Skocz do zawartości

Skapcaniałem w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, co tu dużo pisać - skapcaniałem.

 

 Jestem od jakiegoś czasu w związku i nic mi się nie chce, wszystko olewam, zero motywacji na cokolwiek. Tracę mnóstwo czasu na pierdoły typu wyjścia na wspólne żarcie do miasta, oglądanie z panną jakichś gównoseriali, leżenie godzinami. Mam wrażenie, że doświadczam zwykłego przesytu tą relacją. Większość rzeczy mnie zwyczajnie drażni, nie mam ochoty na seks, miłe słówka i inne "związkowe" sprawy. Zaniedbałem przez to wszystkie ważne aspekty życia: sport, żarcie, naukę, pracę.

 

 Mam wrażenie, że ten związek ciągnie mnie w dół.

 

 Ale, żeby nie było, że wszystko zwalam na nią. 

 

Może poprostu sam muszę się zmotywować i powiedzieć: "Lethys, weź ty kurwa wstań z tego łóżka, weź nie oglądaj tego gówno, idź na basen, poucz się".

 

 Tak... Ale nie mam zupełnie do tego motywacji.

 

 Kobieta jest bardzo atrakcyjna, odkąd ze mną jest fajnie schudła, wyrobiła się, wszystko cacy, najchętniej w ogóle by mnie nie wypuszczała z łóżka, jest dla mnie dobra, robi mi czasem miłe niespodzianki, porównując ją do jej rówieśniczek jest nieźle oczytana, całkiem inteligentna, nie stosuje dużej ilości typowych babskich gierek, jednak...

 

 Studiuje dziennie, ale pojawia się na uczelni 3x w tygodniu na dwie godziny, do pracy idzie 5/6 razy w miesiącu, narazie opłacają ją rodzice, śpi do południa, namawia mnie na jakieś wyjścia i wyjazdy, na które nie mam aktualnie kasy, co jest dość frustrujące, tym bardziej, że co chwilę mówi o swoich znajomych, którzy jeżdżą na jakieś zagraniczne wczasy, nie rozwija się, w większości to telefon i Messenger z koleżaneczkami. 

 

 Jestem w kropce. Nie wiem co robić, chcę się złapać za mordę i wrócić do starego trybu życia, ale czuję, że przez nią nie mogę się zmotywować. Nie wiem czy wiecie, co chcę powiedzieć. Nie traktuje jej jako bezpośrednią przyczynę mojej kluchowatości w ostatnim czasie, bo pewnie to kwestia tylko i wyłącznie mojego podejścia, ale mam coś w głowie, co mówi mi, że w jakimś stopniu to wszystko przez tę relację.

 

 Przykładowo:

 

1. Wstaję o 8 w dzień wolny od pracy i chcę sprzątnąć trochę mieszkanie. Mówię jej: "Chodź mi pomożesz trochę ogarnąć kuchnie", a ona tylko odwróci się dupą i idzie spać dalej, po czym ja idę sprzątać, 10 minut, wracam do wyra i śpię.

 

2. Idę czytać książkę, chwilę czytam, słyszę jak ona ogląda jakiś serial, to rzucam książkę i idę oglądać z nią.

 

3. Kupuję jakieś dobre, zdrowe jedzonko, wcinam je, a ona przychodzi za jakieś czas z czipsami i piwem, no i co? Zjadam paczkę i chleje piwo razem z nią.

 

 Czuję, że to wszystko moje podejście, brak mocy do złapania się za krocze i robienie swojego pomimo przeciwności, ale dziewczyna jest dla mnie tak zajebistym rozpraszaczem, że nie wiem co mam robić.

 

  Dodam jeszcze, że ja mam swoje mieszkanie, a ona swoje. Myślałem, żeby zrobić myk w postaci 2/3 spotkania w tygodniu, ale odpuściłem, nie wiem w sumie czemu.

 

 Mieliście coś podobnego? 

 

 Doradźcie mi proszę, albo opierdolcie mnie, bo czuję, jak życie ucieka mi przez palce.

 

Dzięki, pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że niektórzy, jak są w związkach to bardzo mocno się upodabniają. Masz wrażenie, że to brat i siostra. Podobne zachowania, identyczna mowa ciała, postawa, sposób spędzania wolnego czasu. 

 

Do robienia ważnych rzeczy nie potrzebujesz motywacji, tylko ich robienia. To nie jest kwestia motywacji. Jak nie rozumiesz, co jest dla ciebie ważne to właśnie tak kończysz, pijąc piwko, oglądając gównoseriale i jedząc czipsy i myśląc, że to wszystko potrwa wiecznie, a nie potrwa. 

 

Skoro masz dylemat to znaczy, że zacznie on lub zaczął wpływać na jakość twojej codzienności, co jest również zagrożeniem dla relacji. Dzisiaj niby porządnej, ale jeżeli robisz coś wbrew woli doprowadzisz ostatecznie do dramatu. 

 

Rozumiem. Przy kobiecie się relaksujesz, ale ludowe powiedzonko głosi, co za dużo, to niezdrowo. 

 

Tam, gdzie odpuszczasz, tam popełniasz grzech największy, bo grzech wobec siebie. 

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, mac napisał:

Podobne zachowania, identyczna mowa ciała, postawa, sposób spędzania wolnego czasu. 

Dokładnie. Czasem nawet się wie, co dana osoba odpowie na pewne sformułowania, jaki będzie miała odruch w konkretnej sytuacji, itd.

 

10 minut temu, mac napisał:

Jak nie rozumiesz, co jest dla ciebie ważne to właśnie tak kończysz, pijąc piwko, oglądając gównoseriale i jedząc czipsy i myśląc, że to wszystko potrwa wiecznie, a nie potrwa.

 Wbiłem się mocno ostatnio w strefę komfortu, to prawda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce cię martwić, ale jak tak dalej pójdzie to ty już do końca sflaczejesz.

Ty przy niej się stoczysz na dno, a ona pewnie jak jej się trafi lepsza gałąź to przeskoczy w mgnieniu oka.

Weź ty się nie tylko za siebie, ale i za nią żeby się jej chciało lub jeśli nie będzie chciała dupy ruszyć i działać to zakończ tą znajomość bo przepadniesz z kretesem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Lethys napisał:

namawia mnie na jakieś wyjścia i wyjazdy, na które nie mam aktualnie kasy, co jest dość frustrujące, tym bardziej, że co chwilę mówi o swoich znajomych

I tak sobie leżę na tej kanapie, zamiast wstać jak facet iść na polowanie, na siłownię, drugi etat, zarobić kase, pokazać na ile Cię stać, tak sobie leżysz dalej na tej kanapie i mówisz, że motywacji nie masz. No tak to wszystko jej wina w zasadzie. Bo ty jesteś taki krystaliczny samiec alfa bez kija nie podchodź. Kanapowiec pierwsza liga. I tak jak ona przyniesie mi czipsy to zjem grzecznie, wypiję piwko grzecznie, pójdę spać gdy syf w mieszkaniu grzecznie, złego słowa na panią nie powiesz, tylko tak grzecznie dalej sobie leżysz na tej kanapie i nie masz motywacji mówisz? Pieniędzy na wyjazd też przez nią nie masz?

 

Kolejny Twój temat będzie typu: Zostawiła mnie dla innego z większym portfelem. Co robić? Bo dalej leże na kanapie i nic mi się nie chce. Proszę o poradę. Czy mieliście coś podobnego?


Beka... ?

Edytowane przez hogen
  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys o w mordę. Może nie aż tak ale mam bardzo podobnie. Brak motywacji do treningu, czytania spoko książek, bo można poleżeć pod kocem i oglądać Netflix.

Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane ale też zaczyna mi się to nie podobać. Z tym, że moja obecna uwielbia kuchcić a ja jakby nie mogę znaleźć dla siebie miejsca.

 

Może to po prostu ta pora roku?

Ja zawsze mam obniżony nastrój w zimię a w lutym/marcu zaczyna się walka o przetrwanie ?

Edytowane przez Jan III Wspaniały
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Lethys napisał:

Panowie, co tu dużo pisać - skapcaniałem.

 

   W/g mnie to tylko dół zimowy z domieszką prokrastynacji, przejdzie jak Ci się będzie chciało.

Twoja dziewczyna też ma na to wpływ, akceptujesz jej lenistwo, brak zorganizowania i projektujesz na siebie,

tym samym takim się stajesz, bo 'kto z kim przestaje takim się staje'. Pogadaj z nią że oboje musicie ruszyć dupę.

Dla Ciebie żadnych wymówek, z nią czy bez niej zaczynasz robić to o czym mówisz, dla dobra siebie.

 

48 minut temu, Lethys napisał:

ona przychodzi za jakieś czas z czipsami i piwem, no i co? Zjadam paczkę i chleje piwo razem z nią.

 

   Dobra z niej kobieta, pozazdrościć, ale to piwko to specjalnie dla Ciebie żebyś siedział w domu, nie miał głupich

pomysłów związanych z tęsknotą za wolnością i lepszym samopoczuciem czy to psychicznym, czy to fizycznym.

Najgorsze że Ty to akceptujesz. Jak to powiedział Stefan Kisielewski:

 

Znalezione obrazy dla zapytania: kisielewski memy"

 

 

Howgh

  • Like 3
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Ace of Spades napisał:

Mam zajebistą laskę, taka 15/10, ona chce się cały czas ruchać, najchętniej nie wypuszczlaby mnie z łóżka a mi się kurłła nie chce, Bracia co robić?  jak żyć?

Weź to olej i lepiej poleż na kanapie, to jej wina, że chce się tylko ruchać. Jak żyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, hogen napisał:

No tak to wszystko jej wina w zasadzie. Bo ty jesteś taki krystaliczny samiec alfa bez kija nie podchodź. Kanapowiec pierwsza liga. I tak jak ona przyniesie mi czipsy to zjem grzecznie, wypiję piwko grzecznie, pójdę spać gdy syf w mieszkaniu grzecznie, złego słowa na panią nie powiesz, tylko tak grzecznie dalej sobie leżysz na tej kanapie i nie masz motywacji mówisz? Pieniędzy na wyjazd też przez nią nie masz?

 

Czy ja napisałem, że to jej wina? Napisałem dobitnie, że to sprawa mojego podejścia, a jej zachowanie jest tylko małym zapalnikiem.

 

@Jan III Wspaniały, być może to i przez porę roku. W każdą zimę mam zjazd.

 

@Ace of Spades dzięki za wyjaśnienie sprawy, teraz już wszystko rozumiem. Dzięki raz jeszcze.

Edytowane przez Lethys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Lethys napisał:

namawia mnie na jakieś wyjścia i wyjazdy, na które nie mam aktualnie kasy

 

56 minut temu, Lethys napisał:

ale czuję, że przez nią nie mogę się zmotywować.

 

57 minut temu, Lethys napisał:

co mówi mi, że w jakimś stopniu to wszystko przez tę relację.

 

57 minut temu, Lethys napisał:

a ona tylko odwróci się dupą i idzie spać dalej, po czym ja idę sprzątać, 10 minut, wracam do wyra i śpię.

 

57 minut temu, Lethys napisał:

słyszę jak ona ogląda jakiś serial, to rzucam książkę i idę oglądać z nią.

 

57 minut temu, Lethys napisał:

ona przychodzi za jakieś czas z czipsami i piwem, no i co? Zjadam paczkę i chleje piwo razem z nią.

 

57 minut temu, Lethys napisał:

ale dziewczyna jest dla mnie tak zajebistym rozpraszaczem, że nie wiem co mam robić.

 

 

No stary, wszędzie piszesz, że to jej wina...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co się zbytnio biczować: nastapiła habituacja w zwiazku + naturalna chęć spędzania czasu z 2 osoba.

 

Wszystko to ludzkie i naturalne, ALE

habituacja (habit-nawyk) zaczałeś przejmować złe nawyki. I tu jest raczej problem.

 

Zacznij ja troche traktować jako współlokatorkę/koleżankę. Wypisz sobie plan tygodnia (SWOJ). Siłownia, spacer, hobby cokolwiek. 
Wykonuj go, nie zważajac na to czy ona dołaczy do ciebie czy nie. Możesz ja namówić ale robisz to niezależnie od tego czy ona siė dołacza czy nie.

 

”Siła charakteru” leży lub nie, w tobie a nie drugiej osobie.

 

Łatwo nie będzie ?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@hogen

Godzinę temu, Lethys napisał:

sam muszę się zmotywować i powiedzieć: "Lethys, weź ty kurwa wstań z tego łóżka, weź nie oglądaj tego gówno, idź na basen, poucz się".

 

Godzinę temu, Lethys napisał:

Nie traktuje jej jako bezpośrednią przyczynę mojej kluchowatości w ostatnim czasie, bo pewnie to kwestia tylko i wyłącznie mojego podejścia

 

 Przykłady jej zachowania to takie pstryczki, które sprawiają, że olewam ważne rzecze. Tyle. Nie napisałem, że to tylko i wyłącznie jej wina.

2 minuty temu, TheFlorator napisał:

Zacznij ja troche traktować jako współlokatorkę/koleżankę

 Dzięki, tak zrobię. Ograniczę w tygodniu jakąś ilość spotkań i zobaczę, jak to będzie wyglądać. 

 

3 minuty temu, TheFlorator napisał:

Wykonuj go, nie zważajac na to czy ona dołaczy do ciebie czy nie. Możesz ja namówić ale robisz to niezależnie od tego czy ona siė dołacza czy nie

 Do tego właśnie piję. Będę robić swoje, a ona niech robi swoje, będę patrzył jak reaguje i jak będzie mnie mocno odciągać od ważnych rzeczy i wyjdzie z niej prawdziwy bluszcz to będę myślał dalej. Dzięki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lethys

 

To co opisałeś to jest pewien schemat w który wpada wielu mężczyzn. Jasna sprawa, że chcemy spędzać czas z drugą osobą, no ale są pewne granice. Zakładam, że jak zacząłeś się z nią spotykać to jednak tego wigoru miałeś trochę więcej, prawda? Żebyś za jakiś czas przypadkiem nie usłyszał:"Misiu, zmieniłeś się, na początku byłeś inny". Znajdź balans kolego, balans pomiędzy Twoją dziewczyną, a resztą Twoich zajęć. Absolutnie nie namawiem do odpuszczania sobie kobitki, ale bez odnalezienia kompromisu moim zdaniem nie skończy się to dobrze.

 

Sam lata temu miałem dziewczynę, dla której mogłem chociażby nie iść do pracy i po prostu spędzać z nią czas bezproduktywnie. Aż mi wstyd, że tak robiłem (chociaż wtedy było fajnie i miło i sympatycznie), no ale cóż, tak było. Więc znam ten ból ;) Nigdy więcej.

Edytowane przez DavidStarsky
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Lethys said:
9 minutes ago, TheFlorator said:

Zacznij ja troche traktować jako współlokatorkę/koleżankę

 Dzięki, tak zrobię. Ograniczę w tygodniu jakąś ilość spotkań i zobaczę, jak to będzie wygląd. 

To tak, ale caly czas masz w domysle troszkę taki “ton”, że to “wina kobiety”.

 

Bardziej siebie obserwuj/poznawaj.


Chodzi o to:

Czy gdyby to byl twoj dobry kumpel z ktorym bys mieszkał i namawial cię codziennie na maraton tv lub pizze i piwo to czy tez byc bral od niego te “nawyki”? 
Jeśli tak, to troszke trzeba popracować nad własna upartościa etc.

 

9 minutes ago, Lethys said:

Do tego właśnie piję. Będę robić swoje, a ona niech robi swoje, będę patrzył jak reaguje i jak będzie mnie mocno odciągać od ważnych rzeczy i wyjdzie z niej prawdziwy bluszcz to będę myślał dalej. Dzięki.

Jak zobaczy, że robisz swoje i masz “swój świat” poza nià to może do niego dołàczy a jeśli zobaczy, że masz zainteresowanie innych niewiast to sie na pewno zainteresuje :).

 

Poza tym: pewne rzeczy róbcie razem (proponuj jakies wartościowe) a resztę rōb sam lub z kumplami.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Lethys said:

Czuję, że to wszystko moje podejście, brak mocy do złapania się za krocze i robienie swojego pomimo przeciwności

Dobrze czujesz. Powiem Ci więcej: tu nie ma żadnych przeciwności. Z tego, co piszesz, to Twoja wybranka wręcz usłała Ci życie płatkami róż. Czego chcieć więcej?

 

Ponadto, wydaje mi się, że na siłę szukasz dziury w całym i koniecznie chcesz jej dojebać. No bo zobacz: je czipsy i pije piwo, tak? No co za obleśne babsko! A jednak ostatnimi czasy ładnie schudła, jak sam napisałeś. No i co Ty na to? Czemu koniecznie chcesz jej dokopać?

 

W sobie szukaj problemów, a nie w niej.

 

PS. Żeby Cię "podnieść na duchu" to Ci powiem, że mi się też często w uj nie chce ruszyć dupy na siłownię czy ściankę czy nawet posprzątać chałupy. Ale ja tego nie zwalam na to, że mam kobietę, która mnie rozpieszcza.

Edytowane przez leto
  • Dzięki 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, leto napisał:

 W sobie szukaj problemów, a nie w niej

 Dzięki, dokładnie.

 

Może podświadomie faktycznie chcę to zakończyć i szukam jakiejś z dupy wymówki w babskim stylu.

 

 Wiem Panowie, że temat jest jaki jest i spodziewałem się kręcenia ze mnie beki, ale nigdy nie czułem takiego marazmu w związku (przynajmniej nie na tyle, żeby mi to świadomie przeszkadzało), dlatego pytam, jak to można rozwiązać.

 

Edytowane przez Lethys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Lethys said:

pytam, jak to można rozwiązać.

Można zacząć od zajęcia się czymś, co Ci sprawi radość, bez oglądania się na partnerkę czy innych ludzi.

 

Miałem kiedyś taką bliską znajomą, taki trochę z niej był leń. Kanapa, seriale, wino w dużych ilościach. Mi to tam nie przeszkadzało (co i Tobie doradzam! nie oceniaj innych!). W pewnym momencie złapałem trochę większą zajawkę na sport, jakieś tam takie najprostsze rzeczy, trochę pobiegać, połazić po górach, powspinać się. I wiesz co? Ta dziewczyna krótko potem kupiła sobie rower i zaczęła jeździć na nim jak szalona. Zaznaczam, że nie robiłem tego, co robiłem, z myślą o niej - każdy ma swoje życie i sam nim kieruje.

 

Nie tylko Ty przesiąkasz atmosferą, która panuje w związku. Ona też.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w podobnym stadium. To co się zapadłem życiowo na haju to jest dla mnie nieprawda. Na szczęście już jestem wolnym elektronem i posuwam życie do przodu wreszcie z taką prędkością jak ja chce.

 

Ogólnie u mnie przez długi czas było tak, że miałem poczucie niezorganizowania. Na co dzień bowiem mam wszystko poukładane - pracę, spotkania, treningi, jedzenie, drzemki. I tu jak mi ktoś rozpierdala dzień to chodzę rozdrażniony. Próbowałem różnych rozwiązań, ale mimo wszystko kobieta nie zrozumie tych pewnych motywacji i zawsze będzie chciała, aby poleżeć/pobyczyć się. To, że przyjemność z ruchania coraz mniejsza to też swoją drogą...

 

Mi kolejny raz świta, że człowiek jest okresowo monogamiczny. Fajny okres w związku, ale teraz się odpalam na innych polach życia i czuję się z tym bardzo dobrze. Myślę, że dzisiaj jest to o tyle trudne, że Netflix jest w modzie, a laski muszą być na topie. Moja ex to oglądała chyba z 4-5 seriali na raz.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Lethys napisał:

nie stosuje dużej ilości typowych babskich gierek, jednak...

TEN kawałek rozebał mnie na SKŁADOWE uniwersum!!!

 

WEŹ se Brahu wypunktuj wszystkie anomalie z twego postu.

 

Jesteś klasycznie zagrzebywany w jej 'curwidołek".

.....urobiony niczym babci ciasto na pierogi świąteczne.....

 

Tylko patrzeć jak będziesz pXXypominał  Jabbe The But i wyczekiwał na wycieraczce powrotu pańci.

 

;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co brakuje Ci trochę wyjść samemu siłownia, sport, kumple, bar. Ja rozumiem miłość, motylki w brzuchu, ale nawet najlepsza zupa podawana codziennie Ci zbrzydnie po czasie. Powinieneś się jakoś zmobilizować i wyjść do ludzi. 

 

5 godzin temu, Lethys napisał:

Studiuje dziennie, ale pojawia się na uczelni 3x w tygodniu na dwie godziny, do pracy idzie 5/6 razy w miesiącu, narazie opłacają ją rodzice, śpi do południa, namawia mnie na jakieś wyjścia i wyjazdy, na które nie mam aktualnie kasy, co jest dość frustrujące, tym bardziej, że co chwilę mówi o swoich znajomych, którzy jeżdżą na jakieś zagraniczne wczasy, nie rozwija się, w większości to telefon i Messenger z koleżaneczkami. 

Nie chcę Cię martwić, ale żeby się nie okazało że jesteś z bananowym dzieciakiem. Powiedzmy sobie szczerze ona nie ma żadnych obowiązków na ten moment. 

 

A te wczasy to przepraszam pewnie za Twoje ? Dla mnie spora lampka ostrzegawcza. Podatność na znajomych też spora skoro Ci wylicza kto gdzie wyjeżdża to może Ty jej przytocz ile milionów ludzi żyje bez wody i dachu nad głową. 

 

Tak jak wspomniałem wyjścia, sport powinny Ci pomóc odrzyć, ale naprostuj trochę swoją kobietę oby za kilka lat się nie okazało, że będziesz miał lenia na utrzymaniu. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Kimas87 napisał:

ale żeby się nie okazało że jesteś z bananowym dzieciakiem

Niestety to co piszesz, to prawda. O nic się nie musi martwić, rodzice wszystko załatwią i do tego zabiorą kilka razy do roku na wakacje na drugi koniec świata, kasiaste koleżanki, ajfony...

 

4 minuty temu, Kimas87 napisał:

A te wczasy to przepraszam pewnie za Twoje

 Tu akurat sytuacja wygląda jeszcze spoko, bo jak narazie wszystko idzie na pół - wyjścia, małe wyjazdy, żarcie. Jak narazie jest uczciwa w tych tematach.

 

 Że tak niewyszukanie powiem - Banan, ale z dozą przyzwoitości, nie wiem na jak długi czas.

 

4 minuty temu, Kimas87 napisał:

Wiesz co brakuje Ci trochę wyjść samemu siłownia, sport, kumple, bar

Tak, brakuje mi tego, już się nie mogę doczekać, aż wezmę w robocie kilka dni urlopu i dam sobie szansę na wyluzowanie, ostatnio mam straszny młyn w pracy i może to po części też odbija się na odbieraniu przeze mnie pewnych bodźców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.