Skocz do zawartości

Moralne wybory i ich konsekwencje


Rekomendowane odpowiedzi

28 minut temu, Esmeron napisał:
Cytat

W momencie jak się poznaliśmy małżeństwo było już we wstępnej fazie rozpadu.

Rzygać się chce

 

28 minut temu, Esmeron napisał:
W dniu 27.01.2020 o 12:51, Mr. Pacjent napisał:

Po drugie, jeśli chodzi o nią to jakiś czas temu podjęła decyzje o rozwodzie, papiery już w toku (dzieli się ze mną takimi informacjami dlatego jestem w miarę na bieżąco). Jak to widzicie?

I od tej pory od 3 lat małżeństwo się rozpada i rozpaść się nie może. Rozwód to nie twoja sprawa, jeśli ograniczasz kontakt tylko do spraw służbowych to bądź konsekwentny. Może jeszcze Cb bardziej wciągnie i na świadka podczas rozwodu poprosi, po co Ci to?

Edytowane przez LionGrrr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Esmeron napisał:

Tylko i wyłącznie dlatego, że to karmisz. 

Przestań to karmić i zajmij się swoim życiem. Niekarmione zdechnie po chwili i po kłopocie. Ale Ty wolisz wzdychać, snuć scenariusze i rozplywać się nad tą kobietą. To jest Twój wybór i wybierasz marnowanie czasu i energii. Bo z tego i tak nic nie bedzie. 

Dużo cierpkich i trafnych słów. Dzięki. 

 

To też nie jest tak, że siedzę całymi dniami i dumam o niej. Jestem aktywny, udzielam się, mam dobrze zorganizowany czas. Czytam różne historie opisane tu na forum i przewija się często rada żeby skupić się na sobie. Zamierzam też wziąć to sobie do serca z jeszcze większą mocą i więcej uwagi przekierować na siebie samego. 

 

Myślę też, że opcją byłw by jakaś inna pani. Ale tu zaś.. Po pierwsze jak widzę co te młodsze panny mają w głowie to już mi się odechciewa. Żeby jeszcze chociaż wyglądały, ale tu też bardzo różnie jest. Po wtóre mam też taką jedną która jest mocno wkręcić, ale tu też używając nomenklatury to czerwona flaga. Porządna dziewczyna, ale z dwójką małych dzieci. Odeszła od męża, który ją regularnie zdradzał. 

Po trzecie trochę w powiązaniu swoje potrzeby też mam seksualne. Nie jestem zwolennikiem ruchami czego popadnie. Wyznaje zasadę że seksualnych tylko z osobą do której coś czuję. Żadne przypadkowe kontakty. Tak się składa, że praktykuję nofap będzie już z 5 miesięcy, a wiadomo krew nie woda i bywają ciężkie momenty. 

 

20 godzin temu, 17nataku napisał:
23 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

W wielu postach przewija się wątek czerwonych piguł i niektórzy twierdzą, że taka dieta bardzo im służy. Szukałem założeń tego sposobu żywienia, ale bez większego skutku. Będę wdzięczny za każdą poradę. 



 

Dzięki za film. Szukam po necie, ale nie mogę znaleźć. Jest gdzieś książka, strona cokolwiek gdzie są opisane szczegółowo zasady. Założenia tej filozofii te bardziej szczegółowe i poprarte przykładami? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.01.2020 o 09:23, Mr. Pacjent napisał:

Tak się składa, że praktykuję nofap będzie już z 5 miesięcy, a wiadomo krew nie woda i bywają ciężkie momenty. 

 

 

No i na tej zasadzie widać, że ta zabawa może prowadzić do złych decyzji powodowanych nasiloną frustracją seksualną.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 wszystko może być wykorzystane dobrze i źle. Woda niby jest niezbędna do życia ale jak często z jej powodu umierają ludzie? ?

Czasem przed trudną decyzją warto sobie zwalić, co by nie odjebać jakiejś maniany. 

Kompulsywny onanizm jest szkodliwy ale spuszczenie z krzyża w takim momencie ma sens. xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Bracia dajcie trochę wsparcia. Gdzieś od tygodnia żyje w innej rzeczywistości odkryłem, że z jej strony to popieprzona gra i, że w najlepszym wypadku jestem tamponem emocjonalnym do tego najprawdopodobniej nie jedynym. Chodzę tak przyjebany, że obcy ludzie pytają czy coś mi się stało, z nerwów tak mi skończyło ciśnienie, że wolę nawet nie mierzyć. Chciałem iść rozładować się na siłce, ale autentycznie boję się, że zasłania. Nie potrafię skupić myślenia, pamięć nie funkcjonuje czuje się jakbym był zamknięty w jakimś akwarium i wszystko co się dzieje w koło działo się gdzieś poza mną. Wiem, że nie ja pierwszy i nie ostatni, ale co mam robić? Jak sobie pomóc? Jak wygrzebać się z tej kabała, w którą przez własną naiwność się wpakowałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Gdzieś od tygodnia żyje w innej rzeczywistości odkryłem, że z jej strony to popieprzona gra i, że w najlepszym wypadku jestem tamponem emocjonalnym do tego najprawdopodobniej nie jedynym.

Witaj Neo, 

 

Po 1 przeczytaj jeszcze raz swojego posta pierwszego.

Po 2 powiedz jakie WPROWADZIŁEŚ zmiany zgodnie z forumową wiedzą i radami, technicznie jak zmieniłeś swoje postępowanie, proszę wypunktować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

Bracia dajcie trochę wsparcia. Gdzieś od tygodnia żyje w innej rzeczywistości odkryłem, że z jej strony to popieprzona gra i, że w najlepszym wypadku jestem tamponem emocjonalnym do tego najprawdopodobniej nie jedynym.

Naprawdę, niesamowite....

To okropne co się dzieje w tym kraju

 

Cytat

Chciałem iść rozładować się na siłce, ale autentycznie boję się, że zasłania. Nie potrafię skupić myślenia, pamięć nie funkcjonuje czuje się jakbym był zamknięty w jakimś akwarium i wszystko co się dzieje w koło działo się gdzieś poza mną.

Weź zimny prysznic. Dosłownie. Nastaw na maksymalne zimno i wytrzymaj tak 5minut. Mocne, konkretne doznanie, orzeźwisz się. 

 

Bo po zimnym prysznicu kubeł zimnej wody.  

 

Tak naprawdę Twoja sytuacja nie mogła skończyć się lepiej. Poważnie. 

To znaczy lepszy rzecz jasna byłby scenariusz w którym po przeczytaniu mojego przezajebistego poprzedniego wpisu wchłonąbyś jego niedojebywalną mądrość i ogarnął się już wtedy. A tak musiałeś odczekać aż szambo wybije. I masz farta, że tylko w taki sposób. 

 

To teraz w punktach

1. Zakochałeś się w szonie i każdy, kto czytał tutaj Twoją historię wiedział to od początku. 

2. To nie miało prawa skończyć się dobrze. Po prostu nie ma dobrego scenariusza. Jest natomiast całe mnóstwo znacznie gorszych. Ciąża z szonem, ciężkie baty od męża... 

3. Jakby się okazało że jesteś jednym kogo pańcia dyma, to mógłbyś (i kurwa powinieneś!) mieć kaca moralnego za to co odwalasz mężowi i rodzinie szona. 

4. Masz powody do wstydu, ale przynajmniej jest dość jasne, że skoro skakała też po innych to raczej jej cehcy a nie Ty jesteś winien syfu jaki ma mąż tej pani. 

5. Pisałem "przestań karmić to gówno". To teraz przestań. 

Nic się nie stało. Pobzykałeś małym kosztem, nic by z tego nie wyszło i tak dobrego, a tak wyjdziesz z trgoybez szwanku i o ile nie jesteś kompletnie tępy, to się czegoś nauczysz. Małym kosztem. Mogłeś oberwać znaaaaaacznie gorzej. 

 

 

Cytat

Wiem, że nie ja pierwszy i nie ostatni, ale co mam robić? Jak sobie pomóc? Jak wygrzebać się z tej kabała, w którą przez własną naiwność się wpakowałem. 

Zimny prysznic

Przestań karmić to gówno

Trzymaj się kumpli 

Dbaj o higienę, porzadek w mieszkaniu i nie zdziadziej wzdychając do szmaty. 

Szanuj się, ?!!! 

 

Wykonać. 

 

 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, LionGrrr napisał:

Ile śpisz? Jak z relaksem? 

Po 7,8 godzin jak dawno nie. Może dlatego, że pije jakieś zioła na uspokojenie. Relaksu raczej nie za dużo, chociaż z przyjaciółmi się spotykam i.. a jakże wałkujemy temat na wszystkie strony. 

 

3 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Po 2 powiedz jakie WPROWADZIŁEŚ zmiany zgodnie z forumową wiedzą i radami, technicznie jak zmieniłeś swoje postępowanie, proszę wypunktować.

Wedle życzeń:

- sam nie nawiązuje żadnego  kontaktu 

- kilka razy odrzuciłem prośbę o pomoc, co kiedyś było nie do pomyślenia, stwierdziłem, że nie jest to wcale jakieś ponad jej możliwości i jest w stanie poradzić sobie beze mnie

- nie mówię dużo o sobie, raczej się dystansuje 

- staram się na bieżąco reagować na wszelkiego typu zagrywki z jej strony 

- mimo doła czuję, że z powrotem odzyskuje kontrolę nad sytuacją 

 

3 godziny temu, Esmeron napisał:

Zimny prysznic

Przestań karmić to gówno

Trzymaj się kumpli 

Dbaj o higienę, porzadek w mieszkaniu i nie zdziadziej wzdychając do szmaty. 

Szanuj się, ?!!! 

Znowu konkretnie i do rzeczy. 

 

Prysznic to już jutro. 

 

Mam wrażenie, że relatywnie coraz mniej poświęcam jej uwagi i myślę, że tu czas gra na moją korzyść. 

 

Kumple i przyjaciele są mi bardzo pomocni. 

 

W oborze nie przywykłem mieszkać, w sobotę opendzlowałem chatę na cacy. 

 

Wzdychać nie wzdycha, cała sytuację traktuje jako bardzo poważne doświadczenie życiowe. 

 

Żałuję tego czasu, ale trzymam fason. 

 

Jednak przyznam, że cała ta sytuacja podkopała gdzieś moje poczucie wartości. Może nie tyle, że stałem się wycofany co czuje, że gdzieś uszła że mnie moc. Chociaż to może jakaś reakcja na stres bo ten mi napewno towarzyszy i nawet nie zdaje sobie sprawy jak jest duży. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Mam wrażenie, że relatywnie coraz mniej poświęcam jej uwagi i myślę, że tu czas gra na moją korzyść. 

Po co poświęcasz jej jakąkolwiek uwagę i czas, po co?

 

Skoro...

10 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

że w najlepszym wypadku jestem tamponem emocjonalnym do tego najprawdopodobniej nie jedynym.

 

5 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Jednak przyznam, że cała ta sytuacja podkopała gdzieś moje poczucie wartości

Do poważnego przepracowania obcy człowiek i jego jestestwo nie może w żaden sposób być jakimkolwiek elementem sprawczym dla twojego poczucia własnej wartości.

 

Zero kontaktu na ch** jasny się z nią kontaktujesz?

Sport

Przyjaciele

Zajęcie głowy pracą

Nie wal konia do wspomnień z szonem

Boli bo musi, ucz się na błędach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, osa napisał:

Jak to odkryłeś? Co się stało? Jeśli można.

Dowiedziałem się, że jest jeszcze jeden pocieszyciel. Kto wie może to nawet bolec. 

 

Godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Po co poświęcasz jej jakąkolwiek uwagę i czas, po co?

Bywa  że parę razy w miesiącu się spotykamy i chcąc nie chcąc spędzamy trochę czasu razem - praca. Nie poświęcam jej uwagi, sam nie inicjuje rozmów, osobiste tematy odbijam albo żywa milczeniem. Gadam o pogodzie. 

 

Godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Do poważnego przepracowania obcy człowiek i jego jestestwo nie może w żaden sposób być jakimkolwiek elementem sprawczym dla twojego poczucia własnej wartości.

 

Zero kontaktu na ch** jasny się z nią kontaktujesz?

Sport

Przyjaciele

Zajęcie głowy pracą

Nie wal konia do wspomnień z szonem

Boli bo musi, ucz się na błędach

Źle się wyraziłem. Poczucie własnej wartości jest u mnie stabilne. Nie myślę o sobie źle chociaż nie pożałowałem sobie gorzkich słów w związku z tą sytuacją. Ta sfera mojego życia jest gdzieś poza jej zasięgiem. Jestem świadomy tego kim jestem i okoliczności nie mają na to wpływu. Miałem na myśli to, że mam stan jak w trakcie choroby. Czuję się słaby i psychicznie obolały. Pewnie to mieszanka stresu i mocnych emocji, która jak stwierdziłeś boli bo musi. 

Mam mnóstwo wniosków do wyciągnięcia, wyuczalny jestem.

 

Chociaż w obliczu tego wszystkiego czego doświadczam, tego co obserwuje na codzień i tego co mogę wyczytać chociażby tu na forum, ciężko o optymizm na przyszłość względem kolejnej relacji czy założenia rodziny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Poczucie własnej wartości jest u mnie stabilne. Nie myślę o sobie źle

VS

Cytat

 

Chociaż w obliczu tego wszystkiego czego doświadczam, tego co obserwuje na codzień i tego co mogę wyczytać chociażby tu na forum, ciężko o optymizm na przyszłość względem kolejnej relacji czy założenia rodziny. 

 

Chcesz kopa w du**? Może jeszcze zacznij tarota stawiać z tego wszystkiego. Zatrzymaj gonitwę myśli i nie zastanawiaj się nad istotą rzeczy świata, dążysz ku przepaści, mrok to lubi i już cały cię opatula, uciekaj.

 

Spotkałeś pospolitą szm**ę i na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach. Problemem nie są kobiety a Twoje wewnętrzne poczucie stabilizacji, jest kruche, nikłe miałkie byle co potrafi doprowadzić Cię do fizycznego wycieńczenia.

 

Poczytaj swoje pierwsze posty ile iluzorycznej pewności siebie z nich bije, ile gówniarskiej hucpy. Leżysz na glebie?

 

To dobrze masz tu jeszcze jednego kopniaka na zapas, jak ci przyjdzie do głowy znowu podskakiwać i nie słuchać.

 

Problemem nie jest baba, a coś czego nie opisałeś lub czego nawet jeszcze sam nie rozpracowałeś. Każdy z nas tu rozumie jak się czujesz, to chu**a ale im szybciej wypierdol*** to z organizmu tym lepiej. Zostałeś sprawnie zmanipulowany przez osobę, która zrobiła to nie pierwszy raz, zdarza się niestety.

 

Z kobietami o tym nie rozmawiaj, bo będą pieprzyć głupoty a kumpli słuchaj wcześniej zastanawiając się czy to nie głomby. Zastosowałeś tak mocny element wyparcia w tym "romansie" że powinieneś zastanowić się gdzie stosujesz taki element wyparcia w pracy nad sobą, co wypierasz z siebie czego nie przepracowałeś, gdzie jest demon. Nie pierd** że nie ma, bo nie wierzę tak się właśnie zachowują ludzie z iluzorycznym poczciem siły, rozpadają się jak klocki lego.

 

Czas się pozbierać i stać super wersją siebie, masz mnóstwo pracy przed sobą.

 

Czy ty z nią sypiałeś, czy tylko usługiwałeś i byłeś podnóżkiem? ile to trwało?

 

 

 

 

 

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.01.2020 o 20:45, Mr. Pacjent napisał:

Po prostu wiem, że z taką kartoteką jestem tu łatwym celem :)

 

Co Ty p...lisz bracie?

 

I jeszzcze to:

W dniu 27.01.2020 o 19:19, Mr. Pacjent napisał:

Wchodząc tu z taką historią miałem świadomość tego, że jestem jak w jaskini pełnej lwów, czyhających tylko by mnie pożreć

Przykro mi to czytać.

 

Chciałem Ci coś napisać na temat, ale skoro przychodzisz do nas po poradę z nastawieniem, że nasza męska, szczera krytyka to "rozszarpywanie Ciebie - łatwego celu - przez stado lwów" to życzę dobrego życia i nie bardzo wiem co ta "lekcja z dorosłości" u Ciebie oznacza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Dowiedziałem się, że jest jeszcze jeden pocieszyciel. Kto wie może to nawet bolec. 

Hm, czyli ma jakiegoś kolegę - któż ich nie ma - i nic więcej jej nie udowodniono.

 

Ja tu się zgadzam z przedmówcami, że ten związek zupełnie nie jest dla Ciebie. Najdłużej jednak się wychodzi z koszmaru urażonej miłości własnej, kiedy ktoś nas oszukuje. Można komuś przypisać zdrady, bo tak jest łatwiej się obudzić - ale chyba z większą korzyścią dla Ciebie jest zimna kalkulacja, dlaczego związek z taką panią jest dla Ciebie niekorzystny, niż przypisywanie jej domniemanych niepotwierdzonych zachowań. Starsza, z bagażem i mężem - to są argumenty na nie, nie jakieś tam jej relacje. Wtedy będzie Ci łatwiej oceniać obiektywnie kolejne kobiety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Problemem nie jest baba, a coś czego nie opisałeś lub czego nawet jeszcze sam nie rozpracowałeś.

Pisałem o tym wcześniej. Przed tym zanim ją poznałem nie miałem pojęcia o tym co powoduje moje zachowanie. Gdzieś pewnie między innymi za jej sprawą zacząłem dociekać czemu zachowuję się w taki sposób, którego sam nie mogę sobie racjonalnie wytłumaczyć. Obserwowałem siebie i dociekałem przyczyn. Trafiłem na lekturę o nice guyach i to był przełom. Zmieniłem się bardzo. Zacząłem upominać się o swoje, dopuściłem myśl o tym, że też mam swoje potrzeby. Prostuję stare relacje, nowe zawieram na zupełnie nowych zasadach. Więc tu był pies pogrzebany, a odkrycie tego faktu uporządkowało mi myślenie. Obnażyło mechanizmy, które gdzieś nieświadomie mną powodowały. Pilnuję się stale, ale to ciężka praca. Nie twierdzę też, że nie ma jeszcze czegoś pod spodem. Jednak na ten moment nie widzę w swoim zachowaniu niczego niepokojącego. 

 

Rzecz w tym, że w tą kabałę uwikłałem się jeszcze na długo przed tym odkryciem. Wszystko co od początku robiłem w tej relacji było powodowane chęcią zyskania w jej oczach. Byłem gotowy zaspokoić każdą jej potrzebę tylko po to by uzyskać potwierdzenie własnej wartości, a tak nadrzędnie to chyba potrzebowałem stworzyć bliską i intymną relacji z drugim człowiekiem. Dziś wiem, że to ułuda i na ile się da wyprostowałem tą relację, mówiąc o pewnych rzeczach wprost (tak jak powinienem postępować od samego początku). Jednak pamięć o tym jak było i chyba przede wszystkim ta pojebana chemia sprawia, że wewnętrznie się miotam. Jednak jestem konsekwentny. 

 

Będzie prawie trzy lata. Seksów z tego nie było mimo, że dawała jasne sygnały. Chociaż może to była tylko gra z jej strony. 

 

3 godziny temu, Imbryk napisał:

Przykro mi to czytać.

 

Chciałem Ci coś napisać na temat, ale skoro przychodzisz do nas po poradę z nastawieniem, że nasza męska, szczera krytyka to "rozszarpywanie Ciebie - łatwego celu - przez stado lwów" to życzę dobrego życia i nie bardzo wiem co ta "lekcja z dorosłości" u Ciebie oznacza.

Zupełnie źle to odebrałeś. 

 

Przeczytałem tu wiele cierpkich słów i za wszystkie jestem wdzięczny. Krytyki się nie boje i nawet tej w moim odczuciu bezzasadnej się przyglądam żeby czegoś nie przeoczyć.

 

To co cytujesz miało raczej charakter autoironii, napewno moją intencją nie było żeby kogoś obrazić. Wiem jak wygląda moja historia, niektórzy pisali tu, że to bajt. Ktoś napisał, że w jednym zdaniu zawarłem trzy czerwone flagi. Jest to historia tak niedorzeczna, że niektórym ciężko w to uwierzyć podczas gdy jest to moją rzeczywistością od niespełna 3 lat. To co napisałem miało wyrażać to, że wiem jak wiele jest rzeczy w moim myśleniu i działaniu za które należą mi się srogie baty, jednak jestem gotowy przyjąć jeśli to ma mi pomóc. Stąd moja obecność tutaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mr. Pacjent napisał:

To co napisałem miało wyrażać to, że wiem jak wiele jest rzeczy w moim myśleniu i działaniu za które należą mi się srogie baty, jednak jestem gotowy przyjąć jeśli to ma mi pomóc.

OK, w takim razie dla lepszej czytelności proponowałbym: więcej pisz o sobie, aniżeli o tym co dookoła Ciebie.

 

Między tymi dwoma zdaniami jest subtelna, podświadoma różnica:

Dostanę od was srogie baty.

Dacie mi srogie baty.

16 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Bracia dajcie trochę wsparcia. (...)

Jak wygrzebać się z tej kabała, w którą przez własną naiwność się wpakowałem. 

A więc tak:

 

1. Odzyskaj władzę nad własnymi myślami, przestań pozwalać im dryfować na podstawie aktualnego poziomu hormonów.

 

2. Gdy już będziesz kontrolował co chcesz pomyśleć, zacznij sobie cierpliwie tłumaczyć, że to co przeżywasz jest do zmiany, jest tylko sterowane przez hormony. I że niewiadomo dlaczego wmówiłeś sobie, że "to ta jedyna tak wspaniała," co jest po prostu kłamstwem.

 

3. Możesz stanąć przed lustrem i po prostu do siebie mówić. Możesz mruczeć do siebie i rozmawiać z sobą, jak jedziesz autem albo jesteś w domu. Po prostu gadaj ze sobą jak z dobrym kumplem (którym dla siebie mam nadzieję jesteś).

 

4. Odetnij się całkowicie od psychicznego i hormonalnego wpływu tej pani. Ghosting. Zero kontaktu. Podkurwi ją to nieziemsko i zachęci do bombardowania - więc możesz jej powiedzieć "wybacz, ale sprawy zaszły za daleko i potrzebuję nieskończoność minut czasu. Przerosło mnie to emocjonalnie, nie chcę się w tobie zakochać, nie chcę psuć twojego małżeństwa. Wracaj do męża." Będzie wkurwiona do białości, no cóż, nie pierwszy raz zapewne.

 

Pracujecie ze sobą? Siedzicie biurko w biurko? Jesteście wspólnikami? Postaraj się odciąć z wielką uprzejmością jak pisałem powyżej. Nasra Ci w pracy? No trudno, tego nie przewidzisz.

 

Dbaj o siebie, zadbaj o wyrównanie swojego stanu emocjonalnego. Nie jesteś kobietą - hormony w Tobie nie buzują jak oszalałe codziennie inaczej. Nie masz okresów. Nie masz sinusoidy emocji.

 

Pamiętaj, że jesteś w stanie wyładować nadmiar emocji a następnie wyrównać ich poziom.

16 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Będzie prawie trzy lata. Seksów z tego nie było mimo, że dawała jasne sygnały. Chociaż może to była tylko gra z jej strony. 

Oszczędziłem Ci batów, bo dość (słusznie!) ich dostałeś, ale teraz coś bez uprzejmości bo nie mam zamiaru się hamować: weźże stary odpuść ją wreszcie, zjebałeś sobie 3 lata życia na jakieś dziwne orbitowanie, uganianie się za starszą panią, panią starszą. Kurła, chłopie, szanuj się!

4 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Poczucie własnej wartości jest u mnie stabilne.

KONTRA:

4 godziny temu, Mr. Pacjent napisał:

Nie myślę o sobie źle chociaż nie pożałowałem sobie gorzkich słów w związku z tą sytuacją. Ta sfera mojego życia jest gdzieś poza jej zasięgiem. Jestem świadomy tego kim jestem i okoliczności nie mają na to wpływu. Miałem na myśli to, że mam stan jak w trakcie choroby. Czuję się słaby i psychicznie obolały. Pewnie to mieszanka stresu i mocnych emocji, która jak stwierdziłeś boli bo musi. 

Nie, wg mnie nie masz stabilnego poczucia własnej wartości.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

odkryłem, że z jej strony to popieprzona gra

Witaj w prawdziwym świecie.

A także, "łatwiej kogoś oszukać, niż udowodnić mu, że został oszukany".

17 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

jestem tamponem emocjonalnym do tego najprawdopodobniej nie jedynym

Jesteś? Czy też, już nie jesteś? Skoro już widzisz co się działo, możesz zacząć dokonywać własnych wyborów. To dość dużo, dostać informacje wywiadu o ruchach i intencjach przeciwnika.

17 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Nie potrafię skupić myślenia, pamięć nie funkcjonuje czuje się jakbym był zamknięty w jakimś akwarium i wszystko co się dzieje w koło działo się gdzieś poza mną.

Denerwować się, to mścić się na własnym zdrowiu, za działania innych osób.

Uświadom sobie, że - nie warto!

17 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

Jak sobie pomóc? Jak wygrzebać się z tej kabały...

Wróć do Swojego pierwszego postu, tylko teraz zacznij czytać go bez różowych okularów.

I czytaj dalej, powoli i spokojnie. Rób przerwy, jak emocje wezmą górę, odczekaj chwilę, i czytaj dalej - logiką, rozumem a nie uczuciami.

Dostałeś już całkiem sporo odpowiedzi - teraz też, Sam widzisz właściwe pytania.

13 godzin temu, Mr. Pacjent napisał:

wałkujemy temat na wszystkie strony

Było, minęło, nie ma co wałkować. Szczególnie, jeśli jest tam źródło możliwych przecieków do Pani, lub jej męża.

Po co taplać się w czymś, co powinno być na dzisiaj niezmienną, zamkniętą przeszłością.

5 godzin temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Problemem nie są kobiety a Twoje wewnętrzne poczucie stabilizacji

Inaczej mówiąc, czasem przyciągamy to, na co zasługujemy. Potrzebował Pacjent lekcji życia na przyszłość, to ją sobie przyciągnął...

Godzinę temu, Mr. Pacjent napisał:

potrzebowałem stworzyć bliską i intymną relacji z drugim człowiekiem

Kto, i kiedy, wprogramował Ci takie pragnienie?

To bardzo ważne pytanie. W zależności od Twojego rozwoju, Twoje odpowiedzi będą wyznaczać następne etapy drogi.

Na razie podpowiedź - z Twojego stylu, doboru słów, doboru intencji, doboru wartości - przebija bardzo silny rys kobiecy.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mr. Pacjent

Miałem zamiar Ciebie tutaj okrutnie wyśmiać i pokazać obrazowo na jak głębokiej orbicie siedzisz ale postanowiłem dać sobie spokój. Bracia już dawno to wyjaśnili lecz Ty nie przyjąłeś tego do wiadomości.

Nic nowego - niemal wszyscy, którzy tutaj przychodzą w sytuacji takiej jak Twoja na początku wiedzą lepiej a ich myszki są inne niż wszystkie. I wszyscy wracają ze spuszczoną głową prędzej czy później. Kij z tym.

 

Masz obecnie niepowtarzalną okazję na zweryfikowanie swojej wiedzy o kobietach i sobie samym. Jeśli będziesz w stanie nareszcie przyznać sam przed sobą, że się myliłeś, że nie jesteś tak mocny jak sądzisz to wreszcie ruszysz z miejsca zamiast tańczyć ten chocholi taniec grany przez kobiety i hormony.

To nie kobieta jest w Twojej sytuacji problemem a Ty sam - wyidealizowałeś sobie w głowie obraz mężatki z trójką dzieciaków i ślepo wierzyłeś w wykreowany przez siebie obraz rzeczywistości. Ty stworzyłeś problem sam dla siebie. I tylko Ty możesz go rozwiązać.

Pobudka!

 

Napisz nam wprost co zamierzasz zrobić w takiej sytuacji abyśmy nie tracili czasu na obserwację upadku kolejnego mężczyzny. Jeśli przyszedłeś tutaj tylko pochlipać to też ok. Ale powiedz o tym otwarcie.

Jaki masz plan?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mr. Pacjent napisał:

Będzie prawie trzy lata. Seksów z tego nie było mimo, że dawała jasne sygnały. Chociaż może to była tylko gra z jej strony. 

Jakbyś Panią pociągał to by cię po miesiącu i dopadła w schowku na szczotki zaruchując nieszczęśliwe małżeństwo.

Byłeś UŻYWANY to nie była RELACJA tylko UŻYTKOWANIE WIECZYSTE.

 

uświadom to sobie, sobie

 

3 lata to jest ostra jazda, na prawdę można sobie neurony poprzestawiać ale to było tylko i wyłącznie UŻYTKOWANIE

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Imbryk napisał:

4. Odetnij się całkowicie od psychicznego i hormonalnego wpływu tej pani. Ghosting. Zero kontaktu. Podkurwi ją to nieziemsko i zachęci do bombardowania - więc możesz jej powiedzieć "wybacz, ale sprawy zaszły za daleko i potrzebuję nieskończoność minut czasu. Przerosło mnie to emocjonalnie, nie chcę się w tobie zakochać, nie chcę psuć twojego małżeństwa. Wracaj do męża." Będzie wkurwiona do białości, no cóż, nie pierwszy raz zapewne.

 

Pracujecie ze sobą? Siedzicie biurko w biurko? Jesteście wspólnikami? Postaraj się odciąć z wielką uprzejmością jak pisałem powyżej. Nasra Ci w pracy? No trudno, tego nie przewidzisz.

Kilka razy w miesiącu chcąc nie chcąc muszę się z nią widzieć i wtedy spędzamy ze sobą trochę czasu i to w obecnej sytuacji się nie zmieni bo jest to narzucone od górnie. Jedyna opcja zmiana pracy, ale tego póki co nie biorę pod uwagę. 

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Jesteś? Czy też, już nie jesteś? Skoro już widzisz co się działo, możesz zacząć dokonywać własnych wyborów. To dość dużo, dostać informacje wywiadu o ruchach i intencjach przeciwnika.

Nie jestem. W chwilach słabości tłumaczę sobie, że byłem tylko zabawką, pocieszycielem i przyjaciółką w jednym. Świadomość tego, że jest ktoś inny, ktoś z kim kontakt przede mną ukrywa i do tego, że jest to facet, sprawiło, że pierwszy raz mam narzędzie, którym póki co z powodzeniem odganiam wszystkie myśli próbujące mnie przywrócić na dawne tory.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Kto, i kiedy, wprogramował Ci takie pragnienie?

To bardzo ważne pytanie. W zależności od Twojego rozwoju, Twoje odpowiedzi będą wyznaczać następne etapy drogi.

Na razie podpowiedź - z Twojego stylu, doboru słów, doboru intencji, doboru wartości - przebija bardzo silny rys kobiecy.

Wychowywałem się bez ojca chociaż miałem z nim sporadyczny kontakt. Wychowała mnie matka mieszkająca ze swoją matką. Dorastałem w kobiecym gronie (częste wizyty przyjaciółek mamy). W zasadzie z facetami miałem znikomy kontakt, żadnych męskich wzorców na co dzień. Tu upatruję przyczyn moich późniejszych problemów. Po śmierci mamy, która zmarła gdy byłem nastolatkiem chcąc nie chcąc szybko się usamodzielniłem i stanąłem na nogi i choć nie żałowałem czasu na samorozwój to ciągle czułem, że coś jest jeszcze ze mną nie tak. Aż do chwili gdy przeszło kilkanaście lat od tamtych chwil odkryć w sobie miłego chłopca.

 

1 godzinę temu, azagoth napisał:

Napisz nam wprost co zamierzasz zrobić w takiej sytuacji abyśmy nie tracili czasu na obserwację upadku kolejnego mężczyzny. Jeśli przyszedłeś tutaj tylko pochlipać to też ok. Ale powiedz o tym otwarcie.

Jaki masz plan?

Z mojej strony ograniczyłem inwestowanie w tą znajomość do zera. Żadnego inicjowania kontaktu w takiej czy innej formie, żadnych prezentów, drobnych gestów, bliskości fizycznej czy głębokich rozmów. O sobie w zasadzie nic nie mówię. Jakieś potencjalnie intymniejsze tematy zbywam milczeniem lub zmieniam temat. Sam rozmowę prowadzę na neutralnym gruncie, pogoda, zupełnie błahe sprawy + oczywiście praca. Wiem, że wrzuca mi komunikaty, na które z reguły reagowałem żeby wciągnąć mnie w swoje problemy i jej obecną sytuację coś typu bardzo źle spałam w nocy, jestem niespokojna, tyle się teraz dzieje itp - nie reaguje wcale. Dystansuje się na każdej płaszczyźnie i jestem w tym konsekwentny mimo tego, że widzę, że jest jej z tym źle. Sam z tą świadomością strasznie chujowo się czuję, ale wiem, że nie mogę się złamać Trzyma mnie tylko to, że wiem o innym gościu z którym coś ją łączy i myślę sobie, że niech tam szuka pocieszenia. Nie udzielam jej też pomocy. Zdarzyło mi się odmówić drobnych przysług. W zamian dałem jej radę jak szybko i sprawnie może to załatwić nie angażując mnie. Do tego jestem bardzo czujny na to co robi i co mówi. Chcę na bieżąco reagować na każde nawet najmniejsze zachowania wykraczające poza ramy zwykłego koleżeństwa. Po by sprowokować ją do tego by otwarcie zaczęła mówić o tym co się dzieje między nami i dać jej do zrozumienia, że coraz lepiej orientuje się w tym co się między nami dzieje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, Mr. Pacjent said:

Po by sprowokować ją do tego by otwarcie zaczęła mówić o tym co się dzieje między nami i dać jej do zrozumienia, że coraz lepiej orientuje się w tym co się między nami dzieje

Cudownie, pięknie... Planu działań żadnego tylko czekasz aż myszka "zrozumie" i zacznie mówić. Kur**!

Między wami nic się nie dzieje i nie działo - ona to rozumie doskonale. To Ty masz problem ze zrozumieniem sytuacji. Jesteś jednym z wielu orbiterów, który sobie sam wmawia, że cokolwiek się dzieje i są w jakiejkolwiek relacji. To Twoje wyobrażenie - masz za sobą 3 lata prania mózgu. 

 

Pozwól, że Ci zobrazuję waszą "relację" (bo słowa nie docierają do Ciebie zbyt dobrze):

 

IdaroRQ.gif 

Edytowane przez azagoth
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, azagoth napisał:

Cudownie, pięknie... Planu działań żadnego tylko czekasz aż myszka "zrozumie" i zacznie mówić. Kur**!

Miałem na myśli sytuację gdy np zacznie się łasić wtedy mam zamiar zareagować i opierdolić ją za to co robi, a przy okazji wytłumaczyć jak facet reaguje na takie zachowania kobiety i czy do tego chce mnie doprowadzić? Coś jest w tym złego? Moim zdaniem na tym właśnie polega mówienie wprost, bardziej już się chyba nie da. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Do tego jestem bardzo czujny na to co robi i co mówi. Chcę na bieżąco reagować na każde nawet najmniejsze zachowania wykraczające poza ramy zwykłego koleżeństwa. Po by sprowokować ją do tego by otwarcie zaczęła mówić o tym co się dzieje między nami i dać jej do zrozumienia, że coraz lepiej orientuje się w tym co się między nami dzieje.

Ty ją kuhwa olej a nie bądź czujny jak mimoza na każde jej pierdnięcie, nawet to ciche.... bo chcesz jej "pokazać."

Pracujcie se razem a potem sio do swoich zajęć.

Kurwa w jaki intymny-sam-na-sam sposób Wy pracujecie, że musisz wysłuchiwać "źle dziś spałam. Tyle się dziś działo."

Przyzwyczaiłeś babę do bycia jej tamponem a teraz chcesz "uprzejmie acz stanowczo dać jej do zrozumienia aby się zreflektowała bez ranienia jej uczuć." Jprdl.

 

Pracowałem w kilkunastu zespołach i żadne intymne "źle dziś spałam/em" nie występowało podczas pracy w intymnym kontekście.

Jasne często zdarzają się prywatne wstawki o spaniu, rodzinie, ruchaniu, randkach, wakacjach, problemach - tak, to jest ludzkie, ale w BARDZO OKROJONYCH UPRZEJMYCH RAMACH.

A jeśli nie miałem ochoty na spoufalanie, to na żadne kawki nie chodziłem.

 

A Ty jeszcze chcesz być czujny.

 

Tak, będą zjeby bo Ty masz plan stać się JESZCZE BARDZIEJ CZUŁYM I UWAŻNYM NA JEJ STANY EMOCJONALNE, zamiast po męsku się od tego wymiksować.

 

@azagoth popłakałem się ze wzruszenia, widząc jak do serca wziąłeś sobie starochińskie przysłowie Konfucjusza, albo Paulo Koeljo "Jeden obraz tysiąca słów wart"

 

 

... Jest takie pojęcie: "beta and waiting..." - trochę do @Mr. Pacjenta pasuje.

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Mr. Pacjent napisał:

Miałem na myśli sytuację gdy np zacznie się łasić wtedy mam zamiar zareagować i opierdolić ją za to co robi, a przy okazji wytłumaczyć jak facet reaguje na takie zachowania kobiety i czy do tego chce mnie doprowadzić? Coś jest w tym złego? Moim zdaniem na tym właśnie polega mówienie wprost, bardziej już się chyba nie da. 

Co ty chrzanisz, co ty chcesz jej tłumaczyć.

 

Misiu ja myślę sobie, że ta sytuacja tak weszła ci na głowę, że rozważyłbym urlop z przemyślniem zmiany pracy. Tak wiem, ktoś napiszę, że z powodu baby życie sobie zmieniać to głupota. Ale ty jesteś mentalnie na Saturnie, a my ci tłumaczymy prawa ziemskie.

 

@azagoth wspaniała grafika, poproszę o wzór matematyczny!

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.