Skocz do zawartości

Czego on chce? Chce mnie.


Rekomendowane odpowiedzi

@SzatanKrieger, błagam, nie bądź naiwny. Ja przez paręnaście lat myślałem, że zbudowałem związek najlepszy z możliwych : ) A z perspektywy czasu myślę, że najlepiej chyba było w tym długim etapie "na dorobku".. 

 

Piękne sny lubią zamieniać sie w koszmary, jeżeli tylko odwrócisz wzrok.

 

@Amperka, mądre rzeczy piszesz. Ale, Panowie, filtrujcie. Nawet mądre treści :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia A ja myślę, że tchórzysz i boisz się zerwać. Nie dogadaliście wspólnej przyszłości, nie masz żadnej sensownej orbity obok a chcesz dziecko i mieszkanie razem. On nie chce więc się wkurzasz i wysrywasz tutaj. Dla mnie ten wątek zmierza donikąd, szkoda czasu na niego. Peace and out. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, tamelodia said:

A najważniejsze, żeby miał pogląd taki, że po roku-dwóch wspólne mieszkanie, potem zaręczyny, ślub, bombelek. I żebym mogła zajmować się dzieckiem i domem - praca na etat odpada. 

Do zrobienia, ale z innym partnerem, bo obecny ma na to najwyraźniej inny pogląd. Mnie taki scenariusz przeraża niczym triller, ale dla wielu facetów będzie bardzo spoko, tylko zrób to póki jesteś młoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

mieszkasz na wsi, gdzie jest błoto, kury, koguty

Bez przesady.

Jak obserwuję okoliczne włości to drób jeszcze się trafia, ale krów czy świń prawie nie ma.

Jest kanalizacja, wodociągi, solary za grosze sponsorowane przez gminy, internet, wywóz śmieci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan

Ja wyolbrzymiłem to, przecież na wsiach przynajmniej u mnie jest o wiele ładniej jak w miastach o WIELE. Mieszkam nie daleko jednego z głównego miast i w porównaniu do miejsca gdzie mieszkam to, wieś wygrywa i to ostro.  

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

błagam, nie bądź naiwny. Ja przez paręnaście lat myślałem, że zbudowałem związek najlepszy z możliwych :

No wiem, to po prostu dusza "romantyka" we mnie jest, i to mój mankament wiesz ? 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tamelodia napisał:

Gdzieś pisałaś, że chyba Twój mąż jest 15 lat starszy. Nie dziwię się zatem, że skoro utrzymujesz ten dom + on jest 15 lat starszy to jest w Ciebie wpatrzony jak w obrazek - bo musi. Zakładam, że masz ok 30 lat, czyli on 45, wiec zaraz zaczną się choroby (oczywiście, zaraz podniesie się larum, że wiek 45 to kwiecie wieku i jeszcze sporo czasu przed taką osobą. Tak, oczywiście, że tak, ale pomału, pomału zaczynają się te choroby).

Żadne rady tutaj nie zmieną Twojego spojrzenia, nie wiem z czego ono wynika, ale jak ktoś będzie chciał widzieć połowę szklanki pustą, to nic go nie przekona, że jest inaczej. 

 

Może rozważ jakąś działalność charytatywną, wolontariat? Takie rzeczy rozwijają ogólne spojrzenie na życie. Chyba, że paradoksalnie jest Ci dobrze, wtedy kiedy dobrze się nie czujesz, ludzie bywają masochistami z zamiłowania.

 

Mało czasu poświęcam na własną afirmacje, ale jakoś wybitnie mnie do tego zachęcają Twoje wpisy, aby usiąść w fotelu z ciepłą herbatą, odetchnąć i pomyśleć, jak ja się cholernie cieszę, że jestem po drugiej stronie barykady takiego myślenia.

Przynajmniej tyle dobrego z tej dyskusji, że ja czuję ulgę ?.

Edytowane przez Helena K.
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia Po twojej relacji z rozmowy z nim, domyślam się z jakim facetem masz do czynienia. I dobrze wiem, że on nie będzie widział tego tak jak ty.
A twoja litość tym bardziej mu nie pomoże.

Nie bierz tego do siebie ale ty do niego nie pasujesz i on do ciebie nie pasuje i tyle w temacie. Pomijając twoje poglądy najlepiej zrobisz jeśli zwyczajnie dasz sobie z nim spokój.
Jeśli uważasz, że straciłaś czas to trudno koszta utopione i tyle. Oczywiście mogłabyś na chwilę pochylić się nad sobą, przeszłym związkiem dokonać procesu introspekcji, wyciągnąć wnioski i się czegoś nauczyć o sobie i relacjach budując tym samym samą siebie, ale .... wiem, że tego nie zrobisz, więc cóż powodzenia :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz świadomość tego, dziewczyno, że jak nawet uda ci się go nakłonić, żeby zaspokoił twoją potrzebę wspólnego gniazdowania, to i tak on ci przy każdym potknięciu będzie zarzucał, że go zmusiłaś, że on nie chciał, że mu zniszczyłaś życie i że wszystko, co złe w związku, to twoja wina? I zamęczy cię wypominaniem, jak się dla ciebie poświęcił i czemu nie jesteś bardziej wdzięczna i czemu się nie starasz bardziej?

 

Uwierz nieco starszej osobie, to się nigdy dobrze nie kończy. Na pewnym fundamentalnym poziomie partnerzy muszą mieć jednak podobny sposób patrzenia na związek i podobne cele. Znajdź sobie chłopa z takimi samymi potrzebami jak ty, ten ewidentnie nie jest gotowy, żeby zainwestować więcej w związek  z tobą. Z inną może by był chętny - z tobą nie. I nawet jak go wystraszysz na tyle, żeby ci ustąpił (np. stawiając mu ultimatum), to i tak będzie miał do ciebie o to żal. Świadomie, albo - co gorsza - podświadomie.

 

I kompletnie nie rozumiem, czemu tę szopkę ciągniesz.

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sundance Kid wiesz, on tak bardzo wszystko w sobie trzyma że z niego ciężko wydobyć COKOLWIEK. Więc wątpię, żeby miał mi cokolwiek wypominać. 

 

Ok, update z dzisiaj.

 

Doprowadziłam do kolejnej konfrontacji. Już od kilku dni jestem po prostu tak wkurzona, a to wszystko przez moją współlokatorkę, bo nie sprząta po sobie. Po prostu zagarnęła swoimi klamotami całą kuchnię. taka sytuacja nie miałaby miejsca gdybym była w normalnym związku. Powiedziałam mu, że on mnie w ch**a robi. On zdziwiony, że jak to? To mu wyjaśniłam, że w normalnym związku ludzie są razem ze sobą i mieszkają wspólnie. Powiedziałam, że z jego punktu widzenia to ten związek ma sens: ma w miarę nieproblematyczną dziewczynę (serio, w porównaniu do tego co niektóre potrafią odwalać to ja jestem aniołkiem :D ), która zarabia sama na siebie, nigdy nie ma sytuacji że nie możemy gdzieś jechać, bo mnie nie stać, spotykamy się kilka razy w tygodniu więc ma względny spokój. A z mojej perspektywy? Z mojej perspektywy to taki związek nie ma sensu. 

Żadna normalna dziewczyna nie będzie czekała 4 lata żeby razem zamieszkać. I powiedziałam, że nie będę 4 lata czekać żeby się okazało, że nie pasujemy do siebie i zmarnowaliśmy 6 lat. Zwłaszcza, że wtedy będę miała 28 lat. Tu przytoczyłam przykład jego byłej, która rozstała się z nim w tym wieku i obecnie spotyka się z typem, który jest no.... Obrzydliwy. I jak pomyślę, że gdzieś czeka na mnie taki, to mnie skręca. No, ale oczywiscie po co ja się porównuję do innych itd. Bla bla bla. I oczywiście nie rozumie, że w wieku 28 lat już cieżko znaleźć kogoś spoko, bo faceci wiedzą że takie kobiety są zdesperowane. On na to, że on wtedy będzie miał 38... No to mu mówię, że może sobie wtedy spokojnie kogoś szukać, a ja już nie bardzo na spokojnie. Z resztą sam mówił, że z 30-latką by się nie spotykał.

 

Poprosiłam go, żeby rozwinął co to znaczy, że dziecko scala związek. Bo dla mnie dziecko scala związek w te sposób, że kobieta staje się niewolnicą, zakładnikiem we własnym domu. Pół biedy jak nie pracuje, ale jak pracuje to po pracy biegnie do domu, wyjść może tylko za pozwoleniem męża, po pracy napierdziela w domu. No to w sumie tak. To scala związek, bo kobieta wtedy ma jako alternatywę bycie samotną madką. 

On stwierdził, że dziecko scala związek, bo ma się kogoś wspólnego, kogo razem się wychowuje... 

I wg niego rozstępy, obwisłe piersi i w ogóle ciało po ciąży to żaden problem, bo kobiety normalnie się cieszą dzieckiem, a nie przejmują takimi rzeczami. 

Jak powiedziałam o depresji poporodowej, to stwierdził, że to coś normalnego, fizjologicznego i instynkt macierzyński działa, to przechodzi itd... No to fajna wizja. Mam depresję poporodową i wsparcie faceta w postaci: "Nie pierdziel, to fizjologia, instynkt macierzyński jest bla bla bla..." 

Jeszcze powiedział, że życie to nie powrót po pracy i granie na komputerze (nawiązał do gier w które grywam xD) i że on wolałby mieć problem w postaci ząbkującego dziecka niż być niedołężnym starcem np.

 

Nawet dowiedziałam się, że dlatego nie chce mnie przedstawić rodzicom, bo boi się że zacznę gadać o dzieciach (per słowo na g... ale nie mogę go tu użyć bo dostałam już warna raz), obwisłych piersiach po porodzie itd... A on się wtedy spali ze wstydu... Serio, nawet gdyby mnie jego rodzice zapytali o plany macierzyńskie to bym ich zbyła grzecznie, bo to nie ich sprawa... 

 

No i stanęło na tym, że on nie wie czy chce ze mną być, bo ja nie chcę dzieci. Powiedziałam mu, ze ja się przy dziecku spełniać nie będę, dla mnie to raczej kolejny etap życia który trzeba przejść i tyle. I ze probowałam zmienić nastawienie, ale niestety nie potrafię. 

 

Nawiązałam jeszcze do miejsca mieszkania. Powiedziałam, ze ja na zadupiu za miastem mieszkać nie będę. To oczywiście się wkurzył, bo przecież jakiś czas temu mówiłam, że chciałabym mieszkać za miastem... No owszem, chciałabym pod warunkiem że 1. nie pracowałabym 2. pracowałabym na wsi 3. pracowałabym z domu. Ale nie ma absolutnie mowy, żebym z zadupia codziennie, pociągami, w tłoku i smrodzie jechała do pracy 2h w jedną stronę.

To stwierdził, że przecież po to poszłam na studia teraz, żeby móc w przyszłości pracować z domu... To mu jasno i klarownie wyjaśniłam, że taka praca z domu to jest dla najlepszych z najlepszych i dla szczęściarzy. I nawet gdyby mi się to udało, to najwcześniej za kilka lat. 

 

No i dalej gadanie, że on mnie na dziecko nie naciska, bo wie że chciałam te moje studia i mnie w tym wspiera, więc mogę sobie na spokojnie studia zrobić...

 

No to pokrótce tyle :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.01.2020 o 19:02, Androgeniczna napisał:

Też mnie to zdziwiło. Z takimi wymaganiami to każdy jest dobry

I właśnie dlatego, że "każdy jest dobry",może to lekko "zachęcać" do zachowywania się "niedobrze". On czuje to podświadomie.

Myślenie "każdy jest dobry", to w rzeczywistości zakamuflowany komunikat "ja nie zasługuję na żadnego"

Działa to zarówno w przypadku mężczyzn jak i kobiet.

Za każdym razem kiedy masz "niskie wymagania" wysyłasz komunikat- "nie stać mnie/nie jestem warty na nic innego/lepszego"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia czyli nie robisz dalej nic nowego poza tym co do tej pory? 

Nakarmiłaś się emocjonalnie kłótnią ze swoim gachem a teraz przyszłaś i wysrałaś się na forum z tych emocji.

 

Jak rozumiem tyle Ci do szczęścia potrzeba? 

Jak na razie realnie nie zrobiłaś NIC kompletnie. 

 

"Szaleństwem jest robić stale  to samo i oczekiwać innych rezultatów"

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po lekturze czegoś takiego bardzo cieszę się, że nie jestem (i nie planuję być) w związku. To jakiś sport megaekstremalny narażający nie tylko faceta, ale jego w szczególności na różnego rodzaju schorzenia psychiczne na wenerycznych kończąc, przy okazji rozwodu kończącego się utratą przynajmniej połowy majątku. Gość nie ma jaj, aby zakończyć coś co ciągnie się bez jakiegokolwiek sensu w dodatku robiąc ogromny błąd polegający na próbach rzeczowej rozmowy z Tobą. Ty z kolei nie potrafisz zakończyć złej dla siebie relacji tylko toksycznie wymuszasz na nim rozwiązania dla siebie korzystne nazywając to, jak wcześniej, kompromisem, gdyż także masz z tego powodu karmiące Cię emocje, a zaraz po otrzymaniu nich wysrywasz się tu na forum. I tak w kółko, stoicie obydwoje w miejscu robiąć sobie wzajemnie krzywdę. Dobrze, że jest to forum gdzie można się wysrać oraz dobrze, że są gdzieś koleżanki, którym można się wysrać podwójnie.

 

Wątek, jak wiele w przeszłości, zupełnie bez sensu, gdzie laska zapodaje nam tutaj tylko i wyłącznie swój emocjonalny słowotok, rozbraja wszystko na czynniki pierwsze, nie jest w stanie czegokolwiek pozytywnego zrobić, od rozwiązania jakoś tej sytuacji kończąc nawet na zerwaniu co tutaj byłoby jak najbardziej pozytywne.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SSydney napisał:

@tamelodia czyli nie robisz dalej nic nowego poza tym co do tej pory? 

Nakarmiłaś się emocjonalnie kłótnią ze swoim gachem a teraz przyszłaś i wysrałaś się na forum z tych emocji.

 

Jak rozumiem tyle Ci do szczęścia potrzeba? 

Jak na razie realnie nie zrobiłaś NIC kompletnie. 

 

"Szaleństwem jest robić stale  to samo i oczekiwać innych rezultatów"

Przecież ten temat tylko temu i tylko temu służy. Podziwiam wszystkich ochoczo udzielających się.

 

Ogólnie kobiece tematy tak wyglądają. Autorka zrobiła sobie z tego wątku tampon emocjonalny do którego będzie wrzucać kolejne upadte. 

 

Dla mnie takie tematy to świetne stadium przypadku. Stadium przypadku kobiecego jak kobiety się zachowują. A jak się zachowują? Trzymają się danej gałęzi której się uczepliy do porzygu i trzymać się jej będą do chwili pojawienia się nowej (ale oczywiscie nic w kierunku znalezienia nowej gałęzi nie zrobią bo przecież to ryzyko i trud. A jeszcze można spotkać się z odrzuceniem potencjalnego kandydata? Ego tego nie zniesie).

Edytowane przez Dassler89
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, tamelodia said:

wiesz, on tak bardzo wszystko w sobie trzyma że z niego ciężko wydobyć COKOLWIEK. Więc wątpię, żeby miał mi cokolwiek wypominać. 

Tak po ludzku: to jeszcze gorzej.

 

Bo będzie w sobie ten żal kisił i w pewnym momencie załatwi cię starym dobrym numerem, który jest co prawda specjalnością kobiet, ale chłopom też się zdarza:  będziecie razem jakiś czas, będziesz przekonana, że wszystko jest super, bo partner trzyma gębę na kłódkę i się na nic nie skarży, a potem nagle jak ci się noga powinie albo partner spotka w pracy napaloną koleżankę, to znienacka ci powie, że to już koniec.

 

Wiem, że czasami trudno pogodzić się z tym, że się zmarnowało czas i że się źle oceniło sytuację, ale związek to nie tylko postawienie na swoim i zmuszenie partnera, żeby zrobił to, czego ty potrzebujesz. To przede wszystkim sprawienie, żeby partner CHCIAŁ (szczerze chciał, a nie tylko gadał, że chce) tego samego, czego chcesz ty. A ty wybrałaś faceta, który NIE CHCE tego samego co ty. Po prostu. Gdyby chciał, to by PLANOWAŁ jak zdobyć to, czego CHCE. Tak postępują mężczyźni, kiedy czegoś naprawdę CHCĄ. Robią plan i go realizują. Antycypują swój sukces. A jak nie chcą... to odwlekają i jak ognia unikają konkretów. Bo chcą uniknąć czegoś, co odbierają jako porażkę.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.01.2020 o 12:49, tamelodia napisał:

Jeżeli kobieta ma macierzyński to również dostaje pieniądze więc nie tylko mężczyzna utrzymuje rodzine.

Trochę offtop, ale właśnie przerabiam podobny temat jako pracodawca. Zatrudniam dwie dziewczyny na macierzyńskim, w tym jedną korzystającą uprzednio z wielomiesięcznego L4 a potem z zasiłku rehabilitacyjnego. Obie nie dostały jeszcze ani grosza z ZUS, mimo upływu kilku miesięcy. Pierwsza z nich (ta od zasiłku) nie otrzymała ani grosza od ZUS przez 7 miesięcy. 7 miesięcy bez środków do życia! Tak to wygląda w kwestii wsparcia małżonka za pomocą ZUS.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.01.2020 o 22:19, Amperka napisał:

typu: a dzisiaj szaleństwo! Kawa z posypką cynamonową

No i to jest życie na krawędzi i szaleństwo na miarę moich możliwości! Gdzieś to przeoczyłam, a dodaje otuchy, że nie tylko ja jestem tak szalona (czasem do lodów dodaje nawet łyżeczkę dżemu!) piąteczka??.

 

Edytowane przez Helena K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.