Skocz do zawartości

Ostatnie pytanie - życie bez używek, czy jest monotonne?


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, self-aware napisał:

Siema. Od jakiegoś czasu przygotowuję się do zrobienia sobie mocnej przerwy od forum

Jak masz pasję, uprawiasz sport, oddajesz się temu, nie jest monotonne. można czerpać z tego duzo satysfakcji i alkohol, fajki okazać się mogą, że nie będą tobie wcale potrzebne.  Nawyk szczęścia można sobie wyrobić, ciesząc się z tego, ze jesteś zdrowy, czy masz, to co tobie wcześniej napisałem  Apropo forum daj sobie spokój na jakiś czas, natchnie ciebie wena, WRÓĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, self-aware napisał:

Gdy przestałem pić to wyjścia straciły smak. Do tego inni chleją ostro i potem nawet nie da się z nimi dogadać i są wkurzający.

Niestety, jeśli nie chcesz chlać, stare znajomości idą w kąt, z takimi ludźmi będziesz miał co raz mniej tematów, aż całkiem stracisz z nimi kontakt. To naturalna kolej rzeczy. Najlepiej wtedy ogarnąć ekipę, która też nie pije.

35 minut temu, self-aware napisał:

Zgoda, sport itd. daje poczucie zadowolenia. Natomiast nie daje w życiu efektu "wow".

Niestety, im będziesz starszy, tym mniej rzeczy będzie wywoływało ten efekt, smutne ale prawdziwe. Dlatego ludzie wciąż poszukują nowych bodźców. Używki zmieniają wyobrażenie o rzeczywistości i dlatego są takie wciągające, niektórzy nie mogą nawet z tego się wyplątać, tak im się ta wizja podoba.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, MrThruster napisał:

Rzuciłem fajki z 5,6 lat temu. Od dwóch lat nie miałem alkoholu w ustach. Obecnie wywalam cukier i odkrywam uroki postu przerywanego. Moje obecne życie daje mi codziennie uczucie przyjemności i zadowolenia nieporównywalne z niczym, co przeżyłem jako pijący nikotynik. 

Z tym, że ja nie jestem jakiś rzucający w tym momencie. Nie piję od 5 lat (piwo, dwa miesięcznie). Nie paliłem nigdy w życiu. Nie jarałem nigdy w życiu. Gdy coś rzucasz to pierwsze miesiące są specyficzne i pełne emocji, fakt. Ale dla mnie życie bez używek to codzienność, więc nie mam z samego powodu nie korzystania z nich czegoś "wow". Co prawda pozostało jeszcze porno i walenie konia i to są 2 zdecydowanie najtrudniejsze uzależnienia.

 

23 minuty temu, Imbryk napisał:

Chodzi o to że rechoczesz jak debil z kolegi, który właśnie rzyga sobie na spodnie? Na trzeźwo byś chciał się tym cieszyć?

 

Czy cieszysz się że sikorka właśnie usiadła na gałązce obok okna. Czy to żałosne?

Nie. Chodzi po prostu o taką radość, jest jakoś tak... śmieszniej, lajtowiej. Nie wiem jak mam to wyjaśnić, serio.

 

24 minuty temu, Imbryk napisał:

Nie rozumiem w czym przerwa od czytania Forum ma pomóc. Chyba że pozwalasz różnym treściom zamieszać sobie w głowie, to wtedy gazety lub pani w warzywniaku też Ci namieszają.

Czytając braci mam obecnie 2 opcje, albo ktoś pisze o czymś negatywnym a to mnie nie nastraja tylko uświadamia, że się nie da, albo ktoś pisze o czymś pozytywnym i to mnie... zasmuca, ponieważ sukcesy innych w obecnej chwili działają na mnie demotywująco, nie chcę o nich czytać. Jak czytam, że ktoś zarabia na czysto po 500-1000zł dziennie, ma masę pomysłów, prosperującą firmę, sukcesy itd. a ja na ten moment mam na koncie dokładnie 312zł i 74 grosze, do wypłaty 2 tygodnie i nie wiem nawet co mam robić dalej to wprawia mnie to w ogromne przygnębienie. Wtedy słyszę, że trzeba działać a nie pierdolić i wpadam w jeszcze większy smutek bo w roku 2019 miałem łącznie z 5 dni w których nie wykonałem żadnej pracy. 5 dni na 365. Jedynie neutralne dyskusje są tutaj obecnie dla mnie ok. Dodatkowo tworzę tematy, w kółko te same, odbijając się od rad, których i tak nie umiem wdrożyć w życie lub nie wiem jak lub nie mam odwagi albo kasy. Czas na przerwę.

 

29 minut temu, Imbryk napisał:

Wszystkiego dobrego! Kieruj własnym życiem!

 

Polecam książkę "Kieruj własnym życiem " Wayne W. Dyer

Dziękuję.

 

31 minut temu, MrThruster napisał:

Póki co jesteś szkodzącym sobie i być może innym teoretykiem.

Nie rozumiem, jakim teoretykiem? Różnych rzeczy próbuję w życiu jeśli chodzi o sport, kalistenika, siłownia, basen, karate, boks, bieganie, joga, rower, łyżwy, narty, itd itp.

 

19 minut temu, Cortazar napisał:

Po każdej najebce ta sama kupa, ten sam ból głowy i innych części ciała.

Tak, ale jakaś taka frajda z danego dnia jest i wspominasz latami co się działo.

 

19 minut temu, somsiad napisał:

Po pierwsze, jeśli zdecydujesz się na chwilę zawiesić obecność na forum to życzę powodzenia - i mam nadzieję, że  sobie wszystko uporządkujesz wrócisz  ogłaszając sukces.

Decyzja już zapadła, dziękuję.

 

19 minut temu, somsiad napisał:

Trenowałeś kiedyś jakiś sport  na serio? Chyba nie.

Zdefiniuj mi "serio". Zawsze się przykładałem. Zresztą rzuciłem alko między innymi dlatego właśnie. Nie mam jednak na koncie żadnych treningów, które wspominałbym latami albo coś. Sport zawsze był w moim życiu, więc jest to raczej taka codzienność (chociaż od miesięcy jej nie ma bo zdrowie obecnie nie pozwala).

 

 

16 minut temu, Boromir napisał:

Nawyk szczęścia można sobie wyrobić, ciesząc się z tego, ze jesteś zdrowy, czy masz, to co tobie wcześniej napisałem

Może zatem brak mi nawyku szczęściea.

 

 

14 minut temu, Leniwiec napisał:

Niestety, im będziesz starszy, tym mniej rzeczy będzie wywoływało ten efekt, smutne ale prawdziwe. Dlatego ludzie wciąż poszukują nowych bodźców. Używki zmieniają wyobrażenie o rzeczywistości i dlatego są takie wciągające, niektórzy nie mogą nawet z tego się wyplątać, tak im się ta wizja podoba.

Problem w tym, że takie rzeczy sporo kosztują. Jakieś bungee, spadochrony i różne takie wywołujące dużo emocji. Trudno to robić regularnie.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, self-aware napisał:

Może zatem brak mi nawyku szczęściea.

Naucz się cieszyć z tego, co masz, uprawiaj sport, poprawia poziom endorfin w organizmie. Po za tym Marek nakręcił fajną audycję o szczęściu poszukaj sobie i przesłuchaj, módl się, afirmuj. Masz jakieś pasję, które rozwijasz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Boromir - Obecnie żadnych bo nie mam pieniędzy. Co do sportu to czekam na wypłatę i może starczy na lekarza, póki co ciężko mi coś robić bo stawy wysiadły (albo coś innego, nie wiem). Nawet jak po schodach schodzę to "kłuje", więc sport odpada.

 

Audycję odnajdę.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Psychodeliki (grzyby, LSD,) ja w sumie wszystko to wjebałbym do przeżywania doświadczeń i poszerzania świadomości, za bardzo się na tym nie ogarnia żeby iść do ludzi, przynajmniej ja tak mam. Ogólnie nie lubię, boje się bad tripów i jakichś wkrętów na bani.

 

-Trawka, tak wiem że to tez się zalicza do Górnego punktu, ale na ganji mogę nawiązywać normalne kontakty z ludźmi i nie czuje się odrealniony. Dobrze używana, potrafi poszerzyć świadomość, możesz popatrzeć na rzeczy z rożnej perspektywy. Tej używki nigdy nie wyrzucę ze swojego życia. Dobry mix z alko i stymulantami. Bardzo rzadko piję alkohol bez ganji. Solo na imprezie raczej odpada. 
 

-stymulanty to moj ulubiony rodzaj używek, dają naprawdę dobrą fazę, przy której ogarniasz sytuację, dobrze mixuje się z alko i ganją. Idealna używka na imprezę. Jest jednak druga strona medalu, wszystkie stymulanty oprócz kokainy i kofeiny ryją ostro beret i ciało, powodują zjazdy, dlatego właśnie zrezygnowałem. Jak będę zarabiał wystarczająco dużo kasy żeby sobie na to pozwolić, to będę używał koki, bo po niej zjazdy są zerowe. 

 

-Kofeina ulubiona używka na codzień, na trening, na wypad, do nauki, do szkoły, wszędzie. Z niej tez nigdy nie zrezygnuję. 
 

-Szlugi niszczą ciało, zmniejszają wydolność, dlatego czasem zapalę, ale nie daje się wciągnąć w uzależnienie. E papierosy na codzień. Dobre do refleksji i jak ktoś wyżej pisał, do przerwy. 
 

-Alkohol i tu robi się ciekawie, bo do niego trzeba mieć łeb, trzeba wiedzieć kiedy przestać, trzeba umieć minimalizować skutki uboczne, nie odpierdalać i nie tracić nad sobą kontroli. Z jednej strony ogłupia i to strasznie, z drugiej na imprezach to must need. Tańczę po nim lepiej, prowadzę rozmowy lepiej, jestem pomysłowy, podrywam o wiele lepiej, oczywiście mówimy o ilościach które sprawiają ze jesteś najebany, a nie zgonujesz na ławce. 
 

-MDMA zawsze chciałem spróbować, ale jakoś nigdy nie było okazji. Podobno nie takie złe jak o nim mówią. 
 

Na imprezie zarzucam klasyczny mix, alkohol, energetyk i ganja, idealne połączenie na każdy rodzaj wypadu. Kaca nie miewam, jedynie czuję czasem szkody na żołądku, głowa nigdy nie boli, mozg nie jest skatowany, nieważne czy pół litra czy 0.7. Nigdy nic złego po alkoholu nie odjebałem, nigdy nie przesadziłem, nie licząc dwóch razy kiedy najebałem się będąc wkurwionym na dziewczynę. 
Nie wiem czy mógłbym żyć bez używek, pewnie tak, ale czy to miałoby jakiś sens? Jeśli nie przeszkadzają ci one w głównym celu życiowym, to w czym problem. Raz miałem fazę na tryb życia mnicha i nie stroniłem od każdej używki, tym samym stroniąc od imprez i tym samym tracąc swoje skille komunikacji, pewności siebie i otwartości na innych. 
 

Poruszyles dobry temat, chętnie poczytam wypowiedzi innych. 
 

 


Zapomnialem wspomnieć o tym że jak prowadzisz imprezowy tryb życia na weekendzie, to zadbaj o siebie na tygodniu, zdrowe jedzenie, sport, ruch, witaminy i minerały. Połączenie sportu 5 razy w tygodniu, jednej dobrze zakrapianej imprezy w sobotę i kilku wypadów ze znajomymi w tygodniu to chyba jedna z lepszych opcji jakich znalazłem. Poza tym praca, praca, praca i czasem jakiś relaks sam na sam typu serial, książka, podcast, gra z kumplami. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, self-aware napisał:

 Obecnie żadnych 

hmmmm a jakieś bardziej przyziemne grasz w jakieś gry komputerowe ? Byłeś czy będziesz u lekarza sportowego ? Jak wyjdzie oczywiście co ci dolega, a czytanie książek , masz w pobliżu jakąś bibliotekę ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to jak ze wszystkim warto jest znać umiar. Nie propaguje alkoholu bo jego skutki mogą być tragiczne ale czasami pójście w drugą skrajność jest też niepotrzebne. Od czasu do czasu np. podczas wyjazdu czy pójścia na miasto fajnie wypić ciut więcej zabawić się. 

Mam mnóstwo fajnych wspomnień z imprez w liceum na studiach, czy po turniejach sportowych i myślę, że z perspektywy czasu było warto.

Część wyjść była słaba ale to jest też tak, że from time to time nawet fastfoody smakują. 

Z biegiem czasu oczywiście życie się zmienia.

 

Czy Ty nie masz przypadkiem momentu zwątpienia w to co robisz i to jest powód Twoich rozterek? Przewijają się tu czasami tematy, że ktoś prowadzi zdrowy tryb życia, stara się a innym i tak bardziej "wychodzi".

 

Oczywiście, ze wyjścia na miasto są nudniejsze (chyba, że ogarniasz mocniej Pua i latasz samemu na podryw) ale też nikt nie broni Ci bawić się z ludźmi na pół gwizdka. 

Nie musisz tam siedzieć i walić do odciny mówiąc trywialnie ale może pójście, walnięcie paru shotów, potem tzw. kebab upokorzenia wlałoby w Ciebie inne emocje. Emocje, które pozornie są trywialne ale czasami też potrzebne. 

To jest forma socjalizacji i tak jak można żyć bez kobiet jak i bez alkoholu to czasami te "używki" są pożyteczne. 

 

 

 

 

Edytowane przez EmpireState
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za małolata próbowałem trawy, amfy ale dla mnie to szajs szybko dałem sobie spokój. Alkoholu kiedyś piłem sporo, dziś mniej... Winko z żoną po koncercie, kilka kraftów w pubie z dawno niewidzianymi kumplami raz na miesiąc, na dwa... na jakiejś potańcówce raz na kwartał jakieś dwa czasem trzy drinki.

Szczerze? Nie chciałbym z tego rezygnować. Na potańcowce alkohol daje fajny luzik, w pubie z kumplami po drugiej ipce i porterku wkręcamy się w jakieś damskie towarzystwo (o ile jest okazja), jakoś tak bez spiny i kija w dupie... Nie chodzi o to żeby rzygać na gacie, nie upijam się od 5 lat, ale dla mnie jak dla Himilsbacha odobina alkoholu wprowdza element baśniowy do rzeczywistości ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, self-aware said:

Zgoda, sport itd. daje poczucie zadowolenia. Natomiast nie daje w życiu efektu "wow". Nie jest tak, że po latach wspominam jakiś trening itd.

Dziwne. Ja do dziś pamiętam np wejście na Rysy - pierwsza poważniejsza wyrypa w góry. Albo jak pierwszy raz zrobiłem na ściance drogę 5a+. Wspaniałe wspomnienia. Szybciej ulatują mi z głowy pijackie ekscesy czy harce z pannami w łóżku.

11 hours ago, ZamaskowanyKarmazyn said:

stymulanty to moj ulubiony rodzaj używek,

To nie jest dla każdego. Mogą szybko rozjebać życie, szybciej niż alko, co zresztą sam stwierdzasz - "ryją ostro beret i ciało"

11 hours ago, ZamaskowanyKarmazyn said:

będę używał koki, bo po niej zjazdy są zerowe

Ktoś Ci jakichś głupot nagadał :D Ewentualnie, jeśli wynika to z Twoich własnych doświadczeń, to myślisz tak prawdopodobnie dlatego, że kosztowałeś "kokainy" z ulicy w Polsce, która kokainy zawiera tak max z 10%, reszta to kofeina i jakieś nieaktywne wypełniacze. No nic dziwnego że po kofeinie nie miałeś zjazdu :D

11 hours ago, ZamaskowanyKarmazyn said:

MDMA zawsze chciałem spróbować, ale jakoś nigdy nie było okazji. Podobno nie takie złe jak o nim mówią. 

Są ludzie którzy chwalą, jednak musisz mieć na uwadze, że MDMA najprawdopodobniej (chociaż jest to ciągle tematem debat w środowisku naukowym) jest neurotoksyczne, jeśli przyjmowane jest często i/lub w dużych dawkach. Neurotoksyczne - w sensie że fizycznie zabija część neuronów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware doskonale Cię rozumiem. Nie piję alko już od kilkunastu miesięcy, wcześniej potrafiłem pić w naprawdę dużych ilościach do tego dołączałem różne wspomagacze. Pamiętam te czasy i ten klimat i często łapię się na tym, że wspominam je z sentymentem. Poznałem wtedy bardzo dużo ludzi i przeżyłem wiele ciekawych akcji. Jednak w tamtym czasie upadłem moralnie. Mógłbym do tego wrócić ale w głowie mam obecnie świadomość, że to wszystko było bardzo sztuczne. Co z tego, że się śmiałem i bawiałem jak na drugi/trzeci dzień się budziłem jako inny człowiek ponownie w otoczeniu swoich obaw i lęków. Po kilku krótszych okresach abstynencji i powrotów do picia postanowiłem, że nigdy więcej nie wrócę do alkoholu ponieważ powoduje on, że w mojej głowie otwierają się furtki po przekroczeniu których nie jestem tak naprawdę sobą i mogę zrobić sobie i innym krzywdę. Wiem, że ten ból który maskuje używkami siedzi głęboko we mnie ale jeszcze nie dotarłem do niego. Mam takie samo wrażenie jak Ty, że świat bez używek jest monotonny i szary ale to dlatego, że taki mamy program w głowie, który został wdrukowany nam przez społeczeństwo i tutajszą kulturę. Pooglądaj jakieś dokumenty rdzennych kultur(ameryka,syberia,azja,afryka) i zobacz, że oni nie potrzebują się otumanić, żeby dobrze się bawić i czuć. Jeżeli tego potrzebujesz, znaczy że tak naprawdę nie jesteś ze sobą zintegrowany, na jakimś głębszym poziomie nie lubisz siebie i potrzebujesz jakiejś substancji, żeby na chwile o sobie zapomnieć, chciałbym zaznaczyć, że piszę to również do siebie. Niedługo wybieram się na jakąś terapie, prawdopodobnie DDA, polecam i Tobie, może Ci pomoże, napewno nie zaszkodzi, możesz poznać również wartościowych i podobnych sobie ludzi. Pozdrawiam

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, ZamaskowanyKarmazyn said:

Mowimy o snuffie normalnej długości i utrzymująca się fazę przez kilka godzin, a nie byciu naćpanym całą dobę. :) 

Jeśli kilka godzin, to na pewno nie była to kokaina :D Koko to raczej paręnaście minut, góra pół godziny. Wyjątkowo parszywa używka, bo powoduje bardzo szybkie i mocne ssanie na dorzutkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez psychodelików co jakiś czas. Dają mi spojrzenie na moje życie z innej perspektywy, redukują stres oraz poprawiają nastawienie do świata. Nie wiem czy kiedykolwiek z nich zrezygnuję. 

 

MDMA, jestem początkujący w temacie, ale widzę w tym niezły potencjał imprezowy. Nie za często. 

 

Marihuaen, byłem do niedawna miłośnikiem tej używki, ale nie działa na mnie zbyt dobrze. Odziera mnie z pewności siebie, czego nienawidzę. Aczkolwiek mixy z alko zawsze na wesoło w odpowiednim towarzystwie. 

 

Alkohol, najlepiej w umiarkowanych ilościach, aby później nie bolało. Nie zawsze się udaje, gdy melanż ponosi. 

 

Stymulanty jakoś nigdy do mnie nie przemawiały. 

 

Tytoń? To jest dopiero podły nałóg. Paliłem przez 16 lat w moim życiu. 16 lat za długo. 

Edytowane przez piratos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nie nazwał życia bez używek monotonnym.

Jeśli masz w otoczeniu samych pijących którzy poza chodzeniem po klubach i piciu nic innego nie widzą to pora chyba zmienić znajomych.

Ja sam aktualnie jestem na etapie ograniczania picia i odmawiania komu się da że mnie męczy picie co kilka dni.

Na sylwku coś tam wypiłem bo miałem nawet ochotę, ale po sylwestrze były takie jazdy że już nie będę pił na pewno z tym kolegą.

Także uważam iż jeśli masz osoby które nie widzą nic poza piciem i klubami to chyba czas na zmianę takich osób.

Da się żyć bez picia, sam czasem bywam na zorganizowanych wypadach w góry z osobami niepijącymi i się da jak się chcę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, leto napisał:

Jeśli kilka godzin, to na pewno nie była to kokaina :D Koko to raczej paręnaście minut, góra pół godziny. Wyjątkowo parszywa używka, bo powoduje bardzo szybkie i mocne ssanie na dorzutkę.

No mówie właśnie o kilku godzinach na dorzutkach :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Połączenie sportu 5 razy w tygodniu, jednej dobrze zakrapianej imprezy w sobotę i kilku wypadów ze znajomymi w tygodniu to chyba jedna z lepszych opcji jakich znalazłem

Spoko, ale to działa jak masz 20 lat. Z czasem to tak nie jest już łatwo i alkohol coraz mocniej dobija. Poza tym nie widzę sensu chlać i ćwiczyć. Albo jedno albo drugie, szkoda wysiłku. Temat, który tutaj stworzyłem nie jest po to aby wrócić do chlania :) Raczej chciałem się dowiedzieć jak inni widzą życie bez alko i w sumie odpowiedzi, które dostałem są mniej więcej tym czego się spodziewałem, czyli praca z emocjami plus kasa na to, żeby gdzieś móc wyjść plus fakt, że z wiekiem generalnie życie jest bardziej szare (z wyjątkami).

 

20 godzin temu, Boromir napisał:

hmmmm a jakieś bardziej przyziemne grasz w jakieś gry komputerowe ? Byłeś czy będziesz u lekarza sportowego ? Jak wyjdzie oczywiście co ci dolega, a czytanie książek , masz w pobliżu jakąś bibliotekę ?

Przez ostatni rok tylko pracowałem, praktycznie nic innego nie robiłem. Tak jak napisałem gdzieś tutaj wcześniej miałem przez cały rok może z 5 dni wolnych. Komputer od gier włączyłem ostatnio około półtorej roku temu, może nawet dalej. Co do lekarza to czekam na wypłatę i wtedy idę, chociaż nie mam pojęcia ile w dużym mieście kosztuje u takiego wizyta, mam nadzieję, że maks 150zł.

 

Czytanie książek w miarę luźno, mam Kindle.

 

20 godzin temu, EmpireState napisał:

Czy Ty nie masz przypadkiem momentu zwątpienia w to co robisz i to jest powód Twoich rozterek?

Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak niepewny tego co mam dalej robić :) Ale to raczej nie jest przyczyna tego konkretnie tematu.

 

20 godzin temu, EmpireState napisał:

Przewijają się tu czasami tematy, że ktoś prowadzi zdrowy tryb życia, stara się a innym i tak bardziej "wychodzi".

Jak w każdej dziedzinie życia. Jednym coś przychodzi łatwo a inni "książkowo" napierdalają i bywa różnie. Jestem teraz we firmie gdzie jest sporo młodych ludzi sukcesu. Pomyślałem, że przyglądnę się w jaki sposób działają i coś z tego wyciągnę. I wiesz co? Chuj... Pod względem chęci i zaangażowania nikomu z nich nie ustępuję. Zwykli ludzie. Po prostu im wychodzi, po prostu. Żadnego magicznego składnika, nic. Co prawda mają masę pomysłów, ale to już raczej taka predyspozycja, że się dostrzega masę rzeczy, w które warto iść.

 

Co do reszty to do piwkowania i tak raczej nie wrócę. To w sumie jedyna rzecz, z której mogę być mimo wszystko bardzo dumny bo to uważam jest duży sukces w moim wieku nie brać praktycznie niczego.

 

9 godzin temu, leto napisał:

Dziwne. Ja do dziś pamiętam np wejście na Rysy - pierwsza poważniejsza wyrypa w góry. Albo jak pierwszy raz zrobiłem na ściance drogę 5a+. Wspaniałe wspomnienia. Szybciej ulatują mi z głowy pijackie ekscesy czy harce z pannami w łóżku.

Ok, ale wejście na Rysy to nie jest codzienność. Raz na 2 lata pojadę w góry czy coś, super. Ale mi chodzi raczej o codzienność. A co do panien to jednak to pamiętam bardzo dobrze i nie sądzę aby mi uleciało z głowy :) Ale może dlatego, że w sumie jakoś wiele tego nie miałem, okres 2-3 lat szaleństw i tyle.

 

@bulletproof - Nie no, na terapię DDD to raczej nie muszę iść. Szara codzienność to raczej nie jest coś co trzeba leczyć :) Wielu starych ludzi jest trochę zgorzkniałych, może to na swój sposób po prostu taki proces w życiu. Małe dziecko cieszy się z byle gówna, im człek starszy tym bardziej poważny. Rozumiem jednak co chciałeś przekazać.

 

6 godzin temu, piratos napisał:

Tytoń? To jest dopiero podły nałóg. Paliłem przez 16 lat w moim życiu. 16 lat za długo. 

Ok, to musi być gówno, dlatego nigdy nie paliłem. Nie dostrzegam w tym sensu. Jeśli już psuć sobie zdrowie to czymś co wprowadzi trochę radości.

3 godziny temu, pillsxp napisał:

Jeśli masz w otoczeniu samych pijących którzy poza chodzeniem po klubach i piciu nic innego nie widzą to pora chyba zmienić znajomych.

Większość chleje, ale ogółem nie mam już za wielu bliskich znajomych. Jestem w okolicach 30, większość ma już żony, dzieci i mieszkanie. Ja jestem trochę jak 20 latek, nic nie mam i nie wiem co mam ze sobą zrobić i dlatego też drogi z wieloma ludźmi po prostu się zaczęły rozchodzić. Trudniej o wspólne tematy kiedy oni rozmawiają o dzieciach, ślubach, inwestowaniu pieniędzy, wynajmie mieszkań, samochodach i takie tam różne rzeczy, o których rozmawiają początkujący dorobieni 30 latkowie i pytają się mnie jak to u mnie wygląda i kiedy w końcu się zmieni a ja ta sama narracja co 10 lat temu :) Lepiej dogaduję się z 20 letnimi studentami, którzy też nic nie mają (najlepiej jak są z biednych rodzin), tylko że oni praktycznie tylko i wyłącznie żyją chlaniem + ich poczucie humoru jest dla mnie bardzo słabe. Nie jest łatwo trafić w dopasowane towarzystwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Turop said:

Ja zamieniłem alkohol i narkotyki na adrenalinę, czy to dobry sposób? W zasadzie nie wiem, ale większą frajdę mam z skoku na spadochronie niż jak miałem moralniaka po 3 dniach picia. A czy to monotonne? Chyba nie ?

No właśnie o to chodzi. Nie po to pijemy, żeby się nudzić (pomijając patologie typu zapijanie depresji). Jak odstawisz alko to czymś by wypadało zastąpić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, leto napisał:

Jeśli kilka godzin, to na pewno nie była to kokaina :D Koko to raczej paręnaście minut, góra pół godziny. Wyjątkowo parszywa używka, bo powoduje bardzo szybkie i mocne ssanie na dorzutkę.

 

No. Fajne rzeczy sprzedają jako koksik :P

 

Znaczy ok, to mógł być Kret albo trutka na mrówki a tak to się pokręcił kilka godzin.

 

Nie zgodzę się, że parszywa, dwuznaczna taka. Żeby jeszcze się to cholerstwo tak szybko nie metabolizowało może nadawałoby się do miksa z ziółkiem a tak to olewka.

Sama z sobą to jakaś awaria. Seks dobry, ale i tak na zwale ze spida lepszy. Bardziej sensualny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, self-aware napisał:

Raczej chciałem się dowiedzieć jak inni widzą życie bez alko i w sumie odpowiedzi,

JAK  widzisz życie bez wrotek???

 

.....zasadniczo pytanie już jest z dupy ustawione tyłem....

WIADOMYM jest, że abstynent takiego pytania nie zada!

 

......czym jest sportowy mercedes dla kogoś sparaliżowanego???......

 

Tu się nam pojawia zabawka czasu, właściwie linearne pojęcie czasu.....

.....gdzieś tam zalałeś PAŁĘ za dużą ilość razy i masz 'paralitykus na mercedesus' a teraz pytasz jak to jest bujać się TRAMWAJEM?!

 

CZUJESZ spierdolinę pytania? 

Właściwie to 'Genezę spierdolina'....

 

RÓB, NIE PYTAJ, Wnukom potem opowiesz jak było!!!

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.01.2020 o 20:47, self-aware napisał:

Na ten temat na pewno nie mam z kim porozmawiać bo większość znajomych to wiadomo, byle do piątku i dzida z chlaniem

Rada nieironiczna. Zmień znajomych. 

 

Odpowiadając na pytanie - nie, używki nie dodają kolorytu. Chyba, że jakimś amebom. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.