Skocz do zawartości

Miłość mężczyzny do kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

1 hour ago, Analconda said:

A mężczyźni wszystkie mogą

Nie, nie wszystkie mogą. Nie wiem, skąd Ty bierzesz te swoje teorie.

 

Kto normalny zakocha się np w kobiecie, która jest agresywna fizycznie? Nadmiernie wulgarna? Jest ćpunką/alkoholiczką? Morderczynią? Ma rozbuchane ego, będąc jednocześnie tępą karyną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Analconda napisał:

Nie widziałem by kobieta kochała kogoś kto ma mało kasy i 180 wzrostu.

Znam takie pary. Już nawet po slubach. I to ładne dziewczyny. Z domów w których się nie przelewalo, raczej ze słabym wykształceniem typu pedagogika. Sa takie kobiety. A w tych facetów zapatrzone jak w obrazek. Oni normalni etatowycy. Praca, dom, praca, dom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli trzeba dyskutować o tym, czy miłość jest, czy jej nie ma to jednoznacznie wychodzi, że nie ma, bo to powinno być powszechne, skoro ludzie wchodzą ze sobą tak często w relacje, a mało kto zaznał "tego mitycznego uczucia". Mickiewicz uruchomił spierdolenie romantyzmu przez niespełnioną miłość z młodości. Idealizował kobietę z ogromnym prawdopodobieństwem do granic możliwości. Przelał miłość na kogoś, kto nie istniał w rzeczywistości. Jeżeli na tym ma polegać miłość to wypisuję się.

 

Skąd tak ogromna popularność komedii romantycznych, filmów i książek o miłości? Gdyby miłość była powszechna, istniała, a nie była równie prawdopodobna, co wygrana w totolotka to nikt by nawet nie wyruszył na seans, ani po ściek literacki miłosnego pokroju. Typowy deficyt. Nie masz czegoś, nigdy nie przeżyłeś, a chcesz to idziesz po substytut, bo ktoś ci wmówił, że o miłość warto walczyć. A wmówiła to kultura, pozostałości romantyzmu, które od zawsze utrzymują się nawet na poziomie językowym. Miłość jest, jak święty Mikołaj. W dzieciństwie wierzysz i czekasz z niecierpliwością. A po osiągnięciu pewnego wieku nakładasz strój mikołaja i idziesz roznosić ulotki za 10zł/h i odsyłasz dzieciakom sztuczny, przegrany uśmiech, bo nakręcasz spiralę bezsensownej iluzji, która wynika tylko z głębokiej potrzeby sprzedaży, nieustannej konsumpcji, dążenia do mitycznego eldorado szczęścia, całkowitego spełnienia. Bzdura. 

 

Chemia to jest sprawa udokumentowana i dowiedziona naukowo. Partnerzy otrzymują czas na zrobienie potomstwa, na pielęgnację, a później wracają do trybu rzeczywistości. Człowiek niczym się tutaj nie różni. Motylki w brzuchu, podniecenie, szybsze bicie serca, ciągłe myślenie o drugim człowieku, uzależnienie, typowa chemia, zgodność genetyczna. Przecież nawet pocałunek służy potwierdzeniu zgodności genetycznej. Rozpoznanie śliny, to się wszystko dzieje poza naszym świadomym rozumieniem. Robi to pierwotna część ludzkiego organizmu. Możemy sobą sterować, ale moim zdaniem w ograniczonym zakresie. Łatwiej jest przetrwać na tym świecie wierząc w coś czystego, jak miłość. To potrafię zrozumieć. Z męskiej perspektywy taka wiara to jednak ogromna głupota i narażenie się na duże straty w rzeczywistości. 

 

Cała epoka romantyzmu pokazuje, jak miłość niewiele znaczy tak naprawdę i w jak potężnym stopniu jest ideą, a nie ma praktycznie żadnego oparcia w rzeczywistości. To kłamstwo, które każdy lubi sobie wmawiać i szukać potwierdzenia, niekoniecznie w swoim życiu. 

 

Jako idea miłość istnieje. Zgadzam się w pełni i nawet dążę do jej rozwoju, ale w sobie, do czynności, które wykonuję. 

 

Na zakończenie. Uważam, że miłość mężczyzny do kobiety jest urojona. To miłość wynosząca kobietę ponad siebie, ponad wszystko inne, często ponad przetrwanie. To miłość nigdy niespełniona, bo nie istnieje kobieta, która wygra z męską kreatywnością, ideą, wyobrażeniem. 

 

Wyzwolenie się ze schematu miłosnego uważam za jedno z największych osiągnięć :) 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, leto napisał:

Kto normalny zakocha się np w kobiecie, która jest agresywna fizycznie? Nadmiernie wulgarna? Jest ćpunką/alkoholiczką? Morderczynią? Ma rozbuchane ego, będąc jednocześnie tępą karyną? 

Tzw #przegrywy - alkoholiczka czy ćpunka bez problemu znajdzie faceta tzw #przegrywa który weźmie każdą. Co zaprzeczysz? #Przegryw będzie tak napalony i szczęśliwy,  że jakaś go kocha, że nie będzie myślał o tym ilu już ją bolcowało jak była na odlocie.

Możesz jakkolwiek zaprzeczyć temu faktowi?

 

Czy kobieta weźmie alkoholika ćpuna przegrywa? - nie wydaję mi się. Co taki ktoś oferuje?

 

A mężczyźni mają różne upodobania. Mi by pasowała zajebiście wulgarna kobieta np.

Tylko, że one wolą chadów i badboyów a zfrajerzyć się nigdy nie dam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może porozmawiajmy o zdrowej miłości ("miłości", czy jakkolwiek to nazwać).

 

Takiej, która nie idealizuje partnera/partnerki. Nie traktuje go/jej jako celu samego w sobie, ale jako pozytywny, być może nawet wspaniały dodatek do życia. O miłości, która nie wszystko wybacza, ale jednak gdzie partnerzy dają sobie nawzajem bardzo dużo (nie, nie mam tu na myśli przepisania mieszkania). Wreszcie - o takiej miłości, gdzie akceptujemy drugą osobę, będąc świadomymi jej wad. Będąc świadomymi, że może ona w każdej chwili odejść, a być może nawet jest to nieuchronne. Takiej miłości, która widzi prawdziwego człowieka po drugiej stronie, a nie wymyślony w naszej głowie fantom.

 

Moim zdaniem taka miłość jest nawet lepsza, piękniejsza od tej "disneyowskiej" wersji "i żyli razem długo i szczęśliwie". Bo jest prawdziwa. Ugruntowana w rzeczywistości. Jest soczysta, a nie złudna.

 

Myślę że przeciwko takiej miłości nikt z Was by nic nie miał, nie?

 

Możliwe/nie możliwe do zrealizowania? Pewnie co człowiek to opinia. Ja uważam, że możliwe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mosze Black napisał:

Tak szczerze to żadna z płci raczej nie jest w stanie się pokochać taką krystaliczną miłością, jeśli już to tylko I wyłącznie swoje dzieci, albo siebie.

Jest w stanie ale ten proces jest od siebie do kogoś a nie ktoś mnie pokocha i potem ja siebie poprzez tą osobę. 

 

Powiem tak, ogólnie nie chciałem się wypowiadać w tym temacie bo znów będzie, że kocowały piszę ale:

- To co ludzie dzisiaj nazywają miłością to nie ma nic z nią wspólnego.

 

Mężczyzna kocha warunkowo kobietę za jej wygląd, wystarczy sobie wyobrazić, że waszą ukochaną kwasem polewają, nadal byście ją kochali? No i co gdzie te rączki mężczyzn, którzy się zgłaszają, że by nadal kochali? - takich ludzi jest bardzo ale to bardzo mało tak naprawdę.

- kobieta również kocha warunkowo na zasadzie: "Co ten szatan mógłby mi dać i co ma i czego nie ma i czy spełnia moje wymagania" Kocham go gdy zarabiał 300.000 na rok, ale już go nie kocham tak mocno gdy zarabia 100.000, a jak straci robotę to moja miłość również wyparuje"

 

Nie mylić miłości z potrzebami

 

To co standardowe państwo Nowak nazywają miłością to łączenie się na różnych poziomach czy też forma przyciągania na różnych poziomach  i co najwyżej wspólne interesy. 

-fizyczna, intelektualna, pieniężna, mentalna, relacja rodzic - dziecko, pożądanie itd. 

Jeżeli nie jest tak jak mówię, to Pan szanowny Michał Wiśniewski powininen nadal kochać wszystkie swoje poprzednie chyba 4 żony, do tej pory.

 

Generalnie może inaczej, bo będę musiał elaboraty pisać a nikomu to się pewno nie będzie chciało czytać:

 

- Jeśli kochasz kobietę za to jak wygląda chociażby to już nie jest miłością tylko warunkiem. Czyli jest "miłością warunkową"

- Jeśli kochasz faceta za wymogi, które realizuje jak np mieć dom, samochód to nie jest miłość tylko potrzeba, warunek "miłością warunkową"

 

Miłość w takim rozumieniu najprostszym powinna być bezwarunkowa, a taką miłość generuje tylko praca nad sobą, gdzie Ty jesteś miłością, która się rozlewa na wszystko, a nie szukasz źródła miłości by go zabrać komuś dla siebie. 

 

Innymi słowy - jeśli chcesz faktycznie kochać, musisz wpierw kochać siebie, akceptować siebie, być wdzięcznym, cieszyć się, każdym dniem wtedy Twoja istota staje się źródłem faktycznej miłości do świata i życia oraz ludzi, stajesz się przejawem miłości,  która akceptuje wszystko i kocha. Dlatego gdy ktoś obleję Ci kwasem kobietę, to nadal ją kochasz, bo wygląd nie był warunkiem do pokochania. 

 

(Szukaj kogoś, z kim stajesz się lepszą osobą, to już znacznie lepszy wyznacznik do pokochania kogoś, bo się ulepszacie na wzajem w związku i rozwijacie a nie zwijacie.)

 

To samo z instytucją małżeństwa co to za miłość skoro musimy podpisać papierki, że Ty ode mnie nie odejdziesz ani ja od Ciebie. To jest biznes i interes nic z miłością faktyczną nie ma wspólnego jest to pragmatyczne podpisanie biznesowego interesu. To nie jest tak, że ksiądz daje pieczątkę państwa Watykan i ooo miłość już jest. Każda para w momencie, w którym podpisuje i mówi "tak" zaczyna się bać, że ten ktoś od nich odejdzie, miłość prawdziwa POZWALA NA ODEJŚCIE, bo miłość prawdziwa daje wolność drugiej jednostce a nie granice, których przekraczać nie możesz, bo to jest "warunkową miłością" co znów miłością tak naprawdę nie jest tylko wynika ze drugiego biegunu miłości czyli strachu. Paradoksalnie uważam, takie związki, w które wchodzą dwie istoty kochające przede wszystkim siebie a nie drugiego mają największą szansę na przeżycie 365 dni obrotów ziemi razy ile tam? Dajmy na to 50 lat.

Przeciętna "miłość ludzka" trwa około 365 obrotów ziemi razy 3 lata. Co daje nam średnio imponujący wynik około 1000 dni "miłości na zawsze". Jak wspominałem w, którymś z wątków miłość pana Wiśniewskiego "na zawsze" trwała około 4 lata. (przepraszam Panie Wiśniewski ale wszyscy pana znamy, dlatego podaję pana przykład) 

Moim zdaniem nie ma mowy tu o miłości ani nawet o zrozumieniu drugiego człowieka i chęci spędzenia z nim czasu tylko jest to jakieś na chama zabieranie innej osoby dla siebie, które kończy się rozczarowaniem i ogromnym żalem, połączonym ze smutkiem.

 

Jeśli chcesz sprawdzić czy faktycznie kogoś kochasz to wyobraź sobie, że traci kończyny, traci pieniądze, wygląd i masz swoją odpowiedź.

 

Pozdrawiam.

 

 

A tu macie przeciwieństwo tego co napisałem wymagania, wymagania, wymagania, co to za miłość? To żart:

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłość to takie puste słowo, które fajnie wygląda tylko w powieściach dla kucharek i filmidlach, serialach z Wenezueli, kobiety często mówią o miłości mając na myśli zwykle pieprzenie się z jakimś Chadem albo innym BadBoyem. Jest cała masa takich pustych słów - równość, tolerancja, przyjaźń, dobro, demokracja i wolny rynek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, SzatanKrieger said:

Jeśli kochasz kobietę za to jak wygląda chociażby to już nie jest miłością tylko warunkiem.

Tylko że to jest praktycznie niemożliwe do zrealizowania. Nawet, jeśli ktoś w głębi duszy wyznaje szczerze taką teorię, to i tak zawsze, mając do wyboru partnerkę brzydszą i ładniejszą, wybierze ładniejszą (zakładając że ocena pozostałych cech tych kobiet jest na podobnym poziomie). No bo dlaczego miałby wybierać brzydszą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kozacki temat. Znowu powieszę kilka psów na pizdolizach. 

 

Prawdziwe powody dla których lwia czesc mężczyzn wchodzi w zwiazki i w nich zostaje nawet jak jest chujowo to:

 

-Popęd seksualny.

-Desperacja.

-Brak jakiegoś celu w zyciu.

-Niska samoocena.

-Życie wspomnieniami początkowego haju.

-Strach przed ostracyzmem ze środowiska, które również jest spantoflone.

-LEWIZNA tak wielu koleśi nie wyobraża sobie zostać bez kogoś kto umie wbić jajka na patelnie (widzialem na własne oczy 20lat i nie umiał...), ogarnia pralkę/mopa, umie otworzyć buzie w urzędzie dlatego jedyna droga PRZEŻYCIA jaką widzą to odrazu spod spódniczki mamusi pod pantofelek niuni.

 

Kurwa ile to milionów razy już słyszałem jak lży swoją cudowną myszkę pod jej nieobecność od najgorszych a spytany czemu w tym tkwi:

 

-Bo gdzie ja znajde lepszą.

-Bo co rodzice powiedzą.

-Bo już czas.

-Bo kto mi zrobi <wstaw dowlone zadanie z porządków w domu\pójście do urzędu\zorganizowanie gamoniowi dnia bo on nie wie>.

-I co ja będę bez niej robił.

 

Itp itd....

 

Jeśli chodzi o mnie. Ja byłbym sie w stanie zakochać w kobiecie nazwijmy to "archetypowej".

 

Wiecie jak np. Kobiety ze starego pokolenia nie mogą wysiedziec spokojnie wiedząc, że nie każdy jeszcze w domu zjadł obiad i ktoś chodzi z pustym brzuchem? I one są tym naprawdę zmartwione i przejęte, nie mają tego w dupie jak to dzisiejsze kurestwo.

 

To jest to za co moje serce otwiera sie jak nogi rumunki za 30euro...

 

 

@Ewka większość mężczyzn jest poprostu zesrana totalnie. Oni wierzą, że bez kobiety zginą. Tam nie ma miłości.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, SzatanKrieger said:

stajesz się przejawem miłości,  która akceptuje wszystko i kocha

Tutaj nie mówisz o miłości romantycznej, o miłości między partnerami. Rozumiem Twój tok myślenia, tylko że trochę popłynąłeś :D Tobie chodzi o miłość do świata i do siebie. O miłość taką, jak ją rozumieją buddyści. Ale nawet Budda w Dhammapada pisze, że

Quote

Niech nikt nie zaniedbuje własnego dobra na rzecz czyjegoś dobra, jakkolwiek wielkiego. Jasno rozumiejąc swój własny dobrobyt, winno się być nastawionym na czynienie dobra.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, mac said:

Jeżeli trzeba dyskutować o tym, czy miłość jest, czy jej nie ma to jednoznacznie wychodzi, że nie ma, bo to powinno być powszechne, skoro ludzie wchodzą ze sobą tak często w relacje, a mało kto zaznał "tego mitycznego uczucia".

To już było wałkowane kilka razy miłość to nie uczucie tylko postawa. Przysięgam przyszłej żonie, że jej nie opuszczę aż do śmierci mimo iż wiem, że haj hormonalny przeminie, mimo iż wiem, że się zestarzeje itd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minutes ago, Analconda said:

alkoholiczka czy ćpunka bez problemu znajdzie faceta tzw #przegrywa który weźmie każdą. Co zaprzeczysz? #Przegryw będzie tak napalony i szczęśliwy,  że jakaś go kocha, że nie będzie myślał o tym ilu już ją bolcowało jak była na odlocie.

Możesz jakkolwiek zaprzeczyć temu faktowi?

Znajdzie sobie faceta - zgoda. Czy taki facet ją pokocha? No nie sądzę. Poużywa ją trochę i tyle. Nie wiem, może się mylę, ale tak mi się wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, leto napisał:

Czy taki facet ją pokocha? No nie sądzę. Poużywa ją trochę i tyle.

Mówie o zwykłym kolesiu lub nawet #przegrywie. Będzie z nią bo ta mu będzie wciskała kit, że go kocha a on będzie jej płacił za działki ta se wstrzyknie (przy okazji wybolcuje ją jakiś narkoman na melinie) i wróci do kolesia co ją kocha i chce ją zmienić. A nawet jak mu się uda to ona i tak pójdzie do chada albo badboya.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8gp77avtmfuu.png

Szybki okolicznościowy mem.

Miłość jest jak Bóg. Może jest, może nie ma, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Oba pojęcia są wg. mnie ze sobą sprzężone, jedno wręcz wynika z drugiego.
Współcześnie odchodzi się od religii, jednak przyjrzyjmy się co takiego dawała ona społeczeństwu:
-przyporządkowanie ładnych do ładnych, brzydkich do brzydkich, niska pani + niski pan, bogata pani + bogaty pan, córka chłopa + chłopski syn;
-żadnych samotnych matek, żadnych facetów wieszających się na sosnach z samotności;
-jako taka gwarancja wierności, obowiązek wywiązywania się obu stron z kontraktu, jakim jest małżeństwo (tak naprawdę seks, pranie i sprzątanie w zamian za utrzymanie);
Kiedy odrzucono koncepcję Boga, ludzie dostali upragnioną wolność, oto jej wstępne konsekwencje:
-100% pań zabiega o 30% facetów, pozostali faceci to wycieraczki od podwózek, pożyczania hajsu, odrabiania projektów na uczelnię;
-swoboda wymiany partnerów seksualnych dla obu płci... nie licząc jakichś 70% facetów;
-facetom spadły klapki z oczu i odrzucili koncepcję miłości;
No i teraz wśród skutków dalekosiężnych mamy co następuje :)
-kobiety straciły 'opiekunów/sponsorów" oraz poczucie bezpieczeństwa, dodatkowo feminizm zaprzągł je do pracy;
-faceci świadomi wolności seksualnej kobiet, nie chcą się żenić ani mieć z nimi dzieci - i jeszcze są za to obwiniani;
-kobiety nie mogą zrealizować instynktu macierzyńskiego na zwyczajowych zasadach, odbywa się to głównie poprzez okradzenie mężczyzny z decyzji, a potem drenaż finansów;
Mógłbym tak jeszcze długo, ale mi się nie chce.

Bawi mnie tylko ten żeński punkt widzenia, jak pada pytanie "czemu mężczyźni nie wierzą w miłość", z tym przeświadczeniem, że taka rzecz istnieje, podczas gdy jesteśmy rozwiniętymi małpami a miłość w ujęciu chrześcijańskim to nic innego jak oparta na instynktach inżynieria społeczna, bardzo zresztą słuszna, ale NIE NA TE CZASY. Współczesny facet potrafi prać i gotować, seks kosztuje ~200PLN za godzinę. Dlaczego miałby "kochać" i się żenić? Uprawniać kobietę przysięgą i podpisem do wypracowanych przez siebie pieniędzy, kiedy w zamian dostaje coś, co szumnie nazywacie "relacją emocjonalną" i wsparciem? W salach sądowych pełno jest wypowiedzi typu "należy mi się dom, bo robiłam mu kanapki do pracy"

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemożliwym jest kochać i wybierać dla siebie coś co będzie się z Tobą kłóciło czyli ładniejsza nie zawsze znaczy "lepsza". Owszem atrakcyjniejsza oddziałująca mocniej na instynkty natomiast nie koniecznie lepsza w ogólnym rozrachunku. Faktyczna miłość jest silniejsza od instynktu.

Instynkt to instynkt ale faktyczna bliskość, jest mi daleko bliższa niż tzw "numerek".

Jeżeli przyjmiemy aksjomat, że ładna znaczy lepsza, to ciągiem łańcuchowym powinniśmy iść do coraz to piękniejszych kobiet i zostawiać te z, którymi aktualnie jesteśmy a jak wiadomo, gdy kogoś kochamy to wolimy spędzać z Tą osobą czas i budować wspólną relację niż nawet z ładniejszą jej koleżanką. Jeżeli wybieramy koleżankę to idziemy za instynktem przyjemności a nie za miłością bo jeśli wybieram babkę atrakcyjniejszą kosztem tej, z którą jesteśmy to nie działamy z miłością tylko - pożądaniem. 

Oczywiście dajmy na to koleżanka może być ostrą sztuką i klei się do mnie ale jeśli jestem z babką, która nie wiem była ze mną gdy miałem podgórkę, była troskliwa, jest oddana, ciepła, urocza, ma po prostu jakiś zestaw cech, które sprawiają że ona jest dla mnie "najlepsza", była ze mną gdy byłem ciężko chory czy zaniemogłem, opiekowała się, to bym nie poszedł do takiej babki, bo ona jest dla mnie najlepsza, najbardziej unikalna nawet jak może nie jest miss europy. Jednak mówię ja jestem beznadziejnym romantykiem, więc może nie warto patrzeć na to co piszę. Może i lepiej dla, niektórych brać tą 10 na 10 ale dla mnie wspólne przeżycia, wspomnienia są cenniejsze. Ja po prosu jak już to kiedyś wspomniałem lubię luksusowe rzeczy - zamiast luksusowej restauracji z kobietą która jest super seksowna wolę jeść herbatinki z babką, która też mi się podoba ale mam super połączenie, rozumienie i dla mnie te herbatniki w tym momencie są najlepszą potrawą bo dzielę się nimi z kimś kogo kocham. Dla mnie luksus to człowiek, który jest ze mną na dobre i na złe, pani 10 na 10 kosztuje 500 zł w agencji a za 500 zł nie kupię sobie partnerki na wspólne przeżycie, życia.

 

6 minut temu, leto napisał:

Niech nikt nie zaniedbuje własnego dobra na rzecz czyjegoś dobra, jakkolwiek wielkiego. Jasno rozumiejąc swój własny dobrobyt, winno się być nastawionym na czynienie dobra.

Owszem i on mówi to co ja napisałem tylko tutaj raczej ja odczuwam bardziej kontekst finansowy ale:

 

Jeżeli zaniedbujesz siebie, własne dobro i idziesz z kimś do kogoś to ten ktoś Cię odrzuci czyli tracisz własne dobro/dobrobyt bo wcześniej go nie miałeś. Czyli znów bądź miłością dla siebie wpierw a potem idź z "Garnkiem miłości" do kogoś innego. Przynajmniej ja tak to widzę. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger ja się zgadzam z prawie wszystkim, co w ostatnim poście napisałeś (może też jestem niepoprawnym romantykiem, hahaha), ale Ty chyba nie zrozumiałeś, co miałem na myśli (moja wina - niedostatecznie dobrze wyjaśniłem). Jeśli jesteś sam i masz wybierać partnerkę - to wybierzesz tą ładniejszą, zakładając, jak pisałem, że pozostałe cechy "wyceniasz" u tych dwóch kobiet na podobnym poziomie. Dowodzi to po prostu tego, że miłość romantyczna jest nierozerwalnie związana z atrakcyjnością. Jeśli by tak nie było, to byłoby Ci wszystko jedno, z którą kobietą chcesz "wchodzić w miłość". A jednak nie jest wszystko jedno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wielokropek to raz, a dwa - kto rzeczywiście kogoś kochając będzie się cieszył, gdy druga isoba odejdzie do kogoś innego, ponieważ będzie bardziej szczęśliwa z drugą osobą, a Ty będziesz chciał jej szczęścia, gdyż ją rzeczywiście kochasz?

 

Wątpie, że ktoś byłby do tego zdolny.

Jak znam życie to było by:

- a to kurwa odeszła ode mnie

Albo:

- a to chuj, zmarnowałam 3 lata swojego życia

 

Także...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto

Ja też się zgadzam z tym całym postem co napisałeś w poście, który zaczyna się od:

Godzinę temu, leto napisał:

To może porozmawiajmy o zdrowej miłości ("miłości", czy jakkolwiek to nazwać).

 

(nie zauważyłem go wcześniej)

 

To co opisałeś to akceptacja kogoś czyli pochodna miłości, zrozumienia. 

Akceptuję Cię takim jaka/jaki jesteś. 

 

 

Wielokropka też napisała ważną rzecz, że "nie potrzebuję Cie ale chcę z Tobą być".

 

To wszystko jednak wynika ze zrozumienia siebie, z pokochania siebie wpierw, akceptacji siebie czyli przynajmniej minimalnej miłości do siebie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Black właściwą reakcją jest "było-minęło, to się zdarza, było dużo fajnych momentów, ale ona, tak jak i ja, jest człowiekiem i ma prawo do swoich decyzji, nie mi oceniać, czy te decyzje są właściwe". Niestety, wielu mężczyzn, szczególnie na tym forum, tego nie rozumie. Stąd przewijające się co jakiś czas pytania "jak utrzymać przy sobie partnerkę", wieczne wątki o radzeniu sobie z shit-testami, trzymaniu ramy, strachy o to czy inni nie mają większego penisa/portfela/bardziej kwadratowej szczęki ("SMV") itd itp.

 

Dużo łatwiej jest szukać rozwiązań problemów, które widzimy na zewnątrz, niż tych w środku. Dużo łatwiej jest pomstować na "hipergamię", "zepsucie" współczesnej kultury i "rozwiązłość" kobiet, niż pochylić się nad tym, co się dzieje w swojej własnej głowie. Nad swoimi fobiami, irracjonalnymi przekonaniami, kompleksami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, rycerz76 napisał:

Szczerze to z większością się zgadzam prócz tych relacji mimo, iż to kobiety ich bardziej potrzebują żeby nie wariować.

Pominąłem to celowo - nie neguję potrzeby bliskości, zaufania, ale kiedy dzielisz się czymś prywatnym z kobietą, to tak naprawdę dzielisz się tym ze wszystkimi jej koleżankami + mamusią + babą z warzywniaka - więc ostatecznie mądry facet tej potrzeby nigdy nie zaspokoi. To zresztą wielki zarzut ze strony kobiet - że faceci są zamknięci w sobie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, rycerz76 napisał:

Tu też się zgadzam czasami z tej cechy korzystam do rozpowszechniania informacji.

A ja wykorzystuję to w odwrotnym kierunku: jak chcę wysondować niewiastę, rozmawiam z jej koleżankami i mówię wprost, że podoba mi się ta czy tamta. Od razu uruchamia się zazdrość i dostaję komplet  informacji typu treska we włosach, napompowany biust itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.