Skocz do zawartości

Jakie były rzeczywiste przyczyny waszego wejścia w związek małżeński?


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, sorry, że tak strzelam tematami, ale czuje się jak pies na polowaniu, który złapał dobry trop :)

Każde pytanie, układa jakieś puzzle, ale rodzi nowe pytania.

Niestety, byłem kiedyś emocjonalnym debilem, totalnie ślepym na niektóre emocjonalne subtelności i

kompensowałem sobie to rozkładaniem na czynniki pierwsze, co mi zostało, stety albo nie :)

Wiem, że niektórych ludzi to drażni :)

 

Każdy ma jakieś wątpliwości, każdy ma jakieś marzenia, każdy ma jakieś złudzenia.

Tak szczerze, co wami kierowało, kiedy pytaliście swoje kobiety "wyjdziesz za mnie"?

 

Spróbuje wymienić jakieś standardowe tematy, żeby jakoś wystartować z kopyta i mieć jakieś punkty odniesienia,

upraszczające zebranie myśli. Oczywiście rozumiem, że może być to kilka powodów na raz.

-miłość

-uważaliście, że to zajebista kobieta i byście za nią w ogień poszli

-będę mógł w końcu ruchać w majestacie prawa

-ona cisnęła na dziecko

-ona złapała na dziecko

-zaszła w ciąże, to była wpadka

-rodzina cisnęła na ślub

-była z dobrego domu i to mi imponowało

-była taka biedna, czułem, się potrzebny

-nie wiedzieliście co dalej, a nie chcieliście być samotni

-nie była taka zła, a nie chciało mi się szukać

-bała się samotności, myślałem, że po ślubie wyluzuje i zmieni się na lepsze, jak poczuje się bezpiecznie

-sami chcieliście dziecka

-sami nie wiedzieliście co dalej, ale bez gumki lepiej, jakoś samo tak wyszło

-zaczynało się psuć i myśleliście, że strzelenie sobie dziecka uratuje związek

-tyle byliście razem, że czuli byście się podle ze świadomością, że zmarnowaliście im tyle czasu

-zegar biologiczny wskazywał, że to ostatni dzwonek

-nie było lepszych partnerów na horyzoncie, a wypadało się w końcu "określić"

-przez zasiedzenie

-no bo co ludzie powiedzą, albo ksiądz

 

Zastanawiam się, jak wiele oczywistych powodów mogłem tu pominąć i o nich nie pomyśleć :)

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, StatusQuo napisał:

Tak szczerze, co wami kierowało, kiedy pytaliście swoje kobiety "wyjdziesz za mnie"?

"Ona jest taka jaką sobie wymarzyłem, chcę z nią spędzić życie, tak to jest to, męska decyzja podjęta."

 

Na szczęście do ślubu nie doszło :D

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Imbryk napisał:

Ona jest taka jaką sobie wymarzyłem

Kurde powiem Ci, że właśnie sobie uświadomiłem, że jeżeli poznamy zbyt idealną kobietę, taką właśnie "to jest to",

a jeszcze nie jesteśmy mentalnie zaimpregnowani na chemiczny koktajl, to prawdopodobnie, tak bardzo wpadniemy jak śliwka w

kompot, bo nie będziemy umieli przy niej trzymać ramy na zasadzie "pilnuj się złotko, bo jak przegniesz, to cię kopne w dupę",

bo będziemy za bardzo się bali, że ją stracimy, Popadając tym samym coraz bardziej pod pantofel.. I ostatecznie kończąc na tym, że

myszka będzie potrzebowała przestrzeni..

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, StatusQuo napisał:

że jeżeli poznamy zbyt idealną kobietę, taką właśnie "to jest to",

Stary po paru latach ta idealna myszka mnie prawie zajebała - bijatyki, policje, obdukcje, procesy sądowe, ruina majątkowa.

 

Masz, zrobię Ci przysługę i skieruję we właściwe miejsce :D

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk

Właśnie cały bajer tego posta polega na tym, że większość tu obecnych naszego poradnika "O żon wyborze" przed ślubem nie czytała ;)

To jest tylko, taki pamiętnik z wojny, dla przyszłych pokoleń :)

Czyli w sumie dla mnie. Jeszcze nie czytałem, bo chce go przeczytać na jednym wdechu, a to trochę waży :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minutes ago, StatusQuo said:

-miłość

-uważaliście, że to zajebista kobieta i byście za nią w ogień poszli

-bała się samotności, myślałem, że po ślubie wyluzuje i zmieni się na lepsze, jak poczuje się bezpiecznie

 

Tutaj wzmianka - ona rzuciła propozycją, ja się zgodziłem; sytuacja była taka że byliśmy ze sobą jakieś 5 lat (z trzema przerwami jedna moja, dwie jej - ona wyjechała do innego miasta /zmiana studiów/).

Byłem zakochany tak na zasadzie jebanego łabędzia - tylko ona.

Wróciła po pół roku w Krakowie i rzuciła tematem żeby jednak być razem.

 

Teraz z perspektywy czasu rozumiem, że po prostu zmiana gałęzi jej nie wyszła i potraktowała mnie / dałem się potraktować jak mega beciak. Stamtąd zresztą już poszło z górki moje spierdolenie i nie trzymanie ramy. po samym ślubie to już w ogóle życie się pojebało zdarzeniami losowymi że tylko przyspieszyło koniec (który to koniec zresztą trwał kolejne 7 lat). 

 

Powinienem był ją kopnąć w dupę tyle razy, że aż trudno mi uwierzyć jakie sam sobie założyłem klapki na oczy i jak się wbijałem w bycie cierpiętnikiem (tutaj akurat zadziałał wbity schemat ojca - ale to dłuższa historia).

 

Skończyło się "standardowo" - zabrała córkę i się zawinęła, dla córki wróciłem do Polski; teraz drugi rok po rozwodzie mi leci. Gdyby nie córka u niej  u mnie tylko na co drugi weekend to powiedziałbym że coraz lepiej z każdym dniem.

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Baelish napisał:

O, o , że po ślubie będzie częściej, niż raz na miesiąc!

Wiesz jaka różnica między kawalerem a żonatym ?

Każdy z nich myśli, że ten drugi ma więcej seksu.

16 minut temu, StatusQuo napisał:

Właśnie cały bajer tego posta polega na tym, że większość tu obecnych naszego poradnika "O żon wyborze" przed ślubem nie czytała

Dlatego, że na takie forum wpadają ludzie, dopiero kiedy maja jakieś problemy, a wtedy już jest za późno.

Tak samo jak trafiają faceci na forum konkretnej marki, bo im się auto zepsuło... A tam dowiadują się, że kupili samochód z awaryjną jednostką...

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, StatusQuo napisał:

-sami chcieliście dziecka

-przez zasiedzenie

W sumie po długim czasie chodzenia ze sobą chęć ustabilizowania się i posiadania potomstwa. Tak, wiem co niektórzy pomyślą - po co dziecko, liczy się tylko siłownia, samorozwój i zasoby. Ale ja naprawdę chciałem dziecka i tego nie żałuję. Z żoną ciężko powiedzieć - krok od rozwodu, doły itd. W końcu trafiłem na to forum, najpierw zachłysnąłem się Red pillem, później zacząłem analizować niektóre kwestie i podchodzić do nich wybiórczo. W każdym razie dzięki wiedzy z forum zmieniłem mindset, trzymam ramę i od połowy roku jest już OK, żona znacznie wyluzowała. Gdzie mnie to zaprowadzi - nie wiem, być może uda się spokojnie dotrwać do dorosłości córki (albo nawet dłużej), a może już jutro żona przyjebie mi pozwem rozwodowym. W każdym razie cieszę się z każdego dnia spędzonego z córką.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłość, chęć posiadania dziecka, była dziewicą, latała za mną, super seks, 12 lat młodsza. Później 8 lat małżeństwa bez jazd. Jej się zachciało imprezować z koleżankami. Przestaliśmy emocjonalnie być razem. Łączyło nas tylko dziecko. Rozwód. Nowe życie. Ona ma partnera. Ja partnerkę. Jestem szczęśliwy, ona zjebała sobie życie. Jej problem ? 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, StatusQuo said:

-miłość

-uważaliście, że to zajebista kobieta i byście za nią w ogień poszli

-była z dobrego domu i to mi imponowało

 

Te trzy argumenty + podobne pasje.
Co bym doradził to koniecznie zamieszkać z kobietą na conajmniej dwa lata (tutaj uważam że popełniłem błąd bo znaliśmy się dwa lata, przychodziła do mnie ale to głównie seks był wieczorami a nie zamieszkanie)

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo... Największy błąd mojego życia. Co mną kierowało? A chyba to że wszyscy żonaci a ja taki singiel. Nawet sprawy sobie nie zdawałem jak głupi byłem. Po rozwodzie poczułem się jak więzień który wyszedł z obozu koncentracyjnego. 

Teraz wiem że żyje. 

Nigdy, przenigdy żadnego małżeństwa. 

A teraz... Jestem w związku LAT i jest po prostu bajka. 

Edytowane przez trop
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lexmark82 napisał:

Co bym doradził to koniecznie zamieszkać z kobietą na conajmniej dwa lata

To powinno być w podręcznikach.

Niestety, ale trzeba też pamiętać, że one nadal mogą się kryć z wadami. Z mojej brudas się zrobił dopiero po jakichś 3-4 latach od zamieszkania. 

Chociaż może po prostu jej już nie zależało bo bolcował kto inny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Mattmi said:

To powinno być w podręcznikach.

Niestety, ale trzeba też pamiętać, że one nadal mogą się kryć z wadami. Z mojej brudas się zrobił dopiero po jakichś 3-4 latach od zamieszkania. 

Chociaż może po prostu jej już nie zależało bo bolcował kto inny.

U mnie była odkryta po ślubie "nerwica natręctw związana z sprzątaniem", co potwierdziła jej rodzina że ma z tym problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, trop napisał:

Znaczy się non stop sprzątała? ? 

Znam trochę temat od strony swojej szwagierki - cały wolny czas poświęcony porządkom, conajmniej jeden bity dzień w tygodniu na gruntowne porządki, ogarnianie w tygodniu. Znajomych nie zaprosisz, bo najpierw trzeba gruntownie posprzątać. Wykąpać się musisz ostrożnie, bo pobrudzisz itd. 

Wydaje się zabawne, ale szwagier ma serio przejebane.

@Lexmark82 - szwagier, to Ty? :D (żart ;))

Edytowane przez staryzonaty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, trop said:

Znaczy się non stop sprzątała? ?  

Zamiast gdzieś wyjść/pojechać w sobotę wolała szukać śmieci pod dywanem (gdy ja odkurzałem - swoją drogą mój jedyny obowiązek) , darła twarz o pozostawione kubki po domu .
Kto był w małżeństwie ten się w cyrku nie śmieje ?

  • Like 1
  • Haha 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niska samoocena. Byłem jak liść unoszący się na wietrze. Na szczęście dowiedziałem się o jej zdradzie tydzień przed ślubem i odwołałem ten cyrk. Teraz dzięki m.in. forum, po 3 latach od tego zdarzenia stwierdzam, że była to najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała :)

Edytowane przez SzymonW
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darmowy i nieograniczony seks (który trzeba przyznać, na początku był całkiem dobry).

Pewnego rodzaju przywiązanie, rutyna którą wyrobiliśmy przez czas znajomości przed ślubem.

Poczucie odpowiedzialności za nią.

Chęć posiadania dzieci.

Niska samoocena, poczucie że lepiej nie trafię.

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, staryzonaty said:

cały wolny czas poświęcony porządkom, conajmniej jeden bity dzień w tygodniu na gruntowne porządki, ogarnianie w tygodniu. Znajomych nie zaprosisz, bo najpierw trzeba gruntownie posprzątać. Wykąpać się musisz ostrożnie, bo pobrudzisz itd. 

11 minutes ago, staryzonaty said:

- szwagier, to Ty? :D (żart ;))

Ja już po rozwodzie a szwagierka wciąż sama.  ?. Co do sprzątania to przeje... było gdy wszedłem w butach z dworu z dziećmi po sobotnim sprzątaniu. To lepiej było już buty ściągnać na klatce ? Chore ale ona wciąż to ma jak przychodzę po dzieci ? . Teraz jedno z moich pierwszych shit testow do kobiety to to czy jest "pedantką"?

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Lexmark82 napisał:

U mnie była odkryta po ślubie "nerwica natręctw związana z sprzątaniem

O, to już jest choroba. Jej druga odmiana to zamienianie mieszkania w niedźwiedzią gawrę do poziomu rodem z "brakuje tylko nasrać i węża wpuścić".

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.