Skocz do zawartości

Wiadomości o mojej śmierci są przesadzone


Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, wroński napisał:

Nie ciągnie cię może z powrotem na "tamtą stronę"?

Podziwiam intuicję, Ale już wręcz przeciwnie,

3 godziny temu, azagoth napisał:

szybkiego albo wolnego ale powrotu do zdrowia życzę

Wybieram szybkie. Wolne zostawiam na delektowanie się tym, czym się da. Po zrobieniu pierwszych dwóch kroczków wczoraj (właściwie dwa drepnięcia w przód i dwa w tył) nie mogłem spać, W zadzie nie śpię już trzecią dobę. Raz się skusiłem na jakąś pigułę, W smaku byle jaka i w dodatku bez żadnego działania. więc w nocy robię ćwiczenia izomeryczne a dwóch półlitrowych butelek wody używam w roli hantli i tak po 10 - 15 minut daję radę nimi machać, Koło pierwszej w nocy obszedłem już własne łóżko asekurując się barierkami, pod pretekstem podłączenia ładowarki telefonu. Czyli jakieś 8m dałem radę machnąć, Dzisiaj już sześć razy przeszedłem cały nasz pokój wzdłuż. To jakieś 60m. Nie myślałem że można o chodzeniu w kontekście sukcesu i "rocket science" myśleć. 

No i planuję wykorzystać sytuację do rzucenia palenia, Skoro nie palę już 10 dni i pomyślałem o fajkach tylko ze dwa razy, żal zmarnować,

  • Like 12
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Rnext napisał:

Po zrobieniu pierwszych dwóch kroczków wczoraj 

Dziwnie się to czyta, mając na uwadze żeś relatywnie młody. 

Wykorzystaj ten czas najlepiej jak umiesz. Czasem los nam zsyła takie rzeczy mówiąc; przyhamuj nieco.

 

Zdrowia! 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam gościa, który po złamaniu kręgosłupa w wypadku motocyklowym doszedł do pełnej sprawności dzięki uporowi i silnej woli. Wypadek miał miejsce niecałe trzy lata temu a dziś wspina się na skałach i pracuje myjąc okna biurowców. Świetnie zarabia i uwielbia swoją pracę. Czekam do wiosny żeby się z nim spotkać i pogadać.

 

Ja sam miałem okazję nie chodzić ponad miesiąc czasu, jedynie kule i pomoc osób trzecich przy sprawach fizjologicznych.

Najważniejsze jest to co siedzi w głowie.

 

Mógłbym się rozpisywać na temat sytuacji 'near by death' ale powiem jedynie, że wszystko jest możliwe.

 

O jedzeniu na razie nie myśl bo się tylko zdołujesz. :D

 

Nie wiem czy znasz ale 'Świat Zofii' pozwolił mi przetrwać ciężkie chwile zarówno w szpitalu jak i po. Do tego zanurzenie się w pasjach i zainteresowaniach... Steven Runciman, Julio Cortazar, Umberto Eco czy Jerzy Kosiński... Przyjaciół masz od groma! :)

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet w będąc jedną nogę w krainie wiecznej szczęśliwości zachowuje swój błyskotliwy humor i zawoalowany sarkazm. Jak już jesteśmy w klimacie tak poważnych wyznań na życie i śmierć to powiem Ci Red że dla mnie jesteś solą tego forum ? dobrze, żeś tego kurwiszona z kosą pogonił, zdrowia i publikuj tu częściej!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adolf napisał:

Przeszedłeś udar?

Nie, ale żeby za dużo nie zdradzać, szczegółów oszczędzę. 

 

Natomiast update z ostatniej chwili. CHODZĘ JUŻ SAMODZIELNIE zupełnie swobodnie!. W porównaniu do wczorajszych dwóch drepnięć i obejścia koja, plan na dziś miał mi dać możliwość chodzenia z balkonikiem. Taki goal of the day. No i na początku metodą na babcię/dziadka, czyli odstawiasz, dochodzisz, odstawiasz... No i po kilku krokach wydało mi się to mało optymalne (za wolne), więc uniosłem balkonik nad ziemię i go sobie przed sobą noszę. Czuję się pewniej, bo

a) czegoś się trzymam (idiotyczne, ale działa, a błędnik ma chyba lepszą informację stabilizacyjną)

b) zawsze mogę postawić na ziemi i się chwycić albo odpocząć jak przeholuję.

 

W  związku z tym dopełniam obrazu "psychiatryka", jako taki koleś błąkający się po szpitalu w pidżamie, noszący przed sobą balkonik, Już przestałem liczyć ile przeszedłem. Stopień realizacji planu - przekroczony.

 

 

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłam akurat przypadkiem dzisiaj na miejscu więc wpadłam do @Rnexta

Wchodzę na salę: trzech dogorywających dziadków, dwóch całkiem żywotnych facetów i jeden, który wygląda jakby wrócił z joggingu i się rozciąga.

Nie zgadniecie, który to @Rnext ?.

Dzień po przeniesieniu z oitu próbował podstawowych kroków czaczy (jeden w przód, drugi w tył) i szło mu całkiem nieźle, nawet bez akompaniamentu.

Wczoraj spacerował z lewitującym balkonikiem w rękach po oddziałowym korytarzu, dzisiaj już wyciskał powtórzenia na klatę z balkonikiem na poziomie obojczyków  (oczywiście w trakcie przechadzki, a jakby inaczej!). Jutro będzie dzień bica i wyciskanie z balkonikiem nad głowę. W poniedziałek pójdą pompki przy łóżku ?.

Oczywiście przywiozłam specjalne suple dla turbopakerów (w sensie, że jogurciki medyczne), także za miesiąc wypatrujcie per pay view ksw, nowych gwiazd gali ?.

Jak na człowiekia, który końcówkami paznokci trzymał się życia tydzień temu, teraz wygląda fenomenalnie i jak to alfa samiec koordynuje funkcjonowanie całego oddziału ?.

Także gdyby czuł ktoś melancholię życia, zniechęcenie, brak siły witalnej- uderzajcie jak w dym- to jest człowiek-wulkan ?.

 

 

 

 

Edytowane przez Helena K.
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tu sobie ćwiczę wykroki i przysiady, trzymając się asekuracyjnie ram łóżek postawionych naprzeciwko siebie w przejściu a w drzwiach pojawia się znajoma figura strzelistej burzy włosów. No @Helena K.!!! Ci dwaj współlokatorzy przytomni już nic nie komentują, bo przez tydzień odwiedziło mnie siedem różnych pań a tylko dwóch panów. A dziadunie - jak to dziadunie, akurat pora spania (jak prawie dla nich każda). Więc z wdzięcznymi obliczami namalowanej pacynki, leżą i dogorywają.

 

Mieliśmy z @Helena K. spory margines czasu, więc tym fajniej. Oczywiście wygłupy i żartobliwy klimat spotkania, tak jak opisuje. Ale w pewnym sensie fajniej, bo dałem jej do interpretacji wypis z mojego przyjęcia na OIOM, żeby (jako oczywiście instalatorka systemów sanitarnych) przetłumaczyła mi z "polskiego na nasze". Gdy skończyła "tłumaczenie" zapytałem - "ciekawe czy widać moje odbicie w lustrze". Miałem świadomość że stan był bardzo kiepski, ale nie że pod 80% czynników było w stanie krytycznym bądź udaru. Bardzo (ykhm, nomen-omen) "pokrzepiająco" zabrzmiało to, że już mi się wyłączył krwiobieg duży a krew w małym zaczynała krzepnąć, ciśnienie miałem zredukowane do 40/20, do tego niewydolność oddechowa i ultra ostre zapalenie płuc. Do kompletu kwasica, elektrolity i kreatynina w stratosferze.

 

Akurat musiałem iść na zabieg, więc sanitariuszka podjechała z wózkiem. @Helena K. bez większych nadziei że ją wpuszczą, jednak rusza ze mną, Pierwszy raz, dwa dni wcześniej, byłem tam zawieziony leżąc na łóżku. Na mój widok szefowa oddziału z takim pełnym pokrzepienia -- ooo, dzisiaj już na wózku a nie na łóżku

- chciałem się poczuć jak weteran i przyjechać na wózku. W końcu drugi raz tu jestem - to mówiąc zacząłem wstawać z wózka i iść w kierunku fotela zabiegowego.

- to pan chodzi?!?!??

- tak (przestałem się dziwić że się wszyscy dziwią po przetłumaczeniu dokumentów przez @Helena K.)

Po zakończeniu zabiegu, zadzwonili na mój oddział żeby mnie sobie zabrali bo już im nie jestem potrzebny. Błąkam się po korytarzu w poszukiwaniu jakiejś znajomej sanitariuszki od siebie. Tu "cichosza, tam cicho" nie ma nikogo. W końcu otwierają się drzwi jednej z wind i wychodzi... para sanitariuszy z łóżkiem. Stanęli na mój widok jak wryci (no OK, sam bym się warzywa spodziewał) ale, kurwa, błagam, może niech personel zauważy fakty i mnie już wypiszcie. 

 

Koło północy już na korytarzach pusto. Strzeliła mi do głowy mała przbieżka truchtem. Truchtam więc sobie a łzy mi lecą po policzkach same. Cztery dni temu nie byłem w stanie ustać w miejscu na własnych nogach. I jak niewiele brakowało by drugiej szansy nie było.

Ale o tym co się zmieni, będzie w przygotowywanym wpisie "Rnext 2.0". 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext

Tyś widzę nie tyle był jedną nogą na drugim świecie, co już niemal w całości, trzymany jedynie za piętę przez Tetydę Helenę ;)

 

A tutaj Rnext po intensywnych treningach chodzenia ze wspomaganiem :D

 

 

Dobrze tylko, że tym razem o Helenę nie trzeba będzie walczyć, bo znowu skończyłoby się na:

 

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mnie wypuścili! Nareszcie! 

Słabym jeszcze nieco wprawdzie, ale pierwszy raz od tygodnia za to się wyspałem!

Własne łóżeczko, kołderka i poduszka. Mniammm!

Wstąpił we mnie dodatkowo wilczy apetyt. 

Dzięki wszystkim za wsparcie i słowa otuchy!

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.