Skocz do zawartości

Długi związek, seks terapia, złe myśli


Rekomendowane odpowiedzi

Chłopaki, dzięki za kolejne odp. i Wasze zaangażowanie. Postaram się pokrótce odpisać.

14 godzin temu, kryszak86 napisał:

masz problem ze zbliżeniem, erekcją, nie staje Ci plus wielkość penisa nie jest imponująca, taki "stuart malutki" w majtkach:)

Teraz postaw się w roli Pani

Jak myślisz ile czasu dałaby Ci na "dojście do siebie"?

Usłyszałbyś za pewne: "miś nie wiem co czuję", "miś zostańmy przyjaciółmi". "miś odpocznijmy od siebie na X czasu"

No właśnie, czy któryś z Was chciałby być kopnięty w du** przez to, że macie problemy zdrowotne, których próbujecie się wyzbyć? Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe. Ja, lewak powołuje się na jakąś sentencję z tej śmiesznej książki, a ponoć Wielu z Was jest wierzących. Oczywiście, życie jest brutalne i tego argumentu nie sposób nie kupić. 

 

14 godzin temu, kryszak86 napisał:

Kobieta nie miałaby problemu z przeskoczeniem na drugą gałąź i zostawieniu "wybrakowanego towaru" czytaj faceta

Facet rozkminia, próbuje naprawiać, walczy o związek

To chyba jest nieuczciwe wrzucanie wszystkich panien do jednego wora przez pryzmat suk, które chodzą sobie po tym świecie. Jest wiele kobiet kochających swoich Panów miewających różnej maści problemy (też seksualne), które żalą się na forach i proszą o pomoc. Wierzę, że nie wszystkie to suki i wg mnie moja dziewczyna nie jest z tej kategorii. Może jest aż nadto grzeczna i stąd biorą się te problemy.

 

13 godzin temu, nihilus napisał:

Któregoś pięknego dnia Twoja pani pozna "kolegę", z którym będzie jej się rozmawiało jakby znali się od zawsze i nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikną wszelkie pochwice czy inne kurwice i nie będzie mogła się odkleić od jego bolca.

 Biorę to pod uwagę. Trafiłem na kilka głosów w necie dot. tego, że Panie były w stanie się wyleczyć z pochwicy dopiero po zmianie partnera.

 

13 godzin temu, nihilus napisał:

Zachowaj chociaż resztki rozsądku i nie żeń się z nią i nie zrób bombelka bo potem jak to jebnie to jej rodzinka Cię zniszczy.

Never gonna happen przy obecnym stanie spełnienia w sferze seksualnej. Wcześniej zaczynała pojawiać się jakaś presja zaręczyn i ślubu, które zlewałem. Odkąd jest terapia i poczucie tego, że jest chujnia to dałem jasno do zrozumienia, że nie chcę nawet o tym słyszeć dopóki pewne rzeczy nie zaczną działać. I tak przestałem być nazywany przyszłym "zięciem". I dobrze mi z tym. 

 

8 godzin temu, Pacman napisał:

Z tego co rozumiem stwierdzono techniczne problemy przez specjalistów (fizjoterapeutka itp.), również jak opisuje @kamil221 są ewidentne opory psychiczne. Nie odnalazłem odpowiedzi czy psycho-blokady są wynikiem problemów fizycznych, czy odwrotnie, czy niezależnie. Prawdopodobnie nikt nie ma takiej wiedzy i lekarze,  których odwiedziliście, jak widać też trochę rozkładają ręce, nie mówili jakie mieli doświadczenia i scenariusze z innymi pacjentami?

Pochwica to mimowolne zaciskanie mięśni pochwy (w tym przypadku nie tylko) na tle psychicznym stąd terapia u seksuologa, a od niedawna też u fizjoterapeuty po to, by rozluźnić mięśnie i ciało. Lekarze jak to lekarze, starają się pomóc, bo takie jest ich zadanie. Seksuolog nie jest w stanie powiedzieć jak bardzo jest to skomplikowany problem, bo związane jest to z psychiką. Fizjoterapeutka ewidentnie dostrzega silne zaciskanie się mięśni nie tylko pochwy, ale całego ciała. Dokładnie nie pamiętam fachowo jak to się określa, ale mięśnie ponoć mają swoją pamięć, którą tutaj trzeba zmienić. Na to potrzeba trochę czasu, a teraz wizyt u fizjo nie ma z wiadomych przyczyn. Ogólnie było ich mało, bo późno dowiedzieliśmy się od ginekologa, że warto w tym przypadku odwiedzić fizjoterapeutę. 

 

Jest masa kobiet z tą dolegliwością piszących o tym w necie, jest nawet forum poświęcone temu problemowi. Wiele z nich pisze, że przezwyciężyły problem. Statystycznie 80% przypadków jest wyleczalnych. Nawet jeśli, to zaczynam powątpiewać w to, że życie seksualne tych kobiet jak i ich facetów jest spełnione. 

 

13 godzin temu, nihilus napisał:

Brnij w to dalej i marnuj sobie życie, a za 10 lat będziesz wrakiem człowieka z depresją. Twoje życie, Twój wybór.

Mam świadomość tego, głównie dzięki temu forum, że mogę spierdolić sobie życie, dlatego nie potrwa to tak długo. Zaangażowałem się w tą terapie i chcę naprawić tą dziewczynę, dlatego że ją serio pokochałem i przywiązałem. Nie wiem czy się uda, czekam na punkt zwrotny tego czy te starania mają jakikolwiek sens. Takim punktem zwrotnym będzie próba stosunku kiedy Ci specjaliści stwierdzą, że to jest odpowiedni moment, bo od 6 miesięcy takich prób nie było. Zobaczymy jak moje życie się poprawi i czy w ogóle, wtedy podejmę decyzje. I nie potrwa to latami. Max kilka miesięcy. 

 

P.S. Kolego @Foton bardzo wartościowy post. Nie odniosłem się bezpośrednio do Twoich przemyśleń, ale faktycznie jest wiele analogii między Twoją relacją, a moją. U mnie też pojawiły się myśli o skoku w bok nie raz także nie jest dobrze. Odezwę się pewnie w wolnym czasie na PW, aby dopytać czy się poradzić. Dzięki!

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kamil221

Nie wrzucam wszystkich kobiet do jednego wora, każdy człowiek jest inny, ale schematy są dalej takie same

Chcesz ratować związek - również rozumiem

Ale czy dałbyś sobie rękę uciąć, że jakbyś był na jej miejscu, miał takie problemy jak przedstawiłem w poście wyżej, Pani też by ratowała związek?

Zrobiłeś już dużo. Chcesz zrób jeszcze więcej. Tylko zapamiętaj jedno: czasu nic i nikt nie cofnie, a z każdym dniem zbliżamy się do mety życia.

 

My tutaj na forum chcemy przedstawić swój punkt widzenia i pokazać Ci "co ja bym zrobił"

A Ty zrób jak uważasz. Może okazać się, że to Ty miałeś rację i Pani była warta poświęcenia. Chciałbym aby tak było.

 

Twoja myszka byłaby inna i również by tak się dla ratowania waszego związku poświęciła:)

#mitycznahimalaistka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytując kalsyka "chuja do gęby nie lizaka..."

Na choroby typu pochwica, nerwica, sprzątawica najlepsze jest ziołolecznictwo, a dokładnie leczenie korzeniem. Ot cała filozofia...

Kiedyś, dawno, dawno temu gdy byłem jeszcze "dobrym chłopakiem" też chciałem kobietom pomagać, wspierać, próbowałem zrozumieć pewne "nieistniejące" problemy. 

Ale ile można!

W pewnym momencie zwyczajnie miarka się przebrała i zacząłem brać, co mi się należy (będąc już w małżeństwie). W oka mgnieniu globus histericus oraz migreny zniknęły jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.

Wspominając słowa JKM, "zawsze się trochę gwałci" a przełamywanie oporu bardzo często jest częścią gry wstępnej dla kobiety. Jak boli, to oznacza, że napór jest odpowiedni... Poboli, poboli i przestanie a jak dobrze pójdzie to zaliczysz za jednym zamachem jeszcze szparę obok. I do tej pory zdarza mi się usłyszeć "ale ja wcale nie chciałam" ale uśmiech po orgazmach i odprężenie partnerki mówi zupełnie coś innego. Jak wiadomo od wieków, baba jedno myśli, drugie mówi a trzecie robi...

Edytowane przez Tacritan
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kamil221 napisał:

wg mnie moja dziewczyna nie jest z tej kategorii.

Moja myszka jest inna niż wszystkie, tak tak wiemy i ma cipkę ze złota. Daruj sobie te białorycerskie teksty, to dalej jest kobieta jak każda inna, jak każdy inny człowiek i ma swoje problemy, wady i zalety.
Nie idealizuj już jej.

Na terapię chodzi od niedawna a związek trwa już 5 lat.
Nikt nie będzie miał do ciebie pretensji, że odszedłeś po takim czasie, wsparłeś ją, pomogłeś, okazałeś zrozumienie i wyrozumiałość, zrobiłeś wszystko a nawet więcej co było w twojej mocy.
Tylko nie siedź tak w tym zawieszeniu w nieskończoność bo tak ci wygodnie w tym gówienku. Bo taką pułapkę widzę, że poczekasz rok, dwa i tak już zostaniesz bo w sumie wygodnie, bo w sumie bezpiecznie,
bo w sumie to gówno nawet tak nie śmierdzi. 

1 godzinę temu, kamil221 napisał:

Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe.

Owszem, ale tutaj raczej jest: "Nie rzucaj pereł między wieprze" bardziej adekwantne. Bo ty poświecasz siebie, swoje zdrowie psychiczne i swój czas a ona ma fundamentalne braki w funkcjonowaniu w sferze seksualnej.
I jeszcze wiedząc o tym dalej tą farsę zwaną związkiem ciągnie, nie bierz tego do siebie, ale odnoszę wrażenie, że ona zwyczajnie jest przywyczajona do ciebie i w sumie to wszystko jej jedno.

 

No, ale zrobisz jak będziesz uważał, pamiętaj tylko, że jeżeli już jakąś decyzję podjąłeś to masz się jej trzymać a nie w nieskończoność tkwić w zawieszeniu bo może się ułoży. Największe kłamstwo jakie sobie możesz powiedzieć.
Ja bym jej to też zakomunikował, że masz limity swojej cierpliwości i nie będziesz czekał na nią w nieskończoność, niech dziewczyna ma świadomość, że to co ma nie jest permanentne. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, kryszak86 napisał:

Ale czy dałbyś sobie rękę uciąć, że jakbyś był na jej miejscu, miał takie problemy jak przedstawiłem w poście wyżej, Pani też by ratowała związek?

Zrobiłeś już dużo. Chcesz zrób jeszcze więcej. Tylko zapamiętaj jedno: czasu nic i nikt nie cofnie, a z każdym dniem zbliżamy się do mety życia.

Nie dałbym, ale szczerze biorę pod uwagę opcję, że tak by było. Mimo tragicznej relacji seksualnej od początku tego związku widzę jaka jest w innych sferach, jak się stara, wspiera mnie, chce aby było dobrze. Takiego spojrzenia na nią i naszą relację nie jestem w stanie tutaj opisać, bo to są długie lata razem. Gdzieś czytałem, że osoby "aseksualne" właśnie dają z siebie więcej poza łóżkiem. Może właśnie przez miłość platoniczną ten związek przetrwał tak długo i wytrzymałem z nią będąc jednocześnie sfrustrowany kładąc się spać, bądź trzepiąc w kiblu? Na dłuższą metę wiem, że ja tak nie będę w stanie funkcjonować, dlatego walczę o ten seks. Jak nie wywalczę to robię out.

 

Z drugiej strony może faktycznie ch*ja wiem, a to co dostaje od niej dostałbym od innych dziewczyn. Miałem w życiu 1 dziewczynę, której trzymam się od lat i nie wiem, co mnie czeka, to też jest w pewnym sensie podświadomy strach przed zmianą. Co mogę wylosować w zamian? Zakochać się mogę w jakiejś toksycznej lasce, albo szmaciurze, co to będzie się puszczać po kryjomu w delegacjach. Trochę wątków na tym forum poczytałem. Może seks jest trochę przereklamowany, wszędzie go pełno? Wiem, lipnie, ale stabilnie i taki żywot sobie zgotowałem przez lata, które uciekają. Gdybym tu nie trafił, to moje myślenie byłoby takie, że trzeba leczyć za wszelką cenę, bo się kocha. Wszelkiej ceny już nie ma, cel został wyznaczony o którym trochę poniżej. Tak w nieskończoność żyć nie mogę, po prostu mi się to nie podoba. 

 

2 godziny temu, Reflux napisał:

Na terapię chodzi od niedawna a związek trwa już 5 lat.

To trwa już szczerze 7 lat łącznie. W pierwszym poście podkoloryzowałem, bo nie chciałem, aby ktoś ze znajomych mnie "namierzył" przez zbyt dużą liczbę faktów jakie podałem.

Chociaż jakie to ma znaczenie...

 

1 godzinę temu, leto napisał:

@kamil221 krótko: minęły prawie 3 miesiące od Twojego pierwszego posta w tym wątku. Są postępy? Sprawa rokująca? Jeśli nie - to co zamierzasz dalej robić? Wyznaczyłeś sobie jakiś "limit wytrzymałości"?

To i ja krótko apropo postępów. Dwa palce w cipce, początkowo ledwie jeden wchodził do połowy. Dziewczyna ma mniejsze opory wobec swojej nagości, początkowo była cały czas skrępowana. Lepiej potrafi się mną zająć bazując na zajebistej technice handjob. Wcześniej były straszne opory. Nie będę idealizował, bo i tak jest chujnia z grzybnią. Po prostu mam wrażenie, że ją to "nie jara". Tak jakby jarać szluga, ale się nie zaciągać, bo w płucach telepie. 

 

Co zamierzam zrobić, czy postawiłem limit wytrzymałości? Tak:

4 godziny temu, kamil221 napisał:

Zaangażowałem się w tą terapie i chcę naprawić tą dziewczynę, dlatego że ją serio pokochałem i przywiązałem. Nie wiem czy się uda, czekam na punkt zwrotny tego czy te starania mają jakikolwiek sens. Takim punktem zwrotnym będzie próba stosunku kiedy Ci specjaliści stwierdzą, że to jest odpowiedni moment, bo od 6 miesięcy takich prób nie było. Zobaczymy jak moje życie się poprawi i czy w ogóle, wtedy podejmę decyzje. I nie potrwa to latami. Max kilka miesięcy. 

 

Dzięki! ? Kto chce jeszcze coś napisać, to śmiało. Jakoś mi lżej jak czytam ten "opierdol" życiowy. Szkoda, że tak późno tu trafiłem.

Edytowane przez kamil221
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączam się do kolegi/brata @leto. Jeśli Ci zależy walcz o to co kochasz.

 

Piszesz, że nie wiesz na kogo mógłbyś trafić - absolutna racja. To tak jakby wrzucić kule do koszyka z numerami od 1 do 10 i wylosowanie kuli z liczbą podzielną przez 5 - wygrana da Ci szczęście. Jakieś prawdopodobieństwo jest zawsze, że trafisz dobrze.

Rozwiąże ten problem: otóż wygrane kule to kule z numerami 5 i 10 - są dwie. Kul jest 10, więc szanse wylosowania wygrywającej masz 2/10 czyli 20%

 

Może jeszcze jaśniej wytłumaczę: bierzesz monetę i rzucasz nią, masz jedną próbę: jak wypadnie orzeł wygrywasz, reszka przegrywasz.

no i teraz rzucam dwa przykłady:

1) stawiasz 12tys złotych (powiedzmy, że zarabiasz 4k na miesiąc). Jeśli wygrasz potroisz inwestycję, jak przegrasz tracisz. Miałbyś opory przed zagraniem?

Pewnie lekki byłby, bo liczysz się z wtopą, ale kasę dasz radę odrobić #hazard

2) stawiasz swoje życie na szali. Jeśli wygrasz masz bogate życie, niczego Ci pod względem finansowym nie zabraknie i Twoim najbliższym, jeśli przegrasz tracisz życie. Zaryzykujesz?

Tutaj odpowiedź sobie sam

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może wyjdę na prostaka, ale co tam. Co pochwica ma do ust i dupy? Gdyby dziewczyna naprawdę się starała, obciągnęłaby Ci z połykiem, albo nadstawiła dupy. Wiadomo, że nie z marszu, ale jakieś świece, masaż ciepłym lubrykatem i przyjaciel sam wchodzi. To nie są wyższe sfery, a codzienność większości związków. To tylko seks. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kamil221 Z tego co piszesz wynika jasno, że ona robi to na siłę. Z kobietą w łóżku to tak nie działa, że jak mędrca szkiełko i oko powie że to "już" to nagle pani rozłoży nogi i - Eureka! - seks życia i fajerwerki. To jest Twoja pierwsza dziewczyna, nie masz doświadczenia, nie wiesz jak to naprawdę wygląda gdy jest tak, jak powinno być. Dlatego racjonalizujesz sobie to wszystko, uzasadniasz i łudzisz się, że dobrze będzie. Nie będzie, z nią już tego nie zbudujesz. Żaden seksuolog na terapii nie powie wam obojgu, że Ty jej po prostu nie kręcisz i nic na to nie poradzisz, a jej żeby zmieniła faceta.

 

Są zbyt duże zaszłości aby pojawiła się między wami chemia. A ona musi być żeby seks był czymś więcej niż mechanicznym ruchem w tył i w przód.

 

Ten limit, który sobie wyznaczyłeś, jest błędny bo nie zawiera konkretnej daty. Będziesz racjonalizować brak postępów i przesuwać ten termin. Wyznacz sobie konkretny limit czasu, powiedzmy: jeśli do końca maja nie będzie satysfakcjonującego stosunku to żegnasz panią. I jej to wyraźnie zakomunikuj.

 

Ty masz opory przed jasnym postawieniem sprawy przed nią bo jesteś wciąż ultra białym rycerzem w lśniącej zbroi, siedzącym na jednorogim białym grzywaczu. Niestety, moja diagnoza jest taka, że musisz solidnie oberwać od życia aby przejrzeć na oczy. Wciąż racjonalizujesz badziewie, w którym siedzisz i stawiasz na piedestale swoją ukochaną myszkę, inną niż wszystkie.

 

Ona się nie stara i nie będzie bo jest pewna, że jej biały rycerz będzie trwał i nie odejdzie. Ma co chce bez konieczności wkładu od siebie Jeśli chcesz wyhodować jaja to sprawdź ją. Zrób jej shit test, powiedz jej mimochodem, że niby jakaś koleżanka że szkoły się do Ciebie odezwała, gdzieś tam Cię zaprasza (niby nie na randkę) i chcesz iść. Wtedy bacznie obserwuj jej reakcję - co zrobi, a nie co powie.

 

Edytowane przez nihilus
  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @kamil221

 

Czytam sobie Twój wątek i chciałbym Ci powiedzieć jak sytuacja wygląda w mojej, dość krótkiej jeszcze relacji.

 

Moja Pani twierdzi, że ma niskie libido. Z poprzednim partnerem (pierwszy związek i sex) nie odczuwała w ogóle przyjemności, tylko ból. Jednak, żeby nie sprawiać chłopakowi przykrości nie odmawiała, zaciskała zęby i dusiła to w sobie bo myślała, że tak trzeba by być dobrą partnerką.

Bardzo się obawiała, że ze mną będzie podobnie, co wpływało na mnie stresująco.

Pierwszy raz był pod lekką presją ale wyszedł ok. Z każdym następnym było coraz lepiej. Nie wiem czy jej ex miał większego penisa, nie potrafił go używać czy tak jak piszą bracia "zwyczajnie nie wywoływał u niej emocji" ale ze mną przestało ją boleć i zaczeła odczuwać przyjemność podczas seksu. 

 

Widzę jednak, że te kilka lat gdzie się zmuszała wpłyneły znacząco na jej psychikę.

Otwiera się i próbuje nowych rzeczy, ale widzę, że ją to zwyczajnie nie jara. Przynajmniej nie tak jak ja bym tego oczekiwał.

Dla mnie seks jest połączeniem dusz, zespoleniem ciał, jest pełen emocji i namiętności. Pokazuje jaki ogień i chemia jest między partnerami.

 

Dla niej seks to seks, powiedziała że jest przyjemny ale ona nie odczuwa w ogóle ochoty żeby się kochać. 

Od kiedy jesteśmy razem (około pół roku) tylko dwa razy miała ochotę na seks. (Byłem w szoku jak to usłyszałem i lekko się załamałem szukając oczywiście winy u siebie)

Mieliśmy poważną rozmowę o tym, jak bardzo się różnimy w tym temacie i coraz częściej nachodzą mnie myśli, że to się może nie udać.

Mimo, że ona mówi, że zna moje potrzeby i będzie je zaspokajać to wolałbym, żeby ona też je miała i żebyśm nawzajem czerpali z tego wiele przyjemności i mieli na siebie ochotę zawsze.

 

Dobija mnie fakt, że ona tej ochoty nie ma. Też mam myśli, że nie pociągam jej wystarczająco ale mam podobne zdanie na ten temat jak Ty.

Moja dziewczyna jest bardzo grzeczna, elokwentna, zachowuje się dojrzale i widać, że ma łeb na karku.

Miała tylko 1 faceta/partnera seksualnego, pracuje i zarabia na siebie, doklada sie do oplat domowych póki mieszka z rodzicami ale planuje wyprowadzke w przyszłym roku. 

W mojej ocenie jest bardzo oddana, wierna, stara się i nie wyobrażam sobie żeby mogła skakać na innym bolcu, który magicznie sprawiłby że zacznie mieć ochotę.

 

Dlatego myślę, że rozumiem Twoją sytuacje.

 

Ja staram się brać pod uwagę fakt, że ludzie rzeczywiście mogą mieć różne poziomy libido i albo uda się w związku to ze sobą pogodzić tak, żeby obie strony były zadowolone, albo frustracja jednej strony doprowadzi do rozstania.

 

Przyjmijmy założenie, że nasze kobiety na prawdę nie mają ochoty na seks i żaden mistyczny kutang tego nie zmieni. Czy w długoterminowej perspektywie chcemy to kontynuować? Czy poza seksem ta dziewczyna sprawia, że jesteś szczęśliwy?

 

Ja myślę, że jestem. Dodatkowo fakt, że ona wie o moich potrzebach i stara się je spełniać mimo tego, że sama tego nie czuje pokazuje mi w jakiś sposób, że jest zdolna do poświęceń i że jej zależy. Kwestia tego czy to mnie zadowoli. 

 

Tak jak bracia wcześniej pisali, walczysz o podobną sytuacje myśle. Namiętnej kocicy z Twojej panny nie będzie, ale może nauczyć się czerpać z niego przyjemność i dawać ją Tobie mając na względzie Twoje potrzeby. 

 

Czy Ciebie to zadowoli to już musisz sobie odpowiedzieć sam.

( Ja również :P )

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@17nataku heh, wygląda na to że podobny typ damski Ci się trafił tylko u mojej jeszcze zdiagnozowane zaburzenie. 

Cechy, które opisujesz sprawiły, że trwałem i trwam z tą dziewczyną aż do dziś. Z perspektywy czasu stwierdzam, że popełniłem błąd angażując się tak bardzo w tą relację. Od początku myślałem, że tak musi być, że dziewczyna niedoświadczona, że to z czasem poczuje, ale chyba jest coś w tym że część kobiet po prostu ma niskie libido i może nie polubić tego sportu jak zresztą któryś z użytkowników stwierdził. 

 

Twoje założenia i pytania są trafione. Do pewnego czasu byłem mega szczęśliwy aż w końcu frustracja była taka, że zacząłem męczyć temat, zapisałem nas na terapie i napisałem wątek na forum. 

Godzinę temu, 17nataku napisał:

Namiętnej kocicy z Twojej panny nie będzie, ale może nauczyć się czerpać z niego przyjemność i dawać ją Tobie mając na względzie Twoje potrzeby. 

 

Czy Ciebie to zadowoli to już musisz sobie odpowiedzieć sam.

( Ja również :P )

Nie potrzebuje wyuzdanej suki w łóżku, chciałbym się spełniać w tej sferze, ale we dwoje, a nie w pojedynkę. Nie oczekuję, że ta dziewczyna będzie wulkanem seksu. Chciałbym, aby miała swoje potrzeby i chciała je ze mną realizować. Tyle i aż tyle. Piszesz w sumie o podobnym. Ja już do tego doszedłem, że jeśli ta terapia nie sprawi, że ona te potrzeby będzie miała to odchodzę.

 

Co by nie było prawda jest taka, że im dłużej tkwisz w relacji z dobrą dziewczyną tym ciężej dopuścić do głowy myśli o rozstaniu. Idziesz z nią przez życie, uzupełniasz się na codzień, poznaje ją Twoja rodzina, pogłębiasz więzy międzyludzkie, pomaga Ci rozwiązywać Twoje problemy, jest dla Ciebie oparciem, zakochujesz się po prostu i PRZYWIĄZUJESZ. I to ostatnie jest kurewsko najgorsze. Jeśli nie będziesz spełniony w tej sferze to radzę Ci nie brnij w to latami jak ja, bo sam widzisz czytając ten wątek jak cholernie ciężko jest mi dać sobie spokój i zacząć od nowa. 7 lat robi swoje. 

 

17 godzin temu, nihilus napisał:

Jeśli chcesz wyhodować jaja to sprawdź ją. Zrób jej shit test, powiedz jej mimochodem, że niby jakaś koleżanka że szkoły się do Ciebie odezwała, gdzieś tam Cię zaprasza (niby nie na randkę) i chcesz iść. Wtedy bacznie obserwuj jej reakcję - co zrobi, a nie co powie.

To mi zaserwuje kolejne wkurwienie. Dziewczyna jest zazdrosna strasznie. Jestem w stanie przewidzieć co się stanie.
1. "Chyba Cię pojebało?!"
2. Ty mnie nie kochasz i chcesz sobie zmienić (płacz)
3. Proszę nie idź, co ta suka sobie wyobraża, przecież Ty masz mnie, nie możesz mi tego zrobić...

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, 17nataku said:

1. Moja Pani twierdzi, że ma niskie libido.

 

2; Dla mnie seks jest połączeniem dusz, zespoleniem ciał, jest pełen emocji i namiętności. Pokazuje jaki ogień i chemia jest między partnerami.

1. W stosunku do ciebie.

Wiem jak szybko niskie libido podwyższa się gdy trafi na samca co temu libidu pasuje.

 

2. "Seks to jakby połączenie ciał, nie dusz."

Więc w końcu czego?

Ciał czy dusz?

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kamil221

 

Napiszę Ci to samo, co napisałem Ci 3 miesiące temu.

 

Nie walczysz o seks marzeń, tylko o jakiś seks - co jakiś czas. Dodatkowo, nie masz też żadnej gwarancji, że Twojej dziewczynie po ewentalnym ślubie, bombelku - Twojej partnerce jeszcze będzie się chciało w ogóle udawać i próbować. Bo po co?

 

Co ona z tego ma?

 

Ona nie potrzebuje seksu. Po prostu. Jej libido jest praktycznie zerowe, większość czynności seksualnych ją brzydzi. Nawet, jeśli coś jest dla niej przyjemne, to jest to jak głaskanie po głowie. Przyjemne. I tyle.

 

Musiałeś ją zaszantażować, by zaczęła poważniej traktować Twoje potrzeby.

To się nie wzięło z jej dobrej woli, tylko ze strachu przed Twoim odejściem.

Pani nie wpadła na to, żeby zadowolić Cię chociażby ustami. Jej uprzedzenia są dla niej ważniejsze, niż Twoja przyjemność.

Nie rób z niej poświęcającej się anielicy.

 

Co się stanie, gdy już będzie ślub, dzieci, może nawet (łomatko) wspólnota majątkowa i wspólny kredyt?

 

Otóż pani już będzie bezpieczna. Nawet, jeśli sobie pójdziez - Pani będzie już miała bombelki i zabezpieczenie finansowe.

Wtedy po prostu przestanie się starać i usłyszysz, że jak Ci się nie podoba, to znajdź sobie inną.

 

Przemyśl to sobie, ponieważ jest to realne ryzyko. Nawet, jeśli teraz Pani się stara - to jaką masz gwarancję, że zawsze jej się będzie chciało?

Żadną.

Pamiętaj zawsze, co ją zmotywowało (szantaż).

To czerwona flaga.

 

Jednocześnie, trochę wbrew głosom kolegów tutaj uważam, że powinieneś poczekać dość długo, by móc odejść bez wyrzutów sumienia.

 

Może niektórzy mnie zlinczują, ale jeśli zostawisz ją teraz, to będziesz się zadręczał myślami, że może to był błąd, że może by dała radę. Zwłaszcza, jeśli nie będziesz mógł znaleźć dziewczyny o podobnej atrakcyjności fizycznej i stopniu dopasowania.

 

Rzeczywiście "oszczędzisz" kilka miesięcy, ale jakim kosztem? Być może więcej czasu stracisz, niż zyskasz. Plus, prawie na bank wtedy czeka Cię terapia (zryty beret, może depresja), a już wiesz, jak "fajna" jest terapia, prawda?

 

 

Uważam, że powinieneś zdecydowanie postawić gdzieś granicę, gdzie już będzie wiadomo, że po prostu nic z tego ALBO że uzyskane rezultaty Cię nie zadowalają, bo np. dziewczyna mimo braku problemów fizycznych po prostu nadal nie ma ochoty na seks, jest on sztuczny, wymuszony i czujesz się jak idiota.

Wtedy odejdziesz z czystym sumieniem.


To jednak nie mogą być LATA.

Młodość jest BEZCENNA.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Od siebie mogę powiedzieć, że miałem podobną historię i też przechodziliśmy terapię. Nic to nie pomogło, bo zmiana musi wynikać z głębi człowieka. W innym przypadku to bez sensu. Kobieta się stara najbardziej jak traci grunt pod nogami, ale to chwilowe, bo w końcu i tak pewnie jej dasz jej upragnioną stabilizację. I co wtedy zrobisz jak ona już nie będzie nic musiała? Zostaje właściwie jedynie jakiś szantaż ekonomiczny, że jej np. na wakacje nie zabierzesz, ale w naszych przypadkach i tak nie zadziała, bo panie to córeczki tatusiów.

Można osiągnąć zmianę o 5 no maks. 10% i nie ma gwarancji trwałości. Czy to ci wystarcza? Mnie nie wystarczyło.

 

Doświadczenia (jakieś tam - bo nie za duże) mnie nauczyły, że jeśli od początku nie "wychowasz" sobie kobiety (czyli określisz ramę), to później jest to męczarnia. Będzie cię cały czas pamiętała takiego, jakim byłeś dla niej wygodny - czyli misia (mimo że może chce gościa z jajami). Jeśli chce beciaka, to będzie dążyła do przywrócenia cię do tej roli.

 

Smutne, ale nie każdy ma na tyle otwarty umysł, by się zmieniać na lepsze. Wielu tylko pierdoli o zmianach i swojej otwartości. A bezcenny czas leci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, BlacKnight napisał:

@kamil221 Może środki jakieś byś jej zapodał na chcice, oczywiście za jej zgodą.

znasz jakieś? :D myślę, że można by spróbować jeśli nie ingerowałyby w zdrowie.

heh, jest ciekawie na tej terapii. Padają częściej stwierdzenia, że mimo długiej pracy "coś Panią trzyma, że nie czuje swojego ciała, nie chce go poczuć", "oddziela Pani umysł od ciała" itp. 

 

Kolego @Januszek852 dzięki za Twój post. To co napisałeś jest trafne. Oczywiście tego nie wiem czy to podejście jest właściwe, ale tak to czuję. Chcę zrobić wszystko, aby podjąć świadomą decyzję o odejściu, aby później się nie zadręczać i wiedzieć, że innej drogi na lepsze życie nie było. Z wielkiej miłości do tej dziewczyny, która jest, albo była, bo to też już może być subiektywne uczucie...

Edytowane przez kamil221
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kamil221 , nie ma sprawy, rozumiem. Wychodzę z założenia, że czasem warto poczekać (trochę), by nabrać pewności, nie żałować decyzji.

 

8 minut temu, kamil221 napisał:

Padają częściej stwierdzenia, że mimo długiej pracy "coś Panią trzyma, że nie czuje swojego ciała, nie chce go poczuć", "oddziela Pani umysł od ciała" itp. 

To mówi ta Wasza terapeutka?

 

Coś w ogóle się dzieje, jakieś postępy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to wszystko było do przewidzenia. 

W dniu 15.04.2020 o 20:33, kamil221 napisał:

Tak na mnie działa ta dziewczyna, że nie potrafię odpuścić

Co z tego jak i tak nie zaruchasz? 

 

Widzę lubisz się męczyć. Jesteś masochistą? 

W dniu 15.04.2020 o 20:33, kamil221 napisał:

Nawet książkę zamówiłem o kobiecym pożądaniu i pociągu seksualnym.

Możesz sobie zamówić 1000 książek i je przeczytać a i tak chuj z tego jak panna NIE CHCE SIĘ BZYKAĆ. 

W dniu 15.04.2020 o 20:33, kamil221 napisał:

Ja pracuję zdalnie, więc się dostosowałem

Widzę, że lubisz się dostosowy8wać do Pańci. ;)

 

Ja nie wiem jak dajesz rade, podziwiam Cię kolego.

W dniu 15.04.2020 o 20:33, kamil221 napisał:

Może tam trafi się jakaś laska, w której się zauroczę i łatwiej będzie mi podjąć decyzję. Tak, to głupie ?

Nawet bardzo.? 

Przeczytaj co tu napisałeś i się zastanów nad tym. 

 

Edit.

Nie zauważyłem, że nastukaliście jeszcze dwie strony. Może już nieaktualne. ?

 

Dobra przejrzałem nowsze posty. 

Beka z tej jej zazdrości. 

Sama nie da ale innej też nie pozwoli ? 

Edytowane przez SSydney
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Januszek852 napisał:

To mówi ta Wasza terapeutka?

Coś w ogóle się dzieje, jakieś postępy?

tak, takie stwierdzenia padają z ust terapeutki. Ja to czytam jako subtelny atak w stronę partnerki nt tego, że ona nie czuje swojego ciała w sferach seksualnych, nie chce poczuć przyjemności mimo zaangażowania i dużej pracy, którą wkładamy w terapie. Dość dobitnie to ostatnio podkreśliła, a te stwierdzenia już wcześniej się pojawiały. Pewnie to będziemy męczyć na kolejnych wizytach. 

 

4 godziny temu, SSydney napisał:

Widzę lubisz się męczyć. Jesteś masochistą? 

Widzisz, tu jest problem, bo ja tego nie czytam jako bycie masochistą tylko ratowanie związku i naprawienie panny, którą kocham. 

 

4 godziny temu, SSydney napisał:

Możesz sobie zamówić 1000 książek i je przeczytać a i tak chuj z tego jak panna NIE CHCE SIĘ BZYKAĆ. 

Pewno chuj z tego będzie tak jak napisałeś. Przeca ja to wiem... 

 


Dziewczyna wie, że jest źle w tej kwestii. Ostatnio przyszła, usiadła i z płaczem stwierdziła, że się męczę i jak chcę to powinienem odejść, a ona to zrozumie. A efekt tego jest jeszcze gorszy, bo zamiast się zniechęcić to w takim momencie racjonalizuje jak to wiele razem przeszliśmy, co nas łączy oprócz seksu... robi mi się jej po prostu szkoda i wychodzą te dobre chwile razem. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.