Skocz do zawartości

Przekazywanie dalej, źle zinterpretowanych wypowiedzi


Rekomendowane odpowiedzi

To co opisze to nie jest tylko sytuacja, która może nas spotkać tylko ze strony kobiet, ale ciekawy jestem jakbyście się w takiej sytuacji

zachowali.

 

Prowadzicie z kimś dyskusje i komuś się nie spodobało, to co powiedziałeś, ale uważasz, że totalnie cię ta osoba nie zrozumiała, no ale cóż

nastąpiło przerwanie konwersacji, oburzenie, strzelenie focha czy cokolwiek.

Po czym w innym miejscu, w innym czasie, ta osoba zaczyna mówić, że powiedziałeś to i tamto, oczywiście podając swoją interpretacje,

która według Ciebie jest rażąca i stawia Cię w złym świetle.

Jak nic nie zrobicie, to może ucierpieć na tym wasze dobre imię, jak się zirytujecie i zaczniecie rzucać, wyjdziecie na durniów..

Jak byście się zachowali? Jest jakaś sprawdzona strategia?

To są takie sytuacje, że albo zareagujesz od razu, i masz szanse się wybronić, albo zostanie zapamiętana taka wypowiedź jako twoja.

Dobrze było by mieć w odruchu jakąś wyuczoną ripostę, na wypadek, gdyby nie przyszła do głowy od razu jakaś lepsza..

 

Miałem takie sytuacje kila razy w życiu, raz udało mi się zachować na tyle trzeźwości, żeby zripostować "on the fly":

Dziewczyna w pracy do mnie mówi z pretensjami:

Ona: "no bo ty powiedziałeś, że to i tamto"..

Jak: Ale ja takich słów nawet nie używam, faktycznie użyłem takiego słowa?

Ona: No nie..

Ja: No to wcale tak nie powiedziałem, tylko ty to tak zinterpretowałaś.

Ona: Konsternacja..

 

Wiele razy się spotkałem, że to co ktoś zinterpretuje, to traktuje jak to co powiedziałeś.

W sumie taka jest istota konwersacji, że w rzeczywistości przekazałeś to, co odbiorca zrozumiał, ale...

Co w momencie, kiedy nam się wydaje, że ktoś nas dobrze zrozumiał, po czym w praniu wychodzi, że to nie prawda?

A później mówi, że tak właśnie powiedzieliśmy?

Czasami wariacje takich zachowań udaje mi się to zaobserwować przy świątecznych stołach.

Dwie osoby opowiadają tą samą historie, ale w taki sposób, że są to dwie różne historie..

W sumie taki błąd interpretacji dotyczy każdych przekazów na zasadzie "on/ona powiedziała, że", co mi właśnie

uświadomiło, że chyba zawsze należy być dość ostrożnym słuchając przekazów z drugiej ręki..

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem kiedyś fajny program na Discovery, nazywał się chyba "Pułapki umysłu", a w nim, przeprowadzono ciekawe doświadczenie.

 

Zebrano grupę około dwudziestu osób, zupełnie sobie obcych, którzy nigdy się wcześniej nie widzieli. Posadzono ich w takiej odległości, że widzieli się wzajemnie, ale nikt nie mógł usłyszeć siebie nawzajem. Zagrali w coś co my znamy z dzieciństwa jako głuchy telefon. I co ciekawe - osoba, której dotyczyła pierwotna informacja - dajmy na to Ada - została im przedstawiona, więc uczestnicy zabawy wiedzieli jak wygląda i mogli ją ocenić. Pierwotna informacja była trywialna, coś na wzór "Ada ma nowy telefon", puścili tą informację w "obieg". Informacja końcowa rozrosła się do gigantycznych rozmiarów, uczestnicy dopisali sobie resztę historii.

 

To samo pamiętamy z naszych zabaw z dzieciństwa - informacja na końcu głuchego telefonu nijak pokrywała się z tą oryginalną, co zwykle kończyło się nie lada zabawą.

 

Na statku pasażerskim, będąc na eksponowanym stanowisku, sam byłem nieraz obiektem pomówień, plotek czy innych głupot. Kiedyś nawet celowo puściłem fałszywą plotę na swój temat w obieg, sprzedając ją największej statkowej papudze - powiedziałem dyskretnie, że jestem gejem i nawet zagrałem taką małą scenkę "come outu" :D Kilka dni później, moja ówczesna statkowa FWB, przybiega do mnie do kabiny z wielkim oburzeniem na twarzy i próbuje poczęstować mnie liściem na dzień dobry, złapałem liścia w locie i pytam o co chodzi. Wtem słyszę jęk i piekielny jazgot połączony z potokiem słów " wykorzystałeś mnie, ty świnio, jak mogłeś sypiać z Marco i mi nie powiedzieć ! bla bla bla " :D A Marco to był jeden z moich podwładnych, śniady Latynos z Hondurasu, który śmiał się chyba jeszcze głośniej ode mnie, usłyszawszy taką nowinę na swój temat :D

 

Osobiście słyszałem już, że rozbijam małżeństwa, że jestem już po rozwodzie, stąd ta rozwiązłość (choć jeszcze nie zdążyłem się ożenić :D), że siedziałem w więzieniu (facjata zakapiora i łysa czacha nie kłamią, nie oszukujmy się :D), i tak dalej, i tak dalej. Przez lata wyrobiłem sobie - wydaje mi się - zdrowe podejście do tematu - nie reaguję. Po prostu. Nie staram się na siłę udowadniać ludziom, że są w błędzie. Ba ! Czasami nawet lubię zagrać pod publikę, zgodnie z plotką czy pomówieniem i obserwować ludzi reakcję :D

Edytowane przez Spartan
  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spartan

Hmmm, w sumie masz chyba racje. Z jednej strony, fajnie było by to kontrolować, ale z drugiej strony, to po prostu nie możliwe, więc nastawianie się

na to jest po prostu nie rozsądne. Jeśli nie pogodzisz się z tym, że ktoś może cię skłamać na twój temat, albo obrobić dupę, to jest duża szansa właśnie,

że stracisz dystans i w kluczowym momencie możesz mocno przereagować na sytuacje.

Też mądrzy ludzie umieją rozróżnić informacje z pierwszej ręki, od informacji z drugiej ręki, więc koniec końców najwyżej zostaną przy tobie tylko osoby mądre,

jest to ryzyko na jakie jestem gotów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli głupie słowa są w stanie przyciągnąć Twoją uwagę i wywołać jakąś tam emocjonalną reakcję, zwykle wysoce niewspółmierną do sytuacji, to znaczy, że zwykłe słowa są w stanie zapanować nad Tobą i Twoimi emocjami. A skoro na razie jesteśmy jedynym gatunkiem na tej planecie, który umie mówić, więc słowa są wypowiadane przez ludzi, a to z kolei, łącząc kolejne kropki oznacza, że ludzie mogą kontrolować Twoje emocje, samopoczucie - Ciebie.

 

Ktoś mądry kiedyś powiedział, że jeżeli potrafisz położyć lachę na to, jak postrzega Cię świat i społeczeństwo, to znaczy, że osiągnąłeś poziom szacunku, który liczy się w tym świecie - szacunek do samego siebie. Ale to oznacza również, że nie da się Ciebie kontrolować, skoro nad byle obelgą/ plotką na swój temat przechodzisz obojętnie.

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo no ale to co opisałeś w pierwszym poście to esencja współżycia w społeczeństwie.

Każdy z nas ma swoje filtry i tak widzi rzeczywistość.

Mało tego, jak to widzi to potem twierdzi że tak właśnie jest.

I jest gotów bronić tego "widzenia" że jest to "rzeczywistość."

 

A znane powiedzenie mówi: mapa nie jest terenem.

 

Ot, zwykłe zasady świadomego współżycia w społeczeństwie, opisana strategia wydaje się optymalna:

1 godzinę temu, StatusQuo napisał:

A: "no bo ty powiedziałeś, że to i tamto"..

B: Ale ja takich słów nawet nie używam, faktycznie użyłem takiego słowa?

A: No nie..

B: No to wcale tak nie powiedziałem, tylko ty to tak zinterpretowałaś/eś.

A: Konsternacja.. .... jeśli dobre intencje - to refleksja i może przeprosiny / jeśli złe intencje - atak lub pasywna agresja

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój znajomy z pracy robi tak niustannie: interpretuje po swojemu, dopowiada sobie, przeinacza fakty... wkurvia mnie takie coś niemiłosiernie. Stąd nie za wiele mu już opowiadam. Z kolei jak on coś mi opowiada to nie biorę tego na serio, bo pewnie było inaczej niż on to przedstawia... Jak mu to wypomnę to idzie w zaparte, że tak było jak on mówi i robi się kłótnia, więc już dałem sobie spokój z nawracaniem go ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem takie sytuacje- prosiłem grzecznie kochanego Pana lub kochaną Panią o niedadinterpretowywanie moich opinii, patrząc surowym wzrokiem = zazwyczaj skutkowało; jeżeli szanowni Państwo mówili że przesadzam, to brałem ostro na bok i dosadniej tłumaczyłem, mówiąc że mogą mieć z tego powodu duże nieprzyjemności= dla frajerstwa bez litości.

 

Często stawałem się przez to niby „ złym” człowiekiem, ale potem nie miałem z osobnikami problemów- wiedzieli że jestem nieobliczalny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, RENGERS napisał:

potem nie miałem z osobnikami problemów- wiedzieli że jestem nieobliczalny

Zgadzam się, jak ktoś ma szacunek to bardzo się stara, żeby wszystko zrozumieć, tak jak przekazałeś.

A jak ma wątpliwości to dopyta. Jak ktoś ma w tobie autorytet, albo się ciebie klasycznie boi, to ma do Ciebie szacunek.

Co tylko potwierdza słowa Jordana Petersona, że "warto ludziom pokazać, że potrafimy być groźni".

A takie coś w dzisiejszych czasach, głównie wyznacza status, czy pozycja w firmie. Bo siła fizyczna już nie za bardzo, bo możesz

wylądować z zarzutami...

No chyba, że to dyskoteka, wtedy można zaryzykować :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takiego sąsiada. On w ogóle nie mówi prawdy. Zakłamuje nawet najprostsze sprawy. Pytasz go, skąd wraca? A on mówi, że ze sklepu, ale tak naprawdę z miasta. Kłamie nawet na najprostsze tematy. Pewnie takich ludzi jest masa. Nawet nie chcę prognozować, co jest w takim łbie, jaki tam musi być syf. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.