Skocz do zawartości

Alkoholizm w Polsce jest przerażający


goryl

Rekomendowane odpowiedzi

Jak rzuciłem alko kilka lat temu do tej pory zastanawiam się, jakim cudem mogłem tyle chlać. 

 

Nawyk po prostu i szósty zmysł za Pezetem. Alkohol do niczego dobrego nie prowadzi niestety i daje złudzenie dobrej zabawy. Co to za dobra zabawa z kimś, z kim na trzeźwo nie pogadasz? 

 

Wolę siłkę i dłuższe biegi. Wtedy dopiero mam zajebistą fazę. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja piję sporo mniej niż kiedyś ale raz w miesiącu parę kraftowych piwek idę obczaić do pubu + raz na miesiąc jakieś winko z żoną wypijemy, w piątek po kolacji, do jakiegoś filmu. Alkohol jest dla ludzi ale trzeba podchodzić do niego z głową.

Nie widzę powodu żeby w ogóle rzucić alkohol.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, goryl napisał:

Za każdym razem podczas zakupów widzę wśród wyłożonych produktów współklientów ogromne ilości alkoholu. Prawie każdy bierze piwo, czasami whisky lub wódkę, kobiety często biorą wino.

Czy naprawdę życie na trzeźwo jest takie trudne?

Dla większości - Tak.

 

Alkohol otumania i sprawia że uciekamy ze stanu świadomości w stan nieświadomości.

 

Zamiast mierzyć się ze swoimi problemami to od nich uciekamy.

 

W efekcie pętla problemów zacieśnia się jeszcze mocniej i mocniej.

 

Ostatnio pochlałem w sylwestra i do dziś mam wyrzuty sumienia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie był sylwester, u mnie prawie wszyscy pili (dwoje kierowców nie mogło ale abstynentami nie są). Rano nikt nie miał kaca, nikt nie dostał "małpiego rozumu". Wszystko jest dla ludzi jeśli robione z głową. Rzadko kupuje alkohol, robię zapas gdy jestem na Słowacji i starcza na resztę roku. W zasadzie z roku na rok zapasy coraz większe, wina chyba z 20 butelek już jest. To, że ktoś kupuje nie znaczy że od razu musi pić ... . To że pijesz nie oznacza że jesteś alkoholikiem.

Edytowane przez Orybazy
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, RENGERS napisał:

Ostatnio pochlałem w sylwestra i do dziś mam wyrzuty sumienia.

Ja pochlałem dzień przed i w sylwestra już nie byłem w stanie :D

Dzisiaj, czyli 10.01.2020 piję pierwszy alkohol w nowym roku.

 

Wracając do tematu, to temat mi dobrze znany, mój ojciec kiedyś był alkoholikiem później się ogarnął. Mój wujek jest alkoholikiem, dzień zaczyna od piwa, później przeważnie wchodzi wódka. Później, czyli o 8-9 rano...

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie piję alkoholu od pewnego czasu. Większość znajomych już się nie odzywa, najwytrwalsi jeszcze czasem się odezwą i zapytają czy na jakieś piwo nie mam ochoty.
Zauważyłem, że bez alko życie towarzyskie zamiera, na imprezach czujesz się nieswojo i czytasz ludziom w myślach "pewnie jak nie pije to donosi". Albo słyszysz teksty: "ze mną się nie napijesz", "alkohol Ci nie smakuje, Jehowy jesteś?"
Gdzieś przeczytałem, że gdyby nie alkohol, człowiek nie poznałby większości znajomych. I z tym chyba trzeba się zgodzić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, goryl napisał:

I w ogóle nie pijesz od tego czasu? A w jakim wieku przestałeś? No i dlaczego?

Mnóstwo czynników się u mnie złożyło. Przeprowadzka, zmęczenie sobą, chęć wejścia w świat sportu, ale bardziej na poważnie, a nie z otumanionym umysłem i ciałem, kwestie zdrowotne priorytetowo, zdrowszy lifestyle, rozwój osobisty. Nie chciałem już po prostu tak żyć, byłem zmęczony sobą chlejącym. Piję raz na rok może, jak się spotkam na grillu ze znajomymi, ale takie ilości, że nigdy nie mam kaca i panuję nad sobą całkowicie. Kiedyś chlałem, paliłem i robiłem sobie krzywdę. Teraz nie chcę po prostu i wyleczyłem się z tych "potrzeb". Uważam, że to wynika po prostu ze słabości wewnętrznej, braku "mądrzejszych" alternatyw, niechęci do planowania ciekawszych aktywności, ze źle dobranych znajomych. Nie jestem jakimś fanatykiem rzucania alko. Po prostu źle to na mnie wpływało. Zawsze byłem po alkoholu agresywny i to bardzo, bardzo mocno. Wychodził ze mnie niesamowity skurwiel. Całe szczęście, że się w porę ogarnąłem. 

 

Jeżeli alko to jedyna przyjemność życiowa to pytanie, jakie się ma życie. Moim zdaniem mega chujowe. Mam pod blokiem typów, co codziennie walą piwero i wódkę. Widzę, jak to wygląda i dziękuję. Nie oceniam, po prostu wybieram abstynencję. Już się napiłem wystarczająco.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, kryszak86 napisał:


Gdzieś przeczytałem, że gdyby nie alkohol, człowiek nie poznałby większości znajomych. I z tym chyba trzeba się zgodzić.

Mój kumplel gdy jeszcze mieszkał w PL (teraz siedzi w DE) był na "bezalkoholowym weselu", gdy pytałem jak było powiedział tylko: "to był jebany dramat" ?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Nocny Konwojent napisał:

 gdy pytałem jak było powiedział tylko: "to był jebany dramat" ?

Trzeźwy pijanego nie zrozumie i na odwrót :) Do pewnego momentu jeszcze można wytrzymać, niestety później trzeba się ulatniać z takiej imprezy. Chyba, że się ma twardą psychikę i stalowe nerwy. Na weselu patrzą jak na dziwaka. Po co on przyszedł jak nawet kieliszka nie wypije. Jak wypijesz kieliszek to na drugą nóźkę polewamy. Jak już na drugą pójdzie to na tą mniejszą trzecią, no i rozwinie się temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, RENGERS napisał:

Ostatnio pochlałem w sylwestra i do dziś mam wyrzuty sumienia.

Identycznie u mnie.

 

 W tym roku wypiłem tylko szklankę grzanego wina zaproponowanego przez kobitę. W ogóle mnie nie ciągnie. Bardzo skutecznie zniechęca mnie kac, który u mnie jest zazwyczaj bardzo przykrym przeżyciem. Cholernie nie lubię też stanu braku ostrości umysłu po wypiciu. Dlatego alkohol w ilości jednego drinka na mieście, jednej lampki wina na spotkaniu, jednego kufla piwa w upalny dzień, to ilość dla mnie zupełnie wystarczająca. 

 

Dość sporo osób w moim otoczeniu pije, jedni bardziej regularnie, inni mniej regularnie. Osobiście znam tylko troje abstynentów.

 

 Najbardziej drażni mnie fakt, że gdy odmawiam większej ilości alko, ludzie zamiast powiedzieć: "ok, spoko, rozumiem", to gadają te swoje "ze mną się jej napijesz" itd..., itd...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Lethys napisał:

 

 Najbardziej drażni mnie fakt, że gdy odmawiam większej ilości alko, ludzie zamiast powiedzieć: "ok, spoko, rozumiem", to gadają te swoje "ze mną się jej napijesz" itd..., itd...

 

 

To jest mega irytujące. Ja np.baaardzo rzadko pijam mocne alkohole- tylko czasem piwo albo winko.

W grudniu byłem u kuzyna na urodzinach i dla towarzystwa wypilem 2  piwka Miłosławy jakieś tam, no i oczywiście znalazł się WUJO który musiał namawiać do walnięcia wódeczki: "no jednego mocniejszego Tadziu" , "Kieliszeczek przecież nie zaszkodzi!" i takie bzdety... Strasznie ciężko było wytłumaczyć, że nie mieszam i wódki nie piję...

Na szczęście młodsze pokolenie dużo bardziej elastyczne jest pod tym względem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, kryszak86 napisał:

Zauważyłem, że bez alko życie towarzyskie zamiera, na imprezach czujesz się nieswojo i czytasz ludziom w myślach "pewnie jak nie pije to donosi". Albo słyszysz teksty: "ze mną się nie napijesz", "alkohol Ci nie smakuje, Jehowy jesteś?"

Ja w sumie odkąd przestałem pić, to z 90% dotychczasowego towarzystwa przestało się odzywać. I dobrze :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol to trunek socjalny, zwalniają się trochę hamulce, niektórym nawet puszczają całkowicie :)

Bez niego nie robiło by się na imprezach masy głupot, które później się wspomina latami :)

Ja generalnie prawie w ogóle nie pije, ale tak raz, max kilka razy do roku, jak jest okazja, to się można napierdolić, jak na przykład na jakimś weselu.

Ja w sumie od małego uważałem, że na przykład picie w domu, żeby się "wyczilować", jest co najmniej dziwne.

Piwko czasem sobie lubię wypić wieczorkiem, tak na oko zdarza mi się do 2-3 razy do roku :)

 

Kolega w Szwecji pracuje i mówi, że wielu szwedów to alkoholicy. Tylko oni tam tak na prawdę są strasznie samotni.

Ludzie się nie integrują, a sąsiedzi z naprzeciwka potrafią na siebie policje nasyłać.

Ja dziękuje, za takie wysoko rozwinięte społeczeństwo..

U nas to chyba akurat jeszcze spuścizna po PRLu, kiedy to była jedyna ucieczka od przytłaczającej rzeczywistości.

No ale w sumie, w dzisiejszych czasach , wielu ludziom wcale nie jest łatwiej..

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w 2019 nie piłem pół roku,potem tak sie złożyło że chlałem bity miesiac dzień w dzień

tak to u mnie wygląda,potrafie nie pić naprawde długo a potem jakiś czynnik powoduje że mam ochote zdechnąc i zaczynam alkoholowy maraton

poważnie myślałem już wiele razy o wszywce

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Nocny Konwojent said:

bezalkoholowym weselu

W Polsce to by raczej nie przeszło :). Za to mniejsza już jest presja na picie wódki. Na ostatnich weselach, w których uczestniczyłem, była opcja wina czy drink bar (robisz cole z odrobina whisky i masz czym przepijać). Nie jesteśmy już narodem pijakow, ktos pisał o Szwecji, ja najwieksze popijawy pamietam z akademików w Danii. Uczestniczylem tez kiedys w śniadaniu wydziałowym gdzie profesor o 10 rano polewał akawit (ichnia wódkę co to trawienie poprawia), nie wyobrażam sobie czegoś takiego w Polsce. Widziałem pijanych brytoli na ulicach czego w Polsce nie widać. Nie mówię, że nie może być lepiej ale nie demonizujmy alkoholizmu w Polsce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, mac said:

Jak rzuciłem alko kilka lat temu do tej pory zastanawiam się, jakim cudem mogłem tyle chlać. 

(...)

Wolę siłkę i dłuższe biegi. Wtedy dopiero mam zajebistą fazę. 

Miałem dokładnie tak samo - od melanżowania na studiach do totalnej absynencji (ostatni raz miałem butelkę alkoholu w ręku w okolicach 2017) zamiast tego podszedłem na poważnie do sportu. Moje życie zmieniło się tylko na lepsze.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Orybazy napisał:

.. . To że pijesz nie oznacza że jesteś alkoholikiem.

Najlepsze jest to, że ludzie zauważą u kogoś wino w koszyku z zakupami, już się włącza współczucie, czasem radykalnie - pogarda, bo ja nie pije, a ten co ma wino to już na pewno alkoholik, ale to, że ten oceniający ma w koszyku żarcie z całą tablicą Mendelejewa, to już nie widzi zagrożenia dla zdrowia.

 

O tempora, o mores...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.