Skocz do zawartości

Rynek pracy mnie zweryfikował


rejdi

Rekomendowane odpowiedzi

@rejdiJeśli celujesz w duże korporacje, to na nawet na staż w finansach w Warszawie będzie Ci bardzo trudno się dostać bez znajomości języka obcego. U mnie na stażu jest to wymóg absolutnie konieczny i jest weryfikowany podczas rozmów kwalifikacyjnych. Bez tego ani rusz dalej. Specyfika tej branży jest taka, że angielski (a często także inny język, w zależności od aktualnych potrzeb) jest językiem podstawowym w codziennej pracy. Najczęściej zajmujesz się obsługą rynku anglojęzycznego, współpracować musisz z ludźmi z zagranicy, obsługiwać klienta zagranicznego więc niemal cała praca wykonywana przez Ciebie jest w języku angielskim lub też innym. Cała komunikacja, systemy, mejle, telefony, raporty itp. robione są w języku angielskim i dopiero potem tłumaczone są na języki miejscowe.

 

Korporacje mają też to do siebie, że posiadają sławetne działy HR składające się z samych pań. Wiadomo kobietki to istotki dość specyficzne. U mnie na zakładzie panie z HRów zwracają uwagę na trzy rzeczy w procesie selekcji:

 - w przypadku staży kierunek studiów, poziom znajomości języka potwierdzony certyfikatem i ewentulanie jakieś kursy

 - w przypadku regularnej rekrutacji bardziej patrzą na doświadczenie i umiejętności, dopiero potem na jakieś certyfikaty, wszystko zresztą zweryfikuje proces rekrutacji

 - w przypadku samych CV one patrzą na jego schludnaość, wszystko ma być ładnie wypunktowane, czytelne, krótko oraz teściwie sformułowane, am być reprezentacyjna fotografia, odstępy, margunesy i rodzaj trzcionki ma być zachowany. To są kobiety i pierwsze wrażenie się liczy.

 

Zwróć więc uwagę na swoje CV czy te wszystkie warunki są spełnione, popraw jeśli nie, postaraj się zredagować i do dzieła. W końcu ktoś się odezwie. Liczba wysłanych przez Ciebie CV wydaje mi się mała. Kumpel ostatnio szukał pracy i tyle CV ile Ty wysłałeś wysyłał mniej więcej w jednym tygodniu.

 

Pogadaj na uczelni z jakimś biurem karier czy stowarzyszeniem absolwentów. U mnie takie organizacje pomagały w znalezieniu pracy, praktyk czy staży. U mnie na uczelni również pracodawcy sami też wywieszali ogłoszenia rekrutacyjne, ja tak załapałęm się na swój pierwszy etat. Być może to samo funkcjonuje u Ciebie.

 

Powodzenia:) 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, StatusQuo napisał:

Nie wiem jakie są realia jeśli chodzi o księgowych, może to po prostu ciężka branża na start?

 

To jest branża, w której samodzielnie możesz pracować po 10 latach zajmowania się tematem.

Ekspertem nie będziesz nigdy z uwagi na popieprzone przepisy, w których nie orientuje się nawet US.

Bajki z gatunku "młoda, zdolna, po studiach" można se wsadzić tam gdzie historyjki o tym, że ktoś zdał prawko a potem wygrał F1.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie w kontekście angielskiego. Ciężko mi ocenić swój poziom. W pisaniu i czytaniu rozróżniam i stosuje konstrukcje typu past perfect continuous, conditional'e, mowa zależna itd. 

Mówienie idzie mi gorzej, tzn. ograniczam się do present simple/continuous, past simple i future simple/continuous. Nie raz proste słówka mi uciekają, ale umiem wyjaśnić o co mi chodzi innymi słowami. 

Słuchanie staram się ćwiczyć spisując tekst piosenki. 

Raz miałem rozmowę kwalifikacyjną przez telefon po angielsku. Stres był i słabo wypadłem.

Za to jak pracowałem z Anglikami, to się pytali czy mieszkam na stałe w Wielkiej Brytanii.

Jak bardzo różni się taki "biznesowy" angielski od takiego komunikatywnego (czyli porozmawiać, dopytać o szczegóły roboty itd.) i jak się go nauczyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Mattheo napisał:

Sęk w tym, że często nawet dla stażysty są wysokie wymagania i jest sporo chętnych na jedno miejsce. Nic dziwnego, patrząc na to ilu jest rocznie absolwentów różnych uczelni, rynek pracy nie jest w stanie wchłonąć wszystkich. Na pewno jest wiele inteligentniejszych, bardziej doświadczonych osób, z którymi muszę konkurować.

Masz rację, ale to wtedy nie szuka się w topowych firmach w kraju, czyż nie? Dodatkowo, @Obliterarorpodał kilka sposobów, które już mogą pomóc. 

 

31 minut temu, rejdi napisał:

dzwonienie do klientów z upomnieniami o uregulowanie należności, czy skupianie się przez cały okres pracy na księgowaniu samych faktur jest mało rozwojowe i satysfakcjonujące

W tym zdaniu zaklęta jest parabola podejścia młodych ludzi do pracy w dzisiejszych czasach. Temat można zamknąć.

 

Ale zdajesz sobie sprawę, że od czegoś trzeba zacząć, bo może to w co "celujesz" jest trochę powyżej Twojego obecnego progu, a na Twoje miejsce zapraszani są ci, którzy mają to co Ty + pohańbili się tego typu poślednimi zajęciami jakie wymieniasz? 

  • Like 6
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, StatusQuo napisał:

@wroński

Brzmisz jak byś się trochę orientował.

To tak z ciekawości, jak wygląda start w takiej branży i praca przez pierwsze lata?

Staruszka od chyba 30 lat ma biuro rachunkowo-księgowe więc temat znam z bardzo bliska. Aż za dobrze jeśli o to chodzi.

M.in. dlatego nie zakładam DG, pierdolę.

 

Start?

No idziesz do firmy, która się zajmuje księgowością/rachunkowością i starasz się o pracę/staż.

Patrzą na ciebie jak na idiotę, którym de facto jesteś po studiach bo to czego się uczyłeś w bardzo niewielkim stopniu pokrywa się z praktyką.

Żeby coś z ciebie było najpierw cię trzeba oduczyć a potem nauczyć. Mało komu się chce.

Tego czego powinieneś się nauczyć jest na 10 lat :)

Łatwiej zacząć od rozrachunków żeby się oswoić z tematem.

 

No, a poza tym księgowość dzieli się na dwa rodzaje.

Księgowość normalną oraz księgowość w krajach takich jak Polska.

Ustawodawcy robią ci pod górkę, informatycy są idiotami (gdyby byli praktykami nie robiliby takich ciulatych programów), każdy urzędas jest mądrzejszy od innego urzędasa, ułatwienia tylko utrudniają itd., itp. i w ogóle.

 

Księgowość to kurewsko niewdzięczny kawałek chleba.

Nie warto.

=======

 

" dzwonienie do klientów z upomnieniami o uregulowanie należności "

To akurat w każdej normalnej firmie jest zasrany obowiązek sprzedawców/handlowców.

Wystawić fakturę każdy głupi potrafi.

Ale Faktura + WZ to zwykłe rozdawnictwo a nie handel.

 

No, aż mi się ciśnienie podniosło jak sobie przypomniałem tą głupią cipę i "szefa" od siedmiu boleści. Co to jebane bydło wyrabiało to głowa mała.

 

ps. Jakby ktoś chciał okna dachowe za darmo chętnie dam namiar na firmę, która je wam po prostu da. Na chuj płacić? /ahaha

 

 

 

 

 

Edytowane przez wroński
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, wroński napisał:

informatycy są idiotami (gdyby byli praktykami nie robiliby takich ciulatych programów)

No no..

Po pierwsze, nie informatycy, tylko programiści..

Po drugie, oprogramowanie wytwarza się tak, że masz analityka biznesowego, który analizuje, co chce klient i programista klepie taka jak mu kazano..

Jakie okienka, gdzie mają być, to już zależy od gości od UXa, czyli user experience :)

Najwyraźniej poziom zrozumienia tematu jest niewystarczająco wysoki, co się dość mocno klei z tym co mówisz :) 

 

hehe, akurat wszedłeś na mój kawałek chleba, nie mogłem się powstrzymać :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, wroński napisał:

informatycy są idiotami (gdyby byli praktykami nie robiliby takich ciulatych programów)

Tu się wtrącę - oprogramowanie księgowe to jedne z najtrudniejszych aplikacji biznesowych do stworzenia, to są kobyły z mnóstwem zależności i nie jest, oj bynajmniej nie jest tak, że zagramaniczne są flawless.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, StatusQuo napisał:

Jakie okienka, gdzie mają być, to już zależy od gości od UXa, czyli user experience :)

 

Czytelne mają być. Czytelne!

A nie, że od zajebania wolnego miejsca a pośrodku jakieś robaczki.

 

" Tu się wtrącę - oprogramowanie księgowe to jedne z najtrudniejszych aplikacji biznesowych do stworzenia, to są kobyły z mnóstwem zależności i nie jest, oj bynajmniej nie jest tak, że zagramaniczne są flawless. "

 

Nie znam zagranicznych za to typów od Optimy bym kurwa ukrzyżował :)

Edytowane przez wroński
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, rejdi napisał:

celuje w duże korporacje, gdzie dostane wycisk i nauczą mnie czegoś konkretnego np.: oferty BIG4 bądź inne korpo o zbliżonym potencjale

...

segregowanie dokumentów, dzwonienie do klientów z upomnieniami o uregulowanie należności, czy skupianie się przez cały okres pracy na księgowaniu samych faktur jest mało rozwojowe i satysfakcjonujące

Porywanie się na BIG4 bez płynnej znajomości angielskiego to jak z motyką na Słońce.

A poza tym, to myślisz, że co byś tam niby robił?

W korporacjach procesy są bardzo rozdrobnione i praca na danym stanowisku składa się zwykle z powtarzania w kółko kilku czynności. Przetwarzane sprawy różnią się szczegółami. Zwykle jest to tylko trochę powyżej poziomu tresowanej małpy. Ale mimo to firmy chcą ludzi po wyższych uczelniach i najlepiej z doświadczeniem.

1 godzinę temu, rejdi napisał:

Celuje jednak w coś mniejszego na stanowisko młodszego księgowego

Za wysoko. Na takie stanowiska zwykle wciąga się pracowników tymczasowych zatrudnionych do prostych prac biurowych. W typowych SSC w księgowości są 4 poziomy: accounting clerk, junior accountant, accountant, senior accountant. Bez doświadczenia powyżej clerka nie ma co startować.

2 godziny temu, rejdi napisał:

interesuje mnie też controlling

Bez doświadczenia w finansach szansa na załapanie się do controllingu jest zerowa. Jak nie masz doświadczenia to żaden kurs i żaden certyfikat Ci nie pomoże, bo:

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

w dupie to mają (...) coś takiego nie ma żadnego startu do choćby roku doświadczenia w branży.

W przypadku controllingu jest to szczególnie widoczne. Średnie wynagrodzenie controllera w Wawie to 13k brutto, co już powinno dawać do myślenia, o jakim poziomie stanowiska rozmawiamy. Pomagierzy controllerów to zwykle poziom co najmniej junior accountanta, a niekiedy seniora, więc wbicie się w to środowisko bez doświadczenia finansowego graniczy z cudem.

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

na jakie stanowiska aplikuje nasz brat bez żadnego doświadczenia, że wymagają od niego takiego poziomu, że podstawowa znajomość VBA nie wystarcza. Tu węszę problem

Wychodzi na to, że słusznie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Jerzy napisał:

Zwykle jest to tylko trochę powyżej poziomu tresowanej małpy.

Powiedziałbym, że niżej. Są takie korpo zresztą, gdzie zapytany pracownik nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie "Czym się zajmujesz?". "Aaaaa, wiesz, takie tam raporty". A po dalszej indagacji kogoś znającego realia okazuje się, że wysyła dziennie jeden raport, uprzednio go generując, w dodatku nie wiedząc, co się w nim znajduje, bo patrzy tylko czy się nic nie rozjechało.

 

Piszę ogólnie innym braciom oczywiście, nie Tobie, bo ewidentnie znasz temat :)

 

16 minut temu, Jerzy napisał:

Wychodzi na to, że słusznie.

 

Nie wiem, skąd wzięły się jego oczekiwania, ale są zdecydowanie przestrzelone tak ze dwie długości. Daleko mi do firm tego formatu, już się natyrałem w korpo, co ja tam wiem, ale nawet w moich realiach osoby bez doświadczenia z chęcią zatrudniam, jeśli mają potencjał, ale do podstawowych prac. Jeśli ktoś jest kumaty i pracowity, to naprawdę można szybko awansować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, tytuschrypus napisał:

W tym zdaniu zaklęta jest parabola podejścia młodych ludzi do pracy w dzisiejszych czasach. Temat można zamknąć.

 

Ale zdajesz sobie sprawę, że od czegoś trzeba zacząć, bo może to w co "celujesz" jest trochę powyżej Twojego obecnego progu, a na Twoje miejsce zapraszani są ci, którzy mają to co Ty + pohańbili się tego typu poślednimi zajęciami jakie wymieniasz? 

Najwidoczniej mam zbyt duże wymagania, których pracodawca z drugiej strony, selekcjonując potencjalnych kandydatów w ogóle nie ma. Skoro pracuje za gówniane pieniądze to chociaż niech będzie z tego jakiś pożytek w postaci wyniesionej wiedzy.

 

Czy gdyby na moim wymarzonym stanowisku pracy był obowiązkowy język angielski, a poszedłbym pracować gdzieś indziej, gdzie tego języka nie wymagają i chciał po jakimś czasie powrócić ze "zdobytym doświadczeniem" do mojej pracy marzeń to by mnie przyjęli? Śmiem w to wątpić.

 

Nie wiem czy należysz do osób decydujących o tym, żeby coś otwierać, bądź zamykać. I nie ironizuj wkładając moje słowa w cudzysłów, jeśli sam popełniasz błędy i nie szanujesz innych ludzi, zwracając się do nich z małej litery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, rejdi napisał:

Nie wiem czy należysz do osób decydujących o tym, żeby coś otwierać, bądź zamykać. I nie ironizuj wkładając moje słowa w cudzysłów, jeśli sam popełniasz błędy i nie szanujesz innych ludzi, zwracając się do nich z małej litery.

To jest w zasadzie wycieczka osobista, ale co tam - ktoś Cię musi sprowadzić na ziemię i ten ciężki obowiązek wezmę na siebie ja. 

 

Nie tylko z angielskim masz problem, z polskim również. Sprawdź sobie, w jakich przypadkach pisze się "Ci" z dużej litery. Albo czekaj, żebyś się na jakiś kurs nie zapisał, podpowiem - kiedy używa się tego słowa jako wariantu "Tobie". Kiedy piszesz np. "ci frajerzy co stoją pod ścianą na dyskotece", to jest to takie inne "ci" i nie jest formą grzecznościową. 

 

To z kursem to była dopiero ironia, cudzysłów stosowany w przypadku odwołania się do czyjegoś określenia nie musi nią być i nie był.

 

---

Ale do rzeczy. 

 

28 minut temu, rejdi napisał:

Najwidoczniej mam zbyt duże wymagania, których pracodawca z drugiej strony, selekcjonując potencjalnych kandydatów w ogóle nie ma. Skoro pracuje za gówniane pieniądze to chociaż niech będzie z tego jakiś pożytek w postaci wyniesionej wiedzy.

Nie wiem, jak ta wypowiedź ma się do tego, o czym Ci napisałem. Pracodawca wymagania jak widzisz ma, bo Cię nawet nie zaprasza. Ty aplikując tam gdzie aplikujesz z Twoimi obecnymi kwalifikacjami jesteś na rynku, w branży w której aplikujesz wybacz dosadne określenie (nie złośliwe), planktonem. Każdy z nas w jakieś branży nim był. Natomiast z nie do końca znanych mi przyczyn Ty faktu bycia planktonem nie widzisz i nie chcesz uznać i mniemasz, że posiadasz jakieś kwalifikacje, które sprawiają, że jesteś konkurencyjny chcąc zostać junior accountem. 

 

Dlatego tłumaczę Ci powoli i spokojnie, że ten pracodawca, do którego aplikujesz ma do wyboru:

 

-Ciebie zieloniutkiego niczym ogóreczek, ale z kursem, certyfikatem i jeszcze jakimś kursem

-kandydatów, którzy posiadają doświadczenie od szczątkowego po przyzwoite choć w mniejszych firmach, a część z nich jest z kursem, certyfikatem i jakimś jeszcze kursem, który to kurs jest zbędny, bo ten ktoś prawdopodobnie na excelu pracował na realnych biznesowych case'ach, a tego żaden kurs nie nauczy, wierzaj mi.

 

Czego nie rozumiesz?

34 minuty temu, rejdi napisał:

Czy gdyby na moim wymarzonym stanowisku pracy był obowiązkowy język angielski, a poszedłbym pracować gdzieś indziej, gdzie tego języka nie wymagają i chciał po jakimś czasie powrócić ze "zdobytym doświadczeniem" do mojej pracy marzeń to by mnie przyjęli? Śmiem w to wątpić.

Śmiesz, bo o rynku pracy pojęcia nie masz, a się mądrzysz. Oczywiście, że by Cię przyjęli, bo angielski znasz i po pierwsze, mógłbyś zwyczajnie skłamać, że używałeś, po drugie miałbyś chociaż szansę zademonstrować, że masz bo ktoś by Cię zaprosił na rozmowę. 

 

Ktoś, kto nigdy nie pracował, a czas trwonił na kursy i inne tego typu ściemy jest jak ktoś, kto zamiast próbować interakcji z kobietami uczył się na internetowych kursach PUA i miał z tego 7 certyfikatów - prościej Ci tego nie wyjaśnię. Jest nikim. Nawet nie udowodnił temu wymarzonemu pracodawcy, że on w ogóle umie pracować, odnaleźć się w jakimkolwiek zespole, spełniać czyjeś oczekiwania, czy postawiono przed nim jakieś oczekiwania, czy zna jakkolwiek realia. Nic. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, tytuschrypus napisał:

Czego nie rozumiesz?

Śmiesz, bo o rynku pracy pojęcia nie masz, a się mądrzysz. Oczywiście, że by Cię przyjęli, bo angielski znasz i po pierwsze, mógłbyś zwyczajnie skłamać, że używałeś, po drugie miałbyś chociaż szansę zademonstrować, że masz bo ktoś by Cię zaprosił na rozmowę. 

Doświadczenia nie mam bo tacy rekruterzy (domniemam, że nim jesteś) jak Ty wprowadzają w błąd mówiąc, aby nie kłamać w CV. Zademonstrować i się zbłaźnić, podając niewiarygodne dane w CV - to i tak wyjdzie przy rozmowie.

 

Wycieczki osobiste....., widać, że jesteś w dobry w swoim fachu, już nie musisz się tłumaczyć.

 

Tak, przyznaję się do swojego błędu, chcąc Ci go również wytknąć. Zadowolony?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rejdi,w każdej branży trzeba odrobić frycowe w przypadku braku doświadczenia, jak się nie ma "zawodu - syn" albo nie aplikuje do firmy taty. Chociaż w tym drugim przypadku też nie ma reguły, bo znam mądrych przedsiębiorców, którzy swój przychówek uczyli roboty od samego "dołu", wymagając jeszcze więcej niż od zwykłego pracownika. Dlaczego? Bo szczerze im zależało na perspektywie sukcesji, a nie zamienieniu swego dorobku w zgliszcza.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, LSD napisał:

@rejdi, daj sobie spokój z BIG4, oni myślą, że wystarczy zapłacić „prestiżem” i wszyscy będą tam dymać z pocałowaniem ręki. Pewnie jeszcze robią assessment center dla starzystów, no śmiech na sali. 

 

Atakuj w innych gałęziach gospodarki, a najlepiej w firmach, gdzie robi się prawdziwą wartość dodaną, jak przemysł ciężki, wydobycie, czy produkcja. Każda większa firma potrzebuje działu księgowości, niezależnie czy to te wyśnione E&Y, Mercedes, czy PKO. 

 

 

true

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, rejdi napisał:

Doświadczenia nie mam bo tacy rekruterzy (domniemam, że nim jesteś)

Czyli masz problem i z językiem polskim, i z czytaniem ze zrozumieniem (bo napisałem w Twoim wątku, czym się zajmuję i to nawet w jakiej branży) a do tego problem z pohamowaniem emocji, tak bardzo chciałeś coś wytknąć w mojej wypowiedzi. I zostawmy już ten temat. 

 

4 minuty temu, rejdi napisał:

aby nie kłamać w CV. Zademonstrować i się zbłaźnić, podając niewiarygodne dane w CV - to i tak wyjdzie przy rozmowie.

Ale co wyjdzie? Że angielskiego nie znasz? Ponoć znasz, kurs zrobiłeś. Jak znasz, to możesz np. zacząć czytać o tym co Cię interesuje po angielsku - BS to jedno z nielicznych miejsc w necie, które czytam w rodzimym języku, polecam. 

 

A Ty bez niczego chcesz pracować w topce i się dziwisz, że Cię nie zapraszają. A czemu mieliby Cię zaprosić? Zejdź na ziemię, odpracuj frycowe i wtedy się skarż. Pracy jest pełno, tylko trzeba dopasować oczekiwania do swoich możliwości, a potem już jest łatwiej. Dobra, tyle, bo napisałem Ci to tak prosto, że prościej naprawdę nie umiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, tytuschrypus napisał:

Pracy jest pełno, tylko trzeba dopasować oczekiwania do swoich możliwości, a potem już jest łatwiej.

Gdzie Twoim zdaniem najlepiej szukać staży? Jak szukam w internecie to na dobrą sprawę niewiele tego jest, a jak są to w większości z BIG4, to na razie trochę za wysoki próg. Może osobiście pochodzić po firmach i pytać?

Edytowane przez Mattheo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JohnyKakao napisał:

Jak bardzo różni się taki "biznesowy" angielski od takiego komunikatywnego (czyli porozmawiać, dopytać o szczegóły roboty itd.) i jak się go nauczyć?

Różni się specjalistycznymi słowami z danej branży, niczym więcej. Czasami, branża używa słów zgodnie ze slangiem, który z kolei jest niezgodny ze słownikiem - i wtedy trzeba umieć to wyłapać.

Jak ja byłem na pierwszym spotkaniu wewnątrz firmy prowadzonym po angielsku, najpierw myślałem że mówią po chińsku - większości rzeczowników nie rozumiałem. Potem pomyślałem, że trafiłem do mafii, słysząc "how would You shoot that bug?"

Najlepsza metoda nauki - praktyka wśród tych, którzy już dany slang znają. Potem, daleko potem, czasopisma branżowe - w tym portale internetowe.

Aha, często biznesowy angielski jest używany przez ludzi, którzy znają go na dużo gorszym poziomie niż przeciętny Polak, lub też mają specyficzny akcent - tylko osłuchanie może nauczyć takich rozmów.

 

Odnośnie kursów angielskiego, w mojej praktyce:

Jak masz kurs a nie masz doświadczenia, to masz mały plus ponad tych, co kursu nie mają. Zbyt mały by to wystarczyło.

Jak masz doświadczenie a nie masz kursu, masz sporą szansę że będziesz przyjęty.

Jak masz doświadczenie i kurs, to i tak wtedy decyduje rozmowa - ludzie po kursach czasami nie potrafią się przedstawić, gdzie ludzie bez kursów (na przykład) dwa lata pracowali w UK, i potrafią się dogadać z Hindusami.

Ja nie mam żadnego kursu, i nigdy nie stanowiło to problemu - 30 sekund rozmowy wystarcza by ocenić poziom.

 

Co do rynku pracownika - w tej chwili, korpo szuka kilku pracowników w Polsce. Bez skutku, chyba już rok. Jednocześnie, mamy dziesiątki CV w zamrażarce, które prawdopodobnie nie zostaną wykorzystane - zbyt odległe kwalifikacje. Jak się trafi ktoś z doświadczeniem w A/M-S, to weźmiemy niemal w ciemno - ale nie ma. Jakby co, PW poproszę :)

Jednocześnie, google czy bing nie znajdą wytłumaczenia tego skrótu - to już "biznesowy slang".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Czyli masz problem i z językiem polskim, i z czytaniem ze zrozumieniem (bo napisałem w Twoim wątku, czym się zajmuję i to nawet w jakiej branży) a do tego problem z pohamowaniem emocji, tak bardzo chciałeś coś wytknąć w mojej wypowiedzi. I zostawmy już ten temat. 

 

Ale co wyjdzie? Że angielskiego nie znasz? Ponoć znasz, kurs zrobiłeś. Jak znasz, to możesz np. zacząć czytać o tym co Cię interesuje po angielsku - BS to jedno z nielicznych miejsc w necie, które czytam w rodzimym języku, polecam. 

 

A Ty bez niczego chcesz pracować w topce i się dziwisz, że Cię nie zapraszają. A czemu mieliby Cię zaprosić? Zejdź na ziemię, odpracuj frycowe i wtedy się skarż. Pracy jest pełno, tylko trzeba dopasować oczekiwania do swoich możliwości, a potem już jest łatwiej. Dobra, tyle, bo napisałem Ci to tak prosto, że prościej naprawdę nie umiem.

Angielski umiem na poziomie A2/B1 i nie zamierzam kłamać, że jest inaczej i, że mam B2 tylko po to aby dostać się na rozmowę.

 

Proszę mi napisać w jakiej branży - praca na wysokim szczeblu zarządzania nie wiele mi mówi. Zarządzać można w każdej firmie. Z tego co Pan napisał to fakt, że posiada Pan firmę, jaką? Wtedy możemy określić branżę w jakiej Pan działa. Póki co tego nie wiem.

 

Chociaż się przyznaję do błędu i Ciebie też zmuszam do autorefleksji bo wytknąłem Ci ich o wiele mniej, niż Ty mi. Tak bardzo chciałem Ci coś wytknąć, że Ty zrobiłeś to ze zdwojoną siłą. Wiesz jak się nazywa takie osoby? Hipokrytami.

Edytowane przez rejdi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mattheo napisał:

Gdzie Twoim zdaniem najlepiej szukać staży?

Teraz jest kiepski okres na staże. Zwykle w większych firmach pojawiają się na wakacjach, bo celuje się w studentów dziennych plus okres urlopowy. 

 

Natomiast staż jest ceniony raczej nisko, bo i wszyscy wiedzą, że stażysty raczej nikt niczego zaawansowanego nie uczy - bo i po co, skoro jest tylko przelotem? To nie znaczy, że będziesz parzyć kawę i kserować, te czasy już minęły, ale też nie miej złudzeń, że się dużo nauczysz. 

 

Natomiast polecam zamiast stażu pracę w czymś pokrewnym, na podstawowym stanowisku. To zaprocentuje znacznie bardziej, zwłaszcza jeśli jesteś ogarnięty. I trochę zejść z największych firm, próbować celować w organizacje max 100 osób. Nie wiem, moi znajomi jak robili studia i chcieli w przyszłości zostać grafikami, to robili jakieś gówno w drukarniach cyfrowych, taki przykład zależności. Teraz jest łatwiej, bo wtedy internet nie oferował tyłu możliwości freelancerom. Dobrze też znaleźć mała firmę z tej samej branży - tam nauczysz się potencjalnie znacznie więcej, to nie korpo, które leci siłą rozpędu. 

 

41 minut temu, rejdi napisał:

Proszę mi napisać w jakiej branży - praca na wysokim szczeblu zarządzania nie wiele mi mówi. Zarządzać można w każdej firmie. Z tego co Pan napisał to fakt, że posiada Pan firmę, jaką? Wtedy możemy określić branżę w jakiej Pan działa. Póki co tego nie wiem.

 

Żartujesz sobie? :D Tam wyżej jest napisane, jaka branża. Szeroko pojęta, ale zawsze. O szczeblach zarządzania powinieneś wiedzieć, jest pewien przyjęty podział w zależności od osób, które się ma pod sobą i czy te osoby mają kogoś pod sobą. A już jak ma się pytanie jaką posiadam firmę - >w jakiej branży działam to w ogóle dziwne wnioskowanie. Musi jakiś żart być.

 

Może mam Cię jeszcze nakarmić, co? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, tytuschrypus napisał:

Żartujesz sobie? :D Tam wyżej jest napisane, jaka branża. Szeroko pojęta, ale zawsze. O szczeblach zarządzania powinieneś wiedzieć, jest pewien przyjęty podział w zależności od osób, które się ma pod sobą i czy te osoby mają kogoś pod sobą. A już jak ma się pytanie jaką posiadam firmę - >w jakiej branży działam to w ogóle dziwne wnioskowanie. Musi jakiś żart być.

 

Może mam Cię jeszcze nakarmić, co? 

Już nasycony, choć trollem nie jestem. Natomiast dzięki za przedstawienie obrazu rekrutacji z tej drugiej strony.

Edytowane przez rejdi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dobrze, za autor szuka pracy w dobrych firmach. Pójdzie do byle czego to za rok-dwa założy taki sam temat i będzie w takiej samej sytuacji tylko 2 lata starszy i wkurwiony (coś jak w moim przypadku). Tylko dobre firmy dają rozwój, który pozwoli potem iść dalej do jeszcze lepszej lub ewentualnie ogarnąć jakąś podwyżkę w obecnej. W innym przypadku będzie się tułał latami po stażach lub firmach, które zaoferują mu 2k na b2b.

 

Jak ma iść do gównianej firmy (nawet ze swojej branży) to na pewno warto pomyśleć o wyjeździe za granicę.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, self-aware napisał:

I bardzo dobrze, za autor szuka pracy w dobrych firmach. Pójdzie do byle czego to za rok-dwa założy taki sam temat i będzie w takiej samej sytuacji tylko 2 lata starszy i wkurwiony

A raczej zmieni po roku pracę i mając rok doświadczenia bez problemu się dostanie, a teraz będzie składał w tym żółwim tempie cv i liczył na cud, a lata lecą. 

 

Nie pojmuję, jak można forsować pogląd, że łatwiej zacząć w pracę w topowej firmie niż przenieść się z gorszej firmy do topowe firmy mając pokrewne doświadczenie. Będąc aktywnym na rynku pracy, oczywiście. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.