Skocz do zawartości

Rodzina patchworkowa - największe wyzwania, wasze doświadczenia


Rekomendowane odpowiedzi

Zwracam się do braci, którzy tworzą lub tworzyli rodziny patchworkowe - co możecie napisać nt. swoich doświadczeń w takiej rodzinie?
 

Jestem ciekaw, bo sam jestem w takiej sytuacji od pewnego czasu (ja i moje dziecko + moja partnerka i jej dziecko) i największe wyzwanie, jakie widzę, to dzieci i ich miejsce w takim układzie właśnie.

 

Gdybym nie miał dziecka z poprzedniego związku, to nie wszedłbym w taką relację z samotną matką, dlatego pytanie kieruję  zwłaszcza do braci, którzy sami mają dziecko i tworzyli lub tworzą takie związki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny obraz

Byłem częścią takiej abominacji.

Moje doświadczenie może się różnić, ponieważ wychowywałem się bez dzieci konkubenta(pod jednym dachem).

 

Było to niedługi czas po rozwodzie (rodziców) i zmiany miejsca zamieszkania.

Po przeprowadzce w mieszkaniu nie mieliśmy dosłownie niczego. Tylko parę rzeczy, zabranych z domu.

Zdawało się, że jednak zyskamy spokój. Odzyskaliśmy siebie nawzajem.

 

Jeszcze przedtem, moja matka uciekała w pracę. Sprawa jednak nigdy nie wróciła na swój tor.

Gdyż zaczęła się spotykać, z kolegą z pracy. Rozwodnikiem z córką (zamieszkującą z mamą).

Rodzicielka, znowu zaczęła przesiadywać w pracy. Wiem życie samotnej matki nie jest lekkie.

Jeszcze zanim, wprowadził się się gach. Zniknęła z życia rodzinnego. Straciłem więc, kontakt z matką, po raz drugi.

Był on typem lekkoducha, hipisa/artysty. Niemającego pojęcia o funkcjonowaniu. Wiem, że nie dołożył grosza do czynszu czy rachunków.

Zresztą lata po mojej wyprowadzce, wciąż nie wiedział ani gdzie ani jak je zapłacić.

 

Tolerowałem jego obecność, jednak nigdy go niezaakceptowaniem. Po prawdzie nie miałem nic do powiedzenia.

Moja matka stała za nim murem. Nie można było się odezwać. Sparaliżowana była strachem, że jeśli zwróci mu uwagę, on od niej odejdzie.

Wychodzili rano, wracali wieczorami. Czas spędzając w pracy i poza domem. Czasem, spędzając weekend w domu.
 

Cieszę się, że moja matka sobie kogoś znalazła. Wiem, że darzą się wzajemnym uczuciem.

Szkoda tylko, że zaniedbywała własne dziecko. Skupiając się, na relacji z kochankiem.

W tej chwili ma lepszy kontakt, z przybraną córką. Realizuje się jako babcia.

 

Nigdy z jego córką nie złapałem dobrych relacji. Wychowaliśmy się oddzielnie.

 

Dołączam film, poruszający ten temat.

Rozumiem ludzką potrzebę wiązania się(w pary). Nie sposób jednak się nie zgodzić z wnioskami płynącymi z filmu.

Jest to życie rodzinne w zakłamaniu. Gdzie najczęściej cierpią dzieci.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Dakota
  • Like 7
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Boromir CRP ma dużo dobrych filmów. Choć mam odmienny pogląd, w wielu sprawach (np. "Low Value Women" czy The Starter Girlfriend").

Możecie złapać mnie, na cytowaniu pewnych fragmentów. Nigdy nie umiałem tak swobodnie wyrażać myśli.

 

Co do postu powyżej. Nie jestem do końca zadowolony z jego formy.

Za szybko chciałem go opublikować. Potem zabrakło czasu na redagowanie.

Zwłaszcza że z teksu wykasowałem dużo osobistych odczuć, szczegółów i przytyku.

Nikogo raczej nie interesuje, moje dzieciństwo i dorastanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, raven napisał:

Zwracam się do braci, którzy tworzą lub tworzyli rodziny patchworkowe - co możecie napisać nt. swoich doświadczeń w takiej rodzinie?

Heh, ciekawy temat. Takiego wyrażenia pierwszy raz użyła moja ex małżonka, matka moich bliźniaków, kiedy urodziło mi się dziecko w nowym związku. Osobiście nie czuję się w żadej sposób z nią rodziną. Czuję się rodziną z moimi bliźniakami, nową żoną i nowym dzieckiem. Jak są ze mną, to wtedy dopiero czuję się spełniony i zadowolony. I pal licho faktyczne więzy krwi i powinowactwo.

 

Z mojej perspektywy nie różnimy się specjalnie od innych rodzin. Pewnie dlatego tak uważam, bo jestem spoiwem, które łączy świat moich bliźniaków ze światem mojej żony i ich półkrwi brata. Co widzę u swojej kobiety, to duża ostrożność w zwracaniu uwagi moim bliźniakom czy korygowaniu jakichkolwiek ich zachowań. Ale specjalnie się nie skarży, zwłaszcza, że uwaga w większości skierowana jest na juniora, czyli jej i moje dziecko.

 

 

2 godziny temu, raven napisał:

największe wyzwanie, jakie widzę, to dzieci i ich miejsce w takim układzie właśnie.

Nie przejmowałbym się specjalnie dzieciakami. Jeżeli tylko dorośli potrafią się dogadać, to dzieciaki zawsze znajdą wspólny język, o ile różnica wieku nie jest zbyt znacząca. Wtedy zwyczajnie oleją jedno drugie. Zakładam, że oboje z partnerką gracie w otwarte karty a przynajmniej żadne z Was nie próbuje znacząco przechytrzyć drugiego w podziale rodzinnych wydatków i dziedziczenia.

 

EDIT: jeszcze w relacji do tego, co pisał także @Dakota - u dzieciaków na akceptację nowego partnera ojca lub matki ma to, w jakim stopniu rozstanie zaakceptował drugi z ex małżonków. Konflikt pomiędzy rozwiedzionymi rodzicami zawsze będzie rzutował na nowe życie rodzica. Zawsze i bez wyjątku. Jeśli Ty lub Twoja partnerka nie macie uporządkowanych relacji z byłymi, to będzie Wam ciężko stworzyć coś nowego.

Edytowane przez mirek_handlarz_ludzmi
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

Zakładam, że oboje z partnerką gracie w otwarte karty a przynajmniej żadne z Was nie próbuje znacząco przechytrzyć drugiego w podziale rodzinnych wydatków i dziedziczenia.

@mirek_handlarz_ludzmi Jak najbardziej. Mieszkamy razem, a moje dziecko jest u nas regularnie i ma także swój własny pokój i rzeczy. W kwestii wydatków nic się nie miesza - ja na swoje, partnerka na swoje, wspólne wyjazdy pół na pół.

 

7 godzin temu, mirek_handlarz_ludzmi napisał:

u dzieciaków na akceptację nowego partnera ojca lub matki ma to, w jakim stopniu rozstanie zaakceptował drugi z ex małżonków. Konflikt pomiędzy rozwiedzionymi rodzicami zawsze będzie rzutował na nowe życie rodzica. Zawsze i bez wyjątku. Jeśli Ty lub Twoja partnerka nie macie uporządkowanych relacji z byłymi, to będzie Wam ciężko stworzyć coś nowego.

Pod tym względem jest OK - moja ex to zaakceptowała, jak dotychczas nie robiła wyrzutów czy jazd ani nie nastawiała dziecka przeciwko partnerce. Z kolei ze strony partnerki, nie ma tematu ex, ponieważ nie ma go już na tym świecie...

Jednak największe wyzwanie, jakie widzę po pewnym czasie takiego wspólnego życia - to rywalizacja pomiędzy dzieciakami (są w podobnym wieku) o wszystko i ciągłe porównywanie się. To często tworzy sytuacje pełne napięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, raven napisał:

Jednak największe wyzwanie, jakie widzę po pewnym czasie takiego wspólnego życia - to rywalizacja pomiędzy dzieciakami (są w podobnym wieku) o wszystko i ciągłe porównywanie się. To często tworzy sytuacje pełne napięcia.

Niestety, porównywania się nie unikniesz. Zazdrości o to drugie i jej dziecko też. Nie wiem, ile ma lat Twoje dziecko, ale może wspólny patchworkowy wyjazd pomoże? Ferie tuż tuż. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewien Żyd, wdowiec z dziećmi, ożenił się z Żydówką, wdową z dziećmi. Bo rabin, rabinowa i rodziny marudziły im cały czas: uj co to będzie, samotni jesteście, sami rady nie dacie, to grzech samemu żyć jak jeszcze można mieć męża albo żonę, a zobaczycie jak może być jeszcze pięknie. Jak się pobrali, to pojawiły się nowe dzieci. I tak sobie razem żyli dobrze z dziećmi z pierwszych małżeństw i wspólnymi. Któregoś dnia pan domu wraca i widzi straszną awanturę - wrzaski, krzyki, bałagan. Wchodzi do kuchni i pyta żony: Salcie, ja taki zmęczony, ja wracam do domu, ja chcę sobie odpocząć a tu gewałt i rejwach. Co to jest ja się pytam? A żona na to: to nic takiego, to tylko TWOJE dzieci i MOJE dzieci pobiły się z NASZYMI dziećmi.

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż podobnie jak @Dakota wyleje kubeł zimnej wody na tzw. Patchwork'owe rodziny.
@hogen@ravenpytaliście to zapraszam.

W dużym uproszczeniu można by napisać że jest to jak związek z samotną matką ale dochodzą do tego twoje dzieci. Ale tak proste to to nie jest.

Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie że ilość relacji (emocji i zdarzeń pomiędzy jedną parą osób) jakie mogą się wytworzyć w takiej rodzinie to tak jak rachunek prawdopobieństwa gdzie ilość możliwych zdarzeń rośnie wraz pojawieniem się kolejnych liczb (członków rodziny-im większa rodzina tym więcej emocji,wydarzeń)  ;) ale nie o matmie będziemy mówić. (Np.Twoje dziecko kłoci się z dzieckiem twojej partnerki - powstają sojusze ktoś za kimś staje - wiem że zdanie powinna być jedno ale czasem się nie da)

Dodatkowymi czynnikami wpływającymi na emocje w takiej rodzinie są osoby zamieszane w pobliżu:
- rodzice którzy nie mieszkają z dziećmi (twoja była żona, jej były) + ich partnerzy - 4 osoby
- dziadkowie wszystkich dzieci (rodzice twoje partnerki i twoi, oraz rodzice ojca oraz rodzice twojej byłej partnerki) - 8 osób
Jak widzimy już sama ilość osób zamieszanych w ten patchowork jest spora a emocji (przeżyć) cała masa.

 

Byłem w takim związku ok 2,5 roku. Mogłbym się naprawdę rozpisać ale zaczne od tego artykułu (15 punktów). Jak będzie dalsza dyskusja pomyślimy o rozwinięciu tematu. Bo moje przykłady z życia nie oddadzą tych 15 punktów (Praktycznie pod każdym się podpisuje)

 

Moim zdaniem kluczowy artykuł  http://innyportal.pl/dynamika-rodzin-patchworkowych-15-wyznacznikow/

 

Amerykańska organizacja The Step Family Foundation, która od 1975 roku prowadzi działania skierowane do rodzin patchworkowych na całym świecie, wyodrębniła 15 głównych aspektów, które charakteryzują dynamikę relacji w patchworku. Zachowując sens każdego z punktów oryginału, nadajemy im bardziej indywidualne brzmienie na podstawie własnych przemyśleń i wniosków.

1. Specyfika patchworku

Istnieje tendencja do oceniania rodzin patchworkowych przez pryzmat rodzin tradycyjnych. Tymczasem rodziny patchworkowe nie tylko nie mogą, ale też nigdy nie będą funkcjonować tak, jak rodzina wzorcowa. To specyficzny układ, gdzie zachodzą szczególne, długotrwałe procesy adaptacyjne, jak również wykształcają się indywidualne wzorce zachowań.

2. Rodzic biologiczny kontra przyszywany

Wbrew obiegowym opiniom rodzina patchworkowa nie polega (a w każdym razie nie powinna polegać) na rekonstruowaniu rodziny tradycyjnej (pierwotnej). Nie powinno się zastępować rodzica biologicznego w rodzinie patchworkowej. „Mama” i „tata” to słowa o szczególnej mocy.

3. Konflikt lojalności

Powstaje zarówno na linii dziecko – biologiczny rodzic, jak i w odwrotnym kierunku. Z jednej strony dzieciom może wydawać się, że gdy zaczynają odczuwać sympatię do macochy lub ojczyma, zdradzają swojego biologicznego rodzica występującego w nowym układzie pozornie w tej samej roli. Z drugiej strony rodzic biologiczny poświęcający dużo czasu swojemu nowemu partnerowi może mieć poczucie, że nadwyręża tym samym więź, którą ma ze swoim biologicznym dzieckiem.

4. Poprzedni małżonek/małżonka

Olbrzymie piętno na codziennym funkcjonowaniu patchworku odciskają relacje jego dorosłych członków z byłymi partnerami. Jeśli wciąż pozostają oni w konflikcie, przekłada się to na problemy w obszarze związanym z finansowaniem dzieci, logistyką ich życia, co w dalszej perspektywie rzutuje na samoocenę dzieci, jak również ich poczucie własnej wartości.

5. Dyscyplina

To częsty problem w rodzinach patchworkowych i jedna z najczęstszych kwestii spornych, które się w nich pojawiają. W tradycyjnej rodzinie oboje rodzice mają czas i warunki nie tylko na uzgodnienie spójnych metod wychowawczych, ale i na weryfikację, czy sprawdzają się one w praktyce. W patchworku, gdzie tylko jedno z rodziców jest tym biologicznym, problemy pojawiają się zarówno w obszarze wypracowania wspólnego frontu, jak i w określeniu konkretnych ról, które w wychowaniu dzieci powinni grać rodzice „przyszywani”.

6. Obawa przed utratą pozycji

Członkowie rodzin patchworkowych nieustannie odczuwają zagrożenie związane z utratą swojej pozycji w odniesieniu do różnych aspektów funkcjonowania w patchworku.

7. Intruz i outsider

Każdy w rodzinie patchworkowej może czuć się jak outsider. Dzieci mogą czuć się intruzami w nowym małżeństwie, macocha lub ojczym mogą być z kolei postrzegani jako ci, którzy przeszkadzają w relacji biologiczny rodzic – dziecko.

8. Określenie ról

Większość ludzi żyjących w układach patchworkowych nie jest do końca w stanie określić, jakie oczekiwania mają wobec nich inni członkowie rodziny, jakie powinni mieć sami wobec siebie, jak również jakie mogą oni stawiać innym.

9. Rozdarcie między więzami biologicznymi a seksualnymi

W rodzinie patchworkowej występuje konflikt, który polega na rozdarciu pomiędzy dzieckiem a współmałżonkiem. W rodzinie biologicznej para spotyka się, mają dziecko, które jest częścią ich obojga, dlatego razem starają się zapewnić mu dobrobyt. Wspólnie cieszą się wszelkimi osiągnięciami swojego potomka. W układzie patchworkowym brakuje często naturalności w tych konkretnych obszarach, bo dziecko jest biologicznie związane tylko z jednym z rodziców. Często pojawia się poczucie zazdrości w aspekcie oddania i wrażliwości rodzica wobec jego biologicznego dziecka. Partner seksualny oczekuje pierwszeństwa w życiu małżonka, co wydaje się często naturalne w modelu tradycyjnym. W modelu patchworkowym partner przychodzi z dziećmi, przyzwyczajonymi do dodatkowej uwagi, którą mogły otrzymywać we wcześniejszym układzie. Mogą mieć poczucie, że nowy partner rodzica niesprawiedliwie rości sobie prawa do jego czasu, energii oraz pieniędzy. Niezależnie od tego, dla sukcesu patchworkowego układu, potrzeby dorosłych członków patchworku muszą pozostawać na pierwszym miejscu. Niestety często starania, aby tak właśnie było, kończą się silnym konfliktem w całym układzie.

10. Spotkania z dziećmi

Cykliczne spotkania z dziećmi często stanowią niełatwy element życia każdej rodziny patchworkowej. Bywa, że rodzice nie wiedzą, jak poradzić sobie z trudnościami, które pojawiają się w czasie takich spotkań, a ich brak umiejętności przewidywania różnych skomplikowanych sytuacji może sprawiać, że staną się one trudne i nieprzyjemne dla dzieci.

11. Nie ma eksrodziców, są jedynie eksmałżonkowie

Nigdy nie staniemy się byłymi rodzicami. W momencie rozwodu przestajemy być w relacji męża i żony, jednak kontynuujemy relację jako matka i ojciec. Dlatego musimy nauczyć się być także rodzicem współpracującym.

12. Poczucie winy

Zazwyczaj biologiczny rodzic, który nie jest na co dzień obecny w życiu dziecka, odczuwa największy ciężar poczucia winy. Jeśli jest nim akurat ojciec, może czuć, że nigdy nie uda mu się widzieć z dzieckiem na tyle często, aby miało to rzeczywiście odczuwalne znaczenie w jego życiu. Myśli, że zawiódł jako mąż, jego alimenty nigdy nie są wystarczające (zgodnie z tym, co mówi była żona – kobieta, na którą nie ma już wpływu lub która go już nie interesuje, a która na co dzień wychowuje jego dzieci). Może obawiać się, że była żona nastawia dzieci przeciwko niemu, a nawet odczuwać silny lęk przed ich utratą. Jego obawy w pewnym stopniu mogą mieć potwierdzenie w rzeczywistości, a dodatkowo może często słyszeć zarzuty od nowej żony, że ulega nadmiernej kontroli poprzedniej. Z tego powodu zbyt wielu ojców po rozwodzie zmienia się w „ojców z Disneylandu” (Disneyland Dads). Mogą odnosić sukcesy i dominować w pracy, po czym zmieniać się w lokajów, gdy dzieci z poprzedniego małżeństwa mają przyjechać z wizytą – nie wprowadzać żadnej dyscypliny, pozwalać, aby dochodziło do różnego rodzaju nadużyć, a w efekcie nawet nie zauważyć, gdy dzieci przestaną ich szanować. Kobieta pozostająca na co dzień z dziećmi może z kolei czuć się winna, gdy poświęca swoją uwagę nowemu partnerowi, z dala od nich. Pracuje i ma niewiele czasu na bycie mamą. Może mieć też poczucie, że zawsze jest jej za mało z dziećmi.

13. Żyjemy w stresującym świecie

To, co pomagało poradzić sobie w rodzinie tradycyjnej, w patchworkowym układzie nie jest już dostępne. Brak stabilności, przewidywalności, a także często poczucia, że decydujemy o ważnych dla nas sprawach w połączeniu z rosnącymi wymaganiami zawodowymi, może odbijać się negatywnie na relacjach w nowej rodzinie. Do tego może dojść poczucie napięcia, które dzieci odczuwają często w związku z wizytą u drugiego rodzica. Bywa to spotęgowane brakiem jasnej struktury relacji rodzinnych oraz nie zawsze oczywistymi oczekiwaniami tworzących ją dorosłych.

14. Obwinianie innych i siebie

W rodzinach patchworkowych wielokrotnie dochodzi do sytuacji, w której jej członkowie zarzucają sobie zachowania, które z punktu widzenia terapeutów i psychologów są jak najbardziej naturalne i oczywiste w takich układach. Niestety patrząc na swoje relacje przez pryzmat rodziny, do której zostaliśmy przyzwyczajeni (jeśli była to rodzina pełna), trudno wyzwolić się z poczucia, że to, co nam nie odpowiada (a w rzeczywistości w takim układzie jest normalne), powinno wyglądać inaczej.

15. Destrukcyjne relacje

Trudności w relacjach dziecko – przybrany rodzic stanowią statystycznie jedną z najczęstszych przyczyn rozpadu rodzin patchworkowych.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
https://kobieta.wp.pl/patchwork-sie-nie-udal-czyli-przyszywane-matki-i-weekendowi-ojcowie-6167523474093697a

 

https://ohme.pl/psychologia/cholerny-patchwork-dlaczego-nikt-mowi-wyglada-srodka/

 


 

Edytowane przez Lexmark82
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lexmark82 napisał:

Byłem w takim związku ok 2,5 roku. Mogłbym się naprawdę rozpisać ale zaczne od tego artykułu (15 punktów). Jak będzie dalsza dyskusja pomyślimy o rozwinięciu tematu. Bo moje przykłady z życia nie oddadzą tych 15 punktów

@Lexmark82 Dzięki za obszerną wypowiedź. Czy mógłbyś jednak napisać więcej o własnych doświadczeniach, który wpisują się w te punkty? Najlepiej przykłady sytuacji, które zapadły najbardziej w pamięć - to najbardziej przemawia.

Ponadto, jak zakończył się u Ciebie ten związek - kto podjął decyzję o odejściu i w jakich okolicznościach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tematy jakby powiązane. Po coś ta samotna matka bierze nowego chłopa (plus ewentualnie jego dziecko).

Po co? Bo go kocha? ?

 

Cytat z forum będącego inspiracją do ww. postu:

:...Są też udane związki , gdzie to się jakoś klei ,ale to jest ułamek procenta.Dla takiej baby i jej dzieciaka nigdy nie będziesz prawowitym ...Będzie Cię jedynie wykorzystywać i obarczać problemami ......Te dzieci przecież kiedyś też dorastają . Rzadko kiedy szanują swoich przybranych "rodziców",których autorytet jest od początku torpedowany przez owe madki, a także ich rodziny. Awantury na tle gówniarza są na porządku dziennym..To nie Twoje dziecko..nic nie wiesz o wychowaniu...itd...mamusia w roli służącej ,bo przecież synuś się nie może przemęczać wyniesieniem naczyń ,posprzątaniem po sobie czy innymi prostymi rzeczami ,które młody człowiek już powinien sobie sam ogarniać......Wchodząc w to 8 lat temu ,byłem pełen chęci,miłości i empatii.Uważałem ,że to jest coś dla mnie ,że zbuduję świetne relacje,będziemy prawdziwą rodziną.Bardzo się pomyliłem.Z fajnego gościa stałem się starym znerwicowanym dziadem.Depresja i nerwica to moje najlepsze koleżanki. Wtedy 8 lat temu zabrakło mi po prostu doświadczenia i kogoś  życzliwego, żeby wybił mi to z tego głupiego łba.Do dzisiejszego dnia nie jestem w stanie pojąć, co ja wtedy miałem w głowie.Z tego miejsca chciałbym przestrzec wszystkich Panów oraz Panie wchodzących w związek z samotnym rodzicem... Uważajcie! ..."

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, raven said:

Czy mógłbyś jednak napisać więcej o własnych doświadczeniach, który wpisują się w te punkty? Najlepiej przykłady sytuacji, które zapadły najbardziej w pamięć - to najbardziej przemawia.

punkt 5. Dycyplina - moje dzieci słuchają, jej dziecko nie ( tłumczenie bo ono takie jest, gdy ja tłumaczyłem co zrobić - argument Nie jesteś  prawdziwym ojcem mojego dziecka, dziecko - nie jesteś moim Tatą). A dziecko było rozkapryszone i nie potrafiło prostych czynnośći wykonać gdy była Mama w pobliżu (na to warto zwrócić szczególną uwagę)

 

punkt 3. Lojalność - moja partnerka i odczuwaliśmy oboje że faworyzując nie swoje dzieci, robimy niewłaściwie (mówiła mi to, ja również to czułem)

punkt 12 Poczucie winy - miałem takie poczucie winy bo widziałem się z nimi co 2 tygodnie (spora odległość)

punkt 14  Obwinianie siebie i innych - oboje partenrów (Ty nie zrobiłeś tego,Ty tego , nie udzielasz się .... temat rzeka)

 

punkt 2 możesz się starać ale i tak od dziecka partnera/ partnerki dostaniesz burę - bo moja mama/tato robi to tak.
tu ojciec dziecka praktycznie nie wychowywał a pozwalał na zbyt dużo (ropieszczał i nie dawał granic dziecku) i widziała to moja partnerka i ja - nie trzymał ramy wobec dziecka, a potem sam się potrafił użalać do mojej partnerki jak Ty ją chowasz

Generalnie dzieci pusły tą relację mocno (punkt 15)

Temat naprawdę rzeka. Jeśli macie inne wzorce wychowania to kleską jest nieuchronna.

Moje przemyślenia potwierdziły jeszcze dwie bardzo bliskie osoby z mojej rodziny + jedna Pani psycholog.

 

6 hours ago, raven said:

Ponadto, jak zakończył się u Ciebie ten związek - kto podjął decyzję o odejściu i w jakich okolicznościach?

Ja podjałem tą decyzję bo nie widziałem sensu (był jeden powrót i próba naprawiania związku ale nie wyszło).

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwodów jest coraz więcej. Normalne jest to, że w pewnym wieku ma się dzieci. Zarówno kobieta jak mężczyzna. Dlatego dla części osób rozwiedzionych to nie kwestia gustu ale konieczność. Wydaje mi się, że taka czeka nas przyszłość. Ilość rodzin patchworkowych będzie rosła. 

 

Wydaje się, że w końcu nadejdą czasy, że więcej ojców będzie dostawać dzieci do opieki po rozwodzie. Coraz popularniejsze staje się tryb opieki naprzemiennej. 

 

Czeka nas przyszłość patchworkowa.

Edytowane przez RealLife
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Still said:

No ale jak?:huh: Odradzamy na forum, samotne mamusie,przecież.... 

 

My tak, ale stanowimy promil a świata nie zmienimy i tego co się dzieje również.  Nie mam najnowszych danych ale już w 2002 czyli 18 lat temu rodziny niepełne stanowiły 20% wszystkich rodzin. W 2012 było już 25%. Nie wiem czy konkubinaty są zaliczane do rodzin niepełnych.

Teraz to pewnie będzie bliżej 30%.  

 

Inna kwestia to wiek. Od początku mojej obecności na forum sceptycznie patrzyłem na hurra optymizm idei atrakcyjności rozwiedzionego 40 latka dla 25 latki. W pewnym wieku zostają już głównie samotne mamusie w targecie. 

 

Do wyboru - samotna mama + wiedza z RedPilla albo walenie konia samemu. Jak to woli. 

Edytowane przez RealLife
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, RealLife said:

Do wyboru - samotna mama + wiedza z RedPilla albo walenie konia samemu. Jak to woli. 

 

12 hours ago, RealLife said:

Inna kwestia to wiek. Od początku mojej obecności na forum sceptycznie patrzyłem na hurra optymizm idei atrakcyjności rozwiedzionego 40 latka dla 25 latki. W pewnym wieku zostają już głównie samotne mamusie w targecie. 

Ale zaleciało czarnym nastawieniem. Hehe. Spokojnie samotne Panie powyżej 30 są od ogarnięcia dla osoby w okolicach 40.Czasem to się opędzić nie idzie ?
Przedział 26-30 to cięższy temat.

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Lexmark82 said:

 

Ale zaleciało czarnym nastawieniem. Hehe. Spokojnie samotne Panie powyżej 30 są od ogarnięcia dla osoby w okolicach 40.Czasem to się opędzić nie idzie ?
Przedział 26-30 to cięższy temat.

 

Brzmi optymistycznie i wolę twój optymizm niż mój pesymizm. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, RealLife said:

Od początku mojej obecności na forum sceptycznie patrzyłem na hurra optymizm idei atrakcyjności rozwiedzionego 40 latka dla 25 latki. W pewnym wieku zostają już głównie samotne mamusie w targecie.

Ja się jeszcze nie skończyłem rozwodzić, do 40ki niedaleko, mam dzieci, a w moim targecie ostatnio same panny. Żeby mi znowu nie zarzucono samochwalstwa to nie napiszę o ich wieku, ale no powiedzmy że za moimi rówieśniczkami się nie uganiam.

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lexmark82 Dzięki za obszerną wypowiedź i wskazanie materiałów. Wiele z tego ma miejsce w mojej obecnej rzeczywistości.

 

Niestety także obawiam się, że pani zaczyna wpadać w schemat - nieco ponad rok wspólnego mieszkania i pojawiają się zachowania typu: "czuje się zaniedbywana", "potrzebuje z twojej strony więcej uwagi i spędzania razem większej ilości czasu".... Zaczęło jej przeszkadzać, że pracuję dłużej niż do przysłowiowej 16 i że poświęcam czas na moje hobby, jakim jest sport (niemal codziennie to robię). Powiedziała, że mam to przemyśleć i zmienić "podejście", ponieważ w innym przypadku odejdzie ode mnie. Na to ja, że jak chcesz, to odejdź, a ona, że chce być razem, ale chce więcej uwagi. Wcześniej nigdy tak się nie zachowywała.

 

Także chyba okres promocji się skończył, jakie wasze opinie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, raven said:

Niestety także obawiam się, że pani zaczyna wpadać w schemat - nieco ponad rok wspólnego mieszkania i pojawiają się zachowania typu: "czuje się zaniedbywana", "potrzebuje z twojej strony więcej uwagi i spędzania razem większej ilości czasu".... Zaczęło jej przeszkadzać, że pracuję dłużej niż do przysłowiowej 16 i że poświęcam czas na moje hobby, jakim jest sport (niemal codziennie to robię). Powiedziała, że mam to przemyśleć i zmienić "podejście", ponieważ w innym przypadku odejdzie ode mnie. Na to ja, że jak chcesz, to odejdź, a ona, że chce być razem, ale chce więcej uwagi. Wcześniej nigdy tak się nie zachowywała.

 

Także chyba okres promocji się skończył, jakie wasze opinie?

Badałeś jej przeszłość ?
Co było przyczyną rozpadu małżeństwa ? (spradź jej wersję bo może jest zupełnie inna, u mnie wyszły dodatkowe rzeczy po rozstaniu,)
Ma jakieś "życzliwe koleżanki" doradzające jak żyć z mężczyzną (Halina mi mówiła że jej Darek to jest taki i taki)
To stwierdzenie o tym że masz przemyśleć swoje hobby ... Słabo. Za chwilę wciągnie Cię na maxa po jaja. Nie daj jej tego. Lubisz to więc zachowaj to dla siebie.
Ona ma jakieś hobby i znajomych ?
Ona ogarnia swoje dziecko na właściwym poziomie ?

Promocja może się faktycznie kończyć i zaczyna się urabianie (poprzez takie shitesty jak zrezygnuj z swojego hobby, znajomych).

I pytanie czy byłeś z nią na jakimś wyjeździe wakacyjnym gdzie były twoje i jej dzieci ? Jak się wtedy zachowywała ?
Jest zazdrosna o czas który poświęcasz swoim dzieciom ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lexmark82 Jej były mąż zmarł tragicznie - wypadek. Koleżanek doradzających brak, przynajmniej nic nie mówi tego typu. Niestety nie ma żadnego hobby, ma 2 znajome z pracy, z którymi spotka się tak raz na 2-3 miesiące poza pracą. Dziecko ogarnia dobrze, nie mam zastrzeżeń.

14 minut temu, Lexmark82 napisał:

I pytanie czy byłeś z nią na jakimś wyjeździe wakacyjnym gdzie były twoje i jej dzieci ? Jak się wtedy zachowywała ?
Jest zazdrosna o czas który poświęcasz swoim dzieciom ?

Tak, mamy za sobą 3 takie wyjazdy, ogólnie było ok. Tak, jak pisałem - nigdy wcześniej nie przejawiała takich zaborczych zachowań, wręcz podkreślała, że wie jak ważne są dla mnie praca i moje hobby. Odnośnie mojego dziecka - niestety tak, zaczęła być zazdrosna, usłyszałem tekst, że "dla swojego dziecka potrafię wyjść wcześniej z firmy, a dla niej samej już nie"...

 

Na pewno się nie ugnę. Powiedziałem, że jeśli jej nie odpowiada jak jest, to może odejść. Ja mam gdzie mieszkać (mam swoje mieszkanie). Widzę to tak, że jeśli będzie chciała odejść, to znaczy, że udawała i jest niedowartościowana, bo szuka więcej uwagi. Dziś ma się określić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, raven said:

Odnośnie mojego dziecka - niestety tak, zaczęła być zazdrosna, usłyszałem tekst, że "dla swojego dziecka potrafię wyjść wcześniej z firmy, a dla niej samej już nie"...

Nie wierzę że ona nie poświecą czasem pracy aby coś załatwić dla dziecka (np.wywiadówki, jakieś zajęcia pozalekcyjne, wyjazdy i odbiory z wycieczek itp itd.). Użyj tego jako kontrę.
W przypadku swojego czasu dla swojego dziecka musisz trzymać ramę. 
To jest takie powolne chywtanie za jaja ... najpierw delikatnie za jeden włos, włos po włosku... a potem może chwycić cały worek.

Żeby nadać powagi sytuacji powiem coś co powiedział kiedyś mój znajomy historyk
Jakby popatrzeć na historię to pierwsze małżeństwa były w rodzinach królewskich i nigdzie wcześniej. Gdy król miał nową żonę i dzieci z poprzedniego małżeństwa (pierwsze patchworki) ... zdarzały się brutalne morderstwa dzieci pierworodnych (tych które dziedziczą władzę i koronę) ... a sprawczyniami były.... nowe żony lub jej dzieci z królem. Więc badź czujny i stawiaj granicę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, raven napisał:

Powiedziała, że mam to przemyśleć i zmienić "podejście", ponieważ w innym przypadku odejdzie ode mnie.

Odważnie ale niemądrze .

Odchodząc ona traci wszystko a ty nic - nie odejdzie bo nie ma na chwilę obecną innej gałęzi.

Zresztą chyba nie chciałbym po takim ultimatum być z nią. Tym bardziej po doświadczeniach rozwodowych.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.