Skocz do zawartości

Ostatnie pytanie - życie bez używek, czy jest monotonne?


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Siema. Od jakiegoś czasu przygotowuję się do zrobienia sobie mocnej przerwy od forum, takiej mniej więcej do czasu aż uznam, że w moim życiu jest "dobrze" (cokolwiek to dla mnie będzie oznaczać, na ten moment to godna sytuacja finansowa a co kiedyś będzie to nie wiem). W praktyce zatem zniknę na rok, dwa, trzy, może na zawsze, może nie? Nie wiem. Dowiedziałem się już chyba wszystkiego co chciałem, od siebie nie mam do dodania niczego co mogłoby komuś pomóc a zatem i moja obecność tutaj nie ma też w tym okresie życia większego sensu, nie wprowadzę pozytywnej aury. Nikt mi już bardziej nie pomoże, niczego nowego nie powie, dalej muszę iść sam i szukać... Czegoś.

 

Na koniec chciałbym jednak jeszcze porozmawiać o jednej rzeczy. Z racji, że walczę z pracoholizmem i staram się dodać do swojego życia chociaż odrobinę kolorytu w ostatnią sobotę wyszedłem sobie do ludzi. Zwykła posiadówka i rozmowa. Po północy padła decyzja, że idziemy do klubu. Tutaj zrezygnowałem i wróciłem do domu. Wracając zrobiłem sobie spory spacer i doszło do mnie, że gdybym pił alkohol (jestem w zasadzie niepijący) tak jak kiedyś to chętnie bym poszedł i miał fajne wspomnienia. Teraz gdy żyję bez niemalże żadnych używek to nie mam ochoty już na takie rzeczy, wydają mi się one bez sensu. Zastanawia mnie więc czy życie bez alko może być w ogóle zabawne? Czy można fajnie poszaleć i nie pić? Na trzeźwo to wszystko... Traci w ogóle sens. Nie ma tej frajdy. Nie ma tego luzu. Potrafię tańczyć bez alko, ale nie ma w tym po prostu tej takiej magii wyjebania na wszystko i bawienia się na 100%. Może to dlatego, że alko pozwala zapomnieć o zmartwieniach i gdyby ich nie było to zabawa byłaby równie fajna na trzeźwo? A może prawda jest taka, że bez picia po prostu wiele rzeczy jest nudnych? Może to kwestia tego, że po alko jestem bardziej "swój", bo bez niego przywdziewam różne maski?

 

Na ten temat na pewno nie mam z kim porozmawiać bo większość znajomych to wiadomo, byle do piątku i dzida z chlaniem. Zresztą... Prawie tych znajomych już nie ma bo każdy ma swoje życie. Odpowiedzi i Wasze przemyślenia mogłyby być dla mnie przydatne bo w tym roku chciałbym się nad moim życiem towarzyskim trochę pochylić. Zwłaszcza mam na myśli tych co nie piją. A już w ogóle tych co nie piją ale chlali równo, czyli tak jak ja.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, self-aware napisał:

Może to kwestia tego, że po alko jestem bardziej "swój", bo bez niego przywdziewam różne maski?

Tak, opada napięcie i stresy, blokady ustępują. 

Kiedy osiągniesz ten stan bez wspomagaczy, odnajdziesz sporą cześć siebie.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo - I myślisz, że to tylko kwestia blokad, które ciężko złamać bez alko? Po chlaniu bawi wiele rzeczy, choćby bzdurnych. Bez picia np. wydają się nam one żałosne i nie sądzę aby to miało wtedy związek z blokadami.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo, znam temat :)

 

A więc używki;

 

-ślugi, zasadniczo na plus jest zaoszczędzona forsa, czystsze zęby, lepsza wydolność organizmu i tak dalej, można długo wymieniać. Są i minusy. Brak tego "stoooop, pauza, break", tego czasu na zajęcie się czymś   innym od tego co się robiło. Brakuje tego. Nie samych szlugów a właśnie tego bufora.

 

- dragi, to jest temat długi. Znaczy w moim przypadku krótki; gania, grzyby, kwas. Większość całej reszty znam, ale jakoś nie gustuję. Zaręczam, że życie bez dragów jest jak żucie tektury.

  Co najśmiejszniejsze tylko kwasik musiałbym kupić. Całą resztę robię sam. Ale nie mogę bo mnie wydziedziczą, To niemoc mnie smutkuje. Tyle dobrych tripów mnie omija. Makabra :(

 

- alk.  Zwykłe gówno choć z uwagi na kwestie towarzyskie bywa użyteczny.

 

Reasumując.

Z tego zestawienia zostawiłbym dragi i towarzystwo zawsze dzielnej dragerki spod wezwania Nieustającej Orbity.

Znaczy starej dragerki bo ci młodzi nieźle spierdoleni są a za takie towarzystwo podziękuję.

 

I tak. Jest monotonne w chuj.

To jakaś farsa, obudzić się w nocy gdy wszyscy dookoła śpią a przynajmniej ich nie słychać i nawet sobie nie zajarać lufy, dwóch, trzech czy cośtam.

To były takie arcyzajebiste momenty. Ja, gandka, uśpione osiedle i gwiazdy nade mną, chmurki, księżyc a ja pośrodku i nic i wszystko.

Bajka :)

 

 

 

Edytowane przez wroński
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie bez alkoholu bez wątpienia może być bardziej monotonne i nudne, jeśli nie zorganizujesz sobie odpowiednio czasu. Jeśli piłeś i prowadziłeś imprezowy tryb życia, a potem odstawisz alko nie dodając nic w zamian to będzie słabo.

 

Ale dzięki odstawieniu/ograniczeniu możesz wygospodarować czas na ciekawe rzeczy dzięki temu że nie tracisz go na głupie imprezy (przyznajmy sobie szczerze, z połowy imprez byśmy się zwinęli gdyby nie alko) i późniejsze leczenie kaca.

 

Same imprezy staną się mniej fun, to raczej oczywiste. Ale np będąc trzeźwym łatwiej się na imprezach podrywa kobiety ;)

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, self-aware napisał:

@Yolo - I myślisz, że to tylko kwestia blokad, które ciężko złamać bez alko? Po chlaniu bawi wiele rzeczy, choćby bzdurnych. Bez picia np. wydają się nam one żałosne i nie sądzę aby to miało wtedy związek z blokadami.

Nie tylko blokad, ale tak to widzę patrząc na to, jak to kiedyś u mnie wyglądało.

 

A co do drugiej części cytatu, u mnie tak to nie działa. No, chyba że byłbym już kompletnie pijany, choć już zapomniałem jak to jest. 

 

Co do monotonii życia, to można sobie na trzeźwo zaserwować naprawdę piękne doznania, ale to już jak kto woli.

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie ogólnie jest nudne jak się nie ma zasobów finansowych do wprowadzania swoich zainteresowań.

Najlepsze pasje są związane chyba z nauką o kosmosie, technologiach, biologi.

 

Zawsze można zmienić zainteresowanie o ile poprzednie nie było jedynym sensem życia, w przeciwnym razie będzie o wiele bardziej czasochłonne podejście.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alkohol regularnie sporzywam uwazam sie za osobe uzalezniona psychicznie. Z odstawirniem na 3 miesiace nie Mialem problemu. Chcialem sie sprawdzic czy dam rade odstawic- lajtowo I zycie moje nie bylo monotonne Bo pracowalem I Bylem nastawiony na zarabianie hajsu. Co do dragsow- wazna jest swiadomosc jak to sie moze skonczyc itp. Rozne stymulanty. Ogolnie zwolennikiem nie jestem aczkolwiek jesli chodzi o zwykła polska fuke to przyznam ze nie zaluje ze jej uzywalem I uzywam od czasu do czasu. Pomogla mi zalatwic wiele spraw. Kwestia tego ze Musisz umiec powiedziec "nie" I zeby to nie stalo sie twoim hobby. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, leto napisał:

Ale dzięki odstawieniu/ograniczeniu możesz wygospodarować czas na ciekawe rzeczy dzięki temu że nie tracisz go na głupie imprezy (przyznajmy sobie szczerze, z połowy imprez byśmy się zwinęli gdyby nie alko) i późniejsze leczenie kaca.

Ale te głupie imprezy to jednak coś na co czekałem w dni tygodnia i rzeczy, które fajnie wspominam. Gdy przestałem pić to wyjścia straciły smak. Do tego inni chleją ostro i potem nawet nie da się z nimi dogadać i są wkurzający.

 

55 minut temu, leto napisał:

Ale np będąc trzeźwym łatwiej się na imprezach podrywa kobiety ;)

Nie zauważyłem szczerze mówiąc, chyba że porównujesz do totalnie nachlanego knura no to wtedy oczywista oczywistość. Natomiast nie o kobiety tu chodzi.

 

55 minut temu, Yolo napisał:

Co do monotonii życia, to można sobie na trzeźwo zaserwować naprawdę piękne doznania, ale to już jak kto woli.

Np? Spacery, medytacja i takie tam? Ok, spoko. Ale ciężko takie rzeczy wspominać. Chociaż może nie o to Ci chodzi.

 

 
 
✏
1
41 minut temu, dyletant napisał:

Zawsze możesz do mnie zadzwonić ?.

 

A co do picia... dzięki temu spędzam świadome wieczory a nie kłopotliwe kiedyś tam, zaczynając od dnia następnego.

Niestety ale mam zasadę, że nie spotkam się z nikim z forum :) Przez 2 lata odkryłem niemalże wszystkie moje karty tutaj. Co do tych świadomych wieczorów, tez je lubię, problem w tym, że są trochę nudne.

 

40 minut temu, hogen napisał:

Polecam mocne auto z napędem na tył.

Chodzi o spędzanie czasu bez wydawania pieniędzy albo z mega ograniczonym budżetem (typu 10-20 złotych). Wiadomo, że jak jest forsa to można się bawić, jeździć po świecie, próbować wszystkiego itd. Ale forsy nie ma + za czasów picia wystarczyła dycha i sobota była fajna, więc byłoby miło być w stanie odtworzyć tą "fajność" ale bez picia (bo do tego nie wrócę na pewno, szkoda tylu lat rozwoju w tej kwestii, asertywności, uczenia innych że nie piję itd itp).

 

3 minuty temu, LiderMen napisał:

Życie ogólnie jest nudne jak się nie ma zasobów finansowych do wprowadzania swoich zainteresowań.

Też prawda. W wolnych chwilach lubiłem kiedyś bawić się trochę w tworzenie makiet (do figurek typu Warhammer itp), niestety to wszystko wymaga masy pieniędzy.

 

2 minuty temu, Gumisiek napisał:

Chcialem sie sprawdzic czy dam rade odstawic- lajtowo I zycie moje nie bylo monotonne Bo pracowalem I Bylem nastawiony na zarabianie hajsu.

A ja się chcę trochę odstawić, więc sytuacja trochę inna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol, papierosy, słodycze, seks, porno, narkotyki - to wszystko narzędzia do kontroli motłochu; jabłka z rajskiego ogrodu; pożywka dla plebsu.

 

Gdy zapytasz ludzi o ich najlepsze wspomnienia, większość będzie sięgała do czasów swojego dzieciństwa, gdzie nie było mowy o jakichkolwiek wspomagaczach rzeczywistości.

 

Cóż takiego zatem mają dzieci, czego zazwyczaj nie mają dorośli?

 

Mają wolną wyobraźnię i nie ograniczają ich żadne konwenanse, a dorośli zaś są więźniami opinii trzymającymi swoje wyobraźnie w klatkach. które otwierają po tym, jak dadzą po synapsach - wtedy zdanie innych na ich temat ich nie obchodzi i pierwsze skrzypce gra alter ego, natomiast na trzeźwo to, czy Jasiu/Stasiu/Zosia/Jadzia źle o nich pomyśli, jest dla nich sprawą życia i śmierci.

 

Jest tyle rzeczy, które można robić i które wprowadzają kolor do ludzkiego życia bez konieczności odurzania się, że głowa mała. 

 

A jeśli ktoś potrzebuje się upodlić, żeby się dobrze bawić, to w wersji basic jest po prostu nudny, a wersja enhanced to tylko zwykły prestidigitator.

Cytat

Idziesz po przyjemność, w nagrodę dostajesz ból.

Idziesz po ból, w nagrodę dostajesz przyjemność.

Porównaj sobie melanż do treningu - w trakcie melanżu czujesz się "spoko", na drugi dzień zdychasz. masz moralniaka, dół, stany depresyjne, ryzyko uzależnienia; w trakcie treningu odczuwasz ból, dyskomfort, jest niemiło, ale po wszystkim jesteś szczęśliwy i czujesz się dumny z samego siebie.

 

Twój moralny kompas sam Ci podsuwa odpowiedzi - czujesz się lepiej, gdy nie zjesz tabliczki czekolady, niż wówczas, gdy pochłoniesz ją całą; czujesz się lepiej, kończąc czytać książkę, niż gdy zamykasz zakładkę z pornosem, do którego się przed chwilą spuściłeś.

 

Domestykacja swoich zachowań i pragnień, to podstawa wolności i dobrego samopoczucia, a monotonie życia można zabić wieloma narzędziami.

 

Jeśli będziesz szedł ślepo za stadem, to nie zajedziesz dalej niż te wszystkie barany.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 18
  • Dzięki 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak - Zgoda, sport itd. daje poczucie zadowolenia. Natomiast nie daje w życiu efektu "wow". Nie jest tak, że po latach wspominam jakiś trening itd. Generalnie idąc Twoim tokiem myślenia to najlepiej byłoby żyć w ciągłym rozwoju na zasadzie ból -> przyjemność, a to też jest męczące na dłuższą metę.

 

Może też jest tak, że po prostu z wiekiem codzienność zwyczajnie wydaje się bardziej szara i jest to w pewien sposób normalne.

 

Co do dzieci... One przede wszystkim nie rozumieją świata i problemów. Ja też wspominam te czasy najlepiej i doskonale wiem czemu, miałem wszystko w dupie i nie ponosiłem za to żadnych większych konsekwencji. Byłem zdrowy, nie obchodziło mnie, że nie mam pieniędzy, miałem świadomość, że jestem młodziutki i mogę sobie mieć jeszcze przez długi czas wszystko gdzieś, itd itp.

 

@wroński - Chyba nie umiałbym żyć na takiej wyjebce jak Ty :P Na pewno nie umiałbym.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź gumiśka pięknie ilustruje używkowiczów. Trawestując powiedzenie naszych zachodnich sąsiadów: „Ein Post sagt mehr als tausend Worte“.

Brawo, brawo @Ważniak ! Pięknie i przede wszystkim jak prawdziwie napisane!

Rzuciłem fajki z 5,6 lat temu. Od dwóch lat nie miałem alkoholu w ustach. Obecnie wywalam cukier i odkrywam uroki postu przerywanego. Moje obecne życie daje mi codziennie uczucie przyjemności i zadowolenia nieporównywalne z niczym, co przeżyłem jako pijący nikotynik. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, self-aware napisał:

Po chlaniu bawi wiele rzeczy, choćby bzdurnych. Bez picia np. wydają się nam one żałosne

Chodzi o to że rechoczesz jak debil z kolegi, który właśnie rzyga sobie na spodnie? Na trzeźwo byś chciał się tym cieszyć?

 

Czy cieszysz się że sikorka właśnie usiadła na gałązce obok okna. Czy to żałosne?

 

2 godziny temu, self-aware napisał:

mocnej przerwy od forum, takiej mniej więcej do czasu aż uznam, że w moim życiu jest "dobrze"

Nie rozumiem w czym przerwa od czytania Forum ma pomóc. Chyba że pozwalasz różnym treściom zamieszać sobie w głowie, to wtedy gazety lub pani w warzywniaku też Ci namieszają.

 

Wszystkiego dobrego! Kieruj własnym życiem!

 

Polecam książkę "Kieruj własnym życiem " Wayne W. Dyer

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, self-aware napisał:

@Ważniak - Zgoda, sport itd. daje poczucie zadowolenia. Natomiast nie daje w życiu efektu "wow". Nie

Naucz się choćby wagi tyłem i to powtórz.

Przybiegnij w pierwszej dwudziestce na 1500 startujących i to powtórz.

Zobacz spojrzenie kobiet taksujących twoją sylwetkę i to powtórz.

Wiesz jak to jest, czy tylko tak sobie piszesz?

Póki co jesteś szkodzącym sobie i być może innym teoretykiem. 

Edytowane przez MrThruster
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to życie po alko jest nudne i przewidywalne, szczególnie po wódce.

 

Po każdej najebce ta sama kupa, ten sam ból głowy i innych części ciała.

 

Dodatkowo łatwo przewidzieć co się będzie działo po 1,2 czy 3 godzinach picia. Nie wiadomo tylko kto w którym miejscu się przewróci i obrzyga. Zresztą na drugi dzień jak się o tym dyskutuje to i tak ciężko dojść do prawdy bo każdy ma swoją wersję. W sumie mało ciekawe dyskusje. Już wolę się ponudzić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Po pierwsze, jeśli zdecydujesz się na chwilę zawiesić obecność na forum to życzę powodzenia - i mam nadzieję, że  sobie wszystko uporządkujesz wrócisz  ogłaszając sukces.

 

 

35 minutes ago, self-aware said:

Zgoda, sport itd. daje poczucie zadowolenia. Natomiast nie daje w życiu efektu "wow". Nie jest tak, że po latach wspominam jakiś trening itd.

Trenowałeś kiedyś jakiś sport  na serio? Chyba nie.

 

Było w moim życiu parę lat kiedy to  alkohol zdecydowanie rządził - zaczynając od bezsensownych  melanży na studiach po równie głupie picie w piątki z kolegami z pracy ("work hard play hard"...). 

 

Ogarnąłem się i całkowicie poszedłem w  zdrowy tryb życia i sport.

 Uwierz mi, że najlepsze wspomnienia mam właśnie z niektórych treningów. Po dwóch latach ćwiczeń dopadła mnie stagnacja. Za ch*j nie mogłem przebić 100kg w wyciskaniu na ławce. Analizowałem technikę, zmieniałęm plan i nic. Ale  końcu ten moment nadszedł, kiedy jebane 100kg zostało pokonane (i uwiecznione na filmiku z telefonu). Zdecydowanie bardziej ten trening zapadł mi w pamięci niż jakieś imprezy z dragami na studiach.

 

Edytowane przez somsiad
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem życie bez używek nie musi być monotonne, szczególnie jeśli mówimy o alkoholu. Może parę lat temu nawalenie się, rzyganie i robienie głupich rzeczy było dla mnie jakąś atrakcją, ale teraz uważam to za zmarnowany czas spędzony z wątpliwej jakości towarzystwem. Jak się ma jakichś w miarę przyzwoitych kolegów/koleżanki to naprawdę nie trzeba się nałoić, żeby mieć o czym pogadać i miło spędzić czas, problem w tym, że wcale nie łatwo takowych znaleźć. Spora większość to sobie żyje tak od weekendu do weekendu nie mając większych ambicji niż obalenie flaszki i pójście w tango.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.