Skocz do zawartości

W jakim wieku, wiedzieliście co chcecie robić w życiu?


Rekomendowane odpowiedzi

@Turop bardzo długo nie wiedziałem co chcę robić w życiu, nigdy nie doznałem objawienia, nie dotknął mnie palec boży itd.

 

Miałem wiele uzdolnień w różnych kierunkach/ dziedzinach, jednak nic mnie nigdy nie pasjonowało tak żebym oddał się tylko temu w 100%.

 

Natomiast bardzo wcześnie zrozumiałem, że cokolwiek chciałbym w życiu robić to bardzo mocno pomogą mi w tym pieniądze, skupiłem się więc na ich zarabianiu. 

 

Skoro nie widziałem co chcę robić, doszedłem do wniosku że zarobię dużo pieniędzy, żebym mógł to coś robić jak już doznam tego objawienia.

 

Tak naprawdę zrozumiałem nie tyle co chcę dalej w życiu robić, a jak chcę aby dalej wyglądało moje życie, zrozumiałem w wieku 35/36 lat i zacząłem to stopniowo realizować.

 

Ułożyłem sobie plan jak chcę przebudować swoje życie, żeby w wielu 45 lat mieć wiele czasu na swoje pasje, przyjemności, podróże i żebym nie musiał zbyt wiele czasu poświęcać pracy.

 

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red - Czyli w sumie wychodzi na to, że jak ktoś nie wie co robić to najlepiej jechać po prostu za granicę. Przynajmniej kasa się zgadza. Myślę, że jak przez rok-dwa nic się u mnie w życiu nie zmieni to wezmę byle gówno ale za granicą np w Anglii i po prostu pomyślę nad np. wzięciem kredytu na mieszkanie (pod wynajem), który będę spłacał w funtach, więc raczej w miarę szybko (w porównaniu do Polski).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, bassfreak napisał:

26 i nad na wiem i szczerze miewam już z tego powodu stany depresyjne

A niepotrzebnie mordeczko, niepotrzebnie. Nawet jak człowiek żyje sobie swobodnie to moim zdaniem nie świadczy o nim to źle że jakiś gorszy czy lekkoduch.

Edytowane przez ZortlayPL
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZortlayPL - No ale pomyśl jak on się czuje. Prawdopodobnie robi codziennie coś czego nie lubi. To jest masakra długoterminowo. Jak chodziłem do gówno prac to miałem emocjonalną deprechę. Już w piątek rzygałem na samą myśl o poniedziałku.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 I nie wiem. Ale podejście mam jak @Mosze Red.

 

Na pewno biznes rozkręce, bo nie będę tyrać do usranej śmierci na cudzy sukces.

Ale czy to będzie "to" co chce robić? No nie wiem. 

 

Natomiast jak mam za dużo wolnego to dostaje pierdolca i deprechy, więc coś robić będę musiał nawet jak już się finansowo ustawię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, self-aware napisał:

@Mosze Red - Czyli w sumie wychodzi na to, że jak ktoś nie wie co robić to najlepiej jechać po prostu za granicę. Przynajmniej kasa się zgadza. Myślę, że jak przez rok-dwa nic się u mnie w życiu nie zmieni to wezmę byle gówno ale za granicą np w Anglii i po prostu pomyślę nad np. wzięciem kredytu na mieszkanie (pod wynajem), który będę spłacał w funtach, więc raczej w miarę szybko (w porównaniu do Polski).

ja się dowiedziałem nie dawno a mam 33 lata. 

Jazda za granicę to najgorsze rozwiązanie, to strata czasu i oderwanie od korzeni. W dodatku kasa którą zarobisz nie ma większego znaczenia. Co kupisz za 100 tys? A nawet jak odłożysz 300 i kupisz mieszkanie to co dalej? Nie było cie w kraju parę lat nie wiesz co tu ze sobą zrobić. 

Polecam bracie budowanie siebie i swojego życia tam gdzie zamierzacie mieszkać. 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej rok, dwa przed 30. Tylko jak za pierwszym razem się za to zabrałem to przez wiele miesięcy musiałem zasuwać na 2 etaty, aby się odkuć finansowo. Taki byłem ancymonek ;) Później zakasałem rękawy, wziąłem się do roboty i ponownie spróbowałem. Generalnie większe wpływy z tego co obecnie robię zanotowałem dopiero rok po rozpoczęciu drugiego podejścia. Czyli trochę wody w Wiśle upłynęło. Moje szczęście polega na tym, że potrafię być dość upartą i konsekwentną osobą, która raczej potrafi przyjąć na twarz "wpierdole" i robić dalej swoje. Takie geny ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@odoaker - Rozumiem, że pozostanie w kraju i robienie za 2-2.5k to nie jest strata czasu? Nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Poza tym można tam zostać na zawsze jeśli tutaj nie byłoby do czego wracać. A co daje własne mieszkanie? Nie wiem, np. niepłacenie chorych stawek za wynajem.

 

@dobryziomek - Znalazłem nową pracę i dlatego chcę dać sobie czas. Jeśli za rok-dwa dalej nie osiągnę godnych zarobków w IT to po prostu oznaczać będzie, że się do tego nie nadaję. Siedzę w tym już trochę. Poza tym chciałbym chwilę odpocząć od tych ciągłych stresów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, self-aware napisał:

@odoaker - Rozumiem, że pozostanie w kraju i robienie za 2-2.5k to nie jest strata czasu? Nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Poza tym można tam zostać na zawsze jeśli tutaj nie byłoby do czego wracać. A co daje własne mieszkanie? Nie wiem, np. niepłacenie chorych stawek za wynajem. 

 

 

tak, zostanie w kraju i robienie za 2-2,5 to lepszy pomysł. Chodzi o to żeby tutaj zwiększać swoje kompetencje, szukać lepszej pracy i próbować się rozwijać. 

Z granice tylko na maks 3 miesiące lub tylko jak widzisz się na stałe za granicą. 

 

Niepłacenie chorych stawek za czynsz jest możliwe biorąc kredyt nie jest do tego konieczny wyjazd za granicę. Widze dużo gości którzy jadą za granice i historia zwykle toczy się tak:

 

1) przyjeżdża ma 100 tys i nie wiadomo co z tym zrobić  - na samochód szkoda, na biznes zbyt ryzykowne - w końcu siedział za granicą nie wie o co kaman w Polskce na razie. Może to wrzucić na wkład własny no ale jak pisałem wyżej nie trzeba było z tego powodu wyprowadzać się za granicę;

2) odłożył 400-500 koła - kupuje dom, i 4 letnie ładne audi. Ręce kwadratowe od roboty ale zadowolony. jest tylko jeden kłopot, co ma robić w Polsce? Za granica z roboty mało wymagającej i fizycznej mógł nie patrzeć co ile kosztuje w spożywczaku, tu już pasuje (przy tej samej pracy) robić zakupy z ołówkiem w ręku.

 

Bracie, w życiu nie chodzi jedynie o kase - bardziej od kasy potrzebujesz dobrego źródła dochodu - ciężko go wypracować siedząc za granicą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, self-aware napisał:

@odoaker - Rozumiem, że pozostanie w kraju i robienie za 2-2.5k to nie jest strata czasu? Nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Poza tym można tam zostać na zawsze jeśli tutaj nie byłoby do czego wracać. A co daje własne mieszkanie? Nie wiem, np. niepłacenie chorych stawek za wynajem.

 

@dobryziomek - Znalazłem nową pracę i dlatego chcę dać sobie czas. Jeśli za rok-dwa dalej nie osiągnę godnych zarobków w IT to po prostu oznaczać będzie, że się do tego nie nadaję. Siedzę w tym już trochę. Poza tym chciałbym chwilę odpocząć od tych ciągłych stresów.

Zarabiasz 2k będąc w IT? To jest stawka dzienna czy miesięczna? Jak miesięczna to aż nie chcę mi się w to wierzyć,  przecież co chwile na LinkedInie widzę oferty dla gości od IT za 12-15K miesięcznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KuruKuruKukurin - 2.5k, oczywiście jest to stawka miesięczna. Po okresie próbnym będzie 3k. Jakby to była stawka dzienna to nie byłoby mnie na tym forum bo korzystałbym z życia :) Stawki, które widzisz są dla wymiataczy, nie dla zwykłych gości. Podział jest mniej więcej taki:

 

Wymiatacze - 10-25k (a nawet więcej).

Ogarnięci goście - 5-10k.

Reszta klepaczy - 5k<

 

Nigdy nie twierdziłem, że jestem kimś kto ma do tego predyspozycje. Wybrałem po prostu coś co zawiera jakieś rzeczy, które lubię (czyli tutaj np. praca przy komputerze). Jako, że nigdy nie miałem forsy to tutaj też był plus bo tego można się uczyć za darmo, więc skorzystałem.

 

@odoaker - No ale jeśli idzie jak po grudzie to chyba lepiej zarabiać 1200-1500 funtów niż 2500zł. Ciężko mi się odnieść do tego, że oszczędności rzędu 100k to nic mając na koncie prawie 0 :P Co do tego o co chodzi w życiu to jeszcze nie odnalazłem ale wiem, że raczej kasa jest niezbędna. Co do dobrego źródła dochodu to pewnie masz na myśli coś pasywnego, nie mam na takie rzeczy ani pomysłu ani wiedzy. Ogólnie rozumiem o co Ci chodzi, ale Ty raczej mówisz o ludziach, którzy mają pomysł i jego realizacja zaczyna coś dawać. W innym przypadku to przecież jest jeden chuj gdzie będzie człowiek robił coś tam.

 

@bernevek - Wiem :) Jednak gdy zaczynałem się uczyć nie zdawałem sobie z tego sprawy. Poza tym to nie tylko kwestia rynku, moich predyspozycji też. Po takim czasie nauki ktoś kto ma do tego "dryg" pewnie jest już w niezłej pracy. Kojarzę trochę ludzi z neta co zaczynali w podobnym czasie co ja, wspólnie szukaliśmy i się uczyliśmy. Będąc ze sobą szczerym wiem, że radzą sobie zdecydowanie lepiej.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KuruKuruKukurin - Coś Ty... 10-25k zarabiają jedynie najlepsi, najczęściej po kilku-kilkunastu latach pracy. To co napisałeś się sprawdza przy niewielu przypadkach (ewentualnie miało miejsce kiedyś).

 

Co do kasy na wstępie to jeśli mówisz o pierwszej pracy to obecnie jest ona już czasami nawet za darmo bo ludzie pragnący się dostać oferują się za nic wierząc w to, że potem już z górki -> pewnie u niektórych z górki, ale nie u każdego. Na grupach facebookowych jest masa ludzi, którzy co kilka tygodni wystawiają to samo ogłoszenie, że ciągle szukają, itd. Jeśli jest jakaś stawka to właśnie tak jak ja zarabiam lub np. więcej typu 3500-4000, ale to na B2B.

 

Osobiście w pierwszej pracy (około 2 lata temu) miałem 1800zł na czarno (była to oferta 1800 na B2B, ale wtedy bym nie przeżył więc poprosiłem o pracę bez umowy).

 

Ci, którym się udało dostać do fajnych firm, że tak powiem wygrali. Reszta, cóż... Poklepią jakieś gówna i za rok, dwa zmienią pracę znowu na stanowisko Juniora bo się i tak za mało rozwiną.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 i dalej szukam teg czegoś. W każdej pracy wkurza mnie powtarzalność i monotonia. A co za tym dalej idzie zniechęcenie, sporo branż obskoczyłem, kilka państw i czy zarabiałem 12k czy 8k za każdym razem to samo. Gratyfikacja finansowa nie miała większego znaczenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niby od dziecka wiedziałem co chcę robić ale jak już zacząłem robić to co mi się marzyło, to się okazało, że chyba nie do końca trafiłem z marzeniem ?

Tak że uważajcie z tymi marzeniami, bo mogą wam się spełnić ?

Teraz chyba zbyt późno na jakąś radykalną zmianę 41 na karku i 20 lat w zawodzie ale próbuję chociaż dywersyfikować dochody by część hajsu mieć z tego co lubię, a nie muszę robić.

Większy luz daje mi fakt że małżonka zarabia nieźle więc mam pole manewru  ?

Edytowane przez Nocny Konwojent
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KuruKuruKukurin napisał:

No to szczerze mówiąc miałem troszkę inny obraz tego jak wygląda branża, zawsze myślałem że na wstępie jest ok 4-5 k na ręke , po roku, dwóch 6k-10k, a powyżej dwóch lat 10-25k.

Wiele osób utyka na pułapie 2,5k netto. W gamedev sytuacja ma się lepiej. bo ok. 3500 zł, np w cd project. Pamiętam, że nawet temat był na reddicie, to się programiści z całego świata nabijali, że Polacy klepią za 1k USD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 lat po ciężkiej pracy fizycznej w NL wiedziałem czego nie chcę robić, co nauczyło mnie ambicji i determinacji w tym co robię obecnie

Ciekawą lekcję życia miałem gdy jechałem kilka lat temu bla bla carem do mojej rodziny, Podróżowałem z wykładowcą historii na UJ który właśnie się rozwodził, wiadomo opowiadał jak go żoną orżneła na majątku .... ale powiedział tak .... cieszę się z jednej rzeczy w życiu : zabrałem kiedyś mojego 14 letniego syna do pracy na zbiór ogórków. Po wakacjach syn podziękował ojcu i powiedział tak : Dziękuje Tato że pokazałeś mi jak ciężko można zarabiać pieniądze. Dzięki temu zrozumiałem jak ważne jest nauka i po co się uczę. Wykładowca miał łzy w oczach gdy to opowiadał. Piękna lekcja cóż dodać mam syna i przekaże mu to samo ?

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, self-aware napisał:

No ale jeśli idzie jak po grudzie to chyba lepiej zarabiać 1200-1500 funtów niż 2500zł. Ciężko mi się odnieść do tego, że oszczędności rzędu 100k to nic mając na koncie prawie 0 :P Co do tego o co chodzi w życiu to jeszcze nie odnalazłem ale wiem, że raczej kasa jest niezbędna. Co do dobrego źródła dochodu to pewnie masz na myśli coś pasywnego, nie mam na takie rzeczy ani pomysłu ani wiedzy. Ogólnie rozumiem o co Ci chodzi, ale Ty raczej mówisz o ludziach, którzy mają pomysł i jego realizacja zaczyna coś dawać. W innym przypadku to przecież jest jeden chuj gdzie będzie człowiek robił coś tam.

1. Warto skupić się na tym żeby nie szło jak po grudzie. Pojedziesz za granicę i też będziesz musiał ponieść duży wysiłek intelektualno- motywacyjny : zaoszczędzić kasę na start,  wynająć mieszkanie,  ogarnąć kogoś kto pomoże,  zamknąć tematy w Polsce,  zacząć opanowywać język obecnego kraju, ich zwyczaje a nawet system podatkowy,  zgodzić się na prawdopodobnie gorsze warunki mieszkaniowe, odciąć się trochę od znajomych/ rodziny itd itd - skoro wyjazd za granicę wymaga tyle wysiłku może warto podjąć analogiczny wysiłek w Polsce aby tutaj ogarnąć się ( może nie od razu)  z pracą 4,5 koła netto. Pogadaj z ludźmi którzy posiedzieli za granicą 2-3 lata czy to im rozjasnilo i wiedzą w która stronę iść. 

2. Nie,  nie.mowie o dochodzie pasywnym,  nie należę do bandy couchów. Mówiąc o źródle dochodu mówię o tym abyś w wieku 45 lat miał stabilną pracę a może dwie prace a może jeszcze jakiejś opcje. Najpewniej jest jakiś porządny zakład pracy albo dwa w pobliżu.  Może warto pomyśleć jak zbudować znajomości,  jak się tam dostać. Może masz pomysł na biznes i warto zainwestować rok swojego życia w pracy gdzie poznasz go od A do z. Siedząc na północy w Norwegii niewątpliwie kasę zarobisz tylko co dalej. 

3. Nie mówię o ludziach którzy mają pomysl i jego realizacja zaczyna coś dawać - właśnie rzecz w tym że ciężko mieć pomysł i coś realizować jak nie jesteś w tym miejscu na ziemię gdzie ten pomysł może być realizowany.  W mieszkaniu pracowniczym wieloosbowym prędzej nauczysz się pić niż wpadniesz jak się się urządzić w życiu.  Ewentualnie wpadniesz w to kto więcej zarobi a to też nie jest wyjście. 

Powiem w tajemnicy że zarobiłem kupę hajsu w życiu ale i tak to za mało żeby nic nie robić w życiu bo teoretycznie może stopnieć za 15 lat. Więc sam widzę że hajs nie załatwia sprawy tylko stabilna praca / biznes.  Ogarnięcie tej sfery życia pozwala swobodnie Zająć się innymi.  

 

Kołcze to generalnie dno ale czasami przez pomyłkę mogą powiedzieć coś mądrego,  inni z kolei są w stanie Cie zmotywować.  Odpal Jordana Petersona na yt ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, self-aware napisał:

@ZortlayPL - No ale pomyśl jak on się czuje. Prawdopodobnie robi codziennie coś czego nie lubi. To jest masakra długoterminowo. Jak chodziłem do gówno prac to miałem emocjonalną deprechę. Już w piątek rzygałem na samą myśl o poniedziałku.

Aktualnie z mojej ostatniej gównopracy zwolniłem się lekko ponad miesiąc temu i do dziś szukam czegoś "znośnego" ale kiepsko to wygląda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Turop napisał:

Witam braci, jak w temacie, w jakim wieku dowiedzieliście się, co chcecie robić w życiu zawodowo, czy to był jakiś przełomowy okres dla każdego z was, czy rozmyślaliście, (rozmyślacie) o takich rzeczach, czy braliście co życie przyniesie? Mam jakiś nakreślony plan na siebie, ale nie wiem czy za jakiś czas, nie zmienią mi się priorytety co do tego co chce od życia, a nie chce pakować pieniędzy i czasu w nieudane projekty. 

Wiele rzeczy robiłem i po wielu spodziewałem się, że znajdę w nich to czego pragnę... Jednak dotąd tak się nie stało... Do dziś nie wiem co chciałbym w życiu robić więc zdałem się na los i życie "zawodowego" wędrowca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do tej pory pracowałem na stanowiskach marketingowo-sprzedażowych i choć kasa była całkiem dobra to przestało mi to sprawiać satysfakcje, więc gdy nadarzyła się okazja pracy jako PM to stwierdziłem czemu nie? Niestety, po kilku pierwszych dniach pojawiły się u mnie wątpliwości i zastanawiam się czy nie popełniłem błędu. 

 

Dla mnie najgorsza w kwestii kariery jest konieczność dokonywania wyborów, ilekroć stoję przed jakimś ważnym wyborem i jakiegoś w końcu dokonuję - i nie da się tego cofnąć to potem mam wrażenie, że decyzja była zła i nagle mnie olśniewa, że powinienem był wybrać inaczej  ;) 

 

29 lat.

Edytowane przez KuruKuruKukurin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.