Skocz do zawartości

Dylemat prawie 50-latka


Endeg

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem na forum od prawie pół dekady, ale jeszcze do tej pory nie korzystałem z Waszych rad. A mam pewną zagwozdkę związaną z życiową decyzją.

Otóż pod koniec roku złożyłem wypowiedzenie po 10 latach pracy. Robota jest pewna, bo państwowa, niestety nie za dobrze płatna, jednak z perspektywami na podwyżkę w tym roku. Robienie non stop tego samego, w środowisku 90% damskim i poniżej wykształcenia tak dotkliwie obrzydło, ze straciłem szacunek do siebie. Wręcz psychika zaczęła mnie przygniatać, pojawiły się kłopoty ze snem, niektórzy mówili że dziwnie się zachowuję.

I postanowiłem coś z tym zrobić, coś zmienić, także po to żeby nabrać do siebie więcej szacunku. Tylko w odróżnieniu od kobiet nie mam konkretnej kolejnej gałęzi - w sensie źródła utrzymania, Mam szansę na zajęcie za 3/4 obecnej pensji, za to znacznie ciekawsze od obecnego. Dodam, że o zmianie prac myślałem od wielu lat, uczę się też języka. A z drugiej strony zgromadziliśmy z żona mały zapas hajsu na prawie rok i trochę też nam skapuje dochodu z wynajmu,

Wdzięczny będę za jakiś komentarz od Braci, jak to widzicie. Jak coś chcecie wiedzieć, to dopiszę, bo łatwiej mi jest jako żem człowiek skryty, udzielać innym rad niż samemu się uzewnętrznić.

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, nicolas napisał:

Masz kasę na co najmniej rok? Czego się tak naprawdę boisz?

Mimo zaawansowanego wieku pracowałem tylko w 2 firmach i ledwie w 4-5 środowiskach pracy. Mam pewne obawy co do wdrażania się w nowym miejscu. Najbardziej myślę o wyjeździe do DE lub AU, tylko żona nie zna języka "die Sprache".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Endeg, a czego Ty chcesz od życia? Albo kasy albo św. spokoju?

 

   Sam zdecyduj, osobiście uważam że stabilna praca i płaca jest ok, masz określoną pensję

i w/zw z tym możesz określić swoje wydatki na jakimś poziomie i tym samym jeżeli to budżetówka nie utoniesz

bo państwo musi istnieć tym samym Twoja pensja. znajdź coś na boku, w końcu w jakiejś dziedzinie jesteś specjalistą.

 

   Co do pracy w babińcu. Wiesz dla czego się męczysz? Bo nie potrafisz pierdolnąć pięścią w stół.

Zacznij te panie traktować tak jak o nich myślisz, miej swoje zdanie, opr. jak potrzeba, najwyżej zaczną

spiskować p.ko Tobie, to ułatwi Ci odejście, chociaż złożyłeś już wypowiedzenie, to tym bardziej, niech zapamiętają

Cię jako tego co to się nie pierdoli. Właśnie teraz jest na to czas, a może Ci spodoba się w roli nadzorcy haremu/kurnika.

Baw się tym, najwyżej odejdziesz, ale z tarczą.

 

   Nowe nie wiadomo co przyniesie, ale idź za tym, tylko obawiam się że z Twojej strony jest to kryzys wieku średniego.

Wiesz, jeden kupuje kampera, drugi rucha na boku, a trzeci szuka wyzwań w życiu, chociażby poprzez zmianę pracy.

 

Przemyśl to.

 

Pozdro.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Adolf napisał:

@Endeg, 1. a czego Ty chcesz od życia? Albo kasy albo św. spokoju?

 

 2.  Sam zdecyduj, osobiście uważam że stabilna praca i płaca jest ok, masz określoną pensję

i w/zw z tym możesz określić swoje wydatki na jakimś poziomie i tym samym jeżeli to budżetówka nie utoniesz

bo państwo musi istnieć tym samym Twoja pensja. znajdź coś na boku, w końcu w jakiejś dziedzinie jesteś specjalistą.

 

 3.  Co do pracy w babińcu. Wiesz dla czego się męczysz? Bo nie potrafisz pierdolnąć pięścią w stół.

Zacznij te panie traktować tak jak o nich myślisz, miej swoje zdanie, opr. jak potrzeba, najwyżej zaczną

spiskować p.ko Tobie, to ułatwi Ci odejście, chociaż złożyłeś już wypowiedzenie, to tym bardziej, niech zapamiętają

Cię jako tego co to się nie pierdoli. Właśnie teraz jest na to czas, a może Ci spodoba się w roli nadzorcy haremu/kurnika.

Baw się tym, najwyżej odejdziesz, ale z tarczą.

 

4.  Nowe nie wiadomo co przyniesie, ale idź za tym, tylko obawiam się że z Twojej strony jest to kryzys wieku średniego.

Wiesz, jeden kupuje kampera, drugi rucha na boku, a trzeci szuka wyzwań w życiu, chociażby poprzez zmianę pracy.

 

Przemyśl to.

 

Pozdro.

1. Jak już to na pierwszym miejscu wyzwań czy w ogóle poznania czegoś nowego, na drugim spokoju, za tym dopiero szłaby kasa.

 

2. Nie dałem rady ze sobą (dopóki były spłacane kredyty i długi to łatwiej było się spiąć i przycisnąć). Jak już finansowo udało się wyjść na prostą, to odczułem względem roboty wstręt, znużenie I absmak. Niestety jestem specem w tak nudnym wycinku, że nawet baby nie garną się do tego.

 

3. Przy takim podejściu zupełnie bym nie był w swojej skórze, może tytułem eksperymentu czemu nie.

 

4. W punkt ... Najbardziej to mi chodzi po łepetynie że tak: około wakacji zrobię certyfikat jęz., wiem to tylko papier, ale jak ma się taki cel to daje większego kopa do nauki. Może i z drugiego języka? W końcu będę miał przez miesiąc, dwa czasu po kilkanaście godzin dziennie.

 

Też pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Endeg napisał:

Jestem na forum od prawie pół dekady, ale jeszcze do tej pory nie korzystałem z Waszych rad. A mam pewną zagwozdkę związaną z życiową decyzją.

Otóż pod koniec roku złożyłem wypowiedzenie po 10 latach pracy. Robota jest pewna, bo państwowa, niestety nie za dobrze płatna, jednak z perspektywami na podwyżkę w tym roku. Robienie non stop tego samego, w środowisku 90% damskim i poniżej wykształcenia tak dotkliwie obrzydło, ze straciłem szacunek do siebie. Wręcz psychika zaczęła mnie przygniatać, pojawiły się kłopoty ze snem, niektórzy mówili że dziwnie się zachowuję.

I postanowiłem coś z tym zrobić, coś zmienić, także po to żeby nabrać do siebie więcej szacunku. Tylko w odróżnieniu od kobiet nie mam konkretnej kolejnej gałęzi - w sensie źródła utrzymania, Mam szansę na zajęcie za 3/4 obecnej pensji, za to znacznie ciekawsze od obecnego. Dodam, że o zmianie prac myślałem od wielu lat, uczę się też języka. A z drugiej strony zgromadziliśmy z żona mały zapas hajsu na prawie rok i trochę też nam skapuje dochodu z wynajmu,

Wdzięczny będę za jakiś komentarz od Braci, jak to widzicie. Jak coś chcecie wiedzieć, to dopiszę, bo łatwiej mi jest jako żem człowiek skryty, udzielać innym rad niż samemu się uzewnętrznić.

Zrezygnowałem z takiej (może z tą róznicą że bardzo dobrze płatne)j ale też mega nudnej pracy- po 19 latach. Obecnie mam 49. Było ciężko przez kilka lat ale teraz stopniowo a) pozyskuje klientów, b) polepsza mi sie finansowo - juz ok 2/3 tego co wcześniej w tej pracy na etacie, c) układam sobie tak robotę, żeby mieć jeden-dwa dodatkowe dni wolne w tygodniu, mam hobby które też zaczyna być moim dodatkowym zarobkiem wiec są miesiące że zarabiam wiecej niz 100 % tego co na etacie.  d) poznaję masę nowych osób co zawsze sobie bardzo ceniłem i lubiłem zamiast siedziec jak kret w boksie  e)wychodze z depresji spowodowanej nużącą pracą w jednym miejscu, rozwodem i poczatkowymi niepowodzeniami. Składając to wszystko - polecam zmiany (chociaz z zachowaniem roztropności, ja pojechałem zbyt impulsywnie). Rezultat jest taki, że czuję iż faktycznie decyduje o sobie 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałem w grudniowe święta z moim Ojcem (l. 55~) na tematy zawodowe. Jak mi wspominał, jego największym żalem jaki sobie może zarzucić to to, że kurczowo trzymał się jednego stanowiska w pewnej dużej firmie przez około 18 lat. Trzymał się tam właściwie jedynie ponieważ bardzo dobrze płacili. Wysoka płaca była rekompensatą za stres i problemy jakie działy się wewnątrz firmy.

Ostatecznie dwa lata temu kopnęli go w dupę i musiał szukać nowej posady.

Udało mu się bardzo szybko złapać nowe stanowisko i czuje się w nowym środowisku zdecydowanie lepiej. Cóż, płaca już nie ta sama ale komfort psychiczny się poprawił. Dodatkowo jak na swój wiek pracuje w dość młodym towarzystwie i bardzo to sobie ceni. Ogólnie zmiany na +.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Endeg napisał:

Przy takim podejściu zupełnie bym nie był w swojej skórze, może tytułem eksperymentu czemu nie.

Jeśli raz pierdolniesz pięścią w stół to zapewne będą jakieś babskie knowania, obgadywania ale... od razu będą nabierac szacunku. I zapewniam Cię że jak to zobaczysz drugie pierdolnięcie będzie dużo łatwiejsze.

Tak to z kobietami działa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[brak PL klaw]

Nigdy, ale to nigdy nie stawiaj pracy wyzej siebie i swojego zadowolenia. Przerabialem to raz w korpo i niezbyt na tym dobrze wyszedlem. Tez mialem stres, niekonczace sie zadania i tak dalej. Mialem ochote rzucic prace, ale trzymala mnie w niej koniecznosc urzadzenia sie w obcym miescie. Jak tylko moglem ucieklem. I wiesz co. Pomimo tego, ze placili mi zlotem, nigdy bym tam nie wrocil. Teraz zarabiam nieco mniej, ale komfort zycia mi sie poprawil geometrycznie, a za tym poszly nowe pomysly i luz, dzieki ktoremu wyrobilem sobie nowe znajomosci. Suma sumarum dzieki tym znajmosciom bede niebawem zarabial wiecej, anizeli w tamtej firmie. 

 

To co Ci moge polecic Bracie to proba odstresowania sie w celu uzyskania swiezego umyslu. Jak bedziesz mial swiezy umysl i zero stresu pomysly na zarabianie same wejda Ci do glowy. A jesli bedziesz mial srednie zarobki, to tez sobie poradzisz. Jestes na takim etapie zycia, ze nic nie musisz.

Edytowane przez dziadek do orzechow
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, hogen napisał:

Co to konkretnie za praca, ta aktualna? Branża?

Gdzie chcesz teraz przeskoczyć?

W ogólnym pojęciu administracja. Zaś na przyszłość, to kształtuje się możliwość doradztwa dla rozwijającej się firmy. W dalszych rzędach (po pół roku) widzę wyjazd za granicę, zarobienie i odłożenie hajsu. Po czym w wieku 55+ np. podróże typu kamper by Adolf. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Endeg

 

Mój starszy brat pracował 18 lat na państwowym.

Dochrapał się kierowniczego stanowiska.

Wynagrodzenie "państwowe" ale z tych nieco lepszych (2,5 x średnia krajowa).

Ale pracę miał nudną, żmudną i szalenie odpowiedzialną.

I niekończącą się.

Zero rozwoju.

Te same twarze.

I milion problemów miesiąc w miesiąc z czego około 150 tysięcy tych z du_y.

 

Rzucił i poszedł robić to samo w bankowości w Warszawie.

Aklimatyzował się ponad rok.

Obecnie ma pod sobą zespół.

Zarabia X2 i jak sam przyznaje - pracuje mniej niż na państwowym (ilościowo).

Czasami więcej ale to góra 2-4 razy w roku w okresie audytów i sprawozdań.

 

Tak, tak dziateczki.

Są takie prace na "państwowym" gdzie zapierd_la się więcej niż w korpo :D

I płacą za to 2x mniej.

 

On dał radę.

Ty też!

Ale okres aklimatyzacji przejdziesz.

Tego nie da się przeskoczyć.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Endeg napisał:

Otóż pod koniec roku złożyłem wypowiedzenie po 10 latach pracy.

No to "słowo się rzekło, kobyłka u płota" ;) 

I bardzo dobrze. Czasami trzeba "umrzeć" dla dotychczasowego życia. 

Raczej nie potrzebujesz rady, tylko otuchy. A tutaj sam wybierasz. Ciesz się, że nie robią tego za Ciebie okoliczności i konieczności. Przed czym "pękasz" tak naprawdę? Bo nie sądzę, że sen z powiek spędza Ci ekonomia. Z nią zresztą i na niższym poziomie finansowym często i tak może być satysfakcjonująco. A satysfakcji za same pieniądze nie kupisz. To styl życia ma Ci ją dać w postaci zajebistej codzienności. Zawalczyłeś właśnie o swoją codzienność. A jak Ci się nie spodoba, możesz zmienić kolejną rzecz, kolejny raz. Nie decydujesz się przecież na klasztorną celę. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.