Skocz do zawartości

Wasze białorycerskie osiągnięcia


leto

Rekomendowane odpowiedzi

Jakoś tak zacząłem się zastanawiać nad tymi białorycerskimi zachowaniami i przypomniałem sobie, że ja przecież też wcale nie byłem od nich wolny! Bracia, pochwalcie się, jakie tam mniej lub bardziej żenujące akcje odwalaliście - i jaki był tego efekt.

 

Na chwilę obecną przypominają mi się takie:

 

  • wysłanie bukietu róż swojej ex dzień po rozstaniu z bilecikiem "tak łatwo nie odpuszczę". Parę tygodni później znowu zaczęła być regularnym gościem w moim łóżku
  • postawienie pannie (jeśli dobrze pamiętam, chyba ja płaciłem za wszystko) drogiej kolacji w jednej z renomowanych warszawskich restauracji. Na następnej randce już była dzika konsumpcja siebie nawzajem, a nie jedzenia. Z perspektywy czasu - oczywiście ta szopka z kolacją nie była zupełnie potrzebna, bo widać było od początku mocne zainteresowanie
  • to chyba największa żenaduwa: wychodząc od kobiety, która właśnie mi oznajmiła, że mam zniknąć z jej życia, rzuciłem z oburzeniem "jeszcze tego pożałujesz". Niestety happy endu nie było, od tamtego czasu nie dotknąłem jej ciała :D
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pewnym spotkaniu integracyjnym w małym gronie, postanowiłem odprowadzić dziewczynę która mi się spodobała pod akademik w którym mieszkała (nie żebym stalkował gdzie mieszka lol). Było coś po 22.00 (więc och ach ale ja męski jestem, odprowadzam damę po nocy) ona mówiła, że nie trzeba a ja uparty jak osioł nie odpuściłem. Wracając tym autobusem, nawet nie chciała usiąść obok mnie, gdy zająłem dla nas miejsce, więc wstałem i tak staliśmy na środku autobusu. W między czasie jeszcze rzuciłem taki tekst, jakie ma ładne oczy (tekst był fajny ale już go nie pamiętam), tylko się zaśmiała (więc to chyba na plus wyszło). Ale koniec końców cała ta ,,podróż" to był cringe patrząc z perspektywy czasu. Dziewczyna potem unikała mnie jak ognia. Raz zaproponowałem jej wyjście, ale wykręciła się, że teraz nie może. Na szczęście miałem na tyle oleju w głowie, że zauważyłem, że z tej mąki chleba nie będzie i odpuściłem temat.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawiozłem moją ówczesną dziewczynę na imprezę, na której poznała faceta, z którym nawiązała kontakt. 

Nawet nie ukrywała przede mną, że dużo ze sobą piszą, a także wychodzą wspólnie na kawę. No ale oczywiście wg niej to tylko zwykły kolega, z którym lubi rozmawiać i nie mam się o co martwić.

Następnie powiedziała mojemu przyjacielowi, że za mało się o nią staram i ona chyba z tego powodu zakończy związek.

W tym momencie ja jak na skrzydłach poleciałem po piękny bukiet czerwonych róż, a także drogi upominek, który kupiłem za pieniądzę, których w tamtym czasie często mi brakowało. Później dałem jeszcze niejeden dowód mojego zaangażowana.

Aż w końcu wyszło na jaw, że mnie zdradza.

Jestem ciekawy czy ktoś mnie przebije ?.

  • Like 7
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoim pierwszym związku pamiętam, że coś tam ze świętami się obraziła i zrobiła awanturę. Ja 18-letni rycerz pojechałem z kwiatami i uklęknąlem prosząc o wybaczenie. Nawet nie pamiętam o co wtedy poszło ale jakaś pierdoła to była.

 

Laska, z którą byłem na studniówce zaczęła mieć mnie dość, ponieważ byłem mega needy. Na imprezie mnie spławiła ostatecznie. Jeszcze po powrocie napisałem sms najebany w takim "wrażliwym" tonie. Nie pamiętam dokładnie ale było to takie pizdeo-rycerskie z manipulacją i wbijaniem poczucia winy. 

 

Znalazłoby się więcej tego ale to chyba nic nadzwyczajnego. W wieku nastoletnim większość z nas ma rycerskie odpały. Na szczęście po 20 sam zacząłem się jakoś ogarniać. ??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaręczyłem się. 

Na szczęście nawet nie brałem pod uwagę ślubu.

 

Dawałem się brać na łzy. Jedna z większych nauczek na całe życie.

Prezenty lubiłem i nadal lubię kupować, na koniec okazało się, że oczywiście za mało.

Całe szczęście, że wszelkie opłaty mieszkaniowe zawsze na pół, bo po kilku latach sumka by się uzbierała.

 

Ogólnie to raczej byłem chu...em, bo zazwyczaj robiliśmy to na co ja miałem ochotę, ale niestety lojalnym i to się na mnie najbardziej zemściło.

 

Plus straciłem mnóstwo czasu na rodzinnych obiadkach, grilikach, imieninkach i innych nudnych do szpiku kości wiejskich pierdołach, zamiast odpoczywać, zajmować się sobą albo zalewać słodko pałkę z kolegami. Tutaj nie potrafiłem odmówić, zmienić tego, bo przecież już prawie "rodzina" (na koniec się okazało, że takiego wała?).

Z perspektywy czasu tego bardzo żałuję, typowy przykład gotowania żaby.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Leniwiec napisał:

Pewnej pani, na pierwszą randkę kupiłem bukiet czerwonych róż

Też kiedyś jak kretyn, dawno na pierwsze spotkanie kupiłem wielką czerwoną różę (jakaś jedna z pierwszych randek w życiu). Niesmak na ustach Pani dał do zrozumienia, że raczej to nie był ruch w dobrą stronę : )

Innym razem (chyba jeszcze wcześniej niż pierwszy przykład, inna Pani) miałem takiego stracha, że mi ręce latały. Strzeliłem sobie dwie pięćdziesiątki przed wyjściem z domu, poczułem się dużo lepiej.

Innym znowu razem parę miesięcy zabierałem się do zagadania koleżanki z roku. Kurwa, ile ja to planowałem. Jakie warianty rozpatrywałem. Opcje takie, siakie czy inne. Tylko wykresu Gantta brakowało. Co za żenada. Oczywiście spławiony zostałem w trybie błyskawicznym. I chyba miała mnie wtedy za świra, bo wiele razy przypatrywałem się jej ukradkiem. W sumie się nie dziwię.

Stary czasy, głupie czasy.

  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"zapalanie świeczek" jest białorycerskie ? Bez przesady...

"podarowanie kwiatów" czy "zaproszenie na obiad" też nie musi być białorycerskie, liczy się kontekst i nastawienie.

 

W kontekście błagania o wybaczenie za jakieś fochy z dupy paniusi - owszem, to białorycerskie.

 

Ale można czasem mieć gest czy zrobić przyjemność - przecież kobiety stroją się w ładną bieliznę, dokładnie depilują, czy zrobią dobrą kolację - też dla naszej przyjemności.

 

Najgorsze białorycerstwo to wszelkie działania "W Obronie Kobiety" (domyślnie - jej honoru).

 

Kiedy białorycerski Alfa Koks pieni się o rozróbę, którą wywołał jakiś pijany Szlauf.

Czy kiedy w robocie leniwa dziunia dostaje zasłużony opierdol od szefa czy kolegi z zespołu, to zaraz pojawia się jakiś Biały Stulejarz (lub kilku).

 

Z białorycerstwa wyleczyłem się tak dawno, że już nie pamiętam typowych odpałów wieku nastoletniego...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Leniwiec napisał:

To ciekawe. Po co zaręczyny, skoro nie chciałeś ślubu ?

O kurwa u mnie to też było!

Myszka czuła się  niepewnie, dostałem taką salwe szantażu emocjonalnego, że uleglem dla świętego spokoju. Miałem 20 lat niecałe to ślub nie był u mnie brany pod uwagę. ?? Ogólnie od zawsze cała ta szopka mnie przerażała...?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie akcje o których piszecie się drobne i niepoważne. Najwyżej poskutkują tym, że nie zaruchacie (albo zaruchacie - zależy od sytuacji, kobiety). 

 

 Białorycerstwo patologiczne (czyli wymagające natychmiastowego leczenia) to: 

 

- Wmówienie sobie, że ty jako mężczyna-rycerz masz pracować na myszkę. Oddać jej wszystko, w zamian nie oczekując, że ona wniesie swój wkład poza tym, że jest.  

- Budujesz/kupujesz chatę z myślą, że to dla mojej myszki aby była szczęśliwa. 

- Jesteś facetem to za wszystko płacisz i jeszcze odczuwasz z tego dumę i gardzisz tymi "chujami i żydkami" co karzą płacić kobiecie za siebie. 

- Brak krytycyzmu w wyborze partnerki do LTR pod kątem jej zaradności życiowej, możliwości zarobkowych. 

- Uważasz, że kobiety są moralnie lepsze od mężczyzn i nie są zdolne do złego. Zawsze stoisz po stronie kobiety. 

- Interesy myszki stawiasz ponad swoimi bo, wiadomo, w końcu jesteś opiekuńczy i dojrzały mężczyzna a nie jak te patole co nie chcą na myszki robić. 

- Wyręczasz ją w codziennych "technicznych" czynnościach - np. tankujesz za nią auto bo myszka powiedziała, że nie zatankuje bo nie UMIE; samochód na przegląd też za nią zaprowadzisz no bo przecież myszka mówi, że sobie nie poradzi; wymiana kół - ona nawet nie musi ci o tym mówić; żarówka się spali - no chyba nie pozwolisz myszce się męczyć? 

 

No i tym sposobem wychowa sobie biały rycerz hienę, harpię i nieogara życiowego, który oplecie go jak bluszcz, zdusi i zadepcze.    

 

Wstyd się przyznać, skąd o tym wiem. 

 

Edytowane przez RealLife
  • Like 8
  • Dzięki 6
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem kilka razy "wychodzić związek". Był nawet temat o tym.

 

Raz nawet mi się udało. Tzn związek tak, ale nie haj hormonalny wychodziłem. Mieszkałem nawet z tą panna, a ona się bardziej interesowała moimi kolegami niż mną. Ojjj dawne czasy.

 

No i oczywiście powrót na chwilę do zdradzającej byłej. 

 

Ale co tam, niczego nie żałuję xd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, RealLife napisał:

Wszystkie akcje o których piszecie się drobne i niepoważne. Najwyżej poskutkują tym, że nie zaruchacie (albo zaruchacie - zależy od sytuacji, kobiety). 

 

 Białorycerstwo patologiczne (czyli wymagające natychmiastowego leczenia) to: 

 

- Wmówienie sobie, że ty jako mężczyna-rycerz masz pracować na myszkę. Oddać jej wszystko, w zamian nie oczekując, że ona wniesie swój wkład poza tym, że jest.  

- Budujesz/kupujesz chatę z myślą, że to dla mojej myszki aby była szczęśliwa. 

- Jesteś facetem to za wszystko płacisz i jeszcze odczuwasz z tego dumę i gardzisz tymi "chujami i żydkami" co karzą płacić kobiecie za siebie. 

- Brak krytycyzmu w wyborze partnerki do LTR pod kątem jej zaradności życiowej, możliwości zarobkowych. 

- Uważasz, że kobiety są moralnie lepsze od mężczyzn i nie są zdolne do złego. Zawsze stoisz po stronie kobiety. 

- Interesy myszki stawiasz ponad swoimi bo, wiadomo, w końcu jesteś opiekuńczy i dojrzały mężczyzna a nie jak te patole co nie chcą na myszki robić. 

- Wyręczasz ją w codziennych "technicznych" czynnościach - np. tankujesz za nią auto bo myszka powiedziała, że nie zatankuje bo nie UMIE; samochód na przegląd też za nią zaprowadzisz no bo przecież myszka mówi, że sobie nie poradzi; wymiana kół - ona nawet nie musi ci o tym mówić; żarówka się spali - no chyba nie pozwolisz myszce się męczyć? 

 

No i tym sposobem wychowa sobie biały rycerz hienę, harpię i nieogara życiowego, który oplecie go jak bluszcz, zdusi i zadepcze.    

 

Wstyd się przyznać, skąd o tym wiem. 

 

Mi jest też wstyd bracie... 

Jak tylko zobaczyłem ten wątek - stwierdziłem że to co piszą chłopaki to tam nic, ot pryszcz.

 

To co Ty opisałeś to mentalne beciarstwo najwyższych lotów, praktykowane i przeze mnie w zwiazku z borderką.

 

Póki sie tego nie przeżyje to ciężko jest pojąć jak to jest możliwe żeby facet się tak zjebanie zachowywał.

 

Pamiętam siebie z tego okresu, nie wiem czy gorsze jest to ze tak robiłem czy to jak bardzo byłem uzależniony od sprawiania by moja misia była szczęśliwa.

 

Dopiero teraz, starszy, trochę już mądrzejszy (ale tylko trochę), wiem że moja usilna potrzeba zobaczenia jej usmiechu nawet kosztem całkowitego upokorzenia samego siebie, to nic innego jak własne braki w miłości i niezaspokojone potrzeby.

 

Kolejnym krokiem po wypisaniu na ścianie hańby swych kretynskich zachowań i zrozumieniu ich przyczyn, warto by spróbować nauczyć się być w nawet najlepszym związku- mniej needy i znacznie mniej zależnym od jej uśmiechu i dobrego humoru - inaczej to prosta droga do posypania się wszystkiego.

 

Pozdro!

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy poważniejszy związek, zaczął się w liceum, dostaliśmy się na studia do innych miast. Przez rok jeździłem do niej co dwa tygodnie (600 km) pociągiem. Po roku przeniosłem się dla niej, cofając się ponownie na 1 rok studiów (czyli rok studiowania w plecy). W końcu zamieszkaliśmy razem. 3 lata związku w sumie i myszka przychodzi że całowała się właśnie z jakimś typem.

 

Wyprowadziłem się ale nie mogłem uwierzyć że to się stało, przecież to miało być na całe życie ;) Więc "walczyłem o nią". Utrzymywałem kontakt, przychodziłem pod blok patrzeć czy ten koleś do niej przyjeżdża. Raz mnie poprosiła bym popilnował jej domu bo jakiś remont miała - oczywiście zgodziłem się. A ona w tym czasie go ujeżdżała. W końcu jej nie wypaliło i chciała wrócić, ja angażowałem się już w inną Panią, ale zostawiłem ją z miejsca i wróciłem do mojej jedynej, znowu zamieszkując razem.

 

Po roku stało się dokładnie to samo.

 

Jak teraz czytam to co napisałem to aż mnie na wymioty zbiera ;) kwiatków po drodze było więcej, ale oszczędzę  Was ;)

Edytowane przez Taboo
  • Like 8
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, RealLife napisał:

Białorycerstwo patologiczne (czyli wymagające natychmiastowego leczenia) to: 

 

- Wmówienie sobie, że ty jako mężczyna-rycerz masz pracować na myszkę. Oddać jej wszystko, w zamian nie oczekując, że ona wniesie swój wkład poza tym, że jest.  

:

:

Hej, zrobię taki szybki offtop, jak wyglądały twoje relacje z matką i ojcem?

 

Tak sobie spekuluje, że ojca nie było, albo był wiecznie nie obecny fizycznie, bądź mentalnie, a matka była z typu dość mocno moralizatorskiego, mocno kościółkowa może?

Albo miałeś może starszą siostrę?

Zdarzyło Ci się chociaż raz w życiu pogadać ze starym po męsku?

Jak blisko trafiłem?

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

własciwie to zaliczyłem wszystko co możliwe w tej kwestii

płakanie i błaganie o drugą szanse?było

płakanie i przepraszanie z kwiatami?było

nie zaliczyłem tyle lasek które dosłownie mi sie pchały do łóżka że do dzisiaj żałuje i pukam sie w łeb

jezu chryste,dziękuje że to już za mną i nigdy się nie powtórzy,byłem kiedyś takim białorycerzem-samcem beta że to sie wydaje niemożliwe że jestem tym samym człowiekiem

pamiętam chodzenie za rączke z pusczalską laską która mi nie dała,odprowadzenie lasek po szkole do domu i noszenie im tornistra,wysyłanie walentynek,natarczywe pisanie

jezuu

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.