Skocz do zawartości

Długi związek, seks terapia, złe myśli


Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie proszę moderatora o usunięcie mojego wątku z innej kategorii, który jest zablokowany: 

 

______________________________

 

Witajcie bracia samcy. Pomyślałem, że warto napisać wątek na tym forum, może któryś z Waszych postów sprawi, że zacznę myśleć inaczej na temat mojego życia i siebie? Z chęcią poczytam kogoś bardziej doświadczonego w relacjach damsko-męskich na podstawie mojej sytuacji związkowej. 

 

Do rzeczy. Mam 25 lata i moja partnerka również. Jesteśmy razem 6 lat i pochodzimy z tego samego miasta. Jesteśmy dla siebie pierwszymi partnerami. Nasz związek rozpoczął się w szkole średniej. Dobre zrozumienie mentalne, intelektualne i miłość platoniczna to coś, co u nas działało i działa bardzo do dziś. Sęk w tym, że w innych sprawach nie bardzo nam wychodzi. Początkowo nie zgłębialiśmy tematów intymnych, a nasze relacje w tych sprawach sprowadzały się do miłych słów, pocałunków i ciepłego dotyku. Nie dlatego, że ja tak chciałem, ale moja partnerka wysyłała takie sygnały, w dodatku nie było do tego warunków bo mieszkanie u rodziców nie pomagało, więc na tamtym etapie było to dla mnie zrozumiałe.

 

Im dalej w las tym gorzej. Zaczęliśmy życie studenckie. Przeprowadzka do dużego miasta, oddzielne mieszkanie które było na tamten czas dla mnie normalne. Ja zaangażowałem się bardzo w życie zawodowe, a studia były dla mnie tematem dodatkowym. W czasach licealnych odkryłem co chcę robić i pierwsza praca to potwierdziła. Chęć zarabiania, uniezależnienia się od rodziców była silna i dawała mi kopa do życia. To w sumie było moje życie obok partnerki, rodziny i kumpli. Z partnerką uzupełnialiśmy się, dopasowaliśmy "nas" do  życia codziennego. Ona spełniała się w nauce, ja zawodowo. To sprawiło, że jej wizyty w domu były bardzo częste. Każdy jej wolny czas to czas wyjazdu do domu rodzinnego. A ja spełniałem się zawodowo. Biuro było moim drugim domem, a dodatkowe projekty to chleb powszedni. Wszyscy byli "zadowoleni", a nasze relacje poza nielicznymi spotkaniami to codzienny kontakt telefoniczny i weekendowe wizyty w domu rodzinnym. A jak w domu rodzinnym to wiadomo, że intymność jest ograniczona. Moja seksualna frustracja była, ale sobie to tłumaczyłem tym i tamtym. Dodatkowo ja jestem introwertykiem przez co nie naciskałem na zagłębianie sfer seksualnych. Wysyłałem tylko sygnały, że bym chciał, że byłoby fajnie, że mam potrzeby, że Ty mnie pociągasz, działasz na mnie seksualnie etc. Kończyło się na tym, że studia, możliwość zajścia w ciążę, brak miejsca(?) nie daje nam możliwości wypróbowania tych tematów. Przyjąłem na klatę i wiedliśmy takie życie z roku na rok. Martwiące jest to, że mimo słów ze strony mojej partnerki nie było żadnych czynów, świadczyłyby o tym, że ją temat seksualności w ogóle obchodzi. Nasza intymność kończyła się przez lata na dotyku i pocałunku. Z jej strony nie było np. chęci rozebrania się, pettingu, zabaw nago czy innych tego typu czynów, a ja w tym tkwiłem i myślałem że to ok. Moja partnerka nigdy się nie masturbowała, a o sobie poniżej pasa mówiła zawsze krytycznie jako czymś brzydszym.

 

Po 4 latach pojawiło się zwątpienie. Nie wnikając w szczegóły przeprowadziłem poważną rozmowę dając do zrozumienia, że mi seksu brakuje, że nie nadajemy na tych samych falach pod tym kątem, że ona nie chce pogłębiać ze mną tego tematu. Chciałem odejść, ale ona mnie zatrzymała. Powiedziała, że to się zmieni.

 

Zamieszkaliśmy razem, minęło kilka miesięcy i załatwiła tabletki anty.

Zdecydowaliśmy się wspólnie na pierwszy raz był, który był ciężki i dla niej, i dla mnie. Ja byłem prawiczkiem, a ona dziewicą. Kilkanaście kolejnych prób to także ciężkie doświadczenia. Moja partnerka odczuwała od początku ból i dyskomfort.

Ja zacząłem się zastanawiać czy nie jest aseksualna. Z moją namową udaliśmy się do seksuologa, który stwierdził że moja partnerka ma przejawy pochwicy.

Od 4 miesięcy ćwiczymy wg porad specjalisty. Zaczęliśmy od randek, a dziś jesteśmy na etapie dotykania się. Profeska. Problem w tym, że ja nie czuję seksualnego napięcia, podniecenia, chęci zagłębiania tych sfer od mojej partnerki. Tzn. jest, bo jest terapia i poczucie tego, że to coś ważnego, co ma wpływ na nasz związek, ale to wszystko takie mechaniczne. Pani seksuolog podchodzi do tego na zasadzie leczenia zaburzenia.

 

Oprócz tematów seksualnych warto wspomnieć o rodzinie, która ma duży wpływ w na moją dziewczynę. Pod tym kątem ewidentnie nadajemy na różnych falach. Tak jak wspomniałem, od czasów studenckich ona nie chciała się usamodzielnić, a jej rodzina jej w tym pomagała. Codzienne telefony, relacje bardzo bliskie. Po ukończeniu studiów rok temu podjęła pracę w firmie rodzinnej przez co w tygodniu nie widzimy się średnio 2-3 dni. Dodając do tego moje i jej weekendowe wyjazdy do rodziny jest pod tym względem wg mnie kiepsko. Trzeba odwiedzać rodzinę, bo przecież tata zapewnia pracę, kupił nową furę i mieszkanie. Ma pieniądze, ale też oczekuje czegoś w zamian. Jest bożyszczem, któremu przynosi się śniadanie i robi kawę rano. Przynajmniej ja to tak czytam biorąc pod uwagę te wszystkie lata.

Dopiero kiedy zaczęliśmy mieszkać razem zauważyłem, że to problem  (przynajmniej dla mnie jako że bardzo cenię sobie niezależność). Są rozmowy, próby zmian, nie wiem co z tego wyniknie. Na pewno potrzeba czasu, bo wiadomo że nie da się odciąć od rodziny bez awantur od tak mając pewne przyzwyczajenia. Ja nie chcę awantur, bo to nie moja rodzina i staram się podchodzić do tematu delikatnie chociaż nie zawsze się da. Tymbardziej, że lubię tych ludzi, bo są bardzo mili i przyjaźni.

 

Teraz trochę złego o mnie, bo przecież nikt nie jest idealny, a ja tylko wylewam gniew na moją dziewczynę... O ile przez te wszystkie lata nie spoglądałem na płeć przeciwną pod kątem czegoś więcej niż koleżanka, tak ostatnio coś we mnie się zmieniło. Przez własne problemy zacząłem interesować się kobiecą seksualnością i relacjami damsko-męskimi i zacząłem patrzeć na inne kobiety. W mojej głowie pojawiła się myśl:"o, popatrz na siebie, masz niskie poczucie własnej wartości, ale po co? Masz dobrą pracę, dobrze się ubierasz, dobrze zarabiasz. Dlaczego nie dać się ponieść samczym instynktom?". Założyłem profil na tinderze z czego pojawiły się 2 kilkudniowe flirty. I tyle, bo dalej nie potrafię się dalej angażować w "skok w bok". Usunąłem ten profil, bo wiem że to może prowadzić do zranienia 3 osób. Mimo to pojawiają się myśli, że może warto byłoby poznać inną kobietę i mieć inną perspektywę? Nigdy nie byłem na spotkaniu z inną kobietą, nie znam kompletnie innych osób płci przeciwnej pod kątem kogoś więcej niż koleżanka. Może głupia kawa zmieniłaby moje myślenie? Z drugiej strony po co wywracać życie do góry nogami skoro mam kochającą kobietę, a nie pasują mi tylko 2 aspekty w tym 1 leczymy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Delikatny temat. 

 

Jesteś jak dziecko we mgle. Nie wiesz jeszcze jak smakuje seks w sumie. Nie wiesz nawet jak wyglądają namiętne pocałunki. Może nic nie wiesz.

 

Jeżeli uznasz, że od niej tego nie dostaniesz, wiej odrazu. Ty musisz zacząć żyć!!

 

Kochasz ją? Kochałeś kiedyś? Tzw haj hormonalny?

 

Drugiego życia mieć nie będziesz. Potwierdzone info.

Edytowane przez alfa_sralfa
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odp. To prawda, że nie wiem jak smakuje seks. Namiętne pocałunki wydaje mi się, że wiem jak wyglądają. Pewności pewnie nie ma, bo nie mam innej perspektywy patrzenia na tą sytuację, ale na pewno od początku chęć pocałunków była z dwóch stron i to smakowało. Nie smakowało i nie smakuje to poniżej pasa. Kochałem, kocham, haj hormonalny czułem i czuję, bo dziewczyna mi się mega podoba wizualnie, jest dla mnie seksowna i dogadujemy się.  Niemniej jednak to wygasa stąd terapia u seksuologa. Chcę to ratować, ale nie wiem jak to się potoczy i czy jest na to ratunek...

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumiałbym jej postawę, gdyby miała 17 lat, ale 25... No coś jest nie tak. Nie jesteś jej winien pomocy, jesteś z nią wiele lat czekając na coś, co nigdy nie przychodzi, wg mnie swój obowiązek wsparcia jej terapii wypełniłeś 10x ponad normę. Decyzja należy do Ciebie, ale niestety (dla Ciebie niestety) prawda jest taka że jest na świecie dużo kobiet które naprawdę lubią seks.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się poznaliście? Od razu się sobie podobaliście czy raczej w raz z "zrozumieniem mentalnym" stwierdziliście, że w sumie to do siebie pasujecie to będziecie razem.  Obawiam się, że to że się dogadujecie nie wystarcza jej aby zapragnąć seksu z tobą, może zwyczajnie jej nie kręcisz lub traktuje Cię bardziej jak przyjaciela, a skoro już tak długo namawiasz to dla świętego spokoju się poświęci. 

Może być też tak, że ma problemy hormonalne, z tym powinniście się udać do ginekologa lub endokrynologa, aby zlecił odpowiednie badania.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moje twój związek ciężko będzie odratować i chyba nie warto.

Z twojego opisu wynika, że jest to typowy przechodzony flirt szkolny, z fazą seksu, która pojawiła się dawno po tym, jak haj dziewczynie minął.

Znajdź sobie babę, którą będziesz podniecał, i niech twoja laska też sobie znajdzie kogoś, z kimś seks nie będzie dla niej przykrym obowiązkiem.

 

Ewentualnie, jak koniecznie musisz dalej w to brnąć, to znajdź sobie kochankę, najlepiej starszą od ciebie tak z 5, albo i 10 lat, doświadczoną i WYMAGAJĄCĄ.

Takiego znudzonego MILFa, który szuka młodszego chłopaka na niezobowiązujący seks.

Uwierz mi, jest ich sporo.

Niech cię nauczy, jak wygląda satysfakcjonujący seks. Może wtedy uda ci się coś naprawić w relacji seksualnej z twoją obecną dziewczyną.

Bo jak na razie ani ty nie wiesz o co biega, ani tym bardziej nie umiesz nauczyć tego swojej partnerki. A nauczenie seksu laski z ciężkimi zahamowaniami to nie jest zadanie dla kogoś bez doświadczenia. 

 

2 hours ago, kamil221 said:

Dopiero kiedy zaczęliśmy mieszkać razem zauważyłem, że to problem  (przynajmniej dla mnie jako że bardzo cenię sobie niezależność). Są rozmowy, próby zmian, nie wiem co z tego wyniknie. Na pewno potrzeba czasu, bo wiadomo że nie da się odciąć od rodziny bez awantur od tak mając pewne przyzwyczajenia.

Serio chcesz zachowywać się jak rozwydrzona Karyna, która ma focha, że partner ma życie poza nią??

Wiesz, że "odcinanie od rodziny" przez partnerkę albo partnera to jest klasyczny przejaw toksycznej, niedojrzałej relacji?


 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Skyrt napisał:

Jak się poznaliście? Od razu się sobie podobaliście czy raczej w raz z "zrozumieniem mentalnym" stwierdziliście, że w sumie to do siebie pasujecie to będziecie razem.  Obawiam się, że to że się dogadujecie nie wystarcza jej aby zapragnąć seksu z tobą, może zwyczajnie jej nie kręcisz lub traktuje Cię bardziej jak przyjaciela, a skoro już tak długo namawiasz to dla świętego spokoju się poświęci. 

Może być też tak, że ma problemy hormonalne, z tym powinniście się udać do ginekologa lub endokrynologa, aby zlecił odpowiednie badania.

Czasy szkoły średniej. Wspólne spacery po szkole, później wspólny czas na kanapie, stałem się bywalcem jej domu. Kręciła mnie jako osoba, jej wygląd od zawsze mi się podobał. Do tego dobry ubiór, kosmetyki czyli cała damska otoczka sprawiła, że zacząłem ją pożądać i kochać. 

Problemy hormonalne można rozważyć aczkolwiek nie wydaje mi się, aby to był problem bo były wizyty u ginekologa, który dobierał tabletki antykoncepcyjne. Wcześniej chyba moja partnerka badała te najważniejsze.

 

8 minut temu, Sundance Kid napisał:

Serio chcesz zachowywać się jak rozwydrzona Karyna, która ma focha, że partner ma życie poza nią??

Wiesz, że "odcinanie od rodziny" przez partnerkę albo partnera to jest klasyczny przejaw toksycznej, niedojrzałej relacji?

 

Nie chcę niczego na siłę zmieniać, to nie moja rodzina i nie moje relacje rodzinne, ale tutaj po prostu też jesteśmy najwyraźniej niedopasowani. Bo codzienne telefony na linii mama-córka w wieku 25 lat to jest właśnie też przejaw toksycznej relacji rodzinnej imo. Ja jestem najwyraźniej typem, który chodzi własnymi ścieżkami i nie potrzebuje, aby rodzina mu wtykała nos w masę dorosłych spraw i decyzji życiowych. Inni może tego potrzebują całe życie i basta.

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

10 minut temu, kamil221 napisał:

 

 

10 minut temu, kamil221 napisał:

 

@kamil221 a jak ona zachowywała się wobec Ciebie? Skoro dużo u niej przebywaliscie, a z tego co mówisz jej rodzina ma na nią duży wplyw, może to oni wmówili jej ten związek np.: mówili o tobie w superlatywach, czy napominając coś o związku. Pod takim wpływem mogła stwierdzić że będąc z tobą rodzice się ucieszą i będą lepiej na nią patrzeć, a tak na prawdę nigdy jej nie pociągałeś.

 

P.S. Sorry za dwa puste cytaty, za cholerę nie potrafię tego usunąć na telefonie ?

Edytowane przez Skyrt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi się, wlasnie to ona mi dawała do zrozumienia, że chce ze mną być "na serio" czyli nie jako kolega-koleżanka. 

Z drugiej strony to fakt: ja jestem taki "nice guy", z którym nawet planowała zaręczny, ślub i dzieci bez wypróbowania mnie jako materiał do igraszek łóżkowych. Rodzicom podobałem się od początku, co niewątpliwie plusowało;)

 

Z mojej strony też nie raz pojawiały się wątpliwości stąd często o tym rozmawialiśmy. Ona zawsze odpowiadała w stylu - chyba Cię porypało. Podobasz mi się, kocham Cię i pożądam (chociaż chyba ona nie wie do dziś do końca co to znaczy). A argumentami przez lata na brak zainteresowania seksem było niskie libido, ewentualna ciąża, chęć ukończenia studiów, wymówki że nie ma zbytnio warunków itp itd. Ja to kupowałem, nie znałem i nie znam się na kobietach pod kątem ich potrzeb seksualnych. 

 

Jakbym jej się nie podobał, nie kochałaby mnie to byłaby cały czas dla mnie oparciem? Nie chciałaby spróbować czegoś innego? Ona nie wyobraża sobie życia beze mnie, powtarza to jak mantrę, co mnie przeraża w kontekście ewentualnego rozstania, bo to ja będę tym krzywdzącym który zmarnował jej tyle lat. A przecież ona przyszłość ze mną planowała, i to poważną...

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, kamil221 napisał:

Jakbym jej się nie podobał, nie kochałaby mnie to byłaby cały czas dla mnie oparciem? Nie chciałaby spróbować czegoś innego? Ona nie wyobraża sobie życia beze mnie, powtarza to jak mantrę, co mnie przeraża w kontekście ewentualnego rozstania, bo to ja będę tym krzywdzącym który zmarnował jej tyle lat. A przecież ona przyszłość ze mną planowała, i to poważną...

Poczytaj opowieści z forum. Nie takie deklaracje tu padały, a kończyło się tak, że bolcował kolega, bo księżnej się za dużo wypiło. Serio, nie macie wcale oralu? Nie wyjeżdżacie pod namiot, na wakacje? Lokalizacja nie jest problemem tylko chęci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lokalizacja była wymowka przez lata, po prostu ona na to nie była gotowa i nie wiadomo czy obecnie jest.

Co do orala to pokazałem jej film porno, który był lajtowy, ale ją to nie kręci. Chciałem spróbowac z myślą, ze ja to odblokuje. Mówi, ze jak na to patrzy to ją to obrzydza i nie chce, abym jej zrobil w ten sposób. Nic na siłę.
Może i różnie to bywa w życiu, ale akurat postawiłbym moje wszystkie oszczędności bez wahania na to, ze ona nikogo nie ma i nie miała. 
 

Obecnie to ja już nie mam siły robić coś dodatkowego. Robimy to co nakreśla seksuolog i na tym etapie ona próbuje poznać własne ciało. Dodatkowo dotykamy się nawzajem. Niby mówi, ze coś czuje, ze to przyjemne, ze fajne. Ale ja nie czuje, ze ją to jara. Takie zadaniowe to jakieś..

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przewaznie takie "platoniczne" milosci z liceum, rozwalaja sie na studiach(nowe miasto, nowe otoczenie, nowi ludzie etc). Wiec moze przesledz co tam sie dzialo na tych studiach. Czy nie bylo jakis kolegow, pocieszycieli, imprezek itp.

Dla mnie twoj opis sytuacji to czysta abstrakcja. Normalnie powiedzialbym ze z toba dziewczyna trzyma sie za raczki a z innymi puka na boku. Ale komu by sie chcialo az tak konspirowac i jedniczesnie chodzic na terapie....

Nie pokojace jest to co ty wyczuwasz w jej zachowaniu. Brak pozadania i mechaniczne dzialania. W wiekszosci przypadkow powodem jest brak pociagu seksualnego u partnera/ki.

Pamietaj zeby wieksza uwage skupiac  na czynach kobiety a nie jej slowach(dziala w obie strony). Ona moze ci mowic ze jestescie dla siebie stworzeni i czule trzymac cie za raczke, ale to nic nie znaczy. Popatrz i ocen ile ona wklada w relacje i czy robi cos adekwatnego do swoich wznioslych zapewnien.

Jezeli juz chodzicie na terapie to ja dokonczcie albo ustalcie chociaz jakis jasny cel. Powiedz jej czego ty chcesz, czego oczekujesz od terapii i finalnie od niej. Powiedz ze to dla ciebie wazne i ze czujesz ze stoicie w miejscu jako zwiazek. Uwaznie obserwuj czy sa postepy czy nie. Pomysl co mozesz zrobic zeby dziewczyne rozpalic, moze ona jest zablokowana bo ty jestes w jej mniemaniu "mechaniczny". Podzialaj na jej fantazje. Jezeli juz do czegos dochodzi to badz zdecydowany i daj jej odczuc ze jej pozadasz.

To co napisales o jej ojcu i jak ona biega za nim - mega czerwona lampka

Nie polecam probowac niczego na boku bo stamtad juz nie ma powrotu;) albo w jedna albo w druga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja dziewczyna w okresie studiów to w skrócie nauka, ja i rodzina. Ona jest z tych osób, które nie imprezują, nie stosują używek. Na codzień przez lata mieszkała z siostrą i szwagrem w jej mieszkaniu. Nie bez przyczyny wspominałem o jej rodzinie. Oni by się zorientowali o jej przygodnym życiu szybciej niż ja. Oni o sobie wszystko wiedzą, w pewien sposób się kontrolują, a ich dom to "azyl" do którego się wraca kiedy tylko jest chwila wolnego czasu. Kochana rodzina i mówię to z przekąsem, bo faktycznie to dobra rodzina z zasadami, ale to co wspomniałem o jej ojcu to fakty. Członkowie rodziny skaczą w ogół niego, bo on na nich pracuje zapewniając ekstra życie przez sukcesy zawodowe i finansowe. 

 

To głupie, ale może "pukanie na boku" byłoby dla mnie prostsze niż obecna sytuacja, bo wtedy przynajmniej wiedziałbym co z tym zrobić bez zawahania. A tak przez lata do dziś sprawy dobre przykrywają te dot. seks problemów. A przecież seks to nie wszystko? Tych dobrych jest masa - czułość, zrozumienie, pomoc, poświęcenie, po prostu ludzka przyzwoitość, co ja na codzień faktycznie czuję. Dlatego ciężko to tak zero-jedynkowo rozstrzygnąć z dnia na dzień..

 

Co do terapii, to faktycznie postawienie celów jest ważne i to wstępnie zrobiłem. Czekam aż dojdzie do stosunku i to w moim odczuciu będzie początek naprawy, albo rozstania. Moja niefachowa ocena jest taka, że dziewczyna jest aseksualnie romantyczna, czyli zakochuje się na zabój w osobie i sfery romantyczne są dla niej mega istotne, a tematy seksu mogą nie istnieć. Ja dochodzę do takich wniosków po zapoznaniu się z masą artykułów, wideo na temat oraz przewertowaniu forum dla osób aseksualnych. Terapia może być prowadzona pod tym kątem, aby to dziewczyna sama doszła do tego kim jest i jakie jej są potrzeby seksualne, inaczej będzie nieszczęśliwa i pokrzywdzona. Z drugiej strony chciałbym, aby tak nie było, bo ją kocham, przywiązałem się i czekam na to, co w sumie pewnie nie nastąpi tłumacząc się, że to jakaś awersja, stany lękowe, złe wychowanie itp.

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, kamil221 napisał:

Lokalizacja była wymowka przez lata, po prostu ona na to nie była gotowa i nie wiadomo czy obecnie jest.

Co do orala to pokazałem jej film porno, który był lajtowy, ale ją to nie kręci. Chciałem spróbowac z myślą, ze ja to odblokuje. Mówi, ze jak na to patrzy to ją to obrzydza i nie chce, abym jej zrobil w ten sposób. Nic na siłę.

 

To co napiszę nie będzie wesołe, ale nie chce cię zasmucać tylko podzielić doświadczeniem. Wydajesz się być miłym gościem, który wpier*** dopiero dostanie i jeszcze mało wiesz ale to nie powód, żeby stawać się cynicznym pamiętaj, roztropność i dystans.

 

NIE jestem z tego dumny, miałem kiedyś romans z mężatką. Owa nigdy nie czuła pociągu do męża, seks oralny ją podobno brzydził też uczęszczali na terapię do seksuologa (btw opowiesz jak wyglądają takie spotkania?). Męża "szanowała" i lubiła, bo ogarnął ją w złym momencie, zapatrzony w nią jak w obrazek. Niby pewny siebie, ale to poza społeczna, beciak na potęgę i gamoń w kwestiach relacji. No i bogaty, dom od rodziców itd, itp.

Z tego co opowiadała seks polegał na całowaniu się i robieniu dobrze ręką jemu, mówiła, że nigdy nie miała orgazmu w życiu i podobnie cierpiała na oziębłość seksualną dziś mogę stwierdzić, że wtedy nie kłamała, opowiadała mi o sobie takie rzeczy że seks to przy tym nic. Od kiedy mnie przypadkiem poznała szukała byle powodu do kontaktu i tak się bujaliśmy po koleżeńsku pół roku ja absolutnie zdystansowany bo mężatka. Tak kombinowała i ja byłem na tyle wtedy słaby, że zaczęliśmy się całować, chemia była niesłychana a ja się "zakochałem" (pffff...........) ona bardzo chciała skonsumować ten związek ja w sumie też ale tak się złożyło, że nie było warunków lokalowych. Wynajęcie hotelu było by zbyt oczywiste, a my bawiliśmy się w te, ja wiem, że ty, ale ja mam męża bla bla itd itp. Poza tym była blisko z jego rodziną, ciągle na telefonie ze swoją matką, jego matką, bratem więc jej parogodzinna nieobecność nie była w stanie umknąć czyjejś uwadze. Wyznań było oczywiście co nie miara, eseje esemesowe godne Słowackiego, aż do wyznań, że mogłaby pić moje nasieninie tak bardzo chcę być blisko. Raz wstała specjalnie o 5 i przyjechała przed pracą do mnie, żeby zrobić się "położyć" co zakończyło się dość dobrym oralem połączonym z finiszem na twarzy. Nie wiem czy pożądanie może tak zadziałać, ale ów oral nie był "techniczny" ale bardzo żywy więc nie wiem czy aż tak bardzo ich nie lubiła, dziś mnie to już nie obchodzi. Pani miała mroczki w oczach i jadąc do pracy musiała stanąć na poboczu. Potem cały czas pisała, że nie może przestać się onanizować.

Były plany pojechania do hotelu i zaczęło to wchodzić na coraz cięższe tony ale cała ta sytuacja była poje***a, Pani zaczęła snuć poliamoryczne plany, a mi pękało serce.

 

Urwałem i do widzenia, to wszystko zaczęło mnie przerastać. Jakiś czas temu wchodzę na jej social media i ma bombelka bardzo podobnego do niej, czy jest jego nie wiem. Na zdjęciach miłość rodzinna oczywiście, Pani wysłała mi ostatnio życzenia, na urodziny a minęły 3 lata i stalkuje mnie w social mediach. Po "rozstaniu" naszym średnio co 3-4 miesiące szukała powodu do kontaktu, ja nic. To co chcę powiedzieć, to to, że Twoja Pani pierd*** głupoty i przyjdzie taki co ją odczaruje a ona ci powie "nie wiem co czuje".

 

Jesteś samodzielnym gościem, a ona ma "pensje z domu" nigdy nie była dorosła i to że martwi Cię jej stały kontakt z rodziną jest słuszne. Rodzina urządzi jej życie i to rodzina będzie miała ostatnie słowo we wszystkim been there, done that...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2 minuty temu, kamil221 napisał:

 Członkowie rodziny skaczą w ogół niego, bo on na nich pracuje zapewniając ekstra życie przez sukcesy zawodowe i finansowe. 

To już tak zostanie, been there done that one more time.

  • Like 10
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, kamil221 napisał:

 Problemy hormonalne można rozważyć aczkolwiek nie wydaje mi się, aby to był problem bo były wizyty u ginekologa, który dobierał tabletki antykoncepcyjne. Wcześniej chyba moja partnerka badała te najważniejsze.

Czekaj czekaj, po co jej tabletki antykoncepcyjne, skoro nie uprawiacie seksu?? I jeśli nadal je bierze to one mogą bezpośrednio powodować brak popędu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, kamil221 napisał:

Nasza intymność kończyła się przez lata na dotyku i pocałunku.

 

14 godzin temu, kamil221 napisał:

możliwość zajścia w ciążę, brak miejsca(?) nie daje nam możliwości wypróbowania tych tematów.

Na jakim Ty świecie żyjesz?

Po lodzie w ciążę się nie zachodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Skyrt napisał:

Czekaj czekaj, po co jej tabletki antykoncepcyjne, skoro nie uprawiacie seksu?? I jeśli nadal je bierze to one mogą bezpośrednio powodować brak popędu.

Dla jej poczucia bezpieczeństwa. Powodem braku prób i jej zainteresowania tym tematem był m.in. lęk przed zajściem w ciążę, co już opisywałem. Chciała zabezpieczyć jak się da, aby mieć komfort psychiczny już przed pierwszym razem. Prób współżycia było sporo tylko nieudanych, bo ona ma przejawy zaburzenia, które nazywa się pochwica. I to leczymy. Pytanie skąd to się bierzę. Ja swoją tezę postawiłem wyżej, ale mogę się mylić, bo żaden ze mnie terapeuta czy specjalista. 

 

22 minuty temu, Brat Jan napisał:

 

Na jakim Ty świecie żyjesz?

Po lodzie w ciążę się nie zachodzi.

Nosz przecież ja to wiem... mi gumka by wystarczyła. Tylko seks to temat dla co najmniej dwóch osób, nie jestem w tym sam;)

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kamil221

 

Teraz sobie pomyślałem, że mimo iż ogarniasz życie sam to podświadomie w porównaniu z ojcem Pani jesteś płotką. To ojciec daje robotę i dobra i zawsze tak będzie. Jesteś dodatkiem do obrazka (mimo czułości i zrozumienia o jakim piszesz, nie podważam tego) ale nie wzbudzasz pożądania, ani ciekawości. Miejsce mężczyzny w jej głowie ma już swoje odzwierciedlenie. Nigdy nie musiała martwić się o byt, zatem powiedzmy żartobliwie gadzi mózg, nie musiał bać się o swoje przetrwanie. Jest miło, bo jest miłe, bo miłe i ciepłe jest jej życie. Jeśli tata by zmarł może przylgnęła by do Ciebie w odruchu, lub przewartościowała swój stosunek do mężczyzn na wskutek usunięcia silnego formatywnego bodźca.

Może, tylko dywaguje.

P.S. Skoki w bok sobie daruj, to żałosne.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Brat Jan napisał:

@kamil221

Czyli w ogóle nie znacie swoich miejsc intymnych?

Nie było pieszczot cipki i ssania pałki?

A chcesz zaczynać od pełnego seksu?

Dziś już znamy dzięki terapii. Wcześniej przed próbami stosunku to była ręczna masturbacja jednostronna, bo ja tego potrzebowałem. Chciałem odwzajemniać, stawiając jej potrzeby na równi. Dotykałem, próbowałem, ale skoro ona nie miała takich potrzeb, a wręcz np. mineta ją odpycha z zasady, to po co ja miałem to robić? Nic na siłę, bo przecież do tanga trzeba dwojga. Obecnie są te zadania od seksuologa, pieszczoty obustronne dotykając się, ona poznaje swoje ciało. Od 3 msc stosunku nie ma. Wszystko omawiamy na terapii. Mimo jej słów, że coś tam czuje ja nie mam wrażenia, że ją to podnieca, rajcuje..

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja jestem generalnie przeciwny terapiom jeśli idzie o seksualność w związku. Co to znaczy, żeby jakiś terapeuta namawiał mnie albo moją partnerkę do seksu? No nie, nie mieści mi się to w głowie. Albo zainteresowanie seksem jest między dwojgiem, albo go nie ma. Czułbym się jak przygłup, miernota słuchając jak obcy facet albo kobieta przekonuje moją drugą połowę że seks ze mną może być fajny ? Trochę przerysowuję, ale niestety tak to widzę. Nawet jeśli terapia przyniosłaby jakiś rezultat, to wciąż z tyłu głowy miałbym, że tak naprawdę nie działam na kobietę, tylko siła perswazji i tablety przekonały ja by się ze mną seksić.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minutes ago, Jaśnie Wielmożny said:

Pani zaczęła snuć poliamoryczne plany

Hahaha skąd ja to znam... Młodzieży ku przestrodze: jak wasza kochanka zaczyna używać słów zaczynających się na "poli" - wiedz, że coś się dzieje I czas sp*alać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Kim Un Jest? napisał:

No ja jestem generalnie przeciwny terapiom jeśli idzie o seksualność w związku. Co to znaczy, żeby jakiś terapeuta namawiał mnie albo moją partnerkę do seksu? No nie, nie mieści mi się to w głowie. Albo zainteresowanie seksem jest między dwojgiem, albo go nie ma. Czułbym się jak przygłup, miernota słuchając jak obcy facet albo kobieta przekonuje moją drugą połowę że seks ze mną może być fajny ? 

 

Na tym właśnie ta terapia nie wygląda. Też byłem przeciwny, ale znalazłem się w takim położeniu, że chciałem to ratować wszelkimi metodami. Terapia to nie przekonywanie do seksu tylko dojście do tego czego naprawdę Ty potrzebujesz, co Ci się podoba. Przynajmniej tak to czytam po wielu wizytach. Jak ona do tego dojdzie i powie mi, że mi tego seksu nie jest w stanie dać i ją to nie jara to wszystko może stać się łatwiejsze. I rozstanie może będzie prostsze...

Seksualność nie jest czarno-biała. Są różne zaburzenia, orientacje, awersje, których sam nie przepracujesz choćby nie wiem co, bo do tego potrzebna jest wiedza. 

 

Najłatwiej byłoby wszystko pierd*****, ale "wymiana na lepszy model" nie musi okazać się dobra, bo co jak sobie będę posuwał, a będę przykładowo zdradzany na prawo i lewo? Życie jest poj****e

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Leniwiec napisał:

Dziwny ten friendzone, bo inaczej tego nazwać nie można. Nie kręcisz tej pani i nie sądzę aby to się zmieniło. 

Zbyt proste tłumaczenie. A może właśnie o to chodzi, że aż nadto proste i w punkt. 

Po co planowałaby ze mną przyszłość, rodzinę i dzieci? To nie ode mnie padały masowo takie plany. Wszystko dla świętego spokoju? To jest niegłupia, seksowna dziewczyna, znalazłaby sobie niejednego..

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.