Skocz do zawartości

Jak wyjść z przegrywu?


leto

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem bracia!

 

Jeden z regularnych forumowiczów, z uporem maniaka określający siebie samego jako przegryw - już Wy wiecie o kim mówię - zainspirował mnie do założenia tego wątku. Chciałbym, żebyśmy zebrali w nim nasze przemyślenia - wyłącznie pozytywne porady - jak można taki "przegryw życiowy" ogarnąć. Przez przegryw rozumiem tu stan niskiej samooceny i braku partnerki.

 

Od czego zacznę moje dzisiejsze nocne wywody... Od garści filozofii.

 

Ludzie mówią że człowiek - a według niektórych mężczyzna szczególnie - powinien mieć siłę sam w sobie, z siebie, być skałą, niezależnie od tego czy ma partnera, czy nie. Jest to prawda i nieprawda zarazem. Biologia dała nam potrzebę dobierania się w pary, i mówiąc prosto z mostu, kopulacji i płodzenia potomstwa, jako jedną z podstawowych potrzeb życiowych. Ktoś, kto tego nigdy nie przeżył, albo przeżył ostatni raz dawno temu, albo wszystkie swoje doświadczenia na tym polu ma negatywne, ma wg mnie prawo do niezadowolenia. Nie zaczynajcie więc od porad typu "ogarnij swoją samoocenę", "pracuj nad sobą", "znajdź prawdziwą pasję", bo to są porady, które syty daje głodnemu. Jak ktoś jest głodny to musi się najeść. Chociaż trochę. Chociaż raz. Żeby np uwierzyć w siebie, że może sobie to pożywienie też zdobyć w przyszłości. Żeby przestać o nim obsesyjnie myśleć i zwolnić miejsce w głowie na wyższe cele. Podejdźmy więc może w tym przypadku od takiej strony: poderwę dziewczynę, prześpię się z nią, utrzymam związek jakiś czas (jeśli będzie fajnie), będzie to ważnym krokiem do mojego samodoskonalenia.

 

W mojej ocenie i bazując na moim skromnym doświadczeniu, poderwanie dziewczyny składa się z czterech aspektów.

 

1. Nastawienie

 

Po pierwsze odpowiedz sobie na pytanie: czy interesują Cię kobiety? Czy chcesz z nimi spędzać czas i w jakimś sensie wchodzić w ich świat? Bo może wcale nie. Może jesteś gejem - i to jest ok, jedni lubią brzoskwinie, inni ogórki, ale ja o podrywaniu mężczyzn przez mężczyzn nic nie wiem, więc się nie wypowiem. Może jesteś aseksualny? Może jesteś przepełniony goryczą i nienawiścią do kobiet - jesteś mizoginem? Może wreszcie kompletnie nie masz na kobiety czasu, bo np nazywasz się Isaac Newton i od kobiet wolisz tworzenie czegoś wielkiego?

 

Jeśli na te pytania odpowiadasz negatywnie, to połowa roboty za Tobą. Heteroseksualne kobiety chcą Cię poznać - jeśli Ty tego chcesz. Tak, to jest takie proste :) Chłopaki chcą poznawać dziewczyny, a dziewczyny chłopaków. Tak ten świat działa od tysiącleci ;) Nie znaczy to że każda kobieta jest zainteresowana każdym mężczyzną, nie rozpędzajmy się za bardzo. Ale o tym później.

 

Nie, kobiety nie spotykają, nie uprawiają seksu i nie tworzą związków tylko z jakimiś mitycznymi "Chadami", sponsorami i ludźmi wyjątkowymi (gwiazdami filmowymi itp). Każdy jest zresztą wyjątkowy na swój sposób. Wyjątkowy a zarazem typowy. Taki paradoks.

 

Więc jeśli już zdecydowałeś że chcesz i możesz, wyrzucając z głowy niepotrzebną i irracjonalną blokadę co do możliwości osiągnięcia celu, to przejdź dalej.

 

2. Okoliczności

 

Żeby poznawać ludzi, trzeba bywać w miejscach, gdzie bywają ludzie. Nie słyszałem jeszcze o tym, żeby ktoś poderwał kogoś siedząc całe dnie zamknięty w swoim domu :D

 

Od razu nadmienię, że nie mam zielonego pojęcia o podrywie przez aplikacje internetowe do tego służące. Mam nadzieję że bracia uzupełnią ten wątek. Ja będę pisał o poznawaniu kobiet "na żywo".

 

Moje typy na miejsca, gdzie poznawanie/podrywanie kobiet będzie dość naturalne i nie będzie skutkowało dziwnymi spojrzeniami albo dzwonieniem po policję, to:

 

  • kluby - ze swojego i braci doświadczenia, o którym czytałem, nie polecam jako miejsca na pierwsze kroki w temacie
  • znajomi znajomych - imprezy w gronie znajomych - bardzo polecam z doświadczenia
  • szkoła (uniwersytet itp) - polecam z doświadczenia, ale omijaj swoje grupy, a najlepiej swój rocznik
  • zajęcia koedukacyjne - tutaj znam temat tylko z relacji braci, którzy to polecają; chodzi o zajęcia typu szkoła tańca czy jakieś hobbystyczne typu nie wiem, gotowanie razem czy coś. Mam nadzieję, że bracia tutaj też rozwiną co nieco
  • wolontariat - sprawa kontrowersyjna, na pewno należy uważać na problem "swojej grupy"; ja osobiście przez wolontariat poznałem ogromną ilość kobiet (ale żadnej nie podrywałem!), bo wśród wolontariuszy często jest przewaga kobiet

 

3. Przygotowanie

 

To jest całkiem proste. Musisz być czyściutki, jakieś minimum ogarnięcia włosów, zaaplikuj jakąś przyzwoitą perfumę w niedużej ilości co najmniej 30 min przed potencjalnym spotkaniem, nałóż jakieś schludne ciuchy. Nie musisz wyglądać jak model z wybiegu. Co do tego jak się ubrać i jak uczesać - poszukaj na forum w innych wątkach, totalnie nie jestem tutaj specjalistą. Jak kiedyś gdzie indziej wspominałem, wiele razy poznawałem/podrywałem kobiety w zestawie jeansy+hoodie, także myślę że nie trzeba nad tym tematem się głowić tygodniami, skoro u mnie to przechodziło.

 

Jakoś tam wiesz, też się wyśpij i ogólnie ogarnij :) No wiesz, żeby wyglądać i zachowywać się jak człowiek.

 

4. Działanie

 

Nie myśl za dużo. Wiem, trudne. Sam mam z tym problem! Zawsze gdzieś może się na ułamek sekundy z tyłu głowy pojawić jakaś dziwna myśl typu "czy wyglądam ok?" (jak przeczytałeś punkt 3 i się zastosowałeś, to jest ok), "czy nie wyglądam na zestresowanego?" (prawie na pewno nie), "czy się uda?" (może uda może nie uda, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana!).

 

Nie myśl za dużo! Podejdź do jakiejś dziewczyny, uśmiechnij się i zacznij rozmawiać. O czymkolwiek. Najlepiej o czymś, co może Was łączyć - np obydwoje macie psa. Albo nie wiem, panna ma koszulkę z logo kapeli, którą znasz i lubisz. Albo o tym, że mieszkacie blisko siebie (raz tak kiedyś zagaiłem dziewczynę, ha! co prawda potem na randce była klapa, ale jako temat otwierający się nadało). Albo o fizyce, jeśli to uniwerek lub skądinąd wiesz że to ją może interesować. Wymyśl jakiś temat . Niezależnie od tego, czy uważasz się za przegrywa, czy nie, czy jesteś bogaty, biedny, gruby, niski, łysy, cokolwiek, na pewno Twój mózg jest w stanie coś fajnego wymyślić co podłapie jakaś dziewczyna.

 

Nie traktuj jej jako swojego celu. Na tym etapie staraj się miło spędzać czas. Nie tylko ona ma miło spędzać czas, Ty masz miło spędzać czas. Jak Ci coś odburknie albo okaże się amebą nie umiejącą sklecić poprawnie dwóch zdań, po prostu podziękuj i odpuść, po co masz tracić czas?

 

Nie myśl w trakcie interakcji z kobietami o tym, czy: jesteś Chadem, dostatecznie bogaty, dostatecznie wysoki, masz dostatecznie wysokie IQ, że miałeś ciężkie dzieciństwo, pod górkę do przedszkola, ostatnia laska Cię pogoniła itd. W tych interakcjach liczy się tylko jedno: druga strona jest zainteresowana albo nie. No i jeszcze to, czy Ty jesteś zainteresowany. Czy dziewczyna okaże się ciekawa.

 

Nie myśl za dużo! (Chyba się powtarzam) Od myślenia się człowiek stresuje. Stresu aż tak bardzo nie widać, jak Ci się wydaje, ale jak przejmie nad Tobą kontrolę, to będziesz w dupie.

 

Uśmiechaj się! Nie sztucznie, nie przesadnie, nie rób z siebie pajaca, ale uśmiechaj się. Nigdy nikogo nie udało mi się poderwać ani chyba nawet w ogóle zapoznać, jak miałem minę zbitego psa. Jak masz zły nastrój bo masz depresję, najpierw zajmij się depresją - u psychologa i/lub psychiatry. Podrywanie będąc w ciężkiej depresji to jak wyścigi samochodowe posiadając tylko jedną nogę. Raczej nic z tego nie będzie.

 

Co dalej? Nie zamęczaj jej swoją obecnością. Na pierwszy kontakt parę-paręnaście minut spokojnie wystarczy. Co nie znaczy, że jeśli podłapiecie z miejsca dobrą chemię, masz to przerywać :) Daj Ci dobry Panie Boże, żebyś z nią przegadał całą imprezę do rana. Ale to się chyba często nie zdarza. Jak zaczynasz czuć że stres Cię zżera albo że kończą Ci się pomysły w rozmowie (co tak naprawdę jest też efektem stresu), zaproponuj wymienienie się kontaktami (telefon, fb, insta, nie wiem co tam innego jeszcze teraz młodzież używa) i w elegancki sposób wymiksuj się z interakcji, oddalając w swoją stronę. Możesz wspomnieć że chciałbyś się z nią spotkać drugi raz, bo Ci się fajnie gadało (oczywiście jeśli to prawda), ale nie musisz - z mojego doświadczenia zagajenie przez komunikator po fakcie też działa.

 

Nie, nie czytaj tych bzdur na temat czy masz się odezwać drugi raz godzinę, dzień, czy tydzień po pierwszym spotkaniu, to bez znaczenia. W ogóle najlepiej nie czytaj bzdur które piszą "specjaliści od podrywu" (tzw. PUA), ogromna większość z tego jest kompletnie bezwartościowa.

 

Bądź pozytywny. Bądź otwarty. Rozmawiaj. Bądź sobą. Nikim innym i tak nie będziesz, więc po co próbować? :)

 

Nie jesteś przegrywem. Wyjdź do ludzi i sobie to udowodnij. Trzymam kciuki. I napisz jak poszło.

 

A, i jeszcze: będziesz miał niepowodzenia. Prawdopodobnie dużo niepowodzeń (no ja miałem sporo!). Każde jest wartościowe, bo Cię czegoś uczy. Uczy Cię interakcji z ludźmi i życia w społeczeństwie. Nawet, jeśli nie poderwiesz żadnej panny w tym kwartale, to i tak będziesz wygrany - nauki, które z tego wyciągniesz, zostaną z Tobą. Wspomniałem na początku, że nie każda dziewczyna jest zainteresowana każdym chłopakiem, nie? Ale któraś w końcu będzie zainteresowana Tobą :) (nie, nie daję gwarancji, bo nie zarabiam na pisaniu tego typu tekstów, ale prawie na pewno tak będzie).

 

PS. Nie wszystkie ładne dziewczyny to roszczeniowe księżniczki. Nie wszystkie mądre dziewczyny są brzydkie. Nie wszystkie brzydkie dziewczyny są nieinteresujące. Nie oceniaj. Poznawaj!

 

Wszelkie komentarze mile widziane. Pamiętajcie proszę, że jest to temat skierowany do początkujących. Do ludzi uważających się za "przegrywów".

Edytowane przez leto
  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, leto said:

Pamiętajcie proszę, że jest to temat skierowany do początkujących. Do ludzi uważających się za "przegrywów".

Moim zdaniem większość mężczyzn przegrywa nie z powodu tego, że nie mają atutów, ale z powodu błędów w samym nastawieniu do SIEBIE i swoich oczekiwań wobec życia.

 

Moja pierwsza i podstawowa rada dla samozwańczych "przegrywów" jest taka: jeśli UWAŻASZ się za przegrywa i jeśli UWAŻASZ, że własnie z tego powodu nie masz kobiety, i jeśli tej kobiety CHCESZ w swoim życiu (nie każdy taką potrzebę ma), to przede wszystkim - przestań księżniczkować jak 20-latka na Tinderze. Przestań tworzyć listy cech swojej wymarzonej księżniczki i przestań mieć permanentnego focha, że insta-laski 9/10 cię nie zauważają. A po drugie - przestań się zastanawiać, jaki to jesteś do niczego i jacy to inni są od ciebie lepsi we wszystkim. Bo z dużym prawdopodobieństwem jesteś "przegrywem" tylko na własne życzenie.

 

Anegdota z życia nr 1. Miałem w pracy dwóch singli informatyków. Obaj jojczyli, że porzadną kobietę ciężko im spotkać. Obaj z wyglądu takie słabe 5/10, zamiast siłowni gry komupterowe, cola i chipsy, zaniedbani, social skills na poziomie podłogi. Przyszła do nas do księgowości nowa laseczka, z wyglądu nijaka szara mysza w stylu zahukanej bibliotekarki, taka co się boi odezwać do kogokolwiek i chodzi ubrana w bure wyciągnięte swetry, żeby przypadkiem jej ktoś nie zauważył. Ładne ciałko, ale pospolita buzia. Parę razy ją zagadałem, miła dziewczyna, pogodna, inteligentna. Tylko introwertyczna, patologicznie nieśmiała i zamknięta w sobie. Przy kolejnej okazji jak nasi informatycy znowu jęczeli, że im kobiety trzeba, mówię, "jest w księgowości taka nowa, nazywa się X, weźcie zagadajcie, może coś wyjdzie". Jeden sobie laskę obejrzał i długa lista reklamacji; a bo nie dość ładna, a bo się nie ubiera kobieco, a bo pewnie głupia skoro się nie odzywa, a bo to, a bo sramto, generalnie: on książę pan, co się będzie zniżał. Drugi ją zagadał na jakimś korpowyjeździe integracyjnym, znaleźli wspólne tematy (ponoć pół imprezy przegadali o jakiejś ruskiej grze komputerowej i książkach SF), no i są już od paru lat całkiem udaną parą. Laska może z wyglądu nie powala, ale charakter ma fajny, chłopak za nią świata nie widzi, a że oboje są introwertykami, to się nieźle dogadują. Czy go kiedyś rzuci dla lepszej partii, jakiegoś chada albo bad boya albo innego alfa-sralfa? Może i tak. Ale póki co koleś ma seks (jak się przechwalał, fajny), pyszne drugie śniadanka przynoszone do pracy i kogoś, z kim mu się fajnie spędza czas. A Pan Księciunio po jakimś czasie zapomniał, że to on sam uznał, że laska jest nie na jego poziomie, i teraz jojczy, czemu na niego nie zwróciła uwagi, tylko na kolegę, i że wszystkie kobiety to szmaty. Brzmi znajomo?

 

Anegdota z życia nr 2. Odnośnie tych mitycznych chadów i bad boyów, do których wszystkie kobiety uciekają. Mam ciotunię w rodzinie - ciotunię, która jest ode mnie starsza ledwo o jakieś 10 lat, i w młodości była 9/10, jako nastolatek się w niej śmiertelnie podkochiwałem. Ciotunia, jako młoda panna 9/10, w facetach mogła przebierać. I związała się z takim jednym, klasycznym samcem alfą. Przedsiębiorca w stylu mocno gangsterskim (jak ktoś pamięta lata 90-te, to kojarzy klimaty), kasy jak lodu, baby się za nim uganiały, z wyglądu taki przystojniejszy Clooney. Ciotuchnę poślubił, traktował bardziej niż dobrze, niczego jej nie brakowało. I co? I po kilku latach ciotuchna go rzuciła w diabły, zgodziła się na wszystkie warunki, byleby jak najszybciej móc wyjść za nowego faceta: rozwód z jej winy, zero kasy, wyszła z domu z jedną walizką ciuchów i nic więcej z tej małżeństwa nie wyniosła. Skandal rodzinny. I teraz pytanie: jak myślicie, gach był jakimś pieprzonym alfą, chadem, bad boyem, miszczem podrywu albo czymś takim? Nie. Wujcio jest miłym, niegłupim facetem, ale takim trochę rasowym przegrywem, nijaki z wyglądu, niezaradny, zahukany beciak, pracuje za psie pieniądze na uczelni, w praktyce większość utrzymania rodziny zawsze była na barkach ciotuchny (która rozkręciła swoją firmę i nieźle sobie radzi). I co? I sobie żyją szczęśliwie razem już chyba z 25 lat, odchowali trójkę fajnych dzieci, ciotuchna wujka traktuje tak, jakby jej się niewiarygodnie dobra partia trafiła. Czemu? Cholera ją wie, kobiety nie zrozumiesz. A morał jest taki: tak, kobieta zawsze szuka "lepszego" kandydata ... ale na czym ta "lepszość" polega, to diabli raczą wiedzieć. Więc nawet nie warto się nad tym zastanawiać.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minutes ago, Sundance Kid said:

zagadał na jakimś korpowyjeździe integracyjnym, znaleźli wspólne tematy (ponoć pół imprezy przegadali o jakiejś ruskiej grze komputerowej i książkach SF), no i są już od paru lat całkiem udaną parą

Poszedł Drogą Doktora Leto :D No właśnie o tym mówię, o tym mówię.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, leto napisał:

wolontariat - sprawa kontrowersyjna, na pewno należy uważać na problem "swojej grupy"; ja osobiście przez wolontariat poznałem ogromną ilość kobiet (ale żadnej nie podrywałem!), bo wśród wolontariuszy często jest przewaga kobiet

Organizacje studenckie.
Sam działam w jednej i u nas z całej grupy osób, które działają jest 80% dziewczyn. Więc tak jak tu napisałeś ogromna przewaga kobiet. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.