczyną była susza spowodowana ociepleniem klimatu! - biorąc pod uwagę łatwość mobilizacji ksenofobicznej, ciągle żywy rasizm i nacjonalizm oraz generalną skłonność bogatszych do obrony dobrostanu -  jakiś rodzaj wojny jest bardzo prawdopodobny. Może będzie to wojna o zasięgu światowym, może szereg lokalnych konfliktów, a może globalna rebelia, która doprowadzi do destabilizacji dotychczasowych układów politycznych i państwowych? < Ten fragment mnie wkurzył, oczywiscie zakladaja nasz rasizm i ksenofobie a nie biorą pod uwagę że emigranci sami mogą tu robić porutę.... no tak biały to najgorszy.



Poza tym, zasoby paliw kopalnych, z których teraz czerpiemy energię, kurczą się. Możemy sobie wyobrazić scenariusz nieprzyjemny: wojnę o zasoby, energię elektryczną dla bogatych, koniec społeczeństwa względnego dobrobytu nawet w krajach bogatej Północy i Zachodu. Trzeba jednak pamiętać, że nawet w scenariuszu hurraoptymistycznym, czyli takim, w którym sprawiedliwie i solidarnie ograniczamy - jako ludzkość - emisje CO2 będzie to koniec wygodnego życia, jakie znamy. Być może będziemy musieli reglamentować prąd. Zrezygnować z transportu dóbr z odległych zakątków świata. Zrezygnować z komunikacji samochodowej, co zresztą powinniśmy byli zrobić już dawno. Nosić długo te ubrania, które już mamy, myć się mydłem w kostce, oszczędzać wodę. To ciągle lepsze niż koniec świata.

Przy okazji - przemysłowa hodowla zwierząt. już teraz zabiera tereny pod uprawę i przyczynia się do emisji metanu - drugiego obok CO2 najbardziej szkodliwego dla środowiska gazu cieplarnianego. Nigdy dość przypominania, że naprawdę warto przestać jeść mięso. Już nawet nie ze względów etycznych, ale praktycznych, chociaż w dzisiejszych czasach "etyczna konsumpcja" naprawdę nabiera praktycznego, jeśli nie strategicznego wymiaru.

Musimy się bać i musimy działać. Ale jak?
Tylko, że sama etyczna konsumpcja nas nie zbawi. Konieczne jest ograniczenie produkcji. Nie mówmy - przynajmniej na razie - o zrównoważonym rozwoju, bo jeśli chcemy uratować Ziemię, to musimy raczej się zwijać, a na pewno zwijać produkcję i związane z nią wydobycie i emisje. To wymaga zdecydowanych działań od rządów, to wymaga wywierania presji na korporacje, to wymaga wyrzeczenia się obietnic zysku przez bogatych, a nakłonienie ich do tego naprawdę może być trudniejsze niż wywołanie wojny. Będzie bolało. Ale będzie bolało tak czy inaczej, a stawką jest przetrwanie naszego świata.


Więcej: http://special.gazeta.pl/special/1,169150,24641572,ziemia-za-20-30-i-50-lat-jaki-swiat-zostawimy-naszym-dzieciom.html

 

Edytowane przez tomekbat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie nastąpi wspólne działanie na rzecz poprawy środowiska naturalnego. Już teraz widać podziały przy stosunku do porozumienia z Kyoto. 

Nikt nie chce obniżać swojego standardu życia, a to o czym piszesz wymagało by tego. Tak więc czekamy na pogorszenie klimatu i się zobaczy.... Tak to będzie wyglądać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.