Skocz do zawartości

Pomoc kobiety w niedoli.


Rekomendowane odpowiedzi

Hejka bracia, trochę ponarzekam sobie, może się czegoś nowego dowiem, czy w waszych przypadkach, gdy dochodziło do skrajnych sytuacji życiowych, typu jakaś choroba, problemy finansowe, czy inne podobne sprawy, w jakim stopniu mogliście liczyć na pomoc partnerek? Dziewczyn, kobiet, narzeczonych, żon?

 

 

Rzeczywiście obchodziło je to tak samo, w waszym stopniu jak je, czy było widoczne zaangażowanie i pomoc żeby razem wyjść z problemów, czy pozostawienie samym sobą i złudne nadzieję na jakąkolwiek pomoc. ( chodzi mi nawet o głupie pomoce w domu itp, jak i inne sfery finansowe czy wsparcie psychiczne ) może zacznę, u mnie dopiero po zwróceniu uwagi, skutkowało zainteresowaniem, prawie wogóle nie otrzymywałem pomocy bez poproszenia o nią, a miałem a to jakiś zabieg a to czasami jakieś badanie, różnie w życiu bywa, a i raz kasę od wtedy obecnej kobiety chciałem pożyczyć też był problem , nie dość, że człowiek dostał w dupe od życia przez jakiś problem, to dodatkowo miał kłopot, żal, smutek itp przez to, że się zawiódł.

 

 

 

Niby wychodzi na to, że lepiej się nie przyznawać do jakichś problemów, ale weźmy naprzyklad przypadek jakiejś operacji, czy innego badziewia, człowiek nie może ruszyć ręką czy nogą, to nawet gdyby nie chciał potrzebuje pomocy, czasem jest nie zbędna, co wtedy pozostało zrobić? (dostałem jakiegoś ataku paniki, bo dowiedziałem się, że czeka mnie operacja barku i mam czarne myśli co będzie po). 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już to kiedyś pisałem, takie teksty słyszałem mając na karku 17 lat:
Po rozwodzie jej rodziców: "Gdyby cię ze mną nie było w tamtym czasie, pewnie bym ze sobą skończyła."
Po rozwodzie moich rodziców: "Potrzebuję konkretnego faceta a nie mazgaja."

Znajomy miał za to "pełne wsparcie", stracił pracę i przez 2 miesiące swoją część rachunków pokrywał z poduszki finansowej, poza tym ogarniał kolacje, sprzątanie itp. Dziewczyna w tym czasie do rany przyłóż, pomagała szukać pracy, pytała po znajomych. Parę lat później gość się dowiedział, że niewiasta opowiedziała całej swojej rodzinie i znajomym, że utrzymywała go przez 2 miesiące, a on nic nie robił tylko pił

  • Zdziwiony 1
  • Smutny 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety są próżne, myślą o sobie, więc samolubne (ewentualnie o dziecku), tak więc ich empatia nie istnieje, nasza ma istnieć. Jakby na to nie patrzeć, interesują je tylko zasoby, czyli to co masz lub co możesz dać, aczkolwiek miałem kilka razy w swoim życiu kobiety na których mogłem polegać w każdej sprawie - tej finansowej też - ale one były we mnie zakochane i wpatrzone jak w święty obraz. Dzisiaj jedna z nich słono mi wypomina całą tą pomoc, ba! Domaga się zwrotu.

Niestety nie liczyłbym na bezinteresowną pomoc.

Edytowane przez dyletant
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatnich miesiącach przypominam sobie co najmniej jeden taki przypadek, gdy bliska mi kobieta wspierała mnie, sama wychodząc z różnymi pomysłami, w okresie, powiedzmy, bardzo złego samopoczucia psychicznego. Drugi, też z ostatnich miesięcy - inna, wspierała mnie też sama z siebie dobrym słowem i jakąś ogólnie pozytywną energią w moich bojach z różnymi tematami prawno-formalnymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto Hehe, aż humor lepszy, też znam takie przypadki, ale więcej jest tych negatywnych, skupiłem się zabardzo na swoich doświadczeniach, miałem taką przyjaciółkę, która rzeczywiście, potrafiła wstać w nocy i wozić mnie i kolegów najebanych jak nie mieliśmy transportu z imprez itp, ale odnosząc się do relacji, które tworzyłem, źle trafiałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Turop napisał:

Hejka bracia, trochę ponarzekam sobie, może się czegoś nowego dowiem, czy w waszych przypadkach, gdy dochodziło do skrajnych sytuacji życiowych

To zależy od kobiety, relacji, jak trafisz na szona, który patrzy tylko na kasę, masz kasę, powinie ci się noga w życiu, i ucieknie to to jest g...wno nie dziewczyna. Potem jak się odrobisz, będzie chciała wrócić. To trzeba taką dziewczynę traktować na dystans, patrzeć jej na ręce. Trzeba trafić na dobrą dziewczynę, dobrą kobietę, która by pomogła, pomagała w trudnych przypadkach. U mnie jak byłem w trudnym, położeniu finansowym jedna mnie olała, druga, niby więżącą katoliczka, dowiedział się, że zarabiam 1800 złotych i mam 5000 złotych kredytu tez mnie zlała. więc ja mam złe doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład bardzo pomocny też znam, pani z dobrego domu, taka trochę świątobliwa katoliczka, w pełni usamodzielniona, wzięła na utrzymanie typa lat 36, który na etacie nie przesiedział ani godziny, pieniądze miał z włamań i porwań. Pani była na 100% pewna, że będzie świetnym ojcem, odwiedzała jego rodzinne, zabite blachą falistą strony, cieszyła się, że wszyscy tam żyją blisko przyrody (bo jedzą szczaw - autentycznie). Nie wiem co ten typ wyprawiał w łóżku, że tak na nią wpływał. Z drugiej strony, pani miała mocno wykoślawione dzieciństwo.


A skoro już wspominasz @Turop o przyjaciółce, to po sobie też bym powiedział, że więcej "ludzkiego podejścia" doświadczyłem od koleżanek i przyjaciółek, niż partnerek
Dlatego zawsze się śmieję, że tracę przy bliższym poznaniu

Edytowane przez Bonhart
addenda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, jak tak teraz wspominam, to z moją byłą borderką nie było tak źle pod tym względem. Jak byłem chory, to sama wychodziła z inicjatywą chodzenia do sklepu/apteki, żebym odpoczywał. Jak było krucho z pieniędzmi, to też potrafiła sobie odmawiać różnych rzeczy, byleby były większe oszczędności.

 

Szkoda, że przy okazji była skrajnie toksyczna i niszczyła mnie tak od środka, jak i na zewnątrz. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niejeden raz kobiety mi pomagały. Nie wiem czy liczyły na coś z mojej strony, ale nie mogę narzekać. W związkach też pomagały, inne mniej. Może czasami nawet dostałem więcej pomocy i szybszej niż ze strony mężczyzn. Jedna z ex (rozstanie za porozumieniem stron) nawet chciała mi dać kasę gdy miałem kiedyś przez bardzo krótką chwilę problem finansowy. Nie chciała nic w zamian, nie chciała żebym oddawał. To nie była jakaś wielka kwota, ale 1000 złotych na drodze nie leży. W tym samym czasie dobry kolega zgodził się żeby mi na kilka dni pożyczyć taką samą kwotę jak ta ex mi dała, ale chciał pisać umowę o 1000 zł ze starym kumplem. Tyle o złych kobietach :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak miałem problemy finansowe a mieszkaliśmy razem to w pewnym okresie ONA zarabiała trochę więcej niż ja... na wspólne życie, przy robieniu zakupów wielkie narzekanie , że drogo a na koniec... wszystko mi wypomniała ... ba nawet zaczęła twierdzić , że mnie utrzymywała cały związek.

 

oto kilka faktów :

0-3 lata - zarabiałem x10 tego co ona

3 rok - 4,5 - ona więcej (u mnie zjazd z pracą i ze zdrowiem - u niej podwyżka) 

4,5 - 7 rok - idealnie po równo zarabialiśmy 

 

a dlaczego od razu nie uciekła jak się u mnie pojebało po całości ? Bo mieszkała u mnie ...  

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzają się takie kobiety, na których wsparcie można liczyć. Nie za często, ale prawda jest taka, że sami kobiety uczymy tego, że mają być "kobiece", słabe, głupie i niezaradne, i sami je zachęcamy do pasożytowania na nas, a kto słyszał, żeby pasożyt komuś pomógł? Wychowujemy sobie roszczeniowe nieroby i potem jest, jak jest - jak się robi ciężko, to szukają nowego żywiciela, zamiast same pomóc.

 

Ale porządne kobiety też się zdarzają.

 

Moja matka na przykład. Kiedy ojciec poważnie zachorował, tak naprawdę uratowała i rodzinę, i firmę ojca. Przeszła w swojej pracy na pół etatu, żeby mieć więcej czasu, przejęła zarządzanie firmą ojca, opiekowała się nim w chorobie i potem ogarniała jego rehabilitację, dbała o mnie i moich braci, jak było cienko z kasą, to brała dodatkowe zlecenia i siedziała nad nimi po nocach. Prawie się zajechała, ale nie odpuściła.

 

Zresztą sam kiedyś na taką kobietę trafiłem. Moja była jakiś czas po tym, jak mi pokazała drzwi (nie ukrywam, zasłużyłem sobie :) ) znalazła sobie męża, i od czasu do czasu docierają do mnie przez wspólnych znajomych i rodzinę plotki, jak się jej dalej układało. Wiem, że dla swojego nowego zrobiła naprawdę bardzo dużo - jak mu firma padła, dała mu kasę ze sprzedaży swojego mieszkania na spłatę długów, potem podobno miał jakieś poważne problemy psychiczne na tle depresyjnym i bardzo długo nie pracował, moja eks go nie tylko nie zostawiła, ale wręcz go utrzymywała i się nim opiekowała, mimo że jej własna rodzina była zdania, że marnuje się z nim ("depresja to nie choroba, niech się weźmie do pracy!", te klimaty). Po drodze jeszcze okazało się, że nie mogą mieć dzieci (ponoć z jego powodu, nie jej), więc nawet takiej pociechy z niego nie miała. Nawet miałem taką cichą nadzieję, że może w końcu się rozwiodą i wtedy wjadę ja, cały na biało i zacznę żebrać, żeby mi dała drugą szansę, LOL. ?Ale nie, okazało się, że moja była to cholerna prawie-Himalajka, przy mężu wytrwała, wyszli na prostą i nadal są razem. Mój brat (przez którego się poznaliśmy) dotąd ze mnie się nabija, że miałem taką fajną kobietę i spierdoliłem sprawę.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nesq napisał:

a dlaczego od razu nie uciekła jak się u mnie pojebało po całości ? Bo mieszkała u mnie ...  

Właśnie tu jest klucz, ile taka kobieta jest w stanie wysiedziec z kimś, gdy potrzebuje pomocy, czy mają jakieś rokowania w głowie jak ZUS, jak to przebiega, odwróć sytuację, mężczyzna zostawia kobietę bo nie rokuje, skandal, wręcz napiętnowanie, w odwrotną stronę bardziej przychylne głosy typu "a co się miała męczyć do końca życia, młoda jeszcze jest". 

5 minut temu, Bullitt napisał:

W tym samym czasie dobry kolega zgodził się żeby mi na kilka dni pożyczyć taką samą kwotę jak ta ex mi dała, ale chciał pisać umowę o 1000 zł ze starym kumplem. 

 

W kolegów w takiej sytuacji też nie wierzę, ale z żadnym nie ma się relacji "partnerskiej", sama nazwa juz do czegoś powinna zobowiązywać. 

14 minut temu, Blade Wolf napisał:

Szkoda, że przy okazji była skrajnie toksyczna i niszczyła mnie tak od środka, jak i na zewnątrz. ?

Hehe, czyli jednak nie taki diabeł zły, mówisz, że borderka, a okazała więcej empatii niż niektóre "normalne" kobiety. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Bullitt napisał:

W tym samym czasie dobry kolega zgodził się żeby mi na kilka dni pożyczyć taką samą kwotę jak ta ex mi dała, ale chciał pisać umowę o 1000 zł ze starym kumplem.

Chwalebne to mu. Jak to się mówi kochajmy się jak bracia liczmy się jak żydzi. W tej sytuacji wystarczy że Twoja ex miała dostęp do konta swojego nowego misia. Jak go udobruchała? Dobre fellatio robi cuda:).

Edytowane przez Baca1980
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop

 

W efekcie rozstaliśmy się z mojej inicjatywy z argumentacją - młoda jesteś, znajdziesz sobie jeszcze kogoś :D I zacząłem życie od nowa.. z długami na L4.. L4 się skończyło i praca dorywcza póki czegoś tam nie wymyślę, coś tam wymyśliłem i odradzam się powoli.

 

Pamiętam jak bardzo mnie to bolało, że jest ze mną tylko dlatego , że coś mam. Tylko, że nie znałem tego forum w tamtych czasach i całej tej gry. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psyche ? Ona mi jeszcze chodziła po głowie, ale było to nacechowane z początku złością i nienawiścią.. z czasem przeszło w zobojętnienie .. ciężko mi powiedzieć dokładnie ile... ale już po kilku miesiącach skakałem od nowej dziurki do nowej dziurki ;)

 

Zdrowie ? Dopiero rok temu pełna sprawność, pozwalająca np. bieganie, rower, zajęcia cross-fit ... 

 

Kasa-długi ? Jeszcze mam, ale w tym roku zamykam temat. Aha.. co do kasy gdy jej nie miałem.. miałem linie kredytową z której szło  ... Panna znikła a dług został :) Jeszcze coś mi tam zajebała... ale już nieważne :D 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwięcej pomocy od kobiet doświadczyłem w relacjach Friends with Benefits albo na etapie zalotów. Krótkim słowem: kiedy nie dałem się jeszcze usidlić. Wysuwam śmiałe przypuszczenie pomoc ta miała po prostu funkcję reklamowo-prezentacyjną, element jazdy próbnej, który kończy się wraz z wejściem w związek. W związkach natomiast cokolwiek mi w życiu nie wychodziło i problemy zaczynały się piętrzyć, to kobieta jeszcze dolewała swoje wiadro gówna. Najczęściej cokolwiek kobiety gniotło, to próbowały strategii zamarudzenia mnie na śmierć i trucia dupy, aż wszystko jakoś magicznie nie znajdzie rozwiązania.

 

Jeden trzyletni związek na przykład zdechł magicznie przez wykrwawienie rozciągnięte na pół roku. Kobieta urządziła sobie ze mnie worek treningowy do stosowania rozmaitych form przemocy psychicznej. Średnio powodziło mi się finansowo, ale głodny nie chodziłem. Miałem 18 lat, więc tutaj trudno wymagać jakiś milionów, ale brat panny jeździł na taksówce. Wszędzie w domu kupował plazmy, gadżety. I pannie poprzewracało się na punkcie kasy, ubzdurało, że zasługuje na coś więcej. Na początku były delikatne szpilki, a później już regularna lawina fekaliów. Moje zalety stały się nagle wadami, moi przyjaciele w jej oczach dziećmi. Wszystko rąbnęło, ja się od tego odbiłem, a ją zweryfikowało życie - mimo ogromnych ambicji na zostanie lekarką, pracuje za grosze w przedszkolu.

 

Na drugim końcu kija: pewna pani dyrektor, z którą byłem na etapie zalotów i spotykania się na seks, miała w bardzo głębokim poważaniu, że od 3 miesięcy szukam pracy. Inna kobieta potrafiła składać mnie do kupy po rozstaniu, aby samemu potem aspirować na moją dziewczynę - a kiedy już się nią stała cała empatia rozwiała się jak domek z kart na wietrze.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Ragnarok napisał:

Ja pewnej kobiecie ustawiałem życie przez 15 lat (zeszliśmy sie bardzo młodo) i dopóki było niestabilnie to była miłość. Gdy tylko jej sytuacja życiowa sie ustabilizowała, a ja podupadłem psychiczne - nagle musiała "zawalczyć o siebie"

 

 

Czyli ewakuacja z tonącego okrętu a usprawiedliwienie zawsze się znajdzie u Kobiety ;)

 

Ja zacząłem zarzucać swojej , że nie czuję wsparcia z jej strony jakie kobieta winna uczynić mężczyźnie. Wiecie co usłyszałem ? 

- Przecież Cie wspieram, nie widzisz ? Wspieram Cie, wspieram Cie, wspieram Cie.. Ws....  (zdarta płyta) 

 

rozumiecie ? Wmawianie mi, że mnie wspiera ..a gdy chodziłem o kulach po operacji to kuchnia cała zajebana śmieciami i naczyniami... 

-Zrobisz mi herbate ?

-zaraz     

 

i... i mija 15 min w końcu sam sobie robię (o kulach to bardzo trudne było ) 

 

-Podasz mi kawe ? 

-To nie możesz poprosić jakoś ładnej  ? 

 

i... nie wiem czy rozumiecie jak takie coś potrafi wjebać w podłogę... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.