Skocz do zawartości

Co począć


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich! 

 

Postaram się nie zanudzać moja historią i napisać wszystkie istotne fakty.

 

Jeśli chodzi o dzieciństwo, moja mama zmarła gdy miałem 10 lat, z wcześniejszych lat nie pamiętam za wiele, wiem na pewno że moja rodzina była szczęśliwa i zgrana. Rodzice byli bardzo szczęśliwi ze sobą i nie wyobrażam sobie jaki ból mógł przeżywać mój tato. Nie wiem czy przez młody wtedy wiek nie wyidealizowuję, ale nie spotkałem się jeszcze z tak ogromną miłością do siebie dwojga ludzi. 

 

Po śmierci mamy ojciec dużo pracował, był w trakcie budowy domu, chciał zapewnić mi i mojej siostrze dobre warunki. Naszym wychowaniem zajęli się dziadkowie w podeszłym wieku, głównie angażowała się babcia, polegało to na dbaniu o to abyśmy zawsze byli najedzeni, budziła nas do szkoły, ogarniała dom do A do Z. Patrząc z perspektywy czasu wiem, że ojciec jak i dziadkowie starali się na swój sposób, aczkolwiek zawalili totalnie na jednej płaszczyźnie- nie rozmawiali z nami wystarczająco.

 

Będąc trochę starszym dużo czasu spędzałem poza domem z kolegami, mieliśmy wspólne zajawki razem piliśmy i paliliśmy ganje. Ogólnie bomba. Zastanawiało mnie tylko, że przy takiej częstotliwości nikt w domu nigdy nie przyczaił że nie jestem trzeźwy, a bylem nieletni. Teraz zdaje sobie sprawę że za bardzo to nikogo nie obchodziło.

 

Jeśli chodzi o kobiety to nie miałem u nich powodzenia nigdy. W młodszych latach bylem grubaskiem i moje słabe powodzenie tu nie dziwi. Później dość mocno schudłem lecz kontakt z kobietami nadal był na poziomie 0. Czułem do nich pociąg, lecz nigdy nie zagadywałem sam, miałem barierę której nie potrafiłem przełamać, zatykało mnie przy nich. Nie miałem żadnej dziewczyny przed obecną partnerką. Bylem typem białego rycerzyka.

 

I doszliśmy do kluczowego punktu mojego wywodu i powodu dla którego zacząłem czytać forum- mojego związku. Partnerkę poznałem na imprezie, jakoś zgadzaliśmy się po pijaku i oboje wpadliśmy sobie w oko. Niedługo potem zostaliśmy parą. Caly czas poświęcałem jej, straciłem kumpli (wiem idiota że mnie). Pierwsze trzy lata związku były super, dogadywaliśmy się, zdarzały się małe sprzeczki, ale szybko je rozwiązywaliśmy, seks MEGA i prawie codziennie. Później zaczęło się psuć, kłóciliśmy się co chwilę, w dużej mierze kręciło się to w kółko z mojego powodu, ponieważ podczas kilkugodzinnej ostrej kłótni obiecywałem, że coś poprawie, później zapominając o obietnicy. Nasze życie toczyło się między okresem spokoju i kłótni, ale nadal się kochaliśmy. Podczas jednej kłótni dała mi w twarz, będąc pizdą olałem ten epizod, lecz niedługo później przerodziło się to w dawanie mi w pysk przy każdej kłótni oraz najgorszych epitetów w moją stronę. Długo wkur#$_łem się i darłem na nią co odwala, kilka razy przy większej furii szarpnąłem ją, popchnąłem czy scisnąłem, tak wiem że to źle i wstyd mi za to, lecz jej pomysły co odwalić podczas kłótni są nieskończone i nawet nie chce mówić co potrafi zrobić z domem podczas spiny. 

 

Przez pewien okres nie byliśmy ze sobą, zerwalem bo miałem już psychicznie dość, dużo rzeczy się nawarstwiło. Niedługo później to ona chciała się zejść, nie dopuszczałem jej do siebie. Bylem w totalnym dołku, oprócz pracy, głównie popijałem i oglądałem seriale. Później trochę odżyłem i zadbałem o siebie, spotkałem się ze znajomymi kilka razy. W tym czasie ona znalazła innego, trochę mnie to dotknęło zważywszy że nie było to długo po naszym rozstaniu, a zapewniała że kocha mnie najmocniej. Okazało się że musimy załatwić pewne sprawy razem, spotkaliśmy się, załatwiliśmy co mieliśmy załatwić, pogadaliśmy. Uczucie wróciło. Zaczęliśmy się częściej widywać, ona zerwała z innym i wróciła do mnie. Jakiś czas było dobrze, ale ostre kłótnie wróciły i ciągną się aż do teraz. Wielokrotnie bylem wyzywany i porównywany do innych. Zmuszała mnie do obietnic, szantażując że zerwie. Gdy się nie zgadzałem robiła straszny młyn, nie dawała minuty spokoju. Nadal to robi. Seks w tym momencie poszedł w odstawkę, bo albo jest gdy ona tego chce przy czym nie mogę zrobić nic nie po jej myśli, albo go nie ma. Wszystko musi być po jej myśli, inaczej robi larmo. Zaczynam znowu się wypalać i mieć wszystkiego dość. 

 

Dla dodatkowych informacji: oboje pracujemy, ja zarabiam lepiej. Mieszkamy razem. 

 

Nie wiem czy wszystko jest przejrzyste i zrozumiałe. Panowie doradźcie co mogę zrobić, aby ten związek jakoś naprostować. O psychologu, seksuologu czy innym lekarzu ona nie chce słyszeć. 

 

Liczę na Was, doradźcie, skrytykujcie, opierdolcie.

 

Dzięki i pozdro! 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Skyrt napisał:

Panowie doradźcie co mogę zrobić, aby ten związek jakoś naprostować.

Nie naprostujesz. Uciekaj od niej jak najdalej. Już na samym początku zrywania kontaktu i palenia mostów załatw wszystko co trzeba, żeby nie musieć się z nią w przyszłości użerać. I żeby znów się nie złapać w sidła fałszywych uczuć.

 

52 minuty temu, Skyrt napisał:

Nie miałem żadnej dziewczyny przed obecną partnerką.

To jest ogromny problem. Nie dlatego, że nikogo nie miałeś, bo można być singlem i mieć wspaniałe życie, ale dlatego, że nie masz żadnego punktu zaczepienia. Ona jest toksyczna. Tobie też się to udziela. To twój pierwszy związek, więc nie wiesz jak wygląda normalna bliższa relacja między kobietą a mężczyzną. I jest to też problem dlatego, że łatwiej cię ponownie usidlić - gdzieś tam z tyłu głowy przebiega myśl, że może nikogo nie znajdziesz albo znajdziesz, ale sporym kosztem/wysiłkiem. I się dajesz. Więc powtórzę - uciekaj od niej, bo marnujesz tylko czas i niszczysz sobie powoli psychikę. A po zerwaniu i okresie "żałoby" znów odżyjesz. Zobaczysz.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Skyrt napisał:

Mieszkamy razem. 

 

U Ciebie? U niej? Wspólnie wynajmujecie? Odpowiednio do sytuacji: Wypierdol ją z domu bez słowa, wyprowadź się i wyprowadź się regulując z nią po równo albo niech ona sie wyprowadzi. Trzymasz się jej, bo to Twoja jedyna opcja. Nie bój się samotności, ja bym tego nie ratował, to nie jest tak, że Ty jesteś jakimś białorycerzem, tak reaguje zakochany mężczyzna. Z Nią jest coś nie tak, zawsze było tylko nie zwracałeś uwagi, bo jak było cacy to czego się doszukiwać? Manipuluje Tobą.

Edytowane przez ZortlayPL
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Skyrt

Naprostować związek? W takim wydaniu? Może jeszcze chcesz powiedzieć, że to Twoja wina?

 

Znaczy tak:

1. Twoja wina, że nie zakończyłeś relacji po pierwszym uderzeniu Ciebie.

2. Twoja wina, że wróciłeś do niej.

 

Twoja wina, ale da się to naprostować. Olej ją, zajmij się sobą i nie szukaj nigdy więcej ukojenia swoich wewnętrznych problemów w relacji z kobietą.

 

Skup się na sobie, idź do psychologa, przejdź ileś sesji, poukładaj swoje problemy. Zacznij czytać książki, ogarnij siebie. Naprawdę chciałbyś prostować relacje z kobietą która Cię bije? Trochę szacunku do siebie, chłopaku.

 

Zepnij tyłek i ogarnij swoje rzeczy. Masz pracę, umiesz zadbać o swoje finanse - to dobrze. Teraz zadbaj o poziom swojego życia, bo za chwilę przyzwyczaisz się do tego, o ile już nie przywykłeś i będziesz udawał, że deszcz pada, kiedy będziesz obrywał kolejne cięgi na twarz.

 

Marsz po jaja, zapraszam.

Edytowane przez vand
Literówka
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Blade Wolf napisał:

To twój pierwszy związek, więc nie wiesz jak wygląda normalna bliższa relacja między kobietą a mężczyzną. I jest to też problem dlatego, że łatwiej cię ponownie usidlić - gdzieś tam z tyłu głowy przebiega myśl, że może nikogo nie znajdziesz albo znajdziesz, ale sporym kosztem/wysiłkiem. I się dajesz.

 

4 minuty temu, ZortlayPL napisał:

Trzymasz się jej, bo to Twoja jedyna opcja.

Widzisz tu z bratem powiedzieliśmy Ci to samo tylko innymi słowami.

13 minut temu, Blade Wolf napisał:

A po zerwaniu i okresie "żałoby" znów odżyjesz. Zobaczysz.

Prawdę Ci brat rzecze jednak @Skyrt nie uwierzysz na słowo, bo Twój mózg jest nakierowany teraz na tryb "ruszaj do walki o utracony "skarb" gdzie pod słowem skarb jest muł i wodorosty, ale Twój umysł idealizuje teraz Twój związek, myślisz tylko o utraconych pozytywach, a negatywy czyli bicie i obrażanie Ciebie tłumaczysz na zasadzie "ona taka nie jest, zrobiła to bo byłem taki i taki, a gdybym był taki i taki, zrobił to i to, to by do tego nie doszło, to moja wina bo ją do tego popchnąłem swoim zachowaniem". Zgadza się? No więc uwierz, że Twój mózg robi Cię teraz w wała abyś ratował to w co włożyłeś tonę zaangażowania niezależnie czy było to dla Ciebie dobre czy nie, a w tym wypadku NIE BYŁO. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie! 

@vand nie czuje, że to moja wina, choć fakt popełniam błędy i tez zdarza mi się ją zranić. Bylem u psychologa i psychiatry. Psycholog głównie gadał jakieś smęty i prawie mnie nie słuchał, więcej nie poszedłem. Psychiatra powiedział że na tle psychiatrycznym wszystko ze mną w porządku. 

 

@ZortlayPL Mieszkanie udostępniła nam jej rodzina, choć głównie ja je remontowałem. 

I to nie tak, że ja chce dawać z siebie wszystko żeby ratować ten związek, ona stawia mi wymagania, na które ja się nie zgadzam. Problem w tym, że ona ma to kompletnie gdzieś, tak ma być i tyle. Traktuje mnie jak kompletna cipę i mówi to w prost.

Nieobarczam się poczuciem winy za błędy z przeszłości, stało się, trzeba wyciągnąć lekcję. Jakoś nie potrafię się z nią rozstać, przez zatracone relacje nie mam nikogo bliższego prócz znajomych od wypadów na piwo,  z rodziną też kontakt słaby i brak zaufania z mojej strony. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Skyrtsłaby kontakt z rodziną ale możesz na nich liczyć prawda? Z mieszkaniem lipa po całości, jeszcze może za wszystko sam łożyłeś? Ja bym zostawił to w cholerę i odszedł. Z tym że ja już byłem w Twojej sytuacji i zachowywałem się tak jak Ty dlatego drugi raz już sobie na niszczenie mnie psychiczne nie pozwolę. Ale zrobisz jak uważasz, pamiętaj tylko, że to nie szczęście i miłość Cię tam trzymają tylko strach przed samotnością. Z tym że samotność nie będzie się nad Tobą znęcała.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZortlayPL na rodzinę mogę liczyć tylko w kwestii ewentualnego zamieszkania. Na wszystko nie łożyłem, ale znaczną część. Z jednej strony boję się odejść, z drugiej zostać i tak boję się samotności bo po poprzednim zerwaniu zostałem sam jak palec. Muszę się z tym uporać.

Dziękuję za wsparcie!

Edytowane przez Skyrt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Skyrt napisał:

Uczucie wróciło

Zawsze się czuje sentyment o osoby, z którą się miało świetny seks, a tym bardziej pierwszy jak w twoim wypadku.

Jeśli faktycznie chcesz zerwać, to trzeba trzymać żelazną dyscyplinę, żeby się nie kontaktować.

Związek, to chemia, jak pozwolisz, żeby się znowu obudziła, to wpadłeś jak alkoholik, po abstynencji.

 

Bracia Ci dobrze mówią, nie masz innego punktu odniesienia i twój dystans do tej całej sytuacji wynosi zero.

Pamiętasz swoje życie sprzed związku, gdzie byłeś sam, pamiętasz czas związku, gdzie na początku był zajebisty seks.

Do tego, zerwaliście i byłeś znowu sam. W związku z czym twój mózg rozpatruje rzeczywistość na zasadzie:

"aha to opcje mam, albo sam, albo z nią, to wole z nią", to logiczne, że masz problem.

Teraz sobie wyobraź, że masz trochę wolnego czasu, bo twoja była powiedzmy wyjeżdża gdzieś na dłużej, poznajesz dziewczynę,

jest wam dobrze idziecie do łóżka masz zajebisty seks. Nagle wraca twoja była i masz teraz do wyboru, albo nowa chemia, albo

stare toksyny.. :)

Ona jest teraz w fazie, że jej nie zależy, więc sobie odpierdala maniane, nie pilnuje się, żeby Cię nie wkurwiać, nie okazuje należytego

szacunku, do tego sam napisałeś:

"Seks w tym momencie poszedł w odstawkę, bo albo jest gdy ona tego chce przy czym nie mogę zrobić nic nie po jej myśli, albo go nie ma."

 

Nie masz ani seksu, ani świętego spokoju.. słaby deal, a jeżeli kobiety czegoś nie szanują to właśnie facetów, którzy godzą się na chujowe układy.

Bo to podświadomi im się układa w mózgu "aha, to jestem taka zajebista, że on mnie chce nawet jak się tak źle zachowuje,

to będę go tolerowała, puki nie znajdzie się lepszy"

Z tego co ja zrozumiałem to jesteś z nią, ze "słabości serca", a jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę..

20 minut temu, Skyrt napisał:

Mieszkanie udostępniła nam jej rodzina, choć głównie ja je remontowałem.  

Rozumiem, że jak się nie podoba, to ty robisz wyjazd z chaty? A ten cały wysiłek i koszta remontu idą do śmietnika?

Nie zdziwił bym się gdyby ona zaproponowała taki układ, że jej mieszkanie, twój remont :)

2 minuty temu, Skyrt napisał:

Z jednej strony boję się odejść, z drugiej zostać i tak boję się samotności bo po poprzednim zerwaniu zostałem sam jak palec. Muszę się z tym uporać. 

Takie rzeczy da się wyczuć, za każdym razem, jak odpierdala coś strasznego i patrzy na twoją reakcje, a ty jej nie kopiesz w dupę..

Musisz poukładać swoje sprawy i być szczęśliwy, sam ze sobą. Kobiety, nie przeskakują na inną gałąź puki nie znajdą nowej.

Mężczyźni raczej tak nie robią, więc, to jest wręcz naturalne, że będziesz musiał byś przejść przez okres samotności.

Moim zdaniem, sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, nie chcesz być z nią, ale boisz się być sam..

Pytanie jest takie, czy lepiej byś samemu czy z kimś kogo w zasadzie nie lubisz.

Będąc sam jesteś wolny, robisz co chcesz, nikt się nie wpierdala.

To, że oglądałeś seriale, jak byłeś sam, to kwestia tego, że nie znalazłeś, bo może nie szukałeś, tego co lubisz w życiu robić.

A skoro nie za bardzo masz jakieś zajęcia, ambicje, pasje będąc samemu, to będąc z nią, jedynym twoim zainteresowaniem i pasję jest ona.

Jeśli dziewczyna jest centrum twojego świata, to jest to recepta na porażkę..

Może spróbuj testowo zapisać się na jakąś siłownie, z braku pomysłów, albo na jakieś sztuki walki, spróbujesz czegoś nowego, spodoba Ci się,

albo nie, ale przynajmniej zobaczy, że o siebie dbasz, będziesz znikał na 2-3 godziny, wracał spocony, niech się po stresuje :) 

Godzinę temu, ZortlayPL napisał:

to moja wina bo ją do tego popchnąłem swoim zachowaniem". Zgadza się?

Zaczynam wierzyć, że to jest właśnie kobieca logika :)

Ale jeśli tak, to znaczy, że kobiety uwielbiają być ustawiane do pionu, tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić..

 

Zresztą, ja na przykład uwielbiam, a nawet kocham jak kobieta mi się umie postawić, ale w taki sposób, że zachowuje do niej pełny szacunek, ba

nawet go dużo wtedy taka kobieta w moich oczach zyskuje. Bo jak się buntuje, tupie nóżkami, płacze i smarka, to mam ochotę dosłownie jebnąć, ale jak użyje jakichś

solidnych argumentów, do których się nawet nie umiem przyczepić, to "mmmmm.. będziesz moja.." :) . Szkoda, że to się prawie nie zdarza :)

Kobiety najprawdopodobniej mają tak samo. Myślę, że kobiety, może i zachowują się czasem, jak pojebane, ale one wbrew pozorom wiedzą, że tak się zachowały,

tylko my często reagujemy jak lamusy.. I jak ich nie ustawimy wtedy do pionu, tak, żeby chodziły na baczność, to patrzą na nas coraz mniej przychylnym okiem.

Dlatego też często "shit testy" się eskalują, na coraz bardziej i bardziej zjebane, one po prostu macają gdzie jest nasze dno..

I myślę, że wyświadczają nam tym przysługę, tylko my nie umiemy wyciągnąć z tego wniosków.

A @Skyrt wprawdzie zrobił sobie przerwę, ale nie zmienił się w międzyczasie, nie "ewoluował". Jak nie jesteś z kobietą, masz szanse popracować nad swoim

charakterem i zaimpregnować się na gówniane zachowania. Boisz się, że Cię zostawi, musisz się pogodzić, z tym, że będziesz musiał kopnąć ją w dupę.

Boisz się samotności, musisz się przygotować psychicznie, na bycie samemu. Boisz się, że nie znajdziesz innej, musisz się nastawić, że trochę to zajmie.

Jak mówi stare, mądre powiedzenie, miej wyjebane, a będzie Ci dane :) . Trzeba konfrontować swoje lęki i swój strach.

Dodatkowo, jeśli ten związek jest nie rokujący, to wcale te powyższe problemy nie będą łatwiejsze, jak jeszcze zmarnujesz w tym związku dodatkowy rok czy dwa..

Kobiety kochają mężczyzn, a w jej oczach nim nie jesteś, bo byś ją był w stanie ustawić. Czasem się oczywiście nie da. No bo jeśli wytoczysz najcięższy kaliber,czyli rozstanie,

a ona się nie poprawi, to znaczy, że nie dało się odratować związku. Ale jak już jest sama, to zaczyna sobie pewne rzeczy porządkować i czasem zaczyna tęsknić.

A jeśli chodzi o to, że do siebie wróciliście i na początku było dobrze, to wydaje mi się, że jak zatęskniła, to zatęskniła do tego co było dobre, ale po jakimś czasie,

wróciły stare schematy i wróciło stare zachowanie. I do tych dobrych rzeczy znowu doszły te stare, złe. A może ona myślała, że się zmieniłeś, a się nie zmieniłeś?

Moim zdaniem to dla Ciebie dobra okazja, żeby się czegoś nauczyć. Powiedz jej, że jeśli się teraz rozstaniecie, to następne rozstanie będzie już bez opcji powrotu,

więc jak wam nie wyjdzie, to już koniec absolutny, bo musisz ciąć straty. Żeby miała świadomość, że teraz to już nie przelewki. I zacznij więcej od życia brać dla siebie.

Nie ustępuj, niech czasem będzie tak jak ty chcesz. Nie bój się brać tego Ci się należy. Jeśli nie wyjdzie, to cóż.. Jak dobrze to rozegrasz, to nawet z nią powinieneś

być trochę szczęśliwszy, ale to nie dla tego, że ona jest w twoim życiu, tylko, że ty jesteś szczęśliwszy, bo zadbałeś o swoje szczęście. Pozdrawiam

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Skyrt napisał:

Zaczynam znowu się wypalać i mieć wszystkiego dość. 

Znowu.

Jesteś od niej uzależniony. 

Związek który macie dzisiaj będzie tak wyglądał do końca życia.

Przyzwyczaj się do tego, nic nie naprostujesz.

19 godzin temu, Skyrt napisał:

po poprzednim zerwaniu zostałem sam jak palec

Wolisz być sam jak palec i żyć własnym zyciem i w końcu znaleźć nowych znajomych, 

 

Czy być bitym i poniżanym.

 

Wiem.

Bitym i poniżanym, prawda?

Bo boisz się samotności tak?

Lepiej być bitym ale przecież nie codziennie, a do domu pustego nie wracać. O tak, to ważne. Tak?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Imbryk napisał:

Jesteś od niej uzależniony.  

Racja, uzależniłem się od niej.

 

28 minut temu, Imbryk napisał:

Bo boisz się samotności tak?

Lepiej być bitym ale przecież nie codziennie, a do domu pustego nie wracać. O tak, to ważne. Tak?

Niestety jest tak jak mówisz. I ma to bezpośredni związek z tym uzależnieniem. Przy niej zatraciłem wszystko inne, co sprawiało mi przyjemność lub było ważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Skyrt napisał:

Niestety jest tak jak mówisz. I ma to bezpośredni związek z tym uzależnieniem

No to wio do

W dniu 20.01.2020 o 05:06, Skyrt napisał:

psychologa

Ale takiego, który Ci pomoże. Musisz się trochę wysilić aby takiego znaleźć. Próbować iść na sesję, jak nie spasuje to następny. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.01.2020 o 03:15, Skyrt napisał:

Caly czas poświęcałem jej, straciłem kumpli (wiem idiota że mnie).

Spróbuj odzyskać kumpli. Odnowić znajomości, kontakty. Warto, zebyś zrozumiał dlaczego nie rezygnuje się z  przyjaciół dla kobiety i dlaczego przyjaźń jest cenniejsza niż niejeden związek . Gotowy? 

 

1. Kobiety często próbują ograniczać lub obrzydzać kontakty z przyjaciółmi za pomocą manipulacji i szantażu emocjonalnego. Kumpel może Ci powiedzieć "uważaj na nią Stary, to walnięta zdzira jest" ale nie zrobi tego z egoistycznych pobudek. 

 

2. O wiele bardziej jest prawdopdobne, ze Twoja kobieta stanie się kiedyś Twoim najzajadlejszym wrogiem, niż to że takim wrogiem stanie się szczery przyjaciel. 

 

Czas jest najcenniejszym zasobem. Trzeba tym rozsądnie gospodarować. Kobieta jest czasowo bardzo absorbująca i nie ma w tym nic złego. Ale pierwsza próba skłócenia mnie z przyjaciółmi czy obrzydzenia mi czasu jaki planuję im poświęcić to ciężki alarm. Potem następuje poważna rozmowa. Trzeciej próby nie ma nigdy, bo po 2. jest koniec. 

Cytat

Podczas jednej kłótni dała mi w twarz, będąc pizdą olałem ten epizod, lecz niedługo później przerodziło się to w dawanie mi w pysk przy każdej kłótni oraz najgorszych epitetów w moją stronę.

Pozwoliłeś jej na to, co odebrała jako słabość i wyrobiła sobie nawyk szmacenia Cię. 

Cytat

Przez pewien okres nie byliśmy ze sobą, zerwalem bo miałem już psychicznie dość, dużo rzeczy się nawarstwiło.

I nie dziwię się...

Cytat

 Uczucie wróciło. Zaczęliśmy się częściej widywać, ona zerwała z innym i wróciła do mnie.

... Ale temu już tak. 

Po co wróciłeś do kobiety, która Cię nie szanowała i Xię szmaciła? Łezka się w oku zakręciła na wspomnienie strzałów w pysk? Zatęskniłeś za epitetami i darciem ryja? 

Aż takie extra cycki ma? 

Żartuję. Przyjacielu- żadne cycki nie są tego warte. 

A polecialeś na emocjach- przypomnialeś sobie parę ładnych widokówek z lepszych czasów. I kompletnie zapomniałeś o kupie kompostu która te ladne czasy przykryła. Nie ufaj emocjom tak długo jak ich nie pojmiesz i nie nauczysz się nad nimi panować. 

Cytat

Jakiś czas było dobrze, ale ostre kłótnie wróciły i ciągną się aż do teraz.

No niesamowite....

Cytat

Wielokrotnie bylem wyzywany i porównywany do innych.

Powiem Ci co jest najbardziej prawdopdobne. Bazując tylko na tym co napisałeś i na odrobinie wiedzy o życiu. 

 

Tobie się wydaje, że uczucie wróciło i ona zostawiła tamtego dla Ciebie, żeby wrócić. To jest mało realny scenariusz. 

Kasę postawiłbym raczej na to, że tamten kopnął ją w dupsko, albo nie wyszło z innych względów. Wróciła do Ciebie, bo nie miała pomysłu na to co dalej, a Ty byłeś misiem który całe to gówno akceptował i przy okazji za wszytsko płacił. Teraz też nie oostawileś granic. Gdyby jej na Tobie zależało, to by się starała i Cię szanowała, ceniła to co straciła i udało jej się odzyskać. Ale ona Ciebie nie ceni, tylko szmaci i do tego upewnia się że ma Cię w garści szantażując rozstaniem. 

 

Cytat

Zmuszała mnie do obietnic, szantażując że zerwie. Gdy się nie zgadzałem robiła straszny młyn, nie dawała minuty spokoju. Nadal to robi.

To masz w tym wszytskim jedną fajną możliwość. Pokaż jaja. 

Przygotuj się mentalnie i jak następnym razem wyjedzie Ci z takim szantażem to  "tam są drzwi, pakuj się i wypad". 

 

Dlaczego ja bym tak zrobił? 

Bo z tego związku nic dobrego nie ma. Kobieta nie szanuje, gardzi, jest coraz gorzej, a jej nie zalezy w ogole na tym zeby było lepiej. Tam gdzie nie ma szacunku nie ma tez sensu. Ale pokazując, ze masz jaja i nke mozna Tobą już pomiatać, będziesz miał szacunek dla samego siebie. 

 

Na obecnym torze nie ma dobrego scenariusza. Najleoszy to taki, że za chwilę kopnie Cię w dupę dla innego fagasa. 

Pośredni to taki, że Cię bedzie dalej szmacić i zdradzać (możliwe ze juz to robi). 

A najgorszy scenariusz możliwy to dziecko (moze Twoje, może nie) i ślub. 

Nie daj się w to wpakować. 

Cytat

Seks w tym momencie poszedł w odstawkę, bo albo jest gdy ona tego chce przy czym nie mogę zrobić nic nie po jej myśli, albo go nie ma. Wszystko musi być po jej myśli, inaczej robi larmo.

A no wlasnie... 

Cytat

Zaczynam znowu się wypalać i mieć wszystkiego dość. 

Dziwne... Mało po pysku dostałeś, ze tak entuzjazmu nie masz? 

Cytat

Dla dodatkowych informacji: oboje pracujemy, ja zarabiam lepiej. 

I to jest prawdopdobnie powód powrotu jej uczuć i powrotu do misia. Niech zgadnę: nie tylko więcej zarabiasz, ale też wiecej łożysz na wydatki wspólne i jej potrzeby. Nie prawda? 

Cytat

Nie wiem czy wszystko jest przejrzyste i zrozumiałe.

O wiele bardziej niż Ci sie wydaje. 

Cytat

O psychologu, seksuologu czy innym lekarzu ona nie chce słyszeć. 

Bo ona nie ma problemu. Nke traktuje tego poważnie i przeskoczy na inną gałąź więc nie chce tracić czasu na ratowanie związku, w którym intak nie planuje zostać zbyt dlugo. 

Cytat

 

Liczę na Was, doradźcie, skrytykujcie, opierdolcie.

1. Nie żeń się. Najlepiej w ogóle, a juz na pewno nie z tą babą. 

2. Nie daj się zrobić na dzieciaka. Bądź szczególnie ostrozny jeśli w tym klimacie co masz nagle wskoczy Ci do wyra.

3. Szanuj się, kurwa!!!! 

 

Czujesz się opierdolony, skrytykowany i wsparty poradą? 

Cieszd sie ze moglem pomoc

 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Skyrt napisał:

Boję się że wywalę kupę kasy, a nie pomoże mi to uporać się z samotnością,

Skoro tak zakładasz już na początku, no to tak będzie.

Jak idziesz do lekarza z ostrą anginą to też boisz się że Ci nie pomoże?

Jak wsiadasz do autobusu to też boisz się że kierowca spowoduje wypadek i Cię nie dowiezie i jeszcze okaleczy?  Zmarnujesz kasę na bilet.

A co dopiero jak zapłacisz 3000 zł za bilet na samolot do USA, wsiądziesz, wystartujecie a ten spadnie do oceanu. 3000 zł zmarnowane!

 

Ironiu paniał?

 

2 godziny temu, Skyrt napisał:

w końcu psycholog za mnie towarzystwa nie znajdzie. 

Na szczęście nie.

Psychoterapeuta pomoże Ci przekonstruować swoje postrzeganie świata w ten sposób, że w sposób pewny odpowiesz sobie na pytanie "Po chuj mam znajdować towarzystwo?"

- "Aha, no to już wiem po chuj i wiem jak."

2 godziny temu, Skyrt napisał:

choć o dobrych psychologów ciężko.

Ja byłem u chyba w sumie 10 osób, zanim wybrałem jednego przez skypa.

A miałem też darmowego, losowo przydzielonego z ośrodka pomocy - i okazał się strzałem w 10 - pomagał mi bardzo dobrze przez ponad rok!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Esmeron napisał:

I nie dziwię się...

... Ale temu już tak. 

Po co wróciłeś do kobiety, która Cię nie szanowała i Xię szmaciła? Łezka się w oku zakręciła na wspomnienie strzałów w pysk? Zatęskniłeś za epitetami i darciem ryja? 

W sumie sam nie jestem pewien, to było już długi czas temu. Może z sentymentu, może mi odjebało.

 

11 minut temu, Esmeron napisał:

Kasę postawiłbym raczej na to, że tamten kopnął ją w dupsko, albo nie wyszło z innych względów. Wróciła do Ciebie, bo nie miała pomysłu na to co dalej, a Ty byłeś misiem który całe to gówno akceptował i przy okazji za wszytsko płacił. 

Tego że ona zerwała z nim jestem w 100% pewny, to on bardziej na nią leciał.

 

14 minut temu, Esmeron napisał:

To masz w tym wszytskim jedną fajną możliwość. Pokaż jaja. 

Przygotuj się mentalnie i jak następnym razem wyjedzie Ci z takim szantażem to  "tam są drzwi, pakuj się i wypad". 

 

Dobre kilka razy tak było, z tym że ja wychodziłem. Problem w tym, że to ona po chwili chciała powrotu i jakoś się zgadzałem.

19 minut temu, Esmeron napisał:

Niech zgadnę: nie tylko więcej zarabiasz, ale też wiecej łożysz na wydatki wspólne i jej potrzeby. Nie prawda? 

 

To tak. Fakt faktem na siebie całkiem mało wydaję i oszczędzam pieniądze, ale to prawda. 

 

22 minuty temu, Esmeron napisał:

2. Nie daj się zrobić na dzieciaka. Bądź szczególnie ostrozny jeśli w tym klimacie co masz nagle wskoczy Ci do wyra.

 

 

Może to trochę śmieszne, ale raczej się o to nie martwię ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Skyrt napisał:

Boję się że wywalę kupę kasy, a nie pomoże mi to uporać się z samotnością, w końcu psycholog za mnie towarzystwa nie znajdzie. 

Robisz błąd w założeniach. Z samotnością nie trzeba się uporać, tylko ją oswoić. Rozumiesz? 

Wywal w kibel całe to pierdzenie o połówkach pomarańczy, szklance wody na starość itd. 

 

Można być samemu i czuć się extra. Ja wręcz uwielbiam mieć czas tylko dla siebie. Sport, ksiazka, gra, rozwój. Powiem więcej: taka umiejetność jest kluczowa, bo jeśli do dobrego samopoczucia potrzebujesz kobiety, to od początku stawiasz się na przegranej pozycji. 

 

8 godzin temu, Skyrt napisał:

Przy niej zatraciłem wszystko inne, co sprawiało mi przyjemność lub było ważne.

Klasyka toksycznych związków z przemocą psychiczną. Masz do przepracowania duuuużo problemów z samym sobą, a poglębione jest to zniszczeniami jakie wywolała kobieta. Ale pozbierasz się. Tutaj Ci w tym pomożemy. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Imbryk napisał:

Skoro tak zakładasz już na początku, no to tak będzie.

Jak idziesz do lekarza z ostrą anginą to też boisz się że Ci nie pomoże?

Jak wsiadasz do autobusu to też boisz się że kierowca spowoduje wypadek i Cię nie dowiezie i jeszcze okaleczy?  Zmarnujesz kasę na bilet.

A co dopiero jak zapłacisz 3000 zł za bilet na samolot do USA, wsiądziesz, wystartujecie a ten spadnie do oceanu. 3000 zł zmarnowane!

 

Ironiu paniał?

 

Na szczęście nie.

Psychoterapeuta pomoże Ci przekonstruować swoje postrzeganie świata w ten sposób, że w sposób pewny odpowiesz sobie na pytanie "Po chuj mam znajdować towarzystwo?"

- "Aha, no to już wiem po chuj i wiem jak."

Ogarniam ironię, tylko wiesz przypadki które wymieniłeś są według mnie trochę przesadzone, nie mam paranoi na punkcie przypadków losowych, a bardziej złe zdanie o psychologach. Większość ludzi robi ten kierunek, bo robi, a nie ma w sobie jakiejś chęci bycia dobrym specjalistą tylko skasować hajs i elo. 

 

I wiem po co mi towarzystwo. Mój problem w znajdywaniu go to raczej kwestia charakteru. Jestem bardziej introwertykiem, nie potrafię poznawać ludzi podchodząc do nich i gadając o dupie marynie. Nie potrafię wymyślać nawet takich "luźnych" tematów. Muszę najpierw coś o kimś wiedzieć żeby zacząć z nim rozmawiać lub nie.

Wątpię, że psycholog przetłumaczy mi jak to zmienić.

 

14 minut temu, Esmeron napisał:

Robisz błąd w założeniach. Z samotnością nie trzeba się uporać, tylko ją oswoić. Rozumiesz? 

Wywal w kibel całe to pierdzenie o połówkach pomarańczy, szklance wody na starość itd. 

 

Można być samemu i czuć się extra. Ja wręcz uwielbiam mieć czas tylko dla siebie. Sport, ksiazka, gra, rozwój. Powiem więcej: taka umiejetność jest kluczowa, bo jeśli do dobrego samopoczucia potrzebujesz kobiety, to od początku stawiasz się na przegranej pozycji. 

Ja to doskonale rozumiem i na prawdę potrafię dobrze się czuć sam ze sobą. Po zerwaniu zająłem się sobą, ćwiczyłem, robiłem to co lubię. Jednak z czasem wpadałem w coraz większy dołek właśnie z samotności, nie takiej urojonej, że muszę mieć cały czas kogoś przy sobie, ale kilka tygodni prócz kilku epizodów nie miałem do kogo gęby otworzyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Skyrt napisał:

a bardziej złe zdanie o psychologach. Większość ludzi robi ten kierunek, bo robi,

Ja Cię rozumiem. Popatrz na to z tej strony, że to są Twoje przekonania, założenia że będzie źle, albo prawdopodobnie będzie źle.

Sprawdź bez "presupozycji."

Będzie źle - next.

Będzie dobrze - zostajesz.

 

7 minut temu, Skyrt napisał:

Wątpię, że psycholog przetłumaczy mi jak to zmienić.

Powiem Ci że mam identyczny problem i właśnie z psychologiem jestem w stanie go przepracować.

Bo, w moim przypadku, nie chodzi o zagadywanie a o dużo głębsze - poczucie własnej wartości i szacunek do samego siebie.

(Ale to mój indywidualny przypadek, zrozumiałem to niedawno przegadując to z psychologiem.

Który na spokojnie analizuje, stawia pytania do zadumy, czeka na odpowiedź, pozwoli pytaniu "zawisnąć w pokoju."

 

Samemu coś próbowałem dochodzić do tego od 10 lat. Z psychologiem właściwie kilka tygodni.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.