Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie to nie jest kwestia plusów ani minusów, a głównie kwestia religii. Ale jeśli już mam określić parę minusów w odniesieniu do mnie (inne kobiety mogą na to patrzeć inaczej), to byłoby to:

1. Przeświadczenie, że jesteś z facetem, którego może mieć każda i którego prawie każda miała w przeszłości.

2. Wyższe ryzyko, że facet gdzieś na boku posiada dzieci, na które musi łożyć, bo chciał się tylko zabawić, a tu bęc i bombelek.

3. W przypadku dziwkarskiej przeszłości: facet nauczony chodzenia na łatwiznę będzie odczuwał też silną pokusę pójścia na łatwiznę w przyszłości.

5. Zawsze wolę, kiedy facet dopuszcza do siebie kobiety bliskie mu i w jakiś sposób wyjątkowe, a nie każde lak leci, o ile są w miarę ładne i nie uciekają na drzewo.

 

Minusów w zasadzie nie widzę żadnych. Nie zależy mi na kochanku z pornosów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem tych personalnych wycieczek. Każdy powinnien żyć jak chcę. Mam koleżanki które miały wielu partnerów jak i też dziewice powyżej 20 roku życia. Nikogo to nie skreśla w moich oczach jako człowieka, a kto chce kogo do związku niech sam decyduję. Ja w sumie zawsze oczekiwałam osoby z podobnym podejściem do współżycia. Też jak poprzedniczki nie wyobrażam sobie za dużej liczby partnerek u faceta. Z moim facetem jesteśmy swoimi pierwszymi i jakoś nam idzie. Każdy ma swoje spojrzenie na świat, na związki oraz inne doświadczenia i według tego wybiera kogoś kto do niego pasuję. Ja rozumiem, niech facet szuka dziewicy lub kobiety z małym przebiegiem. Ma takie prawo nawet jak sam święty nie jest. Nie trzeba kogokolwiek obrażać i jego życia seksualnego. Tylko nie rozumiem oburzenia facetów, że są kobiety którym na tym zależy. Mam też prawo sobie wybierać pod swój gust i nie akceptować liczby partnerek powyżej 5. Najważniejsze żyć w zgodzie ze sobą, nie krzywdząc innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, azagoth napisał:

Podziwiam tę walę z wiatrakami (od lat) ale celu nie rozumiem. Oświećcie mnie ;)  

Czytając niektóre siostry w tym temacie, cel jest jeden- dobrać się do boczku, ukrytego pod barchanami ;) 

 

Założenie tematu, to teza jakoby bardzo doświadczeni mężczyźni byli mistrzami w swoim fachu, kobiety- dziwkami. 

Mnie taka teza nie przekonuje, zgodziłbym się w ciemno tylko w skrajnych przypadkach jeśli chodzi o kobiety. Z facetami to wygląda różnie, a rozbija się o klasę. 

 

Jak na zawołanie pojawiło się kilka kobiet sugerujących wstręt do doświadczonych mężczyzn, lub co najmniej dezaprobatę. 

 

Jestem naprawdę ciekaw jak zareagowałaby jedna z drugą, spotykając doświadczonego mężczyznę.

Nie ruchacza weekendowego, któremu ręce lepią się do panienek podejrzanych proweniencji, a z ust ślina kapie na widok dekoltu czy mini. A może nie tylko z ust.

Bo chyba takie wizerunki nasze siostry mają przed oczami.

 

Mam na myśli mężczyznę, który jest przystojny, charakterny. Potrafi rozmawiać, dać dobrą energię, fajne emocje i szczery uśmiech, bez cienia obleśności. Taki, który dotyka by poprowadzić partnerkę, nie by 'zmacać'. 

Nie pcha się z łapami, ale potrafi dać dotykiem do zrozumienia, że widzi naprzeciw atrakcyjną kobietę, nie materac. 

Wreszcie, takiego który wiele może ale niczego nie musi, nie ma presji i taka aura z niego bije. 

 

To wszystko bierze się z doświadczenia. 

 

Rozumiem, drogie Panie, że wzruszyłbyście ramionami, przeszły obok i poszukały sobie takiego, który w wieku 30-40

lat miał jedną czy dwie partnerki? 

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 8
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Meitner napisał:

Ładnie w tym wątku widać jak niektórzy przeorani "samcy" z przebiegiem jak stary Passat próbują wyśmiać drugą stronę bo nie mogą pogodzić się z faktem, że dla normalnych kobiet z wartościami ich rozklekotany na dziwkach penis jest obrzydliwy.

Jestem ciekaw skąd wynika to jakże błędne założenie, że szanujący się facet z doświadczeniem oraz wiedzą w sprawach damsko-męskich tudzież uzbrojony w wiedzę z tego forum, będzie się chwalił nowo poznanej i chętnej na coś więcej pani, ile to on nie przeorał niekonieczne w swojej sypialni. Pewne sprawy lubią ciszę i spokój;) Wszelkie próby dowiedzenia się przez ową panią będą wyśmiewane, olewane lub od razu ucinane z miejsca. Raczej nie można liczyć na mityczną kobiecą intuicję oraz coś w stylu "domyśl się".

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Androgeniczna Nie wypowiadaj się za wszystkich bo nie każda para jest taka jak Ty ją widzisz. Ja nigdy w życiu nikomu nie powiem z kim spałam i z iloma partnerami, dlatego też o to nie mam zamiaru wypytywać. To jest moja prywatność i moja droga, która też miała wpływ na to jaka jestem, a liczy się efekt finalny niż to co było. Po co wracać do przeszłości jak ma się wszystko poukładane i jest się świadomym, szczęśliwym człowiekiem? ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, hogen napisał:

Czasem twoja niedojrzałość i naiwność mnie powala...

Tak jak napisała @Lalka każda para jest inna. Jeśli ty wolisz być z dziewczyną która również nie powie Ci lub skłamie o ilości partnerów to oczywiście też możesz ją kłamać lub nie mówić do końca prawdy. Ja mówie za siebie że jestem szczera w stosunku do partnera i wiemy o sobie wszystko. Partner który nie chciałby powiedzieć lub kłamałby nie byłby w kręgu moich zainteresowań. Ot co. 

19 minut temu, Lalka napisał:

Po co wracać do przeszłości jak ma się wszystko poukładane i jest się świadomym, szczęśliwym człowiekiem? ;) 

Bo dla mnie przeszłość partnera ma wpływ. Sama starałam się wybierać dobrze partnerów i nie nabijać sobie licznika żeby móc z pełną odwagą powiedzieć przyszłemu mężowi ilu miałam partnerów i żeby to dobrze odebrał. Tego samego oczekuję od niego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Androgeniczna napisał:

Jeśli ty wolisz być z dziewczyną która również nie powie Ci lub skłamie o ilości partnerów to oczywiście też możesz ją kłamać lub nie mówić do końca prawdy.

Nie wiem po co się tego uczepiłaś. Ja nie pytam, i mnie też żadna nie pytała. Uważam za bezcelowe informowanie o takich rzeczach. To jest przeszłość i niech tam pozostanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo ładnie to ubrałeś w słowa. Dokładnie tak samo myślę.

 

I tak w ogóle, to jaki jest wzór na "nieszanowanie się"? Ile średnio partnerów na dekadę o tym świadczy? Bo chyba ktoś, kto w wieku 20 lat miał 5 partnerek, to co innego, niż ktoś, kto ich miał 5 w wieku 40? A jeśli miał 10 w wieku 40 to już się nie szanuje, czy jeszcze spoko?

Edytowane przez leto
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś nie chce wracać do przeszłości to może ma coś do ukrycia. Mi się to tak kojarzy, wyszalała się za młodu, robiła rzeczy, które mogłyby psuć jej reputacje no to teraz jej zdaniem nie powinno się patrzeć w tył i liczy się tu i teraz. Może tak nie jest, ale jest to na pewno bardzo wygodne.

 

To tak jakby ktoś nie wiem najął się na najemnika, dostał 2 miliony na start za wymordowanie wioski, matek, dzieci, ojców. Założył biznes i teraz jest dobrym biznesmenem i nie liczy się przeszłość tylko to, że teraz jest już dobry.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto

 

Jest inny aspekt, o którym zadają się zapominać klepiące posty z zawziętością godną lepszej sprawy, nasze porządne i moralne siostry. 

 

Każdy, kto ma odrobinę doświadczenia w relacjach wie, jak bardzo ważną rzeczą jest interakcja między dwojgiem, sposób i dynamika przepływu energii.

To, jak się czujesz będąc blisko drugiej osoby, kiedy niekoniecznie ma to związek z seksem czy hajem hormonalnym. 

 

Do tego dochodzi kwestia osobowości, wspólnych zainteresowań, sposobu traktowania drugiego człowieka.

 

Sprowadzenie wszystkiego do pytania o to, czy ktoś spał z jedną, pięcioma czy dziesięcioma osobami, to spłycanie całej reszty, która jest o wiele bardziej ważna.

 

Dziewczyny się boją że będą 'jedną z wielu', zostaną potraktowane jak jednorazówka czy po prostu nie będą miały wystarczającego wpływu na kogoś, dla kogo seks to żaden ósmy cud świata.

Strach to kiepski doradca, już to gdzieś tutaj pisałem. 

 

Spotykałem kobiety doświadczone, które nie nadawały się do jakiejkolwiek relacji z powodu swoich uwarunkowań, nad którymi nie chciały pracować. Próbowały co jakiś czas, licznik rósł, a one stały w niejscu.

Spotykałem takie, dla których seks był jak bułka z masłem, próbowały sobie w ten sposób rekompensować inne braki. Nie polecam.

Spotykalem takie, które są naprawdę sensownymi kobietami, ale życie wyszło im tak, że w ciągu trzydziestu kilku lat 'uzbierało się'. Ani im to niczego nie dodaje, ani niczego nie ujmuje. 

Choć czasem jednak dodaje nieco mądrosci życiowej, porażki czasem uczą. 

Spotykałem wreszcie takie, które miały bardzo słabe doświadczenie i prawie zerowy 'przebieg'. Brało się to często stad, że one nie chciały byle jak i byle gdzie, a każdy sensowny facet uciekał widząc z daleka problem. Albo one uciekały zanim się zaczęło, wodzone jak na smyczy przez swoje lęki, kompleksy czy stare traumy.

 

Co do facetów. Widuję takich, którzy  zbliżają się do czterdziestki, partnerek niewiele i kiedy coś wypiją, ich rozum skupia się tylko na seksie. Uwagi, żarty, docinki wciąż tylko wokół tego tematu. 

Widać jak na dłoni co im tam pod kopułą wrze. 

Pod względem ogłady i umiejętności w relacji z drugim człowiekiem, słabo. 

Spotykałem takich, którzy swoje przeżyli i mają pod tym kątem kompletny luz. Obycie i spokój.

 

Nie ma reguły. Patrzenie na drugą osobę tylko przez pryzmat doświadczenia seksualnego to odrzucanie całej reszty, czasem o wiele ważniejszej.

Między skrajnościami istnieje cała gama odcieni, warto o tym pamiętać. 

Wrzućcie na luz czasem, życie nie kończy się na seksie.

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Reinmar von Bielau napisał:

Jak ktoś nie chce wracać do przeszłości to może ma coś do ukrycia. Mi się to tak kojarzy, wyszalała się za młodu, robiła rzeczy, które mogłyby psuć jej reputacje no to teraz jej zdaniem nie powinno się patrzeć w tył i liczy się tu i teraz. Może tak nie jest, ale jest to na pewno bardzo wygodne.

 

To tak jakby ktoś nie wiem najął się na najemnika, dostał 2 miliony na start za wymordowanie wioski, matek, dzieci, ojców. Założył biznes i teraz jest dobrym biznesmenem i nie liczy się przeszłość tylko to, że teraz jest już dobry.

W tym drugim przypadku, to bardziej przerażające jest to wymordowanie wioski - czyli cudza krzywda. Porównałabym jednak to puszczanie się do dostania 2 milionów na start od rodziców i balowanie w klubach, ciągnięcie koki na ciałach striptizerek, rozbijanie drogich szampanów o blat barów, a potem nagle przyszło opamiętanie.

I nie rusza mnie to. Może być moim dobrym kumplem. Dopóki nie krzywdzi innych (tak samo jak puszczająca się dziewczyna), to wszystko jest cacy. Co wam tak szkoda. To takie mydełko, co się nie wymydla. Ja tak nie żyję i nie chciałabym tak, ale nic mi do tego, jak postrzegają szczęście inni.

Cytując Tatę Kazika: "padniemy, ale zgódźcie się, że z tylu różnych dróg przez życie, każdy ma prawo wybrać źle"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Yolo said:

Dziewczyny się boją że będą 'jedną z wielu', zostaną potraktowane jak jednorazówka czy po prostu nie będą miały wystarczającego wpływu na kogoś, dla kogo seks to żaden ósmy cud świata.

Myślę że świadomy powód to pierwsza wymieniona przez Ciebie rzecz, podświadomy - ta druga.

 

Totalnie nie rozumiem jakichś limitów typu 2-3 partnerów. Ja, w moim prawie czterdziestoletnim życiu, miałem ok. 20 partnerek (nie chce mi się po raz kolejny liczyć). Uważam się za człowieka w tych sprawach zdecydowanie spokojnego i wybrednego - miałem kilka sytuacji, gdzie dosłownie musiałem kobietę od siebie, fizycznie, odklejać i mówić, żeby się ogarnęła. Sytuacje, gdzie jakaś mnie ciągnęła za rękę w klubie w kierunku ubikacji. Takie tam, żałosne historie. Odmawiałem, po co mi to? Podobnie z podrywaniem - nie spędza mi to snu z powiek, nie uganiam się za kobietami. Interesuje mnie znacznie bardziej osobowość, niż to, co dama ma do zaoferowania w sypialni (ponieważ swoje w życiu przeżyłem to wiem, że z dużą dozą prawdopodobieństwa w sypialni będzie same old same old). Kobiety, które podrywałem i czymś to się kończyło, w większości były wg mnie w jakiś sposób wyjątkowe - albo wyjątkowo urodziwe (rzadziej, bo żaden ze mnie Chad), albo wyjątkowo inteligentne czy ogólnie interesujące (to częściej). No serio, nie mogę sobie wyobrazić bycia bardziej wybrednym. Jestem wybredny do tego stopnia, że przez większość czasu, mając ku temu okazje, mi się po prostu nie chce tego robić, bo wszystkie te rytuały godowe uważam za trochę przygłupie i prawie nigdy nie widzę wokół siebie kogokolwiek na tyle interesującego, żeby chciało mi się odpalać w głowie tą całą maszynerię, "tryb podrywania".

 

Ale jak tak to wszystko przemyślę, to wynika to dokładnie z tego, co napisałeś w powyższym zdaniu. Seks nie jest dla mnie ósmym cudem świata. To jest w punkt. Szczerze mówiąc, z tego co pamiętam z zamierzchłych czasów, przestał dla mnie być cudem świata gdzieś tam pewnie w okolicy piątej czy siódmej partnerki. Nie zrozumcie mnie źle - seks jest super i jak pewnie większość mężczyzn, zawsze bym go chętnie miał więcej w moim życiu ;) Ale nie jest niczym nadzwyczajnym. Sama wizja seksu z reguły nie wystarcza mi do tego, żeby uruchomić "tryb podrywania". Widziałem parę razy więdnące dosłownie w oczach ego kobiet, kiedy randkę kończyłem tekstem "muszę wracać do siebie, muszę się wyspać do pracy". To wzmacnia moje przekonanie co do prawdy Twojego, @Yolo, stwierdzenia. Niestety, obawiam się że istnieje sporo kobiet, które przez ten pryzmat widzą siebe jako "zdobywczynie" i styki im się zwierają, gdy ktoś nie chce ich wziąć "tu i teraz". Gdy nie mogą wykorzystać tego swojego, jak im się wydaje, "nuklearnego potencjału". Ten potencjał zrealizują łatwiej, szukając wśród mężczyzn, którzy mieli 2-3 partnerki. Ktoś z większym doświadczeniem po prostu wie, że życie życie nie kręci się wokół waginy, że jest w nim dużo innych, ciekawych rzeczy.

 

Widuję czasem na imprezach gości, z reguły takich młodziaków, którzy ślinią się do nowo poznanych lasek. Nie mi to oceniać - każdy kieruje własnym życiem, ale sytuacja z reguły wygląda tak, że w nich widać desperację, a ich potencjalna "zdobycz" nie jest żadną zdobyczą, tylko stroną rozdającą karty, i widać to jak na dłoni. Jak te dziewczyny wodzą ich za nos. Jak czasem potrafią ich upodlić, rzucając im chamskie odzywki. Smutne. No ale takie życie.

22 minutes ago, Yolo said:

Widuję takich, którzy  zbliżają się do czterdziestki, partnerek niewiele i kiedy coś wypiją, ich rozum skupia się tylko na seksie.

Hah, ja takich najczęściej spotykam wśród swoich żonatych od wielu lat kumpli.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, MotherOfCats said:

Dla mnie to nie jest kwestia plusów ani minusów, a głównie kwestia religii.

 

Bedac w szkole sredniej na rekolekcjach, mielismy wyklady/ spotkania z nasza ultrakatolicka polonistka ok. 27lat. Opowiadala nam jakie to wazne jest czekac z seksem do slubu. Na moje pytanie, ze nie kupuje sie kota w worku,uslyszalem tylko: Yeti ty to jestes zwierze.  

 

Okolo roku pozniej miala slub, bedac w zaawansowanej ciazy. Takze nawet programowanie religijne nie zawsze oszuka nature.  

 

Wniosek ten pokrywa sie z rada Ojca jak mialem jakies 15-16 lat:

 

Kiedy kobieta ma ochote na seks i ciagnie Cie do lozka,  wtedy ma dni plodne. Wtedy zawsze sie zabezpieczaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, leto napisał:

Szczerze mówiąc, z tego co pamiętam z zamierzchłych czasów, przestał dla mnie być cudem świata gdzieś tam pewnie w okolicy piątej czy siódmej partnerki.

Widuję czasem na imprezach gości, z reguły takich młodziaków, którzy ślinią się do nowo poznanych lasek. Nie mi to oceniać - każdy kieruje własnym życiem, ale sytuacja z reguły wygląda tak, że w nich widać desperację, a ich potencjalna "zdobycz" nie jest żadną zdobyczą, tylko stroną rozdającą karty, i widać to jak na dłoni. Jak te dziewczyny wodzą ich za nos. Jak czasem potrafią ich upodlić, rzucając im chamskie odzywki. Smutne. No ale takie życie.

 

"Im mniej Cię co dzień miodzie tym mnie smakujesz słodziej".

 

 

 

 

Tak swoją drogą to bawi, że faceci na tym forum mają dobre miejsce do życia- najbogatsze miasto Polski i w miarę dobre zawody i tłumaczą młodym, że kasa się tak nie liczy żeby zdobywać kobiety i gadają głupoty hehe. No tak, bo to jest to co poprawia poczucie własnej wartości, moja pozycja społeczna mi nie pomaga, po prostu taki jestem świetny, nie wiem z genów? charakteru?

Edytowane przez Reinmar von Bielau
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, Androgeniczna said:

Już nie raz pisałam, że dla mnie mężczyzna który się nie szanuje i idzie z kimkolwiek do łóżka jest na takim samym poziomie co rozwiązła kobieta.

To jest kurn4 kabaret...

i wieje propagandą na kilometr...

 

Nie jesteśmy, kobiety i mężczyźni, tacy sami. Podobni, bardzo podobni ale parę rzeczy nas różni. Zwłaszcza asymetria w kwestii relacji.

Mężczyźni nie mogą rodzić ale mogą pracować w czasie gdy kobiety mogą rodzić i w zaawansowanej ciąży i połogu nie mogą pracować. Stąd się bierze asymetria a jak się objawia to widać. To samiec pracuje na samicę ale oczekuje za to wierności bo nie będzie zaiwaniał na cudze geny. Samica jak tego nie rozumie to niech sobie radzi sama. Samice ptaków to rozumieją a mają mózg wielkości grochu, to tym bardziej samice homo sapiens są w stanie zrozumieć. Koniec dowodu.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.