Skocz do zawartości

Mam dosyć ludzi. Czy to depresja ?


jaro670

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Panowie.

Od jakiegoś czasu mam zwyczajnie dość ludzi, ich nudnego pierdolenia o problemach z dupy albo ładowania sobie ego opowieściami co to oni nie potrafią itp. 

Niestety mam tak że od jakiegoś czasu nie potrafię normalnie gadać z ludźmi bez dostrzegania schematów ego, manipulacyjek, kombinacji byleby tylko ograbić człowieka z energii, byleby tylko napaść swoje wiecznie nienajedzone ego.

Być może jest to spowodowane tym że mam pracę w newralgicznym dla firmy miejscu w którym przewalają się naprawdę spore ilości osób a niestety jestem głupio wychowany że z każdym chociaż słowo zamienię.

Od jakiegoś czasu mam marzenie żeby wszystkich ludzi łącznie z moją rodziną wyjebało w kosmos i żebym wreszcie został sam ze swoimi ukochanymi książkami i pasjami. 

Jak lgnąłem do ludzi to wszyscy spierdalali, jak dziś chcę spokoju to każdy chce się kumplować.

Od paru dni poważnie zastanawiam się nad jakąś chatą w przysłowiowych Bieszczadach żeby żyć skromnie ale samotnie ewentualnie rozważam kupić kamper i zamieszkać w nim np w Portugalii a pracować dorywczo.

Pracę mam fajną, dobrze płatną bo za 120 godz mam koło 5000 ale coraz częściej myślę o jej zmianie albo rzuceniu pracy w ogóle. 

Dlaczego ludzie stali się takimi pierdolonymi hienami i mimo że daję im coraz mniej zainteresowania to i tak łaszą się po te ochłapy ? A może to ja mam skrzywioną percepcję ?

Pytanie do tych którzy mieli podobnie, czy znacie jakiś sposób żeby wyluzować w tej kwestii ? 

Chciałbym pracować tam gdzie pracuję tylko kurwa ten wiecznie pierdolący o niczym naród. 

Czy tylko ja mam taki chory dar dostrzegania tego że dziś prawie każdy w nawet błachej rozmowie próbuje marszczyć sobie freda często moim kosztem ? Wszędzie tylko ja,moje, mnie, moja córka, mój synek ple ple ple. 

Może jestem jakoś uprzedzony ale męczą mnie ci ludzie niemiłosiernie.

Zna ktoś na to jakieś skuteczne lekarstwo ?

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, jaro670 said:

Dlaczego ludzie stali się takimi pierdolonymi hienami i mimo że daję im coraz mniej zainteresowania to i tak łaszą się po te ochłapy ? A może to ja mam skrzywioną percepcję ?

Zawsze tacy byli, tylko teraz masz jeszcze dodatkowo bodźce w postaci zalewu tym pierdzieleniem w mediach społecznościowych. Do tego z wiekiem jest się zmęczonym takimi ludźmi, szczególnie jeśli jesteś taką osobą, która to wszystko zauważa i rozpamiętuje. 

 

1 hour ago, jaro670 said:

Zna ktoś na to jakieś skuteczne lekarstwo ?

Jeśli możesz zmień pracę na jakąś za granicą. Jeśli nie możesz, to po prostu znajdź sobie jakiś sposób, hobby, żeby wychodzić z pracy i oczyszczać się z tego.

 

1 hour ago, jaro670 said:

Pytanie do tych którzy mieli podobnie, czy znacie jakiś sposób żeby wyluzować w tej kwestii ? 

Ja jadę na antydepresantach, ale oczywiście tego nie polecam.

Edytowane przez Kleofas
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

To, że ludzi nie zmienisz to na pewno wiesz. Zawsze gadali, gadają no i wkońcu będą gadać znów. I tak do końca świata i jeden dzień dłużej. 

 

A może faktycznie warto pojechać na jakiś dłuższy urlop (może i nawet bezpłatny, jak masz więcej oszczędności) gdzieś dalej, aby się zresetować? Nie musi być od razu wyjazd na lata, tylko trochę krótszy. Jeżeli nie masz jakichś większych zobowiązań to jest to jakieś wyjście moim zdaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miewam ostatnio takie odczucia, sama już obecność ludzi wkoło mnie zaczyna mnie wkurwiać. 

 

Tak się zastanawiałem czy to już może jakieś objawy swego rodzaju społecznej fobii spowodowanej koegzystowaniu w świecie wirtualnym i rzeczywistym oraz zachwianiu tej wagi. Co mam na myśli? Otóż mamy media społecznościowe, fora takie jak to tutaj, kiedy mamy czas, ochotę, to sobie wchodzimy, udzielamy się, nawiązujemy kontakt wirtualny. Kiedyś wiadomo było tego mniej, dzisiaj to już część naszego życia. Wielu z nas ma również pracę w realiach wirtualnych.

 

Z drugiej zaś strony, żyjemy chcąc nie chcąc w świecie materialnym. Być może nasz mózg ma problem z adaptacją, nie jestem ekspertem, ale czytałem w tym temacie podobne opracowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko mam to samo. Najlepiej mi jest jak jestem sam ze sobą na spacerze w lesie. Mam dość galerii, sklepów i tłumów. Wręcz tego unikam. Ciuchy kupuje z rana jak galerie otwierają, bo jest pusto. Zakupy robię w malym sklepie u Pani Gosi :)

 

Mam dość Internetu. Nie wchodzę już nawet od dawna na fb. Nie oglądam telewizji. Nie czytam newsow. Mam dość tego natłoku reklam. Dość pierdolenia ludzi. Sztucznych problemów. Gwiazdek z karpiem na ryju. Pedałów. Polityki. Wiele mostów spaliłem. Wielu znajomych odstawiłem i jest mi z tym dobrze. Spokój to najlepsza rzecz na świecie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, jaro670 napisał:

Czołem Panowie.

Od jakiegoś czasu mam zwyczajnie dość ludzi

 

Ja mam podobnie. Kiedyś lubiłem ludzi, imprezy, wszędzie było mnie pełno. Od kilku lat ludzie mnie irytują. To musiał być proces, którego początku i przyczyny nie jestem w stanie ustalić.

Momentem w którym zdałem sobie z tego sprawę był ślub członka rodziny żony jesienią 2018r.

Pojechaliśmy do niewielkiego miasta nad Bałtykiem skąd pochodzi część rodziny żony, tam miała też odbyć się uroczystość. Z braku miejsca w domu ulokowano nas w pustym w październiku pensjonacie.

Poza samym weselem o którym nie ma co pisać, ja spędzałem czas łażąc w kurtce przeciwdeszczowej po pustej plaży, pijąc rano kawę w opustoszałej restauracji, snując się po prawie pustych, mokrych ulicach miasta, nie zwracając uwagi na nikogo i nikogo nie interesując.

Praktyczne nie spotykałem nikogo poza grupkami starych Niemców i gburowatym kelnerem który przynosił mi poranną kawę w smętnie o tej porze roku wyglądającym bistro. Po tych moich wycieczkach wracałem do cichego, trochę przykurzonego, sennego pensjonatu i... byłem szczęśliwy. 

Nikt mi nie pierdolił za uszami, nic ode mnie nie chciał, nie opowiadał mi o swoich problemach, rodzinie, nie musiałem słuchać narzekań na drożyznę, PiS, Tuska i Putina...

Czytałem gazety, spacerowałem w spokoju, w uszach miałem tylko szum wiatru, a nie gdakanie ludzi, którzy nic mnie mnie obchodzą.

Wieczorem z żoną, gdy nie musieliśmy tylko odwiedzać odwiedzać jej "kuzynostwa" szliśmy na jakąś lekką kolację

Nikt nam nie przeszkadzał. I nawet my, którzy dużo ze sobą gadamy, siedzieliśmy najczęściej po prostu w ciszy.

To był najlepszy tydzień od dobrych kilku lat.

Gdy przyszedł czas powrotu do bieganiny, gadaniny i nerwówy chciało mi się płakać.

Chyba coś ze mną nie tak :(

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do depresji, możesz sobie "na oko" samemu się zdiagnozować stosując kryteria diagnostyczne DSM 5 albo ICD 10, które znajdziesz chociażby na wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_depresyjne#Rozpoznanie_epizodu_depresyjnego_według_klasyfikacji_ICD-10

 

Myślę, że sama niechęć do ludzi nie jest oznakiem, że masz depresję, tylko jesteś po prostu mizantropem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zacznij coś robić w tym kierunku, żeby zmieniać postrzeganie tych ludzi, że świat nie opiera się tylko na pieniądzach i swoim jestestwie? Najlepiej zacząć od siebie i nie obrażać się na innych, że tacy są, bo na pewno nie są tacy z własnej winy. W dużej mierze zostali przecież oni ukształtowani przez nasze środowisko, więc może znajdziesz cel w tym jak to środowisko zmieniać na lepsze, a nie mieć wywalone na to i narzekać jacy to inni są źli, bo to niczego nie rozwiązuje.

Edytowane przez ajstos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, jaro670 napisał:

Od jakiegoś czasu mam zwyczajnie dość ludzi, ich nudnego pierdolenia o problemach z dupy albo ładowania sobie ego opowieściami co to oni nie potrafią itp. 

Facet, zmień otoczenie. To, że ktoś Tobie nie pasi, nie oznacza, że musi się dla Ciebie zmienić.

 

3 godziny temu, jaro670 napisał:

Od jakiegoś czasu mam marzenie żeby wszystkich ludzi łącznie z moją rodziną wyjebało w kosmos i żebym wreszcie został sam ze swoimi ukochanymi książkami i pasjami.

Dusza Romantyka? ?

 

3 godziny temu, jaro670 napisał:

Jak lgnąłem do ludzi to wszyscy spierdalali, jak dziś chcę spokoju to każdy chce się kumplować.

Świat jest tak skonstruowany, ze ludzie lgną do silniejszych, lub choć równym sobie.

 

29 minut temu, Nocny Konwojent napisał:

Czytałem gazety, spacerowałem w spokoju, w uszach miałem tylko szum wiatru, a nie gdakanie ludzi, którzy nic mnie mnie obchodzą.

Przemęczenie psychiczne. Odpocznij w górach, na mazurach, lub gdziekolwiek,  po czym możesz poszukać ludzi, którzy już dłużej siedzą w pasjach takich jak Twoje. Dzieki temu zrozumiesz, że są ludzie, którzy nie tylko gderają, i są hienami, ale są też tacy, którzy chcą sami coś osiągnąć.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, też miewam takie odczucia. Gierki tożsamości są schematyczne i bazują głównie na strachu. Sądzę, że wszyscy jesteśmy tacy sami w tym względzie. Taka jest cena ego i myślenia, są to zajefajne narzędzia ale w nadmiarze powodują iluzję, że jesteśmy oddzieleni od całości istnienia co rodzi smutek, strach i neurozę. 
 

Mi pomogło zrozumienie, że to dotyczy nas wszystkich, różnice są minimalne w zależności od osobistych uwarunkowań.

Najprostszą metodą by to doświadczyć jaką znam to medytacja, choć tak naprawdę wg mnie w tym słowie chodzi o siedzenie i nie uciekanie przed tym co jest na zewnątrz i wewnątrz.

Edytowane przez icman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byle do wiosny! może to brak słońca, wit D itd, ja też jesienią i zimą załapuję doły ale wiosną zawsze odżywam tak jak w tej piosence:

Czekam na wiatr co roztrwoni
Ciemne, sklepione zasłony,
Stanę wtedy na raz
Ze słońcem twarzą w twarz.

Edytowane przez Ace of Spades
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Panie złoty, to chyba cena jaką płacimy za wybudzenie się z matrixa. Widzimy jak ci wszyscy ludzie bezwładnie jak plankton unoszą się w wodzie... Na pierwszy rzut oka smutne, później coraz bardziej wkurwiające :D Nie jesteś sam @jaro670, ale chyba przechodzisz jakiś cięższy okres. 

   

   Zauważ, że nie wszyscy są tacy, jak piszesz. To forum na przykład jest bogate w świadome osobniki, na pewno wśród znajomych kogoś byś znalazł. Spędzaj z takimi ludźmi więcej czasu. Medytuj regularnie, może jakaś joga, to pomaga się uspokoić, nabrać świeżości i zredukować stres. Jeśli dusisz się w swoim otoczeniu to je zmień, poznaj nowych ludzi, złam schemat. Stwórz w swoim życiu przestrzeń, która będzie tylko twoja. Wrzucę tutaj jeszcze cytat Konfucjusza - “jeśli jesteś najmądrzejszą osobą w pokoju, to jesteś w złym pokoju”. Pozdrawiam. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam ludzie super ciekawią. Każdy inny, taka różnorodność, każdy ma inne poglądy i doświadczenia życiowe. Trochę bohaterów (nie omieszkam przy okazji po raz kolejny wychwalić pod niebiosa chłopaków i dziewczyny z TOPR), trochę skurwysynów, większość normiki :)

 

Kurde świat w ogóle ciekawy, co Wy?

 

(Pisałem to całkowicie trzeźwy, żeby nie było)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

Po pierwsze strzelę - masz około 40 lat albo powyżej?

Bo to istotne.

 

Po drugie czy ostatnio nie masz nadmiaru bodźców?

 

Mam czterdzieści lat.

Od kilku lat zauważam, jak zaczynam iść w kierunku samotności.

Nie negatywnej samotności - samotności pozytywnej.

Nie potrzebuje interakcji z ludźmi.

 

Za młodziaka miałem kumpli nerdów.

Ja nerd, oni też. Więc wiadomo, wspólne rzeczy.

Po wyrośnięciu z nerdostwa (ale nie do końca, w sercu nerdem się zostaje na zawsze ;) )

Miałem okres towarzyskiego tornada.

Jak robiłem imprezę to potrafiło przyjść 20-30 osób.

Do dziś przychodzi po 15-20.

 

Ale ... jakoś już mi się nie chce.

Lubię ludzi, oczywiscie w granicach rozsądku.

Ambiwertykiem jestem.

Raz mnie nosi a raz nie mam ochoty nosa wychylać.

Z jednymi jestem wulkanem energii, przy innych siedzę z boku.

 

Dobra książka.

Dobra muzyka.

Dobry spacer z wiernym psem w pięknych okolicznościach przyrody.

Wypita niespiesznie kawa w bistro.

Lampka wina czy szklaneczka dobrej whisky.

Popatrzeć w spokoju na miejski pęd.

Poobserwować z boku.

 

To przychodzi z latami.

 

Poza tym kiedyś rzeczy związane z ludźmi FASCYNOWAŁY.

Teraz, po latach, są takie cholernie przewidywalne.

I schematyczne.

W większości przypadków.

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy pieniędzy wiele w koło przyjaciele :D Jakbyś miał gówno pracę za najmniejsze pieniądze i mało rzeczy żeby czymś imponować to nikt by Cię nie zagadywał :D To normalny schemat ludzi podlizują się do tych wyżej w hierarchii i gardzą tymi co niżej. Im mniejsza pewność siebie tym to mocniejsze. Dlatego zakompleksione dziewczyny tak lgną do "złych chłopców". Jak parę lat temu robiłem na magazynie i miałem tam coś do powiedzenia, ustalałem czasami co jak ma być zrobione, byłem w tej strukturze pracowników trochę wyżej to też od razu ludzie chętniej się zagadali w tym dziewczyny, które tam dorabiały patrzyły dużo przychylniej.

 

Za dużo książek też może szkodzić.

 

Swoją drogą to licząc całą naszą kochaną Polskę to jak ktoś ma z 5000 na rękę to pewnie będzie w jakiś 10% najlepiej zarabiających. Wiadomo, że np. kierowcy tirów też zarabiają ale nie porównujmy, bo to ciężka praca i wiele więcej godzin kierowcy przepracowują niż standardowy etat.

 

Poza tym też nie lubię ludzi :D

Edytowane przez Reinmar von Bielau
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.