Skocz do zawartości

Skapcaniałem w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Miałem tak. Laska cię wciąga w swoje życie i problemy. Miałeś pojedyncze to masz podwójne. Czujesz się zmęczony. Nic ci się nie chce. Ona cię nie motywuje spadasz w dół.

Jest jednak na to rozwiązanie. Kłótnia i nieodzywanie się. Choć na krótki czas. Niby jest smutno ale lżej. Do tego dochodzi wkurw że chcesz jej pokazać. I od razu siła razy dziesięć. Jak tak w jeden dzień znalazłem mieszkanie do czego nie mogłem się zmotywować przez dwa tygodnie. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Lethys said:

 Wbiłem się mocno ostatnio w strefę komfortu, to prawda.

Ostatnio rozmawiałem z ciotką na ten temat. Prowadzi zakład kosmetyczny więc sporo gada z ludźmi. Generalnie niewielu ludziom cokolwiek się dzisiaj chce. Tylko praca i dom. Nie ma do czego dążyć bo wygodnie ciepłow mieszkaniu woda prąd ciepełko. Wszystkie potrzeby zaspokojone. Świat w większośc przypadków w najbliższym otoczeniu spacyfikowany więc nawet nie ma się aż tak czego obawiać. To zabija duszę. 

 

Trzeba znaleźc sobie coś przy czym można dłubać, uczyć się (nie powiem rozwijać sie bo jak dla mnie rozwija to sie papier toaletowy). Nawet wyjazd żeby pobyć poruszać się złapać perspektywę. Mamy zimę. Ta pora roku sprzyja stagnacji. Widac to po postach braci z października, listopada. @Lethys zrób coś co bedzie dla Ciebie trudne. Coś co zaburzy twoją oazę. inaczej będziesz tak trwać. Wiem coś o tym. 

Edytowane przez Trevor
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Trevor said:

zrób coś co bedzie dla Ciebie trudne. Coś co zaburzy twoją oazę.

Ja zawsze polecam zdobyć jakiś szczyt w górach, wyższy/trudniejszy niż się dotychczas zdobyło. Tylko że dla początkujących aktualnie nie jest do tego dobry sezon :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lethys napisał:

Niestety to co piszesz, to prawda. O nic się nie musi martwić, rodzice wszystko załatwią i do tego zabiorą kilka razy do roku na wakacje na drugi koniec świata, kasiaste koleżanki, ajfony...

No to stary miej oczy szeroko otwarte żebyś po czasie nie okazał się bankomatem. A koleżanki też swoje zrobią 

 

,, Jak mu zależy zaklepie wam tą Majorkę na dwa tygodnie " 

 

Laski potrafią tak rozmawiać między sobą. 

 

Godzinę temu, Lethys napisał:

Tu akurat sytuacja wygląda jeszcze spoko, bo jak narazie wszystko idzie na pół - wyjścia, małe wyjazdy, żarcie. Jak narazie jest uczciwa w tych tematach.

 

 Że tak niewyszukanie powiem - Banan, ale z dozą przyzwoitości, nie wiem na jak długi czas.

Idzie na pół, bo starzy sponsorują póki co zobaczysz co się zacznie jak ona sama będzie musiała na swoje potrzeby zapracować. 

 

Nie chcę Cię straszyć, ale miej oczy szeroko otwarte. To nie wygląda dobrze: 

 

Bananowa laska na utrzymaniu rodziców, bez obowiązków. Obok koleżanki z ,, wyższych sfer " które prędzej lub później zrobią jej wiatrak z głowy. Zero obowiązków tylko seriale. Bądź czujny. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie w związku mieszkać pod jednym dachem.

 

Z kobietą wszelkie motywacje idą w cholerę i spędzam przez to czas czysto pragmatycznie, nierozwojowo.

 

Dlatego idealnym układem dla mnie jest związek na odległość, bądź widzenia 2 razy w tygodniu po 5 godzin.

 

Kobieta wtedy tęskni, jest napalona i chodzi jak w szwajcarskim zegarku bo widzi że twoje pasje, zajęcia są najważniejsze.

 

Zazwyczaj też nie przejmuję się że Pani zamawia pizzę - nie biorąc z niej przykładu biorę fit sałatkę, nie łamiąc swoich dobrych nawyków żywieniowych.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Kimas87 napisał:

Idzie na pół, bo starzy sponsorują póki co zobaczysz co się zacznie jak ona sama będzie musiała na swoje potrzeby zapracować

 Ostatnio zapytałem ją do kiedy rodzice będą jej dawać pieniądze, to powiedziała, że do końca studiów, a potem pewnie też będą pomagać, lecz mniej. Na tyle na ile znam jej matkę i ojca, to wystarczy, że zrobi maślane oczka i zaraz kasa na konto popłynie. Jej matka mówi, że kurek tylko do końca studiów, ale ciężko mi w to uwierzyć.

 

 Czas pokaże.

 

20 minut temu, RENGERS napisał:

Dlatego idealnym układem dla mnie jest związek na odległość, bądź widzenia 2 razy w tygodniu po 5 godzin.

Mi też ta forma swojego czasu podpasowała. Może nie była tak restrykcyjna godzinowo jak u Ciebie, ale np. widzenie się co drugi, trzeci dzień pozwalało mi ogarnąć sobie wszystko na spokojnie. Będę chciał do tego wrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wiekiem i za sprawą tego forum, zrozumiałem już dlaczego mój wujek często przesiaduje w swoim składziku na narzędzia. Znalazł tam swoją oazę spokoju od żony. Ciotka opowiadała z lekką pretensją, że potrafił tam przesiedzieć do 2-3 godzin w zamknięciu. Zaopatrzony w radyjko, słone paluszki i zgrzewkę piwa - kompletuje akcesoria i sprzęt wędkarski. Wiąże się to oczywiście z jego hobby (wędkarstwem) na które w sezonie letnim potrafi przeznaczyć sporo czasu. Praktycznie co weekend poranne wyjazdy na połów.

 

@Lethys

Przedstaw jak wygląda Twój weekend?

Rozumiem, że ciężko w tygodniu (pon-piąt) po pracy zaznać chwili odpoczynku od partnerki, jeżeli mieszkacie razem.

Jak wygląda sytuacja na weekend, dalej siedzicie razem nierozłączni? Zaplanuj na sobotę czy niedzielę jakąś odskocznię jedynie dla samego siebie.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w pełni Cię rozumiem, ale sam nie wiem jak Ci pomóc, pamiętam podobne zachowania, jak jeszcze byłem z byłą,

ale bycie z kobietą, to życie z kobietą, czyli robisz z nią różne rzeczy, które ona chce, które ty chcesz, a że ona żyje chwilą,

to zaczyna Cię gryźć twój wewnętrzny zdobywca świata. Może potrzebujesz jakichś zajęć, które by były

"czasem tylko dla Ciebie", żeby się odciąć trochę od tej chemii, która jest jak narkotyk, po którym leżysz sobie w łóżeczku i jest Ci po

prostu dobrze..? Może przesyciłeś się relacją? Może stała się centrum twojego świata? Niby próbujesz robić w życiu różne rzeczy,

ale i tak zawsze cumujesz w tym samym porcie.. I co już nic się nigdy nie zmieni, chyba że na gorsze..?

Mężczyźni są zdobywcami, my się realizujemy jak dążymy do czegoś, coś osiągniemy, ktoś nasz zauważy i doceni. A nagrodą za naszą

"męskość" jest zainteresowanie kobiety. Kobiety z drugiej strony są dla nas pewnego rodzaju nagrodą.

Kiedyś ktoś mi powiedział, że muszę się wyluzować i zacząć "po prostu żyć". I myślę, że kobiety właśnie "po prostu żyją",

trochę jakby jutro nie istniało, to z jednej strony jest sztuka, być tu i teraz, ale po jakimś czasie czujesz, że chyba jesteś na tym

świecie żeby robić coś ważniejszego niż "jeść, spać i srać"... Myślę, że u kobiet jest to trochę podyktowane zegarem biologicznym.

Młodość kobiet jest krótka, a wolność jest wtedy, kiedy możesz robić to co chcesz, więc kobiety mogą być w zasadzie wolne, kiedy

są młode, więc ten czas wykorzystują. Wydaje mi się, że ciężko coś z tym zrobić. Możesz spróbować ją jakoś zaktywować, pokazać, że

ważne jest zdrowe odżywianie, sport, czytanie, że oglądanie serialów i czipsy są złe. Musisz uświadomić ją, że to co ona robi jest złe

i że będziecie się od siebie oddalać, jeśli czegoś z tym nie zrobicie, jeśli oczywiście nie jest jeszcze za późno.

Czasem mówi się, że młode kobiety są fajne, bo można je wychować, ale myślę, że tu bardziej chodzi o uświadomienie kobiecie

pewnych rzeczy, po których zaczynacie myśleć tak samo i przez to macie wspólne zasady i wspólnie ich przestrzegacie.

Jeśli ona nie przestrzega, żeby był porządek, to jesteś w tym sam, i kiedyś się poddasz, jeśli nie przestrzega, żeby dbać o siebie,

kiedyś i ty przestaniesz. To tak jak stawianie byłemu alkoholikowi flaszki na stole, pokusa będzie zbyt duża, a czas drąży skalę.

To się może kiedyś skończyć tak, że wyjdzie na dyskotekę z koleżankami i będzie ją zarywał przystojny Włoch, a później wróci do

domu i poczuje, że potrzebuje przestrzeni.. Ja też się dusiłem w poprzednim związku, fajnie było by przeżyć coś co odświeży

emocje. Problem, że w dzisiejszych czasach wszystko jest takie "mierzalne", "bezpieczne" i "przewidywalne". Wydaje mi się, że

kobiety zawsze pragnęły bezpieczeństwa, bo zawsze był jego deficyt, ale w dzisiejszych czasach w zasadzie oznacza to totalną

nudę. To czego potrzeba to jakiejś prawdziwej przygody, żeby człowiek poczuł, że żyje.. Potrzeba wam obojgu adrenaliny.

Co z tym zrobić to nie wiem, ale samemu nic nie zdziałasz, musicie działać wspólnie. Wydaje mi się, że w związku potrzebne są

wspólne plany, które ekscytują was oboje i wspólne cele, dzięki czemu przestrzegacie wspólnych zasad, inaczej będziecie się

zaciągali w dół i nabawicie się wyuczonej bezradności.. Nie zgadzam się z tym, że to tylko twoja wina, ona ma na Ciebie realny wpływ.

Hmm, możesz zrobić mały test, jeśli dotrwacie do czasu aż będzie ciepło, możesz zabrać ją do EnergyLandii, pojeździcie sobie

na rollercoasterach, poczujecie adrenalinę, jeśli potem polepszy się przynajmniej na krótko, to znaczy, że dobijają was, nuda, przewidywalność

i brak adrenaliny. W zimie można by iść do jakiegoś porządnego aquaparku, to oczywiście tak na szybko wymyśliłem.

Wiadomo, łatwo się mówi, nie wiem na ile mam racje, ile rzeczy nie wziąłem pod uwagę, ale jestem otwarty na krytykę.. :)

PS. Skocznie w tandemie na spadochronie :) ło kurła :)

 

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, RENGERS napisał:

Nie wyobrażam sobie w związku mieszkać pod jednym dachem.

 

Z kobietą wszelkie motywacje idą w cholerę i spędzam przez to czas czysto pragmatycznie, nierozwojowo.

 

Dlatego idealnym układem dla mnie jest związek na odległość, bądź widzenia 2 razy w tygodniu po 5 godzin.

 

Kobieta wtedy tęskni, jest napalona i chodzi jak w szwajcarskim zegarku bo widzi że twoje pasje, zajęcia są najważniejsze.

To o czym piszesz jest dobre na początku. Zgrywanie trochę niedostępnego gościa na pewno pociąga, jesteś tajemniczy. Natomiast w związku jaki opisał autor tematu coś takiego nie ma prawa się udać. Oni mieszkają razem to jak byś wytłumaczył partnerce, że znikasz na parę dni i to często ? Nierealne. 

 

7 minut temu, Lethys napisał:

Ostatnio zapytałem ją do kiedy rodzice będą jej dawać pieniądze, to powiedziała, że do końca studiów, a potem pewnie też będą pomagać, lecz mniej. Na tyle na ile znam jej matkę i ojca, to wystarczy, że zrobi maślane oczka i zaraz kasa na konto popłynie. Jej matka mówi, że kurek tylko do końca studiów, ale ciężko mi w to uwierzyć.

 

 Czas pokaże.

No i tu jest pies pogrzebany. Nie ma nic złego w pomaganiu natomiast wielu ludzi dziś żyje na zasadzie ,, bo mi się należy ". Żeby nie było tak, że jak rodzice odetną kurek z pieniędzmi maślane oczka będą kierowane w Twoją stronę. 

 

Nie chcę Ci radzić czy coś w tym stylu, ale odetnij trochę dziewczynę od tych seriali. Tam często przedstawiane jest życie ,, nierealne " lub bardzo dalekie od rzeczywistości. Potem domyślasz się jak to się może skończyć. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minutes ago, BRK275 said:

Rozumiem, że ciężko w tygodniu (pon-piąt) po pracy zaznać chwili odpoczynku od partnerki, jeżeli mieszkacie razem.

Bezedura. Pakujesz mandżur i wybywasz na siłownię/ściankę/kort tenisowy/pobiegać/pogapić się w gwiazdy. Partnerka oponuje? "Kochanie, nie wiem, czy odpowiada mi związek z kimś, kto uniemożliwia mi rozwój osobisty".

49 minutes ago, StatusQuo said:

Wydaje mi się, że w związku potrzebne są wspólne plany, które ekscytują was oboje

Nie do końca się z tym zgadzam. Od dawna drę koty o to z jedną z moich "bliskich znajomych". Nie mógłbym iść w góry na jakąś poważną wyprawę z kimś, z kim łączą mnie jakieś bliższe uczucia. Nie mógłbym trzymać w rękach jej życia, dosłownie, ze świadomością, że jeśli puszczę linę, to ona tam zostanie na zawsze, a ja wrócę do domu (ona też się wspina). Niektóre rzeczy można przeżyć tylko w samotności, albo z ludźmi, których strata, mówiąc brutalnie, nie zaboli za bardzo.

48 minutes ago, Kimas87 said:

Oni mieszkają razem to jak byś wytłumaczył partnerce, że znikasz na parę dni i to często

Nie bez powodu Denis Urubko ma już piątą żonę. Ale w końcu wejdzie zimą na K2, ja w to wierzę.

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@letoOpisałeś głównie przypadki uprawiania sportu, który wymaga opuszczenia lokum. Zgadzam się, w tenisa w piwnicy nie pogra.

Co jednak w przypadku, kiedy facet chciałbym skoncentrować się na czytaniu książki, artykułu branżowego, nauki języka, napisaniu artykułu w internecie (itp.), jako czynności wymagających zachowania ciszy i skupienia, przy tym nie wychodząc z domu?

Cytat

2. Idę czytać książkę, chwilę czytam, słyszę jak ona ogląda jakiś serial, to rzucam książkę i idę oglądać z nią.

Przecież nie wyjdzie po pracy, o godz. 18~ specjalnie do pobliskiej biblioteki poczytać książkę.

Edytowane przez BRK275
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BRK275 w sumie ciekawa kwestia. Nie poradzę nic z doświadczenia, bo mi żadna partnerka (nawet spośród tych, z którymi mieszkałem) nie przeszkadzała w spędzaniu czasu solo na "rozkminach w domu", ale wyobrażam sobie że chyba można powiedzieć "bejbe, dzisiejszy wieczór spędzam w gabinecie na oglądaniu filmów z Sashą Grey czytaniu o mechanice kwantowej, a Ty na 23:30 ogarnij koronkową bieliznę, bo będzie się działo" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.