Skocz do zawartości

Jaki wiek kobiety uważają za idealny do urodzeia dziecka, a kiedy to już ostatni dzwonek?


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś w dawnych czasach słuchało się tego co kobiety mówią i tak się składało, że miałem bliższą styczność z przedstawicielkami naszej rodzimej branży medycznej. Z każdą z nich ten temat jakoś, gdzieś się pojawił i wszystkie mówiły to samo, czyli że najlepszym wiekiem dla kobiety na urodzenie "bombelka" to tuż po dwudziestce. Wtedy kobieta jest w kwiecie swoich możliwości zdrowotnych, urodzi silne i zdrowe dziecko, ciąża nie będzie stanowić dla niej raczej jakiegoś strasznego wysiłku, nie będzie zagrożona. Im później tym gorzej.

 

Teraz z kolei przejdźmy do tego co w praktyce te panie robiły. Otóż mimo, iż doskonale widziały, że już wtedy (przedział wiekowy 25-30 lat), że ich czas na w miarę bezproblemową ciążę i urodzenie jak najbardziej zdrowego dziecka mijają, to uprawiały zabawy w postaci karuzeli kutangów i racjonalizowały to sobie na różne sposoby, najczęściej wykształceniem i karierą. Jedna na moją uwagę, że już jej czas chyba powoli mija i rozmywa się z tym co mówi, wyskoczyła na mnie z mordą, że to nie moja sprawa;)

 

Kiedyś gdzieś do mnie doszły informacje o dwóch z nich. Jedna zderzyła się bardzo mocno ze ścianą i w mniej więcej w połowie czwartej dekady swojego życia jest samotną kociarą. Druga z kolei powiła "bombelka" grubo po trzydziestce z gościem nieco od niej starszym i niestety dziecko nie jest w pełni sprawne. Warto tu dodać przy okazji, że im później kobieta zachodzi w ciążę, to wzrasta prawdopodobieństwo urodzenia niezbyt zdrowego "bombelka".

 

Także pytajmy kobiety, ale nie bierzmy ich odpowiedzi poważnie i patrzmy na to co faktycznie robią. Tu mimo wiedzy z tego zakresu, robiły coś zupełnie innego i tak jest niemalże ze wszystkim w ich wykonaniu.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, fikakowo napisał:

No pewnie, znaleźc bogatego frajera, niech Cie utrzymuje i daje kase a ty siedz w domu, tak najprosciej. Studiów nie robic bo po co skoro facet moze pracowac za kobiete. ?

Przecież kobiece studia się nie liczą, potem kobieta i tak mniej zarabia bo wybiera lżejsze i mniej odpowiedzialne prace więc nie wiem o co ten krzyk. 

A że dziecko chowa się do 3 r. Z. Potem jest już w pełni samo-ogarnialne? O sorki, nie wiedziałam.

Btw. Kobiety które urodziły w młodym wieku często nie mają jednego dziecka tylko 3+ :)

7 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

po prostu w pewnym momencie będziecie musiały obniżyć wymagania co do supermana i tyle.

To jest rezygnacja że szczęścia. Taka kobieta, która spotyka się z facetem poniżej swojego poziomu, ona nie będzie szczęśliwa, dlatego woli w tym przypadku koty. To mniejsze upokorzenie. 

 

7 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Czemu

Bo już teraz muszę się skupiać na szukaniu "perspektywicznego samca", mając świadomość że tak jak kolega @StatusQuo napomniał - margines błędu jest bardzo mały. Obecnie mam tak właściwie JEDNĄ szansę na znalezienie takiego inaczej będę wieść nieszczęśliwe życie u boku mietka z budowy lub z kotami. Wiesz, jak to jest żyć w takiej presji?

A dalej: jak już uda mi się znaleźć perspektysicznego samca, lub obecny nagle się ogarnie, to dziecko mi szczęścia nie da. Nie sądzę żebym cieszyła się z dziecka i żeby dawało mi ono spełnienie. Czulabym się jak jeszcze większy przegryw, który nic nie osiągnął poza urodzeniem bo belka. Ale czy kobieta może osiągnąć coś więcej? Nie. 

 

7 godzin temu, Soprano napisał:

Problem jest gdzie indziej. Młode dziewczyny nie chcą tak

szybko zakładać rodziny.

U mnie na przykład wyglądało to tak, że ciąża w wieku 18, BEZ STUDIÓW (omatkobosko) to byłaby hańba dla rodziny. Moi rodzice studiów nie mieli, więc bardzo chcieli żeby córeczka "coś" osiągnęła. Więc nawet nie myślałam o czymś takim. Z resztą, w tamtym okresie byłam nieatrakcyjna dla płci przeciwnej. 

 

5 godzin temu, StatusQuo napisał:

Myślicie, że to wszystko bierze się ze strachu przed życiem w biedzie? A może to przez to, że system

nas tak rżnie, że sam facet nie jest w stanie utrzymać rodziny, no chyba że faktycznie jest naprawdę ogarnięty?

Moim zdaniem to strach przed biedą, strach przed koniecznością pracownia w pracy fizycznej (u mnie przynajmniej taki lęk się pojawia) i przede wszystkim- jak facet okaże się być skur***nem, który znęca się nad kobietą, to taka kobieta nie będzie w stanie odejść, bo gdzie? 

BTW. Proponuję zapisać się na jakąś damską grupę dyskusyjną na fb czy gdzieś. Niekoniecznie mamusiową. To może być jakąkolwiek grupa przeznaczona dla kobiet. Zobaczysz ile kobiet nie pracuje  (nadal to mniejszość, ale są takie) ?

 

6 godzin temu, StatusQuo napisał:

Zresztą "ogarnięcie" faceta, też nie jest gwarantem szczęśliwego życia, bo może przez to nie być go w domu całymi dniami, albo może być po pracy wiecznie zmęczony..

Gdybym miała do wyboru np. Mężczyznę, który pracuje np. 8h dziennie, po pracy ma siłę na życie, ale zarabia tyle mało, że i ja musiałabym tyrac na etat, a mężczyznę który pracuje więcej, nie ma dla mnie czasu ale za to mogłabym się zająć domem i dzieckiem to brałbym drugiego, bo ani jeden ani drugi szczęścia by mi nie dał :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, StatusQuo napisał:

Czy to na pewno tego czasu jest aż tak dużo? Jak to dziewczyny odbieracie, czy mając 23-24 czujecie, że macie jeszcze dużo czasu?

Fizycznie jest sie gotowym od 18 do 25 a nawet wcześniej. Niestety psychicznie nie do końca. Moim zdaniem najlepiej pierwsze dziecko urodzić do 30. Jest się wtedy gotowym psychicznie i fizycznie. Załóżmy że 24 latka rodzi dziecko - jakie widzę problemy:

1. Ona i jej partner są zazwyczaj nie gotowi psychicznie i finansowo na dziecko. Chyba ze zwiąże sie z dużo starszym parterem. 

2. Jest na finiszu studiów wiec zamiast do pracy to pojdzie w pielucy co obnizy jej sytuacje zawodowa.

3. Prawodopobnie nie ma mieszkania, bedzie musiała mieszkac z rodzicami lub teściami co wpływa na związek.

 

Fizycznie jest gotowa, społecznie i emocjonalnie nie. 

Zauważcie że zazwyczaj młodo wychodzą za mąż i rodzą dzieci kobiety które nie poszły na studia, są po zawodówkach itp. 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, intestine_baalism napisał:

Szczerze powiedziawszy masz racje, uwazam, ze kobietom robi sie krzywde mowiac, ze po 25 roku zycia to juz koniec, pozamiatane i nic nas nie czeka. 

 

Majac jakies 27 lat doszlam do wniosku, ze moj ex jednak nie nadaje sie do zwiazku i powaznego zycia. Postanowilam jednak wtedy powaznie to omowic z przyjaciolkami i mama. I od wszystkich, autentycznie wszystkich uslyszalam, zeby zabrac sie za naprawe obecnego zwiazku bo moje szanse na znalezienie kogos nowego w tym wieku sa nikle, zadne w zasadzie. I tak stracilam kolejne dziewiec lat. A teraz sobie chodze i patrze na inne kobiety i zastanawiam sie "na ch..j mi ta kariera". Nowego faceta, chetnego na dzieci w wieku 36 lat juz nie znajde raczej.

Ostatnie zdanie z tego fragmentu jest zbliżone to tego, co krytykujesz (całkiem słusznie) w pierwszym zdaniu. Różni się tylko granica wieku. Oczywiście ma to znaczenie, jeżeli chcesz zakładać rodzinę to 25 albo 27 lat wydaje się lepszym wiekiem od 36, ale jeszcze nie wszystko stracone. Myślę, że da się znaleźć faceta, który byłby skłonny zmajstrować dzidzię kobiecie w tym wieku. Sam znam co najmniej kilku takich.

 

Z innych tematów wnioskuję, że jesteś osobą ogarniętą zawodowo, ale historia twojego związku pokazuje, że cośtam masz do przepracowania. Mam nadzieję, że Ci się to uda.

 

Generalnie, myślę że jesteś jeszcze w stanie mieć związek, dziecko itd. jednak musisz liczyć się z dostosowaniem oczekiwań wobec partnera do zastanej rzeczywistości. Tzn być może partner nie będzi Ci dorównywał statusem materialnym, może będzie kawalerem z odzysku, może będzie miał potomstwo z poprzedniej relacji. Być może wszystko to razem, ale jednak będzie miał swoje plusy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tamelodia napisał:
12 godzin temu, fikakowo napisał:

No pewnie, znaleźc bogatego frajera, niech Cie utrzymuje i daje kase a ty siedz w domu, tak najprosciej. Studiów nie robic bo po co skoro facet moze pracowac za kobiete. ?

Przecież kobiece studia się nie liczą, potem kobieta i tak mniej zarabia bo wybiera lżejsze i mniej odpowiedzialne prace więc nie wiem o co ten krzyk. 

A że dziecko chowa się do 3 r. Z. Potem jest już w pełni samo-ogarnialne? O sorki, nie wiedziałam.

Btw. Kobiety które urodziły w młodym wieku często nie mają jednego dziecka tylko 3+ :)

Ja opiszę jak ja to widzę.

 

Niestety na forum jest ta koncepcja szerzona w mojej ocenie, że te wykształcenia kobiece są mało cenne, one są cenne jednak nie ma nic ważniejszego niż kobieta opiekująca się domem i dzieckiem, kiedy jestem w pracy - to moja ocena. Dziecko wychowywane przez mamę, ma z nią łączność, kobieta jest szczęśliwa bo inwestuje w trzy najlepsze rzeczy dla niej an tym świecie, w swoje dziecko, mężczyznę i JEJ DOM (nie licząc jej samej)

Tak drogie Panie, to jest znacznie ale to znacznie ważniejsze niż jakiekolwiek studia czy jakakolwiek kariera. 

Owszem i się rozwijaliśmy panie były gospodyniami, królowymi, dowódczyniami, organizatorkami wszystkim w domu, przynajmniej nie wymieraliśmy i kobiety miały co kochać, bo miały swoje ukochane dzieci.

 

3 godziny temu, tamelodia napisał:
11 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

po prostu w pewnym momencie będziecie musiały obniżyć wymagania co do supermana i tyle.

To jest rezygnacja że szczęścia. Taka kobieta, która spotyka się z facetem poniżej swojego poziomu, ona nie będzie szczęśliwa, dlatego woli w tym przypadku koty. To mniejsze upokorzenie

Wiem o tym, filmy, książki i muzyka sprawiły, że kobieta albo chce supermana albo nic, pożądanie wycofuje bo uważa, że nie ma godnego faceta i do widzenia. Niestety albo trzeba obniżyć poprzeczkę albo jak piszesz zostać samotną kobietą. Zauważ, że sama tym sposobem wrzucasz się w nieszczęście na własne życzenie. 

Kobiety totalnie nie pojmują, że szczęścia się zdobywa, właśnie budując je z mężczyzną, wspomagając go a on Ciebie. Być dla siebie a nie przyjść na gotowca, pary które zaczynały od zera się dorabiać szanują się znacznie bardziej w związku, bo to też ich ucementowało - oni przeciw światu, razem jak jeden mąż lub jedna żona :D Dzisiejsza kobieta nie docenia i wyrzuca się z roli "wspomagającej" na "dostarczającą"  (wiem jak jest w PL) co sprawia, że role się pierdzielą. Dodatkowo kobieta wspomagając mężczyznę a nie drząć się na niego, wspomaga samą siebie. Mężczyzna, który kocha swoją kobietę będzie szukał nowych możliwości zarobku, będzie starał się dla swoich dzieci i żon a kobieta będzie ogarniać dom i dzieci. Ten model działał setki lat i jakoś wszyscy byli zadowoleni a teraz przyszły feministki i mówią, że kariera pierwsza. No fajnie...

To zbierze takie żniwo smutku, płaczu, goryczy, rozżalenia że nie zdziwię się jak kobiety nie zrobią jakieś rewolty czy marszów w niedługim czasie (do 15 lat?) gdy, śmietanka "mądrych" feministek i tego co postulowały nie wybuchnie w niedługim czasie, wpierw w USA i Japonii a potem u nas. 

Uwaga kobiety, wynajmują w Japonii facetów za pieniądze by je poprzytulali chociaż! Masakra.

 

3 godziny temu, tamelodia napisał:

U mnie na przykład wyglądało to tak, że ciąża w wieku 18, BEZ STUDIÓW (omatkobosko) to byłaby hańba dla rodziny. Moi rodzice studiów nie mieli, więc bardzo chcieli żeby córeczka "coś" osiągnęła. Więc nawet nie myślałam o czymś takim. Z resztą, w tamtym okresie byłam nieatrakcyjna dla płci przeciwnej. 

I to jest tragedia, jak właśnie takie głupokowate rzeczy wpływają na młodą kobietę.

Ich braki wrzucać na Ciebie ? 

3 godziny temu, tamelodia napisał:

Moim zdaniem to strach przed biedą, strach przed koniecznością pracownia w pracy fizycznej (u mnie przynajmniej taki lęk się pojawia) i przede wszystkim- jak facet okaże się być skur***nem, który znęca się nad kobietą, to taka kobieta nie będzie w stanie odejść, bo gdzie? 

Widzisz tu pokłosie wcześniejszego programu. A kobieta ma wybierać mądrze, patrzenie tylko na status mężczyzny jest debilizmem, trzeba go poznać, pomieszkać razem, zobaczyć jaki jest. I nie ignorować sygnałów oczywistych czyli np narkotyzowania się, hazardu, picia nadmiernego, jakiś cech charakteru. A jak koleś okaże się skurwysynem to od razu idziesz w cholerę od takiego, wracasz do rodziców i zaczynasz od nowa, nie ma sensu być z kolesiem, który ma wiele pracy wewnętrznej.

3 godziny temu, tamelodia napisał:

BTW. Proponuję zapisać się na jakąś damską grupę dyskusyjną na fb czy gdzieś. Niekoniecznie mamusiową. To może być jakąkolwiek grupa przeznaczona dla kobiet. Zobaczysz ile kobiet nie pracuje  (nadal to mniejszość, ale są takie) ?

Ja bym chciał by moja nie pracowała albo sobie robiła na pół etatu by jeśli miała taką potrzebę wyjść do ludzi. Jednak wolałbym osobiście by była domatorką, opiekowała się naszym mini królestwem gdy ja walczę w świecie zewnętrznym i wiem, że jak wrócę to zastanę uśmiechnięta kobietę, z obiadem z dzieckiem/mi, które kocha mamę i ma z nią więź oraz się rozumieją i wie, że w domu jest zawsze mile widziane. Natomiast kategorycznie odmawiam, że przyjadę po pracy i będzie na mnie wrzeszczeć i z jakiś irracjonalnych powodów i takich typowo z najniższej półki jak "A marian nasz sąsiad kupił sobie poloneza, też taki musimy mieć". Rozumiem jakieś uwagi czy coś i wiem, że to ode mnie by była zależna kobieta w małżeństwie finansowo ale na pewno by nie miałaby źle, naprawdę - zresztą ja jako, ja mam względnie małe potrzeby. Bo najważniejsze co facet może mieć jako realne coś czego mu nie wezmą to siebie. Dlatego owszem jak by dziecko się pojawiło to chciałbym by nie pracowała (natomiast jeśli by koniecznie chciała, to nie widzę większego problemu tylko przedstawił bym swoje argumenty za i przeciw)

Kobieta może realizować się w domu i stawać się lepszą, np grać na pianinie, czytać książki, które ją ubogacą, nie wiem jest tyle różnych zajęć fajnych, tym bardziej jak jeszcze teraz są internety, to przecież żyć nie umierać. 

 

Te wszystkie kariery to o kant dupy rozbić, liczy się wspólne budowanie szczęścia a nie wspólne zapychanie życia coraz to nowszymi gratami. 

Kobieta pracująca i mężczyzna pracujący to jest układ, która sprawia, że najbardziej cierpią na nim dzieci i kobieta, - nie mężczyzna. Bo kobieta wtedy robi na kilka etatów, szybciej się zestarzeje i będzie wypłowiana z nerwów. 

 

Natomiast róbcie jak chcecie dziewczyny, wybierajcie czy czekajcie na waszego księcia, jeśli postanowicie nie obniżajcie kosmicznych wymagań, a konsekwencją będzie płacz i branie środków na psychę jak to robią kobiety dotknięte wcześniejszą indoktrynacją np w Ameryce, po 30 bierze tam wiele babek leki antydepresyjne bo są singielkami z kosmicznymi wymaganiami i co najlepsze po karuzeli kutangów. 

To samo te socjal media i tindery niszczą młode dziewczyny praktycznie bezpowrotnie, wasza hipergamia dostaje na łeb.

 

Zrobicie jak uważacie.

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, intestine_baalism said:

Nowego faceta, chetnego na dzieci w wieku 36 lat juz nie znajde raczej. 

Musisz się streszczać. U mnie ciąża właśnie w tym wieku ale już kilka lat jesteśmy razem. Brat urodził się gdy moja mama miała 38 lat. Po bandzie, ryzyko wad rośnie z wiekiem matki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 24 lata, mąż 28 lat. 
Jesteśmy na dorobku, mąż chciałby zrobić kolejny tytuł naukowy, ja również. Z racji tych kwestii odłożyliśmy w czasie rodzicielstwo (za 3 lata najwcześniej). 
Jak na to patrzę? 
Tak, mam ambiwalentne uczucia wobec tej decyzji (Mąż też). 
Ustawiliśmy w swojej hierarchii wartości kwestię dobra materialnego i zawodowego najwyżej. Dlaczego? 
Dzięki jak najlepszej sytuacji materialnej :
- mogę zostawić/zakończyć pracę na okres pierwszych lat życia dziecka i zająć się WYŁĄCZNIE DZIECKIEM I DOMEM;
- możemy z większym spokojem i pewnością planować następne etapy w życiu (dot.dziecka/dzieci, rodziny, pracy)
Jednak ta decyzja nas męczy z przyczyn biologicznych : OCZYWIŚCIE, ŻE U MNIE JUŻ SIĘ URUCHOMIŁ INSTYNKT MACIERZYŃSKI. Mąż z natury jest bardzo rodziny, prowielodzietny, także :D
Trochę ogarnęłam moją mentalne mamejstwo, już tak nie panikuję, co będzie itd.

Planujemy w najbliższym czasie jechać na badania (np.ocena rezerwy jajnikowej, jakości spermy), by potwierdzić czy możemy sobie pozwolić na obsuwę czasową w kwestii potomstwa. 
Domyślam się, że te badania to fanaberia, jednak ostatnio moi znajomi lekarze przyjmują co raz więcej młodych par, które mają problemy z płodnością. 

Odpowiem z rozbrajającą szczerością, mąż z resztą też :
Gdybyśmy byli z rodzin, które mają lepszy status społeczny i finansowy, i te rodziny mogłyby nam pomóc finansowo - nie zastanawialibyśmy się ani jednego dnia dłużej, od razu zrobilibyśmy sobie trójkę dzieci. :)

Jednak takie podejście do życia nie jest hmmm satysfakcjonujące, motywujące? Mamy znajomych, którym rodzice fundneli wesela, chatę, samochód, załatwili robotę, więc mogli się zacząć rozmnażać, ale... 
Nie jesteśmy w takim miejscu w życiu, więc nie ma co "rozkminiać" i trzeba orać, na ile warunki i siły pozwalają. Z resztą, co Nasze wypracowane, to Nasze.
No cóż, nasi znajomi w wieku 40 lat będą mieć fajrant od szkół, pieluch, a My będzie być może dopiero ogarniać wywiadówki. :) 

Wiem, że Nasze dziecko/dzieci będzie/będą najbardziej upragnione.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, powerade said:

dalej mam traumę i niechęć do kobiet po tej sytuacji

Ciesz się, mogłeś się nieźle wkopać. Można i bez intercyzy i bez ślubu znaleźć partnerkę. Jak popatrzę na moich znajomych to już 1/3 żyje bez kontraktów jak ja.   

Edytowane przez Orybazy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:
6 godzin temu, tamelodia napisał:

To jest rezygnacja że szczęścia. Taka kobieta, która spotyka się z facetem poniżej swojego poziomu, ona nie będzie szczęśliwa, dlatego woli w tym przypadku koty. To mniejsze upokorzenie

Wiem o tym, filmy, książki i muzyka sprawiły, że kobieta albo chce supermana albo nic, pożądanie wycofuje bo uważa, że nie ma godnego faceta i do widzenia.

Niestety albo trzeba obniżyć poprzeczkę albo jak piszesz zostać samotną kobietą.

Zauważ, że sama tym sposobem wrzucasz się w nieszczęście na własne życzenie. 

Kobiety totalnie nie pojmują, że szczęścia się zdobywa, właśnie budując je z mężczyzną, wspomagając go a on Ciebie.

Być dla siebie a nie przyjść na gotowca..

Amen Bracie, kobiety mają wdrukowywane, że będą sobie żyły i w pewnym momencie pojawi się w nim ON.

Zarobiony, błyskotliwy, wysportowany, oczytany, z doświadczeniem zawodowym, własnym M.. i oczywiście wolny i szukający miłości.

Patrzy na nią i wie, że tylko ONA i żadna inna.

A teraz zejdźmy na ziemię :). Tacy faceci nie materializują się na tym świecie znikąd albo z lepszego świata. Wszystko to wymaga ze strony faceta ogromu czasu,

zaparcia i energii. Dochodzenie do tych rzeczy zajmują lata.. Lata przez które musi patrzeć na kobiety i zastanawiać się "czemu nie ja" i orać na swój sukces.

Jeśli taki facet przejdzie przez tą całą drogę, to otwierają mu się "wrota" do serc kobiet i może w końcu wybierać, to czemu miał by mierzyć nisko?

To oczywiście rozgląda się za fajną, młodą inteligentną..etc..etc..

Też mało, który facet poświęca swoje życie robienie wszystkiego, żeby pewnego dnia "być godnym".. Poza tym, nawet jeśli poświęci czas na to wszystko,

to będzie już stary i nudny, czyli fuj.. Co czyni takie podejście po prostu czystą abstrakcją..

Poza tym, taki sukces wcale nie udaje się wielu facetom. A ponieważ wiele kobiet takich facetów chce(wszystkie..?), to popyt dużo mocniej przekracza

podaż i siłą rzeczy dużo kobiet będzie musiało zaakceptować fakt, że albo być może należy mierzyć niżej, albo być może zostać z niczym..

 

I tu jednego nie rozumiem, z jednej strony kobiety boją się, że facet okaże się sku@#em a z drugiej wszelkie rozmowy odnośnie tego jaki facet powinien być,

toczą się wokół tego co powinien mieć, a nie jego charakteru.. A gdzie tu się liczy charakter? W końcu wiążąc się z mężczyzną wiążesz się z jego charakterem, a nie

z jego aktywami. To tak samo jak facet wiąże się z kobietą, a nie jej dupą i cyckami..(chociaż to nie jest reguła :D)

I tu nawet powiedział bym, że kobiety mają lepiej, bo dupa i cycki przeminą na pewno, a kasa nie koniecznie..

Popierdolone to wszystko..

6 godzin temu, tamelodia napisał:

Gdybym miała do wyboru np. Mężczyznę, który pracuje np. 8h dziennie, po pracy ma siłę na życie, ale zarabia tyle mało, że i ja musiałabym tyrac na etat, a mężczyznę który pracuje więcej, nie ma dla mnie czasu ale za to mogłabym się zająć domem i dzieckiem to brałbym drugiego, bo ani jeden ani drugi szczęścia by mi nie dał

No ale teraz się postaw w sytuacji mężczyzny numer dwa:

"Zapierdalam całe dnie, żeby tylko dzieciom i żonie niczego nie brakowało. Przychodzę do domu, to nawet nie mam siły się pobawić z dzieciakiem.

Mam nadzieje, że chociaż żona docenia, to ile dla niej robię.., chociaż nie jestem pewien, bo ostatnio coraz częściej boli ją głowa.."

A tu nie, żadnej wdzięczności, bo masz wdrukowany obrazek, że mają być pieniążki i troskliwy mąż na zawołanie. Że to co robi to i tak za mało, więc nie należy mu się

szacunek i miłość..? I później się dziwić, że głównie mężczyźni popełniają samobójstwa..

A gdzie w tym wszystkim szczęście faceta, pomyślałaś o tej drugiej stronie, która poświęci swoje życie na bycie z tobą?

A co jeśli twój idealny scenariusz jest nie możliwy? Pójdziesz w zaparte aż tak bardzo, że wybierzesz koty?

32 minuty temu, powerade napisał:

Niestety gdy powiedziałem że chce intercyzę miłość ”prysła"

To znaczy, że wygrałeś życie.. Brawo Ty.

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Androgeniczna said:

Skoro już posiadasz nieruchomości i firmę to nie wchodzi to i tak masę majątkową małżeństwa. Wszystko zostało by twoje nawet po rozwodzie. 

Ale cały majątek wypracowany podczas trwania wspólnoty majątkowej będzie co do zasady dzielony na pół (odstępstwo od tej zasady jest bardzo, bardzo trudno uzyskać w sądzie).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maggienovak napisał:

Planujemy w najbliższym czasie jechać na badania (np.ocena rezerwy jajnikowej, jakości spermy), by potwierdzić czy możemy sobie pozwolić na obsuwę czasową w kwestii potomstwa. 
Domyślam się, że te badania to fanaberia, jednak ostatnio moi znajomi lekarze przyjmują co raz więcej młodych par, które mają problemy z płodnością. 

To nie jest fanaberia, to rozsądne sprawdzenie stanu obecnego.

Właściwie, każdy kto zakłada że w wieku X lat, nadal będzie zdolny do reprodukcji (dowolne X) - bez solidnych badań, na czym opiera swoje przekonanie? Na statystykach mierzonych w latach 80-tych w USA? Na jednostkowym przypadku z grona rodziny czy znajomych?

Dzisiaj kliniki leczenia niepłodności to złoty biznes, z wielkimi perspektywami rozwoju. I trafia tam sporo kobiet przed trzydziestką; mężczyzn w sumie też!

 

Nikt chyba nie poruszył tematu babć. Jeśli kobieta zachodzi w ciążę przed 30, jej matka też ma zapewne około 25 lat więcej - czyli 55. Przez następne 15-20 lat, czyli aż do osiągnięcia przez dziecko dorosłości, będzie mogła matce służyć pomocą i radą. Na początku zwłaszcza, przy czynnościach czysto fizycznych typu opieka babci nad dzieckiem w dzień, by matka mogła się wyspać, przewijanie czy karmienie butelką - "młodsza babcia" poradzi sobie z tym lepiej, niż ktoś 10 lat na emeryturze.

Ba, opieka "ogarniętej" babci może pomóc młodej matce 18-25 wrócić na studia po zaledwie roku dziekanki.

Jaką natomiast pomoc od babci uzyska matka, rodząca po 35-tce? Ma spore szanse, że jej matka też późno zaczęła - a więc ma prawdopodobnie powyżej 70 lat. Taka babcia najczęściej już sama wymaga opieki, a pomóc przy dziecku może chcieć - ale nie być w stanie...

 

Inna sprawa to - wypadki. Pomijając zawody wysokiego ryzyka, każdy z nas ma jakąś tam szansę, na wypadek powodujący trwałe uszkodzenia zdolności rozrodczych. W każdym wieku.

Tak więc można pomyśleć filozoficznie - nikt nie wie co będzie jutro, więc jeśli chcesz coś zrobić, zrób to dziś :) bo jutro może już być za późno.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Ramzes said:

Nie wprowadzaj kolegi w błąd. I pozwól mu doczytać we własnym zakresie jak się ma prawo do jego składników majątku. 

Akurat w tym przypadku @Androgeniczna napisała prawdę z punktu widzenia polskiego prawa; przejęcie składników majątku męża sprzed małżeństwa po rozwodzie może się zdarzyć chyba tylko na skutek egzekucji komorniczej za np niepłacone alimenty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Androgeniczna, @leto

Do firmy trzeba co i raz kupować narzędzia i inne instrumenty, które są już majątkiem wspólnym.

Do wspólnoty majątkowej należą również składki zgromadzone w ofe, zus, ike, ikze jeśli ktoś korzysta. To samo dotyczy odsetek z lokat z kawalerskich/panieńskich pieniędzy. 

Jestem przeciwny mieszaniu środków.

Im prostsza sytuacja prawna osób wobec siebie tym rozwód ew. jest tańszy szybszy i mniej skomplikowany. ( Mniejsza ilość potencjalnych roszczeń)

 

Im człowiek starszy tym ma więcej przyzwyczajeń i dłużej trwa weryfikacja jego nawyków. Atrakcyjność również zmienia się z wiekiem. Ale rozumiem, że pytanie w głównej mierze jest skierowane do pań.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.