Skocz do zawartości

Materializm, historie z życia wzięte


Rekomendowane odpowiedzi

@dyletant akurat tego typu historie były opisywane przez prasę wielokrotnie, w sumie nie ma znaczenia czy te z filmu są zmyślone, czy zapożyczone z prasy.

 

Opisany schemat zachowania Pań jest często spotykany. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była na forum co to płakała, że biedniejszego nie weźmie i się rozpłakała w łazience po randce z biedniejszym, że - nie da rady :D 

Znalazła bogatszego od swoich rodziców (właścicieli kancelarii) i teraz oni się boją o nią, że nie mają nad swoim jak podejrzewam zięciem przyszłym kontroli oraz jakby się coś stało to nie podskoczą bo koleś ma kapusty jak lodu i tym o to sposobem rodzicie żyją w stresie a kobieta gustuje tylko w 0.1% Polaków.

 

A druga strona medalu oczywiście jest aż nadto znajoma.

Mężczyzna podzieli się swoim majątkiem ale przeciętna kobieta no nie bardzo, co mi akurat nie przeszkadza z moim "mindsetem" no ale fakt jest faktem.

Ogólnie dla ludzi biedniejszych takie historie deprawują psychikę ale z drugiej strony, nie ma czym się przejmować - nie wiele tracicie, kobieta z taką psychiką to tylko utrapienie i szukanie coraz to mocniejszych bodźców.

Kiedyś by mi było smutno, dziś jestem wdzięczny, że mnie takie harpie omijają, tam nie ma nic z uczucia tylko zysk, materializm, pustota i żadna wartość dla mnie. Jeśli kobieta postrzega mnie w zasadzie tylko pod kątem zarobków, które zmienić się mogą z dni na dzień to dziękuje za taką "wizjonerkę".

Nie ma taka osoba dla mnie nic w sobie pociągające z miejsca, a nawet gdybym był czy został milionerem i tak bym takiej nie przygarnął nie ma bata.

 

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba dosłownie w ciągu dwóch tygodni słyszałem ze 3 warianty tej pierwszej historii.

Brzmi trochę jak ballada na otarcie łez dla tych wszystkich, którzy nie mają kasy, a lubią siebie mamić, że mają życiowy "moralny high ground".

Nie ufam takim wyciskaczom łez.. Moim zdaniem, to jest takie programowanie podprogowe, żebyśmy "opuścili gardy" i sobie wmawiali, że

sprawiedliwość istnieje.. Gówno prawda..

 

Ostatnio doszedłem do wniosku, że życie jest jedno i zaczynam po woli rozumieć, dlaczego kobiety wolą bogatych.

Bo jeśli ładne kobiety mają do wyboru harować, albo nie, to dlaczego nie miały by przynajmniej spróbować poszukać prostszego życia, a nuż się uda?

Cierpienie dla samego cierpienia nie ma tak na prawdę sensu, to jest tylko takie samooszukiwanie się, żeby sobie wytłumaczyć, że nasze

życie ma sens, gdy cierpimy.. A któż nie cierpi będąc niewolnikiem?

Ostatnio trochę się wypaliłem zawodowo i brakuje mi właśnie czasu dla siebie, gdybym mógł pracować mniej i mniej się przy tym stresować,

to bym był szczęśliwszy. Jak się ma kasę, też sobie można znaleźć pracę, którą się kocha, nikt nie mówi, że bogaty nie może pracować.

Natomiast jak się nie ma kasy, to jest się zmuszonym robić to co pod ręką, albo wybrać dobrze płatny zawód, którego może nie koniecznie

się kocha, zapieprzać w nadgodzinach etc. etc.. Jak się ma też dużo kasy, można jebnąć robotą jak jest chora atmosfera i nie psuć sobie zdrowia.

A ci którzy są biedni muszą tkwić w takiej robocie, bo liczy się każdy grosz..

Bez względu na wartość pieniądza, są ludzie, którzy prześlizną się przez życie nie znając jego prawdziwej wartości, jestem sobie w stanie

wyobrazić, dlaczego niektórzy chcą iść przez życie na skróty. Problem jest tylko taki, że jak szukasz kogoś bogatszego, to występujesz

trochę w charakterze pijawki, ale to powinni się martwić tylko Ci, którzy mają wiele do stracenia.

A główny bohater tej historii, po złamaniu serca zrezygnował całkowicie ze swojego życia i rzucił się w wir pracy, czy to jest przepis na

szczęśliwe życie? To teraz każdy z nas, który kiedyś został odrzucony przez kobietę, będzie miał być pracoholikiem, żeby udowodnić

kobiecie, że źle go oceniła, bitch please.. Jak na mój gust, podprogowo te filmiki mówią, pracuj, pracuj, pracuj...

 

Tak to widze:

bf8b4567a5fbcae34ae2ea80cd27906b.jpg

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, StatusQuo napisał:

 

 

Ostatnio doszedłem do wniosku, że życie jest jedno i zaczynam po woli rozumieć, dlaczego kobiety wolą bogatych.

Bo jeśli ładne kobiety mają do wyboru harować, albo nie, to dlaczego nie miały by przynajmniej spróbować poszukać prostszego życia, a nuż się uda?

Cierpienie dla samego cierpienia nie ma tak na prawdę sensu, to jest tylko takie samooszukiwanie się

 

Niby piszesz oczywistości, które każdy powinien brać na klatę i wiedzieć o nich od dawna, a jednak to fajna baza na oburzonko z serii:" baby sa puste, bo chcą mieć łatwiej"

To tak jakby się oburzać że 9 facetów na 10 wybierze szprychę a nie wieloryba o złotym sercu...

Taki jest ten świat.Trzeba to brać na miękko i tyle

Edytowane przez Nocny Konwojent
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie to ruletka losowa zbierzność wydarzeń, na szali bogaty/biedny, zdrowy/chory itd. gdzie każda z opcji bywa zmienna. 

 

Kobiety lubią pewniaków ( czyli gości z kasą ) zapominając że to często stan przejciowy i tak samo niepewny jak ten koleś biedniejszy. Przykłąd? Bogaty ma więcej opcji laska może mu się znudzić po pół roku i next, bogaty może stracić wszystko np. grając na giełdzie, lub inwestując w nowe przedsięwzięcie. Z drugiej strony koleś gorzej sytuowany może wymyśleć jakiś patent lub zainwestować z sukesem i być za dwa lata milionerem.

 

Jeżeli ktoś przy wyborze partnera sugeruje się tym co kto ma tzn. że jest mentalnie biedny, ubogi - taka osoba nigdy nie wyjdzie z ubustwa bo to jest tak głeboko w jej głowie że ciągle jest mało.

 

Bycie bogatym to nie posiadanie wiele lecz chęć posiadania niewiele - i tu jest cały ten paradoks.

 

Prawdziwe uczucie kształtuje się w trudzie, znoju życia i szarej codzienności. Jeżeli ktoś patrzy ino na kase to i tak się to rozleci prędzej czy pozniej.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Nocny Konwojent napisał:

Niby piszesz oczywistości, które każdy powinien brać na klatę

:

Taki jest ten świat.Trzeba to brać na miękko i tyle

Eno nie przesadzaj, zderzenie z rzeczywistością zawsze rodzi pewnego rodzaju bunt, po czym opór i po czym agresje :)

Branie na miękko == akceptacja, a ta zawsze przychodzi na końcu :)

 

Przypominały mi się, fazy żałoby/akceptacji śmierci, może poznawanie natury kobiet, nie jest tak straszne jak śmierć, ale

droga do poznania tej "wiedzy tajemnej" jakoś obrzydliwie przypomina mi te fazy :D

 

1.ZAPRZECZENIE – Nie, to nie może być prawda. To na pewno jakaś pomyłka. (lol, jak to "one nie umieją kochać tak jak my"? a pierdolą głupoty, moja myszka jest inna!! )
2.GNIEW – Za co to spotyka akurat mnie? Są na tym świecie gorsi ludzie, którzy na to zasłużyli. (jebane suki , mam je w dupie)
3.TARGOWANIE – Jak bardziej o siebie zadbam, to może się poprawi. Jak będę się więcej modlił, to wyzdrowieję. (nie no, to na pewno dlatego, że nie mam abs i za mało się staram..)
4.DEPRESJA – To wszystko nie ma najmniejszego sensu.(hlip, hlip...)
5.AKCEPTACJA – Teraz już nic nie zmienię, muszę się pogodzić z losem. (a huj tam, są jakie są, trzeba sobie jakoś radzić..)

 

Ale jeszcze wracając do tematu "oczywistości". Miałem tak wiele razy w życiu, że coś pomyślałem, zakodowałem i nawet miałem gdzieś z tyłu głowy,

ale tak naprawdę do mnie to nie docierało. A parę lat później, jakieś wydarzenie i nagle Ci się przypomina, że w sumie już to wiedziałeś

i nagle doznajesz jakiegoś takiego "objawienia" połączonego z taką ironią "no ale w sumie to logiczne, niby to już wiedziałem, ale ..".

To w sumie trochę tak jak z emocjami, wiele rzeczy na temat kobiet tu czytamy, rozumiemy, ale jak przychodzi co do czego, to popełniamy

te same błędy, bo czasem dopiero musimy coś poczuć na własnej skórze. . Czasem wiedza teoretyczna to po prostu za mało..

Jak Ci ktoś powie, że wkładanie ręki do ognia jest złe, to możesz, możesz się zgadzać, ale podskórnie możesz bagatelizować problem, "a może nie jest tak źle",

"a może wcale tak bardzo nie boli" puki jej faktycznie nie włożysz do ognia, ale jak już zasmakujesz tego doświadczenia, to już wiesz na 100%, że nigdy tego

nie będziesz chciał powtarzać, bo "już wiesz jak to jest". Są takie rzeczy, że się trzeba przekonać na własnej skórze.

Ile razy, ktoś Ci mówił "nie rób tego" a ty i tak musiałeś spróbować :D?

 

Niby, to że życie jest jedno, to oczywista oczywistość, ale dopiero jak ostatnia robota dała mi w dupę, trochę na własne życzenie, bo

tkwiłem trochę w takim mentalnym w "pracoholizmie", to dopiero wtedy poczułem, że potrzebuje przerwy i trochę poczuć, że żyje, to ciągłe "dorabianie się"

tak mi obrzydło, że stwierdziłem, że będę musiał sobie zacząć radzić w życiu trochę na skróty i trochę zacząć cieszyć się życiem, a nie ciągle dołować tą zjebaną

rzeczywistością. Zazwyczaj starałem się być takim "mister by the book" i zawsze wychodziłem na tym gorzej niż cwaniaki na około ..

Prawda jest taka, że chodzenie na skróty oszczędza energię, a nikt nie ma jej nieskończenie wiele..

 

Edytowane przez StatusQuo
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filmik fajny, lecz moim zdaniem jego przesłanie brzmi trochę tak- " zapierdalaj, zostań bogaty, żeby ta suka która Cię rzuciła i którą spotkasz przypadkiem 20 lat później pluła sobie w brodę "

 

Nie tędy droga .

 

Nie podoba się ? Adijos bejbe, mam poczucie szczęścia wypływające z mego wnętrza i twoje odejście niczego nie zmieni.

 

Z babą dobrze, bez baby również.

 

Pozdro chłopaki i jebać wyścig szczurów.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, RENGERS napisał:

Pozdro chłopaki i jebać wyścig szczurów.

W sumie nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak gdy zapierdalałem non stop przy czymś co lubię, więc może nie jebac wyścig szczurów, tylko obrać dobrą drogę w tym wyścigu. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety są w tej kwestii często głupie. Co z tego że ktoś zarabia 15 tys. jak kobieta dostanie z tego może 2 tys. Czy nie lepiej mieć faceta który ma 5-7 tys. i oddaje większość. Ja pomimo że zawsze zarabiałem mało to kupowałem najlepsze prezenty, kolacje niż ich dużo bogatsi faceci potem. Wiem teraz, że to głupota, ale wtedy taki byłem. Rozsądne dla kobiety jest znalezienie takiego jakim ja byłem wtedy, a nie szukanie cwaniaka który zarabia 15 tys. ale i tak z tego jej nie da. Jest różnica pomiędzy tym co facet posiada i tym czym się chcę dzielić. Kobiety zdają się tego nie dostrzegać. 

Edytowane przez PandaWielki
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, StatusQuo napisał:

Ostatnio doszedłem do wniosku, że życie jest jedno i zaczynam po woli rozumieć, dlaczego kobiety wolą bogatych.

Bo jeśli ładne kobiety mają do wyboru harować, albo nie, to dlaczego nie miały by przynajmniej spróbować poszukać prostszego życia, a nuż się uda?

Nie podzielam Twojego toku myślenia. Skoro życie jest jedno to po co pracować, lepiej okraść jakąś staruszkę, ogólnie być lepkorękim. Co Ty rozumiesz bycie pasożytem? 99,9% kobiet wybiera bogatych, bo damy nie chcą nic robić. Są pierdolonymi leniami bez ambicji. Ok mogą wybrać gościa, który zarabia nieźle, i razem się z nim dorabiać natomiast dobrze wiemy, że tak nie wygląda to w życiu realnym. 

 

To tak jak samotne matki o których Marek nagrał dwie bardzo dobre audycje. Na początku mamią Cię sexem. Przysięgają Ci, że dziecko ma ojca Ty nim nie będziesz. A po czasie nawet nie zauważysz jak stajesz się bawidajkiem ( przywieź, odwieź, zawieź, Jessica potrzebuje smartfona za 1500 zł ) i tak dalej... 

 

Leserstwa i pasożytowania nigdy nie będę rozumiał. Mam przykład ze swojego otoczenia. Facet własna firma bdb zarobki, kobieta leser, bo jak stwierdziła pracować nie musi. 

 

Jak komuś to odpowiada ok. Tylko po czasie nie płaczcie po forach że jesteście beta-bankomatami. 

 

Człowiek dorosły ma pracować NA SIEBIE a nie liczyć na Państwo, socjal, bogatego jejenia, bo życie mamy jedno. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ektopasożyty - wróć; pijawki - wróć; sukkuby - wróć; huldry - cholera, znowu nie to - wróć; kobiety (uff, w końcu, choć coś ciężko mi te literki przez palce przeszły, hm...) znikają z życia Shawna (lub Shauna, lub Seana - id est Johna, tudzież Jasia) i Marka  Shawn zakłada własną firmę i zostaje prawdopodobnie milionerem; jest człowiekiem sukcesu, który nadał swojemu życiu sens i rozwinął skrzydła, dzięki czemu zatrudnia i polepsza jakość życia wielu osób, jest produktywną jednostką w społeczeństwie, spuścił ze smyczy swój potencjał, który tłamsiła Angie; teraz każdy dzień wita z ekscytacją i entuzjazmem; a z kolei Markowi los zaczął sprzyjać - odzyskał samochód, oszczędził na wydatkach za telefon Becky, dostał ogromną podwyżkę, kupił wspaniały dom, odnosi sukcesy i jest szczęśliwym, wolnym mężczyzną → Przypadek?  Nie sądzę.

 

Z obu tych historii płynie wielka mądrość życiowa, która znana nam jest od wieków:

Cytat

Baba z wozu, koniom lżej.

Dystraktory, trywia, side-questy - z każdej strony jesteśmy nimi obrzucani nie bez powodu.

 

W dzisiejszych czasach bycie z kobietą w związku (tak jak i latanie za nimi, żeby tylko jakąś zaliczyć) dla większości mężczyzn oznacza rezygnację z samego siebie na rzecz obietnicy mitycznego "szczęścia" lub "spełnienia". Cały ambaras w tym, że próżno któregokolwiek tam szukać, bo ich po prostu tam nie ma. Natomiast to, co faceci tam znajdują, to pożywka dla ego - manicheistyczne byty (takie jak natura, cywilizacja, społeczeństwo) wywindowały bycie z kobietą lub posiądnięcie jej na piedestał dla swoich egoistycznych celów, jak gdyby okrywając mgłą to, co jest naprawdę dobre i istotne dla jednostki, a zostawiając na widoku chatkę zbudowaną ze słodyczy, w których czai się zła wiedźma - tak jak w historii Hansela i Gretel - która to historia niesie wręcz genialne przesłanie:

Cytat

Przed wielkim lasem mieszkał pewien biedny drwal ze swoją żoną i dwojgiem dzieci; chłopczyk nazywał się Jaś, a dziewczynka Małgosia. Nie miał co na ząb położyć ani bochenka by się nim przełamać, a pewnego dnia, gdy kraj nawiedziła drożyzna, nie mógł zarobić na chleb powszedni. Kiedy tak leżał wieczorem w łóżku zastanawiał się nad losem, a z trosk przewracał się z boku na bok, westchnął i powiedział do swojej żony: "Co z nami będzie? Jak wykarmimy nasze biedne dzieci, kiedy sami nic nie mamy?" – "Wiesz co, mężu," odparła żona, "Jutro wczesnym rankiem wyprowadzimy dzieci do lasu, gdzie jest najgęstszy, rozpalimy im ogień i damy każdemu po kawałku chleba. Potem zabierzemy się do roboty, a dzieci zostawimy same. Nie znajdą drogi do domu, a my będziemy od nich wolni." – "Nie żono," powiedział mąż, "nie zrobię tego, bo serce mi pęknie z żalu, że dzieci w lesie zostawiłem, aby wnet rozszarpały je dzikie zwierzęta." – "Ty głupcze," powiedziała, - "W takim razie we czworo zdechniemy z głodu. Możesz zacząć heblować dechy na trumny.," i nie dawała mu spokoju aż się zgodził. "Ciągle żal mi biednych dziatek," rzekł mąż.

Nie bez powodu w historii występuje drwal.

 

Drwal jest alegorią nieulepionego, prostego mężczyzny na drodze do odkrycia swojego potencjału - wszyscy rodzimy się drwalami, albowiem wystarczą proste narzędzia, żeby nimi zostać (siekiera), które każdy z nas dostaje przy narodzinach.

 

Jest też i macocha (nie matka!) - nie bez powodu, dzieci nie są jej i są dla niej kulą u nogi.

 

Dzieci drwala, czyli Jaś i Małgosia, symbolizują męski i żeński pierwiastek drwala oraz jego potencjał (małe dzieci to tabula rasa, które mogą stać się każdym w przyszłości; są potencjałem w najczystszej, pierwotnej postaci; określane sensem życia), które chciał wykarmić (zutylizować swój potencjał), ale nie mógł tego zrobić, albowiem w kraju (dom drwala) nastała drożyzna (zachcianki żony).

 

W tym samym momencie jego żona obmyśliła plan porzucenia "dzieci" (czyli jego pomysłów, planów, nadziei, aspiracji) w lesie (co kobiety często czynią, zabijając pasję w swoich partnerach: "A na co Ci ta gitara?", "Znowu jedziesz w te góry...", "Zostaw już ten mikrofon i zajmij się czymś poważnym!") i skupienia się na "robocie" (czyt. współczesne: miś, Ty na mnie zapierdalaj, a ja poleżę). Drwal początkowo się sprzeciwia (próbuje uratować cząstkę siebie, czując, że oddawanie całego "siebie" - czyli dzieci, jest czymś złym), ale po nieustających groźbach "śmierci" ze strony żony w końcu się zgadza dla świętego spokoju (czyt. współczesne: albo to zostawiasz, albo od Ciebie odchodzę).

Cytat

Dzieci z głodu nie mogły zasnąć i słyszały, co macocha powiedziała do ojca. Małgosia wylewała gorzkie łzy i rzekła do Jasia: "Już po nas." – "Cicho, Małgosiu!," powiedział Jaś, "Coś na to poradzę." A kiedy starzy zasnęli, wstał, założył swój surdut, otworzył dolne drzwi i cichaczem wykradł się z domu. Księżyc świecił jasno, a białe krzemowe kamyczki , które leżały przed domem, świeciły, jak pieniążki. Jaś schylił się i napchał ich tyle do kieszeni surduta, ile wlazło, potem wrócił i powiedział do Małgosi "Nie martw się droga siostrzyczko i spokojnie śpij. Dobry Bóg nas nie opuści." I położył się z powrotem do swojego łóżka.

Podświadomość drwala wszystko zarejestrowała, a wewnątrz niego toczyła się batalia yin (kobieta - Małgosia) z yang (facet - Jaś). Nie przez przypadek to Jaś wyszedł w środku nocy (w nieznane, do chaosu) pozbierać kamienie; yang symbolizuje tutaj ciemną stronę (shadow) drwala, o której pisał Carl Jung i która to strona "brudzi" sobie ręce, ale jest to konieczne do przetrwania (vide: No tree, it is said, can grow to heaven unless its roots reach down to hell). 

 

Warto też wspomnieć o pocieszeniu Małgosi przez Jasia.

 

Jaś mówi, że bóg ich nie opuści - ktokolwiek kiedyś "zunlockował" swój potencjał, zna to uczucie natchnienia, jak gdyby dotknęła go ręka boga - co sugeruje, że potencjał nigdy nie ginie.

 

Dum spiro spero.

 

Anyway, każdy akapit jest genialny, ale najważniejszy jest ostatni:

Cytat

Kaczuszka podpłynęła, a Jaś usiadł na nią i poprosił siostrzyczkę, by usiadła obok. "Nie," powiedziała Małgosia, kaczuszka miałaby za ciężko. Przewiezie nas jedno po drugim." I tak też zrobiło dobre zwierzątko. A gdy już szczęśliwie byli na drugiej stronie i chwileczkę już szli, las stawał się coraz bardziej znajomy i w końcu zobaczyli z daleka dom ojca. Wtedy zaczęli biec, rzucili się do izby i zawiśli ojcu na szyi.

 

Ojciec nie zaznał ni jednej szczęśliwej godziny, od kiedy dzieci w lesie zostawił.

 

Macocha zaś umarła.

 

Małgosia opróżniła swój fartuch, tak że perły i drogie kamienie po izbie skakały, a Jaś dorzucał garść za garścią ze swoich kieszeni. 

 

Tak skończyły się wszelkie troski i odtąd żyli razem w radości.

Pogrubiłem najważniejsze - drwal usycha bez swoich "dzieci" (potencjału, sensu życia), macocha nie żyje (morderczyni jego duszy), dzieci (jego uwolniony od złej wiedźmy - natury, cywilizacji, społeczeństwa - potencjał) przynoszą mu wielkie bogactwa, dzięki którym kończą się troski i zaczyna szczęście.

Cytat

To już koniec mojego bajania, bierz się do łapania, bo tam leci mysz, a kysz, a kysz!

A kto ją złapie za ogon lub szyję, niech se z jej futra kapotę uszyje.

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

Edytowane przez Ważniak
  • Like 11
  • Dzięki 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ważniak napisał:

Przed wielkim lasem mieszkał pewien biedny drwal ze swoją żoną i dwojgiem dzieci; chłopczyk nazywał się Jaś, a dziewczynka Małgosia. Nie miał co na ząb położyć ani bochenka by się nim przełamać, a pewnego dnia, gdy kraj nawiedziła drożyzna, nie mógł zarobić na chleb powszedni. Kiedy tak leżał wieczorem w łóżku zastanawiał się nad losem, a z trosk przewracał się z boku na bok, westchnął i powiedział do swojej żony: "Co z nami będzie? Jak wykarmimy nasze biedne dzieci, kiedy sami nic nie mamy?" – "Wiesz co, mężu," odparła żona, "Jutro wczesnym rankiem wyprowadzimy dzieci do lasu, gdzie jest najgęstszy, rozpalimy im ogień i damy każdemu po kawałku chleba. Potem zabierzemy się do roboty, a dzieci zostawimy same. Nie znajdą drogi do domu, a my będziemy od nich wolni." – "Nie żono," powiedział mąż, "nie zrobię tego, bo serce mi pęknie z żalu, że dzieci w lesie zostawiłem, aby wnet rozszarpały je dzikie zwierzęta." – "Ty głupcze," powiedziała, - "W takim razie we czworo zdechniemy z głodu. Możesz zacząć heblować dechy na trumny.," i nie dawała mu spokoju aż się zgodził. "Ciągle żal mi biednych dziatek," rzekł mąż.

Wersja ukraińska, gdzie faktycznie panował głód:

"westchnął i powiedział do swojej żony: "Co z nami będzie? Jak wykarmimy nasze biedne dzieci, kiedy sami nic nie mamy?" – "Wiesz co, mężu," odparła żona, "Jutro wczesnym rankiem... zrobimy z nich obiad, a resztę zasolimy na następne dni.

 

Nie lajkujcie!

Edytowane przez Brat Jan
  • Haha 2
  • Zdziwiony 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak dzięki za przypomnienie, bo pamiętam jak jakiś czas temu czytałem tę bajkę dziecku. Nieswojemu dziecku. Nie rozkładałem jej na czynniki pierwsze, a co najwyżej zastanawiałem się po co piszą dzieciom takie bajki, przecież to uczucia, których jeszcze nie rozumieją.

Edytowane przez dyletant
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/26/2020 at 5:06 AM, Ważniak said:

Pogrubiłem najważniejsze - drwal usycha bez swoich "dzieci" (potencjału, sensu życia), macocha nie żyje (morderczyni jego duszy), dzieci (jego uwolniony od złej wiedźmy - natury, cywilizacji, społeczeństwa - potencjał) przynoszą mu wielkie bogactwa, dzięki którym kończą się troski i zaczyna szczęście.

Ważniak napisałeś to jak Papa Smerf ! Szacunek
Znam niestety takich drwali co polegli na tym temacie z macochą (na szczeście Jaś i Małgosia żyje ;) . Ale historia jak najbardziej możliwa i odkrywa zakamarki kobiecych instyktów.

Dodam coś co pisałem już w jednym z tematów a ma też powiązanie z materializmem

 

Opowiedział kiedyś mój znajomy historyk :
Jakby popatrzeć na historię to pierwsze małżeństwa były w rodzinach królewskich i nigdzie wcześniej. Gdy król miał nową żonę i dzieci z poprzedniego małżeństwa (pierwsze patchworki) ... zdarzały się brutalne morderstwa dzieci pierworodnych (tych które dziedziczą władzę i koronę) ... a sprawczyniami były.... nowe żony lub jej dzieci z królem.

Edytowane przez Lexmark82
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.01.2020 o 05:06, Ważniak napisał:

 (czyt. współczesne: miś, Ty na mnie zapierdalaj, a ja poleżę)

To "współczesne" w moim środowisku skończyło się wraz z upadkiem komuny i dużych zakładów pracy.

W otoczeniu w którym ja się obracam przypadki w których (małżeństwo, narzeczeństwo) kobieta leży, a "miś" na nią pracuje praktycznie nie występują. 

Na kilkanaście znanych mi dobrze par tylko w 1 przypadku pani faktycznie nie pracuje zawodowo (mają małe dziecko) w reszcie pracują oboje, a w 3-4 przypadkach (z tego co wiem) babki zarabiają więcej niż ich mężowie (lub pochodzą z majętnych rodzin i "włożyły" w małżeństwie więcej niż faceci- mieszkania, kasa od rodziny itd.)

Dlatego trochę to zawsze dla mnie dziwne jak czytam tu na forum o powszechności sytuacji gdy pani leży i pachnie, a miś zapierdala. 

No, ale każdy ma tam swoje obserwacje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.