Skocz do zawartości

Moralne wybory i ich konsekwencje


Rekomendowane odpowiedzi

Najlepiej zacznę od początku.. historia tej znajomości zaczyna się gdzieś 3 lata temu. Poznałem wtedy kobietę, do której od pierwszych chwil znajomości poczułem coś czego nigdy wcześniej ani później nie czułem do żadnej innej. Nie potrafię sprecyzować czy to miłość, zauroczenie, zakochanie czy jeszcze coś innego. Efekt jest taki, że od 3 lat nie przestaję o niej myśleć. Spotkaliśmy się przypadkiem, jednak mamy wspólnych znajomych i wiem, że po tamtym spotkaniu sama zaczęła szukać ze mną kontaktu. Po jakimś czasie stało się tak, że w jakimś zakresie zaczęliśmy razem pracować. Firma, w której ona pracuje współpracuje z moją w efekcie czego nasze kontakty stały się bardziej regularne. Zaczęły się głębsze rozmowy (tylko z tobą w taki sposób rozmawiam..) , jakieś służbowe kawy, później zwierzenia (masz w sobie coś co sprawia, że nie boję się otworzyć i takie tam) , nocne pisanie i tak dalej. Wszystko pięknie miło, byłem w jej oczach mężczyzną wyjątkowym, często dawała mi o tym znać, komplementowała moje podejście do życia, zaradność i to jak potrafię się odnaleźć w każdej sytuacji. Nie udawała, imponowałem jej i wiem, że to była w tym szczera. Dodam, że faktycznie gdzieś taki jestem. Nie będę sobie wystawiał laurki, ale rzeczywiście mam świadomość tego, że dość dobrze odrobiłem lekcje z dorosłości. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. I choć nie miałem problemu z samooceną to gdzieś schlebiało mi jej zachowanie i to, że stara się mnie dowartościować. Do tego bardzo pociągała mnie fizycznie, jest piękną kobietą. Byłem też dla niej pomocny, jednak w granicach rozsądku. Nie nazwałbym się białorycerzem. Tym bardziej, że zawsze w takiej czy innej formie (ciasto, jedzenie czy oferta pomocy) starała się odwdzięczyć za okazaną pomoc. Była gdzieś w moich oczach materiałem na dobrą żonę, którą chciałby mieć każdy normalny facet. Była jak powiew świeżości. Jej sposób bycia oraz podejście do życia było jak antidotum na zataczającą coraz szersze kręgi epidemie łbów spranych feminizmem. Jak wspomniałem mamy wspólnych znajomych i wiem, że ona taka po prostu była, nie była to jej kreacja. 

 

Dwa słowa o niej, kobieta 10 lat ode mnie starsza, mężatka z trójką dzieci. Będąca w związku z facetem, który nie bardzo ją szanuje, często wykorzystywana i niedoceniana (to też między innymi opinia wspólnych znajomych). W momencie jak się poznaliśmy małżeństwo było już we wstępnej fazie rozpadu. Z czasem relacja stawała się coraz głębsza. Wiedzieliśmy o sobie sporo, ja też gdzieś przy niej się otworzyłem. Zaczęły się również jakieś delikatne rozmowy o seksie, nawiązywała też kontakt fizyczny. Doszło do tego, że kilka razy sama zaproponowała spotkanie u mnie w mieszkaniu, musiała coś załatwić, ale ma dwie godziny luzu i nie chce czekać w aucie. Odmówiłem. Później proponowała również spotkanie w innych okolicznościach. Też odmówiłem, tłumacząc, że ma męża i że co by się nie działo to dalej są małżeństwem i mogło by to być źle odebrane. Później sytuacja się już nie powtórzyła. Czułem jak narasta we mnie napięcie. Z jednej strony bardzo tego chciałem z drugiej zaś moralna blokada mi tego zabraniała.

 

Ograniczyłem kontakt, napisałem, że nie chcę żadnych smsów, rozmów zostają czysto służbowe relacje. Ciężko to przyjęła, ale pogodziła się z tym. Nie widzieliśmy się przez dłuższy czas. Przy ponownym spotkaniu zachowywaliśmy się jakby nigdy nic, ale już tego dnia nie wytrzymała i zaczęła się zwierzać. Z czasem sytuacja poniekąd wróciła do normy, jednak z jej strony wyczuwałem już jakiś dystans. Zdecydowanie rzadziej pisała, nie była już tak zaangażowana, wysyłała sprzeczne sygnały. Zacząłem odczuwać frustrację. Czułem, że coś się zmieniło, coś straciłem, a mimo to nie rzadko zachowywała się względem mnie tak jak dawniej. Straciłem grunt pod nogami, zacząłem się zachowywać w sposób podejrzliwy, robiłem awantury o byle bzdury, obrażałem się gdy nie zachowywała się tak jakbym tego oczekiwał. To sprawiło, że przeszedłem coś na kształt jakiegoś załamania nerwowego. Zacząłem szukać pomocy, trafiłem na książkę "o miłych chłopcach" przeżyłem oczyszczenie. Przebudowałem swoje wartości, zmieniłem sposób postrzegania i podejścia do życia. Wiele aspektów moich dotąd niejasnych zachowań znalazło swoje wytłumaczenie. Zmieniło się też moje podejście do niej, ale jeszcze nie w formie takiej jakiej oczekuję. Napewno zdecydowanie mniej inwestuje, ale często wewnętrznie czuję, że ma jeszcze w jakimś stopniu władze nade mną. Wiem, że powinienem nie zwracać uwagi na jej zachowanie, a mimo to niekiedy potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Jedyny osiąg, że tego coraz rzadziej to okazuje. 

 

Do brzegu.. Cenie sobie rady osób, które patrzą z boku, dlatego proszę o jakieś porady.

Po pierwsze nie do końca jestem zadowolony ze swojej postawy. Moje zachowanie niestety jeszcze nie we wszystkich aspektach jest tak spójne jakbym sobie tego życzył. Co jeszcze mogę zrobić, jakie kroki mogę podjąć by robić jak najmniej wpadek?

 

Po drugie, jeśli chodzi o nią to jakiś czas temu podjęła decyzje o rozwodzie, papiery już w toku (dzieli się ze mną takimi informacjami dlatego jestem w miarę na bieżąco). Jak to widzicie? Zmieniła się, ale wydaje mi się, że to gdzieś w dalszym ciągu jest żywe. Inicjuje też kontakt fizyczny i to w sposób w jaki nigdy wcześniej tego nie robiła. Nie chcę sobie niczego wkręcać, opisuję tylko stan rzeczy. Mam świadomość tego, że jakbym ją wtedy wygrzmocił to wszystko zupełnie inaczej by wyglądało.

 

I po trzecie już tak ogólnie. Czy na tym polu to tak jak w wojsku? Saper myli się tylko raz? Raz się splamisz na przykład przez zachowanie mężczyzny nie godne i po tobie? Tak z ciekawości bo pamiętam z lektury "o miłych chłopcach", że tam co poniektórzy wychodzili na prostą po tym jak się radykalnie zmienili. 

 

Z góry dzięki za odzew.

 

Pozdro

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

Po jakimś czasie stało się tak, że w jakimś zakresie zaczęliśmy razem pracować.

I dlatego nie powinieneś się bawić w podchody, tylko sobie od razu ją odpuścić. Nie powinno się łączyć życia zawodowego z życiem prywatnym (w relacjach damsko-męskich).

26 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Wszystko pięknie miło, byłem w jej oczach mężczyzną wyjątkowym, często dawała mi o tym znać, komplementowała moje podejście do życia, zaradność i to jak potrafię się odnaleźć w każdej sytuacji. Nie udawała, imponowałem jej i wiem, że to była w tym szczera.

Każda różowa tak nas "widzi" i "jest z tym szczera". Oczywiście do pewnego momentu. :)

28 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Jak wspomniałem mamy wspólnych znajomych i wiem, że ona taka po prostu była, nie była to jej kreacja. 

Ludzie zachowują się czasami skrajnie inaczej w różnych relacjach. Mało to jest patologii, która dla znajomych jest normalna, ale w bliższej relacji wieje toksycznością na kilometr? Potencjalną partnerkę zawsze oceniaj poprzez pryzmat jej poprzednich związków (a szczególnie w jaki sposób się o nich wypowiada i czy w ogóle się wypowiada - im częściej sama zaczyna temat byłych i im gorzej się o nich wypowiada, tym jest większa szansa, że to ona była toksyczna i co byś nie zrobił, to o tobie też będzie się tak w przyszłości wypowiadać) i własnego doświadczenia.

34 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

Dwa słowa o niej, kobieta 10 lat ode mnie starsza, mężatka z trójką dzieci. Będąca w związku z facetem, który nie bardzo ją szanuje, często wykorzystywana i niedoceniana

Desperacja? Tyle jest kobiet na świecie, a ty wybierasz sobie 10 lat starszą, dzieciatą i będącą ciągle w związku panią, która w dodatku robi z siebie typową "ofiarę" ("on mnie już nie szanuje", "on mnie nie docenia", "on mnie ciągle wykorzystuje" - no kurwa mać, bardziej typowej gadki chyba nie ma nigdzie na świecie).

37 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

(to też między innymi opinia wspólnych znajomych)

Wyrobiona w większości na tym, co paniusia nagadała innym.

38 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Z jednej strony bardzo tego chciałem z drugiej zaś moralna blokada mi tego zabraniała.

Niby zabraniała, ale jednak flirtowałeś z paniusią, grałeś w jej grę i dawałeś z siebie robić tampon emocjonalny, z tyłu głowy mając nadzieję na związek, jak kopnie aktualnego pana w tyłek. Dupa a nie moralność.

41 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Ograniczyłem kontakt, napisałem, że nie chcę żadnych smsów, rozmów zostają czysto służbowe relacje. Ciężko to przyjęła, ale pogodziła się z tym. Nie widzieliśmy się przez dłuższy czas. [...] jednak z jej strony wyczuwałem już jakiś dystans. Zdecydowanie rzadziej pisała, nie była już tak zaangażowana, wysyłała sprzeczne sygnały. Zacząłem odczuwać frustrację.

Etapami doszła do tego, czego sam od niej oczekiwałeś. Nie chcesz SMSów i bliższej relacji? No to zaczęła powoli się dystansować i mniej pisać. Więc o co ci tak w ogóle chodzi? ?

45 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Straciłem grunt pod nogami, zacząłem się zachowywać w sposób podejrzliwy, robiłem awantury o byle bzdury, obrażałem się gdy nie zachowywała się tak jakbym tego oczekiwał.

Krótko mówiąc - stałeś się kobietą. A tak serio, to naprawdę coś było/jest z tobą nie tak, skoro gadasz jedno, oczekujesz drugiego, a w konsekwencji zmieniasz swoje zachowanie na toksyczne, żeby sobie samemu podniszczyć życie. Ja pierdolę.

49 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Po pierwsze nie do końca jestem zadowolony ze swojej postawy.

Skromniś.

49 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Co jeszcze mogę zrobić, jakie kroki mogę podjąć by robić jak najmniej wpadek?

Olać całkowicie panią, a w przyszłości nie wiązać się emocjonalnie z mężatkami/dzieciatymi/toksykami/współpracownicami/etc. No i ogarnąć siebie, bo sam też masz nieźle nasrane pod kopułą. Czy to przez "związek" z nią, czy ogółem - tego już nie oceniam.

52 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

Jak to widzicie? Zmieniła się

Ponawiam - olać ją. A ludzie tak łatwo się nie zmieniają. Nie na dłuższą metę. Ja to przerabiałem, wielu innych też to przerabiało. Nie marnuj czasu.

54 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

Czy na tym polu to tak jak w wojsku? Saper myli się tylko raz? Raz się splamisz na przykład przez zachowanie mężczyzny nie godne i po tobie?

Nie, nie jak w wojsku. Relacje damsko-męskie po stronie mężczyzn to jest już pokłosie całej wojny. Popełniasz błędy na każdym kroku starając się jakoś ogarnąć i wyjść z tego całego bagna z twarzą. Albo żyjesz z myślą, że na wojnie nie ma zasad.

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mr. Pacjent napisał:

Dwa słowa o niej, kobieta 10 lat ode mnie starsza, mężatka z trójką dzieci.

Stary...  trzy czerwone flagi w jednym zdaniu.


Nie wiem, ile masz lat. Zgaduję, że koło 30. Po co Ci baba, której termin przydatności w zasadzie już minął, a ona jeszcze chce się chwycić ostatniej szansy na poskakanie po młodej kutandze, nim "zbabieje"?

 

Trójka dzieci? I co, chciałbyś wychowywać cudze jako wujek? czy może robić tej niemłodej chyba już pani kolejne?

 

No i oczywiście mężatka. Oczywiście teksty o złym mężu (które znasz tylko z jej strony), bajki jak to się rozwiedzie, "już papiery gotowe"... sranie w banie. Spójrz na to w ten sposób: Żona i matka trójki dzieci prze na to, by dać d00py 10 lat młodszemu gachowi poznanemu w pracy.

 

Teraz postaw się w roli jej męża i masz odpowiedź na pytanie, ile Pani jest warta.

  • Like 19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mr. Pacjent napisał:

Nie będę sobie wystawiał laurki, ale rzeczywiście mam świadomość tego, że dość dobrze odrobiłem lekcje z dorosłości

Dość dobrze? Ty chłopie dostajesz jedynkę z wykrzyknikiem z lekcji dorosłości. 

Mężatka z trójką dzieci, 10 starsza. Ja pierdole ???

  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary nie baw sie w ta relacje bo bedziesz cierpial .Jestes slaby ona to wykorzystuje , wie ze w koncu pekniesz .Pokaz jej ze masz jaja ze stali i 3maj dystans fizycznie i mentalnie .Ta picz nie jest tego warta , uwierz doswiadczonym samcom z tego forum .pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

od 3 lat nie przestaję o niej myśleć

Przestań myśleć główką - od tego masz głowę.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

poczułem coś czego nigdy wcześniej ani później nie czułem do żadnej innej

Okazała Ci zainteresowanie. Tylko tyle. Łyknąłeś haczyk z przynętą i z wędką.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

nocne pisanie

Fajne - Pani sobie leży w łóżku obok swojego męża, za ścianą śpi jej trójka dzieci, a Ona pisze z Tobą "nocne rozmowy". Czego mam Ci w tej sytuacji gratulować?

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

dość dobrze odrobiłem lekcje z dorosłości

Mr. Pacjent, bez komentarza.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

gdzieś schlebiało mi jej zachowanie i to, że stara się mnie dowartościować

Jedna z podstawowych metod manipulacji. Podstawowa i powszechna, bo bardzo skuteczna... co tutaj widać.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Była gdzieś w moich oczach materiałem na dobrą żonę, którą chciałby mieć każdy normalny facet.

Aha - czyli 10 lat starsza mężatka z trójką dzieci, szukająca sobie młodszych bolców w pracy, jest dobrym materiałem na żonę dla Ciebie.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

kilka razy sama zaproponowała spotkanie u mnie w mieszkaniu

Aha. Mężatka.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Też odmówiłem, tłumacząc, że ma męża i że co by się nie działo to dalej są małżeństwem i mogło by to być źle odebrane. Później sytuacja się już nie powtórzyła

A tak się starała. Ale punkt dla Ciebie, kto wie czy by się Pani nie dorobiła czwartego dziecka. Mąż przecież najlepszym środkiem antykoncepcyjnym - i domniemanie ojcostwa.

Secundo, taka sytuacja nie powtórzyła się Z TOBĄ. Ale to nie znaczy, że nie powtórzyła się z innym...

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

już tego dnia nie wytrzymała

Wbrew powszechnemu mniemaniu, kobiety też mają potrzeby seksualne.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

nie była już tak zaangażowana, wysyłała sprzeczne sygnały

Czyli potencjalny bolec na boku odmówił, więc Pani poszukała równolegle drugiego bolca na boku. Bez wiedzy męża i "pierwszego bolca, który odmówił" Ale po co tracić raz "urobionego", więc "wyślemy sprzeczne sygnały"...

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Co jeszcze mogę zrobić, jakie kroki mogę podjąć by robić jak najmniej wpadek?

Zależy z kim chcesz być "w porządku".

Z nią - podejmij kroki jak najdłuższe, w przeciwną stronę. Zerwij więzy zawodowe na ile się da, rozważ unikanie wspólnych znajomych przez jakiś czas. Kto nie umie rozbrajać min, niech nie chodzi po polu minowym.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

podjęła decyzje o rozwodzie, papiery już w toku

Aha - czyli jednak był inny bolec na boku niż Ty. Ale nie rokuje finansowo tak dobrze, więc:

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Inicjuje też kontakt fizyczny i to w sposób w jaki nigdy wcześniej tego nie robiła.

Pani ma potrzeby seksualne, a mąż ich nie zaspokajał, więc w jej ustach "był zły". W końcu Pani uwalnia się z okowów moralności przygotowując się do rozwodu, więc otwarcie szuka bolców do nabicia chce żyć pełnią życia.

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Mam świadomość tego, że jakbym ją wtedy wygrzmocił to wszystko zupełnie inaczej by wyglądało.

Czwarte bobo, i "Misiu musisz wsiąść odpowiedzialność, to dla Ciebie odeszłam od męża". Nieważne że bobo czekoladowe, "tylko z tobą zdradzałam męża i z nikim innym, wierzysz mi przecież, kochany?".

3 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Raz się splamisz na przykład przez zachowanie mężczyzny nie godne i po tobie?

Ratuje Cię jedno - do konsumpcji nie doszło, więc jakkolwiek sztywny masz kręgosłup moralny, możesz sobie powiedzieć, że wyszedłeś z twarzą.

 

I może dostanę gromy od Forum, ale prawdziwy hardkor byłbyś, gdybyś teraz pomógł uzyskać jej mężowi rozwód - z jej winy. Ale nie jesteś na to gotowy mentalnie, jeszcze długa droga przed Tobą. No i jej mąż pewnie najpierw obiłby Ci mordę - też raczej jeszcze nie jest gotowy na prawdę o "ukochanej matce trójki chyba jego dzieci".

 

3 minuty temu, SSydney napisał:

Co to jakaś krucjata białych rycerzy na forum? ?

Cena popularności, być może po prostu trafia na Forum coraz więcej "białych". W końcu, na razie są w większości w społeczeństwie. Na razie... ale kropla drąży skałę.

 

Edytowane przez Kespert
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konsekwencje to byś miał jak byś się w to wszystko wmieszał, nie słuchałeś ostatnio audycji Marka o kobietach z dziecmi? W tym przypadku jeszcze mężatki...czy to ostatnia kobieta na śwecie że się nad nią tak spuszczasz? Inna niż wszystkie? Mało masz problemów?

 

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Nie wierzę w prawdziwość tego posta.

Masz takie prawo. Zresztą nic mnie to nie obchodzi.

 

Wchodząc tu z taką historią miałem świadomość tego, że jestem jak w jaskini pełnej lwów, czyhających tylko by mnie pożreć. Dlatego też liczyłem się ze słowami krytyki, które mogą paść pod moim adresem, jednak nawet za te mocne dziękuję.

 

Między innymi dostało mi się po uszach za "lekcje z dorosłości". Żeby być dobrze zrozumianym doprecyzuję. Wierzcie lub nie, ale gdzieś od pół roku jestem zupełnie innym gościem. Zawsze byłem całkiem ogarnięty, zaradny, samodzielny i tak dalej ... ale często nieświadomie chociażby w relacjach z ludźmi poruszałem się za pomocą nabytych schematów, z których totalnie nie zdawałem sobie sprawy. Niby wiedziałem, że coś jest nie do końca tak jak powinno być, ale jakoś z tym żyłem. Nie było to na tyle uciążliwe żeby uniemożliwiać mi funkcjonowanie. Pomimo tego znalazłem dobre zajęcie, rozwijałem się byłem aktywny. Dopiero uświadomienie sobie tego co mi jest przyczyniło się do przełomu w moim życiu. W zasadzie z dnia na dzień zmieniłem swoje podejście. Jak nigdy wcześniej stałem się otwarty, zacząłem się upominać o swoje, zacząłem dostrzegać i mówić o swoich potrzebach (wcześniej uważałem to za oznakę mojej słabości). Nie piszę tego po to by się chwalić. Chcę powiedzieć, że nie urwałem się z choinki. Sam pewnie słysząc taką historię złapałbym się za głowę i chciałbym mu to z niej wytłuc na wszelkie możliwe sposoby. Mam świadomość tego jak to wszystko wygląda. Tylko to niczego nie zmienia. 

 

W całą sytuację wkręciłem się gdzieś 2,5 roku temu. W okresie gdzie mimo wszystko jeszcze inaczej patrzyłem na świat. W zasadzie pozwoliłem się w to wkręcić i dopuściłem do tego by na poziomie emocjonalnym mną zawładnęła. Zrobiła to z taką siłą, że nawet teraz z zupełnie nowym spojrzeniem nie potrafię się z tego wyplątać. Dlatego gdzieś moje zachowanie w stosunku do niej jest powiedziałbym mieszanką starego i nowego ja. Wiem, że nie o to chodzi w spójności i dlatego czuję się z tym źle. Z drugiej strony trochę się znam na rzeczy i wiem, że wzorce zachowań zwłaszcza utrwalone silnym ładunkiem emocjonalnym nie są takie łatwe do odwrócenia. Dlatego może dla równowagi parę razy pałą po jajach nie zaszkodzi. Już dzisiaj przeczytałem o sobie, że jestem kobietą. Mocne, ale dzielnie zniese.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Dwa słowa o niej, kobieta 10 lat ode mnie starsza, mężatka z trójką dzieci

Dopóki nie dotarłem do tej części tekstu, myślałem: fajna historyjka. A teraz po przeczytaniu dalej myślę, ale my faceci, jesteśmy głupi, dostajemy wielokrotnie daną informacje, żeby czegoś nie robić, w coś pakować, a nadal to robimy, dramat.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja krótko.

 

Polecam seks z młodymi sarenkami i relacje bez zbędnego angażowania emocjonalnego. 

 

Ty za to robisz wszystko na odwrot. Nie chcesz seksu i zaangazowales się w 10 lat starsza mężatkę z 3 dzieci xd

 

Ogarnij się.

 

Dorosnij w końcu Panie Ogarnięty.

 

Pozdro

 

 

 

Edytowane przez alfa_sralfa
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Masz takie prawo. Zresztą nic mnie to nie obchodzi.

A powinno, to ty przychodzisz do nas po radę, nie my do Ciebie to po 1.

 

Po 2 w żołnierskim skrócie. Jesteś totalnym beciakiem, przegrałeś wszystkie możliwe shittesty i to nie było takie straszne, bo błądzić jest rzeczą ludzką.

 

Kochają się, nie kochają, wszystko jedno kobieta ma męża póki co A DZIECI ojca. A ty jesteś naiwny jak mucha przy pajęczynie i plączesz się tam właściwie po co?

 

Chcesz rady? Proszę, out z relacji, chcesz z Panią "budować życie" to chociaż nie bądź żałosny i nie mieszaj się tam gdzie rozgrywa się dramat NIE TWOJEJ póki co rodziny. Pani będzie miała czyste konto, graj w otwarte karty. Na razie 

7 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

dość dobrze odrobiłem lekcje z dorosłości.

ch** tam nie odrobiłeś lekcje. Passat w leasingu i wożenie tyłka do pierwszej lepszej roboty to są breloczki, nie dorosłość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Po drugie, jeśli chodzi o nią to jakiś czas temu podjęła decyzje o rozwodzie, papiery już w toku (dzieli się ze mną takimi informacjami dlatego jestem w miarę na bieżąco). Jak to widzicie? Zmieniła się, ale wydaje mi się, że to gdzieś w dalszym ciągu jest żywe. Inicjuje też kontakt fizyczny i to w sposób w jaki nigdy wcześniej tego nie robiła. Nie chcę sobie niczego wkręcać, opisuję tylko stan rzeczy. Mam świadomość tego, że jakbym ją wtedy wygrzmocił to wszystko zupełnie inaczej by wyglądało.

   Ja to widzę tak, że pani realizuje swoją biologiczną naturę. Chroni potomstwo, próbuje zapewnić sobie i jemu opiekę w przyszłości, po rozstaniu się z obecnym mężczyzną. Oczywiście jest do tego bardzo zmotywowana, bo motywacja ta uwarunkowana jest ewolucyjnie - ona i jej dzieci miały by o wiele mniejsze szanse na przeżycie bez mężczyzny w prehistorycznym świecie bezwzględnej walki o przetrwanie. W obecnej chwili szuka "następnej gałęzi" w trybie priorytetowym, bo czas ma bardzo ograniczony. Jesteś na celowniku, nie wkręcasz sobie tego, taki jest stan rzeczy.

 

   Nie wiem, co by się stało jakbyś ją wygrzmocił, ale raczej nic dobrego. Z punktu widzenia trzeciej osoby bilans potencjalnych zysków i strat wejścia w taki związek jest dla Ciebie przytłaczająco niekorzystny, myślisz chujem a nie głową moim zdaniem. Tą ostatnią audycję Marka przesłuchaj koniecznie. 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Mr. Pacjent said:

Dwa słowa o niej, kobieta 10 lat ode mnie starsza, mężatka z trójką dzieci. Będąca w związku z facetem, który nie bardzo ją szanuje, często wykorzystywana i niedoceniana (to też między innymi opinia wspólnych znajomych).

Na takie posty zarezerwowany mam ten obrazek. I dodam jeszcze, ja dałbym sobie spokój. Ale rób co chcesz.

 

Paris_Tuileries_Garden_Facepalm_statue.j

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

lektury "o miłych chłopcach

Jaki tytuł tej lektury?

Godzinę temu, Mr. Pacjent napisał:

Wchodząc tu z taką historią miałem świadomość tego, że jestem jak w jaskini pełnej lwów, czyhających tylko by mnie pożreć.

Przesadzasz, tutaj nikt Cię nie pożre. Na Twoim miejscu poruchałbym ją sobie i do widzenia. Nie angażował się emocjonalnie. Wyidealizowałeś ją sobie a na pewno takie cudo z niej nie jest, nie wiesz naprawdę jak te jej relacje z mężem wyglaądają za zamkniętymi drzwiami. Jedyne co wiesz o tym małżeństwie to to jak ona Ci to przedstawiła czyli standard -> ona ofiara i zaniedbujący mąż. Oczy Ci dupą zaszły bracie:) takie jest moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, salt0 napisał:

 W obecnej chwili szuka "następnej gałęzi" w trybie priorytetowym, bo czas ma bardzo ograniczony.

Nie, no co ty pierd*****sz bracie to jest miłość, nic nie kumasz, przecież napisał, że zrobiła mu ciasto w nagrodę.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

A powinno, to ty przychodzisz do nas po radę, nie my do Ciebie to po 1.

Po 1 to mylisz pojęcia. Nie obchodzi mnie to czy mi wierzysz, a nie to co masz do powiedzenia.

27 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

ch** tam nie odrobiłeś lekcje. Passat w leasingu i wożenie tyłka do pierwszej lepszej roboty to są breloczki, nie dorosłość.

Po 2 mocno stereotypowo i powierzchownie. Pisząc w ogóle nie myślałem o "breloczkach" raczej o doświadczeniach. Wiem z jakiego punktu startowałem i oceniam progres jaki zrobiłem, ale tam.. szczegóły. Też nic mi do tego.

 

Po 3 dzięki za opinię.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Po 1 to mylisz pojęcia. Nie obchodzi mnie to czy mi wierzysz, a nie to co masz do powiedzenia.

Toń sam, as you wish. Kości takich jak ty bieleją tu wszędzie dookoła.

 

Jaśnie Wielmożny out z wątku.

 

 

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, ZortlayPL napisał:

Jaki tytuł tej lektury?

No more nice guy.

18 minut temu, ZortlayPL napisał:

Przesadzasz, tutaj nikt Cię nie pożre. Na Twoim miejscu poruchałbym ją sobie i do widzenia. Nie angażował się emocjonalnie. Wyidealizowałeś ją sobie a na pewno takie cudo z niej nie jest, nie wiesz naprawdę jak te jej relacje z mężem wyglaądają za zamkniętymi drzwiami. Jedyne co wiesz o tym małżeństwie to to jak ona Ci to przedstawiła czyli standard -> ona ofiara i zaniedbujący mąż. Oczy Ci dupą zaszły bracie:) takie jest moje zdanie.

Nie żebym się tego bał. Po prostu wiem, że z taką kartoteką jestem tu łatwym celem :)

 

7 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Toń sam, as you wish. Kości takich jak ty bieleją tu wszędzie dookoła.

No i czego nie zrozumiałeś? Napisałem, że udowadniać Ci niczego nie zamierzam, a opinię cenię.

Edytowane przez Mr. Pacjent
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

Nie żebym się tego bał. Po prostu wiem, że z taką kartoteką jestem tu łatwym celem

Nie Ty jeden. Taka nasza dola, gdyż mamy niedobory w kobietach to też niejako wpływa że zadowalamy się ochłapami. Gdybyś miał w każdym momencie życia wybór w 3-4 kobietach to nawet do głowy by Ci nie przyszło iść na jakiekolwiek ustępstwa czy tolerowanie fochów.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mr. Pacjent Poczytaj forum, daj sobie na to spokojnie minimum bite dwa tygodnie jak nie więcej i daj znać, czy jakoś inaczej patrzysz na te sytuacje, czy cokolwiek ci świta, czy jakkolwiek ta sytuacja jest trochę inna niż wydaje ci się dziś. Czas start, trzymam kciuki za trzeźwość osądu.

1 minutę temu, ZortlayPL napisał:

Nie Ty jeden. Taka nasza dola, gdyż mamy niedobory w kobietach

Pamiętaj, aby mówić za siebie, to bardzo mocne stwierdzenie, bardzo mocno szufladkujące.

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Pamiętaj, aby mówić za siebie, to bardzo mocne stwierdzenie, bardzo mocno szufladkujące.

Spoko, jak Ty masz ruchania na pęczki to wiadomo, że będziesz przemawiał jak alfa do przegrywów. Ale lwia część mężczyzn ma minimalny dostęp do kobiet czy seksu albo zerowy dostęp.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.