Skocz do zawartości

Chrzestny dla dziecka siostry


Bunnymen

Rekomendowane odpowiedzi

Hejo

Ostatnio z moim dobrym przyjacielem ze szkolnych lat rozmawialiśmy i zwierzył mi się, że dowiedział się nieoficjalnie, że jego sisi (notabene jedyne rodzeństwo) na chrzestnego dla swojego bąbelka będzie chciała wybrać znajomych, lub kuzynostwo swojego chłopaka (który też swojego brata ma). I tu pojawia się problem, ja poradziłem przyjacielowi, że jeśli zaproszą go na takie chrzciny, a nie poproszą o bycie chrzestnym(nawet jeśli nim być nie chce,może odmówić, mówienie, że dziecku się nie odmawia to bullshit według mnie, jak nie jestes w stanie sprostac/lub nie chcesz to oznaką dojrzałości właśnie jest odmówić), to żeby nie szedł. Powiedziałem mu, że jeśli najbliższa rodzina, nie bierze go nawet pod uwagę, tylko bierze obcych lub daleko spokrewnionych ludzi to tak jakby nasrali mu na łeb w praktyce i że ja bym się tak czół i na taką uroczystość nie szedł, bo nie chciałbym być tak traktowany. Dodam, że sis kumpla to fajna dziewczyna i zanim nie miała gacha to i ja mogłem z nią na luzie pogadać na poziomie a i z moim przyjacielem mieli bardzo dobry kontakt, wspólne imprezy, zakupy etc. Dlatego zdziwiło mnie to co usłyszałem, jeszcze bardziej zdziwiła mnie reakcja kumpla, który powiedział, że jestem przewrażliwiony, że tak to odbieram. Panowie szczerze, co myślicie o mojej radzie i opinii kolegi. Dodam też, że problemem jest dla mnie nie to, że nie miałbym chrzesniaka, bo na to mam wyjebągo, ale to, że bliska osoba dałaby mi do wiadomości, że nie chce mnie w życiu swoim i swojego dziecka, bardziej niż to konieczne zwyczajowo i powiedziałem to koledze i ,że o ile wybraliby brata męża to też nie ma co się fochać, bo wiadomo miejsce jedno, a druga strona tez ma rodzinę, ale wybranie jakiegoś kzynostwa z obcej rodzony albo "znajomych" niespokrewnionych z którymi też się często nie widują to jest jak naplucie w twarz, bez różnicy czy tym chrzestnym być chcesz, czy nie. Czy ja jestem przewrażliwiony , że tak myślę? :D

Edytowane przez Bunnymen
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Bunnymen napisał:

I tu pojawia się problem, ja poradziłem przyjacielowi, że jeśli zaproszą go na takie chrzciny, a nie poproszą o bycie chrzestnym(nawet jeśli nim być nie chce,może odmówić, mówienie, że dziecku się nie odmawia to bullshit według mnie, jak nie jestes w stanie sprostac/lub nie chcesz to oznaką dojrzałości właśnie jest odmówić), to żeby nie szedł.

To jak rozumiem on nie chce być "chrzestnym" a ty poradziłeś mu, że jak go nie poproszą (mimo, że odmówi) to ma strzelić focha? Halo styka wszystko pod kopułą?

Ja bym się cieszył gdyby mnie nikt nie chciał, jestem niewierzący, mam te wszystkie kościelne szopki w poważaniu. 

46 minut temu, Bunnymen napisał:

Powiedziałem mu, że jeśli najbliższa rodzina, nie bierze go nawet pod uwagę, tylko bierze obcych lub daleko spokrewnionych ludzi to tak jakby nasrali mu na łeb w praktyce i że ja bym się tak czół i na taką uroczystość nie szedł, bo nie chciałbym być tak traktowany.

A skąd wiesz, że kumpel już gdzieś w rozmowach z siostrą nie wspominał, że niezbyt wierzy i ma tą szopkę w dupie? 

46 minut temu, Bunnymen napisał:

Dlatego zdziwiło mnie to co usłyszałem, jeszcze bardziej zdziwiła mnie reakcja kumpla, który powiedział, że jestem przewrażliwiony, że tak to odbieram.

No ale skoro on nie chce to w czym problem? Urażona duma jego ekscelencji? 

46 minut temu, Bunnymen napisał:

Panowie szczerze, co myślicie o mojej radzie i opinii kolegi.

Kolega niech się cieszy, że mu tego oszczędzają, gdyby odmówił byłby rodzinnym chujem co dziecku odmawia, część rodziny miała by żal itp. 

Poza tym ludzie biorą na "krzestnego" kogoś kto albo jest bogaty albo dobrze rokuje, to kurwa 3 bankomat, z doskoku ale zawsze. 

46 minut temu, Bunnymen napisał:

Dodam też, że problemem jest dla mnie nie to, że nie miałbym chrzesniaka, bo na to mam wyjebągo, ale to, że bliska osoba dałaby mi do wiadomości, że nie chce mnie w życiu swoim i swojego dziecka, bardziej niż to konieczne zwyczajowo i powiedziałem to koledze

Bracie mam 2 chrześniaków to ciągłe wydatki jak nie urodziny to święta albo komunia, potem 18-nastka i wesele...Kurwaaa
Moje rodzeństwo wie, że z kościołem mi nie po drodze. Chciałem odwalić apostazję, żeby mieć raz na zawsze spokój z tymi wszystkimi szopkami ale mi się nie chce za tym łazić.

46 minut temu, Bunnymen napisał:

Dodam też, że problemem jest dla mnie nie to, że nie miałbym chrzesniaka, bo na to mam wyjebągo, ale to, że bliska osoba dałaby mi do wiadomości, że nie chce mnie w życiu swoim i swojego dziecka,

  Ty chyba nie masz pojęcia jak to w praktyce wygląda skoro takie kocopoły pierdolisz. 

46 minut temu, Bunnymen napisał:

Czy ja jestem przewrażliwiony , że tak myślę? :D

TAK.

Uwierz mi oni koledze zrobili przysługę nie wybierając go na kuma. Mówię to ja mający 2 młodych (10 i 11 lat) w praktyce i tak nie masz czasu się tym zajmować a i kasy idzie sporo. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, SSydney napisał:

To jak rozumiem on nie chce być "chrzestnym" a ty poradziłeś mu, że jak go nie poproszą (mimo, że odmówi) to ma strzelić focha? Halo styka wszystko pod kopułą?

 

Przede wszystkim kolego, można chyba grzeczniej :P Rozmawialiśmy o tym, dlatego, że był zdziwiony, że jego nie prosili w pierwszej instancji, bo zarówno u niego jak i u mnie bierze się najpierw ludzi z rodziny chyba, że to degeneraci, jak nie chcą, to wtedy się dalej szuka. Tez mi sie wydaje, że lepiej nie mieć chrześniaka niż mieć, i nie mówię przez oszczędność, ale  przez to, że moze wyrosnąć z dzieciaka półgłówek i degenerat, osobiście miałbym niesmak prezenty takiemu robić i być zobowiązany do utrzymywania kontaktu etc. Chodzi mi jednak o gest, dla mnie jest to wyraźna próba pokazania miejsca w szeregu.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bunnymen napisał:

Przede wszystkim kolego, można chyba grzeczniej :P 

Można ale po co? :D 

 

Co do reszty wywodu to nie wiem czemu akurat jego nie poprosili. Nie porównałbym tego do srania na głowę, ich decyzja i tyle, moim zdaniem nie ma się co obrażać.

Ile macie lat?

Twój kolega i tak pewnie zaraz wyjedzie gdzieś na studia albo za praca i z rodziną widział będzie się w święta, tyle tego bycia w życiu siostry i jej dziecka. ? 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu zostałem poproszony przez kuzynke mieszkającą 150km ode mnie o bycie chrzestnym jej dziecka. Dodam że zostałem poproszony telefonicznie.

 

Odebrałem to jako obraze i zdecydowany byłem odmówić. Posłuchałem niestety matki, że się nie odmawia, że to nie wypada, że to wkoncu rodzina. 

 

No i się wjebałem... 

 

 

Spotkanie raz na rok w urodziny. Co roku pierdolenie o tym samym. Atmosfera drętwa.

Idź Pan w chuj z taką robotą... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam, sytuacji prima sort. Nie musisz być wujkiem od dawania kasy. Idź normalnie na impreze, napij się, najedz tyle z tego życia jest :)
Olej konwenanse. Wszystko przemija. Ona ma swoją rodzinę, Ty zaraz będziesz miał swoją i będziecie się widzieć od Święta. Po huj się dąsać. Szkoda życia. Bądź ponad i nie słuchaj "starszyzny". Rób jak czujesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

 

W dniu 13.01.2020 o 18:28, Bunnymen napisał:

Czy ja jestem przewrażliwiony , że tak myślę?

Czy naplucie w twarz to nie wiem, ale przykra sytuacja.

 

Przypadek znajomego.

 

Brat poprosił go o bycie chrzestnym dziecka, znajomy przytaknął, brat prawie go zawrócił z urlopu wcześniej bo trzeba było jakieś kartki u księdza brać. A że znajomy nawrócił się na agnostycyzm jakiś czas temu, to cóż... robi się trochę ciężej, ale co tam dla brata się coś wymyśli. Załatwił to.

 

No i kartka od księdza jest, prawie wszystko nagrane, a tu brat po paru dniach zapodaje rozkminkę "wiesz co rozmyśliłem się, nie chodzisz do kościoła to nie nadajesz się na chrzestnego, sorry" no i wybrał swojego dobrego kumpla na chrzestnego (takiego który chodzi do kościoła).  Znajomy skwitował "nie mam nic do tego kumpla i brata, rozumiem jego decyzję, ale uczucie dziwne". Ten sam brat jak znajomy do niego kiedyś na Wigilię chciał pojechać bo był w pobliżu - odpalił, żeby nie wpadał, bo co sobie pomyśli rodzina od strony jego małżonki, że on przyjechał na wigilię a ich nie zaprosili.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.