Skocz do zawartości

Rozwodnicy nie pójdą do Nieba - co o tym sądzicie?


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, Cortazar napisał:

Jak Ty możesz tak żyć w takim strachu?

Katolicyzm oparty jest na strachu, który wymyślił kler dla swoich polityczno - merkantylnych korzyści. :) Chrześcijaństwo oparte jest na zaufaniu. Kto szczerze zawołał do Jezusa o zbawienie, czego ma się bać?

 

@mirek_handlarz_ludzmi, w niebie małżeństw się nie przewiduje : )

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, rycerz76 napisał:

Tak a gdzie jest teraz większe społeczne spierdolenie w Niemczech czy w Polsce na tzw. zachodzie czy w Polsce oto skutki buntu Lutra.

Pomiędzy buntem Lutra (1517) a dniem dzisiejszym, Niemcy:

- podbiły Polskę, wymazując ją z mapy na 123 lata

- obroniły Berlin przed Napoleonem

- stały się potęgą kolonialną

- rozpętały wojnę światową

- pomimo iż przegrały, nadal miały dość sił by rozpętać drugą wojnę światową, o mały włos zakończoną sukcesem

- już po II WŚ, to o ucieczce do Niemiec marzyli Polacy

Aktualna sytuacja, w której to Niemcy myślą o przeprowadzce do Polski, to może 20-30 lat z 500...

10 godzin temu, rycerz76 napisał:

To zależy czy Jezusa uznaje się za Syna Boga czy też nie.

Uznanie boskości Jezusa nie zmienia wszechmocy Najwyższego. I tego, że ludzka ręka nie może na nią nakładać ograniczeń...

10 godzin temu, rycerz76 napisał:

On sam stwierdził, że pewna kategoria grzechów nie może zostać odpuszczona. [Człowiek uparcie w coś brnie, uparcie trzyma się czegoś to jak Bóg może na siłę złamać jego wolną wolę?]

Odpuszczenie grzechu zakłada dobrą wolę poprawy - to nie jest osobna kategoria, to warunek konieczny dla każdego grzechu. ("Idź i nie grzesz więcej").

Stąd, mam problem z eks-mężatką porzuconą przez męża - ona nie popełniła grzechu, i ma szczerą wolę zawarcia drugiego małżeństwa - gdzie jest grzech, który jej tego zakazuje? Jeśli zaś oskarżamy ją wtedy o grzech cudzołóstwa, oznacza to że ona może żyć z drugim ślubem cywilnym, z innym mężczyzną pod jednym dachem - ale bez seksu. Ale jedynie z eks-mężem może "legalnie" próbować począć dziecko - co już staje się totalną bzdurą...

 

10 godzin temu, rycerz76 napisał:

Skoro trafiasz na księdza, który nie chce odpuścić jakiegoś grzechu widocznie tak miało być.

Właśnie postawiłeś wolę księdza ponad wolą Boga. Kult stworzenia zamiast Stwórcy.

Ksiądz nie odpuszcza grzechów, to raz. Nie ma takiej mocy, i sam KRK to potwierdza. Nawet katechizm jasno mówi, że w sakramencie spowiedzi grzechy są odpuszczane przez Boga, POPRZEZ księdza, a nie przez człowieka-księdza!

 

9 godzin temu, MotherOfCats napisał:

w wyjątkowych przypadkach można żyć po rozwodzie z nowym partnerem i móc przystępować do sakramentów. Warunek jednak jest taki, że taka "para" nie może żyć ze sobą jak mąż i żona, a jako brat i siostra. To dwoje ludzi, którzy razem prowadzą dom i wychowują dzieci, ale nie są małżeństwem.

Co do zarzutów, to najogólniej można chyba wymienić:

 - sprzeciwienie się nauce Chrystusa (a więc Bogu), który ustanowił nierozerwalność małżeństwa,

Zgoda, jednak dotyczy to wyłącznie jednej ze stron małżeństwa. Co z drugą, tą "bez winy"?

 - złamanie przysięgi złożonej przed Bogiem (czyli dowodzenie tego, że nasze słowa są g*wno warte, za przeproszeniem),

Zgoda, jednak znowu dotyczy to wyłącznie jednej ze stron małżeństwa - tej która pierwsza złamała przysięgę.

 - grzeszenie przeciwko szóstemu przykazaniu (jeżeli w grę wchodzi zdrada, korzystanie z usług prostytutek lub kolejny związek po rozwodzie) i popełnianie w ten sposób jednego z grzechów głównych (a więc bardzo ciężkich),

Siódmemu. W ST jest trochę inne numerowanie, i zakaz kultu stworzenia. Jednak po ustaniu małżeństwa (koniec warunków małżeństwa), jedna ze stron (ta "bez grzechu"), powinna mieć możliwość zawarcia nowego, w pełni ważnego ślubu - właśnie aby uniknąć grzechu cudzołóstwa

 - krzywdzenie własnych dzieci (to nieprawda, że rozwód nie ma na nie żadnego wpływu),

Zgoda, jednak dotyczy to znowu raczej tylko jednej ze stron małżeństwa. Narażanie dzieci na śmierć, też jest grzechem - a do tego w najgorszych przypadkach, może doprowadzić pozostawanie pod jednym dachem z eks-małżonkiem...

 - krzywdzenie małżonka (swoim oglądaniem się za "młodszą i ładniejszą/bogatszym i przystojniejszym", oziębłością, obojętnością, złym słowem, pogardą, niechęcią do seksu lub namawianiem do niego w sytuacji, w której jest to niewskazane, np. połóg),

Krzywdzenie małżonka zakłada że małżeństwo nadal istnieje, w celach zawartych w jego definicji (prokreacja). Jeśli więc istnieje, a niechęć do seksu jest krzywdzeniem małżonka, to oznacza że eks, według KRK, do końca życia nie ma prawa odmawiać seksu drugiemu z eks-"małżonków"? Bo to właśnie wynika z upartego trwania przy wszystkich doktrynach, głoszonych aktualnie przez KRK...

 - często brak walki o małżeństwo, decydowanie się na rozwód przede wszystkim ze względu na wygodę i zmęczenie, znudzenie drugą osobą - osobą, której przed Bogiem przyrzekaliśmy, że nie opuścimy jej aż do śmierci.

Zgoda, jednak - kolejny raz - dotyczy to wyłącznie jednej ze stron małżeństwa. Co z drugą stroną, tą "skrzywdzoną", która - pomimo walki o małżeństwo - nie jest w stanie zmienić decyzji innej osoby?

Tak ja to widzę.

Mamy wolną wolę, i każdy z nas sam odpowie za swoje decyzje/grzechy. Rolą KRK jest prowadzić nas po naszej drodze, a nie wybierać naszą drogę - za nas.

 

9 godzin temu, MotherOfCats napisał:

przypomnij sobie, jak Chrystus zareagował na ludzi, którzy zrobili sobie ze świątyni targowisko. Czasami ostre słowa są potrzebne, żeby człowiek mógł uświadomić sobie ciężar popełnionego przez siebie grzechu.

Oczywiście! Dlatego trzeba ostrym słowem piętnować tych, co swoją pychą fałszywej wszechwiedzy, bluźnią wszechmocy Boga! Nawet jeśli dzisiejszy faryzeusze, kupczący odpustami po świątyniach - nazywają się kapłanami...

 

21 minut temu, Obliteraror napisał:

Chrześcijaństwo oparte jest na zaufaniu. Kto szczerze zawołał do Jezusa o zbawienie, czego ma się bać?

Gniewu ludzi, przekonanych o własnej nieomylności, którzy myślą że mają prawo do decydowania, co Bóg odpuści a co nie ? 

Ale to też - tylko ludzie, śmierci podlegli.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, KrK ostatecznie z Biblią rozminął się 500 lat temu, na Soborze Trydenckim, w dekrecie o usprawiedliwieniu:

 

"Jeśli ktoś twierdzi, że wiara usprawiedliwiająca jest tylko ufnością w miłosierdzie Boga, który odpuszcza grzechy ze względu na Chrystusa, albo że ta ufność jest jedynym źródłem usprawiedliwienia – niech będzie wyłączony, kanon 12 (za Breviarium Fidei str. 328)".

 

To ostateczne rozminięcie się z głównym przekazem chrześcijaństwa, czyli nieutracalności zbawienia i zbawienia jedynie z Bożej łaski, nie uczynków. Największego prezentu Boga dla człowieka, który może przyjąć, bądź odrzucić. Wszystkie inne ludzkie wymysły KrK, jak chrzest niemowląt, uszna spowiedź, modlitwa do obrazów i świętych to rzeczy i herezje poboczne.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, rycerz76 said:

Tak a gdzie jest teraz większe społeczne spierdolenie w Niemczech czy w Polsce na tzw. zachodzie czy w Polsce oto skutki buntu Lutra.

Faktycznie w Niemczech niewiele chyba zostało z ideałów protestantyzmu.  Ciekawe, że wg Wiki ilość katolików i protestantów w Niemczech jest zbliżona (ok.31% populacji). W USA jest znacznie więcej (dwukrotnie) protestantów niż katolików. W Niemczech, mimo że tam zaczęła się reformacja, nie zostało tak wielu protestantów po exodusie do USA. Z tym brakiem "spierdolenia" w Polsce nie jestem przekonany. KK jest w moich oczach skorumpowaną instytucją mieszającą się do władzy. Pobożność Polaków wydaje mi się powierzchowna, nie widzę etosu pracy, samodoskonalenia, sprawiedliwości, honorowości.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, MotherOfCats napisał:

zadam Ci przewrotne pytanie, ale jestem ciekawa szczerze Twojej odpowiedzi: co jeśli po śmierci okaże się, że prawdziwy był jednak Bóg katolików, a Ty dałeś się zwieść wygodnej filozofii, dzięki której przegrałeś życie wieczne?

Przewrotność ma w sobie wiele uroku i równie przewrotne będzie pytanie w drugą stroną - co zrobisz, jeśli po śmierci okaże się, że dałaś się zwieść słowom ludzi i instytucji i zostałaś wystrychnięta na dudka, czym przegrałaś życie tak wieczne jak i doczesne? Też jestem ciekaw Twojej szczerej odpowiedzi. (Hint - strategicznie w tym momencie byłoby, gdybyś się przyznała do jakiegoś własnego przeżycia mistycznego ;)). 

 

A głęboko wierzący, są zawsze niezmiennie i niezachwianie przekonani, niezależnie od tego w co wierzą. Czy to w Allaha, Jahwe, LSD czy w Manitou. Ktoś tak czy siak za to "beknie" piekłem.

Żal tylko tych wszystkich, którzy urodzili się w innej tradycji. No, ale jak wołali krzyżowcy za namową papieży - Deus vult!

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, rycerz76 said:

zrezygnowałbym z małżeństwa konkordatowego

Czytałem kiedyś o zasadach małżeństwa niekonkordatowego. Potrzebna jest zgoda kurii i ważne powody. Czyli jest to uznaniowe i potencjalnie kosztowne. Nie po to KK podpisywał konkordat, żeby robić rzeczy "po staremu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, MotherOfCats napisał:

CrazyWitch, w wyjątkowych przypadkach można żyć po rozwodzie z nowym partnerem i móc przystępować do sakramentów. Warunek jednak jest taki, że taka "para" nie może żyć ze sobą jak mąż i żona, a jako brat i siostra. To dwoje ludzi, którzy razem prowadzą dom i wychowują dzieci, ale nie są małżeństwem.

No to nie są małżeństwem. Celem małżeństwa jest spłodzenie i wychowanie potomstwa. Jeśli żyją, jak brat z siostrą, to ta opcja nie istnieje. Albo żyją w grzechu.

 

13 godzin temu, MotherOfCats napisał:

Co do księdza, który spowiadał Twoją mamę, to przypomnij sobie, jak Chrystus zareagował na ludzi, którzy zrobili sobie ze świątyni targowisko. Czasami ostre słowa są potrzebne, żeby człowiek mógł uświadomić sobie ciężar popełnionego przez siebie grzechu. Bóg jest nie tylko miłosierny, ale również sprawiedliwy.

Ten ksiądz ją ocenił, że skoro jest rozwódką, to jest zła. A to, czy to ona złożyła pozew i zdradzała, nie było istotne. Hm... to gdzie jej wina? Nie chcę bronić mamy, na zasadzie, że była "żoną stulecia", bo nie była. Ale też to nie ona zgrzeszyła, bo nie ona podjęła decyzję o rozstaniu. Więc gdzie jej grzech? Sam fakt "rozwódka" w rubryce stan cywilny?

 

13 godzin temu, MotherOfCats napisał:

Co do cielesnej jedności z pierwszym partnerem, to Kościół nie naucza takiej zależności, więc nie jest ona żadnym obowiązkiem.

Z tego, co pamiętam z lekcji religii, kiedy jeszcze na nie uczęszczałam, to ksiądz dość dobitnie nam mówił, że ten pierwszy/pierwsza ma być też jedynym/jedyną. 

Możesz też obejrzeć na YT o. Szostaka. Jest bodajże Dominikaninem i kilka lat temu miał cykl "Ballady i romanse" o związkach. Wyraźnie tam powiedział, że akt seksualny łączy ludzi na zawsze. Więc trochę to taka jedność cielesna z pierwszym partnerem.

 

 

Zastanawiam się natomiast nad jeszcze jedną rzeczą. Jak rozumieć "cudzołóstwo" z Dekalogu? Znowu, nie jestem teologiem/historykiem/filozofem/historykiem religii. Ale na moją logikę (jeżeli coś takiego posiadają kobiety), to współczesne rozumienie tego słowa zostało narzucone setki lat temu przez hierarchów kościelnych, zgodnie z ich widzi-misię. A czy w momencie, kiedy Bóg zesłał na Ziemię Dekalog, to słowo nie było rozumiane inaczej? I to samo z dziewiątym przykazaniem? Kim wówczas była żona?

Wiele zapisów z KK było dodawanych, usuwanych i zmienianych przez wieki. I narzucone.

 

A wracając do początkowego pytania:

Wg mnie, każdy ma prawo do zbawienia, Bóg kocha nas wszystkich, bo jesteśmy jego dziećmi. Rozwodnik rozwodnikowi nie równy. Być może jeden pójdzie do piekła, bo dodatkowo ma na sumieniu inne grzechy. A inny nie chciał rozwodu, ale tak wyszło, tak mu się życie ułożyło. I jeśli ogólnie był dobrym człowiekiem, to ma szansę pójść do nieba.

 

Dla mnie księża zbyt często przedstawiają Boga, jako surowego ojca, który będzie karał swoje dzieci za każde przewinienie. To oni każą i oceniają. Bóg jest miłosierny i wybacza, jeśli tylko się o to wybaczenie prosi.

 

Miłego popołudnia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, TreNdowaty napisał:

Lepiej zamordowac żonę, pójść do spowiedzi i dostanie się rozgrzeszenie, a za rozwód nie

Właśnie zacytowałeś "model maltański", gdzie przez lata rozwody nie były możliwe i co bardziej zdeterminowani w tak kreatywny sposób ogarniali rozstanie.  Nie wiem, jak jest teraz, ponoć mieli się nieco zliberalizować, czy wciąż rozwody nie są dozwolone.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CrazyWitch, jeżeli ksiądz zareagował w sposób, w jaki go opisałaś, to faktycznie  mogłoby się wydawać, że tak po ludzku nie powinno mieć to miejsca. Ale do tego typu opowieści zawsze trzeba podchodzić bardzo ostrożnie, bo nie było nas przy danej spowiedzi. Być może ksiądz zareagował emocjonalnie i użył nieodpowiedniego sformułowania, a mam źle zrozumiała jego intencje. Trzeba się cieszyć, że potem natrafiła na takiego, który pomógł jej zrozumieć problem.

 

Nadal też podkreślam, że w Kościele nie istnieje żaden dogmat nakazujący, by brać ślub jedynie z osobą, z którą straciło się dziewictwo. Oczywiście, idealną sytuacją jest taka, w której tak właśnie się dzieje, bo jest ona zgodna z Bożym planem, ale tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z relacją małżeńską. Żaden ksiądz nie będzie kazał Ci po latach przygodnego sypiania z facetami szukać kontaktu do tego pierwszego i brać z nim ślub. Na pewno za to będzie zachęcał do tego, byś po swoim nawróceniu najpierw złożyła przysięgę przed Bogiem, a dopiero potem współżyła z człowiekiem. Nie oglądam audycji Szustaka, ale jego teorie są dosyć szeroko w środowisku krytykowane (zarówno od strony świeckiej, jak i duchownej), więc ja jego prywatnych opinii nie uważałabym za wyznacznik nauczania Kościoła.

 

Wydaje mi się, że kwestię znaczenia cudzołóstwa Jezus wytłumaczył w stwierdzeniu: "Kto pożądliwie patrzy na kobietę, już dopuszcza się z nią cudzołóstwa". Nie powiedział, że chodzi dochodzi do tego tylko wtedy, kiedy jest się zamężnym i zdradza się w myślach własną żonę. Cudzołóstwem jest więc każda relacja seksualna (nawet w myślach, fantazjach), której nie dokonuje się z własnym małżonkiem. Z tego, co czytałam, za czasów Jezusa cudzołóstwem było nazywane również uprawianie z kimś seksu przed poznaniem swojego małżonka i zawarciem ślubu.

 

Co do rozwodników, to na pewno mówimy i zupełnie innym ciężarze winy w przypadku osoby składającej pozew o rozwód i drugiej strony, która rozwodu nie chce, ale jest do niego przymuszona. Jednak niezależnie od intencji, taka osoba nie może wejść w kolejną relację z innym człowiekiem.

 

Bardzo wygodnie jest mówić też, że nie ma o co się martwić i nie trzeba o nic zabiegać, bo Bóg jest miłosierny i wszystko nam przebaczy. Tylko bardzo łatwo zapominamy o tym, że przebaczenie idzie w parze ze szczerym żalem za grzechy (a więc świadomością, że obraziło się Boga), zadośćuczynieniem i koniecznością odpokutowania (i nie, to nie działa na takiej zasadzie, że jak ksiądz zada do odmówienia pięć zdrowasiek, to po ich odklepaniu ma się problem z głowy). Gdyby ludzie zdawali sobie sprawę z ciężaru własnych grzechów, to mieliby ochotę z żalu zakładać na siebie wory pokutne, sypać sobie głowy popiołem i leżeć krzyżem na ziemi, błagając o przebaczenie, a nie z uśmiechem wracać do popełniania ciągle tych samych grzechów, bo to przecież nic takiego i Bóg to taki kochający i miłosierny pluszowy misio i w ogóle wystarczy być po prostu "ogólnie dobrym człowiekiem". Bez obrazy, ale sataniści też często są "ogólnie dobrymi ludźmi".

Edytowane przez MotherOfCats
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, rycerz76 napisał:

Jak się posypie to masz trwać. [Tu też sobie strzela w stopę.]

Powiedz to mężowi borderki, z którą nie ma innego scenariusza niż upodlenie, wuniszczenie psychiczne, zawał/udar w młodym wieku lub stryczek. Każ takimu po katolicki dziecko spłodzić, wiedząc ze dzieciak skazany jedt od poczatku na ciężkie życie i problemy psychologiczne na kazdym etapie życia.

Wmawiaj takiemu, ze to jest święte i jak będzie mocno wierzył to ne pewno będzie lepiej. Nie jest lepiej? To wbij go w poczucie winy, że pewnie nie dość wierzył. Tak to działa. 

 

Łatwo jest sie wymądrzać jak się nie jest w centrum problemu. 

 

Cytat

Masz jak najbardziej prawo się bronić. Tutaj przedstawia to ten ksiądz. nie mam pojęcia skąd jest ten mit, że niby w imię miłości ktoś ma znosić małżonka alkoholika.

Rozsądny ksiądz powie, ze masz się bronić i nie narażać. Pojebany powoe, ze sakrament najważniejszy. 

Ale żaden nie powie, ze masz prawo robic ze swoim życiem co chcesz. W KK jeśli trafiłeś źle i jesteś ofiarą przemocy jakiejkolwiek, albo zostajesz porzucony, to dla Ciebie marzenia o normalności i rodzinie są zamknięte. Musisz je porzucić. 

Cytat

Jak ktoś przedstawi coś lepszego niż etyka katolicka, dobra nowina wchodzę w to w ciemno. 

Etyka katolicka nie jest zła. Złe jest natomiast motywowanie, bo opiera się na strachu i poczuciu winy, a nie miłości jak to głosił i proponował Chrystus.

Religia katolicka jest generatorem cierpienia inw ten sposób pozyskuje kolejne pokolenia. 

Zasady nie są złe, ale ich sztywność sprawia, że w ogole nie przewidują niektórych możliwych scenariuszy. 

 

Tutaj jest wieku facetóe, którzy są żywymi przykładami l. Sam byłem bardzo głęboko wierzacym katolikiem. Moja była żona natomiast po roku od ślubu zarzuciła maskę. Jest bardzo inteligentną manioulantką, skrajną egoistką bez empatii i najprawdopodniej borderką. Niszczyła mnie przez ponad 2 lata, aż stałem się cieniem dawnego siebie i się rozwiedlismy. 

 

Co ma dla mnie KK? Poczucie winy i strach przed potępieniem. 

Nie, dziękuję. 

 

Cytat

Wiedziały gały co brały i te mylenie przez kobiety miłości z hajem hormonalnym.

No nieprawda, że widziały gały co brały. Przypominam, ze wg oficjalnej nauki KK nie masz prawa mieszkać z kobietą przed ślubem. De facto nie masz wiec prawa jej poznać. 

Cytat

Czemu w szkołach nie uczą o tym haju, że to oszustwo?

No właśnie, dlaczego? 

A dlaczego KK nie przestrzega "uważajcie z kim sie chcecie żenić/za kogo chcecie wyjść za mąż"? 

Z tego samego powodu, dls ktorego nie robią tego szkoły i media. I z tego samego powodu, dlaczego to forum i treści jakie tu się porusza są znienawidzone

 

Nikomu ns tym nie zalezy. KK nie zalezy na tym, żeby facet 10 razy sie zastanowił, czy nje bierze wariatki. Dla KK korzystniej jest jesli szybko sie ohajta na fali haju hormonalnego i jak najszybciej przyniesie dziecko do Kościoła. Wszyscy beda nieszczęśliwi, ale to pasuje- przyjadą po pociechę. Tak samo zachowuje się państwo, producenci etc. 

 

Więcej ludzi, zwlaszcza nieszczęśliwych- więcej klientów, wyznawców, podstników, wyborców, żołnierzy. 

Cytat

Nie umiem tego znaleźć ale są badania, że te pary co żyły ze sobą razem przed ślubem częściej się później po ślubie rozchodziły czyli życie razem przed jakoby w celu poznania jest przereklamowane.

 

Alr to jest DOBRZE, ze takie pary sie rozchodzily. Ludzie moga do siebie nie pasować. I sie nigdy nie dogadaja. 

 

Druga sprawa: zobacz kto ye badania prowadził i czy sa wiarygodne. Przypuszczam, że wątpię 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, Esmeron said:

Nikomu ns tym nie zalezy. KK nie zalezy na tym, żeby facet 10 razy sie zastanowił, czy nje bierze wariatki.

To też nieprawda choroba psychiczna czy zaburzenie osobowości to jeden z powodów do stwierdzenia nieważności małżeństwa.

6 hours ago, Orybazy said:

Nie po to KK podpisywał konkordat, żeby robić rzeczy "po staremu".

Poszedł na łatwiznę bratanie się z państwem zawsze mu wychodziło bokiem (ucieczką wiernych).

4 hours ago, CrazyWitch said:

Bóg jest miłosierny i wybacza, jeśli tylko się o to wybaczenie prosi.

Wybaczanie, miłosierdzie to jedno a sprawiedliwość to drugie dlatego został wymyślony lub istnieje koncept czyśćca.

23 minutes ago, Esmeron said:

Pojebany powoe, ze sakrament najważniejszy. 

Ale żaden nie powie, ze masz prawo robic ze swoim życiem co chcesz. W KK jeśli trafiłeś źle i jesteś ofiarą przemocy jakiejkolwiek, albo zostajesz porzucony, to dla Ciebie marzenia o normalności i rodzinie są zamknięte. Musisz je porzucić. 

On tych pojebanych krytykuje za te fałszywe cierpiętnictwo. Nie może powiedzieć, że możesz robić co chcesz bo to kłóciłoby się z wiarą on zakłada, że skoro ludzie deklarują się jako wierzący to tak ich traktują.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, rycerz76 napisał:

To też nieprawda choroba psychiczna czy zaburzenie osobowości to jeden z powodów do stwierdzenia nieważności małżeństwa.

Nieprawda. Tylko zatajenie tego przed drugą stroną jest taką przesłanką.

I raczej nie dotyczy zaburzeń osobowości, tylko chorób psychicznych, a to inna bajka. 

 

Poza tym: po co stwierdzać nieważność małżeństwa? Znów na moim przykladzie. Znów spora kasa do wyłożenia, bo to kosztuje. W ostatecznym rozrachunku musiałbym poswiecic duzo czasu i srodkow, angazowac rodzinę i przyjaciół (świadkowie) po to, aby grupa starszych panów, ktorzy nic o mnie nie wiedzą, mogła stwierdzić ze moj sakrament był nic nie wart. To wiem i bez tego. I ostatecznie papier podpisalby hierarcha kościelny, o którym wiem, ze ma skłonności pedofilskie i robi grube przekręty. 

To jak? Teraz jestrm potępiony, a z papierem od takiego człowieka juz nie? 

Ile razy po znajomości nieważność małżeństwa dostała córka prezydenta Kaczyńskiego? 2 czy 3?

Ona żyje "po Bożemu" wiec będzie zbawiona, a ja nie mam na to szans, bo się ożeniłem i swojego czasu zaufałem, co mi zresztą proponował Kościół? 

 

I teraz po co miałbym to robić? 

Żeby znów byc aktywnym i gorliwym wyznawcą Kościoła, którego nauki zrobiły ze mnie swojego czasu karmę dla drapieżnika, a uwolnienie z tego ukladu przeczołgało mnie przez piekło strachu przed potępieniem i poczucia winy, że może nie dość wierzyłem? 

 

Nie, dziękuję. 

Ślubu już brać bym nie chciał tak czy inaczej. 

 

Ps. Ciekawa sprawa. Wyznawcy mają być krystaliczni. Katolik homoseksualista, albo rozwodnik wybiera pomiędzy życiem w samotności i cierpieniu, a strachem przed potępieniem, jeśli chce jednsk zyc inaczej jak nakazuje KK. 

 

Tymczasem duchowni się niespecjalnie ograniczają. Wieku jest klientami prostytutek, wieku bzyka co ładniejsze parsfisnki, niejeden jest ojcem. Nie wszyscy tłumią naturę. 

W seminariach też bywa wesoło i znam te relacje z kilku źródeł. 

 

 

Edytowane przez Esmeron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Kespert said:

gdzie jest grzech, który jej tego zakazuje?

Złamanie przysięgi którą wypowiedziała biorąc sobie za świadka Boga.

 

8 hours ago, Kespert said:

Pomiędzy buntem Lutra (1517) a dniem dzisiejszym, Niemcy:

- podbiły Polskę, wymazując ją z mapy na 123 lata

- obroniły Berlin przed Napoleonem

- stały się potęgą kolonialną

- rozpętały wojnę światową

- pomimo iż przegrały, nadal miały dość sił by rozpętać drugą wojnę światową, o mały włos zakończoną sukcesem

- już po II WŚ, to o ucieczce do Niemiec marzyli Polacy

Aktualna sytuacja, w której to Niemcy myślą o przeprowadzce do Polski, to może 20-30 lat z 500...

To są same złe rzeczy. Obozy koncentracyjne na terenie Polski wytwory kultury niemieckiej. Napoleon akurat dostał w dupę od Rosji. 

 

8 hours ago, Kespert said:

POPRZEZ księdza, a nie przez człowieka-księdza!

To niech Ci będzie, że odmówił swojego pośrednictwa. Zgodnie z "21 A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!10 23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»"

 

8 hours ago, Kespert said:

Uznanie boskości Jezusa nie zmienia wszechmocy Najwyższego.

Nie ale co innego osobowy Bóg w trzech a nie w jednej osobie.

14 minutes ago, Esmeron said:

Ile razy po znajomości nieważność małżeństwa dostała córka prezydenta Kaczyńskiego? 2 czy 3?

Ona żyje "po Bożemu" wiec będzie zbawiona, a ja nie mam na to szans, bo się ożeniłem i swojego czasu zaufałem, co mi zresztą proponował Kościół? 

Tak takim zachowaniem też kościół strzela sobie w stopę.

 

16 minutes ago, Esmeron said:

Tymczasem duchowni się niespecjalnie ograniczają. Wieku jest klientami prostytutek, wieku bzyka co ładniejsze parsfisnki, niejeden jest ojcem. Nie wszyscy tłumią naturę. 

W seminariach też bywa wesoło i znam te relacje z kilku źródeł. 

Jak wyżej.

 

17 minutes ago, Esmeron said:

którego nauki zrobiły ze mnie swojego czasu karmę dla drapieżnika,

Byłem w takim samym miejscu inaczej teraz patrzę na kk. Wolę już tę białorycerskość tworzoną przez skrzywionych przedstawicieli kk niż tę białoryceskość tworzoną przez zachodni matrix (feminizm, poprawność polityczna itd.). W Polsce też będą zamykać kościoły jak na zachodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, rycerz76 said:

Poszedł na łatwiznę bratanie się z państwem zawsze mu wychodziło bokiem (ucieczką wiernych).

Ale co się nachapią to ich ... .

9 hours ago, Kespert said:

Stąd, mam problem z eks-mężatką porzuconą przez męża - ona nie popełniła grzechu, i ma szczerą wolę zawarcia drugiego małżeństwa - gdzie jest grzech, który jej tego zakazuje?

Skąd wiesz, że małżeństwo się rozpadło tylko z winy jednej strony? Życie nie jest czarno białe i od dobrych kobiet faceci tak często nie uciekają. Jeśli nawet to zły mąż był to po to jest "aż do śmierci" żeby dobrze potencjalnego małżonka sprawdzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, MotherOfCats napisał:

Nadal też podkreślam, że w Kościele nie istnieje żaden dogmat nakazujący, by brać ślub jedynie z osobą, z którą straciło się dziewictwo.

Oczywiście, że ksiądz mnie do tego nie zmusi. A gdyby kiedykolwiek próbował, to zobaczyłby tylko moje plecy :P 

I tutaj dochodzimy do kolejnego wątku - wolna wola. Bóg dał nam wolną wolę. Możemy wybrać dobro albo zło. Zarówno w rozumieniu ogólnym/chrześcijańskim/jakiejkolwiek innej religii/ naszym. 

Nikt nie jest idealny, ani ja, ani Ty, @MotherOfCats, ani ktokolwiek z obecnych na forum, ani żaden ksiądz. Wszyscy popełniamy błędy, które możemy nazywać grzechami. Niektórych z tych błędów nie powtarzamy, bo się na nich uczymy/wyciągamy z nich wnioski. Inne, niestety, powtarzamy. Pytanie tylko, czy popełniamy te błędy celowo. Jeśli wiemy, że nasze działanie jest złe (w dowolnym rozumieniu), to OK, należy nas wysłać do czyśćca, czy piekła. A co jeśli nie uczę się na moich błędach, nie potrafię z nimi zerwać? To takie błędne koło. I za karę moja dusza ma być skazana na męki piekielne? Bo jestem zbyt słaba, żeby się poprawić? Tak, pokuta i chęć poprawy jest bardzo ważna. Ale ciekawa jestem jakie byłyby statystyki dotyczące wyznawanych grzechów. Zgaduję, że najbardziej "popularne" grzechy, dotyczyłyby np. nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, kłócenia się z..., itp. Ciekawe ile procent grzeszników przyznaje się, że sypia z kimś, kto nie jest ich mężem/żoną.

Co więcej, myślę, że nawet dzisiaj znajdziemy ludzi (pewnie głównie starszych i na wsiach), którzy nie zapytają "Kiedy przyprowadzisz swojego chłopaka/swoją dziewczynę?", tylko "Kiedy przyprowadzisz narzeczonego/narzeczoną?". Czemu? Bo w ich czasach tak się jeszcze mówiło. A młodzi mogą nawet nie myśleć o ślubie.

4 godziny temu, MotherOfCats napisał:

Wydaje mi się, że kwestię znaczenia cudzołóstwa Jezus wytłumaczył w stwierdzeniu: "Kto pożądliwie patrzy na kobietę, już dopuszcza się z nią cudzołóstwa". Nie powiedział, że chodzi dochodzi do tego tylko wtedy, kiedy jest się zamężnym i zdradza się w myślach własną żonę. Cudzołóstwem jest więc każda relacja seksualna (nawet w myślach, fantazjach), której nie dokonuje się z własnym małżonkiem. Z tego, co czytałam, za czasów Jezusa cudzołóstwem było nazywane również uprawianie z kimś seksu przed poznaniem swojego małżonka i zawarciem ślubu.

Zgodnie ze słownikiem języka polskiego cudzołóstwo, to obcowanie płciowe z nie swoją żoną/mężem (https://sjp.pwn.pl/szukaj/Cudzołóstwo.html) i o ile się nie mylę, znaczenie to jest zapożyczone z języka hebrajskiego. Poza tym spotkałam się też z interpretacją, ze łączy się to z pierwszym przykazaniem, więc dotyczy wiary w innego boga. A po hebrajsku jest to "zerwany związek małżeński"

Ale to też zastanówmy się jak zmieniało się znaczenie słowa "żona". Kiedyś była to kobieta, z którą mężczyzna żył. Co więcej było rozróżnienie na "żonę" i "ślubną żonę". Zastanówmy się też, kiedy została wprowadzona instytucja małżeństwa? Niby w prawie rzymskim istnieje instytucja małżeństwa, ale chyba nigdzie tam nie napisali, że musieli gdzieś składać oficjalne przysięgi. 

Wynika z tego, że katolickie rozumienie tych wyrażeń zostało narzucone przez hierarchów kościelnych wieki temu i nikt nie aktualizował tych definicji, ani nie dostosowywał ich do zmieniającego się świata i norm społecznych. Zaryzykuję stwierdzenie, że takie podejście, pokazuje archaiczność Kościoła.

3 godziny temu, Esmeron napisał:

Rozsądny ksiądz powie, ze masz się bronić i nie narażać. Pojebany powoe, ze sakrament najważniejszy. 

Ale żaden nie powie, ze masz prawo robic ze swoim życiem co chcesz. W KK jeśli trafiłeś źle i jesteś ofiarą przemocy jakiejkolwiek, albo zostajesz porzucony, to dla Ciebie marzenia o normalności i rodzinie są zamknięte. Musisz je porzucić. 

 

Etyka katolicka nie jest zła. Złe jest natomiast motywowanie, bo opiera się na strachu i poczuciu winy, a nie miłości jak to głosił i proponował Chrystus.

Religia katolicka jest generatorem cierpienia inw ten sposób pozyskuje kolejne pokolenia. 

Zasady nie są złe, ale ich sztywność sprawia, że w ogole nie przewidują niektórych możliwych scenariuszy. 

Mąż, czy żona Cię leje, dzieci chodzą straumatyzowane, masz opiekę społeczną i policję na głowie, ale nie chcesz wziąć rozwodu, bo potem już kolejnego ślubu nie dadzą, bo to grzech. Ech... ta logika.

 

Wszystko, co opiera się na strachu i poczuciu winy jest w pewien sposób toksyczne, według mnie.

3 godziny temu, Esmeron napisał:

No nieprawda, że widziały gały co brały. Przypominam, ze wg oficjalnej nauki KK nie masz prawa mieszkać z kobietą przed ślubem. De facto nie masz wiec prawa jej poznać. 

No właśnie, dlaczego? 

A dlaczego KK nie przestrzega "uważajcie z kim sie chcecie żenić/za kogo chcecie wyjść za mąż"? 

Ale przecież poznasz ją na randkach! <joke> Kiedyś tata mi powiedział, że jak będzie mi się wydawało, że jestem zakochana i to ten jedyny, to żebym go wzięła gdzieś na tydzień, albo dwa. I wtedy się przekonam, czy faktycznie jest taki fantastyczny. A KK zabrania, to co? Mam chcieć rozwodu 2 tygodnie po ślubie? Ale to też grzech!

 

@MotherOfCats, myślę, że dyskusja zaczyna odbiegać od głównego wątku. Poza tym chyba kiepskie miejsce na takie dyskusje, bo z tego co widzę, większość nie jest za rozumowaniem katolickim :(

 

Ja nadal uważam, że nie tylko rozwodnik, ale i morderca ma prawo i szanse dostać się do nieba.

I wolałabym, żeby ludzie wierzyli w Boga, a nie księży i narzucone przez nich zasady. I ufali sobie :)

 

Spokojnego wieczoru życzę :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, CrazyWitch napisał:

Niektórych z tych błędów nie powtarzamy, bo się na nich uczymy/wyciągamy z nich wnioski. Inne, niestety, powtarzamy. Pytanie tylko, czy popełniamy te błędy celowo. Jeśli wiemy, że nasze działanie jest złe (w dowolnym rozumieniu), to OK, należy nas wysłać do czyśćca, czy piekła. A co jeśli nie uczę się na moich błędach, nie potrafię z nimi zerwać? To takie błędne koło.

To nie jest błędne koło. Żaden człowiek nie jest bez grzechu, nawet najwięksi święci upadali i często korzystali ze spowiedzi. Istotą dobrze przeżytej spowiedzi jest uświadomienie sobie ciężaru i natury grzechu, a także podjęcie konkretnych działań, które uchronią nas przed jego ponownym popełnieniem. Oczywiście, może się zdarzyć, że popełnimy go ponownie, bo jako ludzie ulegamy słabościom i pokusom. Ale to nie oznacza, że mamy po upadku już do końca życia siedzieć d*pą na brudnej ziemi. Trzeba wstać i zastanowić się, co zrobić, żeby nie potknąć się znowu o najmniejszy kamień. W tym procesie bardzo pomocne jest utrzymywanie osobistej relacji z Bogiem, poznawanie natury grzechu (często ludzie grzeszą, ponieważ nie rozumieją, dlaczego dany czyn jest grzechem. W takiej sytuacji dużo łatwiej ulec) i posiadanie mądrego przewodnictwa duchowego.

 

42 minuty temu, CrazyWitch napisał:

I za karę moja dusza ma być skazana na męki piekielne? Bo jestem zbyt słaba, żeby się poprawić? Tak, pokuta i chęć poprawy jest bardzo ważna. Ale ciekawa jestem jakie byłyby statystyki dotyczące wyznawanych grzechów. Zgaduję, że najbardziej "popularne" grzechy, dotyczyłyby np. nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, kłócenia się z..., itp. Ciekawe ile procent grzeszników przyznaje się, że sypia z kimś, kto nie jest ich mężem/żoną.

Nie patrz na innych. Przed Bogiem po śmierci też się będziesz tak tłumaczyła?

 

43 minuty temu, CrazyWitch napisał:

Ale to też zastanówmy się jak zmieniało się znaczenie słowa "żona". Kiedyś była to kobieta, z którą mężczyzna żył. Co więcej było rozróżnienie na "żonę" i "ślubną żonę". Zastanówmy się też, kiedy została wprowadzona instytucja małżeństwa? Niby w prawie rzymskim istnieje instytucja małżeństwa, ale chyba nigdzie tam nie napisali, że musieli gdzieś składać oficjalne przysięgi. 

Wynika z tego, że katolickie rozumienie tych wyrażeń zostało narzucone przez hierarchów kościelnych wieki temu i nikt nie aktualizował tych definicji, ani nie dostosowywał ich do zmieniającego się świata i norm społecznych. Zaryzykuję stwierdzenie, że takie podejście, pokazuje archaiczność Kościoła.

Jezus nie popierał wielożeństwa i w kategorii małżeństwa zawsze wypowiadał się o mężu i żonie w liczbie pojedynczej. Możesz się z Nim kłócić o to, że wiesz lepiej i wszystko powinno być zrobione po Twojemu, bo inaczej to będzie nienowocześnie i niemodnie, ale nie wróżę Ci żadnego sukcesu.

 

46 minut temu, CrazyWitch napisał:

Mąż, czy żona Cię leje, dzieci chodzą straumatyzowane, masz opiekę społeczną i policję na głowie, ale nie chcesz wziąć rozwodu, bo potem już kolejnego ślubu nie dadzą, bo to grzech. Ech... ta logika.

Tylko że to nie jest logika, którą wyznaje Kościół.

 

49 minut temu, CrazyWitch napisał:

Kiedyś tata mi powiedział, że jak będzie mi się wydawało, że jestem zakochana i to ten jedyny, to żebym go wzięła gdzieś na tydzień, albo dwa. I wtedy się przekonam, czy faktycznie jest taki fantastyczny. A KK zabrania, to co? Mam chcieć rozwodu 2 tygodnie po ślubie? Ale to też grzech!

Przecież możesz wyjechać z chłopakiem bez uprawiania seksu po nocy w pakiecie. Często pary katolickie wyruszają razem na pielgrzymki czy wyjeżdżają na rekolekcje (a te trwają zazwyczaj parę dni). Jest okazja, żeby spędzać ze sobą większość dnia poza spaniem i zobaczyć przy okazji, jak nasz ukochany zachowuje się w ekstremalnych warunkach lub jak dba o siebie i najbliższe otoczenie czy jak chętnie pomaga w obowiązkach domowych. Naprawdę uprawianie seksu nie jest jakąś magiczną bramą do poznania charakteru danej osoby - za to na pewno jest wygodną wymówką.

 

56 minut temu, CrazyWitch napisał:

I wolałabym, żeby ludzie wierzyli w Boga, a nie księży i narzucone przez nich zasady.

Znowu włącza się opcja "Panie Boże, ja wiem, że Ty ustanowiłeś Kościół, no ale mi się w nim nie podoba, za dużo ode mnie wymaga, ja nie chcę. O, wiem! Weź to wszystko anuluj i od dzisiaj prawdziwy jest taki model wiary, jaki ja wymyślę! Ja!". Twierdzenie, że jest się mądrzejszym od Boga i lepiej od Niego wie się, jak powinien funkcjonować Kościół, jest grzechem pychy, znajdującym się na pierwszym miejscu na liście grzechów głównych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.01.2020 o 13:12, MotherOfCats napisał:

Wiem, że na tym forum są również wierzące osoby, więc interesuje mnie Wasze zdanie w tym temacie (wybaczcie, że temat mało "rezerwatowy", ale nigdzie indziej nie mogłam go dodać).

Osoba wierząca i praktykująca wg. definicji katolickich, nie powinna mieć rozterek w tym temacie. 

 

Sam taką osobą jestem. Rozwiedziony, bez ślubu sakramentalnego. 

I wiedząc, że małżeństwo 'padło' ostatecznie z jej przyczyny, gdybym miał ślub kościelny, nie bylbym teraz taki pewien swego. 

Mogę się 'mądrzyć', bo miałem szczęście (w nieszczęściu ?).

I nie chodzi o to że planuję ślub, a o poczucie wolności.

 

Dlatego nie podejmuję się oceny zachowań innych, mimo że wykładnia kościelna jest dosyć prosta. Każdy ma swoją wiarę, sumienie i poziom świadomości i trudno mierzyć wszystkich jedną miarą.

 

Jeśli jednak ktoś wierzy, tak naprawdę, żyje tym i buduje osobostą relację dbając o rozwój swojego życia duchowego, cieżko będzie mu zrezygnować z Eucharystii na rzecz drugiego człowieka. 

Takie wybory dobitnie pokazują, co jest ważniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Esmeron napisał:

Poza tym: po co stwierdzać nieważność małżeństwa? Znów na moim przykladzie. Znów spora kasa do wyłożenia, bo to kosztuje. W ostatecznym rozrachunku musiałbym poswiecic duzo czasu i srodkow, angazowac rodzinę i przyjaciół (świadkowie) po to, aby grupa starszych panów, ktorzy nic o mnie nie wiedzą, mogła stwierdzić ze moj sakrament był nic nie wart. To wiem i bez tego. I ostatecznie papier podpisalby hierarcha kościelny, o którym wiem, ze ma skłonności pedofilskie i robi grube przekręty. 

To jak? Teraz jestrm potępiony, a z papierem od takiego człowieka juz nie? 

Ile razy po znajomości nieważność małżeństwa dostała córka prezydenta Kaczyńskiego? 2 czy 3?

Ona żyje "po Bożemu" wiec będzie zbawiona, a ja nie mam na to szans, bo się ożeniłem i swojego czasu zaufałem, co mi zresztą proponował Kościół? 

;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Przecież sam widzisz (pisząc to wszystko), ze KK to jest jakaś kompletna żenada i farsa, ja jako ateista osobiście nikogo nie przekonuje do swoich przekonań bo wiem, ze wiara pomaga ludziom łatwiej żyć, umierać i godzić się z rzeczywistością ale co innego wiara w jakiegoś tam Boga a co innego farsa, którą odpierdala samozwańcza instytucja uzurpująca sobie prawo na wyłączność zbawienia.

Edytowane przez Ace of Spades
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, CrazyWitch said:

A co jeśli nie uczę się na moich błędach, nie potrafię z nimi zerwać? To takie błędne koło. I za karę moja dusza ma być skazana na męki piekielne? Bo jestem zbyt słaba, żeby się poprawić? Tak, pokuta i chęć poprawy jest bardzo ważna. Ale ciekawa jestem jakie byłyby statystyki dotyczące wyznawanych grzechów. Zgaduję, że najbardziej "popularne" grzechy, dotyczyłyby np. nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, kłócenia się z..., itp. Ciekawe ile procent grzeszników przyznaje się, że sypia z kimś, kto nie jest ich mężem/żoną.

Stały spowiednik (który tak naprawdę pełni rolę psychoterapeuty). Niepełna spowiedź to też według kk grzech. W tych pierwszych komunach chrześcijańskich podobno wyznawali grzechy publicznie to musieli mieć jaja i wiarę w tamtych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, MotherOfCats said:

Twierdzenie, że jest się mądrzejszym od Boga i lepiej od Niego wie się, jak powinien funkcjonować Kościół, jest grzechem pychy, znajdującym się na pierwszym miejscu na liście grzechów głównych.

Widzisz to właśnie od wieków robi KK, rozumiem np. że ludzie do śwredniowiecza dawali się im mamić ale dzisiaj w dobie informacji gdzie większość umie czytać a sama Biblia jest przetłumaczona iemal na wszystkie języki? Zdajesz sobie sprawę że KK to heretycy? Przeczytaj Nowy Testament i porównaj to z naukami KK. Wiesz wogóle czym jest kościół? 

 

Nie zrozum mnie zle, fajnie że szukasz Boga i odpowiedzi ale cały czas omijasz zródło jakim jest Biblia ( z naciskiem na Nowy Testament )

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.