Skocz do zawartości

dr Sławomir Mentzen o młodym pokoleniu


Rekomendowane odpowiedzi

Co sądzicie o tym wpisie Mentzena? 
 

Quote

Trwa w Polsce debata o sytuacji młodego pokolenia. Ludzie koło trzydziestki narzekają, że muszą stać za barem, Polska nie dała im szansy, nikt nie chce dać pracy w zawodzie młodym socjologom i politologom. Nie stać ich na własne mieszkanie. Winne jest państwo, które nie buduje mieszkań socjalnych, nie oferuje pracy w urzędach wszystkim absolwentom, dopuszcza elastyczne formy zatrudnienia i nie wypłaca gwarantowanego dochodu podstawowego. Gdyby tylko państwo stanęło na wysokości zadania, taki trzydziestolatek mógłby wreszcie bezstresowo pić kawę w Starbucksie, scrollować Twittera i solidaryzować się z trafiającymi do KFC kurczakami.

Młoda lewica skutecznie narzuciła całej Polsce narrację, jak to młodym jest ciężko. Zrobili to w momencie, gdy w wielu branżach kompletnie nie ma rąk do pracy, gdy mamy rynek pracownika i wielu młodych już na starcie zarabia spore pieniądze. Tylko trzeba się po te pieniądze schylić. A tu już pojawia się problem. Bo młody, tłamszony przez kapitalizm, absolwent kulturoznawstwa chciałby pracować umysłowo, a tu na rynku potrzeba spawaczy, murarzy, malarzy, tynkarzy i operatorów wózków widłowych. Wystarczy zrobić kurs spawania i nagle perspektywa kupna mieszkania przestanie być taka odległa. Problem w tym, że młodzi marksiści oraz ich intelektualne ofiary pracą fizyczną po prostu gardzą. To nie dla nich. To dobre dla wyśmiewanych młodych wyborców prawicy, oni, nowa lewica, nie będą pracować fizycznie. To poniżej ich godności. Lepiej domagać się mieszkania od państwa. Wyciąganie rąk po czyjeś pieniądze i domaganie się mieszkania za darmo oczywiście już ich godności nie uwłacza.

Zaraz usłyszę, że sam mam przyjemną, umysłową pracę, zatrudniam prawie 20 osób, mam szybko rozwijającą się firmę, dobry zawód, więc nie mam prawa krytykować tych, którzy mają gorzej. Do tego pewnie jak każdy kapitalista pieniądze pewnie mam od rodziców. I tu pojawia się problem. Narracja lewicy o przyczynach sukcesu i porażki jest zupełnie fałszywa, a jej owoce są fatalne. Przerzucenie odpowiedzialności za swoje życie i porażki na państwo, usuwa naturalne bodźce i utrudnia podejmowanie koniecznych dla rozwoju decyzji.

Wracając do mnie. Urodziłem się w 1986 roku. Komuny nie pamiętam. Ale pamiętam początek lat 90' i powszechną wtedy biedę. Ojciec pracował na uczelni, matka była nauczycielką. Rodzicie nie dali mi pieniędzy, kontaktów, nie nauczyli zarabiać pieniędzy. Dali mi tyle, ile mogli - dobrą edukację. Będąc w gimnazjum sam chciałem studiować historię. Pamiętam jak ojciec mówił mi, że obawia się, że skończę historię i astronomię, dwa zupełnie niepraktyczne przedmioty, po których nie ma wielkich widoków na pracę. Dlatego wybrałem kierunki studiów, które dają szansę na wysokie zarobki. Latem 2005 roku wyjechałem na kilka miesięcy do Wielkiej Brytanii. Gdy wyszedłem z autokaru, nie miałem pracy, mieszkania, a kolega który mnie namówił na przyjazd oświadczył, że nie może mi jednak pomóc. Chodziłem całymi dniami bristolskimi ulicami od lokalu do lokalu i pytałem się czy mają jakieś wolne etaty. Po kilku dorywczych zajęciach dostałem stałą pracę w magazynie. Pracowałem fizycznie 6 dni w tygodniu, po kilkanaście godzin na dobę, na nocnej zmianie. Brałem tyle nadgodzin, ile tylko się dało. Kilka nocy musiałem spędzić na ławce w parku, jadłem najtańsze jedzenie z wieczornym przecen z Tesco, do pracy jeździłem 20 km rowerem, a jaki mi się raz rower zepsuł, to wracałem do domu pieszo. Pracowałem ciężko i zarobiłem sporo pieniędzy.

Później te oszczędności zainwestowałem i dużo się uczyłem. Skończyłem dwa kierunki studiów, rozpocząłem studia doktoranckie i równocześnie otworzyłem swoją pierwszą firmę. Cały czas dużo pracowałem, dużo oszczędzałem, żyłem skromnie z żoną i dziećmi w małym wynajmowanym mieszkaniu. Wieczory i spore kawałki nocy spędzałem na zdobywaniu wiedzy, szukaniu pomysłów na rozwój, uczeniu się prowadzenia firmy. Wolne soboty zacząłem sobie robić dopiero po kilku latach rozwijania firmy. Postanowiłem też zostać doradcą podatkowym. By zdać egzaminy, przez prawie rok uczyłem się od 8 do 12 godzin dziennie. Równocześnie dalej prowadziłem swoją firmę. Tak doszedłem do etapu, w którym jestem teraz. Te kilkanaście lat ciężkiej pracy i nauki doprowadziły mnie do momentu, w którym mi i mojej rodzinie niczego nie brakuje, stać mnie na wszystko czego potrzebuję.
Popełniłem w tym czasie wiele błędów, sporo rzeczy mi nie wyszło, zmarnowałem trochę czasu. Ale dzięki tej codziennej szarpaninie z rzeczywistością, powoli szedłem do przodu. Znam ludzi którzy pracowali i uczyli się więcej, znam ludzi o niesamowitej pomysłowości i determinacji. Wszyscy oni doszli jeszcze dalej niż ja. Niektórych z nich nigdy już nie dogonię. Ale nie znam nikogo, kto studia poświecił na zabawę, po pracy oglądał telewizję lub przewijał Facebooka, nie podejmował ryzyka, komu nie chciało się naprawdę ciężko pracować a kto gdzieś daleko zaszedł.

Praca w Polsce jest dla każdego. Wystarczy chcieć, wystarczy nauczyć się czegoś przydatnego. Trzeba tylko zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Każdy z was może żyć w dobrobycie. Ale musi sobie sam na niego zapracować. Niestety wielu woli żywić się iluzją, że są stworzeni do wyższych celów a winę za brak sukcesów ponosi państwo, które nie chce dać mieszkania. Pokolenie naszych rodziców miało znacznie gorzej. Mój ojciec w moim wieku właśnie obserwował koniec PRLu. Jego rówieśnicy dopiero od tego momentu mogli zacząć zarabianie pieniędzy. Startowali od zupełnego zera, bez pieniędzy, bez niezbędnej dla biznesu infrastruktury, bez wiedzy i kontaktów. Panowało olbrzymie bezrobocie, miliony ludzi musiało nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości, w nowym systemie gospodarczym. My w porównaniu z nimi, mamy wszystko. Cały świat stoi przed nami otworem, to gdzie dojdziemy, to, jak wykorzystamy swoją szansę, zależy tylko od nas. Dlatego weźcie się w tym nowym roku do pracy. Efekty przyjdą szybko. Nie od razu, ale szybko. Trzeba tylko dać sobie samemu szansę.

 

  • Like 11
  • Dzięki 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak .... socjolodzy i politolodzy są tą częścią produktywną społeczeństwa i powinno być na nich największe zapotrzebowanie ?

 

Muszą biedaczyska pracować w maku czy innej sieci, a miało być tak pięknie ?

 

Szkoda że nie dołączyli do grona miliona polonistów bez pracy w zawodzie ?

 

 

 

      

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie popieram Pana Mentzena, jednak w tym przypadku nie zgadzam się z nim do końca. Nie udało mu się w tej wypowiedzi wykazać się zrozumieniem problemów ludzi przed i około trzydziestki. Postanowił przyjąć swoją perspektywę jako jedyną i trzymając się jej budować narrację całej wypowiedzi. Świat niestety nie jest zero mentzenowy. Nie każdy ma dość szczęścia, zdrowia i energii aby kroczyć jedynie słuszną mentzenową drogą. A jaka to droga? Jest to droga człowieka materii. Zahipnotyzowana wizją posiadania dóbr materialnych i dążenia do niej za wszelką cenę, kosztem wszystkiego innego. 

 

W mojej opinii ludzie na tej planecie są różni. Jedni kroczą drogą i doświadczeniem mentzenowym. Inni doświadczają swojej drogi i swojego życia. Ktoś chce być przedsiębiorcą, inny aktorem, a jeszcze inna osoba chce być rolnikiem i spokojnie sobie żyć i tego doświadczać. A może znajdzie się też ktoś, kto zechce doświadczyć życia jako bezdomny. Człowiek nic nie mający, ale czujący się przez to prawdziwie wolnym. 

  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dodarek Udało mu się za to wykazać zrozumieniem oburzenia ludzi około 40-ki czy 50-ki. Takich, którym nikt nie oferował (gdy mieli te 20-parę lat) preferencyjnych kredytów, dopłat do mieszkania, pincetplusów czy czegokolwiek innego. Takich, którzy wszystko, co mają, zdobyli swoją pracą. I teraz strzela ich chwuj jak słyszą, że z ich podatków mają powstawać mieszkania dla melepet, co to mają dwie lewe ręce do roboty. Mentzen nic nie mówi, że jego droga jest jedyną słuszną. On mówi, żeby się wziąć do roboty, a nie wyciągać łapę. 

5 hours ago, Strusprawa1 said:

Trzeba tylko zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Każdy z was może żyć w dobrobycie. Ale musi sobie sam na niego zapracować. Niestety wielu woli żywić się iluzją, że są stworzeni do wyższych celów a winę za brak sukcesów ponosi państwo, które nie chce dać mieszkania.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams Bo wcześniej mieszkania nie były tak szaleńczo drogie, wcześniej stare dziadki pracujące całe życie nie ładowały całych oszczędności w mieszkania bo mogły trzymać na lokacie i nie tracić. Młody zawsze przegra ze starym w wyścigu o mieszkanie. A starzy rodziny nie założą i dzieci nie urodzą. Młodzi się rozmnażają jak mają warunki. Brak mieszkań doprowadzi do katastrofy. W ogóle Polska robi się jak Japonia, gdzie starsze pokolenia żerują na młodych. Moim zdaniem tak! Młodzi są wykorzystywani. Pisanie że młodzi dziś mają łatwiej to bzdury. Mają dużo trudniej. Nawet sam próg wejścia na rynek pracy jest dużo wyższy, dużo więcej trzeba umieć niż kiedyś. Stary janusz z wonsem często nawet komputera nie umie włączyć. Młodzi najbardziej zostali wydymani na emeryturach, których prawdopodobnie nie zobaczą lub zobaczą głodowe. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minutes ago, Obliteraror said:

Ja powiem jedno. Brawo, brawo, brawo. Mega łebski facet, przyszły minister finansów albo premier. Mam nadzieję, że tego dożyję.

W pełni  się z powyższym zgadzam!.

Przeszedłem przez całkiem  podobną drogą co pan Mentzen = od skrajnej biedy w rodzine, głodowania na studiach i jakiś gównianych prac na zachodzie do przyjemnego życia  w Szwajcarii. Nikt mi za darmo nic nie dał. Więc się da.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo racji. Pięknej racji.

 

Jednak warto zauważyć, że nie każdy chciałby pracować 40 lat w korpo jako informatyk, patrzeć smutno do końca życia w ekran w boxie, przepisywać niekończące się leki starym babom w przychodniach czy do końca życia jeździć na wózku widłowym w fabryce, w międzyczasie ubijając papę, żeby coś wymurować. Życie jako takie jest ciężkie, i to jest dżungla. Dżungla walki o pieniądz i przetrwanie.

 

Myślę, że warto zaznaczyć ważną część wypowiedzi pana Mentzena tym prześmiewczym memem, aby zauważyć że świat nie jest zero jedynkowy. On to mówi z punktu widzenia przedsiębiorcy - NATOMIAST NIE ZWYKŁEGO TRYBIKU W MACHINIE, której tyle osób chciałoby uniknąć. Jeżeli to sobie wypracował, to wiedział co robić, natomiast ludzie, którzy nie mieli tego szczęścia nie chcą dzielić smutnego losu tynkarza. Zupełnie nie dziwię się, że jest mało chętnych na objęcie ciepłej posady spawacza - ba, sam staję na rzęsach żeby nigdy mnie życie do tego nie zmusiło, nigdy. A to, że ktoś uważa że po socjologii obsypią go pieniędzmi.. no to cóż. Mimo wszystko tych ludzi można zrozumieć, a zrozumienie wyklucza potępienie. Wszystkie grabie w końcu grabią do siebie.

15666741966927.jpg

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie strasznie irytuje jak to gadają, że młodzi teraz mają kontakty, znajomości i wszystko czego zapragną, no może ich młodzi, ich dzieci ale nie wszyscy.

 

Co do tego, że młodzi muszą tylko nauczyć się czegoś pożytecznego- mamy gówniany system edukacji, który jest dużo gorszy niż za czasów dr Mentzena.

 

Potrzeba operatorów wózków widłowych? Nie mam nic do operatorów wózków widłowych ale robią przeważnie mnóstwo nadgodzin i gówno zarabiają. Także świetna rada!

 

Potrzeba ludzi którzy będą zapieprzać fizycznie za gówniane pieniądze. Owszem jest wiele prac fizycznych gdzie dobrze się zarobi ale jednak większość prac fizycznych to gówniane zarobki.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i tak mamy dobrze bo u nas skarżą się studenci socjologii i politologii, a nie gender studies :)

9 minut temu, Reinmar von Bielau napisał:

mamy gówniany system edukacji, który jest dużo gorszy niż za czasów dr Mentzena.

Kiedyś poznałem jakiegoś gościa po informatyce w Radomiu, gość był ogarnięty i tak sobie zaczęliśmy gadać, a ja nie dawałem

radomskiej uczelni najwyższych not.. Ale podobało mi się, co gość powiedział.. jak ktoś chce, to się i na gównianej uczelni nauczy.

Uczelnia wprawdzie ma jakieś przedmioty i egzaminy, ale prawdziwa praca nad sobą to jest wieczorami przy książkach, ludzie którzy myślą

że papier cokolwiek zmieni, to marzyciele o odcinaniu kuponów, wyniki biorą się ciężkiej pracy, nic tego nie zmieni.

Mój ojciec, już jest w wieku emerytalnym, ale został i pracuje, całe życie mu zajęło, żeby zacząć odcinać ze swojej ciężkiej pracy kupony.

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, Dodarek said:

Bo wcześniej mieszkania nie były tak szaleńczo drogie

Jak kupowałem w Warszawie mieszkanie  45m. kw. w 2004 roku to kosztowało ono 84 przeciętne wynagrodzenia. Żeby porównywać dane z tego samego źródła (GUS) użyję danych z 2018, bo za 2019 jeszcze nie ma. Mnożąc przeciętne wynagrodzenie przez 84 uzyskujemy 409k PLN. Jak kupowałem swoje, to było to zadupie, więc teraz też by trzeba patrzeć na zadupia Wa-wy, a w takich okolicach mieszkanie 45m.kw. za 409 tysi jest do kupienia.

 

Także warunki teraz i 15 lat temu są zbliżone. Ale w międzyczasie było gorzej.
 

W 2006 kupiłem mieszkanie 56m. kw. za równowartość 167 przeciętnych wynagrodzeń. Takie wtedy były ceny. Mieszkanie w 2 piętrowym szeregowcu bez windy, osiedle otwarte. Dzisiaj (a właściwie przeliczając na rok 2018) to by dawało 813k. Serio uważasz, że mieszkania są dzisiaj szaleńczo drogie?

 

Kolejne mieszkanie kupiłem w 2013, tym razem 44m. kw. za 115 przeciętnych wynagrodzeń, co wg przeliczenia na rok 2018 daje 558k.

Powiem szczerze, że Twoja teza o szaleńczo drogich mieszkaniach jest dla mnie naciągana.

1 hour ago, Dodarek said:

Nawet sam próg wejścia na rynek pracy jest dużo wyższy, dużo więcej trzeba umieć niż kiedyś

Nie wiem, co porównywałeś, ale przypuszczam, że porównanie twardych danych da taki sam wynik jak porównanie cen mieszkań.

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadna praca nie hańbi,  zarobiłem w życiu kupę szmalu ( jak dla mnie ) pracując fizycznie za granicą mimo że mam studia wyższe całkiem niezłe.

 

Mnie praca fizyczna zwyczajnie uspokaja, pozbywam się dzięki niej nadmiaru energii.

 

Na dzień dzisiejszy jeżeli chodzi o fizyczną robotę to mam fajną alternatywę w postaci nurka- spawacza = bardzo dobra fucha fizyczna za niezłą kasę.

 

Do tego kierunek ze studiów wyższych ( nie chcę się chwalić jaki )

 

Moim marzeniem w przyszłości jest praca umysłowa połączona z fizyczną, czy jednak uda mi się to jakoś połączyć ? Raczej nie i będe miał wielki dylemat co wybrać.

 

Ogólnie to obserwuję "trend" wśród młodych ludzi w moim wieku (okolice 25 lat), mianowicie ludzie są leniwi i nie chce im się pracować, myślą że wszystko spadnie im  z nieba.

 

Za każdym razem chodząc do pracy miałem taką zajebistą aurę, samopoczucie  ponieważ praca dawała mi ZAWSZE radość- na budowie, na kuchni, modeling, spawanie itd. - przebywanie z ludźmi, rozmowy, wspólne

 

robienie, rozwiązywanie problemów daje RADOŚĆ I ENERGIĘ ŻYCIOWĄ.

 

Praca USZLACHETNIA i ZAWSZE da się ładnie zarobić tylko to trzeba zrozumieć...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, StatusQuo napisał:

To i tak mamy dobrze bo u nas skarżą się studenci socjologii i politologii, a nie gender studies :)

Kiedyś poznałem jakiegoś gościa po informatyce w Radomiu, gość był ogarnięty i tak sobie zaczęliśmy gadać, a ja nie dawałem

radomskiej uczelni najwyższych not.. Ale podobało mi się, co gość powiedział.. jak ktoś chce, to się i na gównianej uczelni nauczy.

Uczelnia wprawdzie ma jakieś przedmioty i egzaminy, ale prawdziwa praca nad sobą to jest wieczorami przy książkach, ludzie którzy myślą

że papier cokolwiek zmieni, to marzyciele o odcinaniu kuponów, wyniki biorą się ciężkiej pracy, nic tego nie zmieni.

Mój ojciec, już jest w wieku emerytalnym, ale został i pracuje, całe życie mu zajęło, żeby zacząć odcinać ze swojej ciężkiej pracy kupony.

 

Widać nie była taka zła. Jak ktoś chce to są godne podziwu wyjątki ale to takie gadanie typu, skasujmy cały system szkolnictwa, bo jakiś tam filozof 2000 lat temu nie chodził do szkoły, był niewolnikiem za młodu i sobie poradził (i nie wymyślam tego, bo taki był tylko nie pamiętam jak się nazywa).

 

Też może być taka sytuacja, że komuś nie będzie dane iść na kierunek studiów, który jest jego pasją. Ale fakt, że liczy się praca własna, a nie papier.

 

 

 

To fakt, że przy pracy fizycznej człowiek jest jakiś żwawszy.

Edytowane przez Reinmar von Bielau
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mosze Red napisał:

No tak .... socjolodzy i politolodzy są tą częścią produktywną społeczeństwa i powinno być na nich największe zapotrzebowanie

 

Wiele razy o tym pisałem. Socjologia, politologia, kulturoznawstwo, teatrologia, wyższa szkoła komunikacji społecznej, i tym podobne bzdetne kierunki od niczego.

 

Osły idą na takie studia bez egzaminów, bawią się piją, chodzą na egzaminy i są przepychani bo jak się ich uwali to pracownicy tych uczelni nie będą mieli pracy.

 

I sorry za określenie - wychodzi taki chłam absolwentów tych bzdurnych studiów i mają pretensje do całego świata, że nie zarabiają 15k na rękę.

 

Poszliby na politechniki i nauczyliby się czegoś konkretnego - ale są na to po prostu za głupi. Jakoś nie słyszałem aby absolwenci politechnik narzekali.

 

Przemysł nie jest w stanie wchłonąć tych rzesz humanistów - bo się do niczego nie nadają. CHyba że do pracy na linii produkcyjnej po długotrwałym przeszkoleniu. A jak nie to pozostaje im praca za barem, na kasie, itd itp.

 

Niech nie narzekają na swój los - taką drogę wybrali.

 

Ja tylko zacieram ręce bo takich jak ja bardzo mało...... ?

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2 są dobre studia humanistyczne, jest praca dla wyspecjalizowanych humanistów, lub dyplom może być podparciem w innym zawodzie, ale wszystko trzeba robić z głową, mieć pomysł na siebie.

 

Już to omawiałem w innym wątku, gdzie ktoś linkował artykuł sfrustrowanej pani z dwoma kierunkami, pracującej w korpo jako sekretarka za niewielką wypłatę, a jej mąż po szkole średniej, który od wczesnej młodości interesował się rozwijaniem firmy prowadzeniem biznesu zarabia wielokrotność jej pensji.

 

Brak planowania przyszłości, niezaradność, brak umiejętnej oceny własnej wartości na rynku pracy, kierowanie się tym co jest akurat modne, a nie tym co będzie użyteczne ....... w sumie można bardzo długą listę zrobić.  

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie nowoczesny świat (dajmy na to po roku 2000+) oferuje już tyle różnorodnych ścieżek wyboru prowadzenia życia, że normalny człowiek się przy tym wszystkim gubi i ostatecznie zostaje z niczym. Naprawdę, trzeba mieć bardzo wysoką osobistą determinację, aby ukierunkować się tylko w jednej dziedzinie i osiągnąć w niej sukces. Sam okres edukacji na wstępie serwuje Ci sporą papkę pola do popisu. Dodajmy do tego życie w większym mieście, gdzie pokus związanych z racjonowaniem marnowaniem czasu jest zdecydowanie więcej.

 

W okresie edukacji moi koledzy ze szkoły z którymi się trzymałem nie palili dużym entuzjazmem do spędzania wolnego czasu przy książkach. Nikt z nas wtedy nie zastanawiał się na przyszłością, a przede wszystkim nad karierą zawodową. Po szkole wychodziliśmy wspólnie na boisko, później wraz z wiekiem pojawiły się używki, dziewczyny, imprezy (tzw. alternatywna forma spędzania czasu...)

Z kim przestajesz, takim się stajesz.

 

 

Nagle bum! Zderzenie z rzeczywistością bo pieniędzy nie ma na zachcianki.

Toż to nieporozumienie, że rodzice nie sponsorują swoich dzieci do końca życia!

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Reinmar von Bielau napisał:

mamy gówniany system edukacji, który jest dużo gorszy niż za czasów dr Mentzena

Mentzen jest pierwszym rocznikiem gimnazjalnym, wielkich zmian jakościowych in minus od jego czasów nie ma.

 

@Adams

Warto jeszcze przypomnieć o szalejącym bezrobociu na początku obecnego stulecia, czyli w okresie kończenia edukacji i rozpoczynania pracy przez obecnych 40-latków.

Obecny wyższy próg wejścia można sobie włożyć między bajki, uważam to stwierdzenie za bardzo niesprawiedliwe wobec poprzedniego pokolenia.

Jest to częściowo prawdziwe z perspektywy Warszawskiej, jednakże dotyczy to okresu lokowania się w Polsce międzynarodowych korporacji, które początkowo otwierały się tylko tam.

Innych dużych miast to niemalże zupełnie nie dotyczyło, obecnie bardzo szybko rozwijające się Kraków i Wrocław mocno wówczas dołowały.

W 2005 zasoby nowoczesnej powierzchni biurowej Krakowa wynosiły ok. 150 tys. m², obecnie jest to 1,5 mln m², a w budowie jest kolejne 300 tys. m² - licząc te 10-12 m² na osobę widać, jaka jest to różnica.

 

Te 20 lat temu na rynek pracy wchodziło moje rodzeństwo i jakieś tam porównanie mam.

Moja siostra pracy szukała kilka miesięcy, nikt jej od ręki za samo solidne wyższe wykształcenie i bardzo dobrą (roczny pobyt w Londynie) znajomość angielskiego od ręki nigdzie nie przyjął.

Mój brat przy próbie przejścia na etat i przy wymaganiach rzędu 1800 zł dostał odpowiedź zwrotną typu "Mamy kogoś za 1600 zł i co Pan na to?".

Obecnie podobna sytuacja jest raczej nie do pomyślenia, a nawet jeśli, to do wyboru na podobne stanowisko jest od ręki 20 innych firm.

 

@Dodarek

Zobacz sobie na ceny z bańki ~2008 w stosunku do płac - obecnie jest do nich daleko, pomimo znaczących wzrostów w ostatnim czasie.

 

@tytuschrypus

Nie sposób się nie zgodzić - granicę postawiłbym na upowszechnieniu się dostępu do internetu.

Ludzie pamiętający wcześniejsze czasy będą mieć znacząco odmienny światopogląd.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, rarek2 napisał:

Socjologia, politologia, kulturoznawstwo, teatrologia, wyższa szkoła komunikacji społecznej, i tym podobne bzdetne kierunki od niczego.

Nie przesadzaj. Jak @Mosze Red napisał - pomysł na siebie. Skończyłem politologię (i parę podyplomówek, niezwiązanych z nią), oczywiście nie pracuję w zawodzie, bo nauczyłem się zupełnie innego, ale w jakimś tam stopniu powiązanego odrobinę z humanistyką również.  Tak patrząc na ludzi z kierunku, z którymi nadal mam kontakt chyba nikt nie wylądował w sklepie czy kasie. Przekrój jest ogromny - od urzędników, po przedsiębiorców (mniejszych i większych), dyrektorów w korporacjach, HR-owców, analityków, PR etc.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię tego gościa, ale nie uwzględnił on dwóch czynników, po pierwsze, nie każdy ma takie warunki na start. Sam napisał, że ojciec pracował na uczelni, a matka w szkole - to może nie jest elita intelektualna kraju ale wysoko powyżej średniej i większość ludzi nigdy nie zdobędzie takiego kapitału intelektualnego, kulturowego i etyki pracy/ dyscypliny w domu. Rzecz numer dwa, czy pan Mentzen badał swoje IQ? Bo  na oko (mogę się mylić) wygląda mi na wysoce ponadprzeciętne, czyli porównuje swoje zdolności przyswajania, kojarzenia faktów i logiczne do tych ludzi którzy pomimo pracy nad sobą mieli problem z najprostszymi rzeczami (IQ 80).   

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Dodarek napisał:

Młodzi się rozmnażają jak mają warunki.

No spoko, jak sobie potrafią stworzyć warunki, to niech się rozmnażają. Natomiast rozmnażanie melepet, nieudaczników i leni, aby wydłużyć kolejki do opieki społecznej, to imho kiepski pomysł.

12 godzin temu, Dodarek napisał:

Młodzi są wykorzystywani.

A może jakiś przykład?

11 godzin temu, Messer napisał:

TRYBIKU W MACHINIE, której tyle osób chciałoby uniknąć

No właśnie to jest to, o czym Mentzen pisze:

18 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

wielu woli żywić się iluzją, że są stworzeni do wyższych celów

Otóż wielu zaczynało jako trybik w maszynie, ale dzięki swojej pracy osiągali coraz więcej i więcej. Ale jakże by miał taki wielki intelektualista być szeregowym pracownikiem? Czy po to opierdalał się 5 lat na kulturoznawstwie, żeby teraz pracować za średnią krajową?! Nie do pomyślenia!!! Albo w ogóle kariera to nie, bo on 'ma inną drogę' itp., ale mieszkanie to państwo powinno mu zapewnić. I wtedy taki jeden z drugim łaskawie się rozmnoży i będzie można dać mu kolejne zasiłki. A kto ma za to płacić? Noooo...państwo. Tylko państwo nie ma swoich pieniędzy, a jedynie to, co zbierze z podatków. Podatków od tych, którym chciało się być trybikami.

 

Generalnie każdy postulat typu 'państwo ma dać', 'państwo ma zapewnić', 'państwo ma pomóc', oznacza tyle co: zabrać pracującym i rozdać nierobom. I dlatego, jako człowiek pracujący na swój dorobek stanowczo sprzeciwiam się wszelkim pomysłom wspierania leserów i bumelantów. Rozumiem, że komuś może się zdrowie posypać, utraci zdolność do pracy i potrzebuje pomocy. To popieram. Ale jak ktoś jest całkowicie zdolny do roboty, ale mu się nie chce i tylko wyciąga łapę o pomoc od państwa, to absolutnie na żadną pomoc nie zasługuje.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Ancalagon napisał:

Mentzen jest pierwszym rocznikiem gimnazjalnym, wielkich zmian jakościowych in minus od jego czasów nie ma.

 

 

Te 20 lat temu na rynek pracy wchodziło moje rodzeństwo i jakieś tam porównanie mam.

Moja siostra pracy szukała kilka miesięcy, nikt jej od ręki za samo solidne wyższe wykształcenie i bardzo dobrą (roczny pobyt w Londynie) znajomość angielskiego od ręki nigdzie nie przyjął.

Mój brat przy próbie przejścia na etat i przy wymaganiach rzędu 1800 zł dostał odpowiedź zwrotną typu "Mamy kogoś za 1600 zł i co Pan na to?".

Obecnie podobna sytuacja jest raczej nie do pomyślenia, a nawet jeśli, to do wyboru na podobne stanowisko jest od ręki 20 innych firm.

 

 

Zdziwiłbyś się jak po jakiś większych zadupiach nadal jest.

 

 

Co do systemu edukacji mam na myśli też to, że często jak ktoś jest zdolniejszy to go będą w szkole prześladować, a nauczyciele nic nie zrobią, bo się boją i/lub mają to w dupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Ancalagon said:

Moja siostra pracy szukała kilka miesięcy, nikt jej od ręki za samo solidne wyższe wykształcenie i bardzo dobrą (roczny pobyt w Londynie) znajomość angielskiego od ręki nigdzie nie przyjął.

Ja to pamiętam. Rynek pracy brutalnie mi pokazał, że jako młody inżynier bez uprawnień jestem nikim i angielski na poziomie C1 (certyfikat) nie pomoże. Przez rok pracowałem na śmieciówkach jako asystent. Tylko ja to traktowałem jako szansę, a nie obrazę majestatu czy spisek Eskimosów, żeby udupić białych, heteroseksualnych mężczyzn.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.