Skocz do zawartości

dr Sławomir Mentzen o młodym pokoleniu


Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Kimas87 napisał:

Dlatego brawa dla młodych, którzy się nie cackają. Kasa mała dowodzenia. 

Ja tam im brawo nie biję, bo to nie jest żadna ich zasługa :) Oni nie muszą, bo zwykle ich rodzice tego nie robili i zapierdalali - taka prawda. Jakby nie miał co do gara włożyć albo gdzie mieszkać to byłoby nieco inaczej. Ta sytuacja nie powstała dlatego, że młodzi są asertywni - wektor jest raczej odwrotny.

 

6 minut temu, Kimas87 napisał:

Koszty pracodawcy to temat na inną dyskusje. Skoro ja przychodzę do pracy, robię swoje oczekuje pensji na dobrym poziomie. Koszty jakie ponosi pracodawca mnie nie interesują, bo to jest jego sprawa.

No właśnie na tą dyskusję, bo pracodawca może dać takie pensje, żeby mu się budżet spinał i jeszcze zarobić. Tak jest i nic tego nie zmieni, czy się to komuś podoba, czy nie :) Może być tak, że faktycznie nie może tyle zapłacić, bo jest kiepski. Zwłaszcza, jeżeli inni są w stanie tyle zapłacić. Ale dalej pozostaje realność oczekiwań. Dlatego właśnie piszę, że można sobie życzyć dowolne kwoty, ale obecnie sporo osób z tymi oczekiwaniami odpływa. 

 

Jeszcze odnośnie tego:

 

8 minut temu, Kimas87 napisał:

Wiesz co nie wiem jakie Ty masz doświadczenie z pracodawcami niestety w Polsce jest mentalność z reguły ,, ograbić Polaczka " i większość pracodawców tak właśnie działa. Nie pisze wszyscy, ale większość.

To czasem jest to taki dylemat co było pierwsze, jajko czy kura. Z mojej perspektywy wśród potencjalnych kandydatów roi się od nieuczciwych osób, którym ja zapewniam umowy o pracę, warunki wynagrodzenia takie, jak ustalaliśmy, benefity itd., a oni tylko czekają na koniec okresu próbnego i wypierdalają na L4. Nie przychodzą na rozmowy i nie informują o tym, nie przychodzą do pracy i nie informują o tym... I wiesz co? Poważnie się zastanawiam, czy nie wprowadzić "januszowego" pierwszego miesiąca na zlecenie. Nie dlatego, że jestem chujem, tylko dlatego, że jestem dymany przez pracowników. Także medal ma dwie strony :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, nickname napisał:

To cytat, który mi się nie podoba. Bo owszem pracy jest w od cholery i trochę ale dla młodego człowieka bez wsparcia rodziców i układów od zera po prostu jest prawie, ze niemożliwe aby żyć w dobrobycie. Pracy jak płatnej? Być na czysto bez kredytu z dachem nad głową i oszczędnościami w wieku 40 czy 50. 

Tego przyznam się, nie rozumiem. To ile Ty oczekujesz na starcie? Średnią krajową? Za co? :) Za piękne oczy? Bo muszę? Bo kredytów nie chce brać? Nikt na starcie Ci tyle nie da, dopóki nie udowodnisz, że na to zasługujesz. Albo że zasługujesz na sporo więcej i sporo więcej dostaniesz, bo i polska średnia krajowa to śmieszna kwota (niestety).

 

Naprawdę, właściciel firmy nie jest z reguły sam z siebie strasznym, złamanym chujem że z zasady i czystej złośliwości nie zapłaci tyle, ile ktoś by chciał. Nie znam wielu takich osób. Dobry pracownik nie będzie żył od pierwszego do pierwszego. Nikt nie jest aż tak pojebany, za przeproszeniem, by ryzykować utratę kogoś dobrego, solidnego, wyszkolonego i sprawdzonego. Naprawdę, zaufania nie buduje się w jeden dzień, miesiąc. Nawet w rok. Ale to procentuje.

 

PS. Ja też dobrze pamiętam rynek pracodawcy, nikomu nie polecam doświadczać go na własnej skórze.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Ja tam im brawo nie biję, bo to nie jest żadna ich zasługa :) Oni nie muszą, bo zwykle ich rodzice tego nie robili i zapierdalali - taka prawda. Jakby nie miał co do gara włożyć albo gdzie mieszkać to byłoby nieco inaczej. Ta sytuacja nie powstała dlatego, że młodzi są asertywni - wektor jest raczej odwrotny.

 

Moim zdaniem zbyt płytko podchodzisz do tematu na zasadzie ,, jak młody pewnie mieszka u rodziców to sobie przebiera " nie zgodzę się. Młodzi są odważniejsi niż młodzież 30 lat temu. Kiedyś ludzie trzymali się jednej pracy, bo się bali. Moja mama w latach 90 mogła do Niemiec wyjechać, nie pojechała, bo język bo zupa była za słona. Powiedzmy szczerze bała się i tyle sama mi to przyznała po latach. Teraz młodzi się nie boją i jeżdżą Anglia, Holandia, Niemcy itp. Skoro kiedyś pracodawcy byli takimi hujami, że potrafili nie płacić w terminie, upierdalać premie i głosić te swoje ,, 20 czeka za bramą " to teraz jak jest rynek pracownika nie widzę problemu, aby młody jebnal papierami, bo obok dostanie 200 zł więcej. Uważam, że to uczciwy układ. Karma, że tak powiem wróciła. 

 

43 minuty temu, tytuschrypus napisał:

To czasem jest to taki dylemat co było pierwsze, jajko czy kura. Z mojej perspektywy wśród potencjalnych kandydatów roi się od nieuczciwych osób, którym ja zapewniam umowy o pracę, warunki wynagrodzenia takie, jak ustalaliśmy, benefity itd., a oni tylko czekają na koniec okresu próbnego i wypierdalają na L4. Nie przychodzą na rozmowy i nie informują o tym, nie przychodzą do pracy i nie informują o tym... I wiesz co? Poważnie się zastanawiam, czy nie wprowadzić "januszowego" pierwszego miesiąca na zlecenie. Nie dlatego, że jestem chujem, tylko dlatego, że jestem dymany przez pracowników. Także medal ma dwie strony :)

Zgodzę się, pracownicy nie są święci. Idą na lewe L4, nie przychodzą do pracy, ok ale ciężko prześwietlić kogoś na rozmowie. Ja wiem jedno jak kasa się zgadza każdy chętnie do pracy pójdzie 90% problemów w pracy ma związek z finansami. Ludzie są wkurzeni, bo zarabiają śmieci. 

 

33 minuty temu, Obliteraror napisał:

PS. Ja też dobrze pamiętam rynek pracodawcy, nikomu nie polecam doświadczać go na własnej skórze.

Ja też pamiętam, dlatego w pracy nie bawię się w sentymenty, bo kiedyś pracodawcy śmiali Ci się w twarz, była mega obłuda. Więc ja bije młodym brawa, że się nie cackają i odchodzą z gówno prac bez sentymentów. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Obliteraror napisał:

Tego przyznam się, nie rozumiem. To ile Ty oczekujesz na starcie? Średnią krajową? Za co? :) Za piękne oczy? Bo muszę? Bo kredytów nie chce brać? Nikt na starcie Ci tyle nie da, dopóki nie udowodnisz, że na to zasługujesz. Albo że zasługujesz na sporo więcej i sporo więcej dostaniesz, bo i polska średnia krajowa to śmieszna kwota (niestety).

 

Naprawdę, właściciel firmy nie jest z reguły sam z siebie strasznym, złamanym chujem że z zasady i czystej złośliwości nie zapłaci tyle, ile ktoś by chciał. Nie znam wielu takich osób. Dobry pracownik nie będzie żył od pierwszego do pierwszego. Nikt nie jest aż tak pojebany, za przeproszeniem, by ryzykować utratę kogoś dobrego, solidnego, wyszkolonego i sprawdzonego. Naprawdę, zaufania nie buduje się w jeden dzień, miesiąc. Nawet w rok. Ale to procentuje.

 

PS. Ja też dobrze pamiętam rynek pracodawcy, nikomu nie polecam doświadczać go na własnej skórze.

Ależ moja wypowiedź odnosiła się do konkretnej wypowiedzi Mentzena. Ot tego zaczął się ten temat. 

Mody człowiek zaczyna od zera bez niczego i po kilkunastu / kilkudziesięciu latach może żyć w bogactwie. Tak mniej więcej pisał. Nie widzę tego. Jeśli pracuje tylko tu w Polsce bez pracy zagranicznej lub pracy gdzie pieniądze idą z zagranicy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce od zera do bogactwa bez układów, pomocy finansowej rodziców i znajomości? Panowie 1 kwietnia jest za 4 miesiące. 

 

W Polsce jedyne czego się dorobisz ciężką pracą to garba. Pan Mentzen odleciał, albo pomylił kraje głosząc takie tezy. A z tymi wózkami widłowymi to wykazał się brakiem zainteresowania tematem. Dziś papier na wózek widłowy może mieć byle Janusz z ulicy. To nie te czasy, gdzie jak ktoś miał papiery na wózek był traktowany szczególnie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ja wtrącę swoje trzy grosze do dyskusji. Według mnie są fatalni pracownicy i fatalni pracodawcy. Są też fantastyczni pracownicy i fantastyczni pracodawcy. Nie chodzi tu według mnie o to czy mamy rynek pracownika, czy nie mamy- dobrze, według definicji załóżmy, że mamy. 

 

Generalnie z części postów tu wybrzmiewa ton, że trzeba było skończyć politechnikę, żeby mieć świetną pracę i być panem swojego losu, a reszta niech się nie żali. Ewentualnie należy zostać spawaczem. Więc co z ludźmi, którzy nie chcą być inżynierami lub spawaczami? Mają w takiej sytuacji dostawać 2000 zł netto i klepać biedę do końca życia? Wiem, może to brzmi jakbym był jakimś socjalistą, ale ja nie chcę, by przypinano mi jakieś dziwne łatki. Pan Mentzen też ma dużo racji, ale nie każdy chce życ tak jak on. Po prostu mnie boli takie założenie, że albo robisz to albo zapierniczaj za 2000 zł netto i się ciesz. Mnie boli to, że ogólnie zarobki w Polsce są niskie dla osób, które po prostu chcą uczciwie wykonywać pracę na przykład sprzątaczki. Nie możemy tutaj sprowadzać takich osób do leserów, bo po prostu oni na przykład nie mają aspiracji naukowych, ale chcą wieść proste i spokojne życie, uczciwie wykonując swoją pracę. 

 

Co do politechnik to znam sporo osób, które mają tytul inżyniera, a nie pracują w zawodzie. Są osoby, które naprawdę leserami nie były, skończyły politechnikę i owszem mają pracę, ale na pewno nie 10 k plus, nawet nie mają 5k. Więc też w pełni się zgadzam, że niekoniecznie kierunek decyduje, bo są też pewnie kierunki humanistyczne, po których można żyć. Bardziej to zależy od człowieka, chociaż raczej zgadzam się z tym, że po politechnice jest więcej pracy i lepiej płatnej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, ciekawyswiata napisał:

Pan Mentzen też ma dużo racji, ale nie każdy chce życ tak jak on. Po prostu mnie boli takie założenie, że albo robisz to albo zapierniczaj za 2000 zł netto

Pan Mentzen opowiada o zawodach o których nie ma pojęcia. O operatorach wózków pisze tak jak by był rok 2002 i na każdego faceta z uprawnieniami patrzą jak na stomatologa. Dziś operatorzy wózków w PL nie zarabiają dużo, jest to praca związana często z magazynem za psi pieniądz z weekendami. Spawacze owszem zarabiają dobrze, ale polecam Panu Mentzen pospawać kilka lat aluminium. Gwarantuje, że za kilka lat odda wszystko byle by zdrowie wróciło. Jak ktoś chce spawać i czuję się w tym dobrze ok jego sprawa. Są jednak ludzie, którzy ponad kasę patrzą przede wszystkim na zdrowie. Patrzą długofalowo a nie tu i teraz bo dobry hajs. Mój przyjaciel 33 lata spawa. Już nosi okulary. Ledwo widzi znak jak jedzie autem gdy nie ma okularów. Lekarz zalecił mu basen i chlor, bo ma zawalone drogi oddechowe przez wdychanie tego syfu. 33 lata facet z dwójką dzieci. Ja mu powiedziałem kasa to nie wszystko albo zmień branże, albo dzieci będą mieli tatę wraka w wieku 40 lat. 

 

Każdy sam wybiera priorytety w życiu. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mentzen pisze o możliwości osiągnięcia sukcesu zawodowego - podając siebie jako przykład.

Jak pisałem to mi nie pasuje bo jak mamy sukces zawodowy to nie kandydujemy do sejmu co daje 4 lata bezstresowych zupełnie przyzwoitych pieniędzy. Aż do skutku, aż się dostanie. 

On po prostu osiągnął pracę w miarę dobrze płatną na przeczekanie aż się nie dostanie do darmowych budżetowych pieniędzy.  Wówczas faktycznie znajdzie się w dobrobycie o którym wspomina, ze jest możliwy do osiągnięcia przez młodych ludzi zaczynających życie zawodowe w naszym kraju.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Kimas87 napisał:

W Polsce od zera do bogactwa bez układów, pomocy finansowej rodziców i znajomości? Panowie 1 kwietnia jest za 4 miesiące. 

Do bogactwa to mi daleko, ale nie jest źle :) A tak się właśnie dzieje. Także bez przesady, no chyba że najpierw musimy zdefiniować próg bogactwa. Prawdą jest, że ci naprawdę bogaci ludzie, jak się zgłębi ich biografie, to niby zaczynali od zera i dorobili się własną pracą, a potem się okazuje że ten pierwszy milion to pożyczyli po znajomości albo dostali i dopiero potem rozkręcili biznes. Więc jeśli o takich mówisz, to może coś w tym jest.

 

Godzinę temu, Kimas87 napisał:

Moim zdaniem zbyt płytko podchodzisz do tematu na zasadzie ,, jak młody pewnie mieszka u rodziców to sobie przebiera " nie zgodzę się. Młodzi są odważniejsi niż młodzież 30 lat temu. Kiedyś ludzie trzymali się jednej pracy, bo się bali.

Ale ja podchodzę tak samo jak Ty :) Zgadzamy się co do rezultatu (młodzież jest odważniejsza), tylko mamy przeciwne wnioski odnośnie kolejności. Ja uważam, że młodzież jest odważna, bo może, a Ty że może, bo jest odważna :)

 

No właśnie, trzymali się jednej pracy, bo się bali. Ale czego się bali i dlaczego? Czy czasem nie tego, że o pracę ciężko i drugiej takiej mogą nie dostać, a jak nie dostaną to są w czarnej dupie?

 

Pełna zgoda za to z wózkami widłowymi - przynajmniej na tyle, na ile znam temat. To podobna sytuacja jak z kursami programowania, na których teraz łapie się naiwnych, a oni myślą że od ręki dostaną tę dyszkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.01.2020 o 20:48, somsiad napisał:

Przeszedłem przez całkiem  podobną drogą co pan Mentzen = od skrajnej biedy w rodzine, głodowania na studiach i jakiś gównianych prac na zachodzie do przyjemnego życia  w Szwajcarii

Ej, to miało być przyjemne życie w Polsce. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Poważnie się zastanawiam, czy nie wprowadzić "januszowego" pierwszego miesiąca na zlecenie. Nie dlatego, że jestem chujem, tylko dlatego, że jestem dymany przez pracowników. Także medal ma dwie strony :)

Ja daje 3 miesiące na próbę z umowa przedłużana co miesiąc :)

Dopiero po tym czasie, można ze mną rozmawiać o umowie o pracę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, hogen napisał:

Ja daje 3 miesiące na próbę z umowa przedłużana co miesiąc :)

W sensie 3 umowy-zlecenie po miesiąc każda? Nie wiem, nie znam warunków Twojej branży. W mojej by to nie przeszło... bo rynek pracownika :)

Natomiast zakładam, że nie robisz tego dla zabawy, tylko zachowanie pracowników to na Tobie wymusiło. Także nie ma co tylko wjeżdżać na januszy - pracodawców, bo i po stronie pracowników są tacy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus Dokładnie tak. 

 

Niestety branża moto, budowlanka i tego typu gdzie są ludzie po zawodówkach, bez matury, lepszego wykształcenia, z biednych domów itp. potrzeba dużo dystansu i pełnego zabezpieczenia się, bo ludzie lecą w huja mocno i nikomu nie można ufać. Głównie młodzi (20-25 lat), myślą że świat zdobędą królowie życia często bywają aroganccy i roszczeniowi. Po 30 roku życia to się stabilizuje, bo lata lecą, milionów na koncie nie ma i zaczynają widzieć, że sa w plecy w porównaniu do innych, więc rozum do głowy wraca i biorą się do pracy (choć nie wszyscy). Ale da się znaleźć porządnych ludzi do pracy, trzeba tylko swoje się nawkurwiać :)

 

Ja na szczęście mam już stały zespół, choć nigdy nie wiadomo ;) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Do bogactwa to mi daleko, ale nie jest źle :) A tak się właśnie dzieje. Także bez przesady, no chyba że najpierw musimy zdefiniować próg bogactwa. Prawdą jest, że ci naprawdę bogaci ludzie, jak się zgłębi ich biografie, to niby zaczynali od zera i dorobili się własną pracą, a potem się okazuje że ten pierwszy milion to pożyczyli po znajomości albo dostali i dopiero potem rozkręcili biznes. Więc jeśli o takich mówisz, to może coś w tym jest.

Nie znam ani jednej osoby, która doszłaby do własnego biznesu, dobrych pieniędzy od zera. To historię dobre dla dzieciaków, aby pobudzić wyobraźnię. W Polsce nie wierzę w takie rzeczy. 

 

Zawsze podaje przykład jak mowa o czymś takim koleszki, który jeździł na moim osiedlu Audi za 43 tyś zł. Lansował się każdy myślał, że kupił za swoje. Jak doszło co do czego okazało się, że ojciec wyłożył 35 tys, syn resztę ?

 

Z biznesami jest podobnie. Dużo ludzi lubi ,, upajać " się swoim sukcesem jacy to oni przedsiębiorczy a jak człowiek zacznie dociekać to wychodzi, że firma po wujku, ojcu, dziadku i tak koło się toczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kimas87 napisał:

Nie znam ani jednej osoby, która doszłaby do własnego biznesu, dobrych pieniędzy od zera. To historię dobre dla dzieciaków, aby pobudzić wyobraźnię. W Polsce nie wierzę w takie rzeczy.

Dwóch moich bliskich kumpli. Tzn mam więcej przykładów, ale o nich wiem sporo. Bez układów i znajomości zbudowali firmy od zera. Uczciwe biznesy, zbudowane uczciwą pracą. W wieku ok 45 lat mogliby przejść na emeryturę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Kapitan Horyzont napisał:

Dwóch moich bliskich kumpli. Tzn mam więcej przykładów, ale o nich wiem sporo. Bez układów i znajomości zbudowali firmy od zera. Uczciwe biznesy, zbudowane uczciwą pracą. W wieku ok 45 lat mogliby przejść na emeryturę.

Podaj coś bliżej. Co to za branża?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Kimas87 napisał:

Nie znam ani jednej osoby, która doszłaby do własnego biznesu, dobrych pieniędzy od zera. To historię dobre dla dzieciaków, aby pobudzić wyobraźnię. W Polsce nie wierzę w takie rzeczy. 

Rozumiem, że zarzucasz mi kłamstwo? :) Nie chcesz, nie wierz. No ale cóż, Polak jesteś. A w Polsce wiadomo, że nikt nie wierzy, bo jeszcze by sobie samopoczucie zepsuł. Jeszcze by mógł sobie pomyśleć, że on też mógł.

 

Łatwiej pomyśleć, że ma od rodziny albo nakradł. 

 

7 godzin temu, Kimas87 napisał:

Zawsze podaje przykład jak mowa o czymś takim koleszki, który jeździł na moim osiedlu Audi za 43 tyś zł.

Jeżeli auto za 43 koła to przykład sukcesu osiągniętego przy pomocy rodziców to faktycznie gramy w innych ligach. 

  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Rozumiem, że zarzucasz mi kłamstwo? :) Nie chcesz, nie wierz. No ale cóż, Polak jesteś. A w Polsce wiadomo, że nikt nie wierzy, bo jeszcze by sobie samopoczucie zepsuł. Jeszcze by mógł sobie pomyśleć, że on też mógł.

 

Łatwiej pomyśleć, że ma od rodziny albo nakradł. 

Nie rozumiesz, nie napisałem wszyscy tylko z mojego otoczenia. Nigdy nie generalizuje. 

 

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Jeżeli auto za 43 koła to przykład sukcesu osiągniętego przy pomocy rodziców to faktycznie gramy w innych ligach. 

Człowieku czytaj ze zrozumieniem. Jakiego sukcesu. Nie zrozumiałeś przesłania tego przykładu. To Ci wyjaśnię. Dziś wiele osób lubi przypisywać sobie różne rzeczy. Np, że auto kupili za swoje, mieszkanie, biznes założyli z ulicy a w rzeczywistości często jest z goła inaczej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, tytuschrypus napisał:

Jeżeli auto za 43 koła to przykład sukcesu osiągniętego przy pomocy rodziców to faktycznie gramy w innych ligach. 

Wiesz, dla tego chłopaka to był na pewno wtedy duży sukces dzięki ojcowskiej inwestycji : ). Ba, jak zaczynając z firmą miałbym wtedy auto tej klasy, też byłbym przeszczęśliwy, a nie pełnoletniego, z szybami na korbkę i bez klimatyzacji.

 

@Kimas87, takie myślenie jak Twoje nie jest rzadkie, bo gdyby nie miało podstaw w realnych przykładach, to by nie istniało. Ale nie trzeba załapać się do nomenklatury, być z rodziny Doktora Jana czy resortowej, by budować swój prywatny sukces. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Kimas87 napisał:

Nie rozumiesz, nie napisałem wszyscy tylko z mojego otoczenia. Nigdy nie generalizuje. 

Ok, tak to zrozumiałem, ponieważ odpowiedziałeś na moje pytanie. Jak Ci piszę, że coś zrobiłem w Polsce, a Ty piszesz że to historie dobre dla dzieciaków, to jak mam to zinterpretować inaczej :)

 

10 minut temu, Kimas87 napisał:

Dziś wiele osób lubi przypisywać sobie różne rzeczy. Np, że auto kupili za swoje, mieszkanie, biznes założyli z ulicy a w rzeczywistości często jest z goła inaczej

To na pewno. 

 

Ale taka postawa o jakiej piszesz bardzo hamuje i ogranicza rozwój. Miałem kumpla, którego poznałem w swojej pierwszej pracy, który uważał dokładnie tak jak Ty. Dodatkowo, całą energię pakował w rozmyślania, jak oszukać ten system i bez niezbędnych jego zdaniem znajomości zarobić kupę forsy. Nie mógł znieść, że po kilku latach ja już zarządzałem osobami na jego szczeblu i nie mógł uwierzyć, jak to możliwe. Ja nigdy nie myślałem takimi kategoriami. Mam ponad 30 lat i co więcej, dalej uważam że to jeszcze nie dość, że to jeszcze nie koniec mojego potencjału. 

 

Ale takich ludzi jak piszesz znam, a jakże. Oni dostawali za ukończenie studiów auto, ja dopiero co zdawałem prawko, bo zebranie kafla to był dla mnie wtedy wyczyn. Moje pierwsze auto nie było prezentem od rodziców, tylko gratem za 1500 zł :) Tym większa jest jednak teraz satysfakcja. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Ale taka postawa o jakiej piszesz bardzo hamuje i ogranicza rozwój.

I jest toksyczna, zabija kreatywność i motywację. Nikomu innemu wtedy nie szkodzimy, niż samemu sobie.

 

4 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Ale takich ludzi jak piszesz znam, a jakże. Oni dostawali za ukończenie studiów auto, ja dopiero co zdawałem prawko,

Studiów? W moim liceum byli tacy, co dostali nówkę z salonu za maturę : ) Bananowa szkoła.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Obliteraror napisał:

Studiów? W moim liceum byli tacy, co dostali nówkę z salonu za maturę : )

Teraz to dopiero czuję się jak biedak, nawet bananowe otoczenie miałem gorsze :D 

 

47 minut temu, Obliteraror napisał:

Nikomu innemu wtedy nie szkodzimy, niż samemu sobie.

Oczywiście, dlatego tak reaguję na takie kategoryczne słowa, jak "inaczej w Polsce się nie da", "w Polsce doktorat jest bez sensu i nic nie daje". Dla kogo się nie da, dla tego nie da. Komu nie daje, temu nie daje. Od razu skojarzyło mi się z tym znajomkiem, o którym piszę wyżej, który faktycznie został w miejscu przez te kilkanaście lat - a nie jest tak, że nie miał potencjału czy możliwości intelektualnych. Nie trafia do mnie zwykle takie na poły metafizyczne myślenie "motywacyjne", ale tutaj naprawdę ograniczał go ten mental, według którego jak nie masz znajomości to nie możesz, to się nie da. No, ale on nawet studia rzucił w trakcie, bo niepotrzebne jednak, złe wybrał, czy coś. A w czasie, jak moi rówieśnicy studiowali, to ja w weekend zamiast na imprezę szedłem na 7 do roboty, żeby się utrzymać. Ech, stare dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że  można coś osiągnąć od zera. 

Znajomości jak najbardziej się przydają, ale przecież można je samemu wyrobić i nie trzeba w tym celu rodzic się w bogatej rodzinie z koneksjami. 

 

Jeśli ktoś nie ma znajomości to zawsze moze zacząć się angażować społecznie w różnych organizacjach pozarządowych. Dzięki temu będzie miał dostęp do ludzi do których w normalnych okoliczność dostępu by nie miał. (posłowie, europoslowie, samorządowcy etc.) 

 

Może też zapisać się do partii. 

 

Ponadto wystarczy znac biegle niemiecki i mieć jakąś konkretną umiejętność przydatna na rynku pracy. 

 

Sam zaczynam w styczniu przyszłego roku kolejne 3letnie szkolenie zawodowe i do tego czasu mam następujący plan.

 

1)zalatwic wszystkie formalności i zaległe sprawy w PL

2)wyjechac do Berlina w marcu/kwietniu. 

3) powiększyć oszczędności. 

4) wrócić do PL i zacząć działać w branży. 

 

Mam 28 lat, pracuje od 16 roku życia aktualnie jestem w zawodowym dołku ponieważ zmieniałem pracę i w nowym miejscu mi nie wyszło tak jak chciałem a miałem być kierownikiem. Teraz pracuje w zupełnie innej branży, żeby nie stracić płynności finansowej. 

 

Nie pierdole głupot, że obecne zajęcie jest "poniżej mojej godności" ponieważ znam wartość pieniądza i mam szacunek do pracy. 

 

Nie płacze z tego powodu, nie klne na polityków, nie uważam, że państwo powinno mi cokolwiek zapewnić. Chociaż akurat uważam III RP kwacha, Millera i Tuska za patologie

 

Natomiast wk. rwia mnie defetyzm w każdej dziedzinie życia począwszy od spraw związkowych konczywszy na zawodowych. 

 

Trzeba znać biegle język, mieć przydatne skille, dotrzymywac zobowiązań, nie biadolic i ciągle się doksztalcac. 

 

Chce do 35 roku życia osiągnąć naprawdę mocną pozycję na rynku. 

 

Osobiście poznałem ludzi, którzy przed 30tka byli prezsami spółek w branży IT albo samorzadowcami w dużych miastach. 

 

Żaden z nich nie był z jakieś elitarnej rodziny. Normalne polskie domy, patologii nie mieli... taka zwykła "klasa średnia" . 

 

 

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.