Skocz do zawartości

Upokorzyłam się przed mężczyzną (i to dwa razy)


Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, Apocalypse napisał:

Cokolwiek stoi za tą postawą autorki, warto w tym drążyć, kopać - aż się wykopie.

Ja jako domorosły psycholog-kataryniarz powtórzę ponownie:

 

Pani wspaniale wpisuje się w model alpha widow (zdrowa kobieta, psychoterapia niepotrzebna)

lecz z elementami daddy issues (braków z dzieciństwa, psychoterapia konieczna).

 

Ament

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Imbryk napisał:

Ja jako domorosły psycholog-kataryniarz powtórzę ponownie:

 

Pani wspaniale wpisuje się w model alpha widow (zdrowa kobieta, psychoterapia niepotrzebna)

lecz z elementami daddy issues (braków z dzieciństwa, psychoterapia konieczna).

 

Ament

 

 

W latach 80-tych tak drążyli tematy, że dochodzili do wnioski, że jeśli kobieta ma depresje, bóle głowy czy cokolwiek to znaczy, że molestował ją ojciec w dzieciństwie i musiała to wyprzeć z pamięci i tak wmawiali kobietom, ze były molestowane. Tysiące facetów poszło siedzieć, po latach odkryto coś takiego jak fałszywe wspomnienia i że można komuś wmówić coś tak żeby naprawdę mu się wydawało, że było coś czego nie było.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, JudgeMe napisał:

Prawdopodobnie zdradziłby mnie przy najbliższej okazji, a z czasem jeszcze znienawidził. 

Słowo "zdradziłby" zakłada, że miałabyś go na wyłączność - i doskonale sobie zdajesz sprawę z tego, że to się teraz nie uda.

Punkt dla Ciebie, to dość trzeźwe spojrzenie na stan rzeczywisty.

16 godzin temu, JudgeMe napisał:

Ja go nie kocham. To nie pasuje do mojej definicji miłości. 

To jest coś innego rodzaju.

Tak, to jest coś zupełnie innego rodzaju, czego niewiele osób "normalnych" doświadczyło. Bez dokładnej wiedzy o co chodzi, ludzie mogą starać się pomóc, i chwała im za to, ale trafią - kulą w płot.

W Twoim przypadku, pełne wyjaśnienie "tego" na Forum, spotkałoby się ze znacznie gorszą stygmatyzacją niż teraz... ludzie chcą myśleć że są "normalni", że rozumieją świat, i jest on poukładany względem tego, co oni uznali za słuszne, dopuszczalne, moralne czy "normalne".

Tych, którzy się w ich wybory nie wpisują, oceniają - bo się boją zagrożenia, które stanowisz dla ich "normalności".

 

Z dwóch powyższych cytatów jasno już rozumiem Twój wybór nicka, JudgeMe. Ale nie będę, ani oceniał, ani się litował. Twoje "wybory", Twój wybór - tylko tyle, aż tyle.

15 godzin temu, JudgeMe napisał:

Lepiej jest nie znać niż znać. 

Jak niektórzy faceci opowiadają na randkach o swoich nieszczęśliwych miłościach, to jest dopiero porażka. 

Ja przynajmniej o tym nie mówię. 

Jeśli dobrze zgaduję, jeśli któregoś dnia znajdziesz człowieka, któremu sama opowiesz wszystko, wiedząc że Cię zaakceptuje bez oceniania - to wpisze się on w Twoją definicję "miłości". Wiem, że to jest możliwe, bo byłem z drugiej strony.

Pytanie tylko kiedy to nastąpi, i jak długo wtedy będziesz musiała opowiadać. Porada ode mnie - wtedy nie ukrywaj niczego, bo ktoś kto tej historii wysłucha, będzie wolał najgorszą prawdę, niż kłamstwa przez przemilczenie. Nie uzna Cię za aniołka - ale prawdę będzie potrafił zaakceptować, i uzna że jesteś idealną kobietą - dla Niego. Więc będziesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Reinmar von Bielau said:

jak babka wyczynia coś takiego jak w tym temacie

Tylko że co @JudgeMe tak naprawdę takiego wielkiego wyprawia? Bo na moje oko to nic specjalnego, przecież nie zmusza tego gościa, żeby ją posuwał. To zdradzający mąż w tym przypadku odpowiada za ewentualny rozpad rodziny czy tam coś.

26 minutes ago, Kespert said:

Tych, którzy się w ich wybory nie wpisują, oceniają - bo się boją zagrożenia, które stanowisz dla ich "normalności".

Yup. Stąd też kiedyś zasugerowałem autorce diagnozę psychopatia, ale jeśli prawdą jest to, co pisze na początku tego wątku o wachlarzu uczuć, które przeżywa (a przede wszystkim o wyrzutach sumienia), wyklucza to psychopatię. Tymniemniej, jest to bardzo specyficzny sposób myślenia, który jest dla wielu ludzi trudny do uchwycenia, jak piszesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, leto napisał:

Tylko że co @JudgeMe tak naprawdę takiego wielkiego wyprawia? Bo na moje oko to nic specjalnego, przecież nie zmusza tego gościa, żeby ją posuwał. To zdradzający mąż w tym przypadku odpowiada za ewentualny rozpad rodziny czy tam coś.

 

No tak, bo kobiety to bezwolne kobiety, trochę szowinista z Ciebie, obdzierasz kobiety z człowieczeństwa, tylko my wpływamy na to co one robią, od nich nic nie zależy to, co ona robi to nie jej wina, tylko gościa, który ją "posuwa".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Reinmar von Bielau said:

 

No tak, bo kobiety to bezwolne kobiety, trochę szowinista z Ciebie, obdzierasz kobiety z człowieczeństwa, tylko my wpływamy na to co one robią, od nich nic nie zależy to, co ona robi to nie jej wina, tylko gościa, który ją "posuwa".

Źle mnie zrozumiałeś. Zarówno ona, jak i ten typ są odpowiedzialni za swoje wybory. Chodziło mi o to, że jej "wina" jest mniejsza, niż tego typa. Posługując się terminologią prawną, w jej przypadku byłoby to nakłanianie, w jego przypadku - sprawstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, leto napisał:

Źle mnie zrozumiałeś. Zarówno ona, jak i ten typ są odpowiedzialni za swoje wybory. Chodziło mi o to, że jej "wina" jest mniejsza, niż tego typa. Posługując się terminologią prawną, w jej przypadku byłoby to nakłanianie, w jego przypadku - sprawstwo.

 

Moim zdaniem nie powinna się puszczać z zamężnymi gośćmi, a jej chora miłość pokazuje jej intecje zdobycia mężczyzny nieudolnie wcielane w życie przez robienie z siebie dziwki.

 

 

To jest taka sama sytuacja jak kobieta ma orbiterów i przyjaciół i gdy przyjaciel próbuje czegoś więcej to jest wielke zdziwieni. Jak on mógł sobie coś wyobrażać przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Tak samo tutaj gość się ustawia na seks, a ona liczy, że miłość z tego będzie. Faceci- oszczędnie dysponują zaangażowaniem, bo to ich cenniejszy zasób, a kobiety seksem i miłością. Gość wodzi ją za nos tak samo jak kobiety wodzą za nos setki facetów tylko w przypadku wodzenia za nos przez kobiety nikt się nie oburza. Co najwyżej śmieje z frajerów.

 

Ja się odnoszę do autorki tematu. Nie będę się na siłę rozpisywał, że to ten facet jest gorszy, bo tak w sumie to nawet tak nie uważam. Brzydzi mnie wpisywanie do takiej relacji jakieś miłości jak to czyste zaspokojenie narcystycznej żądzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, leto napisał:

Napisała wyraźnie, że wyklucza miłość w tym układzie. Jej motywacja to czyste emocje wynikające z seksu/fragmentarycznej obecności gościa w jej życiu.

Niby tak ale to nie pierwsza historia z tego gatunku którą słyszę więc nie byłbym tego taki pewien, tu nie nie nie, a w chwili kryzysu to jednak tak. Sprzeczne zeznania są po prostu. Dlatego też pisałem o tym, że to jest jak z narkomanem. Narkoman też nie, nie, nie, a potem sobie daje w żyłe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi w tym temacie i wsparcie. 

 

Dzisiaj wydarzyła się jeszcze jedna rzecz. Wczoraj oczywiście za Waszą rada zablokowałam jego numer. Usunęłam numer, nasze wiadomości i rozmowy. 

Wczoraj, jak już to zrobiłam, powiedziałam sobie w duchu - boże zrobię to, ale niech mi mój były opiekun z pracy da jakiś znak. 

I słuchajcie, zakładałam tu o tym temat, jak go poderwać. A dzisiaj przyszedł do pomieszczenia w którym pracuję (wyglądał cudownie), rozproszył moją uwagę i do mnie zagadał.  Czułam się, jakby rozum mi odjęło, zaczęłam przekręcać słowa, które do niego mówię. Zaskoczył mnie, a nigdy w jego towarzystwie tak nie miałam. 

Teraz zakręcił mi w głowie. Nie wiem, co będzie dalej. Niedługo będę miała imprezę integracyjną - bal.

Zastanawiam się czy pójść. Może go tam spotkam!  Myślę sobie, że ten Michał, mógłby mi mojego byłego skutecznie wybić z głowy. Z drugiej strony obawiam się tej relacji. 

Gdyby ten Michał tak nie podobał się wszystkim kobietom, to może byłyby większe szanse między nami. A tak, każda laska się do niego ślini. 

 

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Kespert napisał:

Jeśli dobrze zgaduję, jeśli któregoś dnia znajdziesz człowieka, któremu sama opowiesz wszystko, wiedząc że Cię zaakceptuje bez oceniania - to wpisze się on w Twoją definicję "miłości". Wiem, że to jest możliwe, bo byłem z drugiej strony.

Pytanie tylko kiedy to nastąpi, i jak długo wtedy będziesz musiała opowiadać. Porada ode mnie - wtedy nie ukrywaj niczego, bo ktoś kto tej historii wysłucha, będzie wolał najgorszą prawdę, niż kłamstwa przez przemilczenie. Nie uzna Cię za aniołka - ale prawdę będzie potrafił zaakceptować, i uzna że jesteś idealną kobietą - dla Niego. Więc będziesz.

To nie zawsze działa. 

 

Dałem kobiecie pełną akceptację i zrozumienie, emocje miała takie że bezpieczniki jej wywalało. 

Byłem gotów na naprawdę dużo, ale cisnąłem też na pracę z sobą, ogarnianie swojego grajdołka. 

Zależało mi na dojrzałej relacji, a to wymagało przepracowania pewnych starych spraw, z obu stron.

W takiej formie, w jakiej to  miało miejsce, było wyniszczające dla obojga. 

Zwinęła żagle, znalazł się szybko ktoś, kto ponoć dał to samo, ale bez żadnych wymagań. 

Tzn. dał to samo wg. niej. Bo nie przypuszczam że gość się zmierzał z tym co ja, pułap emocji zupełnie inny, a więc mniej aktywowanych trudnych zachowań.

 

Tak więc, na dwoje babka wróżyła ;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, JudgeMe napisał:

mój były opiekun z pracy

17 godzin temu, JudgeMe napisał:

każda laska się do niego ślini

Naprawdę? Zmiana z jednego na drugiego? To nie zmiana, to wybór między Lucyferem a Belzebubem. Dalej będzie swędziało i piekło, gdy będziesz o faceta konkurować z "koleżankami" z pracy...

Cała reszta pozostanie bez zmian, tylko imię się zmieni. Bo wybrałaś, co lubisz - i jest to stan, otoczka, fejm i emocje, a nie konkretna osoba. Chyba że...

17 godzin temu, JudgeMe napisał:

rozum mi odjęło, zaczęłam przekręcać słowa

Chyba że wyboru tak naprawdę to Ty nie masz - chemia bywa w miłości, powietrzu, jedzeniu, wodzie... może dieta głodówkowa? Urlop, jeśli masz gdzie wrócić? Obym się mylił...

16 godzin temu, Yolo napisał:

To nie zawsze działa.

Oczywiście że nie zawsze, w normalnym życiu raczej rzadko. Tutaj, może się wydawać nierealnym cudem. Bo diabeł tkwi nie w tym co napisano wprost, a w tym co Autorka świadomie przemilcza. Znowu, obym się mylił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, JudgeMe napisał:

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi w tym temacie i wsparcie. 

 

Dzisiaj wydarzyła się jeszcze jedna rzecz. Wczoraj oczywiście za Waszą rada zablokowałam jego numer. Usunęłam numer, nasze wiadomości i rozmowy. 

Wczoraj, jak już to zrobiłam, powiedziałam sobie w duchu - boże zrobię to, ale niech mi mój były opiekun z pracy da jakiś znak. 

I słuchajcie, zakładałam tu o tym temat, jak go poderwać. A dzisiaj przyszedł do pomieszczenia w którym pracuję (wyglądał cudownie), rozproszył moją uwagę i do mnie zagadał.  Czułam się, jakby rozum mi odjęło, zaczęłam przekręcać słowa, które do niego mówię. Zaskoczył mnie, a nigdy w jego towarzystwie tak nie miałam. 

Teraz zakręcił mi w głowie. Nie wiem, co będzie dalej. Niedługo będę miała imprezę integracyjną - bal.

Zastanawiam się czy pójść. Może go tam spotkam!  Myślę sobie, że ten Michał, mógłby mi mojego byłego skutecznie wybić z głowy. Z drugiej strony obawiam się tej relacji. 

Gdyby ten Michał tak nie podobał się wszystkim kobietom, to może byłyby większe szanse między nami. A tak, każda laska się do niego ślini. 

 

 

????????????

 

Jesteś przeurocza, koniecznie opowiedz mu o swojej historii z tego tematu w końcu to prawdziwa miłość i na pewno zrozumie i Ciebie pokocha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem @JudgeMe

 

Pozwolę sobie pomóc na ile umiem, choć nie wiem czy nie będę się powtarzał. Bracia @leto @Kespert @Yolo powiedzieli ci właściwie wszystko, wczytaj się uważnie w męski punkt widzenia, ważny bo inny niż Twój, biegunowy bo inna płeć.

Wersja hard: Abstrahując od relacji emocjonalnej, to pamiętaj lub uświadom sobie, że pisząc, że po spotkaniu "czuję się jak dziwka" cóż oboje oszukujecie jego żone jesteście siebie warci i tym oboje jesteście i oby los pokazał wam gdzie wasze miejsce. Pomyśl przez chwilę, że gdzieś tam jest kobieta żyjąca w kompletnej iluzji i takich klientek jak ty, twój badboj ma parę pod ręką, just face it. Pewnego dnia, to je**** i tej kobiecie runie cały ład, wyjmij na chwilę swoje "emocje" sprzed oczu i pomyśl o drugim człowieku, możesz, umiesz? Jesteś teraz materiałem syntetycznym do wycierania podłogi w oczach swojego bedboja (może i swoich też?), niczym więcej nigdy nie byłaś, nie będziesz. Piszę tak dlatego, że nie traktuje się tak ludzi których się szanuje i troszczy, to jest po prostu niezbyt rozgarnięty człowiek. Co innego popełnić błąd, co innego być perfidnym i wyrachowanym w linii ciągłej.

 

Wersja soft: Cóż pozbawiona uwagi rodziców kobieta zachowuje się absurdalnie, łaknąc uwagi i troski, cóż za banał. Nic nowego, nic ciekawego pomyśl jakim schematem jesteś. 

 

Odcięcie się 100% na każdym możliwym polu to jedyne wyjście brawo dla Ciebie nie odpuszczaj. Natychmiast na psychoterapie.

 

Latać po członkach kierownika, kolegi z pracy, whatever możesz, możesz ale teraz to kręcisz się w kółeczko i wpadasz w dołeczki. Co jednak było by bardziej interesujące to stanie się roztropną kobietą. "chodzenie na randki" "kurs językowy" to są jakieś tam sposoby, ale tylko "jakieś". Ty powinnaś wstrząsnąć fundamentem swojego myślenia o sobie samej, spalić wszystko i zobaczyć co z popiołu zostanie.

 

Bądź dobrym, mądrym człowiekiem, trzymamy kciuki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, JudgeMe napisał:

Już skonsultowałam to z koleżankami

No to grubo. Wiadomo, ze każda psiapsi powie Ci z zazdrości, aby przypadkiem Ci się nie ułożyło, żebyś dała sobie spokój... dorośnij. Ludzie mają za Ciebie decyzje podejmować?

 

Sądząc po tym co wypisujesz, emocjonalnie zatrzymałas się na gimnazjum. Ohh on do mnie podszedł. Ohh zapomniałam języka w gębę. Oh płynie mi po udach. Oh co ja teraz biedna zrobię... serio? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, JudgeMe napisał:

Dlatego rezygnuję.

Będę trzymał kciuki. To trudna decyzja, ale tak naprawdę na dłuższą metę, jedyna właściwa.

Jeśli koleżanki Ci pomogą, tym lepiej.

Długa droga przed Tobą, ale zacząć można od tego:

Nie wszyscy ludzie muszą Cię akceptować. Większość nie zna nawet siebie, a co dopiero inną osobę.

Dlatego Anglicy mają przysłowie "przejdź kilometr w moich butach" (zanim zaczniesz oceniać).

Będę czekał na dobre wieści, i powodzenia!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten mój były opiekun jest trochę dziwny. 

On jest na językach praktycznie każdej dziewczyny w pracy, która miała z nim do czynienia. 

Mam koleżankę, która z nim pracuje na co dzień. Więc mi wszystko mówi. 

I zapytałam o niego. Usłyszałam, że aktualnie prowadzi szkolenie i są jakieś dziewczyny, które go podrywają. A pomiędzy nim a jedną taką podobno widać "chemię". 

Cóż, w ogóle go nie potrafię rozgryźć. Z jednej strony jest on nieśmiały, a z drugiej bardzo pewny siebie. Ciężko stwierdzić. A ja w sumie jestem bardzo śmiała, ale nie lubię siebie odkrywać przed innymi. Więc trzymam ich na dystans. 

Ostatnio się też zarumienił na skutek jednego pytania. 

Nie wiem, czy będę z nim miała jeszcze do czynienia. 

Szczerze wątpię. Z drugiej strony ostatnio mnie zaskoczył, ja się wychylam na fotelu do tyłu i patrzę, a on sobie stoi i gapi się na mnie. 

Potem od razu podbiegł i zaczął mnie przepytywać. Udawałam, że mam go gdzieś, i nawet nie patrzyłam na niego szczególnie.

Pomyślałam sobie w duchu :nie będę dawała mu satysfakcji, że jakoś na mnie działa.

Bo działa tak na każdą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, JudgeMe said:

Pomyślałam sobie w duchu :nie będę dawała mu satysfakcji, że jakoś na mnie działa.

Bo działa tak na każdą. 

Ach te rozkminy. Żebym ja miał takie "problemy" w życiu :D

 

@JudgeMe po raz kolejny życzę Ci żebyś zajęła się czymś poważniejszym w życiu i znalazła sobie jakieś prawdziwe wyzwania, bo masz potencjał. Sorry stara (uhm... raczej młoda), ale biurowe romanse to jest rak mózgu, cofasz się w rozwoju do etapu szkoły średniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że autorka na mój gust jest młodą osobą i dość niedojrzala emocjonalnie. W żaden sposób nie będe jej oceniać, bo jak ktoś tu ładnie napisał o angielskim przysłowiu(nazwę to "byciem w cudzej skórzę") gó**o wiemy o jej stanie psychicznym, przeżyciach itd.
Anonimowość internetu pozwala nam na swobodne ocenianie drugiego człowieka(nawet jeśli jej nick swiadczy, że tego chce). Kim my jesteśmy by oceniać?
Uważam, że historię i porady tu zamieszczone są przydatne i potrzebnę. Lecz ile jest osób które z ręką na sercu przyznają, że zrobiło by konkretnie tak jak same radzą lub radzi ktoś inny. Człowiek nie zna samego siebie i nie wie, jak by postapił pod wplywem impulsu, dziwnych emocji lub strachu.

Gdy byłam jeszcze młoda i naprawdę głupia(tak wierzyłam w miłość, kwiatki i pi*****one motylki) w necie zaciekawił mnie temat ofiar przemocy. Byłam w związku z facetem. Wydawał mi się idealny. Nawet czasem czytałam mu te historię i razem rozmyślaliśmy o tym, że te kobiety są beznadziejne siedząc ze swoimi katami. A faceci spi*****eni, że tak traktują kobiety. Nie miałam żadnych złych doświadczeń życiowych(oczywiście jeśli chodzi o relacje). Wydawało mi się, że mam szczeście i jestem taka odpowiedzialna. Praca, studia, rodzice nie musieli pomagać finansowo. Bajka. Ale stało się coś, co zmieniło moje postrzeganie życia. Czesto pracowałam do godziń nocnych. Nie miałam samochodu a autobusy jeździły już jak same chciały. Miałam do pokonania 2 osiedla. Kolega z pracy zaproponował podwiezienie i zgodziłam się. Padał deszcz a ja padałam z nóg. Gdy weszłam do domu na dobry wieczór dostałam w "mordę". Najpierw nie wiedziałam co się dzieje. Pózniej mój "ukochany" nazwał mnie dziwką. Jaka była moja reakcja? Przeprosilam(choć wcześniej myślałam czemu te baby siedzą z katami). Poczułam się winna tego, że ktoś odwiózł mnie do domu. Zasnełam płaczać na kanapie. "Ukochany spał na łózku. Przez noc wszystko przemyslałam. Rano spakowałam walizki i wyprowadziłam się do koleżanki.
I teraz do sedna. Chodzi o reakcje człowieka. Moja w pierwszym momencie była naganna. Pod wplywem emocji i szoku i nie potrafiłam wyciągnąć prawidłowych wniosków, choć wcześniej myślałam prawidłowo.
Nie ma prostego przepisu na rozwiązanie problemów. Kto nie zje beczki soli, nie powinien doradzać innym.

Autorko jeśli to czytasz zapisz się na terapię bo w swoich emocjach zginiesz. Klin klinem też nie jest wskazany bo zniszczysz komuś życie.
Powodzenia w pracy nad sobą. Ja weszłam w samotność, bo nie chciałam zostawiać po sobię pola trupów.

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.