Skocz do zawartości

Prawie 500 tys. biernych zawodowo Polek chce pracy, ale jej nie szuka. Dlaczego?


Rekomendowane odpowiedzi

19 minut temu, wroński napisał:

Ja patrzę na efekty. A efekty są takie, że autobusy przyjeżdzają kiedy przyjeżdzają.

Rozkład to 100% fikcja. Tak więc nie wiadomo czy ten, w który wsiadasz to ten, na który czekałeś, poprzedni czy jeszcze wcześniejszy.

Dlatego właśnie napisałem, że śląsko - zagłębiowski zbiorkom to chujnia, niestety. I zdania nie zmieniam. Ale ja ogólnie nigdy nie darzyłem żadnych miejskich zbiorkomów wielką miłością, nawet gdy byłem zmuszony z nich korzystać. Dlatego na Śląsku tylko samochód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.01.2020 o 07:53, Lambert napisał:

niemiecką minimalna miesieczna pensja wynosi 5000 euro (na złotówki 21000zł), w Polsce stawki zaczynają się od 3000 zlotych, co daje 7 razy mniej za tą samą pracę.

Nominalnie tak, ale takie porównanie ma sens tylko w przypadku, gdy pracujesz w Rzeszy i mieszkasz w PL. Jeżeli mieszkasz i pracujesz w Niemczech to należy porównywać siłę nabywczą, a nie nominały. W uproszczeniu taki germański oprawca musi zarobić 4700 PLN u siebie, żeby móc za to kupić tyle, co u nas za 3000. A zarobione tam 21k odpowiada zarobionym u nas 13,4k. Oczywiście dalej jest duża różnica między 3 a 13, jednak nie jest to różnica siedmiokrotna.

 

A wracając do tematu - znam parę takich 'madek', które 'chcą pracy'. Kwalifikacja mają niezbyt wysokie. Żadnego konkretnego zawodu, wykształcenie typu pedagogika, turystyka itp. Języki obce to też nie ich bajka - parę słów po angielsku znają, ale sklecić całe zdanie to już problem. 'Szukają' pracy biurowej, bo przecież nie będą pracować fizycznie jak jakiś plebs. No ale wszędzie chcą znajomości pakietu MS Office, a one nie znają (i nie próbują poznać). Na słuchawkę nie chcą, bo to stresująca praca, ciągle szef ciśnie, trzeba pilnować czasu kiedy można iść na przerwę - no po prostu nie. No i oczywiście zarobki poniżej 5k miesięcznie to wyzysk. Podsumowując - brak kwalifikacji, brak chęci nauki, lenistwo i roszczeniowość - ja tam się nie dziwię, że ciągle nie mogą znaleźć roboty, bo kto by chciał zatrudnić takiego pracownika? Gadanie o tym, że one by poszły do pracy to jest tylko PR-owe paplanie, żeby nie wyszło, że są leniwymi Karynami, które do niczego się nie nadają. A tak naprawdę to właśnie nimi są.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, wroński napisał:

Nie mylę. Chyba, że faktycznie masz do czynienia z tak wykastrowaną wersją księgowości.

To

17 godzin temu, wroński napisał:

Fakt, siedzę raczej w skali mini.

Plus to.

 

I to jest odpowiedź, na herezje, które wygłosiłeś.

 

A teraz mała uświadomka:

 

Wiesz, gdzie siedzą księgowi DUŻYCH polskich firm?

Pardą. Firm z siedzibą w Polsce.

Fizycznie, gdzie dupy mają usadzone i do sracza chodzą.


Powiem Ci:
Bangalore, India.

Indianie napierdalają papiery. Bo to robota dla małpy (nie uwłaczając nacji Indian!!!). A skoro dla małpy, to kryterium "cena" = 100%

Dzięki temu masz JEDEN etat w drogim kraju (księgowy z ogarniętą dupą) + wyoutosrce'owane doradztwo podatkowe w miarę potrzeb.

A nakurwianie tabelek w excelu/skanowanie i rozliczanie faktur w SAP etc napierdala się tam, gdzie jest TANIO.

 

Firma duża to nie jest "one man show". Im większa firma, tym ważniejsza jest (wąska) specjalizacja. To działa jak taśma produkcyjna u Heniutka Forda. Człowiek całe życie napierdala śrubkę w pokrywie zaworów. Nie musi się znać na budowie silników - ma napierdalać śrubkę jak szalony. Za to mu się płaci.

Tak samo repcio - on ma nakurwiać target. I mieć zaplecze (tzw back office) do pomocy. Bo on ma urabiać klienta, a nie napierdalać tabelki w excelu/parzyć kawę/operować widlakiem.
Firmy nie stać na to, żeby on nakurwiał widlakiem po magazynie, bo to KOSZT UTRACONYCH MOŻLIWOŚCI.

 

Proste ?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz , dzięki. Oświeciłeś mnie.

Nie wiem, która wersja jest bardziej chujowa.

 

"Klepać tabelki w excelu, napierdalać śrubkę przez dzień cały", to piekło jest prawda?

 

Ale dzięki. Mam kolejny powód żeby śmiać się z tych co w korpo :)

 

Tak w ramach twojego oświecenia.

Excel w tej staromodnej księgowości co to jest "one man show" nie jest nawet używany.

Skrajnie sztywny program, odpycha.

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/22/2020 at 1:47 AM, wroński said:

Pieprzenie o tym, że pracownik ma zarobić na siebie + ma dać zysk zatrudniającemu to jakiś bełkot.

No bo ma, inaczej się nie opłaca. Pracownikowi, bo nie zarabia na siebie i pracodawcy, bo nie zarabia dla niego.

 

Nie masz pojęcia o ekonomii. Chyba, że jesteś marksistą. A to co innego. To przepraszam, nie mam więcej pytań.

 

 

----

On 1/21/2020 at 11:03 PM, leto said:

5648540530351.jpg

Trzeba nakręcić własny serial. Z Ferdynandą, w domu i Januszem w pracy. Po co pracować skoro można kogoś doić. Przynajmniej byłoby realistycznie.

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, wrotycz napisał:

Nie masz pojęcia o ekonomii. Chyba, że jesteś marksistą. A to co innego. To przepraszam, nie mam więcej pytań.

 

O ekonomii mam pojęcie, nie bój się.

 

Co do poglądów to przypuszczam, że podpadam pod neobolszewizm.

Tak bezideowa rozrywkowa frakcja rabunkowa :)

 

A pracownik zwykle jest częścią firmy umożliwiającą zarabianie a nie samojebnym wytwórcą pieniędzy.

Sorki, to ty chyba nie masz pojęcia jak działa firma.

 

edka. Tak mi teraz do głowy przyszło, że ja jestem samojebnym wytwórcą pieniędzy kiedy odstawiam swoje szwindelki. Dobry jestem :P

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, wrotycz napisał:

No chyba mam.

Zresztą wytłumacz nam po co pracodawcy pracownik?

 

"Pracodawcy" pracownik np. po to żeby oszczędzić czas, który może poświęcić np. na handel= zysk. Po to żeby ktoś mu popakował, wysłał = "pracodawca" nie musi tego robić samemu i może się zająć np. lizaniem dupy klientowi. Itd. itp.

 

Polskie określenie "pracodawca" jest do dupy. ZATRUDNIAJĄCY.

Pracy nikt nie daje, co najwyżej ten zatrudniony jeśli ZATRUDNIAJĄCY mu za nią nie zapłaci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam bo ja sie chyba za stary robie na ten lewacki bełkot poproszé młodszych i bieglejszych, żeby mi pomogli zrozumieć czy ja dobrze rozumiem.

 

Czy wykluczenie transportowe oznacza, że jest zbyt dużym lewarem aby zdać prawko + kupić jakieś auto do 2-3k i je utrzymać? Tak tłumacząc z lewackiego na ludzki już...? 

 

Jeśli tak to jest to najchujowsza relatywizacja własnego niedorobienia jaką widziałem od dawna - idealna dla wielu Pań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, wrotycz napisał:

Nie. Pracownik jest pracodawcy/zatrudniającemu potrzebny po to aby wykonał pracę, które pracodawca sam nie może wykonać. 

 

Bo mu Bozia rączki ujebała czy o co chodzi?

To jak to cielę rozpoczynało działalność?

 

Sorki, na tanie frazesy się nie biorę.

To co napisałeś może się odnosić do specjalistów, chyba że ZATRUDNIAJĄCY sam jest specjalistą w danej dziedzinie.

 

CZAS, chodzi o CZAS i jego przełożenie na zysk bądź ilość czynności czyli znowu CZAS.

 

Zakładając, że ZATRUDNIAJĄCY nie jest w stanie wykonać danej czynności dochodzimy do arcyciekawego punktu.

 

Dam ci przykład :)

Moje odejście z pracy w terminie, który wybrałem sobie sam (1 kwietnia, moje urodziny, słodki jestem strasznie :) ) poskutkowało rozpierdoleniem rozrachunków co spowodowało rozpierdol w sprzedaży co poskutkowało rozpierdolem w wysyłkach co poskutkowało takim a nie innym odbiorem firmy u kontrahentów i kupujących.

Oczywiście właściciel firmy mógł wykonać te czynności sam co próbował robić i gówno mu z tego wychodziło bo zaczęło do niego docierać co odpierdalali handlowcy i on sam :)

No nie zajmowało to "minuty" jak to lubił pajac jeden powtarzać.

Jak więc widzisz chodzi o CZAS a nie o niemożność wykonania danej pracy.

Kiedy mnie nie było +- radził sobie, ale zwiększyły się obroty i zaczęło brakować CZASU= nastałem ja.

Powodem zatrudnienia mnie nie była niemożność wykonania czynności a brak CZASU.

 

Pominę już kwestię płacenia mi przez barana przez kwartał normalnej pensji w związku z "od cholery i trochę niewybranego urlopu". Tu się kłania KP.

 

Taaa, jak to szło? "Robota dla małpy" czy jakoś tak :P

 

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty nie rozumiesz. Pracodawca/zatrudniający/biznesmen nie może tego czy owego zrobić i już. Abstrahuję od przyczyn tego stanu, to nie ma nic do rzeczy - liczy się fakt, że nie może. Czemu nie może to jest kwestia trzeciorzędna. Bo sam nie potrafi, bo mu się nie chce, bo woli robić coś innego, np. bardziej dochodowego, jego i twoim zdaniem, dla firmy, bo sam tego nie jest w stanie zrobić (np. mostu sam nie zbuduje).

 

Taki przykład: czy ty potrafisz sobie wymienić instalację elektryczną? (pewnie) Nie. Więc zatrudniasz kogoś kto potrafi a sam w tym czasie idziesz sprzedać towar komuś innemu. Nie zrobiłeś tego sam bo nie umiałeś. Albo wolałeś się zająć czymś bardziej dochodowym, jak handel. A może ci bozia rączki ujebała. To nieistotne. Liczy się, że zatrudniłeś kogoś kto zrobił coś dla ciebie. I teraz jak chcesz go przekonać żeby to dla ciebie zrobił? Jak jesteś młoda i ładna to możesz się umówić na wymianę w naturze ale jak jesteś facetem i do tego brzydkim to to nie przejdzie i twój pracownik będzie chciał innego ekwiwalentu za swój czas. Np. kasy. Teraz on potrzebuje dostać tyle żeby mu się zwrócił czas, który u ciebie spędzi. Stąd się biorą stawki.

 

I teraz jak mu zaproponujesz za mało to cię spuści po brzytwie. Jak nie będzie miał czasu to tak samo. To jest kwestia rachunku ekonomicznego który robimy codziennie. Opłaca się albo się nie opłaca...

 

Więc wracając do naszych pań - nie szukają pracy bo rachunek ekonomiczny im się nie zgadza. Dlaczego? No to już jest kwestia ekonomistów, przy czym te panie też są ekonomistami i wiedzą dokładnie dlaczego nie szukają. Stąd to badanie jest oparte, przynajmniej częściowo na ich odpowiedziach. Nie mu tu jednak mowy o innych aspektach tego badania - tzn. że część tych pań koloryzuje, bądź zwyczajnie kłamie na temat przyczyn bo im się rachunek ekonomiczny nie zgadza a nie chcą wyjść na leniwe, czy tanie czy cokolwiek. Pamiętajmy, że walutą w ekonomii jest profit a nie złotówka/dolar/rubel. Cokolwiek pani uznaje za zysk (kasę, swój czas, poklask, uwagę, dobre zdanie sąsiadów, święty spokój), to weźmie pod uwagę, położy na wadze i jak się wychyli na prawo to pójdzie do pracy, jak na lewo to nie kiwnie palcem.

Najwyraźniej pół miliona uznało, że im się nie opłaca pracować i tyle w temacie.

Przyczyn takiego stanu rzeczy nie podano do wiadomości więc musimy ich dochodzić sami.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.01.2020 o 23:04, Dworzanin.Herzoga napisał:

Tez racja, jak ma się dziecko, trzeba mieć elastyczny grafik, jak go się nie ma, to ciężko pogodzić wychowanie z pracą. 

W dniu 21.01.2020 o 23:04, Dworzanin.Herzoga napisał:

Artykuł na:

A wykluczenie transportowe , to jakiś odlot, dodać do tego, że za jakie pieniądze oraz jakie kwalifikacje ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Król Jarosław I napisał:

Czy wykluczenie transportowe oznacza, że jest zbyt dużym lewarem aby zdać prawko + kupić jakieś auto do 2-3k i je utrzymać?

Wykluczenie transportowe = niedostępność komunikacji, przede wszystkim PUBLICZNEJ.

Czyli sytuacja, gdzie właśnie MUSISZ mieć samochód. A nawet jak masz, to napierdalasz nim parę godzin dziennie.

 

Inaczej jesteś #wdupie.

 

Polecam poczytać tutaj, całkiem fajnie przedstawiony pęd ku "mam DOM, chuj, że na wypizdowie!"

 

Faktem jest, że problem ten jest relatywnie istotny w pewnych miejscach.

 

A stwierdzenie, że "bo dasz 2-3kPLN za samochód i go utrzymasz".
To są kwoty rzędu 1000+ PLN/miesiąc.

Bilet miesięczny na zbiorkom w dużej aglomeracji to koszt na poziomie 100 PLN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

 myślisz, że problem w pl jest aż tak powszechny?

Tak.

Wystarczy pojechać parę(naście) km poza większą aglomerację.

O ile transport publiczny między dużymi miastami jest na (relatywnie) wysokim poziomie i dostępności, o tyle z mniejszej wioski masz problem z wydostaniem się.

Jeśli przejechanie z wioski do aglomeracji zbiorkomem to 2+ godziny, jeżeli miesięczny z takiego miejsca, to 500+ (przypadkowa zbieżność) kwota, to jesteś #wdupie.

 

Osobiście przećwiczyłem to niedawno temu, chcąc wydostać się z pewnej "miejscowości trzeciego świata" (siedziba gminy! 10 km od siedziby powiatu!) po imprezie.
BRAK (literalnie - BRAK!!!) możliwości wydostania się! 2 autobusy dziennie, tylko w dni powszednie.
Jakiż byłem zdziwiony, jak okazało się, że jedyny transport, to zabranie się okazją...

2 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

Mi sie wydaje, że to kolejna wymowka do opierdalania się kobiet. 

W tym konkretnym przypadku - to po prostu dodatkowa wymówka.

 

Natomiast sprawa prosta - jak nie masz czego do gara włożyć, to się perspektywa BŁYSKAWICZNIE zmienia.

Znam osobiście kobiety, które od drzwi domu do drzwi pracy mają 100+ km i napierdalają dzień w dzień już od 20+ lat łączonym transportem (samochód -> pociąg -> zbiorkom miejski). Insza inszość, że to moim zdaniem głupota przez tyle lat nie zmienić takiego status quo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

A stwierdzenie, że "bo dasz 2-3kPLN za samochód i go utrzymasz".
To są kwoty rzędu 1000+ PLN/miesiąc.

Bilet miesięczny na zbiorkom w dużej aglomeracji to koszt na poziomie 100 PLN

 

Za dwa trzy tysiące prosisz się o ciągnące się naprawy. Przez połowę czasu to autko i tak jezdzić nie będzie.

Druga sprawa, benzyna. Po tych naprawach będzie cię na nią stać?

Trzecia. Z uwagi na powyższe dwa punkty jest sens ubezpieczać itd.

Dochodzą do tego mandaty i inne atrakcje.

 

" czy wykluczenie transportowe oznacza, że jest zbyt dużym lewarem aby zdać prawko + kupić jakieś auto do 2-3k i je utrzymać? "

 

Wiesz, tak z mojego punktu widzenia zdanie prawka jest ogromnym problemem. Chyba, że już szlag trafił szefa egzaminatorów, który był w stanie pojechać za mną do innego miasta :P

W sumie go nie chcę. Ja na wiecznym wkurwie jestem, jeszcze kogoś zajebię czy coś. Czasem coś niby sobie jeżdzę, ale ciii :P

No, a przede wszystkim nie stać mnie. Mogę wyłożyć tyle a tyle, ale utrzymanie go to zbyt dużo jak na moje przeciętne zarobki.

Jeśli zacznę zarabiać 5 koła na rękę pomyślę.

A tak to ani forsy nie mam ani nerwów do tego co się dzieje na drogach.

 

No i komunikacja miejska w moim przypadku to max dwie stówy rocznie. Znaczy mniej, ale zaokrąglam.

Kiedy to mnie ostatnio drapnęli. W kwietniu 2018 jeśli dobrze pamiętam :P

 

 

" zbyt dużym lewarem" -    eee, nie znam.

 

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wroński@ gówno prawda. Do 3 k masz civica albo polo w normalnym stanie. Po co lepsze na początek? 

 

A jak sie zjebie coś w tych autach to kosztuje grosze. W honde nawet wode z kałuży możesz wlać jak nie masz akurat chłodniczego - sprawdzone.

Edytowane przez Król Jarosław I
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Król Jarosław I napisał:

@wroński@ gówno prawda. Do 3 k masz civica albo polo w normalnym stanie. Po co lepsze na początek? 

 

Odpada. Jak jeżdzę cudzym to się hamuję. Swoim byłoby niefajnie ;s

Po prostu nie mam nerwów do tego. Korki, debile, korki, debile, policja, korki, debile, debile, korki, korki, policja.

Nie chcę ani siebie ani kogoś zajebać z powodu kierowniczenia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Król Jarosław I napisał:

gówno prawda. Do 3 k masz civica albo polo w normalnym stanie

Oho

Zaczyna się.

1 minutę temu, Król Jarosław I napisał:

Po co lepsze na początek?

O właśnie o to chodzi.

 

Ogarniasz zestawienie:

 

- konieczność posiadania pojazdu (minimum w liczbie równej liczbie dorosłych domowników)

- konieczność ponoszenia KOSZTÓW BIEŻĄCYCH tego pojazdu. On nie będzie stał, tylko będzie ZAPIERDALAŁ po -dziesiąt+ km dziennie. I ma być w kondycji "pali na widok kluczyka", bo jak nie zapali, to jesteś w czarnej piździe - nie stawiłeś się w robocie. A to nie jest "sory, bojz, nie dojadę na piwerko".

To są koszty na poziomie 1kPLN/miesiąc. Mówię TYLKO o kosztach zmiennych, bez kosztu sfinansowania takiego cymesu. I to w baaardzo optymistycznym wariancie.

- kosmiczne straty CZASU

-

 

vs

 

- Bilet na zbiorkom @100 PLN/miesiąc?

 

A dodaj do tego sytuacje p.t. "NIE MOGĘ jechać samochodem".

Z miliarda powodów. Nie wiem, kurwa, uczulenie na pyłki mam, wywaliło mi gil pod nosem aż do pasa, muszę wziąć leki, a one mają zakaz jazdy samochodem.

Pójdziesz do bossa i powiesz, że "mam katarek i sorunia, nie mam jak do roboty dojechać"?

 

Idźmy dalej: Masz 70+ lat i problemy z poruszaniem. A samochodem JUŻ nie możesz jeździć, bo zdrowie nie pozwala.
Tekturą się nakryjesz i na śmierć będziesz czekał? Bo ostatni PKS odjechał 10 lat temu?
To JEST wykluczenie transportowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.01.2020 o 08:01, tytuschrypus napisał:

Tak swoją drogą, to zamiast takiego 500+ jeśli już wydawać ten hajs, to wolałbym inwestycję w żłobki czy przedszkola i to bynajmniej nie po to, żeby leniwym paniom zabrać pokrętny argument, dla którego nie szukają pracy.

I wszystko w temacie :)

Wszystkie są leniwe czy masz jakieś konkretne na myśli ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Król Jarosław I napisał:

nie mówiłem o starszych ludziach i dobrze wiesz o tym. 

Odnoszę się do kwestii "wystarczy kupić (tani) samochód - problem solved".

Nichuja nie solved. Objaśniłem i podałem przykłady.

A ten ze starszymi ludźmi jest NAJBARDZIEJ jaskrawym przykładem wykluczenia komunikacyjnego.

Takich ludzi nie idzie "przesadzić" w inne miejsce. I wtedy wjeżdżasz taki Ty, na złotym koniu i mówisz "se kup pan Polo za 3 koła"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.