Skocz do zawartości

Wszedłem na Śnieżkę w szortach


freemasonry

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem bracia!

 

Ostatnio napisałem o swoim celu na 2020 rok w jednym z tematów. Udało się, wczoraj wszedłem na Śnieżkę w szortach. Szedłem 1 godzinę i 40 minut, ale miałem na prawdę mocne tempo. Jestem z siebie dumny, nie byłem jakoś specjalnie przygotowany, ale mega zdeterminowany. Jeżeli interesuje Was przebieg trasy, moje doznania i tak dalej to śmiało pytajcie. 

 

1289dfc63b430db4dca28966e2056ffc.jpg

  • Like 21
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to kurła, lata się zachciało? ? 

 

Słyszałeś takie lub podobne teksty, które miały cię wyprowadzić z równowagi i poniechać realizacji celu? 

 

Napisz coś więcej, bo ciekawy wątek :) 

 

Kwestie mentalne, czy mówiłeś komuś o tym wcześniej, dlaczego akurat taki cel? Czy masz coś więcej w zanadrzu? Mocniejsze wyprawy w przyszłości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lucid

Morsuję od zeszłego sezonu, nie grzeję w pokoju.

@azagoth

Aż tak hardkorowo nie, miałem buty, czapkę, szalik oraz rękawiczki - natomiast nic na torsie i nogach poza szortami.

@Cortazar @józekk @mac

Pod koniec 2018 roku zdecydowałem się spontanicznie na morsowanie jako osoba, która wolała grzać się w ciepłym domu. Uważam, że żeby testować swój charakter trzeba robić rzeczy niewygodne i dlatego zdecydowałem się na taki krok. Po jakimś jednak czasie zaczęło to być za mało i urodziło się hasło: Śnieżka w szortach. Trenuję na siłowni, mam 24 lata, dieta 70% czysto 30% brudno, ale staram się jeść zgodnie co do kaloryki. W grudniu miałem się przygotowywać i biegać wokół jeziora, ale cały czas było po 7 stopni na plusie i koniec końców odpuściłem, pojechałem bez przygotowania.

 

To był mój pierwszy raz w górach, dlatego nie miałem zielonego pojęcia jak się przygotowywać do wyprawy, wszystko na totalnym spontanie. 

 

Wstałem tego dnia mega zdeterminowany, żeby to zrobić, rozgrzałem się na wysokości Świątyni Wang, czyli na wejściu, miałem do przejścia prawie 9 kilometrów, im wyżej tym gorzej, starałem się trzymać spokojny oddech, po 30 minutach dopadło mnie dziwne uczucie, które bym porównał do zamarzania żył/prądów przy poruszaniu, dlatego zacząłem rozumieć, że to nie są żarty. Miałem również lekkie mroczki przed oczami. Trochę panikowałem, ale zauważyłem, że poruszanie nimi to niweluje, ludzie na szlaku mega pozytywni, schodzili mi z drogi, życzyli powodzenia, dali mi mega dużo motywacji i otuchy. Kluczową rolę odegrała psychika, ciało jakoś sobie poradziło, ale taki właśnie był zamiar tej wyprawy - testować charakter dalej. 

 

Chciałem z początkiem roku udowodnić sobie, że jestem w stanie to zrobić, zyskałem dzięki temu baterię na naprawdę długo. Co trzeba zaznaczyć - pogoda mega mi dopisała, chociaż na szczycie było około -20 odczuwalnej temperatury.

 

Co warto zaznaczyć - nie zniechęcajcie się zimnymi prysznicami do morsowania, to zupełnie dwie inne bajki, ja zdecydowanie wolę morsowanie, zimne prysznice też robię, ale są zupełnie czymś innym i w moim odczuciu są mniej przyjemne.

 

W planach póki co niczego jeszcze nie mam, pewnie urodzi się do połowy tego roku coś równie ciekawego.

Edytowane przez freemasonry
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ty przechuju ;)

 

Ja ostatnio wchodziłem na Rysy w sneakersach New Balance (bo zapomniałem wziąć prawilnych butów do chodzenia po górach), w tragiczną późnolistopadową pogodę (śnieg z deszczem, skały oblodzone). Wszedłem, żyję, chociaż nie raz nie dwa się pośliznąłem i wyłapałem trochę siniaków :D Da się! Podstawa to determinacja.

 

Napisawszy powyższe, tak naprawdę to nikt nie powinien wychodzić w jakiekolwiek wyższe góry (cokolwiek więcej, niż spacerek po Beskidach), szczególnie zimą albo przy złej pogodzie, z ekwipunkiem takim, jak ja na Rysach albo @freemasonry na Śnieżce. Nie będę umoralniał, każdy sobie może bez problemu wyobrazić kilka scenariuszy, co może pójść mocno nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za te ciepłe słowa, również dajecie mi mega motywację. :D 

 

@leto

No ja się nauczyłem pokory. Jadąc autokarem w Karpaczu jak zobaczyłem jak wysoko jest Śnieżka w chmurach to zrobiło mi się słabo, bo jako górski laik totalnie nie zdawałem sobie sprawy z czym to się je. To wejście w pewnym sensie było nieodpowiedzialne i nikogo nie zachęcam do robienia czegoś takiego z biegu jak ja.

 

Co najśmieszniejsze - mam lęk wysokości, jak wchodzę na jakieś wieżyczki i tak dalej to muszę się trzymać czegoś blisko, dlatego to było dla mnie podwójne wyzwanie.

 

Edytowane przez freemasonry
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, jednak będę umoralniał.

 

Chodzenie po górach zawsze wiąże się z jakimś ryzykiem. W górach z reguły działają jakieś służby ratownicze - GOPR, TOPR itd - gdzie dzielne (na prawdę kurwa dzielne, czapki z głów Panowie) chłopaki i dziewczyny ratują z opresji każdego roku kilkudziesięciu-kilkuset ludzi, którym wyprawa nie poszła zgodnie z planem.

 

Jeśli ktoś na własne życzenie (jak ja albo @freemasonry) prosi się o kłopoty, to nie szanuje pracy tych ludzi. Ich nie ma nieskończenie wielu. Chcielibyście kiedyś znaleźć się w sytuacji, gdzie ktoś zginął, bo służby musiały wybierać między ratowaniem Was i kogoś innego?

 

Szanujmy się nawzajem jako górołazy.

 

Szanujmy ochotników, którzy często z narażeniem własnego życia, w brawurowych akcjach ratują dupę ludziom, którzy, niestety, często ładują się w tarapaty na własne życzenie. Nie dodawajmy im roboty.

9 minutes ago, freemasonry said:

mam lęk wysokości

Z doświadczenia - po parokrotnym otrzaskaniu się z ekspozycją w górach ten lęk zaczyna zanikać. Fantastyczna sprawa, jak szybko można się uodpornić.

Edytowane przez leto
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SAVE-20200108-144929.jpg

 Śnieżka 1602 m n.p.m

 

Base camp - 300 m n.p.m (trekking do bazy, planowanie wspinaczki, aklimatyzacja)

 

Obóz 1- 600 m n.p.m(aklimatyzacja, szukanie nowych dróg wspinaczkowych)

 

Obóz 2 - 900 m n.p.m(aklimatyzacja)

 

Obóz 3 - 1300 m n.p.m (aklimatyzacja)

 

Obóz 4- 1500 m n.p.m (poręczowanie, atak szczytowy, nakładanie butli z tlenem)

Szczyt - 1602 m n.p.m - Strefa śmierci 

 

Zwycięstwo!!!

 

 

 

 

 

  • Haha 4
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still zapomniałeś o konieczności sprowadzenia ekipy doświadczonych himalaistów z wysokości ok. 1100m na dół. Mimo że byli to jedni z najlepszych na świecie wspinaczy i szli w asyście Sherpów, dopadła ich choroba wysokościowa i ślepota śnieżna, skrajnie wyczerpani czekali na niechybną śmierć, gdyby nie pomoc naszych bohaterów.

 

A tak na serio: każdy musi od czegoś zacząć. Moim pierwszym "zdobytym szczytem" (no raczej pagórkiem) był Klimczok - 1117 m npm. Wbrew pozorom po drodze jest, ztcp, przynajmniej jeden stromy, kilkudziesięciometrowy fragment dający popalić kondycyjnie, szczególnie jak się jest takim leszczem jak ja byłem wtedy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.